Z charyzmatu św. Siostry Faustyny wyrosła nie tylko nowa szkoła duchowości, ale także Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia, który na różne sposoby podejmuje jej misję głoszenia światu miłosierdzia Bożego poprzez świadectwo życia, czyny, słowa i modlitwę.
Idea tego Ruchu została objawiona Siostrze Faustynie w Wilnie 1935 roku, gdy Jezus przekazał jej swe pragnienie dotyczące założenia takiego zgromadzenia, które by głosiło miłosierdzie Boga światu i wypraszało je dla świata (Dz. 436). Początkowo sądziła, że ma opuścić swoje Zgromadzenie i założyć klasztor kontemplacyjny, dla którego napisała nawet streszczenie reguły zakonnej. Stopniowo jednak poznawała, że w tej idei chodzi nie tylko o jeden klasztor czy jedno zgromadzenie. W liście do swego kierownika duchowego ks. Michała Sopoćki na początku 1936 roku pisała: Widzę jasno, że nie tylko będzie zgromadzenie żeńskie i męskie, ale widzę, że będzie wielkie stowarzyszenie osób świeckich, do którego mogą wszyscy należeć i czynem przypominać miłosierdzie Boże, czyniąc miłosierdzie jedni drugim. Niechaj się Ojcu nie zdają te myśli szaleństwem, bo są prawdą szczerą, która niedługo będzie wprowadzona w czyn i chociażbym nie miała nikogo za dziełem tym, jednak nie zrażam się niczym, bo mi wystarcza, że wiem, że taka jest wola Boża. Nadal jednak sądziła, że jej rolą w tym dziele będzie założenie klasztoru kontemplacyjnego. Pragnienie wypełnienia tego zadania stanowiło kanwę, na której dokonały się w jej życiu bierne oczyszczenia ducha (rozumu i woli), po których osiągnęła szczyty zjednoczenia z Bogiem: mistyczne zrękowiny i zaślubiny. W końcu w doświadczeniu mistycznym jasno poznała, że choć to dzieło będzie jedno, ale będzie miało trzy „odcienie”. Pierwszy stanowią zakony kontemplacyjne, gdzie dusze odosobnione od świata palić się będą w ofierze przed tronem Bożym i upraszać miłosierdzie dla świata całego… I wypraszać błogosławieństwo dla kapłanów, i modlitwą swoją przygotowywać będą świat na ostateczne przyjście Jezusa (Dz. 1155). Drugi odcień tworzą zgromadzenia czynne, które modlitwę będą łączyć z dziełami miłosierdzia i w egoistycznym świecie będą się starały rozbudzić miłość, miłosierdzie Jezusa (Dz. 1156). Do trzeciego odcienia mogą należeć wszyscy ludzie, którzy nie zobowiązani ślubami uobecniać będą w świecie miłosierną miłość Boga poprzez życie przepełnione modlitwą i uczynnością miłosierdzia. Członek tego odcienia – napisała Siostra Faustyna – powinien przynajmniej jeden uczynek dziennie spełnić miłosierdzia, przynajmniej, a może ich być wiele, gdyż każdemu jest go łatwo spełnić (Dz. 1158).
1. Okoliczności powstania Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia
Dla realizacji misji głoszenia światu orędzia Miłosierdzia Bóg poprzez charyzmat i doświadczenie mistyczne św. Siostry Faustyny inspiruje w Kościele dzieło, które dzisiaj określamy mianem Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia. Zamysł tego dzieła nie od razu jasno był jej objawiony, lecz dojrzewał powoli, przechodząc różne fazy rozwoju: od założenia nowego zgromadzenia kontemplacyjnego aż po określenie struktury ruchu, który tworzą klasztory klauzurowe, zgromadzenia czynne i ludzie żyjący w świecie.
Początki idei tego dzieła sięgają roku 1935. Siostra Faustyna była wówczas w domu Zgromadzenia w Wilnie. Cieszyła się łaską kontemplacji, głębokim życiem z Bogiem, a także częściowym spełnieniem życzeń Pana Jezusa, bo już został namalowany Jego obraz i w pierwszą niedzielę po Wielkanocy 26-28 kwietnia 1935 roku odebrał cześć publiczną w Ostrej Bramie. Jej radość mąciło jednak przeczucie nowych zadań. Przeraziłam się ich wielkością – zanotowała – i uczułam się zupełnie niezdolną do ich spełnienia (Dz. 429). Wtedy usłyszała słowa Pana Jezusa: Przygotujesz świat na powtórne przyjście Moje. Przejęły mnie do głębi te słowa – pisze dalej w swoim duchowym pamiętniku – i chociaż udawałam jakobym ich nie słyszała, jednak rozumiem je dobrze i nie mam w tym żadnej wątpliwości (Dz. 429).
W uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 9 czerwca 1935 roku, usłyszała kolejne polecenie, tym razem w formie konkretnego zadania: Będziesz wypraszać z towarzyszkami swymi miłosierdzie dla siebie i świata (Dz. 435). Do tej pory pełniąc charyzmat Zgromadzenia, troszczyła się przede wszystkim o dziewczęta i kobiety potrzebujące głębokiej odnowy moralnej, nic więc dziwnego, że te słowa Pana Jezusa zrozumiała jako polecenie założenia nowego zgromadzenia, którego celem byłoby wypraszanie miłosierdzia Bożego dla całego świata.
Ponieważ nie była pewna, czy dobrze odczytała myśl Pana, ani nie miała wyraźnego polecenia, aby o tej sprawie porozmawiać ze spowiednikiem, dlatego przez dwadzieścia dni nie ujawniała tego życzenia Jezusa. Dopiero 29 czerwca, sprowokowana do rozmowy przez ks. Michała Sopoćkę, wyjawiła mu swą tajemnicę. Tajemnica ta jest taka – zapisała – że Bóg żąda, aby było zgromadzenie takie, aby głosiło miłosierdzie Boga światu i wypraszało je dla świata (Dz. 436). W czasie tej rozmowy Pan Jezus, stojąc w progu pokoju w postaci takiej jak na obrazie, upewniał Siostrę Faustynę mówiąc: Pragnę, aby zgromadzenie takie było (Dz. 437). Pod każdym względem czuła się niezdolna do wypełnienia tego zadania, dlatego broniła się przed jego przyjęciem: Jednak rzecz dziwna – zanotowała – że Jezus nie zważał na to wołanie moje, ale udzielił mi światła do poznania, jak Mu jest miłe dzieło to i nie liczył się ze słabością moją, ale dał mi poznać, jak wiele trudności pokonać muszę” (Dz. 437).
Na drugi dzień po tej rozmowie z ks. Sopoćką – 30 czerwca 1935 roku – w czasie Mszy Świętej Siostra Faustyna znowu zobaczyła Pana Jezusa, który jej powiedział, że pragnie, aby było to zgromadzenie jak najprędzej założone (Dz. 438), a następnie określił jego ducha, którym jest naśladowanie Go od żłóbka aż po krzyż oraz zadanie głoszenia miłosierdzia Bożego i wy- praszanie go dla całego świata (Dz. 438). Po przyjęciu Komunii Świętej Siostra Faustyna przeżyła w sposób mistyczny obecność i błogosławieństwo Trójcy Świętej, po którym ustąpiły dotychczasowe lęki i niepokoje, słabość i bezradność wobec tego zadania. Kiedy przyszłam do siebie – zanotowała – czułam moc i odwagę do spełnienia woli Bożej, nic mi się nie wydawało trudnym (Dz. 439).
Takie są okoliczności powstania Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia. Jego twórcą i inicjatorem jest sam Pan Jezus, który odkrywa przed swą „sekretarką” zamysł powstania takiego „zgromadzenia”, czyli ruchu, którego członkowie będą Go naśladować „od żłóbka aż po krzyż” oraz głosić miłosierdzie Boże i wypraszać je dla całego świata. W tych pierwszych objawieniach Pan Jezus nakreślił zasadnicze ramy tego dzieła, jego duchowość oraz kierunek zaangażowania apostolskiego, które ustawił w perspektywie eschatologicznej: przygotowania świata na powtórne przyjście Jego.
2. Rozwój idei Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia
Tak zarysowany w pierwszych objawieniach kształt nowego dzieła Siostra Faustyna rozumiała jednoznacznie: jako polecenie założenia klasztoru kontemplacyjnego. Nawet słowa św. Ignacego, którego prosiła o pomoc w wypełnieniu tego zamiaru Bożego, mówiące o tym, że reguła ta da się zastosować i w tym Zgromadzeniu (Dz. 448), nie zmieniły jej myślenia. Nadal sądziła, że chodzi o fundację nowego klasztoru, który by całkowicie oddany był tym zadaniom, o które prosił Pan Jezus. Nie dostrzegała wówczas możliwości realizowania tego zadania we własnym Zgromadzeniu ani w jakikolwiek inny sposób.
