Świadectwa 2014
Pragnęłabym wołać na świat cały:kochajcie Boga, bo dobry jest i wielkiego miłosierdzia (Dz. 1372).
Ania, 2014-12-31
Ojcze Miłosierny! Dziękuję Ci przez Niepokalane Serce Mateczki i Serce Twojego Syna Jezusa Chrystusa za wszystkie doświadczenia w całym moim życiu jak i w roku 2014. Dziękuję za dobrą spokojną i szybką śmierć mojego taty, za jego 33-letnie cierpienia w chorobie. dzięki którym dostąpił nawrócenia. Dziękuję Ci, Ojcze, że mnie wysłuchałeś i w ostatnich latach życia mojego taty dałeś mi łaskę poznania troski ojca ziemskiego, jego miłości i świadectwa wierności Tobie i Matce Bożej. Dziękuję Ci, Ojcze Niebieski, że dałeś siły tacie do noszenia krzyża przez taki długi okres czasu. Dziękuję też za mamę, która jest bardzo dzielna po śmierci taty i za jej wielką wiarę w Twoje, Ojcze, miłosierdzie i za to, że tacie pomagała dźwigać krzyż na golgotę tak jak Tobie Cyrenajczyk. Dziękuję za łaskę jedności w rodzinie podczas Świąt Bożego Narodzenia. Dziękuję, że na nowo naradzasz się w każdym z nas i dajesz siły po tak bolesnej utracie, jaką był śmierć taty. Dziękuję Ci za łaskę znalezienia pracy i za wszystko, co teraz nie jestem w stanie wymienić. BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE JESTEŚ W NASZYM ŻYCIU i wciąż na nowo każdego dnia dajesz nam łaskę do bycia lepszym człowiekiem, do wzrastania w wierze, nadziei i miłości. Ojcze, Ty wiesz, że tylko z Tobą możemy zwojować świat, a bez Ciebie jesteśmy samą marnością. Przyjdź, proszę, do naszych rodzin na nadchodzący Nowy Rok i całe nasze przyszłe życie z OBFITYM BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM, ŁASKAMI I DARAMI DUCHA ŚW., tak aby każdy z nas dostąpił nawrócenia, w szczególności mój brat Marcin i jego żona i Agnieszka, abyśmy bezwarunkowo przylgneli do Twojego serca i serca Mateczki, i pełni ufności OFIAROWALI SWOJE ZYCIE W TWOJE RĘCE. DZIĘKUJĘ CI, OJCZE, ŻE ZAWSZE JESTEŚ Z NAMI I NAM POMAGASZ W KAŻDEJ SYTUACJI. BĄDŹ UWIELBIONY I BŁOGOSŁAWIONY TERAZ I NA WIEKI WIEKÓW AMEN!!! :-)
Ojcze Miłosierny! Dziękuję Ci przez Niepokalane Serce Mateczki i Serce Twojego Syna Jezusa Chrystusa za wszystkie doświadczenia w całym moim życiu jak i w roku 2014. Dziękuję za dobrą spokojną i szybką śmierć mojego taty, za jego 33-letnie cierpienia w chorobie. dzięki którym dostąpił nawrócenia. Dziękuję Ci, Ojcze, że mnie wysłuchałeś i w ostatnich latach życia mojego taty dałeś mi łaskę poznania troski ojca ziemskiego, jego miłości i świadectwa wierności Tobie i Matce Bożej. Dziękuję Ci, Ojcze Niebieski, że dałeś siły tacie do noszenia krzyża przez taki długi okres czasu. Dziękuję też za mamę, która jest bardzo dzielna po śmierci taty i za jej wielką wiarę w Twoje, Ojcze, miłosierdzie i za to, że tacie pomagała dźwigać krzyż na golgotę tak jak Tobie Cyrenajczyk. Dziękuję za łaskę jedności w rodzinie podczas Świąt Bożego Narodzenia. Dziękuję, że na nowo naradzasz się w każdym z nas i dajesz siły po tak bolesnej utracie, jaką był śmierć taty. Dziękuję Ci za łaskę znalezienia pracy i za wszystko, co teraz nie jestem w stanie wymienić. BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE JESTEŚ W NASZYM ŻYCIU i wciąż na nowo każdego dnia dajesz nam łaskę do bycia lepszym człowiekiem, do wzrastania w wierze, nadziei i miłości. Ojcze, Ty wiesz, że tylko z Tobą możemy zwojować świat, a bez Ciebie jesteśmy samą marnością. Przyjdź, proszę, do naszych rodzin na nadchodzący Nowy Rok i całe nasze przyszłe życie z OBFITYM BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM, ŁASKAMI I DARAMI DUCHA ŚW., tak aby każdy z nas dostąpił nawrócenia, w szczególności mój brat Marcin i jego żona i Agnieszka, abyśmy bezwarunkowo przylgneli do Twojego serca i serca Mateczki, i pełni ufności OFIAROWALI SWOJE ZYCIE W TWOJE RĘCE. DZIĘKUJĘ CI, OJCZE, ŻE ZAWSZE JESTEŚ Z NAMI I NAM POMAGASZ W KAŻDEJ SYTUACJI. BĄDŹ UWIELBIONY I BŁOGOSŁAWIONY TERAZ I NA WIEKI WIEKÓW AMEN!!! :-)
Agnieszka , 2014-12-31
Dziękuję także Trójcy Przenajświętszej, tj. Panu Bogu, Jezusowi Chrystusowi, Duchowi Świętemu, za pomoc, a także Najświętszej Maryi Pannie i Świętemu Józefowi. Dziękuję też Świętemu Michałowi, Gabrielowi i Rafałowi za pomoc. Amen
Dziękuję także Trójcy Przenajświętszej, tj. Panu Bogu, Jezusowi Chrystusowi, Duchowi Świętemu, za pomoc, a także Najświętszej Maryi Pannie i Świętemu Józefowi. Dziękuję też Świętemu Michałowi, Gabrielowi i Rafałowi za pomoc. Amen
Agnieszka , 2014-12-31
Panie Jezu, dziękuję Ci za ten rok. Dziękuję szczególnie za otrzymane łaski. Dziękuję, że mi pomogłeś w sytuacji, która początkowo wydawała się bez wyjścia. Dziękuję za ludzi, których spotkałam na swojej drodze w 2014 roku. Dziękuję, Panie Jezu, za to, że mi pomogłeś, mimo iż na to nie zasługiwałam. Panie Jezu, jesteś Wielki. Chwała Tobie. Agnieszka
Panie Jezu, dziękuję Ci za ten rok. Dziękuję szczególnie za otrzymane łaski. Dziękuję, że mi pomogłeś w sytuacji, która początkowo wydawała się bez wyjścia. Dziękuję za ludzi, których spotkałam na swojej drodze w 2014 roku. Dziękuję, Panie Jezu, za to, że mi pomogłeś, mimo iż na to nie zasługiwałam. Panie Jezu, jesteś Wielki. Chwała Tobie. Agnieszka
Mirosława, 2014-12-30
Wczoraj skończyłam 50 lat, nie mogę w to uwierzyć, że to już tyle. Chciałam podziękować miłosiernemu Jezusowi za to, że podarował mi taki szmat życia, i przeprosić za wszystkie błędy, zaniedbania i nieposłuszeństwo, no i pychę, która nieraz dochodziła do głosu i zatruwała życie rodzinne. Kocham Cię, Jezu, nie odwracaj swojego oblicza, kochaj i dodawaj sił, by naprawiać stare błędy i nie popełniać nowych, by nie ranić tych, których kochamy, których nam powierzyłeś, licząc na nas, pomóż nam wywiązać się z naszych zobowiązań. Proszę, napraw nas, Jezu.
Wczoraj skończyłam 50 lat, nie mogę w to uwierzyć, że to już tyle. Chciałam podziękować miłosiernemu Jezusowi za to, że podarował mi taki szmat życia, i przeprosić za wszystkie błędy, zaniedbania i nieposłuszeństwo, no i pychę, która nieraz dochodziła do głosu i zatruwała życie rodzinne. Kocham Cię, Jezu, nie odwracaj swojego oblicza, kochaj i dodawaj sił, by naprawiać stare błędy i nie popełniać nowych, by nie ranić tych, których kochamy, których nam powierzyłeś, licząc na nas, pomóż nam wywiązać się z naszych zobowiązań. Proszę, napraw nas, Jezu.
Hanka, 2014-12-30
Jezu Miłosierny i Ty święta Siostro Faustyno, bardzo dziękuję WAM za kolejne piękne Boże Narodzenie spędzone rodzinnie, za Wieczerzę Wigilijną i Świętą Noc - Pasterkę. Dziękuję za rodzinne kolędowanie i radość z Nowonarodzonego. Za wszystkie łaski i dobra, które od Was otrzymałam, ja i moi bliscy, za rok, który już odchodzi. W nadchodzącym, życzę wszystkim pomyślnego Roku 2015, przepełnionego modlitwą i łaskami od miłosiernego Jezusa i świętej Siostry Faustyny. Hanka.
Jezu Miłosierny i Ty święta Siostro Faustyno, bardzo dziękuję WAM za kolejne piękne Boże Narodzenie spędzone rodzinnie, za Wieczerzę Wigilijną i Świętą Noc - Pasterkę. Dziękuję za rodzinne kolędowanie i radość z Nowonarodzonego. Za wszystkie łaski i dobra, które od Was otrzymałam, ja i moi bliscy, za rok, który już odchodzi. W nadchodzącym, życzę wszystkim pomyślnego Roku 2015, przepełnionego modlitwą i łaskami od miłosiernego Jezusa i świętej Siostry Faustyny. Hanka.
anna, 2014-12-29
Panie, Jezu Miłosierny, wiem, że opiekujesz się moimi bliskimi i mną. Dzięki za wszystko, za każdy dzień. Jeszcze nigdy mnie nie opuściłeś, ani Ty, ani Twoja i nasza Matka Maryja, do której codzienie zanoszę moje błagania. Dziękuję za wszystko i za to, że właśnie dzisiaj dowiedziałam się, że moja bratowa spodziewa się upragnionego dziecka. Proszę o opiekę i szczęśliwe rozwiązanie.
Panie, Jezu Miłosierny, wiem, że opiekujesz się moimi bliskimi i mną. Dzięki za wszystko, za każdy dzień. Jeszcze nigdy mnie nie opuściłeś, ani Ty, ani Twoja i nasza Matka Maryja, do której codzienie zanoszę moje błagania. Dziękuję za wszystko i za to, że właśnie dzisiaj dowiedziałam się, że moja bratowa spodziewa się upragnionego dziecka. Proszę o opiekę i szczęśliwe rozwiązanie.
Weronika, 2014-12-29
Ukochany Jezuniu Nowonarodzony, Dziękuję Ci za Twą opiekę w tym trudnym czasie. Dziękuję Ci, Panie, z całego serca, że wybaczyłeś nam grzechy. Ty wiesz, jaką sprawę noszę w sercu. Proszę Cię o cud. Wysłuchasz mnie, dziękuję Ci za to, bo postem i modlitwą można wszystko wyprosić. Św Faustynko, proszę wstaw się za mną w mojej sprawie u dobrego maszego Pana, Pana Jezusa.
Ukochany Jezuniu Nowonarodzony, Dziękuję Ci za Twą opiekę w tym trudnym czasie. Dziękuję Ci, Panie, z całego serca, że wybaczyłeś nam grzechy. Ty wiesz, jaką sprawę noszę w sercu. Proszę Cię o cud. Wysłuchasz mnie, dziękuję Ci za to, bo postem i modlitwą można wszystko wyprosić. Św Faustynko, proszę wstaw się za mną w mojej sprawie u dobrego maszego Pana, Pana Jezusa.
marian, 2014-12-27
To, co mnie spotkało, jest niezwykle skomplikowane i trudne. Doświadczyłem zła, którego przyczyna jest w grzechu, który popełniłem. Ale tylko dzięki Jezusowi mogę teraz pisać i dziękować Mu. Zawierzyłem wszystko, co mam, moje słabości i moją rodzinę. To niesamowite, ale jest prawdą, że tylko Pan może wszystko, że dla Niego rzeczy niemożliwe nie istnieją. Panie Jezu, nie umiem nawet podziękować, bo zwykłe słowa to zbyt mało. Jesteś wszystkim. Dziękuję Ci, Panie Jezu. Chroń mnie i moją rodzinę i prowadź za rękę, wyprowadzając z kłopotów po ludzku niemożliwych do załatwienia.
To, co mnie spotkało, jest niezwykle skomplikowane i trudne. Doświadczyłem zła, którego przyczyna jest w grzechu, który popełniłem. Ale tylko dzięki Jezusowi mogę teraz pisać i dziękować Mu. Zawierzyłem wszystko, co mam, moje słabości i moją rodzinę. To niesamowite, ale jest prawdą, że tylko Pan może wszystko, że dla Niego rzeczy niemożliwe nie istnieją. Panie Jezu, nie umiem nawet podziękować, bo zwykłe słowa to zbyt mało. Jesteś wszystkim. Dziękuję Ci, Panie Jezu. Chroń mnie i moją rodzinę i prowadź za rękę, wyprowadzając z kłopotów po ludzku niemożliwych do załatwienia.
Mirosława, 2014-12-27
Wydaje nam się, ile my zainwestowaliśmy w życie, ale spójrzmy, ile On zainwestował. Wtedy te nasze drobne niedomagania, trudy i niewdzięczności życia będą niczym w porównaniu z Jego ofiarą, która nie zawsze Mu się zwraca. Też, jak i my, nie słyszy słowa: dziękuję i przepraszam. Oskarżany bezpodstawnie za nieswoje winy. Cierpi niesprawiedliwości. Deptany i odrzucany każdego dnia, choć tak czysty nieskazitelnie i niewinny jak niemowlę.
Wydaje nam się, ile my zainwestowaliśmy w życie, ale spójrzmy, ile On zainwestował. Wtedy te nasze drobne niedomagania, trudy i niewdzięczności życia będą niczym w porównaniu z Jego ofiarą, która nie zawsze Mu się zwraca. Też, jak i my, nie słyszy słowa: dziękuję i przepraszam. Oskarżany bezpodstawnie za nieswoje winy. Cierpi niesprawiedliwości. Deptany i odrzucany każdego dnia, choć tak czysty nieskazitelnie i niewinny jak niemowlę.
BK, 2014-12-26
Dziękuję za mojego brata, który wyszedł z alkoholizmu. Nie pije już 3 lata. Boże, miej go w swej opiece. Święta Siostro Faustyno, wstaw się u Boga za nim, aby znalazł pracę, aby wszystko się poukładało. Jezu, ufam Tobie!
Dziękuję za mojego brata, który wyszedł z alkoholizmu. Nie pije już 3 lata. Boże, miej go w swej opiece. Święta Siostro Faustyno, wstaw się u Boga za nim, aby znalazł pracę, aby wszystko się poukładało. Jezu, ufam Tobie!
Milena, 2014-12-25
Dziękuję za łaskę dobrych, trzeźwych świąt w mojej rodzinie, za spotkania i pokój. Maleńkiemu Bogu niech będą dzięki!
Dziękuję za łaskę dobrych, trzeźwych świąt w mojej rodzinie, za spotkania i pokój. Maleńkiemu Bogu niech będą dzięki!
