Odmów za niego tę Koronkę, której cię nauczyłem (Dz. 1565). Tak mówił Jezus do św. Siostry Faustyny i o to prosi dzisiaj także nas. Z tego pragnienia Jezusa 11 lat temu w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach narodziło się dzieło „Koronki za konających”, które prowadzi Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Tylko w ubiegłym roku osoby należące do tego dzieła towarzyszyły modlitwą prawie 47 000 umierających.
To pragnienie – by ratować dusze nawet w ostatnim momencie ich życia, by przychodzić im z pomocą w najtrudniejszej godzinie, gdy są najsłabsi, a dokonują najważniejszego wyboru, który dotyczy wieczności – Jezus rozpalił najpierw w życiu samej Siostry Faustyny. Już jako kilkunastoletnia dziewczyna, gdy podejmowała pracę w Łodzi, jednym z warunków postawionych przez nią było towarzyszenie umierającym. Po wstąpieniu do klasztoru jeszcze bardziej zaangażowała się w niesienie pomocy konającym: modliła się za nich, co godzinę wznosząc akty strzeliste w ich intencji, podejmowała większe umartwienia w piątki, np. o trzeciej po południu biczowanie na długość Psalmu 50., zachęcała siostry i wychowanki przy pracy, by wspólnie wspierać odchodzących z tej ziemi. Kiedy po południu przyszłam do ogrodu – zapisała w „Dzienniczku” – powiedział mi Anioł Stróż: „Módl się za konających”. I zaraz zaczęłam różaniec za konających z ogrodniczkami. Po skończonym różańcu zaczęłyśmy różne modlitewki za konających. Po skończonych modlitwach wychowanki zaczęły sobie wesoło rozmawiać. Pomimo ich gwaru usłyszałam w duszy te słowa: „Módl się za mnie”. Kiedy nie mogłam dobrze zrozumieć tych słów, odsunęłam się o parę kroków od wychowanek, zastanawiając się, kto by to był, co mi każe się modlić. Wtem usłyszałam te słowa: „Jestem siostra… módl się za mnie, aż ci powiem, kiedy masz przestać; jestem w konaniu”. (…) Modliłam się tak od godziny trzeciej do godziny piątej. O godzinie piątej usłyszałam te słowa: „Dziękuję”. Zrozumiałam, że już skonała. Jednak na drugi dzień w czasie Mszy św. modliłam się gorąco za jej duszę. Po południu przyszła kartka, że siostra… o tej a tej godzinie umarła. Zrozumiałam, że była to ta godzina, w której mówiła do mnie – módl się za mnie (Dz. 314).
Wspieranie konających w ostatnich latach życia Siostry Faustyny stało się jednym z głównych nurtów jej apostolskiego zaangażowania. Przynaglał ją do tego wielokrotnie sam Jezus, mówiąc: Módl się, ile możesz, za konających, wypraszaj im ufność w Moje miłosierdzie, bo oni najwięcej potrzebują ufności, a najmniej jej mają. Wiedz o tym, że łaska wiecznego zbawienia niektórych dusz w ostatniej chwili zawisła od twojej modlitwy (Dz. 1777). Czasem żądał od niej wsparcia konkretnej osoby: Pójdziesz do konającego grzesznika – mówił – i będziesz odmawiać tę Koroneczkę, a przez to wyprosisz mu ufność w Moje miłosierdzie, gdyż już jest w rozpaczy (Dz. 1797). Nagle – zapisała Siostra Faustyna – znalazłam się w nieznanej chacie, gdzie konał starszy już człowiek w strasznych mękach. Wkoło łoża było mnóstwo szatanów i płacząca rodzina. Gdym się zaczęła modlić, rozpierzchły się duchy ciemności z sykiem i odgrażaniem mi; dusza ta uspokoiła się i pełna ufności spoczęła w Panu (Dz. 1798).
W sposób mistyczny Siostra Faustyna widziała, co dokonuje się w chwili śmierci, jak wielka jest walka o duszę każdego człowieka i sąd nad jego życiem. Była m.in. przy konaniu marszałka Józefa Piłsudskiego i widziała sąd nad nim: Ujrzałam pewną duszę, która się rozłączała od ciała w strasznych mękach – zapisała w „Dzienniczku”. – O Jezu, kiedy to mam pisać, drżę cała na widok okropności, które świadczą przeciw niemu… Widziałam, jak wychodziły z jakiejś otchłani błotnistej dusze małych dzieci i większych, jakie dziewięć lat; dusze te były wstrętne i obrzydliwe, podobne do najstraszniejszych potworów, do rozpadających się trupów, ale te trupy były żywe i głośno świadczyły przeciw duszy tej, którą widzę w skonaniu. A dusza, którą widzę w skonaniu, jest to dusza, która była pełna zaszczytów i oklasków światowych, a których końcem jest próżnia i grzech. Na koniec wyszła niewiasta, która trzymała jakoby w fartuchu łzy, i ta bardzo świadczyła przeciw niemu (Dz. 425). Gdy później spowiednik ks. Michał Sopoćko zapytał ją, czym zakończył się ten sąd, odpowiedziała: Zdaje się, miłosierdzie Boże za przyczyną Matki Boskiej zwyciężyło. Towarzyszenie śmierci marszałka Piłsudskiego utwierdziło ją w przekonaniu, że w godzinie śmierci wszyscy jesteśmy równi bez względu na to, kim kto był w ziemskim życiu, czy żył na salonach czy w nędznej chacie, bo w czasie śmierci każdy ujrzy wszystkie czyny swoje w całej nagości i nędzy, nie ginie z nich ani jeden, wiernie towarzyszyć nam będą na sąd Boży (Dz. 426).