Na przełomie listopada i grudnia 1936 roku napisała streszczenie reguły dla klasztoru kontemplacyjnego, której układ oparty był na Konstytucjach jej macierzystego Zgromadzenia. Zawarła w niej żądania Pana Jezusa odnośnie zadań i ducha nowego zgromadzenia, a także starała się określić ważniejsze jej zdaniem reguły, które dotyczyły: doboru członków, etapów formacji zakonnej, modlitwy, pokuty, życia wspólnotowego, apostolstwa i zarządzania. Już przy pierwszym czytaniu tego zarysu konstytucji uderza radykalizm przejawiający się w selekcji członków, praktyce życia zakonnego opartego na modlitwie, wyrzeczeniu i surowej pokucie oraz na pełnym żarliwości zaangażowaniu apostolskim o zbawienie dusz.
W marcu 1936 roku Siostra Faustyna opuściła Wilno, udając się najpierw do Walendowa, Derd, a później do Krakowa. Już z Walendowa w kwietniu 1936 roku pisała do ks. Michała Sopoćki: Widzę jasno, że nie tylko będzie zgromadzenie żeńskie i męskie, ale widzę, że będzie wielkie stowarzyszenie osób świeckich, do którego mogą wszyscy należeć i czynem przypominać miłosierdzie Boże, czyniąc miłosierdzie jedni drugim. Nie przestała dalej modlić się w tej sprawie i szukać sposobów wypełnienia woli Bożej. Rozmawiała ze spowiednikami, przełożonymi, a przede wszystkim ofiarowała w tej intencji ogromne cierpienia biernych nocy ducha. Pragnęła tylko jednego, to jest jasnego poznania całego Bożego zamysłu wobec tego dzieła oraz wypełnienia w tym dziele tego, czego od niej Pan Bóg oczekiwał.
W końcu pod datą 27 czerwca 1937 roku zapisała, że w czasie Mszy świętej Pan Bóg dał jej światło i głębokie zrozumienie dzieła tego, nie pozostawiając ani cienia wątpliwości (Dz. 1154). Dzieło to jest jedno – zanotowała – ale jakby w trzech odcieniach. Pierwszy stanowią dusze odosobnione od świata, które palić się będą w ofierze przed tronem Bożym i upraszać miłosierdzie dla świata całego (…), i wypraszać błogosławieństwo dla kapłanów, i modlitwą swoją przygotowywać będą świat na ostateczne przyjście Jezusa (Dz. 1155). Drugi odcień tworzyć będą zgromadzenia zakonne, które łączyć będą modlitwę z czynem miłosierdzia. Szczególnie bronić będą duszy dziecka przed złym. Modlitwa i czyn miłosierdzia zawiera w sobie wszystko, co te dusze czynić będą (…). W egoistycznym świecie będą się starały rozbudzić miłość, miłosierdzie Jezusa (Dz. 1156). Do trzeciego odcienia mogą należeć wszyscy ludzie na świecie żyjący (Dz. 1157), nie zobowiązani żadnym ślubem, którzy za modlitwę i uczynność miłosierdzia będą mieli udział we wszystkich zasługach i przywilejach całości (Dz. 1157). Członek tego odcienia powinien w ciągu dnia spełnić przynajmniej jeden uczynek miłosierdzia, a może ich być wiele, gdyż każdemu jest go łatwo spełnić, nawet najbiedniejszemu (Dz. 1158).
W kontekście tak rozumianego dzieła, które jest jedno, ale w trzech odcieniach, można dopiero wyjaśnić rozbieżność wizji dotyczących lokalizacji przyszłego zgromadzenia, jakie miała Siostra Faustyna. Raz miał to być nieduży kościół, a przy nim klasztor mieszczący dwanaście cel zakonnych (Dz. 563), innym razem mury jakiegoś budynku bez okien i drzwi (Dz. 559), w kolejnej wizji – kapliczka, w której sześciu siostrom ks. Michał Sopoćko udzielał Komunii świętej (Dz. 613), a w następnej – klasztor, który opiekował się dziećmi w wieku od pięciu do jedenastu lat broniąc je przed złem (Dz. 765). Jeszcze innym razem widziała klasztor, w którym wszystko było bardzo ubogie i skromne, ale duch wielki (Dz. 892). W ostatniej wizji związanej z tym tematem Siostra Faustyna, oglądając klasztor tego nowego zgromadzenia, zobaczyła obszerne i wielkie pomieszczenia. Osoby w tym klasztorze żyjące chodziły w sukniach świeckich, na razie, lecz duch panował zakonny w całej pełni (Dz. 1154). Ta ostatnia wizja bezpośrednio poprzedzała pełny zapis struktury tego jednego dzieła, w którym uczestniczą klasztory kontemplacyjne, osoby z różnych instytutów życia konsekrowanego i wszyscy inni, którzy angażują się przez modlitwę i czyn w Jezusowe dzieło miłosierdzia.
