Święta Siostra Faustyna

W życiu duchowym oraz rozeznawaniu i wypełnianiu prorockiej misji Miłosierdzia wspierali Siostrę Faustynę kapłani: w Wilnie spowiednikiem i kierownikiem duchowym był bł. ks. Michał Sopoćko, a w Krakowie o. Józef Andrasz SJ.

Ksiądz Michał Sopoćko po raz pierwszy spotkał się z Siostrą Faustyną Kowalską w czerwcu 1933 roku w Wilnie, gdzie był spowiednikiem zwyczajnym Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Już na początku oświadczyła mi – wspominał po latach – że zna mnie z jakiegoś widzenia, że mam być jej kierownikiem sumienia i muszę urzeczywistnić jakieś plany Boże, które mają być przez nią podane. Ksiądz Sopoćko był spowiednikiem i kierownikiem duchowym Siostry Faustyny do 21 marca  1936 roku, czyli do czasu jej wyjazdu z Wilna. Potem utrzymywał z nią żywy kontakt korespondencyjny, poprzez który udzielał rad i wskazówek dotyczących życia duchowego i realizacji posłannictwa, a będąc w Krakowie odwiedzał ją w klasztorze lub w szpitalu na Prądniku. Z jego polecenia Siostra Faustyna rozpoczęła pisanie „Dzienniczka”. On zatroszczył się o namalowanie pierwszego obrazu Jezusa Miłosiernego w Wilnie w 1934 roku i publiczne jego uczczenie, które miało miejsce w Ostrej Bramie w czasie obchodów Jubileuszu Odkupienia 26-28 kwietnia 1935 roku. Jeszcze przed II wojną światową podjął starania u władz kościelnych o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego. Napisał szereg prac poświęconych prawdzie miłosierdzia Bożego. Do końca życia zabiegał o ustanowienie święta i aprobatę kultu Miłosierdzia Bożego.

Urodził się 1 listopada 1888 roku w Juszewszczyźnie,  w  powiecie  oszmiańskim. W 1910 roku wstąpił do Seminarium Duchownego w Wilnie. W 1914 roku otrzymał święcenia kapłańskie i przez cztery lata pracował jako wikariusz w Taboryszkach. W latach 1919-1924 był kapelanem wojskowym w Warszawie i jednocześnie odbył studia specjalistyczne na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu War szawskiego oraz w Instytucie Pedagogicznym. W 1924 roku przeniesiony został do Wilna, gdzie nadal pełnił funkcję kapelana wojskowego, aż do roku 1932. Od 1928 roku zatrudniony został jako zastępca profesora teologii pastoralnej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego. W latach 1927-1932 pełnił funkcję ojca duchownego w Seminarium Wileńskim. W 1947 roku przybył do Białegostoku i podjął wykłady w Seminarium Duchownym, które prowadził do roku 1962. Zadziwia różnorodność jego posługi kapłańskiej: był duszpasterzem parafialnym, katechetą, organizatorem szkolnictwa, pedagogiem, wykładowcą na Uniwersytecie i w Seminarium, ojcem duchownym, spowiednikiem alumnów, księży i sióstr zakonnych, kapelanem wojskowym, działaczem trzeźwościowym, a także budowniczym kościołów.

Zmarł w Białymstoku 15 lutego 1975 roku. W 1987 roku na szczeblu diecezjalnym rozpoczęto jego proces zmierzający do wyniesienia ks. Sopoćki na ołtarze. W 1993 roku akta procesowe przekazane zostały do Kongregacji do Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie. W 2004 roku Ojciec Święty Jan Paweł II promulgował dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego, a następnie dekret o cudzie przypisywanym jego wstawiennictwu. Beatyfikacja odbyła się w Białymstoku 28 września 2008 roku. Jego relikwie spoczywają w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Białymstoku, które zostało podniesione do rangi diecezjalnego sanktuarium.

Więcej…

Oprócz „Dzienniczka” św. Siostra Faustyna pozostawiła listy i kartki z życzeniami. Do dziś zachowało się 19 listów do jej wileńskiego kierownika duszy ks. Michała Sopoćki, 1 list do  o. Józefa  Andrasza SJ  –  jej  spowiednika i kierownika duszy w Krakowie, 3 listy do przełożonej generalnej m. Michaeli Moraczewskiej, 1 do przełożonej domu w Krakowie – m. Ireny Krzyżanowskiej, 9 do s. Justyny Gołofit, nad którą Siostra Faustyna sprawowała opiekę duchową jako tzw. „anioł”, 11 do s. Ludwiny Gadziny, dla której św. Faustyna była również „aniołem” oraz 1 list do s. Beniaminy Zarębskiej. W archiwum Zgromadzenia są również kartki z krótkimi, wierszowanymi życzeniami dla m. Ireny Krzyżanowskiej i innych sióstr. Zachowały się również nieliczne jej listy do rodziny: do siostry Eugenii, Natalii i Wandy oraz dedykacje na obrazkach dla rodziców. W książce „Listy św. Siostry Faustyny” zostały opublikowane również listy ks. Michała Sopoćki do Siostry Faustyny (9), gdyż one pozwalają zobaczyć nie tylko relacje pomiędzy nimi, ale przede wszystkim wspólne poszukiwanie woli Boga i dążenia związane z realizacją misji Apostołki Bożego Miłosierdzia. Listy, życzenia, dedykacje na obrazkach odsłaniają i dopełniają duchowy obraz św. Siostry Faustyny, ukazują oblicze mistyka i proroka całkowicie zaangażowanego w sprawę głoszenia światu orędzia Miłosierdzia, a zarazem osobę zatroskaną o sprawy drugiego człowieka, o jego zbawienie i ludzkie potrzeby.

Więcej…

PEŁNY TEKST „DZIENNICZKA” św. Siostry Faustyny

„Dzienniczek” należy do pereł literatury mistycznej. Święta Siostra Faustyna Kowalska pisała go w Wilnie i Krakowie w latach 1934-1938 na wyraźne polecenie Pana Jezusa i ze względu na nakaz swych spowiedników: ks. Michała Sopoćki i o. Józefa Andrasza SJ oraz za pozwoleniem przełożonych Zgromadzenia. Pierwsze zachowane zapiski pochodzą z lipca 1934 roku. Wiadomo, że pierwsze notatki Siostra Faustyna spaliła, gdyż pod nieobecność w Wilnie ks. Michała Sopoćki uległa namowom rzekomego anioła, którym był szatan. Potem wileński kierownik duchowy kazał jej odtworzyć to, co zostało zniszczone, dlatego „Dzienniczek” w obecnym kształcie ma zaburzoną chronologię, zwłaszcza w pierwszym zeszycie: w bieżące wydarzenia i przeżycia Autorka wplata relacje i opisy tych wydarzeń, które miały miejsce wcześniej.

Wszystkie zapisy i notatki Siostra Faustyna czyniła w tajemnicy i poza zakonnymi obowiązkami. Pisała także w szpitalu i tam mając więcej czasu, na prośbę ks. Michała Sopoćki, podkreśliła ołówkiem wszystkie słowa Jezusa. Chociaż czuję się słaba i natura domaga się, aby odpocząć – przyznała  szczerze – jednak  czuję  tchnienie  łaski, aby się przezwyciężać i pisać, pisać dla pociechy dusz, które tak bardzo kocham, a z którymi będę dzielić wieczność całą. A tak gorąco pragnę dla nich życia wiecznego, dlatego wszystkie wolne chwile, chociaż tak drobniutkie, wykorzystuję na pisanie, i to tak, jak sobie życzy Jezus (Dz. 1471). Ostatnie zapiski pochodzą z czerwca 1938 roku, a więc pisanie „Dzienniczka” Siostra Faustyna zakończyła na trzy miesiące przed śmiercią. Zapisała w sumie sześć zeszytów, do których w wydaniu książkowym dołączono mały zeszyt zatytułowany: „Moje przygotowanie do Komunii świętej”.

W „Dzienniczku” Siostra Faustyna opisała swoje niezwykle głębokie życie duchowe, sięgające samych szczytów zjednoczenia z Bogiem w zaślubinach mistycznych, głębię poznania tajemnicy miłosierdzia Bożego i jej kontemplację w codzienności, zmagania i walkę ze słabościami ludzkiej natury oraz trudy związane z prorocką misją. „Dzienniczek” zawiera nade wszystko orędzie o miłości miłosiernej Boga do człowieka, które Siostra Faustyna miała przekazać Kościołowi i światu. Jest to więc dzieło wyjątkowe, „Ewangelia  miłosierdzia  pisana w perspektywie XX wieku” – jak o nim powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II.

Więcej…

Misja Siostry Faustyny

Święta Siostra Faustyna żyła i zmarła w Zgromadzeniu, które zajmowało się wychowaniem dziewcząt i kobiet „moralnie upadłych” (charyzmat założenia). Jako członkini tego Zgromadzenia pełniła jego charyzmat, a jednocześnie otrzymała od Boga większy dar – charyzmat głoszenia światu miłosierdzia Bożego, uobecniania w świecie ewangelicznej wartości, jaką jest miłosierna miłość Boga do każdego człowieka. W Starym Zakonie wysyłałem proroków do ludu swego z gromami – powiedział do niej Jezus – Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z Moim miłosierdziem (Dz. 1588). Wiele razy wzywał ją do głoszenia światu tej biblijnej prawdy: Pisz, mów duszom o tym wielkim miłosierdziu Moim, bo blisko jest dzień straszliwy, dzień Mojej sprawiedliwości (Dz. 965); mów światu o Moim miłosierdziu, niech pozna cała ludzkość niezgłębione  miłosierdzie Moje  (Dz. 848). Mów  światu o  Moim miłosierdziu, o Mojej miłości. Palą Mnie płomienie miłosierdzia, pragnę je wylewać na dusze ludzkie (Dz. 1074).

W centrum charyzmatu św. Siostry Faustyny leży wartość ewangeliczna (nie konkretne zadanie), jaką jest tajemnica miłosierdzia Bożego. Życie tym  charyzmatem  wymaga więc nieustannego poznawania tej prawdy wiary i jej kontemplacji w codzienności oraz odpowiadania na nią postawą zaufania wobec Boga (czyli pełnienia Jego świętej woli, która jest dla nas samym miłosierdziem) i czynnej miłości bliźniego. Świadectwo życia w tym duchu jest podstawowym sposobem głoszenia światu miłosierdzia Bożego. Zadanie to wypełniane jest także poprzez różne dzieła miłosierdzia, słowa i modlitwę, zwłaszcza przez praktykę nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego w formach, które Jezus przekazał Siostrze Faustynie.

