Świadectwa 2011
Pragnęłabym wołać na świat cały:kochajcie Boga, bo dobry jest i wielkiego miłosierdzia (Dz. 1372).
Ada, 2011-12-30
03.09.2010r trafiłam do szpitala w bardzo ciężkim stanie, bliskich poinformowano, że będę żyła najwyżej 3 miesiace(zaawansowana choroba nowotworowa).Prosiłam bliskich o modlitwę do Miłosierdzia Bożego i odmawianie Koronki. Dzisiaj jestem po autoprzeszczepie szpiku kostnego,czuję się dobrze, choroba jest zaleczona. Dziekuję Ci, Jezu Miłosierny.
03.09.2010r trafiłam do szpitala w bardzo ciężkim stanie, bliskich poinformowano, że będę żyła najwyżej 3 miesiace(zaawansowana choroba nowotworowa).Prosiłam bliskich o modlitwę do Miłosierdzia Bożego i odmawianie Koronki. Dzisiaj jestem po autoprzeszczepie szpiku kostnego,czuję się dobrze, choroba jest zaleczona. Dziekuję Ci, Jezu Miłosierny.
małgosia, 2011-12-30
Z Jezusem z Łagiewnik w Krakowie spotykam się od dziecka, a mam już 42 lata. To On jest w każdym momencie mojego życia, to koronka i siostra Faustyna nigdy mnie nie opuszczają.W najtrudniejszych chwilach mojego życia, wtedy gdy wszystko zawodzi, gdy sytuacja wydaje się nie do rozwiązania, przychodzi On, mój ukochany Jezus.
Z Jezusem z Łagiewnik w Krakowie spotykam się od dziecka, a mam już 42 lata. To On jest w każdym momencie mojego życia, to koronka i siostra Faustyna nigdy mnie nie opuszczają.W najtrudniejszych chwilach mojego życia, wtedy gdy wszystko zawodzi, gdy sytuacja wydaje się nie do rozwiązania, przychodzi On, mój ukochany Jezus.
Danuta, 2011-12-21
Jezu, Ty mnie nieustannie prowadzisz, żadne moje doświadczenie ani żadna radość nie były bez Ciebie, a tyle ich było przez 50 lat mojego życia. Dzisiaj znowu ukazałeś mi swoje Miłosierdzie, sam rozwiązałeś sprawę urzędową, która po ludzku od pół roku była nie do rozwiązania. Wiem, że to Ty upomniałeś się o sprawiedliwość. Uwielbiam Ciebie, niech Cię uwielbia cały świat, dziękuję Ci za sąsiadów i urzędników, to przez nich Ty sam działasz, dziękuję Ci, Panie.
Jezu, Ty mnie nieustannie prowadzisz, żadne moje doświadczenie ani żadna radość nie były bez Ciebie, a tyle ich było przez 50 lat mojego życia. Dzisiaj znowu ukazałeś mi swoje Miłosierdzie, sam rozwiązałeś sprawę urzędową, która po ludzku od pół roku była nie do rozwiązania. Wiem, że to Ty upomniałeś się o sprawiedliwość. Uwielbiam Ciebie, niech Cię uwielbia cały świat, dziękuję Ci za sąsiadów i urzędników, to przez nich Ty sam działasz, dziękuję Ci, Panie.
Waldemar, 2011-12-17
Jeśli spytano by mnie,czy wierzę,to odpowiem,że nie,gdyż jestem pewien,że Bóg po prostu jest.Zawsze o cokolwiek Pana bym poprosił,to zawsze mnie wysłucha.Złożyłem intencję w nieustającej koronce do Miłosierdzia Bożego w intencji córki i jej męża,gdyż dzieliła ich praca.On pracował w Anglii,a córka z dzieckiem w Polsce.Po upływie trzech dni od przyjęcia intencji otrzymałem wiadomość,że zięć dostał pracę w kraju.Zresztą w każdej trudnej sprawie proszę Pana o pomoc i nigdy mi jeszcze nie odmówił.
Jeśli spytano by mnie,czy wierzę,to odpowiem,że nie,gdyż jestem pewien,że Bóg po prostu jest.Zawsze o cokolwiek Pana bym poprosił,to zawsze mnie wysłucha.Złożyłem intencję w nieustającej koronce do Miłosierdzia Bożego w intencji córki i jej męża,gdyż dzieliła ich praca.On pracował w Anglii,a córka z dzieckiem w Polsce.Po upływie trzech dni od przyjęcia intencji otrzymałem wiadomość,że zięć dostał pracę w kraju.Zresztą w każdej trudnej sprawie proszę Pana o pomoc i nigdy mi jeszcze nie odmówił.
Najmniejsza owieczka Jezusowa, 2011-12-13
Panie Jezu, Chryste Miłosierny, dziękuję Ci. Teraz już wiem, że Twoje miłosierdzie kieruje wszystkim, że nawet, gdy wydaje się, że już wszystko stracone i krzyż człowieka przygniecie tak, że postrada zmysły, Twoje miłosierdzie i Twoja Mateczka czuwają, by się człowiek nawet nie ugiął. Panie, dziękuję Ci, bo wiem, że mimo iż jeszcze nie dostałam tego daru, który w duszy czuję, że mi przygotowałeś, to wiem, że już mogę Ci dziękować. Wiem, że gdy przyjdzie odpowiedni czas, wszystko się wyjaśni. Dziękuję Ci, Panie, za to, że przygotowałeś mi CZŁOWIEKA. Niech wszyscy zrozpaczeni i samotni, bez sensu życia odrzuceni, poniżeni i wyszydzeni, wyrzuceni na margines i zapomniani ufają Miłosierdziu Bożemu i Niepokalanej Matce Miłosierdzia, bo Jezus nigdy nie zapomni o nikim i każdego wyprowadzi z ciemności do światła i wypełni wszystkie dziury ludzkiego serca, by ten mógł miłować, dziękować i wielbić.
Panie Jezu, Chryste Miłosierny, dziękuję Ci. Teraz już wiem, że Twoje miłosierdzie kieruje wszystkim, że nawet, gdy wydaje się, że już wszystko stracone i krzyż człowieka przygniecie tak, że postrada zmysły, Twoje miłosierdzie i Twoja Mateczka czuwają, by się człowiek nawet nie ugiął. Panie, dziękuję Ci, bo wiem, że mimo iż jeszcze nie dostałam tego daru, który w duszy czuję, że mi przygotowałeś, to wiem, że już mogę Ci dziękować. Wiem, że gdy przyjdzie odpowiedni czas, wszystko się wyjaśni. Dziękuję Ci, Panie, za to, że przygotowałeś mi CZŁOWIEKA. Niech wszyscy zrozpaczeni i samotni, bez sensu życia odrzuceni, poniżeni i wyszydzeni, wyrzuceni na margines i zapomniani ufają Miłosierdziu Bożemu i Niepokalanej Matce Miłosierdzia, bo Jezus nigdy nie zapomni o nikim i każdego wyprowadzi z ciemności do światła i wypełni wszystkie dziury ludzkiego serca, by ten mógł miłować, dziękować i wielbić.
Dorota, 2011-12-05
Dzięki Bożemu Miłosierdziu mój syn po wielu latach uzależnienia od marihuany zaczął się leczyć. Decyzja o leczeniu zamkniętym została podjęta w okolicznościach dla mnie bardzo trudnych, kiedy wiele się zdarzyło w krótkim czasie. Ufam,że Pan prowadzi nas czasem ścieżkami dla nas niezrozumiałymi, które sam uzna za słuszne. Jezu, ufam Tobie!
Dzięki Bożemu Miłosierdziu mój syn po wielu latach uzależnienia od marihuany zaczął się leczyć. Decyzja o leczeniu zamkniętym została podjęta w okolicznościach dla mnie bardzo trudnych, kiedy wiele się zdarzyło w krótkim czasie. Ufam,że Pan prowadzi nas czasem ścieżkami dla nas niezrozumiałymi, które sam uzna za słuszne. Jezu, ufam Tobie!
Kasia, 2011-11-29
Dar odmawiania Koronki otrzymałam od Boga kilka lat temu, kiedy przeżyłam swoje nawrócenie. Od tej pory staram się nie rozstawać z kultem Miłosierdzia Bożego i mimo wielkiej swej słabości i bardzo trudnego mego charakteru, to dzięki Miłosierdziu Bożemu żyję i mogę chwalić Boga swym życiem. Czuję, że gdyby nie miłosierna miłość Boga, nic nie miałoby sensu.
Dar odmawiania Koronki otrzymałam od Boga kilka lat temu, kiedy przeżyłam swoje nawrócenie. Od tej pory staram się nie rozstawać z kultem Miłosierdzia Bożego i mimo wielkiej swej słabości i bardzo trudnego mego charakteru, to dzięki Miłosierdziu Bożemu żyję i mogę chwalić Boga swym życiem. Czuję, że gdyby nie miłosierna miłość Boga, nic nie miałoby sensu.
zofia, 2011-11-23
Gdy mam trudne sprawy, wychodząc z domu zawsze proszę: Jezu, ufam Tobie!-Wierzcie, to zawsze pomaga.Mój ksiadz prefekt w liceum na lekcji religii powiedzial cyt.:Ja nie wierzę. Nastapiła konsternacja. Jak to? A ksiadz odpowiedział: Ja nie wierzę, ja wiem, że jest Bóg i że jest w każdej chwili ze mną.
Gdy mam trudne sprawy, wychodząc z domu zawsze proszę: Jezu, ufam Tobie!-Wierzcie, to zawsze pomaga.Mój ksiadz prefekt w liceum na lekcji religii powiedzial cyt.:Ja nie wierzę. Nastapiła konsternacja. Jak to? A ksiadz odpowiedział: Ja nie wierzę, ja wiem, że jest Bóg i że jest w każdej chwili ze mną.
zofia, 2011-11-21
Odmawiam \"Koronkę\"od 5 lat.Cieszę się,że od m-ca mogę łączyć się w modlitwie razem z siostrami za pośrednictwem internet\'u o godz.15.00
Odmawiam \"Koronkę\"od 5 lat.Cieszę się,że od m-ca mogę łączyć się w modlitwie razem z siostrami za pośrednictwem internet\'u o godz.15.00
Maciej, 2011-11-13
Wiem, jak ważne jest każde świadectwo, więc chciałbym podzielić się swoim. Jestem młodym człowiekiem, takim jak każdy inny. Stało się tak, że odmawiam Koronkę Do Miłosierdzia Bożego codziennie od 2-3 tygodni. Kiedyś było bardzo źle. Przez swoje słabości i złe skłonności podążałem złą drogą. Popełniałem ciężkie grzechy i kardynalne błędy. Moje życie było błądzeniem w ciemnościach. To Bóg od początku chciał mnie wyciągnąć z takiego życia. PO WIECZNOŚĆ BĘDĘ SŁAWIŁ JEGO MIŁOSIERDZIE I WSTAWIENNICTWO ŚWIĘTEJ FAUSTYNY. W chwilach największych cierpień, upadków klękałem i modliłem się - tylko czasami i na chwilę, zaraz zapominałem o Nim, nie znałem Boga, nic o Nim nie wiedziałem, poza wewnętrzną podświadomością, że istnieje. ALE BÓG NIGDY O NAS NIE ZAPOMINA, ZAWSZE MA NAS NA OKU. A więc trwałem w tym amoku, aż pewnej niedzieli, gdy akurat byłem w kościele, doznałem niesamowitego uczucia, nagle Msza Święta przestała mnie nudzić, co pozwoliło mi od tamtej pory stopniowo coraz bardziej rozumieć wszystko, co pragnie powiedzieć mi Bóg. Od tamtej niedzieli stopniowo bardzo się odmieniałem, zacząłem się codziennie modlić,szukałem Boga, zmagałem się z grzeszną i bolesną przeszłością, przede wszystkim powoli uświadamiałem sobie moją dotychczasową ciemność, lecz nadal błądziłem. Ciągle się modliłem, nie rezygnowałem nawet, gdy znów Pan mnie doświadczał, mimo że nie rozumiałem cierpień, które na mnie spadają. Modlitwa była moim światełkiem w tunelu, DZIĘKI NIEJ ZAUFAŁEM PANU. O Panie, Ty mnie nie zawiodłeś nigdy, choć czasem było tak krucho. Twoje doświadczenia zawsze prowadzą nas ku dobremu. Miłosierdzie Pana Jezusa jest nieskończone: pewnego dnia znalazłem w domu obrazek ,,Jezu, Ufam Tobie\'\', wraz z opisem objawień Pana Jezusa Św. Faustynie i instrukcją odmawiania Koronki, jednak uznałem, że ta modlitwa mi niepotrzebna. O jak bardzo się myliłem, przekonałem się niedługo potem. Stało się tak, że dzięki Koronce i wstawiennictwie Św. Faustyny, Pan Jezus niesamowicie pomaga mi w życiu codziennym, czasem niemal jawnie widzę działanie Jego BoskiejRęki. Ratuje mnie z największych opresji, wczoraj także doświadczyłem Jego cudownego miłosierdzia. Dzięki drodze, którą wyznaczył mi Pan, eliminuję swoje grzechy i słabości. Odmawiając Koronkę i UFAJĄC PANU, czuję w sercu coś, co jest nie do opisania. Dziś mam odwagę patrzeć w przyszłość i podejmować odważne kroki, bo DZIĘKI MIŁOSIERDZIU PANA doceniam dar życia i całkowicie ufam Jego woli, która nie może mylić, ZAWSZE MÓWI PRAWDĘ. Dziś jestem czujny wobec szatana, który od zawsze chciał mnie zgubić. Dziś wiem, co jest dobre, a co złe. Dziś i na zawsze będę sławił Jego miłosierdzie i wstawiennictwo świętej Faustyny, dzięki któremu mogę i pragnę dalej wypełniać Jego wolę. Dziś modlę się codziennie do Świętej Trójcy, NMP, oraz moich Świętych Wstawienników, co byłoby jakimś nierealnym snem kilka lat temu. Daleko mi do doskonałości, lecz wciąż idę dalej. CHWAŁA BĄDŹ BOGU NAJWYŻSZEMU NA WIECZNOŚĆ!!!
Wiem, jak ważne jest każde świadectwo, więc chciałbym podzielić się swoim. Jestem młodym człowiekiem, takim jak każdy inny. Stało się tak, że odmawiam Koronkę Do Miłosierdzia Bożego codziennie od 2-3 tygodni. Kiedyś było bardzo źle. Przez swoje słabości i złe skłonności podążałem złą drogą. Popełniałem ciężkie grzechy i kardynalne błędy. Moje życie było błądzeniem w ciemnościach. To Bóg od początku chciał mnie wyciągnąć z takiego życia. PO WIECZNOŚĆ BĘDĘ SŁAWIŁ JEGO MIŁOSIERDZIE I WSTAWIENNICTWO ŚWIĘTEJ FAUSTYNY. W chwilach największych cierpień, upadków klękałem i modliłem się - tylko czasami i na chwilę, zaraz zapominałem o Nim, nie znałem Boga, nic o Nim nie wiedziałem, poza wewnętrzną podświadomością, że istnieje. ALE BÓG NIGDY O NAS NIE ZAPOMINA, ZAWSZE MA NAS NA OKU. A więc trwałem w tym amoku, aż pewnej niedzieli, gdy akurat byłem w kościele, doznałem niesamowitego uczucia, nagle Msza Święta przestała mnie nudzić, co pozwoliło mi od tamtej pory stopniowo coraz bardziej rozumieć wszystko, co pragnie powiedzieć mi Bóg. Od tamtej niedzieli stopniowo bardzo się odmieniałem, zacząłem się codziennie modlić,szukałem Boga, zmagałem się z grzeszną i bolesną przeszłością, przede wszystkim powoli uświadamiałem sobie moją dotychczasową ciemność, lecz nadal błądziłem. Ciągle się modliłem, nie rezygnowałem nawet, gdy znów Pan mnie doświadczał, mimo że nie rozumiałem cierpień, które na mnie spadają. Modlitwa była moim światełkiem w tunelu, DZIĘKI NIEJ ZAUFAŁEM PANU. O Panie, Ty mnie nie zawiodłeś nigdy, choć czasem było tak krucho. Twoje doświadczenia zawsze prowadzą nas ku dobremu. Miłosierdzie Pana Jezusa jest nieskończone: pewnego dnia znalazłem w domu obrazek ,,Jezu, Ufam Tobie\'\', wraz z opisem objawień Pana Jezusa Św. Faustynie i instrukcją odmawiania Koronki, jednak uznałem, że ta modlitwa mi niepotrzebna. O jak bardzo się myliłem, przekonałem się niedługo potem. Stało się tak, że dzięki Koronce i wstawiennictwie Św. Faustyny, Pan Jezus niesamowicie pomaga mi w życiu codziennym, czasem niemal jawnie widzę działanie Jego BoskiejRęki. Ratuje mnie z największych opresji, wczoraj także doświadczyłem Jego cudownego miłosierdzia. Dzięki drodze, którą wyznaczył mi Pan, eliminuję swoje grzechy i słabości. Odmawiając Koronkę i UFAJĄC PANU, czuję w sercu coś, co jest nie do opisania. Dziś mam odwagę patrzeć w przyszłość i podejmować odważne kroki, bo DZIĘKI MIŁOSIERDZIU PANA doceniam dar życia i całkowicie ufam Jego woli, która nie może mylić, ZAWSZE MÓWI PRAWDĘ. Dziś jestem czujny wobec szatana, który od zawsze chciał mnie zgubić. Dziś wiem, co jest dobre, a co złe. Dziś i na zawsze będę sławił Jego miłosierdzie i wstawiennictwo świętej Faustyny, dzięki któremu mogę i pragnę dalej wypełniać Jego wolę. Dziś modlę się codziennie do Świętej Trójcy, NMP, oraz moich Świętych Wstawienników, co byłoby jakimś nierealnym snem kilka lat temu. Daleko mi do doskonałości, lecz wciąż idę dalej. CHWAŁA BĄDŹ BOGU NAJWYŻSZEMU NA WIECZNOŚĆ!!!