Na zapisie w „Dzienniczku” pochodzącym z 27 czerwca 1937 roku kończy się rozwój idei Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia, która w wypowiedziach Pana Jezusa od początku pojmowana była szeroko – jako ruch – lecz w myśli Siostry Faustyny dojrzewała stopniowo przechodząc ewolucję od zamkniętego klasztoru kontemplacyjnego, przez zgromadzenia czynne, aż do włączenia w to dzieło także osób świeckich.
Należy zaznaczyć, że w pismach Siostry Faustyny nie pojawia się słowo „ruch”, tylko „zgromadzenie” albo „dzieło”. Słowem „zgromadzenie” posługuje się Pan Jezus i Siostra Faustyna, ale każde z nich używa tego terminu w innym znaczeniu. Większość ludzi, w tym także Siostra Faustyna, rozumiała słowo: „zgromadzenie” jako wspólnotę zakonną. Dlatego słowa Chrystusa: Pragnę, aby zgromadzenie takie było (Dz. 437) lub aby było zgromadzenie to jak najszybciej założone (Dz. 438) rozumiała dosłownie. Sądziła więc, że Pan Jezus pragnie, aby powstało nowe zgromadzenie, które będzie głosiło miłosierdzie Boże i wypraszało je dla świata. Potem pisała, że do tego „zgromadzenia” mają należeć także osoby o różnych powołaniach, kobiety i mężczyźni, a nawet wszyscy ludzie w świecie żyjący. Ta różnorodność powołań wskazuje na inne znaczenie tego określenia, mianowicie na znaczenie biblijne, odpowiadające hebrajskiemu „qahal”, którym posługiwał się Pan Jezus w rozmowie z Siostrą Faustyną.
Hebrajskie „qahal” wg „Słownika teologii biblijnej” oznacza zgromadzenie zwłaszcza dla celów religijnych, najczęściej kultycznych. Owo „zgromadzenie” sakralne można scharakteryzować przy pomocy następujących cech konstytutywnych:
- zgromadzenie to zawdzięcza swoje istnienie „wezwaniu” czy też „zwołaniu” przez Boga;
- gromadzi się wokół Namiotu Spotkania lub sanktuarium w przeświadczeniu, że Bóg mieszka pośród niego;
- wobec zgromadzonego ludu Bóg objawia i wyraża swoją wolę przez teofanię lub upoważnionego przedstawiciela;
- zgromadzenie zbiera się w celach sakralnych, błagalnych lub pokutnych, i podlega sukcesywnemu uświęcaniu przez Boga.
Nietrudno dostrzec, że wszystkie cechy konstytutywne biblijnego pojęcia słowa „zgromadzenie” występują w wypowiedziach Pana Jezusa, zapisanych w „Dzienniczku” św. Siostry Faustyny. Tak więc Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia w wypowiedziach Pana Jezusa jest jakby na nowo zwołanym zgromadzeniem, nowym „zwołaniem” ludu Bożego, który na tym etapie dziejów ma wypełnić zamierzony przez Boga cel i ściśle określone zadania, jakimi są odrodzenie życia religijnego oraz głoszenie tajemnicy miłosierdzia Bożego i wypraszanie go dla całego świata. Warto w tym miejscu zasygnalizować, że są to zadania, jakie przed całym Kościołem postawił Ojciec Święty Jan Paweł II w encyklice „Dives in misericordia”.