Charyzmat św. Siostry Faustyny wnosi do historii Kościoła nową szkołę duchowości i Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia, który na różne sposoby realizuje zadanie uobecniania w świecie tajemnicy miłosierdzia Bożego. Aktualność i znaczenie tego charyzmatu dostrzegł Ojciec Święty Jan Paweł II, czemu dawał wyraz przy różnych okazjach. Choć Kościół – jak zauważył – od początku swego istnienia głosi tajemnicę miłosierdzia Bożego, to jednak dzisiaj wydaje się, że jest szczególnie wezwany, by głosić światu to orędzie. Nie może zaniechać tej misji, skoro wzywa go do tego sam Bóg przez świadectwo św. Siostry Faustyny.

Więcej…

Szczególne miejsce w szkole duchowości św. Siostry Faustyny zajmuje Maryja Matka Miłosierdzia. Nabożeństwo do Matki Bożej Siostra Faustyna wyniosła z rodzinnego domu, ale w życiu zakonnym zostało ono bardzo pogłębione. Sprzyjała temu nie tylko duchowość Zgromadzenia, którego główną Patronką jest Matka Boża Miłosierdzia, ale także  bardzo  osobisty  kontakt  z Maryją. W licznych objawieniach, wizjach, spotkaniach Maryja ukazywała Siostrze Faustynie tajemnicę miłosierdzia Bożego w swoim życiu, pouczała, umacniała, towarzyszyła w prorockiej misji Miłosierdzia. Jestem wam Matką z niezgłębionego miłosierdzia Boga (Dz. 449) – mówiła – Jestem nie tylko Królową nieba, ale i Matką Miłosierdzia i Matką twoją (Dz. 330).

Maryja dla Siostry Faustyny była przede wszystkim Matką Syna Bożego – Miłosierdzia Wcielonego i z miłosierdzia Boga także matką każdego człowieka. Jako troskliwa i najlepsza Matka oraz Mistrzyni życia duchowego uczyła ją kontemplacji Boga w swej duszy, posłuszeństwa woli Bożej, sztuki umiłowania krzyża i troski o te cnoty, które warunkują postawę zaufania wobec Boga i miłosierdzia względem bliźnich. Ujrzałam Matkę Bożą – zapisała Siostra Faustyna – która mi powiedziała: O, jak bardzo miła jest Bogu dusza, która idzie wiernie za tchnieniem Jego łaski. Ja dałam Zbawiciela światu, a ty masz mówić światu o Jego wielkim miłosierdziu i przygotować świat na powtórne przyjście Jego, który przyjdzie nie jako miłosierny Zbawiciel, ale jako Sędzia sprawiedliwy. O, on dzień jest straszny. Postanowiony jest dzień sprawiedliwości, dzień gniewu Bożego, drżą przed nim aniołowie. Mów duszom o tym wielkim miłosierdziu póki czas zmiłowania; jeżeli ty teraz milczysz, będziesz odpowiadać w on dzień straszny za wielką liczbę  dusz. Nie  lękaj się  niczego, bądź  wierna do  końca, Ja współczuję z tobą (Dz. 635).

Gdy  Zgromadzenie obrało  Maryję na niebieską przełożoną generalną (15 sierpnia 1937), Siostra Faustyna zobaczyła w wizji wszystkie siostry okryte jej płaszczem i usłyszała słowa wielkiej obietnicy: Każdą, która wytrwa w gorliwości  aż do śmierci w  Zgromadzeniu  Moim, minie  ogień czyśćcowy, i pragnę, aby każda odznaczyła się tymi cnotami: pokorą i cichością, czystością i miłością Bożą i bliźnich, litością i miłosierdziem. Po tych słowach znikło mi całe Zgromadzenie, pozostałam sama z Matką Najświętszą, która mnie pouczyła o woli Bożej, jak ją w życiu stosować, poddając się całkowicie Jego najświętszym wyrokom. Niepodobna się podobać Bogu nie pełniąc Jego świętej woli. – Córko Moja, polecam ci usilnie, abyś wiernie spełniała wszystkie życzenia Boże, bo to jest najmilsze Jego oczom świętym. Bardzo pragnę, abyś się w tym odznaczyła, to jest w tej wierności w pełnieniu woli Boga. Tę wolę Boga przełóż ponad wszystkie ofiary i całopalenia (Dz. 1244).

Więcej…

Każda szkoła duchowości odnosi się w jakiś sposób do najbardziej życiodajnych źródeł uświęcenia, jakimi są sakramenty święte. Wszystkie sakramenty, a szczególnie sakrament pojednania i Eucharystię, Siostra Faustyna postrzegała jako wielkie dary Bożego miłosierdzia. Wielkość tych darów odsłaniał przed nią sam Jezus. Powiedz duszom – mówił o sakramencie pojednania – gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia; tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawić dalekiej pielgrzymki ani też składać jakichś zewnętrznych  obrzędów, ale  wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć  mu nędzę swoją, a cud  miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia, i wszystko już stracone – nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego (Dz. 1448).

Siostra Faustyna zdumiewała się nad miłością miłosierną Boga obecną w każdym sakramencie. Najwięcej pisała o dobroci Jezusa, który odchodząc z tej ziemi, chciał pozostać z nami i pozostawił siebie w Sakramencie Ołtarza, otwierając na oścież miłosierdzie swoje. Nie ma nędzy, aby Cię wyczerpała – wołała w zachwycie – wezwałeś wszystkich do tej krynicy miłości, do tego źródła Bożego zmiłowania. Tu jest przybytek Twego miłosierdzia, tu lekarstwo na nasze niemoce; do Ciebie, żywy zdroju miłosierdzia, ciągną wszystkie dusze: jedne – jak jelenie Twej miłości spragnione, inne – by obmyć grzechów ranę; inne – by zaczerpnąć siły, życiem zmęczone (Dz.1747). Wielkość tego daru – jak pisała – jest niepojęta przez żaden  rozum ludzki ani anielski, dlatego w pełni poznamy go dopiero w wieczności. Gdyby aniołowie zazdrościć mogli – wyznała – to zazdrościliby ludziom Komunii świętej, w której najściślej Bóg łączy się ze swym stworzeniem. W tak ścisłą łączność nie wchodzi nawet z aniołami (por. Dz. 1804).

Świadomość wielkości tego daru rodziła w niej ducha głębokiej wdzięczności, ogromnego szacunku wobec tak uniżonego majestatu Bożego i wielką miłość do Tego, który umiłował do końca, oddając za grzesznego człowieka swoje życie i stając się dla niego Chlebem, dającym życie wieczne. Znała przebóstwiającą moc Eucharystii i umiała z niej owocnie korzystać,  dlatego  jej życie  zostało  całkowicie  przemienione w  myśleniu i działaniu, stary człowiek – mówiąc  językiem  świętego  Pawła –  umierał, a wzrastał nowy na wzór Chrystusa. Przejawy miłosierdzia Bożego w Eucharystii są szczególnie widoczne w tych wymiarach, w jakich Siostra Faustyna ją  przeżywała. Eucharystia  była dla niej przestrzenią osobowego spotkania z Bogiem  żywym,  współofiarowania  się z Chrystusem za zbawienie świata i ścisłego zjednoczenia z Nim w Komunii świętej.

Więcej…

Choć rys umiłowania Kościoła występuje w wielu szkołach duchowości, to jednak w każdej ma swój specyficzny koloryt. U św. Siostry Faustyny Kościół postrzegany jest jako dar Bożego miłosierdzia, dar niezwykle bogaty, bo stanowiący przestrzeń wspólnoty życia Stwórcy i Zbawcy z człowiekiem. W jej pismach najczęściej występuje obraz Kościoła jako Matki, którą z natury cechuje miłosierna miłość wobec dzieci, i obraz Mistycznego Ciała Chrystusa, w którym każdy członek żyje w jedności z Głową i pozostałymi członkami.

Nie tylko poprzez ducha wiary, ale także poprzez liczne wizje i doświadczenie mistyczne Siostra Faustyna miała okazję przekonać się o tym, że właśnie Kościół jest wspólnotą życia człowieka z Bogiem, przestrzenią Jego żywej obecności. Kiedy się pogrążyłam w modlitwie, zostałam w duchu przeniesiona do kaplicy i ujrzałam Pana Jezusa wystawionego w monstrancji – zanotowała w „Dzienniczku” – na miejscu monstrancji widziałam chwalebne oblicze Pana i powiedział mi Pan: „Co ty widzisz [w] rzeczywistości, dusze te widzą przez wiarę” (Dz. 1420).

Przejawem miłosierdzia Bożego dla Siostry Faustyny było nie tylko samo ustanowienie Kościoła świętego, żywa obecność Boga w nim, ale także Jego  działanie  wobec  człowieka, zwłaszcza poprzez słowo, które oświeca, i poprzez sakramenty, w których udziela różnorakiej łaski potrzebnej do życia nadprzyrodzonego. W wezwaniach litanijnych i innych tekstach „Dzienniczka” Siostra Faustyna wprost o tym pisze, wymieniając różne przejawy wielkiego miłosierdzia Boga, takie jak chrzest święty, usprawiedliwienie przez Jezusa Chrystusa, obdarowanie życiem nieśmiertelnym, możliwość nawrócenia, sakramenty, w których Jezus udziela swej łaski na każdy moment życia … (Dz. 949, 1286 i inne).

Przejawem  miłosierdzia w Kościele  jest dla Siostry  Faustyny także udzielanie się świętości Boga stworzeniom. Tylko Bóg jest święty, a świętość Jego jest tak wielka, że drżą przed nią wszystkie duchy niebieskie, pogrążając się w nieustannej adoracji, oddają Mu cześć wołając: Święty, Święty, Święty… (Dz. 180). Ta świętość Boga – jak pisze Siostra Faustyna – rozlana  jest na  Kościół  Boży i na  każdą w nim  żyjącą duszę,  jednak nie w równym sobie stopniu. Są dusze na wskroś przebóstwione, a są też dusze zaledwie żyjące (Dz. 180). Sama możliwość przemiany swego życia, doskonalenia go przy pomocy środków nadprzyrodzonych, zaproszenie do wspólnoty życia z Bogiem, możliwość coraz pełniejszego uczestnictwa w życiu Jezusa i Jego misji były postrzegane przez Siostrę Faustynę jako wielkie dary  Bożego  miłosierdzia,  na które  człowiek  niczym  sobie  nie zasłużył, a otrzymał je tylko z miłości miłosiernej swojego Stwórcy i Zbawiciela. Dostrzegając tak wielką miłość Boga w Kościele, mogła z całą szczerością serca wyznać swą radość, którą zamknęła w zdaniu: Co za radość być wiernym  dzieckiem  Kościoła (Dz. 481). Takie spojrzenie na Kościół budziło w niej ducha wdzięczności wobec Boga oraz mobilizowało do troski o wielką świętość.