Halina, 2011-11-10
Dzięki wstawiennictwu Siostry Faustyny w wieku czterdziestu lat zostałam bilogiczną matką.Marcin ma dzisiaj 2,5 roku jest uroczym chłopcem. Matko wszystkich proszących, dziękuję z całego serca za dar, jakim obdarzyłaś moją rodzinę. Dodam, że lekarze stwierdzili u mnie,że powodem niepłodności jest blokada psychiczna(19 lat).
Dzięki wstawiennictwu Siostry Faustyny w wieku czterdziestu lat zostałam bilogiczną matką.Marcin ma dzisiaj 2,5 roku jest uroczym chłopcem. Matko wszystkich proszących, dziękuję z całego serca za dar, jakim obdarzyłaś moją rodzinę. Dodam, że lekarze stwierdzili u mnie,że powodem niepłodności jest blokada psychiczna(19 lat).
Edyta, 2011-10-31
Nie wiem, jak zacząć... myśli ogrom, które chciałabym tu wypisać... mam 19 lat i dopiero teraz tak naprawdę umiem dostrzec obecność Boga w moim poplątanym życiu... Zawsze byłam zamknięta w sobie, ale tym samym spokojna i opanowana... Okres szkoły średniej to czas wystawienia mnie na próbę, której nie przetrwałam... bardzo zbłądziłam.. na siłę chciałam stać sie kimś innym odrzucając tym samym Boga... Przejrzałam na oczy, gdy nerwica na dobre opanowała mnie i moje zycie... Przeżyłam chwile bardzo ciężkie, zwątpienia, wyrzutów i szukania prawdy o samej sobie.. Wcześniej myślałam, że to co mnie spotkało, to kara za grzechy. Dziś wiem, że sama taki los sobie zgotowałam... Teraz spoglądając wstecz, widzę, jak bardzo Jezus chciał mnie wyrwać z mojego grzesznego życia... Szkoda, że potrzebna była choroba, bym to dostrzegla, zrozumiała, jak bardzo zbłądziłam...Dziś coraz częściej odzywa się we mnie wewnętrzna potrzeba dziękowania Bogu za tę właśnie chorobę...tak, mimo tego, co przeszłam, chwil, w których moje życie nie mialo sensu, dziękuję... bo ile razy upadam, On pomaga mi się podnieść... Pragne być jeszcze bardziej pokorna... Pamiętam, gdy po bierzmowaniu mojej siostry zaczęło się we mnie coś na dobre zmieniać... częste Komunie z Bogiem pomagały mi żyć... Dziś wiem, że bez Boga umieram... i choć jeszcze jestem chora, szukam pomocy w kościele, nie w alkoholu, lekach czy używkach.. Czuję się szczęśliwa, gdy serce moje jest czyste, gdy mieszka w nim Bóg... tego tak brdzo pragnie dusza moja... Boga...
Nie wiem, jak zacząć... myśli ogrom, które chciałabym tu wypisać... mam 19 lat i dopiero teraz tak naprawdę umiem dostrzec obecność Boga w moim poplątanym życiu... Zawsze byłam zamknięta w sobie, ale tym samym spokojna i opanowana... Okres szkoły średniej to czas wystawienia mnie na próbę, której nie przetrwałam... bardzo zbłądziłam.. na siłę chciałam stać sie kimś innym odrzucając tym samym Boga... Przejrzałam na oczy, gdy nerwica na dobre opanowała mnie i moje zycie... Przeżyłam chwile bardzo ciężkie, zwątpienia, wyrzutów i szukania prawdy o samej sobie.. Wcześniej myślałam, że to co mnie spotkało, to kara za grzechy. Dziś wiem, że sama taki los sobie zgotowałam... Teraz spoglądając wstecz, widzę, jak bardzo Jezus chciał mnie wyrwać z mojego grzesznego życia... Szkoda, że potrzebna była choroba, bym to dostrzegla, zrozumiała, jak bardzo zbłądziłam...Dziś coraz częściej odzywa się we mnie wewnętrzna potrzeba dziękowania Bogu za tę właśnie chorobę...tak, mimo tego, co przeszłam, chwil, w których moje życie nie mialo sensu, dziękuję... bo ile razy upadam, On pomaga mi się podnieść... Pragne być jeszcze bardziej pokorna... Pamiętam, gdy po bierzmowaniu mojej siostry zaczęło się we mnie coś na dobre zmieniać... częste Komunie z Bogiem pomagały mi żyć... Dziś wiem, że bez Boga umieram... i choć jeszcze jestem chora, szukam pomocy w kościele, nie w alkoholu, lekach czy używkach.. Czuję się szczęśliwa, gdy serce moje jest czyste, gdy mieszka w nim Bóg... tego tak brdzo pragnie dusza moja... Boga...
julka, 2011-10-31
Chcialam podziękować Panu Jezusowi i św.Siostrze Faustynie za wysłuchanie mojej prośby, jaką złożyłam w święto wspomnienia Siostry Faustyny o znalezienie pracy.Parę dni później zadzwoniłam i dostałam pracę.Nadal nie wiem, jak to się stało,miałam ogromne trudności z pracą,a jeśli miałam pracę to taką, za kórą nie dostawałam należnego wynagrodzenia.Teraz znowu jestem pełna nadziei i zaufania Bożemu Miłosierdziu,teraz widzę, jak bardzo Siostra Faustyna mi pomogła....
Chcialam podziękować Panu Jezusowi i św.Siostrze Faustynie za wysłuchanie mojej prośby, jaką złożyłam w święto wspomnienia Siostry Faustyny o znalezienie pracy.Parę dni później zadzwoniłam i dostałam pracę.Nadal nie wiem, jak to się stało,miałam ogromne trudności z pracą,a jeśli miałam pracę to taką, za kórą nie dostawałam należnego wynagrodzenia.Teraz znowu jestem pełna nadziei i zaufania Bożemu Miłosierdziu,teraz widzę, jak bardzo Siostra Faustyna mi pomogła....
EWA, 2011-10-30
Dziękuję, Panie Jezu, i Tobie Maryjo za cud,który doświadczyłam.Panie Jezu, przepraszam,że byłam tym niewiernym Tomaszem.Ty okazałeś mi swoje miłosierdzie i pokazałeś,że JESTEŚ.Czy mogłam doświadczyć czegoś piękniejszego,jak cud \"zobaczenia\" Cebie, Panie Jezu Chryste, i Twojej Matki.Pomóż mi, abym potrafiła dzielić się z innymi tą radością. Pobłogosław moich najbliższych,znajomych,chorych,cierpiących i cały świat.Pomóż wszystkim osiągnąć zbawienie, zarówno żyjącym i nieżyjącym(moim rodzicom i krewnym).Zawsze czułam Twoją obecność, Panie Boze. Jednak tego wieczoru zrozumiałam,że nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak blisko.Nie wierzcie tym, co mówią,że Boga nie ma (módlmy się za nich),Bóg JEST -Pan pozwolił mi \"włożyć rękę do swojego boku\".Chwała Tobie za to, Chryste.Panie, zaprowadż wszystkich ludzi do domu OJCA,uchroń nas od ognia piekielnego,odmień serca ludzi, obdarz wiarą niewierzących.Pobłogosław moich najbliższych,daj życie wieczne zmarłym,obdarz mnie zdrowiem,aby zmiana w głowie okazała się niegroźna.Maryjo ukochana, módl sie za nami.JEZU, UFAM TOBIE.
Dziękuję, Panie Jezu, i Tobie Maryjo za cud,który doświadczyłam.Panie Jezu, przepraszam,że byłam tym niewiernym Tomaszem.Ty okazałeś mi swoje miłosierdzie i pokazałeś,że JESTEŚ.Czy mogłam doświadczyć czegoś piękniejszego,jak cud \"zobaczenia\" Cebie, Panie Jezu Chryste, i Twojej Matki.Pomóż mi, abym potrafiła dzielić się z innymi tą radością. Pobłogosław moich najbliższych,znajomych,chorych,cierpiących i cały świat.Pomóż wszystkim osiągnąć zbawienie, zarówno żyjącym i nieżyjącym(moim rodzicom i krewnym).Zawsze czułam Twoją obecność, Panie Boze. Jednak tego wieczoru zrozumiałam,że nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak blisko.Nie wierzcie tym, co mówią,że Boga nie ma (módlmy się za nich),Bóg JEST -Pan pozwolił mi \"włożyć rękę do swojego boku\".Chwała Tobie za to, Chryste.Panie, zaprowadż wszystkich ludzi do domu OJCA,uchroń nas od ognia piekielnego,odmień serca ludzi, obdarz wiarą niewierzących.Pobłogosław moich najbliższych,daj życie wieczne zmarłym,obdarz mnie zdrowiem,aby zmiana w głowie okazała się niegroźna.Maryjo ukochana, módl sie za nami.JEZU, UFAM TOBIE.
Robert, 2011-10-30
W 1990 r. przez wstawiennictwo Siostry Faustyny (później ogłoszonej świętą) - straciłem już wszelkie nadzieje - Pan wybawił mnie z potwornej opresji. Jest to przez długie lata ostoją mojej nadziei w chwilach ciemności. Kilka lat temu dzięki modlitwie do Miłosierdzia Bożego (Koronka) nagle nawróciła się moja siostra, która wcześniej nie chciała uwierzyć i miała myśli samobójcze. Teraz regularnie uczestniczy w życiu Kościoła.
W 1990 r. przez wstawiennictwo Siostry Faustyny (później ogłoszonej świętą) - straciłem już wszelkie nadzieje - Pan wybawił mnie z potwornej opresji. Jest to przez długie lata ostoją mojej nadziei w chwilach ciemności. Kilka lat temu dzięki modlitwie do Miłosierdzia Bożego (Koronka) nagle nawróciła się moja siostra, która wcześniej nie chciała uwierzyć i miała myśli samobójcze. Teraz regularnie uczestniczy w życiu Kościoła.
henryk, 2011-10-29
Dziękuję bardzo za niezwykle szybką reakcję na moją intencję.Był rodzinny bałagan,gniew z mojego powodu.Po krótkiej modlitwie razem z Wami, Siostrami Miłosierdzia, sytuacja wraca do normy,do spokojnego dachu nad głową,do normalnego,spokojnego domu,do pokoju i miłości rodzinnej.Jezu, ufam Tobie.Tyko Ty jesteś moją Miłością.Ty jesteś moim doradcą,moim drogowskazem.JEZU, UFAM TOBIE.
Dziękuję bardzo za niezwykle szybką reakcję na moją intencję.Był rodzinny bałagan,gniew z mojego powodu.Po krótkiej modlitwie razem z Wami, Siostrami Miłosierdzia, sytuacja wraca do normy,do spokojnego dachu nad głową,do normalnego,spokojnego domu,do pokoju i miłości rodzinnej.Jezu, ufam Tobie.Tyko Ty jesteś moją Miłością.Ty jesteś moim doradcą,moim drogowskazem.JEZU, UFAM TOBIE.
Maria, 2011-10-29
Dziękuję za obecność Obrazu Pana Jezusa Milosiernego, Matki Bożej Miłosierdzia oraz św.Siostry Faustyny z relikwiami w małym kanadyjskim Wilnie. Ale dziękuję też za duże Wilno na Litwie, i za to, ze moglam tam być. Teraz mogę modlitewnie poprzez Koronkę łączyć obydwa Wilna. JEZU, UFAM TOBIE!!!
Dziękuję za obecność Obrazu Pana Jezusa Milosiernego, Matki Bożej Miłosierdzia oraz św.Siostry Faustyny z relikwiami w małym kanadyjskim Wilnie. Ale dziękuję też za duże Wilno na Litwie, i za to, ze moglam tam być. Teraz mogę modlitewnie poprzez Koronkę łączyć obydwa Wilna. JEZU, UFAM TOBIE!!!
grzesznik..., 2011-10-28
Jezu, dziękuję Tobie, że cały czas nade mną czuwasz, że nie pozwoliłeś mi się zagubić w życiu...
Jezu, dziękuję Tobie, że cały czas nade mną czuwasz, że nie pozwoliłeś mi się zagubić w życiu...
agata, 2011-10-27
Ja przeżyłam udar i nie mam już takiej pamięci, ale jest dobrze,doświadcza mnie JEZUS w samotnosci i tu mi trudno.Najwięcej ciepła otrzymuję od spotkań na adoracji i Matką Bożą kontemplując w ciszy.
Ja przeżyłam udar i nie mam już takiej pamięci, ale jest dobrze,doświadcza mnie JEZUS w samotnosci i tu mi trudno.Najwięcej ciepła otrzymuję od spotkań na adoracji i Matką Bożą kontemplując w ciszy.
Tatiana, 2011-10-23
Kochany Jezu,każdego dnia odczuwam Twoją obecność,dziękuję za łaski, które otrzymuję ja i moja rodzina; serce moje jest przepełnione radośćą,bo moja córka zaczęła chodzić do kościoła z dziećmi.Dziękuję,gorąco. Prosiłam, żebyś dał córce łaskę nawrócenia.Dziękuję za Twoje miłosierdzie.Jezu, ufam Tobie!!!
Kochany Jezu,każdego dnia odczuwam Twoją obecność,dziękuję za łaski, które otrzymuję ja i moja rodzina; serce moje jest przepełnione radośćą,bo moja córka zaczęła chodzić do kościoła z dziećmi.Dziękuję,gorąco. Prosiłam, żebyś dał córce łaskę nawrócenia.Dziękuję za Twoje miłosierdzie.Jezu, ufam Tobie!!!
Małgorzata, 2011-10-22
Wiem, że Jezus zna każdego człowieka lepiej niż on sam - siebie, dlatego ocena-osąd może być bardzo nietrafna i mylna...dlatego przestrzegam. Jako ŚWIADECTWO mogę PRZEKAZAĆ KAŻDEMU: ŻE JEZUS ŻYJE - JA SPOTKAŁAM GO OSOBIŚCIE NA DRODZE... UWIERZCIE !
Wiem, że Jezus zna każdego człowieka lepiej niż on sam - siebie, dlatego ocena-osąd może być bardzo nietrafna i mylna...dlatego przestrzegam. Jako ŚWIADECTWO mogę PRZEKAZAĆ KAŻDEMU: ŻE JEZUS ŻYJE - JA SPOTKAŁAM GO OSOBIŚCIE NA DRODZE... UWIERZCIE !
Beata, 2011-10-21
Panie Jezu, codziennie czuję Twoją opiekę, wysłuchałeś mojego błagania i pozwoliłeś przeżyć mojemu tacie udar mózgu. Panie Jezu, ufam Tobie!!!
Panie Jezu, codziennie czuję Twoją opiekę, wysłuchałeś mojego błagania i pozwoliłeś przeżyć mojemu tacie udar mózgu. Panie Jezu, ufam Tobie!!!
