W ostatnim numerze “Orędzia Miłosierdzia” polecamy rozmowę z Roy Schoemanem, profesorem marketingu w Harvard Business School, z pochodzenia Żydem, z wyboru katolikiem, autorem książek na temat relacji między judaizmem a Kościołem katolickim, świeckim ewangelizatorem z aktywną posługą nauczania w radiu i telewizji, prowadzącym rekolekcje i misje parafialne w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii oraz Ameryce Południowej i Środkowej.
Z tym razem z łagiewnickim pielgrzymem spotykam się w USA. Nie mieliśmy okazji spotkać się w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, ale wiem, że Pan zna to miejsce, że jest Pan zafascynowany Bożym miłosierdziem i bliska jest Panu św. Siostra Faustyna.
Tak, miałem przyjemność odbyć dwie pielgrzymki do Polski, w tym jedną w Niedzielę Miłosierdzia Bożego. W czasie obu pielgrzymek odwiedziłem Łagiewniki i modliłem się przy grobie św. Faustyny, a także nawiedziłem wiele innych katolickich sanktuariów w Polsce.
Mieszka Pan w Stanach Zjednoczonych, urodził się Pan w rodzinie żydowskiej.
Urodziłem się i wychowałem jako Żyd, syn niemieckich Żydów – uchodźców z Holocaustu. Dorastałem na przedmieściach Nowego Jorku w bardzo żydowskim środowisku: wszyscy moi przyjaciele byli Żydami, wszyscy przyjaciele moich rodziców byli Żydami, od początku moich lat szkolnych aż do uniwersytetu chodziłem do żydowskiej szkoły religijnej obok normalnej świeckiej szkoły. W tamtych czasach w USA istniał większy rozdział między społecznościami żydowskimi i chrześcijańskimi, np. miasteczko, w którym moi rodzice kupili dom, było jedynym miastem w okolicy, które pozwalało na to Żydom. W okresie dorastania traktowałem moją żydowską wiarę bardzo poważnie, a nawet w późnych latach nastoletnich zostałem wyznawcą lokalnego “chasydzkiego” (ultra-ortodoksyjnego) rabina. Jednak na uniwersytecie straciłem wiarę w Boga. Poszedłem na Massachusetts Institute of Technology, według wielu osób i rankingów najlepszy uniwersytet na świecie, i tam w jakiś sposób nauka obaliła moje przekonanie o istnieniu Boga. Oczywiście, nic nie mogło być dalsze od prawdy. Po kilku latach projektowania komputerów zdecydowałem się pójść do Harvard Business School. Szło mi tam na tyle dobrze, że po ukończeniu studiów otrzymałem propozycję pozostania na uczelni, co też uczyniłem, zostając profesorem marketingu w Harvard Business School.
Jak to się stało, że został Pan katolikiem?
To było w moich późnych latach dwudziestych, kiedy jako ateista, żydowski profesor marketingu w Harvard Business School znalazłem się na dnie mojego świata. Przez całe życie czułem, że musi istnieć prawdziwy sens i cel życia, który znajdę, gdy dorosnę. Jednak w tym momencie, choć odnosiłem już większe sukcesy w sensie światowym niż kiedykolwiek spodziewałem się odnieść, to życie było całkowicie pozbawione sensu i celu: żyjemy 80 lub więcej lat, a następnie umieramy i to wszystko. To właśnie wtedy, w mojej rozpaczy z powodu bezsensu życia pomimo moich świeckich sukcesów, Bóg objawił mi się w niezwykłym doświadczeniu, w którym zobaczyłem swoje życie tak, jakbym to zrobił po śmierci, patrząc wstecz na swoje życie w Jego obecności. W tym doświadczeniu pokazano mi wiele duchowych prawd o Bogu, Jego miłości, niebie, moralnej treści naszych działań, Bożej opatrzności,.. Potem zależało mi już tylko na tym, aby dowiedzieć się, kim jest ten Bóg i jaką religię wyznawać, aby Go właściwie czcić i Mu służyć.