Więcej…

Słowo: ufność w szkole duchowości św. Siostry Faustyny określa relację człowieka wobec Pana Boga, natomiast słowo: miłosierdzie charakteryzuje relacje międzyludzkie, które swoje  źródło, wzór i motyw mają w miłosiernej miłości Boga. Jezus powiedział do Siostry Faustyny: Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku Mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i oddaje cześć miłosierdziu Mojemu (Dz. 742).

W naszych czasach funkcjonuje wiele fałszywych pojęć miłosierdzia, które utożsamiane jest często z pobłażliwością, litością, przekreśleniem sprawiedliwości, dlatego na uwagę zasługuje fakt właściwego i pogłębionego pojęcia miłosierdzia, jakie miała św. Siostra Faustyna. Dla niej ludzkie miłosierdzie bardzo ściśle związane jest z miłosierdziem Boga, dlatego jest oparte na obiektywnej prawdzie – słowie Boga, zakłada spełnienie wymagań sprawiedliwości, która jest podstawową miarą miłości, i owocuje w konkretnym czynie. „Miłosierdzie jest kwiatem miłości” (Dz. 651) lub czynem miłości (por. Dz. 651) – napisze Siostra Faustyna. W jej życiu i pismach świadczenie miłosierdzia bliźnim musi uwzględniać przede wszystkim godność człowieka potrzebującego, a następnie jego potrzeby cielesne i duchowe. Godność każdego człowieka, dana mu przez Boga już z racji stworzenia i odkupienia, jest tą wartością, która jest wspólna potrzebującemu i osobie czyniącej dobro. Dostrzeżenie w człowieku potrzebującym tej godności danej mu przez Boga, a podkreślonej przez Chrystusa, miało zasadnicze znaczenie dla praktyki miłosierdzia, i wyróżnia personalistyczną szkołę miłosierdzia św. Siostry Faustyny od innych modeli, jakie pojawiły się w historii Kościoła.

Tak  rozumiane  miłosierdzie – które  swoje  źródło,  wzór i motyw  ma w Bogu i które koncentruje się na godności człowieka – u Siostry Faustyny stanowi styl życia. Chodzi więc nie tylko o sporadyczne czy okazjonalne akty miłosierdzia spełniane wobec potrzebujących, ale o chrześcijańską postawę wobec drugiego człowieka we wszystkich jego wymiarach, którą całkowicie kieruje miłosierna miłość. Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje – modliła się Siostra Faustyna – i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich (Dz. 163). Ta przemiana życia w miłosierdzie oznacza właśnie styl życia, a nie tylko jakąś jego cechę obok wielu innych.

Więcej…

Jest „darem Boga dla naszych czasów”, wielkim mistykiem, mistrzynią życia duchowego, prorokiem, który przypomniał biblijną prawdę o miłości miłosiernej Boga do każdego człowieka i wzywa do głoszenia jej światu świadectwem życia, czynem, słowem i modlitwą.

Charakterystycznym rysem szkoły duchowości św. Siostry Faustyny jest kontemplacja Miłosierdzia w codzienności. Kontemplacja nabyta – jak twierdzi Tanquerey – jest uproszczoną modlitwą uczuć, aktem prostego patrzenia na Boga złączonym z uczuciem podziwu i miłości. Dusze, które dochodzą do stanu kontemplacji, nie potrzebują długich rozważań ani dociekań rozumowych, lecz poznają Boga raczej samorzutnie, bez wnioskowania,  chodzą  poniekąd w obliczu Pańskim i miłują Boga miłością jakoby instynktowną, jak dziecko miłuje dobrą matkę. Duszom takim trudno pojąć, jak można Boga nie kochać, jak można żyć bez Niego.

Święta Siostra Faustyna uczy kontemplacji Boga w codzienności, czyli odkrywania Go we własnej duszy i przeżywania z Nim całego swojego życia. Nie szukam  szczęścia poza  wnętrzem, w którym przebywa Bóg – wyznała w „Dzienniczku” – Cieszę się Bogiem we własnym wnętrzu, tu z Nim ustawicznie przebywam, tu jest największa moja z Nim zażyłość, tu z Nim przebywam bezpiecznie, tu nie dosięga wzrok ludzki. Najświętsza Panna zachęca mnie do takiego przestawania z Bogiem (Dz. 454; por. Dz. 1793).

Kontemplacji Boga w codzienności służy prosta praktyka, którą Siostra Faustyna stosowała w życiu zakonnym, a gdy chciała ją zmienić, to nie pozwolił jej na to Jezus, wiedząc, jak wielkie korzyści przynosi dla życia duchowego.  Ta praktyka  polega na łączeniu się z Jezusem mieszkającym w duszy np. poprzez jakiś akt strzelisty (krótkie modlitewne wezwanie). Konsekwentne stosowanie tej praktyki przynosi obfite owoce w życiu duchowym: rozwija osobową więź miłości z Bogiem i prowadzi do coraz pełniejszego udziału w życiu i misji Jezusa. Pozwala na wspólne przeżywanie z Nim swojego życia we wszystkich wymiarach. Z Nim idę do pracy – pisała  Siostra  Faustyna – z Nim  idę  na rekreację,  z Nim  cierpię, z Nim się cieszę, żyję w Nim, a On we mnie. Nigdy nie jestem sama, bo On mi jest stałym towarzyszem, On mi jest przytomnym w każdym momencie (Dz. 318). Tak praktykowana kontemplacja Miłosierdzia w codzienności nie wymaga izolacji od świata, przebywania w klasztorze, może być zastosowana w każdym powołaniu. W czasach ogromnego lęku, braku poczucia bezpieczeństwa i miłości, Bóg poprzez życie św. Siostry Faustyny przypomniał prawdę o zamieszkiwaniu w duszy ludzkiej, o której św. Jan napisał w swej Ewangelii, i wezwał do przebywania z Nim w głębiach swego jestestwa.

Więcej…

Pierwszym zadaniem w szkole duchowości św. Siostry Faustyny jest poznawanie Boga w tajemnicy Jego miłosierdzia. Apostołka Miłosierdzia Bożego czyniła to najpierw przez bardzo zwyczajne środki, takie jak: rozważanie słowa Bożego, czytanie duchowne, słuchanie konferencji, rozważanie tajemnic różańcowych i stacji drogi krzyżowej, korzystanie z dni skupienia i rekolekcji, głębokie przeżywanie sakramentów świętych czy uroczystości kościelnych w roku liturgicznym. Poznawała tajemnicę miłosierdzia Bożego nie tylko w oparciu o teksty Pisma Świętego, Liturgii Kościoła…, ale także starała się dostrzegać przejawy miłości Boga we własnym życiu. W codziennym rachunku sumienia pytała: co dzisiaj dla mnie uczynił Bóg? Takie poznawanie tajemnicy miłosierdzia Bożego sprawiało, że miłość Boga była dla niej nie tylko prawdą piękną, ale abstrakcyjną, lecz stawała się rzeczywistością obecną w jej życiu, przybierała konkretne kształty w codzienności. Tak czyniąc, Siostra Faustyna zobaczyła, że całe jej życie zanurzone jest w miłosierdziu Bożym. W  nim  kąpie  się  dusza  moja  codziennie – pisała – nie  znam  momentu w swym życiu, w którym bym nie doznawała miłosierdzia Twego (Dz. 697). Jest ono jak złota nić, przeprowadzona przez całe nasze życie, która utrzymuje kontakt naszego jestestwa z Bogiem we wszelkim porządku (Dz. 1466). Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że poznawanie tajemnicy miłosierdzia Bożego dokonuje się nie tylko dzięki własnym wysiłkom, ale że praca ludzkiego rozumu musi być wzmacniana łaską Bożą. Dlatego modliła się: O Jezu mój, daj mi mądrość, daj mi rozum wielki i oświecony Twym światłem, na to jedynie, abym Ciebie, o Panie, lepiej poznała, bo im Cię lepiej poznam, tym Cię goręcej ukocham (Dz. 1030; por. Dz. 1474).

Siostra Faustyna  dostrzegała również, że  Boga  można  poznawać nie tylko poprzez intelekt, ale także poprzez praktykę miłości. Poznałam i doświadczyłam – stwierdziła w „Dzienniczku” – że dusze, które żyją w miłości, odznaczają się wielkim światłem w poznawaniu rzeczy Bożych, jak we własnej duszy, tak i w duszach innych. I dusze proste, nie mające wykształcenia, odznaczają się wiedzą (Dz. 1191).

Takie  poznawanie Boga w życiu Siostry Faustyny zostało wzmocnione darem kontemplacji wlanej, dzięki czemu bardzo głęboko wniknęła w tę tajemnicę naszej wiary, by ją dać poznać światu. Dzięki jej zapiskom pozostawionym w „Dzienniczku” możemy lepiej poznawać Boga w tajemnicy Jego miłości miłosiernej do człowieka.

Więcej…

Swieta Siostra Faustyna - rzezba

Szkoła duchowości – jak wskazuje sama nazwa – oznacza pewien styl życia chrześcijańskiego oraz system jego kształtowania, w którym wszystkie elementy duchowości, takie jak: obraz Boga, modlitwa, asceza, praktyki pobożne, relacje międzyludzkie… są ze sobą ściśle powiązane. Każda szkoła duchowości ma swego założyciela, doktrynę i uczniów, którzy żyją według jej założeń. Szkoły różnią się między sobą zasadniczo trzema elementami: modelem świętości, proponowanymi środkami do jej zdobycia i wskazówkami dotyczącymi życia duchowego. Do wielkich szkół duchowości chrześcijańskiej należą m.in.: szkoła augustiańska, benedyktyńska, dominikańska, franciszkańska, karmelitańska czy ignacjańska. Dołącza do nich w naszych czasach szkoła św. Siostry Faustyny, która wyrasta z jej charyzmatu i doświadczenia mistycznego.

Szkoła duchowości św. Siostry Faustyny zakorzeniona jest w tajemnicy miłosierdzia Bożego, która leży u fundamentów i w samym jej centrum, jest spoiwem wszystkich elementów życia duchowego. Ona kształtuje obraz Boga, życie sakramentalne, modlitwę, relacje międzyludzkie, ascezę, słowem – wszystko, co składa się na rzeczywistość w relacji pomiędzy człowiekiem i Bogiem. Stąd poznawanie tajemnicy miłosierdzia Bożego i jej kontemplacja w codzienności oraz wypływająca z niej postawa zaufania wobec Boga i miłości miłosiernej wobec bliźnich wyróżnia i charakteryzuje szkołę duchowości św. Siostry Faustyny. Obraz tej szkoły dopełniają takie rysy jak: umiłowanie Kościoła, Eucharystii i nabożeństwo do Matki Bożej Miłosierdzia. Także te elementy, występujące w innych szkołach duchowości, w szkole św. Siostry Faustyny mają charakterystyczny dla niej koloryt miłosierdzia.