Bożena Pawłowka, 2011-10-17
NIE WIEM,JAK TO WYRAZIĆ.Najlepiej,jak to czuję,by podziękować za wielką łaskę uzdrowienia bliskiej mi osoby i jej powrót do domu.Jeszcze na początku ubiegłego miesiąca dowiedziałam się od sąsiada Pani Jasi,że jest w szpitalu.[...]Jeszcze w dodatku w szpitalu,z którego tak prędko się nie wychodzi,bo sama tam byłam.A wiedziałam o jej chorobie.Bardzo mnie ta wiadomość zmartwiła.Zaczęłam się modlićjeszcze usilniej i częściej odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia.-Przyznaję się jednak,że jestem oporna jak święty TOMASZ:\"jak nie zobaczę, to nie uwierzę\".Że też nasz Pan w swoim miłosierdziu wybaczył mi to, jestem takim niedowiarkiem.Kilka dni temu,po dniu 12 pażdziernika,kiedy poprosiłam Siostry o modlitwę w jej intencji w nieustannej modlitwie i Koronce (mocno Bogu Bogatemu w miłosierdzie i Siostrom dziękuję za ten dar i Łaskę Bożą),dowiedziałam się od znajomej,która opiekuje się Panią Jasią i u niej się często spotykamy,że Pani Jasia jest już w domu,dobrze się czuje i że pyta o mnie często...Teraz mówię Ci Panie Jezu mój,nie za Tomaszem,a ja Pan mój i Bóg mój...I do tego przyrzekam,że będę się starać,nie mówić Bogu:\"[...]\"jeśli nie zobaczę to nie uwierzę!Dziękuję Ci, Jezu mój, za to uzdrowienie i mocno Cię przepraszam...Bożena z Katowic
NIE WIEM,JAK TO WYRAZIĆ.Najlepiej,jak to czuję,by podziękować za wielką łaskę uzdrowienia bliskiej mi osoby i jej powrót do domu.Jeszcze na początku ubiegłego miesiąca dowiedziałam się od sąsiada Pani Jasi,że jest w szpitalu.[...]Jeszcze w dodatku w szpitalu,z którego tak prędko się nie wychodzi,bo sama tam byłam.A wiedziałam o jej chorobie.Bardzo mnie ta wiadomość zmartwiła.Zaczęłam się modlićjeszcze usilniej i częściej odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia.-Przyznaję się jednak,że jestem oporna jak święty TOMASZ:\"jak nie zobaczę, to nie uwierzę\".Że też nasz Pan w swoim miłosierdziu wybaczył mi to, jestem takim niedowiarkiem.Kilka dni temu,po dniu 12 pażdziernika,kiedy poprosiłam Siostry o modlitwę w jej intencji w nieustannej modlitwie i Koronce (mocno Bogu Bogatemu w miłosierdzie i Siostrom dziękuję za ten dar i Łaskę Bożą),dowiedziałam się od znajomej,która opiekuje się Panią Jasią i u niej się często spotykamy,że Pani Jasia jest już w domu,dobrze się czuje i że pyta o mnie często...Teraz mówię Ci Panie Jezu mój,nie za Tomaszem,a ja Pan mój i Bóg mój...I do tego przyrzekam,że będę się starać,nie mówić Bogu:\"[...]\"jeśli nie zobaczę to nie uwierzę!Dziękuję Ci, Jezu mój, za to uzdrowienie i mocno Cię przepraszam...Bożena z Katowic
Mary, 2011-10-12
Panie, Boże Miłosierny, wierzę, że zawsze otaczałeś mnie łaską i opieką, i nie zawiedziesz mnie teraz. Tak bardzo potrzebuję Twojego miłosierdzia. W tej swiadomosci, że nadal otaczasz mnie opieką i moją drogą córkę, wierzę, że będzie dobrze.
Panie, Boże Miłosierny, wierzę, że zawsze otaczałeś mnie łaską i opieką, i nie zawiedziesz mnie teraz. Tak bardzo potrzebuję Twojego miłosierdzia. W tej swiadomosci, że nadal otaczasz mnie opieką i moją drogą córkę, wierzę, że będzie dobrze.
Piotr, 2011-10-10
Pan Jezus Miłosierny zdjął zasłonę z moich oczu przed dwoma laty i pozwolił poznać, ze prowadziłem jałowe życie, pełne pychy i grzechu... Dzięki Ci, Panie, że podniosłeś mnie z upadku! Teraz, gdy każdego dnia czuję Twoją obecność,wiem, że moje życie ma sens. JEZU, UFAM TOBIE!
Pan Jezus Miłosierny zdjął zasłonę z moich oczu przed dwoma laty i pozwolił poznać, ze prowadziłem jałowe życie, pełne pychy i grzechu... Dzięki Ci, Panie, że podniosłeś mnie z upadku! Teraz, gdy każdego dnia czuję Twoją obecność,wiem, że moje życie ma sens. JEZU, UFAM TOBIE!
Beata, 2011-10-06
30 kwietnia ubiegłego roku trafiłam do szpitala z ostrym bólem brzucha. Okazało się, że powodem był pęknięty jajnik w wyniku ciąży pozamacicznej. Jadąc na salę operacyjną miałam przeczucie, że już z niej nie wyjdę. Oddałam się zatem Panu Jezusowi Miłosiernemu, powierzyłam Jego opiece męża oraz nasze dzieci. Mój ból ofiarowałam Bogu w Jemu znanych intencjach. Ogarnęła mnie ciemność. Po chwili ku mojemu ogromnemu zdziwieniu usłyszałam głos pielęgniarki, że już jest po operacji. Dziękuję Miłosierdziu Bożemu za darowanie życia i spełniam niniejszym ślub wtedy uczyniony, że dam świadectwo. Pan zaś uczynił jeszcze dwa cuda. Po pierwsze uzdrowił nie tylko moje ciało, ale i emocje. Po wtóre dał nam kolejne dziecko, które dziś ma pięć miesięcy. Jezu, ufam Tobie.
30 kwietnia ubiegłego roku trafiłam do szpitala z ostrym bólem brzucha. Okazało się, że powodem był pęknięty jajnik w wyniku ciąży pozamacicznej. Jadąc na salę operacyjną miałam przeczucie, że już z niej nie wyjdę. Oddałam się zatem Panu Jezusowi Miłosiernemu, powierzyłam Jego opiece męża oraz nasze dzieci. Mój ból ofiarowałam Bogu w Jemu znanych intencjach. Ogarnęła mnie ciemność. Po chwili ku mojemu ogromnemu zdziwieniu usłyszałam głos pielęgniarki, że już jest po operacji. Dziękuję Miłosierdziu Bożemu za darowanie życia i spełniam niniejszym ślub wtedy uczyniony, że dam świadectwo. Pan zaś uczynił jeszcze dwa cuda. Po pierwsze uzdrowił nie tylko moje ciało, ale i emocje. Po wtóre dał nam kolejne dziecko, które dziś ma pięć miesięcy. Jezu, ufam Tobie.
o. Stanisław, 2011-10-04
Chory na raka mężczyzna, któremu już od kilku dni podawano morfinę, ocknął się w czasie, gdy odmawiałem przy nim Koronkę do Bożego Miłosierdzia, żałował za grzechy i otrzymał sakramentalne rozgrzeszenie (pierwszy raz w życiu, był bowiem tylko ochrzczony). Na drugi dzień dowiedziałem się, że umarł pół godziny później. Chwała Bożemu Miłosierdziu.
Chory na raka mężczyzna, któremu już od kilku dni podawano morfinę, ocknął się w czasie, gdy odmawiałem przy nim Koronkę do Bożego Miłosierdzia, żałował za grzechy i otrzymał sakramentalne rozgrzeszenie (pierwszy raz w życiu, był bowiem tylko ochrzczony). Na drugi dzień dowiedziałem się, że umarł pół godziny później. Chwała Bożemu Miłosierdziu.
grażyna, 2011-10-03
Jezu najukochańszy, dodajesz mi sił codziennie do walki z przeciwnościami losu. Gdy odczuwam smutek, myślami wiem, że jesteś przy mnie.Ty, ukochany Jezu, wiesz, że nie mogę przyjąć Cię do serca w Komunii. Spraw, bym kiedykolwiek mogła to jeszcze zrobić.Popełniłam błąd w młodości i dziś płacę za niego, ale wiem, że Ty, ukochany Jezu, jesteś miłosierny.Twoja kochająca Cię córka.
Jezu najukochańszy, dodajesz mi sił codziennie do walki z przeciwnościami losu. Gdy odczuwam smutek, myślami wiem, że jesteś przy mnie.Ty, ukochany Jezu, wiesz, że nie mogę przyjąć Cię do serca w Komunii. Spraw, bym kiedykolwiek mogła to jeszcze zrobić.Popełniłam błąd w młodości i dziś płacę za niego, ale wiem, że Ty, ukochany Jezu, jesteś miłosierny.Twoja kochająca Cię córka.
pawel, 2011-10-02
Przepraszam, Jezu, za to, że szukałem szczęścia w bogactwie i dobrach tego świata, takich jak luksusowe auta, pîękne domy, samochody, wycieczki na krańce świata itp... Przepraszam Cię, Jezu, i dziękuję, że dałeś łaskę przejeżenia, że to wszystko jest bardzo mało znaczące i tylko, Panie, możesz mnie zrozumieć...merci Jesus.
Przepraszam, Jezu, za to, że szukałem szczęścia w bogactwie i dobrach tego świata, takich jak luksusowe auta, pîękne domy, samochody, wycieczki na krańce świata itp... Przepraszam Cię, Jezu, i dziękuję, że dałeś łaskę przejeżenia, że to wszystko jest bardzo mało znaczące i tylko, Panie, możesz mnie zrozumieć...merci Jesus.
Monika, 2011-10-01
Dziękuję Ci, Panie Jezu Milosierny, za otrzymane łaski i za cud przyjęcia namaszczenia chorych przez pewnego umierającego i łaskę nawrócenia dzięki Koronce. Monika
Dziękuję Ci, Panie Jezu Milosierny, za otrzymane łaski i za cud przyjęcia namaszczenia chorych przez pewnego umierającego i łaskę nawrócenia dzięki Koronce. Monika
Michał, 2011-10-01
Dziękuję Panu Jezusowi za wszystko i tak bardzo chcę Go przeprosić za moje grzechy,słabości,upadki,grzechy nieczystości,moją gnusność,swego rodzaju bylejakosć,niekonsekwencję...Wybacz mi, Panie.Jestem ciągle słaby i jak czytam wasze świadectwa, Kochani, to robi mi się cieplej na duszy...Jednak ciagle upadam;...JEZU, UFAM TOBIE...TYLKO BĄDŹZEMNA ZAWSZE I MNIE NIE OPUSZCZAJ, PANIE NASZ...Wierzę, że kiedyś nasze smutki się skończą...Pozdrawiam wszystkich,którzy jużpełnię radości odnaleźli...Ja szukam,powiedzcie mi, że znajdę,napewno znajdę!
Dziękuję Panu Jezusowi za wszystko i tak bardzo chcę Go przeprosić za moje grzechy,słabości,upadki,grzechy nieczystości,moją gnusność,swego rodzaju bylejakosć,niekonsekwencję...Wybacz mi, Panie.Jestem ciągle słaby i jak czytam wasze świadectwa, Kochani, to robi mi się cieplej na duszy...Jednak ciagle upadam;...JEZU, UFAM TOBIE...TYLKO BĄDŹZEMNA ZAWSZE I MNIE NIE OPUSZCZAJ, PANIE NASZ...Wierzę, że kiedyś nasze smutki się skończą...Pozdrawiam wszystkich,którzy jużpełnię radości odnaleźli...Ja szukam,powiedzcie mi, że znajdę,napewno znajdę!
Beata, 2011-09-30
Odwiedziłam to Sanktuarium wraz z moją chorą teściową. Dziękuję Ci, Boże.I ciągle czuję nieodpartą siłę,aby znowu pojechać z rodziną moją.Dziękuję Ci, Boże.
Odwiedziłam to Sanktuarium wraz z moją chorą teściową. Dziękuję Ci, Boże.I ciągle czuję nieodpartą siłę,aby znowu pojechać z rodziną moją.Dziękuję Ci, Boże.
Angelika, 2011-09-26
Dziękuje Ci, Panie, za Twoją łaskę i opiekę nad moją mamcią.Błagam, uzdrów ją!Osłoń ją Najdroższą Krwią Twoją i napełnij swoim Duchem Świętym. Dziękuję Ci, Kochany Jezu.
Dziękuje Ci, Panie, za Twoją łaskę i opiekę nad moją mamcią.Błagam, uzdrów ją!Osłoń ją Najdroższą Krwią Twoją i napełnij swoim Duchem Świętym. Dziękuję Ci, Kochany Jezu.
Józef, 2011-09-15
...Gdy wchodzi się na teren Sanktuarium...słyszy się głos...zdejm sandały, bo ziemia ta jest Swięta...samo miejsce jest już CUDEM
...Gdy wchodzi się na teren Sanktuarium...słyszy się głos...zdejm sandały, bo ziemia ta jest Swięta...samo miejsce jest już CUDEM
Sylwia, 2011-09-13
Jezus powiedziaŁ: szukajcie a znajdziecie. Ja zaczęłam Go szukać i pomału odnajduję, trudno mi bylo pojąć istotę Boga, a przez to, że nie potrafiłam Go pojąć nie miałam prawdziwej wiary.Wszystko zaczęło się przez Ojca ŚwietegoJana Pawła. W dniu śmierci Papieża może więcej świata odczuło namacalnie jego stratę i po tym wielu ludzi zaczęło się zastanawiać, ziemia jakby się zatrzymala.Papiez był ogromnym darem od Boga, bo właśnie w nim mogliśmy zobaczyć Boga i świętość.On pokazał, że świętość nie jest nudna, ale piękna, myślę, że dla współczesnego człowieka właśnie ktoś taki był niezbędny.Pamiętam blask, który bił od Papieża, kiedy przejeżdżał ulicami Krakowa, byłam wtedy dzieckiem, ale to ze mną zostanie na zawsze; jest to jedno z piękniejszych przeżyć.Tak się zaczęło, od tej Skaly mojeposzukiwanie.Stwierdziłam,że jeżeli on mówi, że Bóg naprawdę jest, to ja mu wierzę.Drugą bardzo ważną osobą, która zbliża mnie do Boga, jest Ojciec Pio.A teraz niedawno czytajac przypadkiem artykuł o Siotrze Faustynie bardzo mnie zaciekawilo, że w dziennikach są opisane objawienia i postanowiłam je przeczytać.Czytajac zapiski Siostry Faustyny czuję się jakby Jezus moówilł właśnie do mnie,jest to dla mnie forma modlitwy.Ale jest to modlitwa niezwykła, ponieważ nie polega ona na odmówieniu pacierza, ale dzięki niej naprawdę bardzo zbliżam się do Jezusa ja go poznaję, ja się z nim zaprzyjaźniam.Nie bylo by to dla mnie możliwe w takim stopniu,gdyby Jezus nie kazal Siostrze Faustynie tego wszystkiego zapisać,dla tego widze w tym głęboki sens.Myślę, że jest to świadectwo, poniewaz przez Siotrę Faustynę poznałam i pokochałam całą sobą Jezusa i nigdy więcej już się od niego nie odwrócę.Bardzo długa droga przede mną do tego, aby Jezus był ze mnie zadowolony,jednak żeby stało się coś dobrego musi się stać to najpierw w sercu.W moim wnętrzu zmieniło się bardzo duzo.Jestem osobą raczej otwartą i rozmawiając z koleżanką, rozmawiam na różne tematy,zwykle o tym, co w danej chwili dzieje się w moim życiu.Ostatnio podczas rozmowy opowiadalam jej tak bez zastanowienia o Matce Teresie, bo akurat lecial program ze wzgledu na rocznice.Tyle że nie mialam na celu nikogo nawracać chcialam jej poprostu opowiedziec o tym, co mną wstrząsnęło.Widok kobiety, której trąd wyżarł do kości pół twarzy,nagi człowiek leżący na brudnej ulicy owinięty tylko niechlujnie przecieradłem,chudy jak z Oświęcimia,kobieta z maleńkim dzieckiem przy piersi siedząca na ulicy... to był cały jej majątek.Gdybym tego nie zobaczyła nie uwierzyłabym, że gdzieś na świecie ludzie tak bardzo cierpieli i napewno cierpią, dlatego chcialam jej to powiedziec.Potem kiedy byłam u niej wspomnialam o tym, że czytam dzienniki Siostry Faustyny,bo akurat spojrzalam na obraz z napisem JEZU UFAM TOBIE,który wisi u mniej na ścianie.Ona na to powiedziała, że zalatuje jej tu trochę mocherowymi beretami, bo już drugi raz w tym samym dniu opowiadam o Bogu.Ja jej na to odpowiedziałam, że nie jestem fanatyczką,a i że nie widzę powodu, dla którego, jeżeli dzielę się z nią wszystkimi innymi sprawami, miałabym się tym nie dzielić.Jakoś się ta rozmowa potoczyła, że opowiedziałam jej parę fragmetow z dzienniczka, które mnie szczególnie zaintrygowały i odpowiedziały na pytania, na które szukałam odpowiedzi.Kiedy jej to opowiadałam, widziałam jej zaskoczenie i chyba nawet w głębi duszy zmieniła zdanie,napewno też dało jej to do myślenia.Wydaje mi się, że troszkę tak to działa, mam tu na myśli moc tego obrazu.Ten obraz jest u niej w domu, ale ona nie wiedziała o nim zawiele,kto wie może się to zmieni,ja sama patrzę na to teraz zupełnie inaczej niż kiedyś.To jest najbardziej niezwykly obraz, jaki jest na kuli ziemskiej i pomyśleć, że wisi u kogoś w domu,a ktoś nie ma o tym zielonego pojecia.