Mirosława, 2014-12-25
Cóż to za miłość przeogromna Nie wystarczył przepiękny świat, Niebo pełne gwiazd, Trzeba było jeszcze z nieba zejść, Pokarmem się stać, Człowiekowi siebie dać. Nie można się oprzeć takiej miłości. Ona rozbraja nas, Przestaje istnieć byt i czas.
Cóż to za miłość przeogromna Nie wystarczył przepiękny świat, Niebo pełne gwiazd, Trzeba było jeszcze z nieba zejść, Pokarmem się stać, Człowiekowi siebie dać. Nie można się oprzeć takiej miłości. Ona rozbraja nas, Przestaje istnieć byt i czas.
Ewelina, 2014-12-23
Panie Jezu, Ty jesteś wielki, Bóg jest wielki. Pomogłeś mi. Ja jestem niewdzięczna, a Ty wciąż o mnie pamiętasz. Kierujesz moim życiem, a od kiedy to zauważam, moje życie jest inne. Widzę, że wszystko, co się stało i dzieje się, ma swój sens. Widzę ogrom łask, którymi mnie obdarzasz. Zawsze łatwo przychodzi mi formułowanie tego, co chcę powiedzieć. Teraz myślę, że moje słowa, jakichkolwiek nie użyję, będą nieporadne, wobec tak wielkiego szczęścia, jakie mnie spotkało i spotyka. Panie Jezu, Boże, dziękuję za wszystko, co jest mi dane. Dziękuję i chcę powiedzieć, że cokolwiek zostało postanowione w mojej sprawie przyjmę z pokorą. To nie ja decyduję o swoim losie. Ja jestem dzieckiem Boga, i to On daje mi szansę do wykorzystania. Daje mi wolną wolę i to ja ostatecznie decyduję, jaką drogę obiorę. Ja już się zdecydowałam, a Pan Bóg zdecyduje, czy jest to droga właściwa dla mnie. Ja jestem jak puch, jestem niczym. Ja jestem, aby wypełniać wolę Boga tu na ziemi. I to będę robić. Jeśli zdecyduje, że nie powinnam żyć, tak jak sobie wyobrażam, pogodzę się z tym. Jeśli uzna, że to, co sobie wyobrażam, jest właściwe dla mnie, wywiążę się z zadania najlepiej jak potrafię. Panie Boże, chciałabym powiedzieć: "daj mi", ale nie powiem. Mówię: czyń to, co uważasz za słuszne. Jezu, ufam Tobie!
Panie Jezu, Ty jesteś wielki, Bóg jest wielki. Pomogłeś mi. Ja jestem niewdzięczna, a Ty wciąż o mnie pamiętasz. Kierujesz moim życiem, a od kiedy to zauważam, moje życie jest inne. Widzę, że wszystko, co się stało i dzieje się, ma swój sens. Widzę ogrom łask, którymi mnie obdarzasz. Zawsze łatwo przychodzi mi formułowanie tego, co chcę powiedzieć. Teraz myślę, że moje słowa, jakichkolwiek nie użyję, będą nieporadne, wobec tak wielkiego szczęścia, jakie mnie spotkało i spotyka. Panie Jezu, Boże, dziękuję za wszystko, co jest mi dane. Dziękuję i chcę powiedzieć, że cokolwiek zostało postanowione w mojej sprawie przyjmę z pokorą. To nie ja decyduję o swoim losie. Ja jestem dzieckiem Boga, i to On daje mi szansę do wykorzystania. Daje mi wolną wolę i to ja ostatecznie decyduję, jaką drogę obiorę. Ja już się zdecydowałam, a Pan Bóg zdecyduje, czy jest to droga właściwa dla mnie. Ja jestem jak puch, jestem niczym. Ja jestem, aby wypełniać wolę Boga tu na ziemi. I to będę robić. Jeśli zdecyduje, że nie powinnam żyć, tak jak sobie wyobrażam, pogodzę się z tym. Jeśli uzna, że to, co sobie wyobrażam, jest właściwe dla mnie, wywiążę się z zadania najlepiej jak potrafię. Panie Boże, chciałabym powiedzieć: "daj mi", ale nie powiem. Mówię: czyń to, co uważasz za słuszne. Jezu, ufam Tobie!
daneczka, 2014-12-22
Jezu, moim zadaniem jest znowu Tobie dziękować!!! W minioną sobotę rodzinie mojej uczennicy, która odbywa praktykę zawodową w sklepie, (w którym ja pracuję)spłonął dom. Pożar jest teraz rzadkością. Najstraszniejsze po śmierci, co może spotkać człowieka, to pożar i powódź. Dom ich był wiekowy, nie ubezpieczony. Pożar wybuchł o godzinie 21, kiedy jeszcze dzięki Bogu Miłosiernemu nikt nie spał Nie umiem sobie wyobrazić, co by było, gdyby to była póżniejsza pora i ludzie już by spali. Jezu kochany, dziękuję za uratowanie im życia, za to, że nie spłonęli, że pożar nie zastał ich w środku nocy śpiących. Był silny wiatr, sąsiedzi bali się, żeby pożar nie przeniósł się do nich. Dziękuję ci Jezu, że nie dopuściłeś do większej tragedii. Proszę Cię o błogosławieństwo dla tej rodziny i dla nas, których uchroniłeś przed pożarem. Dziękuję Ci w imieniu tych wszystkich ludzi, proszę Cię, aby okazali miłosierdzie swoim sąsiadom i pomogli przetrwać im trudny dla nich okres. Dobry Jezu, sąsiadka udzieliła im schronienia w swoim domu, ponieważ teraz jest u swoich dzieci w Gdańsku - błogosław jej za ten uczynek. Ta rodzina kojarzy mi się z Rodziną Świętą, która szukała schronienia. Tę rodzinę szybko przyjęto do domu, nie tak jak Ciebie, Drogi Jezu!!!! Pokazałeś tym uczynkiem dobrych ludzi swoją Chwałę i Wielkość oraz Miłosierdzie, jakie masz dla nas. Dzięki Ci za to. Jezu!!! Życzę Wszystkim czytającym świadectwa a najbardziej Kochanym Siostrom wielu łask Bożych w nadchodzącym roku. Niech Miłość płynąca na nas ze Żłóbka da nam więcej siły do walki z przeciwnościami losu, do trwania w wierze i w dobru, które jest w każdym człowieku. Szczęść Boże Wszystkim. Daneczka
Jezu, moim zadaniem jest znowu Tobie dziękować!!! W minioną sobotę rodzinie mojej uczennicy, która odbywa praktykę zawodową w sklepie, (w którym ja pracuję)spłonął dom. Pożar jest teraz rzadkością. Najstraszniejsze po śmierci, co może spotkać człowieka, to pożar i powódź. Dom ich był wiekowy, nie ubezpieczony. Pożar wybuchł o godzinie 21, kiedy jeszcze dzięki Bogu Miłosiernemu nikt nie spał Nie umiem sobie wyobrazić, co by było, gdyby to była póżniejsza pora i ludzie już by spali. Jezu kochany, dziękuję za uratowanie im życia, za to, że nie spłonęli, że pożar nie zastał ich w środku nocy śpiących. Był silny wiatr, sąsiedzi bali się, żeby pożar nie przeniósł się do nich. Dziękuję ci Jezu, że nie dopuściłeś do większej tragedii. Proszę Cię o błogosławieństwo dla tej rodziny i dla nas, których uchroniłeś przed pożarem. Dziękuję Ci w imieniu tych wszystkich ludzi, proszę Cię, aby okazali miłosierdzie swoim sąsiadom i pomogli przetrwać im trudny dla nich okres. Dobry Jezu, sąsiadka udzieliła im schronienia w swoim domu, ponieważ teraz jest u swoich dzieci w Gdańsku - błogosław jej za ten uczynek. Ta rodzina kojarzy mi się z Rodziną Świętą, która szukała schronienia. Tę rodzinę szybko przyjęto do domu, nie tak jak Ciebie, Drogi Jezu!!!! Pokazałeś tym uczynkiem dobrych ludzi swoją Chwałę i Wielkość oraz Miłosierdzie, jakie masz dla nas. Dzięki Ci za to. Jezu!!! Życzę Wszystkim czytającym świadectwa a najbardziej Kochanym Siostrom wielu łask Bożych w nadchodzącym roku. Niech Miłość płynąca na nas ze Żłóbka da nam więcej siły do walki z przeciwnościami losu, do trwania w wierze i w dobru, które jest w każdym człowieku. Szczęść Boże Wszystkim. Daneczka
Agnieszka, 2014-12-20
Jestem na tej stronie codziennie od kwietnia br. Czytam świadectwa, niektóre są bardzo budujące. Jeśłi tylko mogę, włączam się we wspólne odmawianie Koronki. Jeśli nie mogę włączyć się, odmawiam sama. Od niewdawna podjęłam intencję codziennej modlitwy Koronką w intencji dusz, którym grozi utrata zbawienia. Przeczytałam w maju w całości "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny i byłam pod ogromnym jego wrażeniem. Zresztą bardzo często sięgam po niego. Ale od początku. Moje powikłania pooperacyjne, odrętwienie ust z jednej strony (po operacji żuchwy) i bezsilność medycyny konwencjonalnej skierowały mnie w poszukiwaniu ratunku u Najwyższego. Oczywiście, rehabilituję się i staram się robić co można, aby nerw z żuchwie zaczął funkcjonować poprawnie. Może nawet jest poprawa, tylko ja już tego nie potrafię dostrzec, może tym wszystkim jestem tak przybita i w strasznej beznadziei. A może ?dzięki? temu zaczęłam na nowo odnajdywać Boga? Dwa razy zdobyłam się na spowiedź grzechów, które zatajałam przez ponad 10 lat, albo je zapomniałam i ukryłam gdzieś głęboko w sercu. Przyjmowałam Komunię Świętą i dopiero kapłan uświadomił mi, że przyjmowałam ją świętokradzko. Bardzo żałuję. Przeczytałam w tym roku najwięcej książek katalickich w całym moim życiu. Do kościoła chodzę regularnie przez cały czas, jeśli mogę to i w tygodniu. Bardzo często odmawiam różaniec i czytam Pismo Święte. Ten swój problem powierzam Jezusowi ufając, że pomoże mi rozwiązać go albo pomoże zaakceptować, jeśli tak być musi. Wierzcie jednak, że zdarzają mi się ogromne momenty zwątpienia. Tak jak obecnie. Czuję ogromny żal, smutek, gorycz wylewa się przez łzy, bo nie czuję żadnego pocieszenia, czuję jakby Pan był daleko, jakby wcale nie obchodziła Go ta moja sprawa. Po ludzku wiem, że tak nie jest, i może nie powinnam nawet tak pisać, bo wiem, że On słyszy, że potrzeba może czasu, ale mi tak bardzo brak już tej cierpliwości, czuję taki bezsens tego cierpienia i smutek. I brak nadziei na lepsze, a może po prostu trzeba to zaakceptować, a nie walczyć z tym stanem? Z serdecznymi pozdrowieniami i podziękowaniami za wszystko, co Siostry tworzą i za stronę, która jest podporą. Dziękuję i szczęść Boże. Agnieszka
Jestem na tej stronie codziennie od kwietnia br. Czytam świadectwa, niektóre są bardzo budujące. Jeśłi tylko mogę, włączam się we wspólne odmawianie Koronki. Jeśli nie mogę włączyć się, odmawiam sama. Od niewdawna podjęłam intencję codziennej modlitwy Koronką w intencji dusz, którym grozi utrata zbawienia. Przeczytałam w maju w całości "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny i byłam pod ogromnym jego wrażeniem. Zresztą bardzo często sięgam po niego. Ale od początku. Moje powikłania pooperacyjne, odrętwienie ust z jednej strony (po operacji żuchwy) i bezsilność medycyny konwencjonalnej skierowały mnie w poszukiwaniu ratunku u Najwyższego. Oczywiście, rehabilituję się i staram się robić co można, aby nerw z żuchwie zaczął funkcjonować poprawnie. Może nawet jest poprawa, tylko ja już tego nie potrafię dostrzec, może tym wszystkim jestem tak przybita i w strasznej beznadziei. A może ?dzięki? temu zaczęłam na nowo odnajdywać Boga? Dwa razy zdobyłam się na spowiedź grzechów, które zatajałam przez ponad 10 lat, albo je zapomniałam i ukryłam gdzieś głęboko w sercu. Przyjmowałam Komunię Świętą i dopiero kapłan uświadomił mi, że przyjmowałam ją świętokradzko. Bardzo żałuję. Przeczytałam w tym roku najwięcej książek katalickich w całym moim życiu. Do kościoła chodzę regularnie przez cały czas, jeśli mogę to i w tygodniu. Bardzo często odmawiam różaniec i czytam Pismo Święte. Ten swój problem powierzam Jezusowi ufając, że pomoże mi rozwiązać go albo pomoże zaakceptować, jeśli tak być musi. Wierzcie jednak, że zdarzają mi się ogromne momenty zwątpienia. Tak jak obecnie. Czuję ogromny żal, smutek, gorycz wylewa się przez łzy, bo nie czuję żadnego pocieszenia, czuję jakby Pan był daleko, jakby wcale nie obchodziła Go ta moja sprawa. Po ludzku wiem, że tak nie jest, i może nie powinnam nawet tak pisać, bo wiem, że On słyszy, że potrzeba może czasu, ale mi tak bardzo brak już tej cierpliwości, czuję taki bezsens tego cierpienia i smutek. I brak nadziei na lepsze, a może po prostu trzeba to zaakceptować, a nie walczyć z tym stanem? Z serdecznymi pozdrowieniami i podziękowaniami za wszystko, co Siostry tworzą i za stronę, która jest podporą. Dziękuję i szczęść Boże. Agnieszka
Mirosława, 2014-12-19
Jezus, mój Bóg i Twój Strzegący nas po życia znój Słodycz największa Pragnienie najszczersze Kto raz pokochał Będzie już pragnął Będzie tęsknił Będzie głodny Tej miłości największej Której niczym zastąpić się nie da.
Jezus, mój Bóg i Twój Strzegący nas po życia znój Słodycz największa Pragnienie najszczersze Kto raz pokochał Będzie już pragnął Będzie tęsknił Będzie głodny Tej miłości największej Której niczym zastąpić się nie da.
Mirosława, 2014-12-17
Ty wykarmiłeś mnie swą ręką, Ty zwilżałeś moje spragnione usta, Ty wytyczałeś mi ścieżki, po których chodziłam, Ty słońcem oświetlałeś mi drogę, prowadząc mnie za rękę, bym nie błądziła i nie szukała tego, czego znaleźć nie można - pełni, bo Ty nią jesteś!
Ty wykarmiłeś mnie swą ręką, Ty zwilżałeś moje spragnione usta, Ty wytyczałeś mi ścieżki, po których chodziłam, Ty słońcem oświetlałeś mi drogę, prowadząc mnie za rękę, bym nie błądziła i nie szukała tego, czego znaleźć nie można - pełni, bo Ty nią jesteś!
Agnieszka, 2014-12-17
Jezus powiedział Siostrze Faustynie: "O trzeciej godzinie błagaj mojego Miłosierdzia (...). W tej godzinie nie odmówię duszy niczego, która mnie prosi przez Mękę Moją." Po wielu latach zmagania z niepłodnością oddaliśmy się Bożemu Miłosierdziu w Koronce do Miłosierdzia i Nowennie za przyczyną świętej Siostry Faustyny. Na łaskę poczęcia nie trzeba było długo czekać. Jezu, ufam Tobie!