Założycielka tej szkoły – św. Siostra Faustyna – była formowana bezpośrednio przez samego Jezusa. On był jej Mistrzem, On przez różne doświadczenia mistyczne i słowa pouczał ją, kształtował jej duchowość, by poprzez nią ukazać wzór chrześcijańskiej doskonałości całkowicie oparty na tajemnicy miłosierdzia Bożego. Szkoła św. Siostry Faustyny jest głęboko ewangeliczna, bo odwołuje się do samych fundamentów chrześcijaństwa (postawy ufności wobec Boga i miłosierdzia względem bliźnich), a zarazem jest uniwersalna, bo przeznaczona i dostępna dla każdego człowieka bez względu na rodzaj powołania, uwarunkowania społeczne czy inne. W tej szkole kształtują swoje życie duchowe współcześni apostołowie Bożego Miłosierdzia, niosący światu dar orędzia o miłosiernej miłości Boga do każdego człowieka.

Więcej…

Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia zaczął się rozwijać jeszcze za życia św. Siostry Faustyny w miarę, jak upowszechniało się nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego w formach przez nią przekazanych. W 1937 roku ks. Michał Sopoćko wydał w Krakowie obrazki z Koronką do Miłosierdzia Bożego i małą książeczkę z modlitwami do Miłosierdzia Bożego pt. „Chrystus, Król Miłosierdzia”. Siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, które je otrzymały, oraz wszyscy, do których one dotarły i którzy odmawiali te modlitwy, już realizowali  zadanie  wypraszania  miłosierdzia  Bożego dla świata, tworząc w ten sposób pierwsze zastępy ludzi w Apostolskim Ruchu Bożego Miłosierdzia.

Dynamiczny  rozwój nabożeństwa  do Miłosierdzia  Bożego,  a tym samym Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia przypada na lata II wojny światowej i okres powojenny. W tych trudnych czasach ludzie szukali nadziei, światła i mocy w miłosierdziu Bożym, dlatego ogromną popularnością cieszyły się obrazki Jezusa Miłosiernego oraz Koronka i nowenna podyktowana Siostrze Faustynie. Rosły zastępy czcicieli Miłosierdzia Bożego, powstawały nowe wspólnoty, apostolaty, ośrodki podejmujące zadanie szerzenia czci Miłosierdzia Bożego.

Ten  żywiołowy proces  został przyhamowany po wydaniu przez Stolicę Apostolską w 1959 roku Notyfikacji zabraniającej szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez Siostrę Faustynę. Wówczas Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, a także marianie w USA i inne ośrodki, stosując się do zarządzeń Notyfikacji, zaprzestały upowszechniania życia i misji Siostry Faustyny, w tym form kultu przez nią przekazanych. Ten okres (19 lat) zapowiedziany zresztą przez Siostrę Faustynę nie był jednak czasem straconym, gdyż przeprowadzono w nim proces diecezjalny o życiu i cnotach Siostry Faustyny, ks. prof. I. Różycki dokonał gruntownej analizy pism Apostołki Bożego Miłosierdzia, kładąc teologiczny fundament pod nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego w formach przez nią przekazanych. Zgromadzenie pallotynów organizowało sympozja teologiczne poświęcone tajemnicy miłosierdzia oraz posłannictwu Siostry Faustyny, owocem których były publikacje książkowe.

Kolejny etap w rozwoju Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia rozpoczął się wraz z odwołaniem Notyfikacji Stolicy Apostolskiej w kwietniu 1978 roku i trwa do dzisiaj, angażując stare i nowe zgromadzenia zakonne, różne bractwa, stowarzyszenia, apostolaty, wspólnoty i ludzi indywidualnie podejmujących zadanie głoszenia światu orędzia Miłosierdzia poprzez świadectwo życia w duchu ufności wobec Boga i miłosierdzia względem bliźnich, poprzez dzieła miłosierdzia, słowa i modlitwę. Ogromny wpływ na rozwój tego Ruchu miała beatyfikacja i kanonizacja Siostry Faustyny, a także nauczanie Ojca Świętego Jana Pawła II (m. in. encyklika „Dives in Misericordia”) i jego podróże do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach. Dzisiaj Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia obejmuje miliony ludzi na całym świecie, którzy na różne sposoby kontynuują misję św. Siostry Faustyny.

Więcej…

Nowe zgromadzenie - ruch

Z charyzmatu św. Siostry Faustyny wyrosła nie tylko nowa szkoła duchowości, ale także Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia, który na różne sposoby podejmuje jej misję głoszenia światu miłosierdzia Bożego poprzez świadectwo życia, czyny, słowa i modlitwę.

Idea  tego Ruchu została  objawiona Siostrze Faustynie w Wilnie 1935 roku, gdy Jezus przekazał jej swe pragnienie dotyczące założenia takiego zgromadzenia, które by głosiło miłosierdzie Boga światu i wypraszało je dla świata (Dz. 436). Początkowo  sądziła,  że ma  opuścić  swoje Zgromadzenie i założyć klasztor kontemplacyjny, dla którego napisała nawet streszczenie reguły  zakonnej. Stopniowo jednak poznawała, że w tej idei chodzi nie tylko o jeden klasztor czy jedno zgromadzenie. W liście do swego kierownika duchowego ks. Michała Sopoćki na początku 1936 roku pisała: Widzę jasno, że nie tylko będzie zgromadzenie żeńskie i męskie, ale widzę, że będzie wielkie stowarzyszenie  osób świeckich,  do którego  mogą wszyscy należeć i czynem przypominać miłosierdzie Boże, czyniąc miłosierdzie jedni drugim. Niechaj się Ojcu nie zdają te myśli szaleństwem, bo są prawdą szczerą, która niedługo będzie wprowadzona w czyn i chociażbym nie miała nikogo za dziełem tym, jednak nie zrażam się niczym, bo mi wystarcza, że wiem, że taka jest wola Boża. Nadal jednak sądziła, że jej rolą w tym dziele będzie założenie klasztoru kontemplacyjnego. Pragnienie wypełnienia tego zadania stanowiło kanwę, na której dokonały się w jej życiu bierne oczyszczenia ducha (rozumu i woli), po których osiągnęła szczyty zjednoczenia z Bogiem: mistyczne zrękowiny i zaślubiny. W końcu w doświadczeniu mistycznym jasno poznała, że choć to dzieło będzie jedno, ale będzie miało trzy „odcienie”. Pierwszy stanowią zakony kontemplacyjne, gdzie dusze odosobnione od świata palić się będą w ofierze przed tronem Bożym i upraszać miłosierdzie dla świata całego… I wypraszać błogosławieństwo dla kapłanów, i modlitwą swoją przygotowywać będą świat na ostateczne przyjście Jezusa (Dz. 1155). Drugi odcień tworzą zgromadzenia czynne, które modlitwę będą łączyć z dziełami miłosierdzia i w egoistycznym świecie będą się starały rozbudzić miłość, miłosierdzie Jezusa (Dz. 1156). Do trzeciego odcienia mogą należeć wszyscy ludzie, którzy nie zobowiązani ślubami uobecniać będą w świecie miłosierną miłość Boga poprzez życie przepełnione modlitwą i uczynnością miłosierdzia. Członek tego odcienia – napisała Siostra Faustyna – powinien przynajmniej jeden uczynek dziennie spełnić miłosierdzia, przynajmniej, a może ich być wiele, gdyż każdemu jest go łatwo spełnić (Dz. 1158).

Więcej…

Kościół raduje się i dziękuje za wielkie dzieła Boże
Homilia ojca świętego Jana Pawła II

podczas beatyfikacji Siostry Faustyny, Rzym, 18 kwietnia 1993

1. Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo łaska Jego trwa na wieki (Ps 118 [117], 1).
Dziękczynny psalm prześwietla całą paschalną oktawę. Kościół z dziękczynieniem uwielbia Boga za dar zmartwychwstania Chrystusa: za dar nowego i wiecznego życia objawionego w Zmartwychwstałym. Kościół jednomyślnie uwielbia i dziękuje za nieskończoną miłość, jaka się w Nim uobecniła wobec człowieka i świata.

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. On (…) przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei (1 P 1, 3). Zrodził nas na nowo „przez wielkie swe miłosierdzie”. Bóg i Ojciec Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego: dives in misericordia.

Kościół żyje tą świadomością od pierwszych dni. W duchu paschalnego dziękczynienia gromadzą się pierwsi uczniowie i wyznawcy, łamiąc chleb po domach (por. Dz 2, 46) – czyli sprawując Eucharystię. W tym samym duchu Kościół apostolski przyjmował do swej wspólnoty katechumentów: pomnażała się liczba tych, którzy błogosławili Boga, którzy wyznawali Go „bogatym w miłosierdzie” (por. Ef 2, 4), dziękując za miłość objawioną w Chrystusie.

       2. Dziś ten sam Kościół, zrodzony „do żywej nadziei”, dziękuje za „dziedzictwo niezniszczalne, które jest zachowane dla nas w niebie” (por. 1 P 1, 4). Lud chrześcijański wyraża radość wielkanocną – w bliskości r. 2000 – poprzez te swoje córki i synów, którzy to Boże dziedzictwo zachowane dla nas w niebie w sposób szczególny potwierdzają.

Oto ich imiona:
Ludwik z Casorii
Paula Montal Fornés od św. Józefa Kalasantego
Stanisław Kazimierczyk
Angela Truszkowska
Faustyna Kowalska.

3. Pozdrawiam  cię,  bł.  Ludwiku  z  Casorii, znakomity przedstawicielu Braci Mniejszych i żarliwy świadku miłości Chrystusa.

Wzruszają nas słowa twojego Testamentu: „Pan przywołał mnie do siebie łagodną miłością i z nieskończonym miłosierdziem prowadził mnie i wiódł po drogach mego życia”. Moc tej miłości skłoniła ciebie, wybitnego uczonego i wykładowcę, do poświęcenia się najuboższym: chorym kapłanom, afrykańskim imigrantom, niemowom, niewidomym, starcom i sierotom.

Bł. Ludwiku,  wielki  synu  Kościoła  neapolitańskiego, przyjąłeś charyzmat św. Franciszka z Asyżu i żyłeś nim w społeczeństwie swojej epoki, na południu Włoch ubiegłego stulecia, starając się czynnie zapobiegać najdotkliwszym formom ubóstwa, uczestnicząc z chrześcijańskim współczuciem w życiu swoich współczesnych i w ich codziennych dramatach. Zasięg twojego apostolstwa wydaje się prawie niewiarygodny, tak że nasuwa się nam pytanie: w jaki sposób zdołałeś nim ogarnąć tak wiele obszarów ludzkiej nędzy, wykazując tak ogromną „wyobraźnię” w działaniu dla dobra człowieka? Na to także znajdujemy odpowiedź w twoich słowach: „Miłość Chrystusa zraniła moje serce” (Testament).