Jezus powiedziaŁ: szukajcie a znajdziecie. Ja zaczęłam Go szukać i pomału odnajduję, trudno mi bylo pojąć istotę Boga, a przez to, że nie potrafiłam Go pojąć nie miałam prawdziwej wiary.Wszystko zaczęło się przez Ojca ŚwietegoJana Pawła. W dniu śmierci Papieża może więcej świata odczuło namacalnie jego stratę i po tym wielu ludzi zaczęło się zastanawiać, ziemia jakby się zatrzymala.Papiez był ogromnym darem od Boga, bo właśnie w nim mogliśmy zobaczyć Boga i świętość.On pokazał, że świętość nie jest nudna, ale piękna, myślę, że dla współczesnego człowieka właśnie ktoś taki był niezbędny.Pamiętam blask, który bił od Papieża, kiedy przejeżdżał ulicami Krakowa, byłam wtedy dzieckiem, ale to ze mną zostanie na zawsze; jest to jedno z piękniejszych przeżyć.Tak się zaczęło, od tej Skaly mojeposzukiwanie.Stwierdziłam,że jeżeli on mówi, że Bóg naprawdę jest, to ja mu wierzę.Drugą bardzo ważną osobą, która zbliża mnie do Boga, jest Ojciec Pio.A teraz niedawno czytajac przypadkiem artykuł o Siotrze Faustynie bardzo mnie zaciekawilo, że w dziennikach są opisane objawienia i postanowiłam je przeczytać.Czytajac zapiski Siostry Faustyny czuję się jakby Jezus moówilł właśnie do mnie,jest to dla mnie forma modlitwy.Ale jest to modlitwa niezwykła, ponieważ nie polega ona na odmówieniu pacierza, ale dzięki niej naprawdę bardzo zbliżam się do Jezusa ja go poznaję, ja się z nim zaprzyjaźniam.Nie bylo by to dla mnie możliwe w takim stopniu,gdyby Jezus nie kazal Siostrze Faustynie tego wszystkiego zapisać,dla tego widze w tym głęboki sens.Myślę, że jest to świadectwo, poniewaz przez Siotrę Faustynę poznałam i pokochałam całą sobą Jezusa i nigdy więcej już się od niego nie odwrócę.Bardzo długa droga przede mną do tego, aby Jezus był ze mnie zadowolony,jednak żeby stało się coś dobrego musi się stać to najpierw w sercu.W moim wnętrzu zmieniło się bardzo duzo.Jestem osobą raczej otwartą i rozmawiając z koleżanką, rozmawiam na różne tematy,zwykle o tym, co w danej chwili dzieje się w moim życiu.Ostatnio podczas rozmowy opowiadalam jej tak bez zastanowienia o Matce Teresie, bo akurat lecial program ze wzgledu na rocznice.Tyle że nie mialam na celu nikogo nawracać chcialam jej poprostu opowiedziec o tym, co mną wstrząsnęło.Widok kobiety, której trąd wyżarł do kości pół twarzy,nagi człowiek leżący na brudnej ulicy owinięty tylko niechlujnie przecieradłem,chudy jak z Oświęcimia,kobieta z maleńkim dzieckiem przy piersi siedząca na ulicy... to był cały jej majątek.Gdybym tego nie zobaczyła nie uwierzyłabym, że gdzieś na świecie ludzie tak bardzo cierpieli i napewno cierpią, dlatego chcialam jej to powiedziec.Potem kiedy byłam u niej wspomnialam o tym, że czytam dzienniki Siostry Faustyny,bo akurat spojrzalam na obraz z napisem JEZU UFAM TOBIE,który wisi u mniej na ścianie.Ona na to powiedziała, że zalatuje jej tu trochę mocherowymi beretami, bo już drugi raz w tym samym dniu opowiadam o Bogu.Ja jej na to odpowiedziałam, że nie jestem fanatyczką,a i że nie widzę powodu, dla którego, jeżeli dzielę się z nią wszystkimi innymi sprawami, miałabym się tym nie dzielić.Jakoś się ta rozmowa potoczyła, że opowiedziałam jej parę fragmetow z dzienniczka, które mnie szczególnie zaintrygowały i odpowiedziały na pytania, na które szukałam odpowiedzi.Kiedy jej to opowiadałam, widziałam jej zaskoczenie i chyba nawet w głębi duszy zmieniła zdanie,napewno też dało jej to do myślenia.Wydaje mi się, że troszkę tak to działa, mam tu na myśli moc tego obrazu.Ten obraz jest u niej w domu, ale ona nie wiedziała o nim zawiele,kto wie może się to zmieni,ja sama patrzę na to teraz zupełnie inaczej niż kiedyś.To jest najbardziej niezwykly obraz, jaki jest na kuli ziemskiej i pomyśleć, że wisi u kogoś w domu,a ktoś nie ma o tym zielonego pojecia.
beata, 2011-09-10
Za wstawiennictwem Siostry Faustyny jestem uzdrowiona.Jestem apostolką Miłosierdzia Bożego,codziennie z moją siostrą bliźniaczką odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego.Napiszę jedno z ostatnich doświadczeń: miałam dostać chemioterapię i najpierw pomodlilam się przykładając relikwie ŚWIĘTEJ.PO PARU MINUTACH WSZYSTKŚĄ CHEMIĘ ZWRÓCIŁAM.KIEDY POSZŁAM DO LEKARKI NA ROZMOWĘ ODPOWIEDZIAŁA: KOCHANY Bóg tej chemii nie chce.Poczym też dałam lekarce nowennę do Miłosierdzia Bożego.Jestemjuż kilka lat związana z Siostrą Faustyną,rozdałam bardzo dużo obrazków z modlitwą,ostatnio śniła mi się;chodzę codziennie na Eucharystię i po paru dniach otrzymałam bardzo dużą sumę, aby pojechać do Łagiewnik. WIĘC pojechalam, zabierajac jeszcze inne osoby, które po długich latach przystapiły do sakramentu pokuty.Miłosierdzie Boże jest niezglębione. JEZU, UFAM TOBIE!
Za wstawiennictwem Siostry Faustyny jestem uzdrowiona.Jestem apostolką Miłosierdzia Bożego,codziennie z moją siostrą bliźniaczką odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego.Napiszę jedno z ostatnich doświadczeń: miałam dostać chemioterapię i najpierw pomodlilam się przykładając relikwie ŚWIĘTEJ.PO PARU MINUTACH WSZYSTKŚĄ CHEMIĘ ZWRÓCIŁAM.KIEDY POSZŁAM DO LEKARKI NA ROZMOWĘ ODPOWIEDZIAŁA: KOCHANY Bóg tej chemii nie chce.Poczym też dałam lekarce nowennę do Miłosierdzia Bożego.Jestemjuż kilka lat związana z Siostrą Faustyną,rozdałam bardzo dużo obrazków z modlitwą,ostatnio śniła mi się;chodzę codziennie na Eucharystię i po paru dniach otrzymałam bardzo dużą sumę, aby pojechać do Łagiewnik. WIĘC pojechalam, zabierajac jeszcze inne osoby, które po długich latach przystapiły do sakramentu pokuty.Miłosierdzie Boże jest niezglębione. JEZU, UFAM TOBIE!
Joanna, 2011-09-09
Jezus Miłosierny stał mi się bliższy dopiero niespełna rok temu. Zaczęłam uciekać się do Niego po rekolekcjach w Krakowie, gdy moja sytuacja życiowa była nie do zniesienia: pracowałam w firmie, która mnie wykańczała i niszczyła, blisko człowieka, którego kochałam, ale który mnie wykorzystywał. Jezus wyrwał mnie z tego miejsca, okoliczności ułożyły się tak, że odeszłam z tej pracy i choć nie mam nowej i boję się o swój byt materialny, wiem, że była to łaska Jezusa. Od tamtej pory doświadczyłam także innych łask: zdałam dziesiąty egz. na prawo jazdy po licznych \"koronkach\" i prośbach, skończyłam studia z dobrym wynikiem. Największej łaski doznałam jednak w Częstochowie w czasie nocnego czuwania 27.08. Doświadczyłam Bożego miłosierdzia w sposób bezpośredni, Jezus przez usta kapłana prowadzącego powiedział coś do mnie: \"Jest tutaj osoba, która wybrała Jezusa swoim Panem, ale zdradziła Go. Popełniła bardzo ciężki g rzech. Jezus mówi dziś do Ciebie: Nie pamiętam. Wybaczam. Nic się nie stało. Jeszcze poznasz, jak wielka jest Moja Miłość.\" W tych słowach odczułam wielką miłość Boga i Jego wybaczenie, choć spowiadałam się z tego grzechu wielokrotnie, to nigdy tak jak wtedy nie doznałam pokoju. Bóg jest Zdumiewającą i Wszechpotężną Miłością, zawiodłam Go, zapomniałam o naszej relacji, poszłam za emocjami i złą miłością, zdradziłam Go, a On wybaczył i znów dał mi szansę! Moje życie w tej chwili nie jest superszczęśliwe: nie mam pracy, zmagam się z depresją, nie mam obok bliskiej osoby, która by mnie wspierała, nie wyleczyłam się jeszcze z odrzuconej miłości, nie umiem znaleźć sobie miejsca, moja rodzina jest porozbijana, ale te wymienione znaki Boże pozwalają mi mieć nadzieję, że Jezus jednak JEST obok mnie. Czekam więc ufnie na kolejne znaki Jego woli.
Jezus Miłosierny stał mi się bliższy dopiero niespełna rok temu. Zaczęłam uciekać się do Niego po rekolekcjach w Krakowie, gdy moja sytuacja życiowa była nie do zniesienia: pracowałam w firmie, która mnie wykańczała i niszczyła, blisko człowieka, którego kochałam, ale który mnie wykorzystywał. Jezus wyrwał mnie z tego miejsca, okoliczności ułożyły się tak, że odeszłam z tej pracy i choć nie mam nowej i boję się o swój byt materialny, wiem, że była to łaska Jezusa. Od tamtej pory doświadczyłam także innych łask: zdałam dziesiąty egz. na prawo jazdy po licznych \"koronkach\" i prośbach, skończyłam studia z dobrym wynikiem. Największej łaski doznałam jednak w Częstochowie w czasie nocnego czuwania 27.08. Doświadczyłam Bożego miłosierdzia w sposób bezpośredni, Jezus przez usta kapłana prowadzącego powiedział coś do mnie: \"Jest tutaj osoba, która wybrała Jezusa swoim Panem, ale zdradziła Go. Popełniła bardzo ciężki g rzech. Jezus mówi dziś do Ciebie: Nie pamiętam. Wybaczam. Nic się nie stało. Jeszcze poznasz, jak wielka jest Moja Miłość.\" W tych słowach odczułam wielką miłość Boga i Jego wybaczenie, choć spowiadałam się z tego grzechu wielokrotnie, to nigdy tak jak wtedy nie doznałam pokoju. Bóg jest Zdumiewającą i Wszechpotężną Miłością, zawiodłam Go, zapomniałam o naszej relacji, poszłam za emocjami i złą miłością, zdradziłam Go, a On wybaczył i znów dał mi szansę! Moje życie w tej chwili nie jest superszczęśliwe: nie mam pracy, zmagam się z depresją, nie mam obok bliskiej osoby, która by mnie wspierała, nie wyleczyłam się jeszcze z odrzuconej miłości, nie umiem znaleźć sobie miejsca, moja rodzina jest porozbijana, ale te wymienione znaki Boże pozwalają mi mieć nadzieję, że Jezus jednak JEST obok mnie. Czekam więc ufnie na kolejne znaki Jego woli.
Karina, 2011-09-03
DZIĘKUJĘ CI, JEZU, ZA TWOJE ŁASKI, ŻE UKŁADA SIĘ W MAŁŻENSTWIE MOJEJ PRZYJACIÓŁKI I ŻE URATOWAŁEŚ ICH PRZED ROZWODEM. BŁAGAM CIĘ, NIE POZWÓL IM SIĘ ROZSTAĆ. ONI SIĘ KOCHAJĄ. DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE ŁASKI.
DZIĘKUJĘ CI, JEZU, ZA TWOJE ŁASKI, ŻE UKŁADA SIĘ W MAŁŻENSTWIE MOJEJ PRZYJACIÓŁKI I ŻE URATOWAŁEŚ ICH PRZED ROZWODEM. BŁAGAM CIĘ, NIE POZWÓL IM SIĘ ROZSTAĆ. ONI SIĘ KOCHAJĄ. DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE ŁASKI.
Lucyna, 2011-09-01
Dziękuję ci, o Jezu, za Twoją opiekę nad naszym małżeństwem.Kiedy nam było tak bardzo trudno żyć ze sobą(sprawa była w sądzie), napisałam list do Sióstr w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia z prośbą o modlitwę w naszej intenji.Bardzo szybko otrzymałam odpowiedz i zapewnienie o modlitwie do Bożego Miłosierdzia,ja też otrzymałam najcenniejszą wskazówkę.Odmawiałam różaniec w intencji o uratowanie naszego małżeństwa i wtedy już po kilku dniach mój mąż, chciał wziąść udział w rekolekcjach małżeńskich,(o których wczesniej nie chciał nawet słuchać. Zaraz też udało się nam pojechać razem na trzy dni zamkniętych rekolekcji małżeńskich i tam dopiero nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać .PAN JEZUS DAJE SIŁĘ.JEZU UFAM TOBIE.
Dziękuję ci, o Jezu, za Twoją opiekę nad naszym małżeństwem.Kiedy nam było tak bardzo trudno żyć ze sobą(sprawa była w sądzie), napisałam list do Sióstr w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia z prośbą o modlitwę w naszej intenji.Bardzo szybko otrzymałam odpowiedz i zapewnienie o modlitwie do Bożego Miłosierdzia,ja też otrzymałam najcenniejszą wskazówkę.Odmawiałam różaniec w intencji o uratowanie naszego małżeństwa i wtedy już po kilku dniach mój mąż, chciał wziąść udział w rekolekcjach małżeńskich,(o których wczesniej nie chciał nawet słuchać. Zaraz też udało się nam pojechać razem na trzy dni zamkniętych rekolekcji małżeńskich i tam dopiero nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać .PAN JEZUS DAJE SIŁĘ.JEZU UFAM TOBIE.
Sławomir Babij, 2011-09-01
Miłosierny Panie Jezu, dziękuję Tobie za każdą pomoc którą mi udzieliłeś, za tę, o której wiem i za tę, której nie jestem i nie byłem świadom. Ty, Panie Jezu Miłosierny, pomogłeś mi natychmiast w moich kłopotach, o których wspomniałem w mojej intencji, kiedy to po raz pierwszy przeczytałem w internecie o Twoim miłosierdziu. Wybacz mi, Panie Jezu, moje grzechy, oraz to, iż pomimo tego, że jesteś ze mną od zawsze, ja tak późno Cię odnalazłem. Proszę zostań ze mną na zawsze i z każdym kto tego pragnie. Niech na wieki wieków będzie uwielbiony Jezus Chrystus!!!
Miłosierny Panie Jezu, dziękuję Tobie za każdą pomoc którą mi udzieliłeś, za tę, o której wiem i za tę, której nie jestem i nie byłem świadom. Ty, Panie Jezu Miłosierny, pomogłeś mi natychmiast w moich kłopotach, o których wspomniałem w mojej intencji, kiedy to po raz pierwszy przeczytałem w internecie o Twoim miłosierdziu. Wybacz mi, Panie Jezu, moje grzechy, oraz to, iż pomimo tego, że jesteś ze mną od zawsze, ja tak późno Cię odnalazłem. Proszę zostań ze mną na zawsze i z każdym kto tego pragnie. Niech na wieki wieków będzie uwielbiony Jezus Chrystus!!!
Krzysztof, 2011-08-30
Dokładnie 7 miesięcy temu moja córka miała niezwykle skomplikowaną operację nowotworu. W trakcie trwania operacji odbywała się Msza w przyszpitalnej kaplicy, w której wisiał obraz Jezusa Miłosiernego. Wtedy usłyszałem głos Jezusa, że wszystko będzie dobrze. Na drugi dzień córcia nie miała nawet gorączki i do dzisiaj nie ma żadnych powikłań. \"Miejcie wiarę w Boga!\"
Dokładnie 7 miesięcy temu moja córka miała niezwykle skomplikowaną operację nowotworu. W trakcie trwania operacji odbywała się Msza w przyszpitalnej kaplicy, w której wisiał obraz Jezusa Miłosiernego. Wtedy usłyszałem głos Jezusa, że wszystko będzie dobrze. Na drugi dzień córcia nie miała nawet gorączki i do dzisiaj nie ma żadnych powikłań. \"Miejcie wiarę w Boga!\"
Danusia, 2011-08-25
,,NIEZBADANE SĄ WYROKI BOSKIE\'\'-Pan Jezus działa na rożne sposoby, byśmy UWIERZYLI, że ON NAS KOCHA.Nawet gdy upadamy i już jesteśmy całkowicie zdala od Boga(po ludzku nie ma szans na dalsze życie)-On bardzo cierpiąc z tego powodu, że znów zgrzeszyliśmy, podaje nam dłoń w postaci przypadkowo spotkanych ludzi...i czyni malutkie cuda, które dopiero po czasie rosną w naszych oczach...ON SIĘ DAŁ ZA CIEBIE ZABIĆ...czy to nic dla Ciebie nie znaczy...dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.
,,NIEZBADANE SĄ WYROKI BOSKIE\'\'-Pan Jezus działa na rożne sposoby, byśmy UWIERZYLI, że ON NAS KOCHA.Nawet gdy upadamy i już jesteśmy całkowicie zdala od Boga(po ludzku nie ma szans na dalsze życie)-On bardzo cierpiąc z tego powodu, że znów zgrzeszyliśmy, podaje nam dłoń w postaci przypadkowo spotkanych ludzi...i czyni malutkie cuda, które dopiero po czasie rosną w naszych oczach...ON SIĘ DAŁ ZA CIEBIE ZABIĆ...czy to nic dla Ciebie nie znaczy...dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.