Jezus powiedział Siostrze Faustynie: "O trzeciej godzinie błagaj mojego Miłosierdzia (...). W tej godzinie nie odmówię duszy niczego, która mnie prosi przez Mękę Moją." Po wielu latach zmagania z niepłodnością oddaliśmy się Bożemu Miłosierdziu w Koronce do Miłosierdzia i Nowennie za przyczyną świętej Siostry Faustyny. Na łaskę poczęcia nie trzeba było długo czekać. Jezu, ufam Tobie!
Bogdan, 2014-12-16
Jezu, dziękuję Ci,że dajesz mi łaskę trwania przez dłuższy czas w czystości, myśli, i uczynków. Wiele mnie to kosztuje, by rezygnować z grzesznych myśli, pragnień, patrzenia, pożądania. Dziękuję, Jezu, za Twoją łaskę, proszę daj mi łaskę całkowitej i pełnej czystości, pomagaj mi zmieniać patrzenie na kobiety, nie jak na przedmiot pożądania, ale jak na osobę. Przyjdź, Panie, przychodź zawsze i bądź ze mną, bo tylko z Tobą czystość jest możliwa i piękna.
Jezu, dziękuję Ci,że dajesz mi łaskę trwania przez dłuższy czas w czystości, myśli, i uczynków. Wiele mnie to kosztuje, by rezygnować z grzesznych myśli, pragnień, patrzenia, pożądania. Dziękuję, Jezu, za Twoją łaskę, proszę daj mi łaskę całkowitej i pełnej czystości, pomagaj mi zmieniać patrzenie na kobiety, nie jak na przedmiot pożądania, ale jak na osobę. Przyjdź, Panie, przychodź zawsze i bądź ze mną, bo tylko z Tobą czystość jest możliwa i piękna.
Mirosława, 2014-12-16
Jezus Chrystus jest światłem mojej mrocznej duszy. Pozwala ujrzeć nadzieję na dziś i na jutro. Pozwala odkłamać to wszystko, co jest przeciwko mnie, co zmusza mnie do myślenia o sobie źle. Pozwala mi ujrzeć siebie w prawdzie, która mówi,że jestem coś warta skoro umiera dla mnie, że nie jestem nigdy na pozycji straconej. Odnajduje mnie, rozjaśnia mrok i wkłada w moje serce posłannictwo -trwaj!
Jezus Chrystus jest światłem mojej mrocznej duszy. Pozwala ujrzeć nadzieję na dziś i na jutro. Pozwala odkłamać to wszystko, co jest przeciwko mnie, co zmusza mnie do myślenia o sobie źle. Pozwala mi ujrzeć siebie w prawdzie, która mówi,że jestem coś warta skoro umiera dla mnie, że nie jestem nigdy na pozycji straconej. Odnajduje mnie, rozjaśnia mrok i wkłada w moje serce posłannictwo -trwaj!
Agnieszka, 2014-12-14
Jezu, ufam Tobie. Dziękuję za wszystko, co dla mnie czynisz. Zachęcam do odmawiania Nowenny Pompejańskiej(nowenna różańcowa) to bardzo silna modlitwa, tzw. nie do odparcia.
Jezu, ufam Tobie. Dziękuję za wszystko, co dla mnie czynisz. Zachęcam do odmawiania Nowenny Pompejańskiej(nowenna różańcowa) to bardzo silna modlitwa, tzw. nie do odparcia.
Anieszka, 2014-12-14
Kochany Jezu, kilka miesięcy temu moja mama zachorowała na raka, w międzyczasie odszedł do Ciebie mój tato, na początku diagnoza mamy była jednoznaczna - że dni ma policzone... Załamałam się... Zrezygnowana powiedziałam, że bez Ciebie, Panie Jezu, nie poradzę sobie, nie będę potrafiła być dla mamy wsparciem, bo jestem za słaba, by być silną i wspierać mamę... Wtedy coś nagle we mnie się obudziło, wbrew rozsądkowi i słowom lekarzy wierzyłam, że tylko Ty, Panie Jezu, jesteś Tym, który decyduje o życiu i śmierci... Mama przeszła chemioterapię i obecnie jesteśmy po badaniach. Niestety lekarze nadal twierdzą, że stan mamy jest bardzo poważny i po Świętach Bożego Narodzenia podejmą decyzję, co dalej... A ja ciągle wierzę i ufam, że dla Ciebie, Jezu Miłosierny, nie ma rzeczy niemożliwych... Zresztą, pomimo diagnoz mama funkcjonuje i żyje tak, jakby wcale nie była poważnie chora... To jest dla mnie dowodem, że trwasz przy nas, przy mamie... Panie Jezu, nie pozwól, bym kiedykolwiek straciła wiarę i ufność w Twoje bezgraniczne miłosierdzie... Kochany Jezu, ufam Tobie, całym moim sercem i całą moją duszą, ufam Tobie.
Kochany Jezu, kilka miesięcy temu moja mama zachorowała na raka, w międzyczasie odszedł do Ciebie mój tato, na początku diagnoza mamy była jednoznaczna - że dni ma policzone... Załamałam się... Zrezygnowana powiedziałam, że bez Ciebie, Panie Jezu, nie poradzę sobie, nie będę potrafiła być dla mamy wsparciem, bo jestem za słaba, by być silną i wspierać mamę... Wtedy coś nagle we mnie się obudziło, wbrew rozsądkowi i słowom lekarzy wierzyłam, że tylko Ty, Panie Jezu, jesteś Tym, który decyduje o życiu i śmierci... Mama przeszła chemioterapię i obecnie jesteśmy po badaniach. Niestety lekarze nadal twierdzą, że stan mamy jest bardzo poważny i po Świętach Bożego Narodzenia podejmą decyzję, co dalej... A ja ciągle wierzę i ufam, że dla Ciebie, Jezu Miłosierny, nie ma rzeczy niemożliwych... Zresztą, pomimo diagnoz mama funkcjonuje i żyje tak, jakby wcale nie była poważnie chora... To jest dla mnie dowodem, że trwasz przy nas, przy mamie... Panie Jezu, nie pozwól, bym kiedykolwiek straciła wiarę i ufność w Twoje bezgraniczne miłosierdzie... Kochany Jezu, ufam Tobie, całym moim sercem i całą moją duszą, ufam Tobie.
Monika, 2014-12-14
Jezusku Kochany, Moj Przyjacielu, chcę Ci podziękować za wszystkie dary, jakie mi dajesz. Dzięki Tobie zobaczyłam prawdziwe Boże miłosierdzie i że nie jestem sama. Proszę Cię o cud dla mojej mamusi, o dobre wyniki dla niej. Potrzebuję jej jeszcze. Błagam o przelanie Bożego miłosierdzia w serce mojego męża, aby zrozumiał i się opamiętał. Aby znowu powrócił do Ciebie, jak kiedyś. A wtedy wiem, że wszystko się ułoży. Nie zostawiaj mnie samą z tym krzyżem, pomóż mi, proszę, wiem że jesteś koło mnie. Dziękuję za wspaniałą córkę. Kocham Cię, Jezu mój, jesteś dla mnie wszystkim, co mam, moim największym Przyjacielem. Oddaję Tobie całe moje życie i mojej rodziny.
Jezusku Kochany, Moj Przyjacielu, chcę Ci podziękować za wszystkie dary, jakie mi dajesz. Dzięki Tobie zobaczyłam prawdziwe Boże miłosierdzie i że nie jestem sama. Proszę Cię o cud dla mojej mamusi, o dobre wyniki dla niej. Potrzebuję jej jeszcze. Błagam o przelanie Bożego miłosierdzia w serce mojego męża, aby zrozumiał i się opamiętał. Aby znowu powrócił do Ciebie, jak kiedyś. A wtedy wiem, że wszystko się ułoży. Nie zostawiaj mnie samą z tym krzyżem, pomóż mi, proszę, wiem że jesteś koło mnie. Dziękuję za wspaniałą córkę. Kocham Cię, Jezu mój, jesteś dla mnie wszystkim, co mam, moim największym Przyjacielem. Oddaję Tobie całe moje życie i mojej rodziny.
daneczka, 2014-12-13
Jezu, ufam Tobie! Kochany Jezu, od chwili, kiedy zaufałam Tobie całkowicie i pozwoliłam Tobie mną kierować, doznaję tylu łask Bożych, a miłość Boża rozpala moje serce każdego dnia taką gorącą miłością, którą chciałabym się podzielić z całym światem. Chciałabym jak św. Siostra Faustyna wołać na cały świat: kochajcie Boga, bo dobry jest i wielkiego miłosierdzia. Kochana Siostro Faustyno, odkąd czytam twój "Dzienniczek", tyle zrozumiałam sytuacji z mojego życia, że to nie przypadki, co dzieje się w mojej rodzinie i wśród znajomych, że to są łaski, które Pan nam zsyła, tylko my musimy się na nie otworzyć i je przyjąć. Przyjąć z miłością, gdy zsyła nam cierpienie i ofiarować je za dusze cierpiące w czyśćcu lub za żyjące, które nie znają Boga lub się zagubiły i nie mogą wrócić do Niego. Ty, Siostrzyczko, ukazałaś mi prawdę o mnie samej. Nauczyłaś mnie, jak Bogu dziękować i jak przyjmować łaski, które na nas zsyła. Twoje słowa o życiu nauczyły mnie, że nic na siłę. Że każdy musi sam dojrzeć do tej Jednej Prawdy, prawdy o Bogu, że On żyje i jest wśród nas. Tak bardzo Cię prosiłam, aby mój najdroższy mąż Zbyszek zaufał Tobie tak jak ja to zrobiłam i aby kochał Cię, Jezu, miłością żywą i pełną. Kiedy zrozumiałam, że wszystko, co się dzieje, jest wolą Boga, i tak musi być, wtedy tyle łask Pan zesłał na moją rodzinę, że jest mi trudno je wyliczyć. Często wchodzę na tę stronę i czerpię z tego naczynia ufności i miłości Bożej siłę tak bardzo mi potrzebną do udżwignięcia tylu łask naraz. Dziękuję też wszystkim świętym, którzy tak bardzo mi pomagają, a najbardziej św. Janowi Pawłowi II oraz św.Ricie, która nie tak dawno bardzo mi pomogła. Ja odkąd usłyszałam takie słowa, że to Pan kieruje naszym życiem, a nie przypadki, najpierw słowa te wypowiedział mój proboszcz, ksiądz Jacek, a póżniej mój brat. Gdy zaczęłam myśleć o wszystkich zdarzeniach i sytuacjach, gdy zaczęłam je analizować i patrzeć inaczej niż dotąd, wtedy ujrzałam Dobro, jakie Bóg czyni wśród nas i jak bardzo pomagają Mu w tym wszyscy święci w Niebie. Ufam Tobie, kochany Jezu, że doprowadzisz mojego męża do siebie, tak jak zrobiłeś to ze mną. Ufam, że wszyscy ludzie poznają Twoją niezmierzoną Miłość i Miłosierdzie. Kochany Jezu, Kochana św. Faustyno, dziękuję Wam, że wysłuchaliście moje modlitwy za mojego pracownika Jurka. Dziękuję za łaski, jakie mu zesłaliście. Dziękuję w jego imieniu, ponieważ on sam nie potrafi, ale z Bożą pomocą nauczy się tego. Dziękuję Ci, dobry Boże, za to, że jego śp. ojciec dzisiaj odszedł do Pana, a zanim odszedł, pojednał się wcześniej z Bogiem. Dziękuję za to, że nie zapomniał o swoim synu, który tyle lat spędził w domu dziecka. Ojciec jego zostawił mu spadek, pieniądze i mieszkanie ?, czego ten chłopak się nie spodziewał i złorzeczył wcześniej ojcu za to, że nie chciał go wychowywać i oddał do domu dziecka. Spójrzcie ,jak Pan Jezus wszystko za niego poukładał. A sprawiła to Mateczka Maryja,która zapukała do jego drzwi, przyprowadzając go do mojego domu. Ile z nim walczyliśmy, aby nie bluźnił przeciwko Bogu, tylko my wiemy. Potem pozwolił sobie kupić medalik, który do dzisiaj nosi. Z Łagiewnik obiera pisma, które czyta. Myślę, że powoli wraca do Boga. Jego całkowity powrót zależy tylko od niego, Bóg zrobił wszystko, aby uwierzył w Jego istnienie. Przywrócił mu ojca, pozwolił pojednać się z nim i zabrał go do siebie. Dziękuję Ci, dobry Boże, za tę łaskę dla mojego pracownika Jurka.
Jezu, ufam Tobie! Kochany Jezu, od chwili, kiedy zaufałam Tobie całkowicie i pozwoliłam Tobie mną kierować, doznaję tylu łask Bożych, a miłość Boża rozpala moje serce każdego dnia taką gorącą miłością, którą chciałabym się podzielić z całym światem. Chciałabym jak św. Siostra Faustyna wołać na cały świat: kochajcie Boga, bo dobry jest i wielkiego miłosierdzia. Kochana Siostro Faustyno, odkąd czytam twój "Dzienniczek", tyle zrozumiałam sytuacji z mojego życia, że to nie przypadki, co dzieje się w mojej rodzinie i wśród znajomych, że to są łaski, które Pan nam zsyła, tylko my musimy się na nie otworzyć i je przyjąć. Przyjąć z miłością, gdy zsyła nam cierpienie i ofiarować je za dusze cierpiące w czyśćcu lub za żyjące, które nie znają Boga lub się zagubiły i nie mogą wrócić do Niego. Ty, Siostrzyczko, ukazałaś mi prawdę o mnie samej. Nauczyłaś mnie, jak Bogu dziękować i jak przyjmować łaski, które na nas zsyła. Twoje słowa o życiu nauczyły mnie, że nic na siłę. Że każdy musi sam dojrzeć do tej Jednej Prawdy, prawdy o Bogu, że On żyje i jest wśród nas. Tak bardzo Cię prosiłam, aby mój najdroższy mąż Zbyszek zaufał Tobie tak jak ja to zrobiłam i aby kochał Cię, Jezu, miłością żywą i pełną. Kiedy zrozumiałam, że wszystko, co się dzieje, jest wolą Boga, i tak musi być, wtedy tyle łask Pan zesłał na moją rodzinę, że jest mi trudno je wyliczyć. Często wchodzę na tę stronę i czerpię z tego naczynia ufności i miłości Bożej siłę tak bardzo mi potrzebną do udżwignięcia tylu łask naraz. Dziękuję też wszystkim świętym, którzy tak bardzo mi pomagają, a najbardziej św. Janowi Pawłowi II oraz św.Ricie, która nie tak dawno bardzo mi pomogła. Ja odkąd usłyszałam takie słowa, że to Pan kieruje naszym życiem, a nie przypadki, najpierw słowa te wypowiedział mój proboszcz, ksiądz Jacek, a póżniej mój brat. Gdy zaczęłam myśleć o wszystkich zdarzeniach i sytuacjach, gdy zaczęłam je analizować i patrzeć inaczej niż dotąd, wtedy ujrzałam Dobro, jakie Bóg czyni wśród nas i jak bardzo pomagają Mu w tym wszyscy święci w Niebie. Ufam Tobie, kochany Jezu, że doprowadzisz mojego męża do siebie, tak jak zrobiłeś to ze mną. Ufam, że wszyscy ludzie poznają Twoją niezmierzoną Miłość i Miłosierdzie. Kochany Jezu, Kochana św. Faustyno, dziękuję Wam, że wysłuchaliście moje modlitwy za mojego pracownika Jurka. Dziękuję za łaski, jakie mu zesłaliście. Dziękuję w jego imieniu, ponieważ on sam nie potrafi, ale z Bożą pomocą nauczy się tego. Dziękuję Ci, dobry Boże, za to, że jego śp. ojciec dzisiaj odszedł do Pana, a zanim odszedł, pojednał się wcześniej z Bogiem. Dziękuję za to, że nie zapomniał o swoim synu, który tyle lat spędził w domu dziecka. Ojciec jego zostawił mu spadek, pieniądze i mieszkanie ?, czego ten chłopak się nie spodziewał i złorzeczył wcześniej ojcu za to, że nie chciał go wychowywać i oddał do domu dziecka. Spójrzcie ,jak Pan Jezus wszystko za niego poukładał. A sprawiła to Mateczka Maryja,która zapukała do jego drzwi, przyprowadzając go do mojego domu. Ile z nim walczyliśmy, aby nie bluźnił przeciwko Bogu, tylko my wiemy. Potem pozwolił sobie kupić medalik, który do dzisiaj nosi. Z Łagiewnik obiera pisma, które czyta. Myślę, że powoli wraca do Boga. Jego całkowity powrót zależy tylko od niego, Bóg zrobił wszystko, aby uwierzył w Jego istnienie. Przywrócił mu ojca, pozwolił pojednać się z nim i zabrał go do siebie. Dziękuję Ci, dobry Boże, za tę łaskę dla mojego pracownika Jurka.