Prosimy  cię,  być  także  nas  nauczył  żyć dla innych i budować prawdziwe wspólnoty kościelne, w których rozkwitać będzie miłość, radość i nadzieja pobudzająca do działania. „Ubogich zawsze macie u siebie” – powiedział  nam Jezus (por. Mt 26, 11). Bł. Ludwiku, pomóż nam ich odnaleźć i kochać, służyć im z tą samą gorliwością, która w tobie dokonała wielkich rzeczy.

4. Nowa  błogosławiona,  Paula Montal od św. Józefa Kalasantego, była przez całe życie ofiarną apostołką kulturowego, osobowego i chrześcijańskiego rozwoju kobiety. Z całkowitym poddaniem się woli Bożej i „z czterdziestoma realami w kieszeni”, jak mówi historia jej życia, otworzyła pierwszą szkołę dla dziewcząt, aby uczyć je przede wszystkim miłości Boga i ukazywać godność kobiety jako przyszłej matki rodziny. „Chcę ratować rodziny”, powtarzała z naciskiem. W tym celu założyła Zgromadzenie Córek Maryi od Szkól Chrześcijańskich, żyjących w pełni duchowością św. Józefa Kalasantego i składających czwarty ślub – ślub całkowitego poświęcenia się nauczaniu.

Charyzmat  bł. Pauli Montal żyje w was, drogie siostry od szkół chrześcijańskich, a wyniesienie jej dzisiaj do chwały ołtarzy jest naglącym wezwaniem, jakie kieruje do was Chrystus, byście jako osoby konsekrowane odnowiły swą owocną kościelną posługę na rzecz godności kobiety i rodziny, zgodnie z jej  charyzmatem. Oby  Bóg  sprawił,  że  za  jej wstawiennictwem i przykładem działalność wychowawcza Kościoła wśród dzieci i młodzieży będzie się dynamicznie rozwijać i ożywi chrześcijańskie korzenie szlachetnego narodu hiszpańskiego, reprezentowanego tu przez liczne grono biskupów, przedstawicieli władz, kapłanów, zakonników – zwłaszcza pijarów – zakonnice i licznych wiernych, których bardzo serdecznie pozdrawiam.

5. Pozdrawiam cię, m. Mario Angelo Truszkowska, matko wielkiej rodziny felicjańskiej. Byłaś świadkiem trudnych dziejów naszego narodu i Kościoła, który w tym narodzie sprawował swe posłannictwo. Imię twoje i powołanie związane jest z postacią bł. Honorata Koźmińskiego, wielkiego apostoła ukrytych  zgromadzeń, które  odradzały  życie  udręczonego społeczeństwa i przywracały nadzieję zmartwychwstania.

W dniu dzisiejszym pielgrzymuję do twych relikwii w moim umiłowanym Krakowie, gdzie rozwinęła się rodzina felicjańska i skąd poszła za ocean, by służyć nowym pokoleniom emigrantów i Amerykanów.

Chrystus  prowadził  m. Angelę  drogą  niezwykłą,  dając jej szczególny udział w tajemnicy swego Krzyża. Rzeźbił jej duszę cierpieniem, które przyjmowała z wiarą i heroicznym poddaniem się Jego woli: w ukryciu i samotności, w długotrwałej i uciążliwej chorobie, w ciemnej nocy duszy.

Największym  jej pragnieniem  było  stać się  „żertwą miłości”. A miłość rozumiała zawsze jako bezinteresowny dar z siebie. „Kochać to dawać. Dawać wszystko, czego zażąda miłość. Dawać prędko, bez żalu, z radością, z pragnieniem, by więcej od nas żądano”. To są jej słowa, w których wyraziła zwięźle cały swój życiowy program.

Tę miłość rozniecała w sercach sióstr  swego zgromadzenia. Ta  miłość jest ciągle żywym zaczynem dzieł, jakimi wspólnoty felicjańskie służą Kościołowi w Polsce i poza jej granicami.

„Dziękujcie Panu, bo jest dobry”.

Kościół raduje się dzisiaj i dziękuje Bogu za dar beatyfikacji sługi Bożej m. Marii Angeli i za całe Zgromadzenie Sióstr Felicjanek, które z jej charyzmatu wzięło początek.

6. Pozdrawiam cię,  Siostro Faustyno.  Od dzisiaj  Kościół  zwie  ciebie błogosławioną, zwłaszcza Kościół na ziemi polskiej i litewskiej. O Faustyno, jakże przedziwna była twoja droga! Czyż można nie pomyśleć, że to ciebie właśnie – ubogą i prostą córkę mazowieckiego polskiego ludu – wybrał Chrystus, aby przypomnieć ludziom wielką Bożą tajemnicę Miłosierdzia. Tę tajemnicę zabrałaś ze sobą, odchodząc z tego świata po krótkim i pełnym cierpień życiu. Równocześnie tajemnica ta stała się proroczym zaiste wołaniem do świata, do Europy. Przecież twoje orędzie Bożego Miłosierdzia zrodziło się jakby w przeddzień straszliwego kataklizmu II wojny światowej. Zapewne byś się zdziwiła, gdybyś mogła na ziemi doświadczyć, czym stało się to orędzie dla udręczonych ludzi tego czasu pogardy, jak szeroko ono poszło w świat. Dzisiaj – tak głęboko wierzymy – oglądasz w Bogu owoce twojego posłannictwa na ziemi. Dziś doświadczasz u samego Źródła, kim jest twój Chrystus: dives in misericordia.

„Czuję dobrze, że nie  kończy się  posłannictwo  moje  ze  śmiercią, ale się zacznie” – napisała Siostra Faustyna w swym Dzienniczku. I tak się stało. Misja Siostry Faustyny trwa i przynosi zadziwiające owoce. W jakże przedziwny sposób jej nabożeństwo do Jezusa Miłosiernego toruje sobie drogę w świecie i zdobywa tyle ludzkich serc! Jest to niewątpliwie jakiś znak czasów – znak naszego XX w. Bilans tego kończącego się wieku, obok osiągnięć, które wielokrotnie przewyższyły poprzednie epoki, zawiera także głęboki niepokój o przyszłość. Gdzież więc, jeśli nie w Bożym Miłosierdziu, znajdzie świat ocalenie i światło nadziei? Ludzie wierzący doskonale to wyczuwają!

„Dziękujcie Panu, bo jest dobry. Dziękujcie Panu, bo jest miłosierny”.

Dzisiaj, w dniu  beatyfikacji  Siostry Faustyny, wielbimy Boga za wielkie dzieła, jakich dokonał w jej duszy. Wysławiamy Go i dziękujemy Mu za wielkie dzieła, jakich dokonał i ciągle dokonuje w duszach ludzkich, które dzięki jej świadectwu i orędziu odkrywają nieskończone głębie Bożego Miłosierdzia.

7. Pozdrawiam cię wreszcie Stanisławie Kazimierczyku, kapłanie Kanoników Regularnych  Laterańskich. Twe życie związane było  nierozerwalnie z Krakowem, z jego sławną Akademią oraz z klasztorem przy kościele Bożego Ciała na Kazimierzu, gdzie dojrzewało i rozwijało się twoje powołanie.

Sługa Boży Stanisław żył w XV w., a więc w czasach bardzo odległych. W dziejach Krakowa był to wiek wyjątkowy – wiek świętych, epoka szczególnego rozkwitu życia duchowego i religijnego. W tym właśnie wieku Kraków wydał postacie tego formatu co św. Jan Kanty oraz błogosławieni: Szymon z Lipnicy, Michał Giedroyć, Izajasz Boner i Świętosław ze Sławkowa. Błogosławiony wiek! Jego duchowe oblicze tworzyli święci i błogosławieni, a wśród nich Stanisław z Kazimierza: żarliwy czciciel Eucharystii, nauczyciel i obrońca prawdy ewangelicznej, wychowawca, przewodnik na drogach życia duchowego, opiekun ubogich.

Pamięć  o świętości sługi Bożego żyje i owocuje do dzisiaj. Tej pamięci lud Krakowa, a zwłaszcza lud Kazimierza, dawał wyraz przez modlitwę u jego relikwii nieprzerwanie aż do naszych czasów. Jako arcybiskup krakowski nieraz tym modlitwom przewodniczyłem. Dzisiaj Kościół święty uroczyście potwierdza jego kult, wynosząc go do chwały ołtarzy.

„Dziękujcie Panu… Dziękujcie Panu, bo jest dobry”.

M. Maria Angela  Truszkowska,  Siostra Faustyna Kowalska, Stanisław Kazimierczyk, kapłan-zakonnik: trzej nowi polscy błogosławieni, nasi nowi orędownicy. W dzisiejszych czasach tego orędownictwa świętych i błogosławionych tak bardzo nam potrzeba! Oto szczególny dar Bożej Opatrzności dla Kościoła w Polsce – dar dla naszej Ojczyzny.

Raduj się więc Kościele Polski!
Gaude Mater Polonia!

8. Dziękujmy Panu, bo jest dobry. Dziękujmy, bo jest miłosierny.

Oto apostołowie zgromadzeni w Wieczerniku: pierwsi, których udziałem stało się to wielkanocne dziękczynienie. Oni pierwsi otrzymali Ducha Świętego ku odpuszczeniu grzechów. I w tym Duchu zostali posłani. „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20, 21). To posłannictwo trwa przez wieki, z pokolenia na pokolenie. I trwa też łaska, która zdolna jest „wszystkie rzeczy nowymi uczynić” (por. Ap 21, 5).

Oto  Tomasz – który  stał  się  szczególnym  protagonistą  wszystkich, którzy mówią: „jeżeli (…) nie zobaczę, (…) nie uwierzę” (J 20, 25). Stał się też z kolei, w osiem dni później, pierwszym wśród tych, którzy wyznają: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20, 28). Oby prawda o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym znajdowała przystęp do coraz nowych pokoleń tych, którzy „nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29).

Dives in misericordia. Jakże bardzo człowiekowi wszystkich czasów potrzebne jest spotkanie z Tobą, Chryste – spotkanie przez wiarę, którą próbuje się w ogniu doświadczeń, a która owocuje radością – radością paschalną. Wiara owocuje radością „niewymowną i pełną chwały” (1 P 1, 8).

„L`Osservatore Romano”, 5-6(1993), s. 13-15.