Wioleta, 2011-08-24
Pracuje w DPS i rownież mam dyżury nocne. Już kilkakrotnie zdażylo mi się, że zastala mnie burza.Malo konfortowa sytuacja, kiedy jest się odpowiedialnym za tuzin ludzi.Wtedy odmawiam Koronkę i uwierzcie mi za każdym razem burza idzie bokiem albo wcale nie dochodzi do nas.A ostatnio trafił mi się mały cud. Mamy ośietloną drogę, ale ostatnio lampa się nie palila przez kilka nocy.Myślałam, że jest przepalona, a tu proszę w czasie burzy zapalila się na moich oczach.Może są to prozaiczne rzeczy, ale dla mnie jest to namacalny dowód dzialania Miłosierdzia. Skoro Jezuz przez Koronkę działa na burze, to cóż może zrobić z naszymi duszami.
Pracuje w DPS i rownież mam dyżury nocne. Już kilkakrotnie zdażylo mi się, że zastala mnie burza.Malo konfortowa sytuacja, kiedy jest się odpowiedialnym za tuzin ludzi.Wtedy odmawiam Koronkę i uwierzcie mi za każdym razem burza idzie bokiem albo wcale nie dochodzi do nas.A ostatnio trafił mi się mały cud. Mamy ośietloną drogę, ale ostatnio lampa się nie palila przez kilka nocy.Myślałam, że jest przepalona, a tu proszę w czasie burzy zapalila się na moich oczach.Może są to prozaiczne rzeczy, ale dla mnie jest to namacalny dowód dzialania Miłosierdzia. Skoro Jezuz przez Koronkę działa na burze, to cóż może zrobić z naszymi duszami.
małgorzata, 2011-08-17
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie łaski, które udzieliłeś mnie i mojej rodzinie i całemu światu, szczególnie za danie mi światła na pewną sprawę i za uzdrowienie mnie z bólów kręgosłupa w okolicy szyjnej 13.08.2011.podczas adoracji Ciebie w Kaplicy Wieczystej Adoracji w Łagiewnikach, proszę o dalszą opiekę dla mnie i całej mojej rodziny, szczególnie modlę się za dzieci i młodzież.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie łaski, które udzieliłeś mnie i mojej rodzinie i całemu światu, szczególnie za danie mi światła na pewną sprawę i za uzdrowienie mnie z bólów kręgosłupa w okolicy szyjnej 13.08.2011.podczas adoracji Ciebie w Kaplicy Wieczystej Adoracji w Łagiewnikach, proszę o dalszą opiekę dla mnie i całej mojej rodziny, szczególnie modlę się za dzieci i młodzież.
Anna, 2011-08-14
NAWRÓCENIE Zasłaniając przed Tobą oczy narzekam i upadam, okrywając wstydem i ciemnością duszę, maleję do niezauważalnego, szukam ratunku, wołam z mojej przepaści a Ty milcząc, przywracasz mnie Panie miłosierdziem i w Twojej chwale siebie już nie pamiętam.
NAWRÓCENIE Zasłaniając przed Tobą oczy narzekam i upadam, okrywając wstydem i ciemnością duszę, maleję do niezauważalnego, szukam ratunku, wołam z mojej przepaści a Ty milcząc, przywracasz mnie Panie miłosierdziem i w Twojej chwale siebie już nie pamiętam.
Grzegorz, 2011-08-14
W ostatnich latach szczególnie przemówił do mnie Jezus z obrazu Stanisława Batowskiego Kaczora z Koscioła przy ul. Smoleńsk w Krakowie. On mówi poprzez znaki czasu i przestrzeni. Niekiedy wiele spraw widzimy jakby we mgle, a potem Bóg pokazuje nam coraz pełniejszą prawdę. To On kieruje Łodzią Kościoła i świata.
W ostatnich latach szczególnie przemówił do mnie Jezus z obrazu Stanisława Batowskiego Kaczora z Koscioła przy ul. Smoleńsk w Krakowie. On mówi poprzez znaki czasu i przestrzeni. Niekiedy wiele spraw widzimy jakby we mgle, a potem Bóg pokazuje nam coraz pełniejszą prawdę. To On kieruje Łodzią Kościoła i świata.
Paulina, 2011-08-13
Witam, Mam na imię Paulina i pragnę się podzielić z Wszystkimi miłością i opieką, jakiej doświadczam od Boga. Całe moje życie namacalnie czuję, jak Bóg mi pomaga i realnie działa w moim życiu. Jednak dziś! W dniu 13 - czyli Dniu Miłosierdzia Bożego,mieliśmy wyjechać z dziećmi na wakacje. Wszystko toczyło się zgodnie z planem, spakowaliśmy się i wsiedliśmy w samochód. Jednak po paru metrach nasz samochód (który przed wyjazdem przeszedł szczegółową kontrolę)zaczął gasnąć, aż w końcu w ogóle nie chciał odpalić... Pomyśleliśmy, ale pech. Modliliśmy się, żeby tylko dojechać do domu(a byliśmy niecałe 2km od niego). Po wielu próbach i pomocy znajomego udało nam się ruszyć.Szukaliśmy mechanika,który by nam pomógł, nie chcieliśmy tracić wakacji - a przed nami niedziela i długi weekend... Najwcześniej więc mogliśmy liczyć na jakąś pomoc dopiero we wtorek... Niestety wszystko było już zamknięte i nikogo nie było nawet ze znajomych,którzy mogliby pomóc. Zrezygnowani próbowaliśmy dojechać do domu,samochód zupełnie stracił moc, ledwie jechał 40 km/h. W tym momencie rozpętała się gigantyczna burza z gradem, tak silna,że baliśmy się wyjść z samochodu. Nasza ulica w mgnieniu oka zamieniła się w jezioro. Pomyślałam, no ładnie.To musi być jakiś znak. W domu nie było prądu, nie mieliśmy jak szukać pomocy mechanika. Pogodziłam się z tym,że nic już się nie da zrobić i musimy zostać w domu. Wieczorem znajomy poradził, żeby odłączyć akumulator. Gdy mój mąż poszedł wstawić samochód na podwórko,żeby był bezpieczny, okazało się,że nic mu nie dolega i normalnie jeździ.Mąż nie chciał wierzyć, pojechał go przetestować. No i nic, wszystko w najlepszym porządku. Wierzę, że Bóg nas w ten sposób ochronił przed jakimś nieszczęściem. Warunki drogowe były koszmarne,nic nie było widać przez szyby,wycieraczki nie nadążały odprowadzać wody. Całą tą nawałnicębezpiecznie spędziliśmy w domu. Gdyby nie awaria samochodu musielibyśmy jechać w takich warunkach... Kto wie jakby się to skończyło.Gdy wyjeżdżaliśmy z domu świeciło słońce i nic nie wskazywało na to, że tak pogorszy się pogoda. Dziękuję Ci, Jezu. Wiem, że obroniłeś mnie i moją rodzinę przed jakimś nieszczęściem. JEZU, UFAM TOBIE! JEZU, DZIĘKUJĘ CI!!!
Witam, Mam na imię Paulina i pragnę się podzielić z Wszystkimi miłością i opieką, jakiej doświadczam od Boga. Całe moje życie namacalnie czuję, jak Bóg mi pomaga i realnie działa w moim życiu. Jednak dziś! W dniu 13 - czyli Dniu Miłosierdzia Bożego,mieliśmy wyjechać z dziećmi na wakacje. Wszystko toczyło się zgodnie z planem, spakowaliśmy się i wsiedliśmy w samochód. Jednak po paru metrach nasz samochód (który przed wyjazdem przeszedł szczegółową kontrolę)zaczął gasnąć, aż w końcu w ogóle nie chciał odpalić... Pomyśleliśmy, ale pech. Modliliśmy się, żeby tylko dojechać do domu(a byliśmy niecałe 2km od niego). Po wielu próbach i pomocy znajomego udało nam się ruszyć.Szukaliśmy mechanika,który by nam pomógł, nie chcieliśmy tracić wakacji - a przed nami niedziela i długi weekend... Najwcześniej więc mogliśmy liczyć na jakąś pomoc dopiero we wtorek... Niestety wszystko było już zamknięte i nikogo nie było nawet ze znajomych,którzy mogliby pomóc. Zrezygnowani próbowaliśmy dojechać do domu,samochód zupełnie stracił moc, ledwie jechał 40 km/h. W tym momencie rozpętała się gigantyczna burza z gradem, tak silna,że baliśmy się wyjść z samochodu. Nasza ulica w mgnieniu oka zamieniła się w jezioro. Pomyślałam, no ładnie.To musi być jakiś znak. W domu nie było prądu, nie mieliśmy jak szukać pomocy mechanika. Pogodziłam się z tym,że nic już się nie da zrobić i musimy zostać w domu. Wieczorem znajomy poradził, żeby odłączyć akumulator. Gdy mój mąż poszedł wstawić samochód na podwórko,żeby był bezpieczny, okazało się,że nic mu nie dolega i normalnie jeździ.Mąż nie chciał wierzyć, pojechał go przetestować. No i nic, wszystko w najlepszym porządku. Wierzę, że Bóg nas w ten sposób ochronił przed jakimś nieszczęściem. Warunki drogowe były koszmarne,nic nie było widać przez szyby,wycieraczki nie nadążały odprowadzać wody. Całą tą nawałnicębezpiecznie spędziliśmy w domu. Gdyby nie awaria samochodu musielibyśmy jechać w takich warunkach... Kto wie jakby się to skończyło.Gdy wyjeżdżaliśmy z domu świeciło słońce i nic nie wskazywało na to, że tak pogorszy się pogoda. Dziękuję Ci, Jezu. Wiem, że obroniłeś mnie i moją rodzinę przed jakimś nieszczęściem. JEZU, UFAM TOBIE! JEZU, DZIĘKUJĘ CI!!!
Anna , 2011-08-12
Bóg doświadczył mnie chorobą własną i najbliższych, utratą prestiżowego stanowiska, zawirowaniami finansowymi. Ogólnie z pędzącej kobiety biznesu, stałam się z powrotem normalna. Na początku przeszkadzała niemoc, bóle, krytyka otoczenia ... Odczułam zmęczenie, ale i radość z wschodzącego słońca. Usłyszałam ptaki i siebie. Dobry Pan pozwala mi na to wszystko. I choć przychodzą ciężkie chwile - ja UFAM TOBIE JEZU! I proszę, by nikt z Was nie tracił wiary. Nigdy ... Nawet, gdy będzie umierał dla tego świata.
Bóg doświadczył mnie chorobą własną i najbliższych, utratą prestiżowego stanowiska, zawirowaniami finansowymi. Ogólnie z pędzącej kobiety biznesu, stałam się z powrotem normalna. Na początku przeszkadzała niemoc, bóle, krytyka otoczenia ... Odczułam zmęczenie, ale i radość z wschodzącego słońca. Usłyszałam ptaki i siebie. Dobry Pan pozwala mi na to wszystko. I choć przychodzą ciężkie chwile - ja UFAM TOBIE JEZU! I proszę, by nikt z Was nie tracił wiary. Nigdy ... Nawet, gdy będzie umierał dla tego świata.
Beata, 2011-07-29
Urodziłam śliczną, zdrową, kochaną córeczkę, chociaż w ciąży aż 3 razy drżałam o to, czy tak będzie. Św. Faustyna pomogła, wszystkie obawy mijały.Córeczka ma na imię Iga Faustyna
Urodziłam śliczną, zdrową, kochaną córeczkę, chociaż w ciąży aż 3 razy drżałam o to, czy tak będzie. Św. Faustyna pomogła, wszystkie obawy mijały.Córeczka ma na imię Iga Faustyna
Małgorzata, 2011-07-24
Przechodzę obecnie przez najtrudniejszy czas w moim życiu,choć spodziewałam się że nadejdzie \"chwila odpoczynku\".. Jednak przyznaję, że siłę dodała mi ŁASKA: SŁOWA JEZUSA MIŁOSIERNEGO, który zapewnił mnie, że JESTEM W JEGO SERCU. ONE WYSTARCZYŁY...
Przechodzę obecnie przez najtrudniejszy czas w moim życiu,choć spodziewałam się że nadejdzie \"chwila odpoczynku\".. Jednak przyznaję, że siłę dodała mi ŁASKA: SŁOWA JEZUSA MIŁOSIERNEGO, który zapewnił mnie, że JESTEM W JEGO SERCU. ONE WYSTARCZYŁY...
Monia, 2011-07-22
Pan Jezus Miłosierny dał mi nowe życie. Wyrwał mnie ze zła, podał dłoń, dał łaskę nawrócenia. Niczym na to nie zasłużyłam i właśnie ta świadomość napełnia mnie wileką wdzięcznością, ale i wciąż nowym zachwytem nad niepojętą miłością Pana Boga. Kiedyś do moich rąk trafiła broszurka z wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego. Była to mała ulotka, którą w czasie świątecznej kolędy zostawił nam nasz ksiądz. W środku znajdowały się fragmenty z dzienniczka św.Siostry Faustyny, słowa, które wypowiedział sam Pan Jezus na teamt cudownego obrazu. To było dla mnie coś niesamowitego, coś, co poruszyło moje serce. Dzięki temu uwierzyłam zupełnie, jak małe dziecko, że Pan Bóg jest zawsze przy nas, że nie jest odległy i nieobecny, ale jest bliżej niż można to sobie wyobrazić. Wtedy też uwierzyłam, że i ja mogę nawiązać osobistą relację z Panem Bogiem. Z całego serca pragnęłam kochać Pana Jezusa, tak jak Siostra Faustyna. Wkrótce potem kupiłam Dzienniczek, który czytałam z zapartym tchem i wielką radością w sercu. Najbardziej podobały mi się fragmenty, w których Pan Jezus mówił o tym, że Siostra Faustyna pisze dla wielu dusz - byłam przekonana, że sam Pan Bóg wypowiadając te słowa myślał także i o mnie. Moją ukochaną modlitwą stała się Koronka. Potem dzięki Janowi Pawłowi II i mojej mamusi zaczęłam odkrywać piękno modlitwy różańcowej. No i zaczął się... najszczęśliwszy czas w moim życiu, który dzięki ogromnej łasce Pana Boga trwa do dzisiaj. Najszczęśliwszy i najpiękniejszy, pomimo pojawiających się trudności, bo jest na mojej drodze sam Pan Bóg. Wcześnej moje życie było szare i puste, bo brakowało w nim Kogoś najważniejszego. Dzisiaj moją najwększą radością w życiu jest świadomość, że Pan Bog nas kocha, nawet kiedy czsami my nie potrafimy odpowiedzić na tę Miłosierną Miłość. Pan Bóg zawsze czeka, bo Pan Bóg jest naszym Ojcem - ukochanym Tatusiem. Chwała Panu!
Pan Jezus Miłosierny dał mi nowe życie. Wyrwał mnie ze zła, podał dłoń, dał łaskę nawrócenia. Niczym na to nie zasłużyłam i właśnie ta świadomość napełnia mnie wileką wdzięcznością, ale i wciąż nowym zachwytem nad niepojętą miłością Pana Boga. Kiedyś do moich rąk trafiła broszurka z wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego. Była to mała ulotka, którą w czasie świątecznej kolędy zostawił nam nasz ksiądz. W środku znajdowały się fragmenty z dzienniczka św.Siostry Faustyny, słowa, które wypowiedział sam Pan Jezus na teamt cudownego obrazu. To było dla mnie coś niesamowitego, coś, co poruszyło moje serce. Dzięki temu uwierzyłam zupełnie, jak małe dziecko, że Pan Bóg jest zawsze przy nas, że nie jest odległy i nieobecny, ale jest bliżej niż można to sobie wyobrazić. Wtedy też uwierzyłam, że i ja mogę nawiązać osobistą relację z Panem Bogiem. Z całego serca pragnęłam kochać Pana Jezusa, tak jak Siostra Faustyna. Wkrótce potem kupiłam Dzienniczek, który czytałam z zapartym tchem i wielką radością w sercu. Najbardziej podobały mi się fragmenty, w których Pan Jezus mówił o tym, że Siostra Faustyna pisze dla wielu dusz - byłam przekonana, że sam Pan Bóg wypowiadając te słowa myślał także i o mnie. Moją ukochaną modlitwą stała się Koronka. Potem dzięki Janowi Pawłowi II i mojej mamusi zaczęłam odkrywać piękno modlitwy różańcowej. No i zaczął się... najszczęśliwszy czas w moim życiu, który dzięki ogromnej łasce Pana Boga trwa do dzisiaj. Najszczęśliwszy i najpiękniejszy, pomimo pojawiających się trudności, bo jest na mojej drodze sam Pan Bóg. Wcześnej moje życie było szare i puste, bo brakowało w nim Kogoś najważniejszego. Dzisiaj moją najwększą radością w życiu jest świadomość, że Pan Bog nas kocha, nawet kiedy czsami my nie potrafimy odpowiedzić na tę Miłosierną Miłość. Pan Bóg zawsze czeka, bo Pan Bóg jest naszym Ojcem - ukochanym Tatusiem. Chwała Panu!