Anita, 2014-12-12
Pragnę przekazać to niewiarygodne świadectwo... by i w taki sposób podziękować Panu Jezusowi za Jego niesamowitą miłość i miłosierdzie oraz Siostrze Faustynie za wstawiennictwo... Jestem osobą m.in. uczącą się - bardzo trudnego zawodu. Mianowicie - rzeczoznawstwa majątkowego... Ukończyłam studium, potem przyszedł czas na podjęcie praktyk zawodowych. Za cudownym wstawiennictwem Siostry Faustyny udało mi się podjąć praktyki i je ukończyć. Zaliczyłam - chociaż było bardzo trudno, czasami wręcz niemożliwe do zrealizowania. W międzyczasie bardzo się rozchorowałam na nieuleczalną chorobę ... Ale cudownie zdrowieję! Czeka mnie teraz egzamin z tego przedmiotu... Dziś dowiedziałam się, iż moja koleżanka zdała ten trudny egzamin na rzeczoznawcę majątkowego... Obydwie szczerze wierzymy, iż to dzięki łasce miłosierdzia Bożego... Modliłam się za nią przez Koronkę do Miłosierdzia Bożego... Głęboko wierzę, iż zarówno moje cudowne ukończenie praktyk, wracanie do zdrowia, jak i jej szczęśliwie zdany egzamin... miały miejsce tylko dzięki miłosierdziu Pana Jezusa i wstawiennictwu Siostry Faustyny... Gorąco w to wierzę i pragnę złożyć to świadectwo. Teraz mnie czeka egzamin... i błagam, błagam Siostrę Faustynę o modlitwę za mną ... A Pana Jezusa - jeżeli jest Jego taka wola - o miłosierdzie dla mnie i pomoc w zdaniu egzaminu, by ukończyć dzieło, które rozpoczęłam. Zawierzam siebie, zdrowie i mój egzamin na rzeczoznawcę majątkowego Panu Jezusowi. JEZU, UFAM TOBIE! Szczególnie w tym trudnym dla mnie okresie ...
Pragnę przekazać to niewiarygodne świadectwo... by i w taki sposób podziękować Panu Jezusowi za Jego niesamowitą miłość i miłosierdzie oraz Siostrze Faustynie za wstawiennictwo... Jestem osobą m.in. uczącą się - bardzo trudnego zawodu. Mianowicie - rzeczoznawstwa majątkowego... Ukończyłam studium, potem przyszedł czas na podjęcie praktyk zawodowych. Za cudownym wstawiennictwem Siostry Faustyny udało mi się podjąć praktyki i je ukończyć. Zaliczyłam - chociaż było bardzo trudno, czasami wręcz niemożliwe do zrealizowania. W międzyczasie bardzo się rozchorowałam na nieuleczalną chorobę ... Ale cudownie zdrowieję! Czeka mnie teraz egzamin z tego przedmiotu... Dziś dowiedziałam się, iż moja koleżanka zdała ten trudny egzamin na rzeczoznawcę majątkowego... Obydwie szczerze wierzymy, iż to dzięki łasce miłosierdzia Bożego... Modliłam się za nią przez Koronkę do Miłosierdzia Bożego... Głęboko wierzę, iż zarówno moje cudowne ukończenie praktyk, wracanie do zdrowia, jak i jej szczęśliwie zdany egzamin... miały miejsce tylko dzięki miłosierdziu Pana Jezusa i wstawiennictwu Siostry Faustyny... Gorąco w to wierzę i pragnę złożyć to świadectwo. Teraz mnie czeka egzamin... i błagam, błagam Siostrę Faustynę o modlitwę za mną ... A Pana Jezusa - jeżeli jest Jego taka wola - o miłosierdzie dla mnie i pomoc w zdaniu egzaminu, by ukończyć dzieło, które rozpoczęłam. Zawierzam siebie, zdrowie i mój egzamin na rzeczoznawcę majątkowego Panu Jezusowi. JEZU, UFAM TOBIE! Szczególnie w tym trudnym dla mnie okresie ...
mariusz, 2014-12-06
Choć, Panie Jezu, zabrałeś mi Synka, wierzę głęboko ,że jest on z Tobą i jest szczęśliwy. Dziękuję Ci z całego serca, że pozwoliłeś mi być nadal z jego mamą. I wierzę, że nam pozwolisz już razem zostać i żebym już nie popełnił żadnego głupstwa i żył z głęboką wiarą. Błagam Synka i Ciebie, Panie Jezu. o wybaczenie.
Choć, Panie Jezu, zabrałeś mi Synka, wierzę głęboko ,że jest on z Tobą i jest szczęśliwy. Dziękuję Ci z całego serca, że pozwoliłeś mi być nadal z jego mamą. I wierzę, że nam pozwolisz już razem zostać i żebym już nie popełnił żadnego głupstwa i żył z głęboką wiarą. Błagam Synka i Ciebie, Panie Jezu. o wybaczenie.
Ania, 2014-12-06
Dziękuję, kochana święta Faustynko, że czuwałaś przy moim synu w czasie badań, wynik wyszedł dobry nie musimy znowu zaczynać leczenia, co sugerowali nam lekarze z innego szpitala. Dziękuję za wysłuchanie moich modlitw do Ciebie. Dziękuję Maryi Najświętszej oraz Panu Jezusowi za wysłuchanie mojej Nowenny Pompejańskiej w Tej intencji. BOGU NIECH BĘDĄ DZIĘKI.
Dziękuję, kochana święta Faustynko, że czuwałaś przy moim synu w czasie badań, wynik wyszedł dobry nie musimy znowu zaczynać leczenia, co sugerowali nam lekarze z innego szpitala. Dziękuję za wysłuchanie moich modlitw do Ciebie. Dziękuję Maryi Najświętszej oraz Panu Jezusowi za wysłuchanie mojej Nowenny Pompejańskiej w Tej intencji. BOGU NIECH BĘDĄ DZIĘKI.
Henryka, 2014-12-06
Jezu, całym sercem dziękuję. Byłam w sytuacji bez wyjścia. Ale Ty pokazałeś, bo dla Ciebie wszystko jest możliwe. Wołałam do Ciebie i wysłuchałeś mnie. Dziękuję, uwielbiam Cię Jezu, wywyższam Cię, Jezu, błogosławię święte imię Twoje. Troszcz się nadal, aby moje kłopoty skończyły się na zawsze. Ty wszystko możesz. Bądź wola Twoja.
Jezu, całym sercem dziękuję. Byłam w sytuacji bez wyjścia. Ale Ty pokazałeś, bo dla Ciebie wszystko jest możliwe. Wołałam do Ciebie i wysłuchałeś mnie. Dziękuję, uwielbiam Cię Jezu, wywyższam Cię, Jezu, błogosławię święte imię Twoje. Troszcz się nadal, aby moje kłopoty skończyły się na zawsze. Ty wszystko możesz. Bądź wola Twoja.
Katarzyna, 2014-12-06
Jezu Drogi, dziękuję Ci za wszelkie łaski, szczególnie w tej trudnej sprawie. Proszę, wybacz nam wszystko, co złe, i pomóż w tej najważniejszej sprawie. Święta Faustynko, proszę, pomóż mi, w tej życiowej sprawie, proszę Cię całym sercem! Dziękuję Ci, Jezu.
Jezu Drogi, dziękuję Ci za wszelkie łaski, szczególnie w tej trudnej sprawie. Proszę, wybacz nam wszystko, co złe, i pomóż w tej najważniejszej sprawie. Święta Faustynko, proszę, pomóż mi, w tej życiowej sprawie, proszę Cię całym sercem! Dziękuję Ci, Jezu.
Gabriela, 2014-12-02
Jezu najukochańszy, całym sercem dziękuję Ci za moje uzdorwienie, dziękuję, jestem szczęśliwa, uśmiechnięta, radosna, czuję się bardzo dobrze, dopiero w czwartek idę na badania, ale wierzę, że wszystko jest bardzo dobrze i ja to czuję i mocno wierzę. Jezu, ufam Tobie i dziękuję Ci za moje życie, które jest cudowne,;dziękuję Tobie święta Siostro Faustyno, że wstawiasz się u naszego dobrego Pana w mojej intencji, dziękuję. Zachęcam gorąco każdego człowieka do odmawiania tej cudownej modlitwy, jaką jest Koronka. Zawierzcie swoje całe życie Jezusowi i mocno zaufajcie Mu, Jezus nigdy Cię nie opuści, On jest zawsze przy tobie!!! Chwała Panu, Alleluja.
Jezu najukochańszy, całym sercem dziękuję Ci za moje uzdorwienie, dziękuję, jestem szczęśliwa, uśmiechnięta, radosna, czuję się bardzo dobrze, dopiero w czwartek idę na badania, ale wierzę, że wszystko jest bardzo dobrze i ja to czuję i mocno wierzę. Jezu, ufam Tobie i dziękuję Ci za moje życie, które jest cudowne,;dziękuję Tobie święta Siostro Faustyno, że wstawiasz się u naszego dobrego Pana w mojej intencji, dziękuję. Zachęcam gorąco każdego człowieka do odmawiania tej cudownej modlitwy, jaką jest Koronka. Zawierzcie swoje całe życie Jezusowi i mocno zaufajcie Mu, Jezus nigdy Cię nie opuści, On jest zawsze przy tobie!!! Chwała Panu, Alleluja.
Magdalena, 2014-12-02
Siostrzyczko Faustynko, dziękuję Ci za Twoje wstawiennictwo w tak wielu naszych sprawach. Niedawno obchodziliśmy z mężem naszą 23 rocznicę ślubu. Bardzo Cię proszę - podziękuj w naszym imieniu Panu Jezusowi za te wszystkie wspólne lata, za miłość, za dzieci, którymi zostaliśmy obdarzeni, za wszystkie łaski, które otrzymaliśmy, i uproś Pana dalszą opiekę nad naszą rodziną. Siostro Faustynko, Pan Jezus pozwolił Ci rozdawać łaski, kiedy chcesz, komu chcesz i ile chcesz - prosimy Cię, racz obdarzać nimi także nas. JEZU, UFAMY TOBIE! Amen.
Siostrzyczko Faustynko, dziękuję Ci za Twoje wstawiennictwo w tak wielu naszych sprawach. Niedawno obchodziliśmy z mężem naszą 23 rocznicę ślubu. Bardzo Cię proszę - podziękuj w naszym imieniu Panu Jezusowi za te wszystkie wspólne lata, za miłość, za dzieci, którymi zostaliśmy obdarzeni, za wszystkie łaski, które otrzymaliśmy, i uproś Pana dalszą opiekę nad naszą rodziną. Siostro Faustynko, Pan Jezus pozwolił Ci rozdawać łaski, kiedy chcesz, komu chcesz i ile chcesz - prosimy Cię, racz obdarzać nimi także nas. JEZU, UFAMY TOBIE! Amen.
Ewa, 2014-12-02
Święta Faustyno, dziękuję Ci za wstawiennictwo u Jezusa Miłosiernego, bo cudownie przyszła na świat wnusia Alicja. Niespodziewanie była owinięta trzy razy pępowiną i w czasie porodu lekarz bardzo szybko zadziałał i kleszczowo - profesjonalnie wyjął naszą małą kruszynkę. Mała bardzo szybko złapała oddech i cudownie się rozwija. Ucierpiała przy tym trochę mama dziecka, ale dzięki wspaniałej opiece tego samego lekarza dochodzi do siebie i jest szczęśliwa. Jezu, ufam Tobie i nadal się do Ciebie modlę. Babcia Ewa.
Święta Faustyno, dziękuję Ci za wstawiennictwo u Jezusa Miłosiernego, bo cudownie przyszła na świat wnusia Alicja. Niespodziewanie była owinięta trzy razy pępowiną i w czasie porodu lekarz bardzo szybko zadziałał i kleszczowo - profesjonalnie wyjął naszą małą kruszynkę. Mała bardzo szybko złapała oddech i cudownie się rozwija. Ucierpiała przy tym trochę mama dziecka, ale dzięki wspaniałej opiece tego samego lekarza dochodzi do siebie i jest szczęśliwa. Jezu, ufam Tobie i nadal się do Ciebie modlę. Babcia Ewa.
Weronika, 2014-12-01
Droga św. Faustynko, dziękuję Tobie za wstawiennictwo u Jezusa Miłosiernego, naszego Pana Jedynego, w trudnej sprawie. Proszę, proś za mną o uzdrowienie z mej choroby, proszę, pomóż mi też w innej trudnej sprawie. Dziękuję Ci.
Droga św. Faustynko, dziękuję Tobie za wstawiennictwo u Jezusa Miłosiernego, naszego Pana Jedynego, w trudnej sprawie. Proszę, proś za mną o uzdrowienie z mej choroby, proszę, pomóż mi też w innej trudnej sprawie. Dziękuję Ci.
lidka, 2014-11-27
Zachęcam wszystkich do modlitwy do Maryji i Pana Jezusa. Będąc w ciąży odmawiałam Nowennę Pompejańską za chorego pradziadka. Pradziadek miał niedobre wyniki, które wskazywały, że ma raka. Prosiłam Maryję o zdrowie dla Niego i zostałam wysłuchana. W dniu kiedy urodziła się moja córeczka dowiedzieliśmy się, że dziadek ma dobre wyniki. Dziękuję Maryji za ten wspaniały czas, kiedy mogłam się do niej modlić. Jest to wielki cud, którego mogłam doświadczyć. Dzięki wierze bardziej zbliżyłam się do Boga. Czuję, że jest zawsze blisko nas. Kochani, nie traćcie nadziei, Jezus i Maryja są z nami.