Dokładnie rok później Najświętsza Maryja Panna przyszła do mnie we śnie i zaproponowała, że odpowie na wszelkie moje pytania. Łaskawie odpowiedziała na nie. A następnego ranka, kiedy się obudziłem, wiedziałem, że tym, kogo spotkałem we wcześniejszym doświadczeniu, był Chrystus, i nie chciałem niczego innego, jak tylko tego, by być w takiej pełni i całkowicie chrześcijaninem jak to tylko możliwe. W tym momencie nie miałem pojęcia o różnicy między protestantami a katolikami, ale moje doświadczenie z Najświętszą Maryją Panną doprowadziło mnie całkiem bezpośrednio do Kościoła katolickiego, do którego entuzjastycznie wstąpiłem. Poznanie prawdziwego sensu i celu życia, jakim jest dostanie się do nieba i doprowadzenie do niego jak najwięcej innych osób, radykalnie się zmieniło moje życie.
Ma Pan szczególne doświadczenie miłosiernej miłości Boga. Czym więc jest dla Pana Boże miłosierdzie?
Dla mnie najbardziej zdumiewającym aspektem Bożego miłosierdzia jest nie tylko to, że On zna mnie po imieniu, ale że czuwa nade mną, kocha mnie, zwraca na mnie uwagę, troszczy się o mnie w każdej chwili mojego istnienia, jakbym był jedynym stworzeniem, które kiedykolwiek stworzył. Nie tylko zaaranżował absolutnie każde wydarzenie w moim życiu tak, aby było najdoskonalszą z możliwych rzeczy dla mojego dobra (włączając w to także te sprawy, które powodują w danym momencie największe cierpienie), ale także troszczy się o to, jak się czuję w każdej chwili. Tak, jakby wszystko, co mnie smuci, czyniło Go smutnym, a wszystko, co mnie uszczęśliwia, czyniło Go szczęśliwym. Cóż za niezwykłe miłosierdzie!
Skoro św. Faustyna jest Panu bliska, to pewnie czytał Pan jej “Dzienniczek”?
Tak, kilka razy i często do niego wracam, często otwieram go przypadkowo w poszukiwaniu inspiracji.
Co jest w nim dla Pana szczególnie ważne?
To, że słowa Jezusa są słowami Jezusa i możemy się z nich tak wiele nauczyć! Pytanie, jaki jest mój ulubiony fragment z “Dzienniczka”, uważam za bezsensowne. To tak, jakby patrząc na piękny obraz pejzażu zapytać: który centymetr kwadratowy jest twoim ulubionym? Dla mnie najważniejsze w “Dzienniczku” jest to, że odsłania on prawdę o stanie naszej duszy w odniesieniu do Boga, o tym, jak głęboko On troszczy się o nas, o centralności miłosierdzia Bożego w Jego relacji z nami itd. Jest to katechizm o Bożym miłosierdziu, a także kompendium prawd o sensie życia, o relacji między Bogiem a człowiekiem, o naszym wiecznym przeznaczeniu.
Jak Pan postrzega orędzie Miłosierdzia, biblijną prawdę przypomnianą w misji św. Faustyny, w kontekście sytuacji współczesnego człowieka i świata? W kontekście potopu moralnego, wielorakich zagrożeń, jakie dziś przeżywają ludzie na wszystkich kontynentach?
Bóg stoi za wszystkim, co dzieje się na świecie, ale nie stoi za wyborem człowieka do grzechu. Biorąc pod uwagę ogrom grzechu ludzkości w naszych czasach, a także całkowitą pogardę naszej kultury dla Boga i odrzucenie Jego prawa, jedynie rozsądne jest to, że powinniśmy się spodziewać karcenia, wojen, klęsk żywiołowych itp. One same są aktami Bożego miłosierdzia, karami, które nakłada On w swojej gorliwości, aby zobaczyć, jak wracamy na właściwą drogę i ratujemy nasze dusze. Jak powiedziała Maryja w Fatimie, wojny są karą za grzech człowieka, a my mamy przyjąć wszystkie cierpienia, które nas spotykają, dla zbawienia dusz.
Za spotkanie i rozmowę serdecznie dziękuje
s. M. Faustia Szabóová ISMM