Kasia, 2011-07-11
Chcialabym podzielić się moim świadectwem. Kilka lat temu,by wyjechać do pracy za granicę, musialam zdać prawo jazdy.Rodzice nie mieli zbyt dużo pieniedzy,dlatego zależało mi,aby zdać czym prędzej.Za pierwszym razem nie zdalam.Podeszlam do egzaminu praktycznego po raz drugi.Na placu (kto ma prawko wie, o jaki plac chodzi) mialam za zadanie wjechać między pachołki i wyjechać tyłem.Gdy wcześniej uczyłam się tego manewru pan mowił mi,aby liczyć, ile razy kręci się, dzięki temu nie będę miala problemu z prawidłowym cofnięciem.A ja,cała zdenerwowana na egzaminie,przestałam liczyć,pogubiłam się zupełnie.Wjechałam między pachołki,ale już niewiedzialam, co robić dalej.Mówię sobie\"po mnie,nie zdam\". Wiedziałam,że cokolwiek zrobię próbując wyjechać tyłem,wjadę na pachołek.W pewnej chwili zaczęłam prosić św. s. Faustynę o pomoc- prosiłam Ją swoimi słowami o pomoc, chyba dodałam jeszcze z 3 razy \"dla Jego bolesnej męki...\".To wszystko.Mówię sobie\"niech się dzieje co ma \" izaczęłam kręcić w jedną stronę, zamknęłam oczy,wiem,że to \"głupie\", i tak nacisnęłam lekko pedał gazu. Patrzę, i jestem w połowie za \"polem\" wyznaczonym do wyjechania, jeszcze trochę dociskałąm gazu i już całym autem wyjechałam, bez wjeżdżania na pachołki.Miałam łzy w oczach,serce mi waliło jak oszalałe z radości a zarazem z niedowierzania. Wiem,że to św.Faustyna wyprosiła mi tę łaskę u Jezusa.Dziękuję po trzykroć!!!
Chcialabym podzielić się moim świadectwem. Kilka lat temu,by wyjechać do pracy za granicę, musialam zdać prawo jazdy.Rodzice nie mieli zbyt dużo pieniedzy,dlatego zależało mi,aby zdać czym prędzej.Za pierwszym razem nie zdalam.Podeszlam do egzaminu praktycznego po raz drugi.Na placu (kto ma prawko wie, o jaki plac chodzi) mialam za zadanie wjechać między pachołki i wyjechać tyłem.Gdy wcześniej uczyłam się tego manewru pan mowił mi,aby liczyć, ile razy kręci się, dzięki temu nie będę miala problemu z prawidłowym cofnięciem.A ja,cała zdenerwowana na egzaminie,przestałam liczyć,pogubiłam się zupełnie.Wjechałam między pachołki,ale już niewiedzialam, co robić dalej.Mówię sobie\"po mnie,nie zdam\". Wiedziałam,że cokolwiek zrobię próbując wyjechać tyłem,wjadę na pachołek.W pewnej chwili zaczęłam prosić św. s. Faustynę o pomoc- prosiłam Ją swoimi słowami o pomoc, chyba dodałam jeszcze z 3 razy \"dla Jego bolesnej męki...\".To wszystko.Mówię sobie\"niech się dzieje co ma \" izaczęłam kręcić w jedną stronę, zamknęłam oczy,wiem,że to \"głupie\", i tak nacisnęłam lekko pedał gazu. Patrzę, i jestem w połowie za \"polem\" wyznaczonym do wyjechania, jeszcze trochę dociskałąm gazu i już całym autem wyjechałam, bez wjeżdżania na pachołki.Miałam łzy w oczach,serce mi waliło jak oszalałe z radości a zarazem z niedowierzania. Wiem,że to św.Faustyna wyprosiła mi tę łaskę u Jezusa.Dziękuję po trzykroć!!!
Tomasz, 2011-07-07
Miłość naszego Pana Jezusa Chrystusa jest niepojęta!!! Po bardzo długim czasie przystąpiłem do Spowiedzi św. i Komunii świętej,dzięki Jezuowi Miłosiernemu zerwałem z grzechem ciężkim, w którym tkwiłem ponad 15 lat. Przez fizyczną słabość oraz nieopanowany lęk zostałem powalony na ziemię jak św. Paweł. Dzięki temu przyszło opamiętanie i zupełnie nowe spojrzenie na życie. Boże Miłosierdzie czyni cuda!!! Błogosławieni i szczęśliwi Ci, którzy poddadzą się Bożej woli! Przebacz mi, Jezu, w miłosierdziu swoim! Zawierzam Ci, Miłosierny Panie, całe swoje życie, każdą chwilę, każde uderzenie mojego serca, każde tchnienie!!! JEZU, UFAM TOBIE!!!
Miłość naszego Pana Jezusa Chrystusa jest niepojęta!!! Po bardzo długim czasie przystąpiłem do Spowiedzi św. i Komunii świętej,dzięki Jezuowi Miłosiernemu zerwałem z grzechem ciężkim, w którym tkwiłem ponad 15 lat. Przez fizyczną słabość oraz nieopanowany lęk zostałem powalony na ziemię jak św. Paweł. Dzięki temu przyszło opamiętanie i zupełnie nowe spojrzenie na życie. Boże Miłosierdzie czyni cuda!!! Błogosławieni i szczęśliwi Ci, którzy poddadzą się Bożej woli! Przebacz mi, Jezu, w miłosierdziu swoim! Zawierzam Ci, Miłosierny Panie, całe swoje życie, każdą chwilę, każde uderzenie mojego serca, każde tchnienie!!! JEZU, UFAM TOBIE!!!
Damian, 2011-06-25
Dzienniczek Św. Siostry Faustyny Kowalskiej odmienił moje życie. Gdybym nie zaczął czytać Dzienniczka w Niedzielę Miłosierdzia Bożego trzy lata temu, odwróciłbym się od Kościoła. Łaski, które płyną dzięki Miłosierdziu Jezusa Chrystusa są niezliczone i jestem tego \"chodzącym\" przykładem. Nigdy nie wiedziałbym, że największym przymiotem Boga jest Jego miłosierdzie, gdyby nie św. Faustyna Kowalska. Dzienniczek jest zawsze dla mnie taką przystanią, dzięki której odczuwam miłość Boga- wiem na pewno, że on mnie kocha. Bez tej miłości nie skończyłbym studiów. Nie wiem do końca jak mi się to udało. W listopadzie 2010 roku najbliższa dla mnie osoba z rodziny- mój dziadek umierał. Lekarze nie dawali mu żadnych szans. Mój świat zawalił się 25.11.10. Jednak dziadek nie umarł- został poddany śpiączce farmakologicznej, a następnie szczęśliwie \"wybudzony\". W tym samym czasie musiałem pisać pracę magisterską. Udało mi się to. Mam 5 na dyplomie. Bez wiary w Miłosierdzie Boże załamałbym się- tylko to mnie uratowało. Pomimo tego jest ciężko, ponieważ jest poddawany respiratoterapii w domu. Takie niezwykle ciężkie doświadczenie rodzi konflikty między domownikami, ale ja modlę się do Chrystusa za wstawiennictwem św. Faustyny, żeby zapanował pokój. Powiedzenie: Jezu, ufam Tobie jest szczególnie trudne, kiedy dotyka nas tragedia życiowa. Mnie jakimś cudem udało się to zrobić. To mnie uratowało. Dziękuję Ci, św. Faustyno, za to, że jesteś obecna w moim życiu. Bez Bożego Miłosierdzia życie nie miałoby sensu.
Dzienniczek Św. Siostry Faustyny Kowalskiej odmienił moje życie. Gdybym nie zaczął czytać Dzienniczka w Niedzielę Miłosierdzia Bożego trzy lata temu, odwróciłbym się od Kościoła. Łaski, które płyną dzięki Miłosierdziu Jezusa Chrystusa są niezliczone i jestem tego \"chodzącym\" przykładem. Nigdy nie wiedziałbym, że największym przymiotem Boga jest Jego miłosierdzie, gdyby nie św. Faustyna Kowalska. Dzienniczek jest zawsze dla mnie taką przystanią, dzięki której odczuwam miłość Boga- wiem na pewno, że on mnie kocha. Bez tej miłości nie skończyłbym studiów. Nie wiem do końca jak mi się to udało. W listopadzie 2010 roku najbliższa dla mnie osoba z rodziny- mój dziadek umierał. Lekarze nie dawali mu żadnych szans. Mój świat zawalił się 25.11.10. Jednak dziadek nie umarł- został poddany śpiączce farmakologicznej, a następnie szczęśliwie \"wybudzony\". W tym samym czasie musiałem pisać pracę magisterską. Udało mi się to. Mam 5 na dyplomie. Bez wiary w Miłosierdzie Boże załamałbym się- tylko to mnie uratowało. Pomimo tego jest ciężko, ponieważ jest poddawany respiratoterapii w domu. Takie niezwykle ciężkie doświadczenie rodzi konflikty między domownikami, ale ja modlę się do Chrystusa za wstawiennictwem św. Faustyny, żeby zapanował pokój. Powiedzenie: Jezu, ufam Tobie jest szczególnie trudne, kiedy dotyka nas tragedia życiowa. Mnie jakimś cudem udało się to zrobić. To mnie uratowało. Dziękuję Ci, św. Faustyno, za to, że jesteś obecna w moim życiu. Bez Bożego Miłosierdzia życie nie miałoby sensu.
Beata, 2011-06-24
Moja wyczekiwana córka. Do napisania tego świadectwa zabierałam się już kilka lat...zacznę od początku Mieliśmy już wspaniałego syna Szymona i czekaliśmy na kolejne dziecko, ale się nie układało nam tak, jak byśmy tego chcieli. Straciliśmy nadzieję na to, że kiedykolwiek będzie nam dane zostać znów rodzicami. Po 6 latach prób, leczenia i oczekiwań momentami zniechęcenia w 2004 roku na świat przychodzi nasza córeczka Alicja (to imię wybrał dla niej syn Szymon). Alicja urodziła się zdrowa, piękna i cudowna. W szpitalu uzyskała 10 pkt. nasze szczęście było nie do opisania. Szymek chwalił się w przedszkolu swoją siosrą, o której mówił \"Alicja z krainy czarów\". Nasze szczęście nie trwało jednak długo, gdy Alicja skończyła 3 miesiące zachorowała. Choroba tak szybko postępowała, że nawet lekarze nie umieli nam wyjaśnić, dlaczego Alicja przestaje z dnia na dzień się ruszać. Ciągłe pobyty w szpitalach, lekarze i brak diagnozy. Spotkaliśmy się z mężem z profesjonalizmem lekarzy i do dziś jesteśmy im wszystkim wdzięczni, lecz saminieumieliśmy sobie odpowiedzieć na pytania, których dziś już nie stawiam: \"Dlaczego\".Dlaczego ja? Za co?, Kto zawinił? itd. Potem etap żalu najpierw do Boga, wszystkich... nie potrafiliśmy się z tym pogodzić. to nie jest łatwe. Potem nie mieliśmy czasu o tym wszyskim myśleć. Ciągłe rehabilitacje, badania i ćwiczenia zajmowały nam całe dnie i noce. Nasza córeczka leży nie rusza ręką ani nogą, ale w nocy uderza główką w szczebelki łóżeczka i robi sobie krzywdę. Pilnowaliśmy jej każdej nocy. Czuwaliśmy na zmianę ponieważ w dzień do pracy.Co noc czuwając odmawiałam Koronkę do Miłosierdzia, to dawało mi ukojenie. Moja fascynacja Siostą Faustyną zaczeła się dużo wcześniej. Zauroczyłam się jej \"prostotą\" mądrości, to jak w cudowny, prosty, a zarazem mądry sposób mówiła o Bogu i Jego miłości do człowieka. Wtedy jeszcze nie odkryłam cudowności tej modlitwy. Zachwycałam sie osobą Siostry Faustyny. Natomiast przy łóżeczku mojej córeczkiodkrywam modlitwę. Moja córeczka przytuliła mnie, tzn. wyciągneła do mnie rączki mając 1,5 roku. Przez miesiąc płakałam mówiąc o tym. Płakałam z radości, oczywiście.Nasza córeczka zrobiła pierwszy krok po Komunii św.Szymona mając 2,5 roku. Do tego przyczynił się sztab wielu ludzi : lekarzy, terapeutów itd. Do dziś Alicja przeszła wszystkie możliwe badania i lekarze nie wiedzą dlaczego Alicja zachorowała, ale też nie wiedzę dlaczego jej rozwój nagle ruszył jakby się coś odblokowało. A my jako rodzice cieszymy się, że Alicja jest właściwie jedynym nie zdiagnozowanym przypadkiem. Ponieważ jak nie ma diagnozy to nie ma ZŁEJ diagnozy. Dziś Alicja chodzi do zerówki i nie odbiega od innych dzieci, po badaniu psychologów i pedagogów ma duży zasób słownictwa jak na swój wiek i jest bardzo inteligentna (choć fizycznie jest słabsza). Prawdę powiedziawszy, co jako rodzice mieliśmy robić z dzieckiem, które cały dzień spędza leżąc na materacu. Oprócz ciągłej rechabilitacji ruchowej wiecznie jej czytaliśmy.Plus ta ciągła modlitwa, powierzyłam wszystko Siostrze Faustynie. Dziekuję !!!
Moja wyczekiwana córka. Do napisania tego świadectwa zabierałam się już kilka lat...zacznę od początku Mieliśmy już wspaniałego syna Szymona i czekaliśmy na kolejne dziecko, ale się nie układało nam tak, jak byśmy tego chcieli. Straciliśmy nadzieję na to, że kiedykolwiek będzie nam dane zostać znów rodzicami. Po 6 latach prób, leczenia i oczekiwań momentami zniechęcenia w 2004 roku na świat przychodzi nasza córeczka Alicja (to imię wybrał dla niej syn Szymon). Alicja urodziła się zdrowa, piękna i cudowna. W szpitalu uzyskała 10 pkt. nasze szczęście było nie do opisania. Szymek chwalił się w przedszkolu swoją siosrą, o której mówił \"Alicja z krainy czarów\". Nasze szczęście nie trwało jednak długo, gdy Alicja skończyła 3 miesiące zachorowała. Choroba tak szybko postępowała, że nawet lekarze nie umieli nam wyjaśnić, dlaczego Alicja przestaje z dnia na dzień się ruszać. Ciągłe pobyty w szpitalach, lekarze i brak diagnozy. Spotkaliśmy się z mężem z profesjonalizmem lekarzy i do dziś jesteśmy im wszystkim wdzięczni, lecz saminieumieliśmy sobie odpowiedzieć na pytania, których dziś już nie stawiam: \"Dlaczego\".Dlaczego ja? Za co?, Kto zawinił? itd. Potem etap żalu najpierw do Boga, wszystkich... nie potrafiliśmy się z tym pogodzić. to nie jest łatwe. Potem nie mieliśmy czasu o tym wszyskim myśleć. Ciągłe rehabilitacje, badania i ćwiczenia zajmowały nam całe dnie i noce. Nasza córeczka leży nie rusza ręką ani nogą, ale w nocy uderza główką w szczebelki łóżeczka i robi sobie krzywdę. Pilnowaliśmy jej każdej nocy. Czuwaliśmy na zmianę ponieważ w dzień do pracy.Co noc czuwając odmawiałam Koronkę do Miłosierdzia, to dawało mi ukojenie. Moja fascynacja Siostą Faustyną zaczeła się dużo wcześniej. Zauroczyłam się jej \"prostotą\" mądrości, to jak w cudowny, prosty, a zarazem mądry sposób mówiła o Bogu i Jego miłości do człowieka. Wtedy jeszcze nie odkryłam cudowności tej modlitwy. Zachwycałam sie osobą Siostry Faustyny. Natomiast przy łóżeczku mojej córeczkiodkrywam modlitwę. Moja córeczka przytuliła mnie, tzn. wyciągneła do mnie rączki mając 1,5 roku. Przez miesiąc płakałam mówiąc o tym. Płakałam z radości, oczywiście.Nasza córeczka zrobiła pierwszy krok po Komunii św.Szymona mając 2,5 roku. Do tego przyczynił się sztab wielu ludzi : lekarzy, terapeutów itd. Do dziś Alicja przeszła wszystkie możliwe badania i lekarze nie wiedzą dlaczego Alicja zachorowała, ale też nie wiedzę dlaczego jej rozwój nagle ruszył jakby się coś odblokowało. A my jako rodzice cieszymy się, że Alicja jest właściwie jedynym nie zdiagnozowanym przypadkiem. Ponieważ jak nie ma diagnozy to nie ma ZŁEJ diagnozy. Dziś Alicja chodzi do zerówki i nie odbiega od innych dzieci, po badaniu psychologów i pedagogów ma duży zasób słownictwa jak na swój wiek i jest bardzo inteligentna (choć fizycznie jest słabsza). Prawdę powiedziawszy, co jako rodzice mieliśmy robić z dzieckiem, które cały dzień spędza leżąc na materacu. Oprócz ciągłej rechabilitacji ruchowej wiecznie jej czytaliśmy.Plus ta ciągła modlitwa, powierzyłam wszystko Siostrze Faustynie. Dziekuję !!!
danuta, 2011-06-18
Moje swiadectwo jest trudne...nie wiecie jak trudne..kocham sw.Faustynę od kilku lat..modliłam się doNiej..byłam w Łagiewnikach..kilka razy...ze Swoim Synem..Sebastianem...codziennie o 15..odmawiałam koronkę do Bożego Miłosierdzia..Seba wracał wtedy do domu ze szkoły...wiedział,ze ja..modlę sie za Nego.. miał 16 lat...9 września 2010 kiedy Sebastian zaczął naukę w technikum w Krakowie..wzięłam w dłonie obrazek..i modliłam się/...o łaskę dla Niego..zgodną z wolą Bożą..przez św.Faustynę.. I tego dnia..mój ukochany ...wspaniały ..Syn..odszedł do ..Pana..rozumiecie to??? taką łaskę wymodliłam..dla ukochanego...najkochńszego Dziecka.. dostałam tel..ze szkoły..z internatu..o 22.30..że mój Synn jest reanimowany....!!!!!!! Faustyno...piszę moje świadectwo..zobacz..jaka moja wiara..tego wieczoru..tej nocy..do tej pory..ponad 9 miesięcy...nie złorzeczyłam Tobie..co wymodliłam..mojemu ukochanemu Sebastianowi...wspaniałemu ..Lektorowi..ministrantowi..od 2 kl.podstawówki...