Zachęcam wszystkich do modlitwy do Maryji i Pana Jezusa. Będąc w ciąży odmawiałam Nowennę Pompejańską za chorego pradziadka. Pradziadek miał niedobre wyniki, które wskazywały, że ma raka. Prosiłam Maryję o zdrowie dla Niego i zostałam wysłuchana. W dniu kiedy urodziła się moja córeczka dowiedzieliśmy się, że dziadek ma dobre wyniki. Dziękuję Maryji za ten wspaniały czas, kiedy mogłam się do niej modlić. Jest to wielki cud, którego mogłam doświadczyć. Dzięki wierze bardziej zbliżyłam się do Boga. Czuję, że jest zawsze blisko nas. Kochani, nie traćcie nadziei, Jezus i Maryja są z nami.
Jan, 2014-11-27
Przede wszystkim chciałbym podziękować św. Ricie za pomoc w naprawdę niezliczonej ilości trudnych spraw, których nie jestem już w stanie w całości nawet sobie przypomnieć. To ważniejsze niż często mogłoby się wydawać - być wdzięcznym Bogu za otrzymywane łaski. Proszę o dar kontrolowania codziennych zajęć w sposób zgodny z wolą Bożą. O umiejętność rozpoznania tego, co dobre i tego, co złe. Potrzebuję realnego wsparcia w rzetelnym wypełnianiu obowiązków i kierowaniu wszystkich trosk i myśli do Boga, proszę o modlitwę w intencji swojej i wszystkich ludzi, którzy dają się porwać różnym "przyjemnościom" tego świata i zamiennikom zawierzania Bogu swojego losu. Proszę o modlitwę w intencji wszystkich osób, które nie są zdolne do jakichkolwiek przemyśleń na temat niedoskonałości swojego życia duchowego. Panie Boże, zdaję sobie sprawę z tego, że kieruję do Ciebie tylko prośby, ale wpłyń na mnie tak, abym chciał potem składać Ci wielkie podziękowanie i pokładać ufność tylko w Tobie. Cały czas prześladuje mnie myśl, że Cię obrażam, że tylko tak piszę, a w rzeczywistości nie ma w tym głębi ani postanowienia, ani co mogłoby być najgorsze - szczerości. Dodawaj nam, Panie Boże, więcej otuchy, niż na to zasługujemy i bądź dla nas miłosierny. Zaopiekuj się, Panie Boże, szczególnie pogardzanymi i niepopularnymi wartościami, takimi jak wrażliwość, obowiązkowość, pracowitość, szczerość, prostolinijność, zrównoważenie, a także tak często negatywnie pojmowanym fundamentem, stabilizacją do dobrego życia i dążenia do świętości - rodziną. Na sam koniec proszę o zdrowie dla swoich rodziców i pomyślność w bieżących sprawach i trudnościach. Błogosław, Panie Boże, wszystkim i tym, którzy uznają Cię za niepotrzebny wytwór, z którym nie mają nic wspólnego. Tych, którzy przy Tobie trwają obdarzaj pokorą.
Przede wszystkim chciałbym podziękować św. Ricie za pomoc w naprawdę niezliczonej ilości trudnych spraw, których nie jestem już w stanie w całości nawet sobie przypomnieć. To ważniejsze niż często mogłoby się wydawać - być wdzięcznym Bogu za otrzymywane łaski. Proszę o dar kontrolowania codziennych zajęć w sposób zgodny z wolą Bożą. O umiejętność rozpoznania tego, co dobre i tego, co złe. Potrzebuję realnego wsparcia w rzetelnym wypełnianiu obowiązków i kierowaniu wszystkich trosk i myśli do Boga, proszę o modlitwę w intencji swojej i wszystkich ludzi, którzy dają się porwać różnym "przyjemnościom" tego świata i zamiennikom zawierzania Bogu swojego losu. Proszę o modlitwę w intencji wszystkich osób, które nie są zdolne do jakichkolwiek przemyśleń na temat niedoskonałości swojego życia duchowego. Panie Boże, zdaję sobie sprawę z tego, że kieruję do Ciebie tylko prośby, ale wpłyń na mnie tak, abym chciał potem składać Ci wielkie podziękowanie i pokładać ufność tylko w Tobie. Cały czas prześladuje mnie myśl, że Cię obrażam, że tylko tak piszę, a w rzeczywistości nie ma w tym głębi ani postanowienia, ani co mogłoby być najgorsze - szczerości. Dodawaj nam, Panie Boże, więcej otuchy, niż na to zasługujemy i bądź dla nas miłosierny. Zaopiekuj się, Panie Boże, szczególnie pogardzanymi i niepopularnymi wartościami, takimi jak wrażliwość, obowiązkowość, pracowitość, szczerość, prostolinijność, zrównoważenie, a także tak często negatywnie pojmowanym fundamentem, stabilizacją do dobrego życia i dążenia do świętości - rodziną. Na sam koniec proszę o zdrowie dla swoich rodziców i pomyślność w bieżących sprawach i trudnościach. Błogosław, Panie Boże, wszystkim i tym, którzy uznają Cię za niepotrzebny wytwór, z którym nie mają nic wspólnego. Tych, którzy przy Tobie trwają obdarzaj pokorą.
Aga, 2014-11-26
Panie Jezu, Chryste Królu, dziękuję Ci całym sercem za pomyślne rozwiązanie spraw zawodowych mojego taty. To Twoja zasługa, Panie, że sprawy obróciły się na dobre, chociaż nic na to nie wskazywało. Dziękujemy, JEZU, i kochamy Ciebie.
Panie Jezu, Chryste Królu, dziękuję Ci całym sercem za pomyślne rozwiązanie spraw zawodowych mojego taty. To Twoja zasługa, Panie, że sprawy obróciły się na dobre, chociaż nic na to nie wskazywało. Dziękujemy, JEZU, i kochamy Ciebie.
Maciej, 2014-11-26
Kilka dni temu poczułem bóle w mostku. Każdy zawałowiec wie, co to znaczy. W mojej obecnej sytuacji choroba, szpital byłyby bardzo dużym ciężarem dla mojej rodziny. Prosiłem o pomoc świętą Siostrę Faustynę. Przycisnąłem do serca różaniec z relikwią świętej. Po dwóch dniach objawy ustąpiły. Czuję się dobrze.
Kilka dni temu poczułem bóle w mostku. Każdy zawałowiec wie, co to znaczy. W mojej obecnej sytuacji choroba, szpital byłyby bardzo dużym ciężarem dla mojej rodziny. Prosiłem o pomoc świętą Siostrę Faustynę. Przycisnąłem do serca różaniec z relikwią świętej. Po dwóch dniach objawy ustąpiły. Czuję się dobrze.
Magdalena, 2014-11-26
Panie Jezu Ukochany, Siostrzyczko Faustynko - dziękuję Wam tysiąckroć za wczorajszy wieczór w Kaplicy i wszystko to, co się tam wydarzyło! Był to BARDZO cenny dla mnie czas. Dziękujemy także BARDZO za Emilkę, która przyszła na ten świat dzisiaj rano! Kolejne szczęście i cud prawdziwy. Błagam o błogosławieństwo dla mojego brata i jego żony oraz dzieci. Dziękuję za wszystko Panie! JEZU, UFAMY TOBIE i błagamy o Twe miłosierdzie, prosimy o dalszą opiekę Najświętszej Matki Maryi oraz nieustające wstawiennictwo naszej ukochanej Siostrzyczki Faustynki u Boga, Pana naszego. Amen.
Panie Jezu Ukochany, Siostrzyczko Faustynko - dziękuję Wam tysiąckroć za wczorajszy wieczór w Kaplicy i wszystko to, co się tam wydarzyło! Był to BARDZO cenny dla mnie czas. Dziękujemy także BARDZO za Emilkę, która przyszła na ten świat dzisiaj rano! Kolejne szczęście i cud prawdziwy. Błagam o błogosławieństwo dla mojego brata i jego żony oraz dzieci. Dziękuję za wszystko Panie! JEZU, UFAMY TOBIE i błagamy o Twe miłosierdzie, prosimy o dalszą opiekę Najświętszej Matki Maryi oraz nieustające wstawiennictwo naszej ukochanej Siostrzyczki Faustynki u Boga, Pana naszego. Amen.
Daria, 2014-11-25
Od wczoraj męczę się z mocnym bólem gardła. Dziś rano do tego doszedł silny ból podbrzusza. Normalnie w takiej sytuacji wzięłabym jakąś tabletkę przeciwbólową, ale zamiast tego pomyślałam sobie tylko: Jezu, ten ból ofiaruję za cierpiące dusze nieśmiertelne. Przez moją głowę przeszła jeszcze myśl: ciekawe, czy moja ofiara zostanie przyjęta, przecież jestem samą nędzą, tak często upadam... W tej samej chwili zupełnie przeszedł mi ból gardła. Wiem, że był to znak od Ciebie, Jezu! Dziękuję Ci, Jezu, za świętą Siostrę Faustynę, za jej "Dzienniczek", który czytam każdego dnia, za wszystkie zmiany w moim życiu, ale przede wszystkim dziękuję za Twoją miłość, za to, że nadaje ona sens nawet cierpieniu.
Od wczoraj męczę się z mocnym bólem gardła. Dziś rano do tego doszedł silny ból podbrzusza. Normalnie w takiej sytuacji wzięłabym jakąś tabletkę przeciwbólową, ale zamiast tego pomyślałam sobie tylko: Jezu, ten ból ofiaruję za cierpiące dusze nieśmiertelne. Przez moją głowę przeszła jeszcze myśl: ciekawe, czy moja ofiara zostanie przyjęta, przecież jestem samą nędzą, tak często upadam... W tej samej chwili zupełnie przeszedł mi ból gardła. Wiem, że był to znak od Ciebie, Jezu! Dziękuję Ci, Jezu, za świętą Siostrę Faustynę, za jej "Dzienniczek", który czytam każdego dnia, za wszystkie zmiany w moim życiu, ale przede wszystkim dziękuję za Twoją miłość, za to, że nadaje ona sens nawet cierpieniu.
daneczka, 2014-11-24
Jezu, ufam Tobie!!! Tylko te słowa w ciężkich dla mnie chwilach są mi otuchą i pomocą. Do Ciebie, Boże, wznoszę moje serce. Do ciebie się uciekam, Ciebie o miłosierdzie proszę. Jezu, jak mam Ci dziękować Powiedz mi, proszę Cię. Doświadczam tak wielkiej miłości od Ciebie. Tak wielkim miłosierdziem mnie obdarzyłeś, tyle łask zsyłasz na mnie i moją rodzinę. Jak mam Wam dziękować, wszyscy Święci, do których uciekam się każdego dnia i którzy mi tak dużo pomagacie? Jak mam Ci dziękować, Najświętsza Niepokalana Panienko, a moja Kochana Mateczko? Tyle próśb codziennie do Was zanoszę, o tyle łask dla wszystkich proszę Dziękuję Ci, miłosierny Jezu, i Tobie, kochana Siostrzyczko Faustyno, oraz św. Janowi Pawłowi II za pomoc w ukazywaniu prawdy, za to, że dobro zwycięża zło ,chociaż jest trudno i ciężko iść drogą prawdy, tak jak nauczał św. Jan Paweł II. Dziękuję za modlitwę, o którą prosiłam Zgromadzenie Sióstr Bożego Miłosierdzia. Dziękuję Ci, o słodki Jezu, za wszystko, co mi w moim życiu dałeś i dasz w przyszłości. Dziękuję Ci, że jesteś przy mnie i mnie prowadzisz przez moje trudne i bolesne życie. Każda chwila w moim życiu ta, która boli i ta, dzięki której jestem radosna, pochodzi od Ciebie. Ta bolesna bardziej mnie ku Tobie zbliża, ponieważ wtedy zawsze pamiętam, że Ty jesteś blisko mnie i na mnie czekasz ze swoim miłosierdziem i chcesz, abym to z Tobą szła przez życie na dobre i na złe. Gdy jest mi ciężko i smutno, ofiarowuję Tobie moje utrapienia i zmartwienia i zawsze mam w pamięci, że Ty, Król całego świata, cierpiałeś za mnie, dla mojego zbawienia i moich bliskich, i wtedy jest mi lekko na sercu, bo jesteś ze mną i pomagasz mi wyjść cało z kłopotów. Dzięki Ci za to, Jezu!!! Kochany mój Jezu, proszę, ześlij swoich dobrych aniołów, aby czuwali nad moją rodziną, pomogli w chwilach kryzysu. Niech Duch Święty ześle na nas dar jedności i pokoju, aby pokój zapanował w naszych rodzinach, Ojczyżnie oraz na całym świecie. Amen.
Jezu, ufam Tobie!!! Tylko te słowa w ciężkich dla mnie chwilach są mi otuchą i pomocą. Do Ciebie, Boże, wznoszę moje serce. Do ciebie się uciekam, Ciebie o miłosierdzie proszę. Jezu, jak mam Ci dziękować Powiedz mi, proszę Cię. Doświadczam tak wielkiej miłości od Ciebie. Tak wielkim miłosierdziem mnie obdarzyłeś, tyle łask zsyłasz na mnie i moją rodzinę. Jak mam Wam dziękować, wszyscy Święci, do których uciekam się każdego dnia i którzy mi tak dużo pomagacie? Jak mam Ci dziękować, Najświętsza Niepokalana Panienko, a moja Kochana Mateczko? Tyle próśb codziennie do Was zanoszę, o tyle łask dla wszystkich proszę Dziękuję Ci, miłosierny Jezu, i Tobie, kochana Siostrzyczko Faustyno, oraz św. Janowi Pawłowi II za pomoc w ukazywaniu prawdy, za to, że dobro zwycięża zło ,chociaż jest trudno i ciężko iść drogą prawdy, tak jak nauczał św. Jan Paweł II. Dziękuję za modlitwę, o którą prosiłam Zgromadzenie Sióstr Bożego Miłosierdzia. Dziękuję Ci, o słodki Jezu, za wszystko, co mi w moim życiu dałeś i dasz w przyszłości. Dziękuję Ci, że jesteś przy mnie i mnie prowadzisz przez moje trudne i bolesne życie. Każda chwila w moim życiu ta, która boli i ta, dzięki której jestem radosna, pochodzi od Ciebie. Ta bolesna bardziej mnie ku Tobie zbliża, ponieważ wtedy zawsze pamiętam, że Ty jesteś blisko mnie i na mnie czekasz ze swoim miłosierdziem i chcesz, abym to z Tobą szła przez życie na dobre i na złe. Gdy jest mi ciężko i smutno, ofiarowuję Tobie moje utrapienia i zmartwienia i zawsze mam w pamięci, że Ty, Król całego świata, cierpiałeś za mnie, dla mojego zbawienia i moich bliskich, i wtedy jest mi lekko na sercu, bo jesteś ze mną i pomagasz mi wyjść cało z kłopotów. Dzięki Ci za to, Jezu!!! Kochany mój Jezu, proszę, ześlij swoich dobrych aniołów, aby czuwali nad moją rodziną, pomogli w chwilach kryzysu. Niech Duch Święty ześle na nas dar jedności i pokoju, aby pokój zapanował w naszych rodzinach, Ojczyżnie oraz na całym świecie. Amen.
