Wprost z synagogi udał się z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. A teściowa Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł, wziął ja za rękę i podniósł. Wtedy opuściła ją gorączka i usługiwała im. A z nastaniem wieczora, gdy słońce już zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych. Całe miasto zgromadziło się u drzwi. Uzdrowił wielu, których nękały rozmaite choroby, i wyrzucił demonów; lecz nie pozwalał demonom mówić, ponieważ Go znały. Nad ranem, jeszcze przed świtem, wstał i wyszedł nas miejsce odludne, i tam się modlił. A Szymon i ci, którzy z nim byli, poszli Go szukać. Kiedy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”. A On im odpowiedział: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam nauczał, po to bowiem wyszedłem. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając demony (Mk 1, 29-39).
Z „Dzienniczka” św. Faustyny
Czułam się tak źle, że z trudem wstałam na Mszę Świętą. Gorzej się czułam chora aniżeli wtenczas, kiedy mnie wysłano na kurację. Wielkie miałam rzężenie i chrapanie w płucach, i dziwne bóle. Kiedy przyjęłam Komunię Świętą, sama nie wiem dlaczego, a raczej jakoby coś mnie przynagliło do tej modlitwy, i zaczęłam się modlić w ten sposób: Jezu, niech Twoja czysta i zdrowa krew zakrąży w organizmie moim schorzałym, a ciało Twe czyste i zdrowe niech przemieni moje schorzałe ciało i niech zapulsuje we mnie zdrowe i silne życie, jeżeli jest wolą Twoją świętą, abym przystąpiła do dzieła tego, a będzie mi to znakiem wyraźnym woli Twojej świętej. Kiedy się tak modliłam, nagle uczułam jakby szarpnięcie całym organizmem i uczułam się nagle zupełnie zdrowa. Oddech mam czysty, jakbym nigdy na płuca nie chorowała, i bólu nie czuję, a to mi jest znak, że mam przystąpić do dzieła (Dz. 1089).