Moje swiadectwo jest trudne...nie wiecie jak trudne..kocham sw.Faustynę od kilku lat..modliłam się doNiej..byłam w Łagiewnikach..kilka razy...ze Swoim Synem..Sebastianem...codziennie o 15..odmawiałam koronkę do Bożego Miłosierdzia..Seba wracał wtedy do domu ze szkoły...wiedział,ze ja..modlę sie za Nego.. miał 16 lat...9 września 2010 kiedy Sebastian zaczął naukę w technikum w Krakowie..wzięłam w dłonie obrazek..i modliłam się/...o łaskę dla Niego..zgodną z wolą Bożą..przez św.Faustynę.. I tego dnia..mój ukochany ...wspaniały ..Syn..odszedł do ..Pana..rozumiecie to??? taką łaskę wymodliłam..dla ukochanego...najkochńszego Dziecka.. dostałam tel..ze szkoły..z internatu..o 22.30..że mój Synn jest reanimowany....!!!!!!! Faustyno...piszę moje świadectwo..zobacz..jaka moja wiara..tego wieczoru..tej nocy..do tej pory..ponad 9 miesięcy...nie złorzeczyłam Tobie..co wymodliłam..mojemu ukochanemu Sebastianowi...wspaniałemu ..Lektorowi..ministrantowi..od 2 kl.podstawówki...
Marta, 2011-06-01
Poznanie \"Dzienniczka\" św. s. Faustyny odmieniło moje życie. Koronka do Miłosierdzia stała się najważniejszą modlitwą w moim życiu. Nie potrafię już żyć bez Jezusa! Wiem, że On zawsze jest ze mną, wielokrotnie to odczuwam. Każda moja modlitwa zaniesiona do Pana za pośrednictwem Koronki zostaje wysłuchana. Świeta Siostra Faustyna jest dla mnie niedoścignionym wzorem do naśladowania, jest moim światełkiem w tunelu. JEZU, UFAM TOBIE!
Poznanie \"Dzienniczka\" św. s. Faustyny odmieniło moje życie. Koronka do Miłosierdzia stała się najważniejszą modlitwą w moim życiu. Nie potrafię już żyć bez Jezusa! Wiem, że On zawsze jest ze mną, wielokrotnie to odczuwam. Każda moja modlitwa zaniesiona do Pana za pośrednictwem Koronki zostaje wysłuchana. Świeta Siostra Faustyna jest dla mnie niedoścignionym wzorem do naśladowania, jest moim światełkiem w tunelu. JEZU, UFAM TOBIE!
Anna, 2011-05-31
Chciałabym zaświadczyć i podziękować najukochańszemu Panu Jezusowi za pomoc,za łaski i dary udzielone mi przez Pana, za pracę, pomoc w zdaniu dyplomu (była to sytuacja nierealna dosłownie),za miłość jaką postawił na mojej drodze i wiele innych łask. Za uratowanie mojej rodziny z wypadku, cudem nic nikomu się nie stało, nawet samochody nie zostały draśnięte, a ustawione były w nierealny sposób-jakby ktoś je odepchnął od siebie, co fizycznie było dziwne w zaistniałej sytuacji. Dziękuję Ci, Panie Jezu, za Twą opiekę i za to, że wyniki badań były dziś lepsze. Kocham Cię, Panie Jezu.
Chciałabym zaświadczyć i podziękować najukochańszemu Panu Jezusowi za pomoc,za łaski i dary udzielone mi przez Pana, za pracę, pomoc w zdaniu dyplomu (była to sytuacja nierealna dosłownie),za miłość jaką postawił na mojej drodze i wiele innych łask. Za uratowanie mojej rodziny z wypadku, cudem nic nikomu się nie stało, nawet samochody nie zostały draśnięte, a ustawione były w nierealny sposób-jakby ktoś je odepchnął od siebie, co fizycznie było dziwne w zaistniałej sytuacji. Dziękuję Ci, Panie Jezu, za Twą opiekę i za to, że wyniki badań były dziś lepsze. Kocham Cię, Panie Jezu.
Maria, 2011-05-30
Pragnę zaświadczyć o niezwykłości opieki św. Faustyny nad moim 6-letnim wnuczkiem.Jesienią 2010 roku zachorował na białaczkę.Chorował 7 miesięcy. Przyjmował chemię i inne leki. Błagałam codziennie św. Faustynę, by pilnowała jego wnętrzności. I stał się cud: wnuczek nie wymiotował,czuł się dobrze, i tak mówił lekarzom. Wierzę, że sprawiła to opieka św. Faustyny. Moja wdzięczność nie ma granic. Dzięki Ci, wielki Boże,za to, że żyje, a miał małe szanse, bardzo małe. Nie było dnia, bym nie błagała Boga o jego zdrowie.
Pragnę zaświadczyć o niezwykłości opieki św. Faustyny nad moim 6-letnim wnuczkiem.Jesienią 2010 roku zachorował na białaczkę.Chorował 7 miesięcy. Przyjmował chemię i inne leki. Błagałam codziennie św. Faustynę, by pilnowała jego wnętrzności. I stał się cud: wnuczek nie wymiotował,czuł się dobrze, i tak mówił lekarzom. Wierzę, że sprawiła to opieka św. Faustyny. Moja wdzięczność nie ma granic. Dzięki Ci, wielki Boże,za to, że żyje, a miał małe szanse, bardzo małe. Nie było dnia, bym nie błagała Boga o jego zdrowie.
Bożena, 2011-05-29
Straciłam pierwsze dziecko, potem miałam problem z zajściem w ciążę. Prosiłam Jezusa za wstawiennictwem Siostry Faustyny o dziecko. Bóg wysłuchał mych próśb. Dziecko urodziło się zdrowe - miesiąc przed czasem - w stulecie urodzin Siostry Faustyny. Małe ma już 6 lat, a ja codziennie dziękuję Bogu i siostrze Faustynie.
Straciłam pierwsze dziecko, potem miałam problem z zajściem w ciążę. Prosiłam Jezusa za wstawiennictwem Siostry Faustyny o dziecko. Bóg wysłuchał mych próśb. Dziecko urodziło się zdrowe - miesiąc przed czasem - w stulecie urodzin Siostry Faustyny. Małe ma już 6 lat, a ja codziennie dziękuję Bogu i siostrze Faustynie.
ANIA I RYSZARD od uzdrowionej Wiktorii, 2011-05-27
A TERAZ WIKTOR ZDROWIEJE Z NOWOTWORU ........ Jestesmy rodzicami, którzy podali świadectwo o uzdrowieniu po Sakramencie Nam. Chorych naszej Wiktorii. Kiedy Wiktoria leżała na oiomie obok niej przywieziono Wiktora 5 m-cznego z nerczakiem, nowotworem, który uróśł do 1,3 kg. Ponieważ doświaczylismy uzdrowienia przez sakrament za wsstawiennictwem m. in. św.Siostry Faustyny, zaangazowaliśmy się podobnie w duchową walkę o życie Wiktora. Można powiedzieć modli się za niego \"pół świata ludzi\". Wczoraj od rana kilka godzin trawała skaplikowana operacja na granicy życia. Rodzice Wiktora, ja rónież w tym czasie byliśmy cały czas w kaplicy szpitala, przeżywalismy Eucharystię (wieczorem udzielono Wiktorowi ostatni raz Sakrament Nam. Chorych)...w czasie Mszy w kaplicy w modlitwie wiernych zaprosilismy, aby obok Jezusa i Maryji przy stole operacyjnym, przy dłoniach chirga była obecna Siostra Faustyna, O. Pio i Jan Paweł II. Dzisaj w dobe po operacji, chirug dziękuje Bogu, lekarz prowadzący jeszcze błaga i prosi rodziców o dalszą modlitwę o pomoc Bożą. Jeszcze nie zadzałała całkiem operowana, ale zachowana nerka - ale ciało Wiktora funkcjonuje poprawnie i nie ma zagrożenia życia. I czekamy w Panu, który przez czas też uzdrawia, i widzimy rozpromienionych w łasce rodziców i lekarzy, którym relacja z Bożą Opatrznościa i Miłosierziem nie jest obojętna. JEZU, MARYJKO , Siostro FAUSTYNO - dziękujemy za zdrowie, za to, że normalnie możemy w takim wspaniałym Bogu pokładać nadzieję - bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Ryszard tato Wiktorii - w imieniu Rodziców wiktora
A TERAZ WIKTOR ZDROWIEJE Z NOWOTWORU ........ Jestesmy rodzicami, którzy podali świadectwo o uzdrowieniu po Sakramencie Nam. Chorych naszej Wiktorii. Kiedy Wiktoria leżała na oiomie obok niej przywieziono Wiktora 5 m-cznego z nerczakiem, nowotworem, który uróśł do 1,3 kg. Ponieważ doświaczylismy uzdrowienia przez sakrament za wsstawiennictwem m. in. św.Siostry Faustyny, zaangazowaliśmy się podobnie w duchową walkę o życie Wiktora. Można powiedzieć modli się za niego \"pół świata ludzi\". Wczoraj od rana kilka godzin trawała skaplikowana operacja na granicy życia. Rodzice Wiktora, ja rónież w tym czasie byliśmy cały czas w kaplicy szpitala, przeżywalismy Eucharystię (wieczorem udzielono Wiktorowi ostatni raz Sakrament Nam. Chorych)...w czasie Mszy w kaplicy w modlitwie wiernych zaprosilismy, aby obok Jezusa i Maryji przy stole operacyjnym, przy dłoniach chirga była obecna Siostra Faustyna, O. Pio i Jan Paweł II. Dzisaj w dobe po operacji, chirug dziękuje Bogu, lekarz prowadzący jeszcze błaga i prosi rodziców o dalszą modlitwę o pomoc Bożą. Jeszcze nie zadzałała całkiem operowana, ale zachowana nerka - ale ciało Wiktora funkcjonuje poprawnie i nie ma zagrożenia życia. I czekamy w Panu, który przez czas też uzdrawia, i widzimy rozpromienionych w łasce rodziców i lekarzy, którym relacja z Bożą Opatrznościa i Miłosierziem nie jest obojętna. JEZU, MARYJKO , Siostro FAUSTYNO - dziękujemy za zdrowie, za to, że normalnie możemy w takim wspaniałym Bogu pokładać nadzieję - bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Ryszard tato Wiktorii - w imieniu Rodziców wiktora
Javier E. Mejía R., 2011-05-27
Jesteśmy rodziną z Salwadoru i żyjemy w Australii.Moja mama była chora i wymagała operacji z powodu kamieni żółciowych i raka. Codziennie modliliśmy się do Miłosierdzia Bożego i prosliliśmy siostry w Krakowie o modlitwę za naszą mamę. Obawialiśmy się potwierdzenia diagnozy, bo lekarz powiedział, że mama może mieć raka. Ale operacja się udała, wykonano odpowiednie testy i okazało się, że mama nie ma raka. Chcemy podziękować Miłosiernemu Jezusowi za ten dar i siostrom za modlitwę w intencji naszej mamy,która czuje sie dobrze. Dla mnie jest to dowód, że Koronka do Miłosierdzia Bożego jest skuteczna i dziękuję bardzo za modlitwy Sióstr. Javier E. Mejía R.
Jesteśmy rodziną z Salwadoru i żyjemy w Australii.Moja mama była chora i wymagała operacji z powodu kamieni żółciowych i raka. Codziennie modliliśmy się do Miłosierdzia Bożego i prosliliśmy siostry w Krakowie o modlitwę za naszą mamę. Obawialiśmy się potwierdzenia diagnozy, bo lekarz powiedział, że mama może mieć raka. Ale operacja się udała, wykonano odpowiednie testy i okazało się, że mama nie ma raka. Chcemy podziękować Miłosiernemu Jezusowi za ten dar i siostrom za modlitwę w intencji naszej mamy,która czuje sie dobrze. Dla mnie jest to dowód, że Koronka do Miłosierdzia Bożego jest skuteczna i dziękuję bardzo za modlitwy Sióstr. Javier E. Mejía R.
ANNA I RYSZARD PODBOROWSCY, 2011-05-25
30.03.2011 nasza córka wiktoria doznała urazu czaszkowo-mózgowego. 31marca po operacji na oiom przyszedł ks. kapelan i udzielił 7 letniej córce sakramentu namaszczenia chorych, w którym JEZUS szczególnie nam pomaga. Córkę otoczylismy modlitwą wielu,a szczególnie prosilismy SIOSTRĘ FAUSTYNĘ,aby była na oiomie i czuwała i wstawiała się za Viktorię....innych Przyjaciól także ...o. Pio i JP II.Po 2,5 godz. od udzielonego sakramentu córka nasza wstała, zaczęła rozmawiać, wołała o jedzenie i chciała chodzić......7.04. w dzień swoich urodzin wychodzi w znakomitej formie ze szpitala. Bezwład ręki ustępował. Dzisaj 25.05. Viktoria jest wpełni sprawna - a uraz był b. poważny. Chodzi do szkoły i modli się za chore dzieci. SIOSTRO FAUSTYNO - obiecałaś i pomagasz. Niech Jezus za Ciebie będzie uwielbiony.Rodzice
30.03.2011 nasza córka wiktoria doznała urazu czaszkowo-mózgowego. 31marca po operacji na oiom przyszedł ks. kapelan i udzielił 7 letniej córce sakramentu namaszczenia chorych, w którym JEZUS szczególnie nam pomaga. Córkę otoczylismy modlitwą wielu,a szczególnie prosilismy SIOSTRĘ FAUSTYNĘ,aby była na oiomie i czuwała i wstawiała się za Viktorię....innych Przyjaciól także ...o. Pio i JP II.Po 2,5 godz. od udzielonego sakramentu córka nasza wstała, zaczęła rozmawiać, wołała o jedzenie i chciała chodzić......7.04. w dzień swoich urodzin wychodzi w znakomitej formie ze szpitala. Bezwład ręki ustępował. Dzisaj 25.05. Viktoria jest wpełni sprawna - a uraz był b. poważny. Chodzi do szkoły i modli się za chore dzieci. SIOSTRO FAUSTYNO - obiecałaś i pomagasz. Niech Jezus za Ciebie będzie uwielbiony.Rodzice
Aneta, 2011-05-18
Jezu wspieraj mnie i prowadź szczęśliwie przez życie. Dziękuję Ci za dar nawrócenia, wiem, że tylko dzięki Tobie żyję i że wszystko mam dzięki Tobie. Jezu ufam Tobie. Pomóż mi być prawdziwie szczęśliwą, proszę.
Jezu wspieraj mnie i prowadź szczęśliwie przez życie. Dziękuję Ci za dar nawrócenia, wiem, że tylko dzięki Tobie żyję i że wszystko mam dzięki Tobie. Jezu ufam Tobie. Pomóż mi być prawdziwie szczęśliwą, proszę.
Józef, 2011-05-16
Jezu Ufam Tobie...10 lat temu ...tylko cudem zostaliśmy ocaleni z wypadku po zderzeniu z TIR-em..za póżniejsze operacje obecne cierpienia dziękuję Tobie Panie..zato że pozwalasz dotykać Twego Krzyża...
Jezu Ufam Tobie...10 lat temu ...tylko cudem zostaliśmy ocaleni z wypadku po zderzeniu z TIR-em..za póżniejsze operacje obecne cierpienia dziękuję Tobie Panie..zato że pozwalasz dotykać Twego Krzyża...