Kamil, 2014-11-21
Szczęść Boże; Drodzy bracia i siostry w Chrystusie Panu Miłosiernym. Mam na imię Kamil; mam 21 lat i uczę się w technikum policealnym. Chciałem się podzielić z wami wszystkimi moim świadectwem ku pokrzepieniu serc; wielu młodych ludzi, którzy walczą o czystość serca. Dzięki Jezusowi Miłosiernemu moje życie się przemienia, chociaż nieraz często upadam,bo jestem tylko nędzą samą i nicością. Kiedy wpadłem w grzech masturbacji i pornografii homoseksualnej nie wiedziałem wtedy, że to grzech. Zaczęło się to niewinnie w okresie szkoły gimnazjalnej; nie wiedziałem, że masturbacja to grzech i to ciężki. Życie moje biegło, a ja niczego nieświadomy zanurzałem się w samogwałcie i chorej pornografii homoseksualnej. Kiedy pewnego dnia 2011 roku w kwietniu przed świętami Wielkanocnymi szperałem po książkach na półce znalazłem małą książeczkę z tytułem: "Jezu, ufam Tobie" o Bożym Miłosierdziu i św. Siostrze Faustynie. Gdy ją zaczełem czytać,spadły mi klapki z oczu, że się tak wyrażę. Zacząłem płakać jak dziecko czytając te pisma i na wyraz swojej nędzy, w której się pogrążyłem i dobroci BOGA, który powiedział, że nie ma liczby przebaczenia, bo Bóg zawsze przebacza. Od młodości chodziłem do kościoła, moi rodzice to wierzący katolicy; mam też rodzeństwo: dwóch braci i siostrę. Wcześniej przystępowałem niegodnie do sakramentów świętych, bo nie wiedziałem, że to grzech i co gorsza ciężki. Po tym objawieniu się nieskończonego miłosierdzia mi przez Jezusa walka dopiero się zaczęła i trwa nadal. Szatan zaczął z całą swoją wściekłością wyżywać się na mnie i wiedzcie, że on nigdy nie ustąpi, tak jak Jezus nigdy nie przestanie nam przebaczać i zapraszać do zmiany życia. Jezus mówi: walka będzie trwać aż do śmierci; ostatnie tchnienie zakończy ją; zwyciężysz cichością. Choć nieraz jeszcze wiele razy upadam, lecz natychmiast się podnoszę, aby iść naprzód za Jezusem i Maryją. Wiem, że nigdy się nie mogę poddać w niczym. Bez Jezusa i Jego miłosierdzia jesteśmy przegrani. Chociaż jestem jeszcze sam, to nie czuję się samotny, wiem, że jeśli będzie taka wola Boża, to kiedyś założę rodzinę. Proszę was wszystkich o modlitwę w mojej intencji o czystość serca i ja modlę się za was wszystkich o potrzebne łaski dla was i o miłosierdzie dla całego świata. Dziękuję Jezusowi za Jego miłość; miłosierdzie i przebaczenie, że zawsze jest z nami, nawet wtedy, gdy Go opuszczamy; On, nasz Pan, nigdy nas nie potępia, tylko sami siebie nieraz potępiamy, wybierajac grzech i odrzucając Jego miłość i przebaczenie. Kochani, nigdy nie możemy wątpić w dobroć Bożą. Jezus zawsze jest z nami, dla Niego nie ma sytuacji bez wyjścia.Pokładajmy nadzieję w Jego miłosierdziu, które pragnie działać w naszych duszach i ufnie idźmy przez życie. Razem z Nim zwyciężymy. Niech Najświętsza Maryja Panna, POKORNA służebnica Pańska prowadzi nas do Jezusa i uczy nas ufać Jemu i w każdej chwili naszego życia wypełniać wolę Bożą. Zachęcam was wszystkich do ufności w Jego nieskończone miłosierdzie, które pragnie działać w naszych duszach i usprawiedliwiać je, bo jak pisze św. Siostra Faustyna: duszo gdziekolwiek jesteś na świecie, choćby grzechy twe były czarne jak noc, nie wątp w dobroć Boga, lecz ufnie zbliż się do Jego promieni, a dusza twoja w śnieg się zamieni. Miłosierdzie Jezusa jest większe od naszych słabości. Razem z Jezusem damy radę. JEZU, UFAM TOBIE. Maryjo, prowadź nas do Jezusa.
Szczęść Boże; Drodzy bracia i siostry w Chrystusie Panu Miłosiernym. Mam na imię Kamil; mam 21 lat i uczę się w technikum policealnym. Chciałem się podzielić z wami wszystkimi moim świadectwem ku pokrzepieniu serc; wielu młodych ludzi, którzy walczą o czystość serca. Dzięki Jezusowi Miłosiernemu moje życie się przemienia, chociaż nieraz często upadam,bo jestem tylko nędzą samą i nicością. Kiedy wpadłem w grzech masturbacji i pornografii homoseksualnej nie wiedziałem wtedy, że to grzech. Zaczęło się to niewinnie w okresie szkoły gimnazjalnej; nie wiedziałem, że masturbacja to grzech i to ciężki. Życie moje biegło, a ja niczego nieświadomy zanurzałem się w samogwałcie i chorej pornografii homoseksualnej. Kiedy pewnego dnia 2011 roku w kwietniu przed świętami Wielkanocnymi szperałem po książkach na półce znalazłem małą książeczkę z tytułem: "Jezu, ufam Tobie" o Bożym Miłosierdziu i św. Siostrze Faustynie. Gdy ją zaczełem czytać,spadły mi klapki z oczu, że się tak wyrażę. Zacząłem płakać jak dziecko czytając te pisma i na wyraz swojej nędzy, w której się pogrążyłem i dobroci BOGA, który powiedział, że nie ma liczby przebaczenia, bo Bóg zawsze przebacza. Od młodości chodziłem do kościoła, moi rodzice to wierzący katolicy; mam też rodzeństwo: dwóch braci i siostrę. Wcześniej przystępowałem niegodnie do sakramentów świętych, bo nie wiedziałem, że to grzech i co gorsza ciężki. Po tym objawieniu się nieskończonego miłosierdzia mi przez Jezusa walka dopiero się zaczęła i trwa nadal. Szatan zaczął z całą swoją wściekłością wyżywać się na mnie i wiedzcie, że on nigdy nie ustąpi, tak jak Jezus nigdy nie przestanie nam przebaczać i zapraszać do zmiany życia. Jezus mówi: walka będzie trwać aż do śmierci; ostatnie tchnienie zakończy ją; zwyciężysz cichością. Choć nieraz jeszcze wiele razy upadam, lecz natychmiast się podnoszę, aby iść naprzód za Jezusem i Maryją. Wiem, że nigdy się nie mogę poddać w niczym. Bez Jezusa i Jego miłosierdzia jesteśmy przegrani. Chociaż jestem jeszcze sam, to nie czuję się samotny, wiem, że jeśli będzie taka wola Boża, to kiedyś założę rodzinę. Proszę was wszystkich o modlitwę w mojej intencji o czystość serca i ja modlę się za was wszystkich o potrzebne łaski dla was i o miłosierdzie dla całego świata. Dziękuję Jezusowi za Jego miłość; miłosierdzie i przebaczenie, że zawsze jest z nami, nawet wtedy, gdy Go opuszczamy; On, nasz Pan, nigdy nas nie potępia, tylko sami siebie nieraz potępiamy, wybierajac grzech i odrzucając Jego miłość i przebaczenie. Kochani, nigdy nie możemy wątpić w dobroć Bożą. Jezus zawsze jest z nami, dla Niego nie ma sytuacji bez wyjścia.Pokładajmy nadzieję w Jego miłosierdziu, które pragnie działać w naszych duszach i ufnie idźmy przez życie. Razem z Nim zwyciężymy. Niech Najświętsza Maryja Panna, POKORNA służebnica Pańska prowadzi nas do Jezusa i uczy nas ufać Jemu i w każdej chwili naszego życia wypełniać wolę Bożą. Zachęcam was wszystkich do ufności w Jego nieskończone miłosierdzie, które pragnie działać w naszych duszach i usprawiedliwiać je, bo jak pisze św. Siostra Faustyna: duszo gdziekolwiek jesteś na świecie, choćby grzechy twe były czarne jak noc, nie wątp w dobroć Boga, lecz ufnie zbliż się do Jego promieni, a dusza twoja w śnieg się zamieni. Miłosierdzie Jezusa jest większe od naszych słabości. Razem z Jezusem damy radę. JEZU, UFAM TOBIE. Maryjo, prowadź nas do Jezusa.
Weronika, 2014-11-20
Najdroższy Jezu, dziękuję Ci za wysłuchane prośby i modlitwy. Proszę, daj mi łaskę radości, radości i pogody ducha. Proszę, o Jezu. Dziękuję.
Najdroższy Jezu, dziękuję Ci za wysłuchane prośby i modlitwy. Proszę, daj mi łaskę radości, radości i pogody ducha. Proszę, o Jezu. Dziękuję.
leszek, 2014-11-19
Moje życie było zawsze przeplatane MIŁOSIERDZIEM BOŻYM już od czasów dzieciństwa. Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, i św Faustyno za łaski. Zawierzam się Twojemu Miłosierdziu, Jezu, bo bez tego przymiotu Boga życie moje byłoby trudne. Szczególnie polecam Miłosierdziu Bożemu ludzi cierpiących, zmartwionych i chorych. Będę się za was modlił. Jezu, ufam Tobie!
Moje życie było zawsze przeplatane MIŁOSIERDZIEM BOŻYM już od czasów dzieciństwa. Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, i św Faustyno za łaski. Zawierzam się Twojemu Miłosierdziu, Jezu, bo bez tego przymiotu Boga życie moje byłoby trudne. Szczególnie polecam Miłosierdziu Bożemu ludzi cierpiących, zmartwionych i chorych. Będę się za was modlił. Jezu, ufam Tobie!
Daniel, 2014-11-18
Dziękuję Ci, Jezu, że Polacy mogą żyć w kraju wielu patologii,- dzięki temu możemy zmagając się z trudnościami ćwiczyć się w cnotach i jako naród zostać kiedyś wywyższonym w potędze i świętości tak jak to zapowiadałeś św. Siostrze Faustynie.
Dziękuję Ci, Jezu, że Polacy mogą żyć w kraju wielu patologii,- dzięki temu możemy zmagając się z trudnościami ćwiczyć się w cnotach i jako naród zostać kiedyś wywyższonym w potędze i świętości tak jak to zapowiadałeś św. Siostrze Faustynie.
Kasia, 2014-11-18
Dziękuję Ci, Panie, za każdą chwilę mego życia, dziękuję za te dary, które mi dajesz. Dziękuję Ci za Twoje Życie, Śmierć i Zmartwychwstanie, dziękuję za to, że przy mnie Jesteś - Kocham Cię, Jezu.
Dziękuję Ci, Panie, za każdą chwilę mego życia, dziękuję za te dary, które mi dajesz. Dziękuję Ci za Twoje Życie, Śmierć i Zmartwychwstanie, dziękuję za to, że przy mnie Jesteś - Kocham Cię, Jezu.
Katarzyna, 2014-11-18
Dziękuję Ci, Jezu, za Twoją opiekę w tragicznych dla mnie chwilach, że mogłam je wytrzymać dzięki Twojej obecności, wysłuchaniu modlitw, za opiekę mimo tego, że się od Ciebie odwróciłam. Dziękuję za zdrowie, za wsparcie od rodziny.
Dziękuję Ci, Jezu, za Twoją opiekę w tragicznych dla mnie chwilach, że mogłam je wytrzymać dzięki Twojej obecności, wysłuchaniu modlitw, za opiekę mimo tego, że się od Ciebie odwróciłam. Dziękuję za zdrowie, za wsparcie od rodziny.
Joanna, 2014-11-16
Panie Jezu! Dziękuję Ci za to, że cały czas czekasz na mnie i mimo oporów z mojej strony prowadzisz nie do Siebie! Jakże słodko jest przy Tobie i Twej Mateńce Maryi. Z całego serca dziękuję za to, że wczoraj, w wigilię uroczystości Ostrobramskiej Matki Miłosierdzia, założyłam w naszym domu Domowy Krąg Biblijny! Jakaż to radość i umocnienie, pomimo oporów i niezrozumienia ze strony najbliższych. Bądź, Panie, uwielbiony, bądź błogosławiony, wielbię Cię, Boże, Trójco Przenajświętsza, wraz z Twoją i naszą Matką Maryją! Proszę Cię, miej nas w swojej opiece i broń od zakusów szatańskich, daj wytrwałość w obranej drodze, abym nigdy nie zwątpiła.
Panie Jezu! Dziękuję Ci za to, że cały czas czekasz na mnie i mimo oporów z mojej strony prowadzisz nie do Siebie! Jakże słodko jest przy Tobie i Twej Mateńce Maryi. Z całego serca dziękuję za to, że wczoraj, w wigilię uroczystości Ostrobramskiej Matki Miłosierdzia, założyłam w naszym domu Domowy Krąg Biblijny! Jakaż to radość i umocnienie, pomimo oporów i niezrozumienia ze strony najbliższych. Bądź, Panie, uwielbiony, bądź błogosławiony, wielbię Cię, Boże, Trójco Przenajświętsza, wraz z Twoją i naszą Matką Maryją! Proszę Cię, miej nas w swojej opiece i broń od zakusów szatańskich, daj wytrwałość w obranej drodze, abym nigdy nie zwątpiła.
KASIA, 2014-11-14
Dziękuję Ci, Jezu, za wszelką Twoja opiekę, za to, że jesteś, za nowe życie i przemianę mojej osoby. Czasami myślę, że nie jestem godna tego wszystkiego, ale wdzięczna jestem Ci z całego serca za ludzi dobrego serca obok mnie, za to, że dajesz mi siły, abym wstała i poszła dalej. Dziękuję za ramie, słowo, radość, ciepło. Za ramię, gdy jestem zmęczona, słowo - gdy mi ciężko, za rękę - gdy upadnę. Kocham Cię, Jezu,. całą sobą. Wszystko jest Twoje we mnie. Ufam Ci i uwielbiam i kocham. Jesteś największym Skarbem. Niech każdy o tym wie, że ludzie zawodzą, a Jezus jest zawsze przy nas na wieki.
Dziękuję Ci, Jezu, za wszelką Twoja opiekę, za to, że jesteś, za nowe życie i przemianę mojej osoby. Czasami myślę, że nie jestem godna tego wszystkiego, ale wdzięczna jestem Ci z całego serca za ludzi dobrego serca obok mnie, za to, że dajesz mi siły, abym wstała i poszła dalej. Dziękuję za ramie, słowo, radość, ciepło. Za ramię, gdy jestem zmęczona, słowo - gdy mi ciężko, za rękę - gdy upadnę. Kocham Cię, Jezu,. całą sobą. Wszystko jest Twoje we mnie. Ufam Ci i uwielbiam i kocham. Jesteś największym Skarbem. Niech każdy o tym wie, że ludzie zawodzą, a Jezus jest zawsze przy nas na wieki.
Radosław, 2014-11-14
Największym szczęściem człowieka jest to, że Bóg go kocha. Więc czym tu się smucić :) Chyba tylko tym, jak ktoś uparcie nie chce uwierzyć i sam sobie krzywdę robi, cierpiąc i udając, że potrafi żyć bez Jego miłości. Tak było ze mną. Ta strona jest cudem samym w sobie. Dziękuję Wam siostry.