Jezus nie tylko przynaglał Siostrę Faustynę do modlitwy za konających, w sposób mistyczny wprowadzał ją w tajemnicę śmierci, ale także dał jej narzędzie do świadczenia miłosierdzia wobec nich, a jest nim ufnie odmawiana Koronka do Miłosierdzia Bożego, z którą związał obietnice szczęśliwej i spokojnej śmierci, bez lęku i przerażenia. Mówił: Każdą duszę bronię w godzinie śmierci, jako swej chwały, która odmawiać będzie tę Koronkę albo przy konającym inni odmówią – jednak odpustu tego samego dostępują. Kiedy przy konającym odmawiają tę Koronkę, uśmierza się gniew Boży, a miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę, i poruszą się wnętrzności miłosierdzia Mojego, dla bolesnej męki Syna Mojego (Dz. 811). Podobną obietnicę dał Jezus tym, którzy czcić będą Jego obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie; czcić, czyli ufną modlitwę łączyć z uczynkami miłosierdzia wobec bliźnich: Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako swej chwały (Dz. 48). Siostra Faustyna nieraz miała okazję, by zobaczyć jak sprawdzają się Jezusowe obietnice, jak wielką moc ma ufna modlitwa i jak ogromną ulgę przynosi umierającym nawet tak prosty akt, jak choćby z wiarą pokropienie święconą wodą.
W naszych czasach niechętnie mówi się o śmierci, a jeszcze mniej o tym, by stworzyć jak najlepsze warunki odchodzącym z tego świata i zadbać o ich szczęśliwą i spokojną śmierć. Współczesna cywilizacja proponuje takie rozwiązania jak aborcja i eutanazja i to przewrotnie onazywa prawem człowieka i miłosierdziem wobec cierpiących. A przecież nie na tym polega prawdziwa miłość ani troska o konających. Współczesna cywilizacja – hołdująca wygodzie i przyjemności, uciekająca od tematu cierpienia i śmierci – w rzeczywistości jest cywilizacją śmierci fizycznej i duchowej. Mimo pomijania i przemilczania tego tematu, śmierć wcześniej czy później przychodzi na każdego. Na świecie w każdej chwili ktoś przekracza progi śmierci i decyduje o swej wieczności. Najczęściej śmierć zaskakuje, jest niespodziewana, dotyka nie tylko chorych i starych, ale także młodych i w pełni sił. W każdym dniu z powodu choroby, podeszłego wieku, wojen, katastrof, przemocy czy innych powodów odchodzą z tej ziemi dziesiątki tysięcy ludzi. Tylko z głodu co minutę umiera 11 osób, co 4,4 sekundy umiera na świecie dziecko do piątego roku życia (raport ONZ), a co 40 sekund ktoś na świecie popełnia samobójstwo.
Spieszą tym ludziom z pomocą osoby o wielkim sercu i z wyobraźnią miłosierdzia: rodzina, bliscy, lekarze, pielęgniarki i wolontariusze w hospicjach, którzy nie tylko myślą o uldze w cierpieniu, ale także troszczą się o zbawienie duszy umierających bliskich i pacjentów, modląc się i choćby wysyłając sms z ich imionami na numer 505 060 205. Ten sms automatycznie rozsyłany jest do osób, które w danym dniu i godzinie gotowi są towarzyszyć konającym modlitwą Koronki do Miłosierdzia Bożego. Takich osób jest wiele. Tylko w tym roku do dzieła „Koronki za konających” włączyli się ludzie z ponad 30 krajów świata i to tak odległych, jak USA, Indie, Burkina Faso, Mauritius, Kenia, Kongo, Uganda, Brazylia, Argentyna, Paragwaj, Kolumbia, Meksyk, Kanada czy mało chrześcijańskich, jak Turcja, Belgia, Czechy czy Norwegia. Z krajów europejskich najwięcej jest Polaków, Włochów, Hiszpanów i Francuzów. W tym dziele uczestniczą także ci, którzy nie mogąc czuwać o stałej porze, wspierają je finansowo.
Więcej o tym dziele na stronie: faustyna.pl i jej ośmiu wersjach językowych.
- M. Elżbieta Siepak ISMM
—————–
Tekst publikowany w 131 numerze „Orędzia Miłosierdzia”.