Bożena, 2011-05-15
JA też wpadłam w poślizg na drodze lokalnej - nie miałam szans na wyprowadzenie z tego stanu ,już tkwiłam nad samym rowem i widziałam się już tam.ale odruchowo zawołałam :JEZUUUUU!POMÓŻ.JAK BY RĘKĄ ODJĄŁ WSZYSTKO WRÓCIŁO NA PROSTĄ.CHWAŁA PANU !
JA też wpadłam w poślizg na drodze lokalnej - nie miałam szans na wyprowadzenie z tego stanu ,już tkwiłam nad samym rowem i widziałam się już tam.ale odruchowo zawołałam :JEZUUUUU!POMÓŻ.JAK BY RĘKĄ ODJĄŁ WSZYSTKO WRÓCIŁO NA PROSTĄ.CHWAŁA PANU !
Danuta, 2011-04-25
Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego jest dla mnie cudownym lekiem na wszystkie sytuacje życiowe. Znamienną sytuacją był wypadek samochodowy. Jadąc samochodem w lutym wpadłam w poślizg, nie zdążyłam wykonać żadnych manewrów, wołałam w panice Jezusa . Przyszedł mi z pomocą. Samochód uderzył w drzewo lewym błotnikiem, obrócił się i ustawił prosto na jezdni w kierunku, w którym dotychczas jechałam. Nie doznałam żadnej szkody, poza małym uszkodzeniem samochodu. Wiem, jestem przekonana, że to Jezus mnie obronił. Koronka do Miłosierdzia Bożego, obraz Jezusa Miłosiernego wiszący na centralnej ścianie mojego mieszkania są dla mnie pociechą i umocnieniem. W Godzinie Miłosierdzia staram się choć na chwilę (jeśli jestem w pracy) westchnąć do Jezusa i wierzę, że On tego oczekuje ode mnie.
Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego jest dla mnie cudownym lekiem na wszystkie sytuacje życiowe. Znamienną sytuacją był wypadek samochodowy. Jadąc samochodem w lutym wpadłam w poślizg, nie zdążyłam wykonać żadnych manewrów, wołałam w panice Jezusa . Przyszedł mi z pomocą. Samochód uderzył w drzewo lewym błotnikiem, obrócił się i ustawił prosto na jezdni w kierunku, w którym dotychczas jechałam. Nie doznałam żadnej szkody, poza małym uszkodzeniem samochodu. Wiem, jestem przekonana, że to Jezus mnie obronił. Koronka do Miłosierdzia Bożego, obraz Jezusa Miłosiernego wiszący na centralnej ścianie mojego mieszkania są dla mnie pociechą i umocnieniem. W Godzinie Miłosierdzia staram się choć na chwilę (jeśli jestem w pracy) westchnąć do Jezusa i wierzę, że On tego oczekuje ode mnie.
Gosia, 2011-04-13
Mój \"związek\" z Jezusem Miłosiernym i sanktuarium w Łagiewnikach trwa od 1997 roku. Wezwanie \"Jezu ufam Tobie\" towarzyszy mi w każdej chwili mego życia, Koronka to moja ulubiona modlitwa. Wielokrotnie przekonałam się o interwencji Jezusa w trudnych chwilach mego życia. A szczególnej Jego pomocy doświadczyłam 19.02 2011. Jadąc wcześnie rano samochodem po ośnieżonej drodze na zakręcie wpadłam w poślizg, straciłam panowanie nad autem, które zaczęło \"płynąć\" prosto na przydrożne drzewo.Ale \"coś\" go pchnęło dalej i wylądowałam w rowie, tuż za drzewem. Auto lekko uszkodzone, ja wyszłam bez szwanku. Co mnie uratowało? Wyjeżdżając z domu zaczęłam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego i jestem przekonana, że to Jezus Miłosierny był ze mną i mnie uratował. Zaufajcie Panu, miłosierdzie Jego nie ma granic !!!
Mój \"związek\" z Jezusem Miłosiernym i sanktuarium w Łagiewnikach trwa od 1997 roku. Wezwanie \"Jezu ufam Tobie\" towarzyszy mi w każdej chwili mego życia, Koronka to moja ulubiona modlitwa. Wielokrotnie przekonałam się o interwencji Jezusa w trudnych chwilach mego życia. A szczególnej Jego pomocy doświadczyłam 19.02 2011. Jadąc wcześnie rano samochodem po ośnieżonej drodze na zakręcie wpadłam w poślizg, straciłam panowanie nad autem, które zaczęło \"płynąć\" prosto na przydrożne drzewo.Ale \"coś\" go pchnęło dalej i wylądowałam w rowie, tuż za drzewem. Auto lekko uszkodzone, ja wyszłam bez szwanku. Co mnie uratowało? Wyjeżdżając z domu zaczęłam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego i jestem przekonana, że to Jezus Miłosierny był ze mną i mnie uratował. Zaufajcie Panu, miłosierdzie Jego nie ma granic !!!
M. Ś., 2011-03-19
?Cudowne Przebudzenie?. Jako studentka filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, specjalność teatrologia, otrzymałam stypendium od rządu amerykańskiego umożliwiające mi dalsze studia w USA w Towson University. Teatr był moją pasją, dlatego cieszyłam się tym stypendium, które dawało mi możliwość poszerzenia wiedzy, nowych doświadczeń z tej dziedziny i nawiązania nowych kontaktów ze studentami tej uczelni. Marzyłam o tym, by amerykańskie musicale wystawiać także w Polsce. Przed odlotem do Stanów Zjednoczonych w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach uczestniczyłam w nagrywaniu teledysku z piosenką przygotowywaną z okazji ? jak się okazało ? ostatniej pielgrzymki Jana Pawła II do Krakowa Z tego świętego miejsca wzięłam do USA podarowane przez siostrę z Łagiewnik obrazki Pana Jezusa Miłosiernego z tekstem koronki do Miłosierdzia Bożego i obrazki św. Siostry Faustyny, by je rozdać studentom w USA. Pochłonięta zajęciami na uczelni, nie zaniedbywałam życia religijnego. W każdą niedzielę, a nawet częściej uczestniczyłam w Eucharystii w katolickim kościele akademickim, brałam również czynny udział w spotkaniach z chrześcijańską młodzieżą. Cieszyłam się życiem i dobrymi postępami w nauce na uczelni. Po pierwszym semestrze studiów, 5 lutego 2003 roku, wraz z kolegą i koleżankami jechaliśmy samochodem, i gdy zjeżdżaliśmy na parking doszło do bardzo poważnego wypadku, gdyż najechał na nas, a właściwie na mnie, duży samochód. Doznałam bardzo ciężkich obrażeń głowy. Helikopterem przewieziono mnie na intensywną terapię i stwierdzono, że mój stan jest bardzo ciężki, nie rozpoczęto nawet operacji, tylko poinformowano o tym moją mamę. Dopiero po przylocie mojej mamy do USA przeprowadzono pierwszą bardzo długą operację, podczas której usunięto mi część mózgu odpowiadającą za mowę oraz połowę czaszki. Znajdowałam się wówczas w całkowitej śpiączce, a życie moje podtrzymywał respirator. Moja mama przed przylotem do USA bardzo długo modliła się przed cudownym obrazem Pana Jezusa Miłosiernego w Łagiewnikach i przy relikwiach św. Siostry Faustyny. Moja babcia, która ma już 90 lat, cały czas modliła się na różańcu i odmawiała Koronkę do Miłosierdzia Bożego, którą Pan Jezus podyktował Siostrze Faustynie. Modlili się też za mnie moi przyjaciele w Krakowie i Częstochowie, a także koleżanki i koledzy w Stanach Zjednoczonych. W śpiączce byłam 4 tygodnie. Lekarze nie dawali żadnej nadziei na wybudzenie z niej. Mimo takiej diagnozy moja mama i przyjaciele nie ustawali w modlitwie. Mama nad moją głową umieściła obraz Jezusa Miłosiernego i św. Siostry Faustyny, którą błagała o wstawiennictwo, by Bóg ocalił moje życie. Po miesiącu śpiączki, któregoś dnia wieczorem, gdy jak zwykle na modlitwie czuwała przy mnie mama i oddała mnie w dłonie Jezusa wszechmogącego, nagle się obudziłam. Pielęgniarka amerykańska, która się mną opiekowała była zaszokowana, ale jednocześnie szczęśliwa. Natychmiast przybiegli lekarze, którzy nie mogli wprost uwierzyć w to, co się stało. Dla wszystkich, którzy wiedzieli o moim tragicznym wypadku i towarzyszyli mi poprzez modlitwę, był to znak cudownego przebudzenia. Otrzymałam od Pana Boga nie tylko dar samoistnego wybudzenia ze śpiączki, ale także dar mowy i to w dwóch językach, mimo braku tej części mózgu, który odpowiada za mowę. Mogłam powiedzieć: Jezu, dziękuję Ci z całego serca! Mogłam też już w szpitalu być tłumaczem dla mojej mamy. Potem przeszłam jeszcze 7 kolejnych operacji, w czasie których zrekonstruowano moją czaszkę i wszczepiono mi plastikowy implant w miejsce brakujących kości czaszki. Po każdej operacji mogłam swobodnie mówić, czytać i pisać. Doświadczyłam wielkiej miłości Boga, czuję się bardzo przez Niego kochana. Zresztą nie tylko ja jestem kochana. Bóg czuwa i przebywa w każdym z nas. Jeśli przeprosimy Go za nasze grzechy, On da nam dużo łaski i swojej mocy. Daje nam nieporównanie więcej niż nam się wydaje. Być bez Jezusa, to nie być ? napisałam w swoim wierszu.
?Cudowne Przebudzenie?. Jako studentka filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, specjalność teatrologia, otrzymałam stypendium od rządu amerykańskiego umożliwiające mi dalsze studia w USA w Towson University. Teatr był moją pasją, dlatego cieszyłam się tym stypendium, które dawało mi możliwość poszerzenia wiedzy, nowych doświadczeń z tej dziedziny i nawiązania nowych kontaktów ze studentami tej uczelni. Marzyłam o tym, by amerykańskie musicale wystawiać także w Polsce. Przed odlotem do Stanów Zjednoczonych w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach uczestniczyłam w nagrywaniu teledysku z piosenką przygotowywaną z okazji ? jak się okazało ? ostatniej pielgrzymki Jana Pawła II do Krakowa Z tego świętego miejsca wzięłam do USA podarowane przez siostrę z Łagiewnik obrazki Pana Jezusa Miłosiernego z tekstem koronki do Miłosierdzia Bożego i obrazki św. Siostry Faustyny, by je rozdać studentom w USA. Pochłonięta zajęciami na uczelni, nie zaniedbywałam życia religijnego. W każdą niedzielę, a nawet częściej uczestniczyłam w Eucharystii w katolickim kościele akademickim, brałam również czynny udział w spotkaniach z chrześcijańską młodzieżą. Cieszyłam się życiem i dobrymi postępami w nauce na uczelni. Po pierwszym semestrze studiów, 5 lutego 2003 roku, wraz z kolegą i koleżankami jechaliśmy samochodem, i gdy zjeżdżaliśmy na parking doszło do bardzo poważnego wypadku, gdyż najechał na nas, a właściwie na mnie, duży samochód. Doznałam bardzo ciężkich obrażeń głowy. Helikopterem przewieziono mnie na intensywną terapię i stwierdzono, że mój stan jest bardzo ciężki, nie rozpoczęto nawet operacji, tylko poinformowano o tym moją mamę. Dopiero po przylocie mojej mamy do USA przeprowadzono pierwszą bardzo długą operację, podczas której usunięto mi część mózgu odpowiadającą za mowę oraz połowę czaszki. Znajdowałam się wówczas w całkowitej śpiączce, a życie moje podtrzymywał respirator. Moja mama przed przylotem do USA bardzo długo modliła się przed cudownym obrazem Pana Jezusa Miłosiernego w Łagiewnikach i przy relikwiach św. Siostry Faustyny. Moja babcia, która ma już 90 lat, cały czas modliła się na różańcu i odmawiała Koronkę do Miłosierdzia Bożego, którą Pan Jezus podyktował Siostrze Faustynie. Modlili się też za mnie moi przyjaciele w Krakowie i Częstochowie, a także koleżanki i koledzy w Stanach Zjednoczonych. W śpiączce byłam 4 tygodnie. Lekarze nie dawali żadnej nadziei na wybudzenie z niej. Mimo takiej diagnozy moja mama i przyjaciele nie ustawali w modlitwie. Mama nad moją głową umieściła obraz Jezusa Miłosiernego i św. Siostry Faustyny, którą błagała o wstawiennictwo, by Bóg ocalił moje życie. Po miesiącu śpiączki, któregoś dnia wieczorem, gdy jak zwykle na modlitwie czuwała przy mnie mama i oddała mnie w dłonie Jezusa wszechmogącego, nagle się obudziłam. Pielęgniarka amerykańska, która się mną opiekowała była zaszokowana, ale jednocześnie szczęśliwa. Natychmiast przybiegli lekarze, którzy nie mogli wprost uwierzyć w to, co się stało. Dla wszystkich, którzy wiedzieli o moim tragicznym wypadku i towarzyszyli mi poprzez modlitwę, był to znak cudownego przebudzenia. Otrzymałam od Pana Boga nie tylko dar samoistnego wybudzenia ze śpiączki, ale także dar mowy i to w dwóch językach, mimo braku tej części mózgu, który odpowiada za mowę. Mogłam powiedzieć: Jezu, dziękuję Ci z całego serca! Mogłam też już w szpitalu być tłumaczem dla mojej mamy. Potem przeszłam jeszcze 7 kolejnych operacji, w czasie których zrekonstruowano moją czaszkę i wszczepiono mi plastikowy implant w miejsce brakujących kości czaszki. Po każdej operacji mogłam swobodnie mówić, czytać i pisać. Doświadczyłam wielkiej miłości Boga, czuję się bardzo przez Niego kochana. Zresztą nie tylko ja jestem kochana. Bóg czuwa i przebywa w każdym z nas. Jeśli przeprosimy Go za nasze grzechy, On da nam dużo łaski i swojej mocy. Daje nam nieporównanie więcej niż nam się wydaje. Być bez Jezusa, to nie być ? napisałam w swoim wierszu.
L. i P. K, 2011-03-19
20 lat czekaliśmy na potomstwo. Ślub wzięliśmy w Polsce w 1985 roku. Ale niestety, przez długie lata byliśmy tylko we dwoje. Wyjechaliśmy do Stanów Zjednoczonych, gdzie zamieszkaliśmy na stałe. W roku 2003 odwiedziliśmy Polskę i Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Tam złożyliśmy intencję na Mszę świętą z prośbą o dar macierzyństwa i ojcostwa. Ksiądz, który przyjmował ofiarę, ucieszył się i powiedział, że to wspaniała intencja. Od tego dnia codziennie odmawiałam w tej intencji modlitwę o uproszenie tej łaski przez przyczynę św. Siostry Faustyny i Koronkę do Miłosierdzia Bożego. 1 października 2004 roku jeszcze raz przyjechaliśmy do Polski, by w łagiewnickim sanktuarium dziękować Panu Bogu za opiekę i dalej prosić przez przyczynę św. Siostry Faustyny o tę upragnioną łaskę potomstwa. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że nasza prośba została wysłuchana i że spodziewamy się dzieciątka. Otrzymaliśmy upragnioną łaskę, na którą czekaliśmy aż 20 lat. 4 czerwca 2005 roku urodził się nam zdrowy syn, któremu nadaliśmy imię John. Teraz pragniemy, aby w Sanktuarium w Łagiewnikach została odprawiona Msza święta dziękczynna.za ten dar Bożego Miłosierdzia i przemożne wstawiennictwo św. Siostry Faustyny.
20 lat czekaliśmy na potomstwo. Ślub wzięliśmy w Polsce w 1985 roku. Ale niestety, przez długie lata byliśmy tylko we dwoje. Wyjechaliśmy do Stanów Zjednoczonych, gdzie zamieszkaliśmy na stałe. W roku 2003 odwiedziliśmy Polskę i Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Tam złożyliśmy intencję na Mszę świętą z prośbą o dar macierzyństwa i ojcostwa. Ksiądz, który przyjmował ofiarę, ucieszył się i powiedział, że to wspaniała intencja. Od tego dnia codziennie odmawiałam w tej intencji modlitwę o uproszenie tej łaski przez przyczynę św. Siostry Faustyny i Koronkę do Miłosierdzia Bożego. 1 października 2004 roku jeszcze raz przyjechaliśmy do Polski, by w łagiewnickim sanktuarium dziękować Panu Bogu za opiekę i dalej prosić przez przyczynę św. Siostry Faustyny o tę upragnioną łaskę potomstwa. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że nasza prośba została wysłuchana i że spodziewamy się dzieciątka. Otrzymaliśmy upragnioną łaskę, na którą czekaliśmy aż 20 lat. 4 czerwca 2005 roku urodził się nam zdrowy syn, któremu nadaliśmy imię John. Teraz pragniemy, aby w Sanktuarium w Łagiewnikach została odprawiona Msza święta dziękczynna.za ten dar Bożego Miłosierdzia i przemożne wstawiennictwo św. Siostry Faustyny.