Największym szczęściem człowieka jest to, że Bóg go kocha. Więc czym tu się smucić :) Chyba tylko tym, jak ktoś uparcie nie chce uwierzyć i sam sobie krzywdę robi, cierpiąc i udając, że potrafi żyć bez Jego miłości. Tak było ze mną. Ta strona jest cudem samym w sobie. Dziękuję Wam siostry.
Anna, 2014-11-14
Dziękuję za wszystkie otrzymane łaski! Dziękuję, że ze mną jesteś w tych trudnych chwilach! Jezu, ufam Tobie!
Dziękuję za wszystkie otrzymane łaski! Dziękuję, że ze mną jesteś w tych trudnych chwilach! Jezu, ufam Tobie!
Kinga, 2014-11-14
Chcę złożyć świadectwo. Pan Jezus wysłuchał mych modlitw. Wiem, że także Matka Boża wstawiała się w mojej trudnej sprawie dzięki Nowennie Pompejańskiej. Odmawiajcie ją, choć trwa długo, wytrwałość będzie nagrodzona. Jezu, ufam Tobie.
Chcę złożyć świadectwo. Pan Jezus wysłuchał mych modlitw. Wiem, że także Matka Boża wstawiała się w mojej trudnej sprawie dzięki Nowennie Pompejańskiej. Odmawiajcie ją, choć trwa długo, wytrwałość będzie nagrodzona. Jezu, ufam Tobie.
Oliwka, 2014-11-14
Mój Jezu, dziękuję Ci za to, co dla mnie robisz. Kocham Cię całym sercem. Jezu, ufam Tobie, modlitwa działa cuda!
Mój Jezu, dziękuję Ci za to, co dla mnie robisz. Kocham Cię całym sercem. Jezu, ufam Tobie, modlitwa działa cuda!
Katarzyna, 2014-11-13
Niech Bog blogoslawi Wam kochane Siostry ZMBM ze zastawiacie swatelko na noc w waszej kaplicy i dzieki temu mozna w godzinach nocnych czuwac przy Panu Jezusie i wielbic go - dziekuje z serca
Niech Bog blogoslawi Wam kochane Siostry ZMBM ze zastawiacie swatelko na noc w waszej kaplicy i dzieki temu mozna w godzinach nocnych czuwac przy Panu Jezusie i wielbic go - dziekuje z serca
Michal, 2014-11-13
Dobry Jezu, dziękuję Ci, że pomogłeś mi w trudnej sytuacji, która po ludzku wydawała się beznadziejna. Dla wszystkich strapionych - modlitwa za naszych drogich zmarłych czyni cuda! Proście ich o wstawiennictwo u Boga i sami módlcie się za nich, zobaczycie, co to są cuda. Módlcie się za nich nieustannie, nie wystarczy tylko Ojcze Nasz, dajmy z siebie więcej, na zmówienie 3 części różańca potrzeba trochę czasu, ale co to jest w porównaniu z łaskami, jakie z niego płyną. Dziękuję Ci, Jezu, za to, co dla mnie zrobiłeś. Także za to, że jesteś ze mną teraz, gdy potrzebuję wsparcia. Kocham Cię.
Dobry Jezu, dziękuję Ci, że pomogłeś mi w trudnej sytuacji, która po ludzku wydawała się beznadziejna. Dla wszystkich strapionych - modlitwa za naszych drogich zmarłych czyni cuda! Proście ich o wstawiennictwo u Boga i sami módlcie się za nich, zobaczycie, co to są cuda. Módlcie się za nich nieustannie, nie wystarczy tylko Ojcze Nasz, dajmy z siebie więcej, na zmówienie 3 części różańca potrzeba trochę czasu, ale co to jest w porównaniu z łaskami, jakie z niego płyną. Dziękuję Ci, Jezu, za to, co dla mnie zrobiłeś. Także za to, że jesteś ze mną teraz, gdy potrzebuję wsparcia. Kocham Cię.
Magdalena, 2014-11-12
Panie Jezu, odratowałeś mnie i dzisiaj dzięki Tobie obchodzę moje kolejne "drugie urodziny". Wyrwałeś mnie swą Boską mocą ze szpon śmierci i wskazałeś nową drogę. Pozwoliłeś Siostrze zakonnej (być może Faustynce) pojawić mi się we śnie i pokazać, jaka walka z szatanem toczy się o mnie, a było to tuż przed moim niemal odejściem z tego świata. Niestety, byłam tak niemądra, że od razu nie odczytałam Twego znaku - stało się to dopiero na stole operacyjnym. Dziękuję Ci, Panie Jezu, za darowanie mi życia oraz Siostrze zakonnej, która odwiedziła mnie poprzedniej nocy we śnie z wiadomością od Ciebie. Panie, proszę o wyraźne wskazówki względem mnie. Myślę, że nie zawsze odczytuję to, co chcesz mi przekazać. Prowadź mnie, Panie, oraz mojego męża i dzieci nasze swoimi ścieżkami i nie opuszczaj ani na chwilę, chociaż grzeszymy i obrażamy Ciebie... Daj nam siłę do pokonywania naszych słabości i wybacz nasze grzechy. Amen. JEZU, UFAMY TOBIE!!!
Panie Jezu, odratowałeś mnie i dzisiaj dzięki Tobie obchodzę moje kolejne "drugie urodziny". Wyrwałeś mnie swą Boską mocą ze szpon śmierci i wskazałeś nową drogę. Pozwoliłeś Siostrze zakonnej (być może Faustynce) pojawić mi się we śnie i pokazać, jaka walka z szatanem toczy się o mnie, a było to tuż przed moim niemal odejściem z tego świata. Niestety, byłam tak niemądra, że od razu nie odczytałam Twego znaku - stało się to dopiero na stole operacyjnym. Dziękuję Ci, Panie Jezu, za darowanie mi życia oraz Siostrze zakonnej, która odwiedziła mnie poprzedniej nocy we śnie z wiadomością od Ciebie. Panie, proszę o wyraźne wskazówki względem mnie. Myślę, że nie zawsze odczytuję to, co chcesz mi przekazać. Prowadź mnie, Panie, oraz mojego męża i dzieci nasze swoimi ścieżkami i nie opuszczaj ani na chwilę, chociaż grzeszymy i obrażamy Ciebie... Daj nam siłę do pokonywania naszych słabości i wybacz nasze grzechy. Amen. JEZU, UFAMY TOBIE!!!
Ada, 2014-11-11
Gdyby nie Bóg Ojciec, nic bym nie miała. Nie chodzi tu o dobra materialne czy takie, które można dotknąć ręką. Pan uratował mi życie, chciał je uratować. Wyzwolił mnie z poprzedniego życia, przyzwyczajeń, które nie przynosiły niczego dobrego. Narkotyki, alkohol, papierosy, grzech nieczystości. Z wielu rzeczy nadal się wyzwalam, ale Jego prawda mnie uwolniła. Gdyby nie On, nic bym nie miała, gdy jest On, mam wszystko :) i rozumiem, że czasem potrzebny jest sztorm, by wykształcić dobrych żeglarzy! Kocham Cię, Panieeee!!!
Gdyby nie Bóg Ojciec, nic bym nie miała. Nie chodzi tu o dobra materialne czy takie, które można dotknąć ręką. Pan uratował mi życie, chciał je uratować. Wyzwolił mnie z poprzedniego życia, przyzwyczajeń, które nie przynosiły niczego dobrego. Narkotyki, alkohol, papierosy, grzech nieczystości. Z wielu rzeczy nadal się wyzwalam, ale Jego prawda mnie uwolniła. Gdyby nie On, nic bym nie miała, gdy jest On, mam wszystko :) i rozumiem, że czasem potrzebny jest sztorm, by wykształcić dobrych żeglarzy! Kocham Cię, Panieeee!!!
daneczka, 2014-11-10
Jezu, ufam Tobie! Ufam Twojemu miłosierdziu! Dziękuję Ci, kochany Jezu, za święta Wszystkich Świętych przebyte bez wypadku. Za to, że wszyscy dotarli szczęśliwie do celu. Dziękuję Ci, św. Siostro Faustyno, za to, że dzięki Tobie mogłam duchowo odczuć chociaż w niewielkim stopniu tajemnicę II bolesną - biczowanie Pana Jezusa. Dziękuję Bogu Miłosiernemu, że pozwolił mi poczuć ból, jaki mogą sprawić najbliżsi, nie wiedząc, że to czynią - więc jaki ból musimy my sprawiać Jezusowi, robiąc to świadomie. O jak dobry jest Jezus, który stale nam przebacza, który zawsze na nas czeka, którego miłość jest większa niż śmierć. Święta Siostro Faustyno, dziękuję Ci za Twoją obecność - dziękuję Ci za Twoje wstawiennictwo w moich sprawach u kochanego Jezusa. Dziękuję za czas, jaki Bóg mi podarował. Dziękuję za ludzi, którzy się za mnie modlą oraz za ludzi, za których ja mogę się modlić. Dziękuję za dary Ducha Świętego. Dziękuję Ci, kochany Jezu za św.Jana Pawła II i za jego obecność w moim życiu. Dziękuję za wszelkie łaski, dzięki którym teraz jestem tak blisko Ciebie. Dziękuję za choroby, bo dzięki nim zrozumiałam, że jedynym ratunkiem jesteś Ty i Twoja kochana Matka Maryja oraz wszyscy święci, do których teraz modlę się, prosząc o wstawiennictwa w sprawach bliskich mojemu sercu. Jezu, Miłości moja, bądż uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Obdarz nas jednością i pokojem, naucz nas bardziej kochać ludzi i otwierać się na ich potrzeby i problemy. Naucz nas miłosierdzia i pokory. Kochany Jezu, kocham cię całym moim sercem. Ufam Tobie i Twojemu miłosierdziu. Polecam Tobie moich najbliższych, przyjmij ich takich, jakimi są, a ja będę błagać Cię o pokój w ich sercach i aby zobaczyli, jak Ty, Panie, jesteś dobry. Amen.
Jezu, ufam Tobie! Ufam Twojemu miłosierdziu! Dziękuję Ci, kochany Jezu, za święta Wszystkich Świętych przebyte bez wypadku. Za to, że wszyscy dotarli szczęśliwie do celu. Dziękuję Ci, św. Siostro Faustyno, za to, że dzięki Tobie mogłam duchowo odczuć chociaż w niewielkim stopniu tajemnicę II bolesną - biczowanie Pana Jezusa. Dziękuję Bogu Miłosiernemu, że pozwolił mi poczuć ból, jaki mogą sprawić najbliżsi, nie wiedząc, że to czynią - więc jaki ból musimy my sprawiać Jezusowi, robiąc to świadomie. O jak dobry jest Jezus, który stale nam przebacza, który zawsze na nas czeka, którego miłość jest większa niż śmierć. Święta Siostro Faustyno, dziękuję Ci za Twoją obecność - dziękuję Ci za Twoje wstawiennictwo w moich sprawach u kochanego Jezusa. Dziękuję za czas, jaki Bóg mi podarował. Dziękuję za ludzi, którzy się za mnie modlą oraz za ludzi, za których ja mogę się modlić. Dziękuję za dary Ducha Świętego. Dziękuję Ci, kochany Jezu za św.Jana Pawła II i za jego obecność w moim życiu. Dziękuję za wszelkie łaski, dzięki którym teraz jestem tak blisko Ciebie. Dziękuję za choroby, bo dzięki nim zrozumiałam, że jedynym ratunkiem jesteś Ty i Twoja kochana Matka Maryja oraz wszyscy święci, do których teraz modlę się, prosząc o wstawiennictwa w sprawach bliskich mojemu sercu. Jezu, Miłości moja, bądż uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Obdarz nas jednością i pokojem, naucz nas bardziej kochać ludzi i otwierać się na ich potrzeby i problemy. Naucz nas miłosierdzia i pokory. Kochany Jezu, kocham cię całym moim sercem. Ufam Tobie i Twojemu miłosierdziu. Polecam Tobie moich najbliższych, przyjmij ich takich, jakimi są, a ja będę błagać Cię o pokój w ich sercach i aby zobaczyli, jak Ty, Panie, jesteś dobry. Amen.
krzysztof, 2014-11-10
Ostatniej Niedzieli zapragnąłem, aby moje uczestnictwo we Mszy Świętej było miłe Bogu, przebiegło, bez rozproszeń, dekoncentracji. Jak w zwykle w trudnych chwilach prosiłem świętą Siostrę Faustynę o obecność przy mnie podczas trwania Mszy Świętej. Jakby trochę wątpiąc, wyczekując na przyjście Świętej, zacząłem zadawać w myśli pytania. --- Siostro, już jesteś? ? Święta Faustyno, czy już mi pomagasz? Po sekundzie usłyszałem w lewym uchu, głos kobiecy, najmilszy ,jaki kiedykolwiek słyszałem. Był to przemiły szept, jakby dostosowany do świętości miejsca, w którym się znajduje. - Jestem. Cała Msza Święta przebiegła bez rozproszeń, bez myślenia o sobie. Z myśleniem tylko o Bogu. Dziękuję Tobie, Święta Siostro, za codzienną opiekę w pielgrzymce życia. Dziękuję za ?słowo?, które wyrwało mnie z niewiary odnośnie realnego Świętych obcowania. Módl się za nami, Święta Faustyno, abyśmy tak jak Ty, zawsze wypełniali wolę Boga naszego, Jezusa Chrystusa.
Ostatniej Niedzieli zapragnąłem, aby moje uczestnictwo we Mszy Świętej było miłe Bogu, przebiegło, bez rozproszeń, dekoncentracji. Jak w zwykle w trudnych chwilach prosiłem świętą Siostrę Faustynę o obecność przy mnie podczas trwania Mszy Świętej. Jakby trochę wątpiąc, wyczekując na przyjście Świętej, zacząłem zadawać w myśli pytania. --- Siostro, już jesteś? ? Święta Faustyno, czy już mi pomagasz? Po sekundzie usłyszałem w lewym uchu, głos kobiecy, najmilszy ,jaki kiedykolwiek słyszałem. Był to przemiły szept, jakby dostosowany do świętości miejsca, w którym się znajduje. - Jestem. Cała Msza Święta przebiegła bez rozproszeń, bez myślenia o sobie. Z myśleniem tylko o Bogu. Dziękuję Tobie, Święta Siostro, za codzienną opiekę w pielgrzymce życia. Dziękuję za ?słowo?, które wyrwało mnie z niewiary odnośnie realnego Świętych obcowania. Módl się za nami, Święta Faustyno, abyśmy tak jak Ty, zawsze wypełniali wolę Boga naszego, Jezusa Chrystusa.
małgorzata, 2014-11-09
Szcześć Boże!!! Jezu Miłosierny i Maryjo, dziękuję za uratowanie mi życia, za nowe życie. Maryjo, Ty, kiedy zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską stoczyłaś wraz z Jezusem walkę o mnie. Trwało to kilka miesięcy, ale dajecie mi siłę do dalszej walki, nie pozwalacie wątpić. Po tak długim odejściu od Boga, wróciłam do Niego. Każdy, kto ma wątpliwości o istnieniu złego, mówię, która to przeżyła, że jest i cały czas czyha na nasze dusze. Módlmy się i nie ustawajmy. Chwała Panu!