3. Próby realizacji idei Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia
Dla Siostry Faustyny sprawą najważniejszą w życiu było wierne wypełnienie woli Bożej. Wszystkie życzenia Pana Jezusa przedstawiała spowiednikom i przełożonym, a następnie konsekwentnie i wytrwale dążyła do ich realizacji bez względu na trudy, przeciwności i cierpienia. Tak również było w przypadku realizacji idei Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia, która w jej rozeznaniu polegała na założeniu nowego zgromadzenia, do czego czuła się zobowiązana nawet wówczas, gdy poznała, że to dzieło tworzyć będą także zgromadzenia męskie i żeńskie oraz wielkie stowarzyszenie osób świeckich. Sądziła, że jej rola w realizacji tego dzieła polegać będzie właśnie na założeniu klasztoru kontemplacyjnego, który całkowicie i wyłącznie odda się wypełnianiu zadań przekazanych przez Pana Jezusa.
We wrześniu 1935 roku Siostra Faustyna przedstawiła tę sprawę ordynariuszowi diecezji wileńskiej abp Romualdowi Jałbrzykowskiemu, który myśl o opuszczeniu macierzystego Zgromadzenia uznał za ciężką pokusę, a zadanie wypraszania miłosierdzia Bożego dla świata, szczególnie dla grzeszników zalecił wypełniać we własnym klasztorze (Dz. 473). Uzbrój się w wielką cierpliwość – powiedział do Siostry Faustyny – jeżeli te rzeczy od Boga są, to czy wcześniej czy później dojdą do skutku (Dz. 473, 479).
W październiku 1935 roku Siostra Faustyna wyjechała na ośmiodniowe rekolekcje do Krakowa. Miała wówczas okazję, by sprawę skonsultować z o. Józefem Andraszem SI, który jeszcze przed ślubami wieczystymi upewnił ją, że doświadczenia, jakie przeżywa w swej duszy pochodzą od Boga. Krakowski spowiednik i tym razem przyznał, że w całym przedsięwzięciu nie widzi jakiegoś złudzenia albo sprzeczności z wiarą, są to rzeczy same z siebie dobre i nawet dobrze by było, żeby była grupa dusz, które by Boga prosiły za świat, bo modlitwy wszyscy potrzebujemy (Dz. 506), ale równocześnie zalecił wielką ostrożność, zupełną zależność w działaniu od przełożonych oraz modlitwę, aby wyraźniej poznać ten zamysł Boży (Dz. 506).
Także ks. Michał Sopocko po wyjeździe Siostry Faustyny z Wilna zaangażował się w tę sprawę, zabiegając o pozwolenie u abpa R. Jałbrzykowskiego i o stworzenie odpowiednich warunków pod założenie nowego klasztoru. Rozeznawał i radził Siostrze Faustynie, aby w dalszym ciągu pracowała nad zgadzaniem się z wolą Bożą, niczego nie robiła bez wyraźnego pozwolenia krakowskiego kierownika duchowego o. Józefa Andrasza SJ, zachowała wielką ostrożność i powolność pomimo wielkiego wewnętrznego przynaglenia do czynu. Oceniając swoje zabiegi i starania, ks. Michał Sopoćko szczerze przyznał: Na razie nie widzę jeszcze żadnego postępu w sprawie wytworzenia warunków na owo zgromadzenie, ale nadziei nie tracę i robię, co mogę.
Siostra Faustyna również starała się, by wypełnić tę wolę Pana. Rozmawiała z Matką Generalną i krakowską przełożoną, od których otrzymała swobodę działania, kontaktu z osobami i korespondencji. Dużo na ten temat rozmawiała z o. Józefem Andraszem, od którego oczekiwała konkretnych decyzji. Korzystając z wizytacji przełożonej generalnej m. Michaeli Moraczewskiej w domu krakowskim na początku maja 1937 roku, Siostra Faustyna poprosiła o zwolnienie ze Zgromadzenia. Matka Generalna wcześniej nie wyrażała na to zgody, bojąc się jakiegoś złudzenia. Prosiła o znak od Boga, po którym mogłaby poznać, że ta sprawa zgodna jest z Jego wolą. Uważała, że ta myśl jest wielka i piękna, w której jednak rola Siostra Faustyny podobna będzie do ukrytej sprężyny, a więc niekoniecznie musi występować ze Zgromadzenia. Gdy więc 4 maja 1937 roku Siostra Faustyna rozmawiała z Matką Generalną na temat swojego odejścia z klasztoru usłyszała: Do tej pory siostrę wstrzymywałam, a teraz pozostawiam siostrze swobodę. Jak siostra chce może Zgromadzenie opuścić, a jak siostra chce – może zostać (Dz. 1115). Siostra Faustyna zdecydowała, że tym razem wystąpi ze Zgromadzenia, napisze prośbę do Ojca Świętego o zwolnienie ze ślubów i wyjedzie do Wilna, by tam założyć nowe zgromadzenie. Gdy jednak wyszła z pokoju Matki Generalnej znów jakaś ciemność zapadła w jej duszę. Dziwna rzecz – zauważyła – że ile razy proszę o to wyjście, za każdym razem duszę moją ogarnia taka ciemność i czuję, jakobym była pozostawiona sama sobie. Kiedy byłam w tej udręce ducha postanowiłam sobie zaraz pójść do Matki i powiedzieć jej swoje dziwne udręczenia i walkę. Odpowiedziała mi Matka, że to wyjście siostry jest pokusą (Dz. 1115), a spowiednik uznał: że może to nie jest chwila przez Boga naznaczona. Trzeba modlić się i cierpliwie czekać (Dz. 1117).