© Copyright – Editrice Vaticana

Święta Siostra Faustyna/Beatyfikacja

NIE WIERZYŁAM W CUDA
Świadectwo Maureen Digan

Jestem pewna, że po moim świadectwie ktoś z was, jeśli nie wszyscy, będą pytać: dlaczego ona, a nie ja albo ktoś z moich bliskich? Cóż, sama zadaję to pytanie: dlaczego ja, a nie mój chorujący od lat syn?

W wieku 15 lat nabawiłam się choroby zwanej lymphedema. Między 15. a 20. rokiem życia przeszłam przez 50 operacji i zabiegów. Przez 10 lat powracałam w kółko do szpitala. Hospitalizacje trwały od 1 tygodnia do 12 miesięcy. Mając lat 19 przeszłam operację kręgosłupa i przez 2 lata cierpiałam na paraliż od bioder w dół. Kiedy miałam 20 lat przeprowadzono pierwszą amputację. Choroba w resztce nogi stała się jednak tak poważna, że musiano amputować mi nogę aż do biodra.

Bob, mój  mąż, człowiek wielkiej  wiary i modlitwy, czuł, że powinien przywieźć rodzinę, mnie i chorego syna, do Polski. Przybył na Eden Hill w Stockbridge [dziś narodowe sanktuarium Miłosierdzia Bożego w USA] i odbył rozmowę z o. Serafinem Michalenko, pytając, czy nie mógłby nam towarzyszyć w podróży do Polski. Ksiądz Serafin, który zajmował się sprawami Siostry Faustyny w USA, otrzymał zezwolenie od swych przełożonych i tak wybraliśmy się w trudną podróż do Krakowa.

28 marca  1981 roku przystąpiłam w Krakowie do  spowiedzi. Była to chyba pierwsza dobra spowiedź od wielu, wielu lat. Poczułam się wówczas bliżej Pana Jezusa i Siostry Faustyny, ale chyba jeszcze niezupełnie do końca. Tego wieczoru, 28 marca, modliliśmy się przy grobie Siostry Faustyny szczególnie o uzdrowienie. Wciąż pozostając w nastroju niedowierzania, powiedziałam do Siostry Faustyny: W porządku, Siostro Faustyno, zrób coś z tym. I oto ból ustąpił, a opuchlizna zeszła. Pomyślałam, że to objaw rozstroju nerwowego, ponieważ nie wierzyłam w cuda. Wypchałam swój but serwetką, by nikt nie zauważył, że nie mam opuchlizny. Równocześnie przestałam brać lekarstwa. Od tej chwili moja choroba ustąpiła całkowicie. Odwiedziłam czterech różnych lekarzy, którzy powiedzieli mi, że jest to choroba nieuleczalna, nigdy nie ulega reemisji i nie działają na nią żadne leki.

Pan  nasz  wybiera kogo chce. Z całego  serca dziękujemy Mu za moje uzdrowienie, które posłuży do beatyfikacji Siostry Faustyny. Jest prawdą to, co czytamy w „Dzienniczku”: Im większa nędza, tym większe ma prawo do miłosierdzia Mojego.

„Orędzie Miłosierdzia”, 13 (1992).

Siostra Faustyna pragnęła być wielką świętą, wyniesioną do chwały ołtarzy (por. Dz. 150). Wiele razy nie tylko pisała o pragnieniu świętości dla siebie, ale także z niezwykłą konsekwencją dążyła do niej. Jezu mój – pisała – Ty wiesz, że od najwcześniejszych lat pragnęłam zostać wielką świętą, to jest, że pragnęłam Cię kochać tak wielką miłością, jaką Cię jeszcze dotychczas żadna dusza nie kochała (Dz. 1372).

Zmarła w opinii świętości 5 października 1938  roku mając zaledwie 33 lata. Sława świętości jej życia rosła wraz z rozwijającym się nabożeństwem do Miłosierdzia Bożego w formach przez nią przekazanych. Do jej grobu na cmentarzu zakonnym w Krakowie-Łagiewnikach przybywali pielgrzymi i przez jej pośrednictwo wypraszali wiele łask.

21 października 1965 roku bp Julian Groblicki, delegowany przez metropolitę krakowskiego kard. Karola Wojtyłę, uroczystą sesją rozpoczął proces informacyjny o życiu i cnotach Siostry Faustyny, w czasie którego przesłuchano 45 świadków jej życia, zebrano pisma i przeprowadzono proces o braku kultu publicznego. 25 listopada 1966 roku przeniesiono doczesne szczątki Sługi Bożej z grobowca na cmentarzu zakonnym do kaplicy. 20 września 1967 roku uroczystej sesji kończącej proces informacyjny na szczeblu diecezji przewodniczył kard. Karol Wojtyła. Akta procesu zostały przesłane do Rzymu i 31 stycznia 1968 roku Kongregacja dla Spraw Świętych otwarła proces beatyfikacyjny. 7 marca 1992 roku Ojciec Święty Jan Paweł II promulgował dekret o heroiczności cnót, a 21 grudnia tego roku – dekret o cudzie i wyznaczył datę beatyfikacji na 18 kwietnia 1993 roku w Rzymie.

Siostra Faustyna na wiele lat przed beatyfikacją tak opisała „Dzienniczku” swą  drogę do  chwały ołtarzy: W pewnej chwili ujrzałam całe tłumy ludzi w naszej kaplicy i przed kaplicą, i na ulicy, bo się pomieścić nie mogli. Kaplica była uroczyście przybrana. Przy ołtarzu było mnóstwo duchownych, później nasze siostry i wiele innych zgromadzeń. Wszyscy oczekiwali osoby, która miała zająć miejsce w ołtarzu. Naraz usłyszałam głos, że ja mam zająć miejsce w ołtarzu. Ale jak tylko wyszłam z mieszkania, czyli z korytarza, ażeby przejść przez dziedziniec i pójść do kaplicy za głosem, który mnie wzywał – a tu wszyscy ludzie zaczynają we mnie rzucać, czym kto może: błotem, kamieniami, piaskiem, miotłami, tak że w pierwszej chwili zachwiałam się, czy iść dalej, a jednak ten głos wzywał mnie jeszcze silniej i pomimo wszystkiego zaczęłam iść odważnie. Kiedy weszłam w próg kaplicy, zaczęli uderzać we mnie i przełożeni, i siostry, i wychowanki, a nawet rodzice, czym kto  mógł, tak że,  czy chciałam czy  nie, prędziutko  musiałam  wstępować w miejsce przeznaczone w ołtarzu. Jak tylko zajęłam miejsce przeznaczone, zaraz ten sam lud i wychowanki, i siostry, i przełożeni, i rodzice, wszyscy zaczęli wyciągać swe ręce i prosić o łaski, a ja nie miałam im tego za złe, że we mnie tak rzucali tymi rozmaitościami; i właśnie dziwnie czułam szczególniejszą miłość właśnie dla tych osób, które mnie przymusiły do szybszego wstąpienia w miejsce przeznaczone. – W tej chwili duszę moją zalało szczęście niepojęte i usłyszałam takie słowa: „Czyń, co chcesz, rozdawaj łaski, jak chcesz, komu chcesz i kiedy chcesz”. Natychmiast widzenie znikło (Dz. 31).

Więcej…

Uroczystość kanonizacji opisała Siostra Faustyna w swym „Dzienniczku” na wiele lat przed tym wydarzeniem. 23 marca 1937 roku miała wizję, w której zobaczyła, że ta uroczystość odbywa się równocześnie w Rzymie i w Krakowie, choć nie znała wynalazku telewizji ani łączności przez tele-most. Dzięki wynalazkom technicznym i cywilizacyjnym uczestnicy uroczystości  kanonizacyjnej  30 kwietnia  2000  roku,  bez  względu  na  to czy byli w Rzymie czy w Krakowie, mogli przeżywać ją wspólnie. Spełniła się więc jej prorocza wizja dotycząca uroczystości kanonizacyjnej w Rzymie i Krakowie, a także proroctwo dotyczące ustanowienia święta Miłosierdzia Bożego dla całego Kościoła. Tak tę uroczystość opisała sama Siostra Faustyna.

Nagle zalała mnie  obecność Boża i  ujrzałam się naraz w Rzymie w kaplicy Ojca Świętego, i równocześnie byłam w kaplicy aszej, a uroczystość Ojca Świętego i całego Kościoła była ściśle  złączona z naszą kaplicą i w szczególny sposób z naszym Zgromadzeniem; i równocześnie wzięłam udział w uroczystości w Rzymie i u nas. Ponieważ uroczystość ta była tak ściśle złączona z Rzymem, że chociaż piszę, nie mogę rozróżnić, ale tak jak jest, czyli jak widziałam. Widziałam w kaplicy naszej Pana Jezusa wystawionego w monstrancji na wielkim ołtarzu. Kaplica była uroczyście ubrana, a w dniu tym wolno było wejść do niej wszystkim ludziom, ktokolwiek chciał. Tłumy były tak wielkie, że ani okiem przejrzeć nie mogłam. Wszyscy z wielką radością brali udział w tej uroczystości, a wielu z nich otrzymało to, co pragnęło. Ta sama uroczystość była w Rzymie w pięknej świątyni i Ojciec Święty z całym duchowieństwem obchodził tę uroczystość; i nagle ujrzałam św. Piotra, który stanął pomiędzy ołtarzem i Ojcem Świętym. Co mówił św. Piotr – nie mogłam słyszeć, lecz poznałam, że Ojciec Święty rozumiał mowę jego… (…)

Wtem nagle ujrzałam, jak z Hostii świętej wyszły te dwa promienie, jako są namalowane na tym obrazie, i rozeszły się na świat cały. Było to w jednym momencie, a jakoby cały dzień to trwało, i kaplica nasza była cały dzień przeludniona, a cały ten dzień był przepełniony radością.

I nagle ujrzałam  Pana  Jezusa żywego  na ołtarzu  naszym  w  postaci, jako jest namalowany na obrazie tym. Jednak czułam, że siostry i cały lud nie widzieli Pana Jezusa tak jako ja Go widzę. Jezus spojrzał się z tak wielką łaskawością i radością na Ojca Świętego i pewnych kapłanów, i całe duchowieństwo, i lud, i Zgromadzenie nasze.

Wtem nagle zostałam porwana w bliskość Jezusa i stanęłam na ołtarzu obok Pana Jezusa, a duch mój został napełniony tak wielkim szczęściem, którego ani pojąć, ani napisać nie jestem w stanie. Głębia pokoju i odpocznienia zalewała duszę moją. – Jezus pochylił się ku mnie i rzekł łaskawie: Czego pragniesz, córko Moja? – I odpowiedziałam: Pragnę chwały i czci dla miłosierdzia Twojego. – Cześć już odbieram przez założenie i obchodzenie święta tego; czego jeszcze pragniesz? – I spojrzałam na te wielkie rzesze, które oddawały cześć miłosierdziu Bożemu, i rzekłam do Pana: Jezu, błogosław tym wszystkim, którzy są zgromadzeni dla oddania Ci czci, nieskończonemu miłosierdziu Twemu. Jezus zakreślił ręką znak krzyża świętego; błogosławieństwo to odbiło się na duszach blaskiem światła. Duch mój zatonął w Jego  miłości, czuję,  jakobym się  rozpłynęła w Bogu i znikła w  Nim. Kiedy  przyszłam  do  siebie, głęboki spokój  zalewał  duszę moją, i udzieliło się umysłowi mojemu dziwne zrozumienie wielu rzeczy, które przedtem były mi niezrozumiałe (Dz. 1044-1048).

