W październiku 2017 roku zacząłem pluć krwią. W związku z czym poszedłem zrobić rentgen płuc oraz badania tomografii komputerowej. Okazało się, że mam bardzo przerośniętą grasicę. W Polsce nie mogłem liczyć na szybką operację, więc udałem się do kliniki w Niemczech. Profesor kliniki w Fuerth poinformował mnie, że przyjechałem w ostatnim momencie, gdyż za dwa – trzy tygodnie byłoby już za późno na operację i zostałoby mi być może około dwóch lat życia. Aby operacja była wykonana, musiałem podpisać dokumenty, że nie będę wnosił roszczeń, jeżeli coś by się nie powiodło i po operacji jeździłbym na wózku inwalidzkim lub stracił na zawsze głos.
Spojrzałem na swoje ręce i zobaczyłem, że nie mam w nich za wiele dobrych uczynków, które mógłbym zabrać ze sobą na „drugą stronę”. Zawierzyłem siebie miłosiernemu Jezusowi i Jego Matce za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny. Modliłem się gorąco Koronką do Miłosierdzia Bożego i powtarzałem słowa psalmu nr 23: Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Operacja dzięki Bogu się udała, chodzę i mówię, a po paromiesięcznej rehabilitacji wróciłem do pracy. Teraz patrzę na życie z innej perspektywy, cieszę się każdą chwilą i dziękuję miłosiernemu Jezusowi oraz Jego Matce – za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i innych moich patronów – za wszystkich, którzy pomogli mi w tamtym bardzo trudnym dla mnie czasie, oraz dziękuję za to, że mogę dalej zbierać dobre uczynki „niebieskie dolary”, aby moje ręce nie były puste, gdy mój Zbawiciel zapyta się kiedyś, co zrobiłem dla innych i jak zdałem egzamin z miłości, którą zostałem przez Niego obdarzony. Chwała Panu.
Mariusz z Krakowa
——————
Świadectwo publikowane w najnowszym numrze: „Orędzia Miłosierdzia” 2024, nr 129