Po tej kolejnej, ostatniej już próbie opuszczenia Zgromadzenia Siostra Faustyna napisała: Udręczeń moich nikt nie pojmie i nie zrozumie ani ja tego opisać nie zdołam, ani może być większe nad to cierpienie. Cierpienia męczenników nie są większe, gdyż śmierć w tych chwilach byłaby dla mnie ochłodą i nie mam z czym porównać tych cierpień, tego konania duszy bez końca (Dz. 1116).
Mimo tylu trudności i niepowodzeń Siostra Faustyna była jednak głęboko przekonana, że jest w tym wyraźna wola Boża, aby to dzieło powstało. Wiedziała, że Bóg w swoich niezbadanych wyrokach nieraz dopuszcza, że ci, co największe wysiłki podjęli w jakimś dziele, najczęściej owocem dzieła tego nie cieszą się tu na ziemi, całą ich radość zachowuje Bóg na wieczność (Dz. 1402). Do ks. Michała Sopoćki napisała, że Bóg jest zadowolony z tego, co już jest zrobione. Trudności i sprzeciwy są tylko doświadczeniem (…), a nigdy (…) dowodem, że dzieło to nie jest miłe Bogu. Usuwając się w cień, nie podejmując już żadnych zewnętrznych działań, miała świadomość, że Bóg przez nią zapoczątkował swoje dzieło. W ostatnim liście do swego wileńskiego kierownika duszy napisała: Co się tyczy (…) nowego zgromadzenia nie mam ani cienia wątpliwości, jest to wyraźną wolą Bożą. Przez nas Bóg zapoczątkował swoje dzieło, kto je wykończy, nie trzeba nam dociekać, ale teraz robić to, co jest w naszej mocy, nic więcej.
Realizacji tej idei towarzyszyły niezwykle bolesne przeżycia biernych nocy ducha. One doprowadziły Siostrę Faustynę na szczyty mistyki i pozwoliły na płaszczyźnie duchowej zrealizować założenia Apostolskiego Ruchu Bożego Miłosierdzia, by położyć fundament pod budowę tego dzieła w Kościele. Panu Jezusowi nie chodziło bowiem o to, aby Siostra Faustyna faktycznie założyła nowe zgromadzenie, skoro do tego – mimo tylu wysiłków i jej pragnienia spełnienia woli Bożej – nie dopuścił. Chodziło raczej o to, aby ukształtować w niej doskonały wzór dla wszystkich apostołów Bożego Miłosierdzia, wzór bezgranicznego zaufania Bogu i miłosierdzia wobec bliźnich, wzór głoszenia życiem i słowem tajemnicy miłosierdzia Bożego oraz wypraszania go dla świata. Taki wniosek zdaje się także potwierdzać i ten fakt, że po mężnym znoszeniu cierpień biernej nocy, gdy w święto Miłosierdzia 1938 roku dostąpiła łaski zupełnej wolności ducha i zapisała ostateczną strukturę dzieła – potem już więcej do tej sprawy nie wracała. Umierała w poczuciu dobrze wypełnionego obowiązku. Swemu wileńskiemu spowiednikowi w czasie ostatniej rozmowy na kilka tygodni przed śmiercią powiedziała, aby się starał głównie o sprawę kultu Miłosierdzia Bożego, a nowym zgromadzeniem, by się zbytnio nie zajmował, bo pozna kto i co ma w tej sprawie czynić.
Pełny tekst w książce: s. M. Elżbieta Siepak ISMM, Nowe „zgromadzenie” św. Siostry Faustyny. Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia,
Kraków 2002.