Więcej…

DAR BOŻY DLA NASZYCH CZASÓW
Homilia Ojca Świętego Jana Pawła II
wygłoszona w czasie Mszy świętej kanonizacyjnej
w Rzymie, 30 kwietnia 2000

1. „Confitemini Domino quoniam bonus, quoniam in saeculum misericordia Pius” – „Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo łaska Jego trwa na wieki” (Ps 118 [117], 1). Tak śpiewa Kościół w oktawę Wielkanocy, powtarzając niejako te słowa Psalmu  za  samym  Chrystusem: za Chrystusem zmartwychwstałym, który przynosi do wieczernika wspaniałe orędzie Bożego Miłosierdzia i powierza apostołom posługę jego szafarzy: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. (…) Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane (J 20, 21–23).

Przed wypowiedzeniem tych słów Jezus pokazuje ręce i bok. Pokazuje rany zadane Mu podczas męki, zwłaszcza zranione serce – źródło, z którego wypływa obfity strumień miłosierdzia, rozlewający się na ludzkość. Siostra Faustyna Kowalska – błogosławiona, którą od dziś będziemy nazywać świętą – ujrzy dwie smugi światła promieniujące z tego serca na świat. Te dwa promienie – wyjaśnił jej pewnego dnia sam Jezus – oznaczają krew i wodę („Dzienniczek”, 299).

2. Krew i woda! Na  myśl przychodzi  tu natychmiast świadectwo ewangelisty Jana: kiedy na Kalwarii jeden z żołnierzy przebił włócznią bok Chrystusa, Jan widział, że wypłynęła z niego „krew i woda” (por. J 19, 34). Krew przywodzi na myśl ofiarę krzyża i dar eucharystyczny, natomiast woda jest w symbolice Janowej znakiem nie tylko chrztu, ale także daru Ducha Świętego (por. J 3, 5; 4, 14; 7, 37–39).

Poprzez serce Chrystusa ukrzyżowanego Boże miłosierdzie dociera do ludzi: Powiedz, córko Moja, że jestem miłością i miłosierdziem samym – zażąda Jezus od Siostry Faustyny („Dzienniczek”, 1074). To miłosierdzie Chrystus rozlewa na całą ludzkość poprzez zesłanie Ducha, który w Trójcy Świętej jest Osobą–Miłością. A czyż miłosierdzie nie jest „drugim imieniem” miłości (por. „Dives in misericordia”, 7), ujmującym jej aspekt najgłębszy i najbardziej  wzruszający:  jej  gotowość  do  zaspokojenia  wszelkich  potrzeb, a zwłaszcza jej bezgraniczną zdolność przebaczania?

Doznaję dziś naprawdę wielkiej radości, ukazując całemu Kościołowi – jako dar Boży dla naszych czasów – życie i świadectwo Siostry Faustyny Kowalskiej. Zrządzeniem Bożej Opatrzności życie tej pokornej córy polskiej ziemi było całkowicie związane z historią XX wieku, który niedawno dobiegł końca. Chrystus powierzył jej bowiem swoje orędzie Miłosierdzia w latach między pierwszą a  drugą  wojną światową. Kto pamięta, kto  był świadkiem i uczestnikiem wydarzeń tamtych lat i straszliwych cierpień, jakie przyniosły one milionom ludzi, wie dobrze, jak bardzo potrzebne było orędzie Miłosierdzia.

Jezus powiedział do Siostry Faustyny: Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia Mojego („Dzienniczek”, 300). Za sprawą polskiej zakonnicy to orędzie związało się na zawsze z XX wiekiem, który zamyka drugie tysiąclecie i jest pomostem do trzeciego. Nie jest to orędzie nowe, ale można je uznać za dar szczególnego oświecenia, które pozwala nam głębiej przeżywać Ewangelię Paschy, aby nieść ją niczym promień światła ludziom naszych czasów.

3. Co przyniosą nam  nadchodzące lata?  Jaka będzie  przyszłość człowieka na ziemi? Nie jest nam dane to wiedzieć. Jest jednak pewne, że obok kolejnych sukcesów nie zabraknie niestety także doświadczeń bolesnych. Ale światło Bożego miłosierdzia, które Bóg zechciał niejako powierzyć światu na nowo poprzez charyzmat Siostry Faustyny, będzie rozjaśniało ludzkie drogi w trzecim tysiącleciu.

Konieczne jest jednak, aby ludzkość,  podobnie jak  niegdyś Apostołowie, przyjęła dziś w wieczerniku dziejów Chrystusa zmartwychwstałego, który pokazuje rany po ukrzyżowaniu i powtarza: Pokój wam! Trzeba, aby ludzkość pozwoliła się ogarnąć i przeniknąć Duchowi Świętemu, którego daje jej zmartwychwstały Chrystus. To Duch leczy rany serca, obala mury odgradzające nas od Boga i od siebie nawzajem, pozwala znów cieszyć się miłością Ojca i zarazem braterską jednością.

4. Ważne jest zatem, abyśmy przyjęli w całości orędzie, zawarte w słowie Bożym na dzisiejszą II Niedzielę Wielkanocną, która od tej pory nazywać się będzie w całym Kościele „Niedzielą Miłosierdzia Bożego”. W kolejnych czytaniach liturgia zdaje się wytyczać szlak miłosierdzia, które odbudowuje więź każdego człowieka z Bogiem, a zarazem buduje także między ludźmi nowe relacje braterskiej solidarności. Chrystus nauczył nas, że człowiek nie tylko doświadcza i dostępuje miłosierdzia Boga samego, ale także jest powołany do tego, ażeby sam ‘czynił’ miłosierdzie drugim: ‘Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią’ (Mt 5, 7) („Dives in misericordia”, 14). Jezus wskazał nam też wielorakie drogi miłosierdzia, które nie tylko przebacza grzechy, ale wychodzi też naprzeciw wszystkim ludzkim potrzebom. Jezus pochylał się nad wszelką  ludzką nędzą, materialną i duchową.

Chrystusowe orędzie Miłosierdzia nieustannie dociera do nas w geście Jego rąk wyciągniętych ku cierpiącemu człowiekowi. Takiego właśnie widziała Go i takiego ogłosiła ludziom wszystkich kontynentów Siostra Faustyna, która  pozostając w  ukryciu swojego  klasztoru w  Łagiewnikach, w Krakowie, uczyniła ze swego życia hymn na cześć Miłosierdzia: Misericordias Domini in aeternum cantabo (Ps 89 [88], 2).

5. Kanonizacja Siostry Faustyny ma szczególną wymowę. Poprzez tę kanonizację pragnę dziś przekazać orędzie Miłosierdzia nowemu tysiącleciu. Przekazuję je wszystkim ludziom, aby uczyli się coraz pełniej poznawać prawdziwe oblicze Boga i prawdziwe oblicze człowieka.

Miłość Boga i miłość człowieka  są bowiem nierozłączne, jak przypomina Pierwszy List św. Jana: Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania (5, 2). W takich słowach Apostoł wyraża prawdę o miłości, wskazując, że jej miarą i kryterium jest wypełnianie przykazań.

Nie jest łatwo miłować miłością głęboką, która polega na autentycznym składaniu daru  z siebie. Tej  miłości można nauczyć  się  jedynie  wnikając w tajemnicę miłości Boga. Wpatrując się w Niego, jednocząc się z Jego ojcowskim  Sercem, stajemy się zdolni  patrzeć na  braci nowymi  oczyma, w postawie bezinteresowności i solidarności, hojności i przebaczenia. Tym wszystkim jest właśnie miłosierdzie!

W miarę tego, jak  ludzkość  będzie wnikać  w tajemnicę tego  miłosiernego spojrzenia, ideał, o jakim słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu, będzie jawił się jako możliwy do spełnienia: Jeden duch i jedno serce ożywiało wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne (Dz 4, 32). Tak oto miłosierdzie nadawało formę ludzkim odniesieniom, życiu wspólnoty, wyznaczało zasady podziału dóbr. Z niego wypływały „uczynki miłosierdzia” co do ciała i co do ducha. Tak oto miłosierdzie przybrało konkretny kształt stawania się „bliźnim” dla najbardziej potrzebujących braci.

6. Siostra Faustyna Kowalska  napisała w swoim „Dzienniczku”: Odczuwam  tak  straszny ból, kiedy  patrzę  na  cierpienia   bliźnich;  odbijają  się w sercu moim wszystkie cierpienia bliźnich, ich udręczenia noszę w sercu swoim, tak, że mnie to nawet fizycznie wyniszcza. Pragnęłabym, aby wszystkie bóle na mnie spadały, by ulżyć bliźnim („Dzienniczek”, 1039). Oto do jakiego stopnia współodczuwania prowadzi miłość, kiedy mierzona jest miarą miłości Boga!

Ta miłość powinna inspirować współczesnego  człowieka, współczesną ludzkość, aby mogła stawić czoło kryzysowi sensu życia, podjąć wyzwania związane z różnorakimi potrzebami, a przede wszystkim, by mogła wypełnić obowiązek  obrony  godności każdej ludzkiej  osoby. W ten sposób orędzie o miłosierdziu Bożym stanie się pośrednio również orędziem o niepowtarzalnej godności, wartości każdego człowieka. W oczach Bożych każda osoba jest cenna, za każdego Chrystus oddał swoje życie, każdemu Ojciec daje swego Ducha i czyni go bliskim sobie.

7. To krzepiące orędzie jest skierowane przede wszystkim do człowieka, który udręczony jakimś szczególnie bolesnym doświadczeniem albo przygnieciony ciężarem popełnionych grzechów utracił wszelką nadzieję w życiu i skłonny jest ulec pokusie rozpaczy. Takiemu człowiekowi ukazuje się łagodne oblicze Chrystusa, a promienie wychodzące z Jego Serca padają na niego, oświecają go i rozpalają, wskazują drogę i napełniają nadzieją. Jakże wielu sercom przyniosło otuchę wezwanie „Jezu, ufam Tobie”, które podpowiedziała nam Opatrzność za pośrednictwem Siostry Faustyny! Ten prosty akt zawierzenia Jezusowi przebija najgęstsze chmury i sprawia, że promień światła przenika do życia każdego człowieka. „Jezu, ufam Tobie”.

8. Misericordias  Domini in  aeternum  cantabo  (Ps 89 [88], 2).  Do głosu Najświętszej Maryi Panny, „Matki Miłosierdzia”, do głosu nowej Świętej, która w niebiańskim Jeruzalem śpiewa hymn na cześć miłosierdzia wraz z wszystkimi przyjaciółmi Boga, dołączmy nasz głos także my, Kościół pielgrzymujący.

Ty zaś, Faustyno, darze Boga dla naszej epoki, darze polskiej ziemi dla całego Kościoła, wyjednaj nam, abyśmy mogli pojąć głębię Bożego Miłosierdzia, pomóż nam, abyśmy osobiście go doświadczyli i świadczyli o nim braciom. Twoje orędzie światłości i nadziei niech się rozprzestrzenia na całym świecie, niech przynagla grzeszników do nawrócenia, niech uśmierza spory i nienawiści, niech uzdalnia ludzi i narody do czynnego okazywania braterstwa. My dzisiaj, wpatrując się razem z tobą w oblicze zmartwychwstałego Chrystusa, powtarzamy twoją modlitwę ufnego zawierzenia i mówimy z niezłomną nadzieją: „Jezu, ufam Tobie”.

„L’Osservatore Romano”, 6(2000), s. 25–26.

© Copyright – Editrice Vaticana

Święta Siostra Faustyna/Kanonizacja

Ron, ktoś się wstawił za tobą
Świadectwo ks. Ronalda Pytla

16 listopada 1999 roku lekarze zaproszeni przez Kongregację ds. Świętych przegłosowali, że natychmiastowe uzdrowienie mojej bardzo uszkodzonej lewej komory serca nie jest medycznie wytłumaczalne. 9 grudnia watykańska komisja teologów potwierdziła, że jest to cud przypisywany wstawiennictwu bł. Siostry Faustyny Kowalskiej. Potem odbyła się komisja kardynałów, a 20 grudnia promulgacja dekretu o cudzie w obecności Ojca Świętego Jana Pawła II.

Nazywam się Ronald Pytel, z pochodzenia jestem Polakiem, moi dziadkowie urodzili się w Polsce. Jestem proboszczem w kościele Matki Bożej Różańcowej w Baltimore w stanie Maryland (USA). Nasza parafia jest diecezjalnym sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Z nabożeństwem do Miłosierdzia Bożego zetknąłem się w dzieciństwie, już jako młody chłopak w szkole podstawowej widywałem wizerunek Chrystusa z podpisem: Jezu, ufam Tobie. 26 lat temu przyjąłem święcenia kapłańskie i z czasem włączyłem się w dzieło kultu Miłosierdzia Bożego. Od roku beatyfikacji Siostry Faustyny w naszym kościele w każdą drugą niedzielę miesiąca odprawiane są uroczyste nabożeństwa ku czci Miłosierdzia Bożego w języku angielskim, a w każdą trzecią niedzielę miesiąca – w języku polskim. Oprócz tego w każdy czwartek odmawiana jest nieustanna nowenna do Miłosierdzia Bożego. Nasza parafia propaguje kult Miłosierdzia Bożego przez rekolekcje, wykłady i pielgrzymki. Stąd też, gdy zachorowałem, prośby moje i parafian były kierowane do Miłosierdzia Bożego przez przyczynę bł. Siostry Faustyny.

Zachorowałem w 1995 roku. Całą  zimę i wiosnę  źle się czułem. Symptomy choroby wskazywały na przeziębienie i alergię, potem zapalenie oskrzeli. Nie mogłem złapać oddechu po wejściu na pierwsze piętro i ciągle kaszlałem. Zamówiłem wizytę u lekarza, który potwierdził diagnozę: alergiczne zapalenie oskrzeli. W czasie tej samej wizyty lekarz stwierdził, że szmery w sercu, które miałem od dzieciństwa, były silniejsze i wysłał mnie, aby przeprowadzić test Dopplera, echokardiogram. Test wykazał, że moja zastawka aorty była zwężona z powodu depozytu wapniowego i tylko 20 % krwi przepływało przez nią. Żyłem więc z niewydolnością serca.

8 czerwca 1995  roku miałem wyznaczoną pilną wizytę u doktora Nicholas Fortuin, znanego kardiologa praktykującego w sławnym szpitalu Johns Hopkins w Baltimore. Po przestudiowaniu mojego echokardiogramu, potwierdził  on  diagnozę  zwężenia zastawki  aorty. Przepisał  mi  lekarstwa i wysłał do domu z nakazem leżenia w łóżku aż do terminu operacji w Johns Hopkins Hospital, 14 czerwca 1995. W drodze do szpitala mój najlepszy przyjaciel ks. Larry Gesy powiedział: Nie przejmuj się Ron, to wszystko ma jakiś związek z miłosierdziem Bożym. Chociaż nie byłem zadowolony z myśli o nadchodzącej operacji, to jednak w moim sercu panował spokój. Czytałem „Dzienniczek” Siostry Faustyny, codziennie modliłem się słowami Koronki do Miłosierdzia Bożego.

Po  zabiegu  operacyjnym  dr Peter Green – chirurg – spotkał  się  z ks. Larry Gesy i powiedział mu, że moje serce zostało uszkodzone z powodu zwężonej zastawki, która nie pozwalała swobodnie przepływać krwi. Gdyby operacja nie została wykonana, mojemu życiu groziła śmierć. Po kolejnym badaniu dr N. Fortuin powiedział mu, że nie może przewidzieć, jak będzie wyglądało moje  życie, pewne  jest to,  że nie  będę funkcjonował normalnie. Z poważną troską stwierdził, że nikt mi nie da gwarancji na życie, a szanse na dłuższe życie są poważnie zagrożone. Cała jego diagnoza nie była optymistyczna. Lewa komora serca była bardzo zniszczona. Z tą diagnozą stopniowo zapoznawał mnie mój Przyjaciel.

5 października 1995  roku celebrowaliśmy całodniowe nabożeństwo przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, w czasie którego odmawialiśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, różaniec i inne modlitwy. Dzień zakończył się Mszą Świętą. Wszystko to przygotowywało nas na przyjazd Ojca Świętego do Baltimore 8 października 1995. W czasie Mszy świętej byłem głównym celebransem. Podczas homilii mówiłem o ufności Bogu oraz jak Bóg dotykał mnie swoim miłosierdziem. Tego wieczoru grupa osób modliła się o moje uzdrowienie. Wzywano wstawiennictwa bł. Siostry Faustyny, a ja oddałem cześć jej relikwiom. Podczas modlitwy spoczywałem w Duchu Świętym. Leżałem na podłodze około 15 minut. Byłem zupełnie przytomny, ale nie mogłem się ruszyć. Czułem się jak osoba sparaliżowana, kiedy moi parafianie modlili się nade mną i wokół mnie.

Późnym wieczorem zdałem sobie sprawę  z  tego, że zapomniałem wziąć moje lekarstwo. Wziąłem je około północy i przygotowywałem się do pójścia na spoczynek. Wtedy przy głębszym oddechu zacząłem odczuwać ból w okolicy serca. Do tego czasu nie miałem takich bólów serca, tylko ból rany ciętej po operacji. Było to dla mnie coś nowego, czego nie znałem. Pomyślałem, że pewnie byłem zbyt aktywny w ciągu dnia. Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę z tego, że ból wzmagał się po przyjęciu leku na serce. Następnego dnia nie wziąłem leku i bólu nie było.

Zadzwoniłem do dra Fortuin, aby mu powiedzieć o problemie. Czułem, że lek na serce powodował ból. Doktor Fortuin powiedział mi, że to jest najlepszy lek na moją chorobę serca i że przecież mój organizm tolerował ten lek przez dwa miesiące bez skutków ubocznych. Powiedział mi, że jeżeli mój organizm reaguje w taki sposób, to żebym przyjmował połowę dawki leku jednego dnia i całą dawkę drugiego dnia na przemian i zadzwonił do niego za tydzień. Czułem się lepiej, gdy przyjmowałem połowę dawki leku. Ból był mniej intensywny i szybciej mijał. Zadzwoniłem do dra Fortuin i poinformowałem o  wyniku mojej  obserwacji. Powiedział mi, abym kontynuował lek z połową dawki do wizyty u niego za 9 dni.

9 listopada byłem u dra Fortuin. Po wstępnym badaniu został wykonany Dopplera echokardiogram. Lekarz przeglądnął wyniki testu i zawołał mnie do swego gabinetu. Przyglądał się mi w ciszy, która wydawała się nieskończonością i wreszcie przemówił: – Ron, ktoś się wstawiał za tobą. Zapytałem: – Co to znaczy? On odpowiedział: – Twoje serce jest zdrowe. Zapytałem zdziwiony: – Co? A on powtórzył: – Twoje serce jest zdrowe. – Doktor Green sugerował, by powtórzyć echokardiogram i zobaczyć, czy lewa komora serca wzmocniła się. Doktor Fortuin powiedział: – Nie, nie… my mówimy o zupełnie normalnym sercu. Moje przypuszczenia nie były zbyt optymistyczne odnośnie twego stanu zdrowia. Nie mogę wytłumaczyć, co się stało. Dalej kontynuował: Ty nie masz żadnych ograniczeń i nie musisz brać żadnych leków. Zobaczymy się powtórnie za rok na powtórnej kontroli. Zapytałem zdziwiony: – Za rok? On odpowiedział: – Tak, za rok. Twoje serce jest zupełnie zdrowe. Po opuszczeniu lekarskiego gabinetu zadzwoniłem do ks. Larry Gesy i powiedziałem mu o tym, co usłyszałem od dra Fortuin. On odpowiedział: – Mamy cud, o który się modliliśmy.

W listopadzie 1996 roku została zwołana oficjalna komisja w archidiecezji Baltimore, aby rozpatrzyć zaprzysiężone opinie lekarzy i zeznania świadków mówiących o zmianach w moim stanie zdrowia. Po ukończeniu procesu w diecezji przyjechał o. Serafin Michalenko, wicepostulator sprawy Siostry Faustyny w USA, odebrał od Baltimore Tribunal zapieczętowane dokumenty, które w grudniu 1996 roku zawieźliśmy do Rzymu. Dokumenty zawierały ponad 800 stron medycznych rejestrów i około 500 stron zaprzysiężonych materiałów.

Wiem, że bł.  Siostra Faustyna wstawiła się za mną u Jezusa i że Jego miłość dotknęła mnie i uzdrowiła. To jest takie proste.

——————————————-
W: „Orędzie Miłosierdzia”, 34 (2000), s. 6-7.

Święta Siostra Faustyna/Kanonizacja