Szcześć Boże!!! Jezu Miłosierny i Maryjo, dziękuję za uratowanie mi życia, za nowe życie. Maryjo, Ty, kiedy zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską stoczyłaś wraz z Jezusem walkę o mnie. Trwało to kilka miesięcy, ale dajecie mi siłę do dalszej walki, nie pozwalacie wątpić. Po tak długim odejściu od Boga, wróciłam do Niego. Każdy, kto ma wątpliwości o istnieniu złego, mówię, która to przeżyła, że jest i cały czas czyha na nasze dusze. Módlmy się i nie ustawajmy. Chwała Panu!
Iza, 2014-11-09
Jezu Miłosierny, dziękuję za wszystko, co uczyniłeś w sprawie syna R., i proszę wspieraj go w tej trudnej sprawie i pomóż mu,aby ta sytuacja zakończyła się dla niego dobrze. Błagam, Panie. Jezu, ufam Tobie!
Jezu Miłosierny, dziękuję za wszystko, co uczyniłeś w sprawie syna R., i proszę wspieraj go w tej trudnej sprawie i pomóż mu,aby ta sytuacja zakończyła się dla niego dobrze. Błagam, Panie. Jezu, ufam Tobie!
Michalina, 2014-11-09
Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że usłyszałeś mój głos i pomogłeś mi. Modliłam się za zmarłych w mojej intencji, wierzę, że też ich wstawiennictwo pomogło mi w trudnej sprawie. Jezu,ufam Tobie.
Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że usłyszałeś mój głos i pomogłeś mi. Modliłam się za zmarłych w mojej intencji, wierzę, że też ich wstawiennictwo pomogło mi w trudnej sprawie. Jezu,ufam Tobie.
Oliwia, 2014-11-08
Dziękuję Ci, Panie, za pomoc Twą. Dzięki Tobie oraz Nowennie Pompejańskiej wyprosiłam to, o co błagałam tak długo. Proszę, pomóż mi, Panie, w tak ważnej dla mnie sprawie. Kocham Cię ponad wszystko, całym sercem. Jezu, ufam Tobie!
Dziękuję Ci, Panie, za pomoc Twą. Dzięki Tobie oraz Nowennie Pompejańskiej wyprosiłam to, o co błagałam tak długo. Proszę, pomóż mi, Panie, w tak ważnej dla mnie sprawie. Kocham Cię ponad wszystko, całym sercem. Jezu, ufam Tobie!
Tadeusz, 2014-11-07
W październiku 2014 r. przebywałem przez kilka dni w Palermo na Sycylii. Pewnego dnia postanowiłem skorzystać z autobusu tamtejszej komunikacji miejskiej. Autobus był zatłoczony, ciężko się było w nim przepchać do urządzenia kasującego bilety. W pewnym momencie poczułem, że nie mam w kieszeni spodni portfela z dokumentami i niewielką ilością pieniędzy. Jego brak przewróciłby do góry nogami cały mój pobyt i utrudnił powrót do kraju, gdyż był tam dowód osobisty, prawo jazdy, karta bankomatowa, dowód rejestracyjny samochodu i? pamiątkowy bilet ze spotkania na Stadionie Narodowym w Warszawie z ojcem Johnem Bashoborą, który w 2013 r. prowadził rekolekcje na temat Miłosierdzia Bożego, z obrazem Jezusa Miłosiernego i podpisem ?Jezu ufam Tobie?. Na chwilę zdrętwiałem, a potem zacząłem intuicyjnie szukać nerwowo skradzionego portfela u stojącego najbliżej mnie młodego człowieka o arabskich rysach twarzy. Ten nie reagował i zachowywał pozornie spokojny i kamienny wyraz twarzy, choć moje zachowanie było bardzo nietypowe wobec niego. Nagle zobaczyłem mój portfel leżący na podłodze autobusu, który tymczasem już ruszył, a drzwi były zatrzaśnięte. Podniosłem go szybko. Nie czułem i nie widziałem ani momentu kradzieży, ani rzucenia portfela z dokumentami na podłogę autobusu. Gdy pojazd stanął na przystanku i drzwi się otworzyły, młody człowiek ? domniemany sprawca kradzieży ? natychmiast wyszedł z autobusu, cały czas z kamienną twarzą, jakby sprawa ta w ogóle go nie dotyczyła. Jako czciciel Miłosierdzia Bożego jestem przekonany, że to Jezus Miłosierny wybawił mnie z wielkich trudności, jakie czyhały na mnie, gdyby złodziejski zamiar się powiódł i to On pomógł mi wyjść z opresji. Obraz Jezusa Miłosiernego widniał bowiem nie tylko na wspomnianym bilecie w portfelu z rekolekcji o. Bashobory ?Jezus na Stadionie?, ale także wisiał przyklejony w kabinie kierowcy autobusu, z włoskim podpisem: ?Ges? confido in Te!? Zaprawdę, sprawdziła się tu obietnica z "Dzienniczka" świętej Faustyny, dana czcicielom tego obrazu: "Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi..."
W październiku 2014 r. przebywałem przez kilka dni w Palermo na Sycylii. Pewnego dnia postanowiłem skorzystać z autobusu tamtejszej komunikacji miejskiej. Autobus był zatłoczony, ciężko się było w nim przepchać do urządzenia kasującego bilety. W pewnym momencie poczułem, że nie mam w kieszeni spodni portfela z dokumentami i niewielką ilością pieniędzy. Jego brak przewróciłby do góry nogami cały mój pobyt i utrudnił powrót do kraju, gdyż był tam dowód osobisty, prawo jazdy, karta bankomatowa, dowód rejestracyjny samochodu i? pamiątkowy bilet ze spotkania na Stadionie Narodowym w Warszawie z ojcem Johnem Bashoborą, który w 2013 r. prowadził rekolekcje na temat Miłosierdzia Bożego, z obrazem Jezusa Miłosiernego i podpisem ?Jezu ufam Tobie?. Na chwilę zdrętwiałem, a potem zacząłem intuicyjnie szukać nerwowo skradzionego portfela u stojącego najbliżej mnie młodego człowieka o arabskich rysach twarzy. Ten nie reagował i zachowywał pozornie spokojny i kamienny wyraz twarzy, choć moje zachowanie było bardzo nietypowe wobec niego. Nagle zobaczyłem mój portfel leżący na podłodze autobusu, który tymczasem już ruszył, a drzwi były zatrzaśnięte. Podniosłem go szybko. Nie czułem i nie widziałem ani momentu kradzieży, ani rzucenia portfela z dokumentami na podłogę autobusu. Gdy pojazd stanął na przystanku i drzwi się otworzyły, młody człowiek ? domniemany sprawca kradzieży ? natychmiast wyszedł z autobusu, cały czas z kamienną twarzą, jakby sprawa ta w ogóle go nie dotyczyła. Jako czciciel Miłosierdzia Bożego jestem przekonany, że to Jezus Miłosierny wybawił mnie z wielkich trudności, jakie czyhały na mnie, gdyby złodziejski zamiar się powiódł i to On pomógł mi wyjść z opresji. Obraz Jezusa Miłosiernego widniał bowiem nie tylko na wspomnianym bilecie w portfelu z rekolekcji o. Bashobory ?Jezus na Stadionie?, ale także wisiał przyklejony w kabinie kierowcy autobusu, z włoskim podpisem: ?Ges? confido in Te!? Zaprawdę, sprawdziła się tu obietnica z "Dzienniczka" świętej Faustyny, dana czcicielom tego obrazu: "Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi..."
Weronika, 2014-11-07
Dziękuję Ci, Panie, za Twą wczorajszą pomoc! Dziękuję, że mnie wysłuchałeś. Proszę, pomóż mi w tej ostatniej, najważniejszej. Proszę Cię z całego serca. Dziękuję Ci, że mnie wysłuchasz oraz za to, że wybaczysz mi grzechy.
Dziękuję Ci, Panie, za Twą wczorajszą pomoc! Dziękuję, że mnie wysłuchałeś. Proszę, pomóż mi w tej ostatniej, najważniejszej. Proszę Cię z całego serca. Dziękuję Ci, że mnie wysłuchasz oraz za to, że wybaczysz mi grzechy.
Gabriela, 2014-11-06
Boże, dziękuję Ci za wszystko. Proszę Ciebie o zdrowie dla mojej rodziny i o pokój i żeby mój tata przyjechał szczęśiwie do domu.
Boże, dziękuję Ci za wszystko. Proszę Ciebie o zdrowie dla mojej rodziny i o pokój i żeby mój tata przyjechał szczęśiwie do domu.
ELŻBIETA, 2014-11-06
Dziękuję Ci, Jezu, za to, że jesteś przy mnie i przy moich bliskich. Kocham Cię, Jezu!
Dziękuję Ci, Jezu, za to, że jesteś przy mnie i przy moich bliskich. Kocham Cię, Jezu!
Marta, 2014-11-05
Dziękuję Ci, Panie Jezu, iż osłoniłeś mnie swoją krwią w momencie, kiedy najbardziej tego potrzebowałam - gdy przez działania złego człowieka byłam na skraju rozpaczy. Dziękuję Ci za pomoc w pracy, za to, że przetrwałam najtrudniejszy okres. Proszę, nie opuszczaj mnie nigdy i kieruj moim życiem wedle swoich upodobań.
Dziękuję Ci, Panie Jezu, iż osłoniłeś mnie swoją krwią w momencie, kiedy najbardziej tego potrzebowałam - gdy przez działania złego człowieka byłam na skraju rozpaczy. Dziękuję Ci za pomoc w pracy, za to, że przetrwałam najtrudniejszy okres. Proszę, nie opuszczaj mnie nigdy i kieruj moim życiem wedle swoich upodobań.
Weronika, 2014-11-05
Jezu ukochany i jedyny Panie, dziękuję za wysłuchaną modlitwę; proszę, pomóż mi w tych dwóch ważnych i trudnych sprawach. W Tobie moja siła, niczego się nie ulęknę, bo jesteś ze mną.
Jezu ukochany i jedyny Panie, dziękuję za wysłuchaną modlitwę; proszę, pomóż mi w tych dwóch ważnych i trudnych sprawach. W Tobie moja siła, niczego się nie ulęknę, bo jesteś ze mną.
Aneta , 2014-11-05
Jezu mój kochany, dziękuję ze JESTEŚ przy mnie codziennie. Prowadź mnie Twoimi ścieżkami. Jezu, ufam Tobie.
Jezu mój kochany, dziękuję ze JESTEŚ przy mnie codziennie. Prowadź mnie Twoimi ścieżkami. Jezu, ufam Tobie.
Stanisław, 2014-11-04
Jezu, dziękuję Ci za to, że jesteś przy mojej rodzinie, że nie zostawiasz mnie, kiedy Cię potrzebuję. Wiem, że mogę Ci zaufać, bo prowadzisz mnie najlepszą drogą. Jezu, kocham Cię.
Jezu, dziękuję Ci za to, że jesteś przy mojej rodzinie, że nie zostawiasz mnie, kiedy Cię potrzebuję. Wiem, że mogę Ci zaufać, bo prowadzisz mnie najlepszą drogą. Jezu, kocham Cię.
Ewelina, 2014-11-03
Panie Jezu, dziękuję Ci za Twoją opiekę i miłość, za ulgę w cierpieniu. Proszę Cię, wysłuchaj moich modlitw i ulecz moją rodzinę ze zła i grzechu.
Panie Jezu, dziękuję Ci za Twoją opiekę i miłość, za ulgę w cierpieniu. Proszę Cię, wysłuchaj moich modlitw i ulecz moją rodzinę ze zła i grzechu.
Wanda, 2014-11-03
Najświętsza Matko Boża i Panie Jezu, bardzo dziękuję za Waszą pomoc mojemu synowi w zdaniu egzaminu. Jezu, ufam Tobie. Proszę Cię o dalsze łaski i miłosierdzie Twoje.
Najświętsza Matko Boża i Panie Jezu, bardzo dziękuję za Waszą pomoc mojemu synowi w zdaniu egzaminu. Jezu, ufam Tobie. Proszę Cię o dalsze łaski i miłosierdzie Twoje.
Kasia, 2014-11-03
Najdroższy Jezu, ukochany Panie, dziękuję Ci za łaski, za wysłuchaną prośbę. Ty wiesz, jak obecnie cierpię. Proszę, pomóż mi, daj wytrwałość i błagam Cię, wysłuchaj mej prośby. Dziękuję Ci,że uczynisz cud! Kocham Cię.
Najdroższy Jezu, ukochany Panie, dziękuję Ci za łaski, za wysłuchaną prośbę. Ty wiesz, jak obecnie cierpię. Proszę, pomóż mi, daj wytrwałość i błagam Cię, wysłuchaj mej prośby. Dziękuję Ci,że uczynisz cud! Kocham Cię.
Malgosia, 2014-11-02
Jezu, dziękuję Ci za to,że przy mnie jesteś, że nie zostawiłeś mnie, kiedy Cię potrzebowałam. Wiem, że poprowadziłeś mnie najlepszą z dróg. Jezu, kocham Cię.
Jezu, dziękuję Ci za to,że przy mnie jesteś, że nie zostawiłeś mnie, kiedy Cię potrzebowałam. Wiem, że poprowadziłeś mnie najlepszą z dróg. Jezu, kocham Cię.
Joanna, 33, 2014-11-02
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za Twoją miłość prawdziwie mistyczną i oblubieńczą. Dziękuję Ci, za tę ogromną bliskość, której doświadczam podczas kontemplacji, właśnie przed tym obrazem. Nie poddam się, Jezu! Upokarzaj, wyniszczaj, bylebyś dawał się kochać!
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za Twoją miłość prawdziwie mistyczną i oblubieńczą. Dziękuję Ci, za tę ogromną bliskość, której doświadczam podczas kontemplacji, właśnie przed tym obrazem. Nie poddam się, Jezu! Upokarzaj, wyniszczaj, bylebyś dawał się kochać!
Emilia, 2014-11-01
Dziękuję Ci, Jezu, za wszystko, co mam, za wspaniałego męża, dzieci! Mam jedną do Ciebie gorącą prośbę - ulecz moją mamę!
Dziękuję Ci, Jezu, za wszystko, co mam, za wspaniałego męża, dzieci! Mam jedną do Ciebie gorącą prośbę - ulecz moją mamę!
bożena, 2014-11-01
Dziękuję Ci, Jezu, za moje nawrócenie, Twoją miłość i liczne łaski. Dodajesz mi sił, abym dalej kroczyła Twoją Drogą. Dziękuję Matce Przenajświętszej, za podarunek w postaci szkaplerza i Twoją ochronę od złego. Miłuję Cię, Trójco Przenajświętsza, i Matko Zbawiciela!
Dziękuję Ci, Jezu, za moje nawrócenie, Twoją miłość i liczne łaski. Dodajesz mi sił, abym dalej kroczyła Twoją Drogą. Dziękuję Matce Przenajświętszej, za podarunek w postaci szkaplerza i Twoją ochronę od złego. Miłuję Cię, Trójco Przenajświętsza, i Matko Zbawiciela!
PAWEL, 2014-11-01
Szczęść Boże! Mam na imię Paweł, mam 32 lata, chciałem opowiedzieć swoje świadectwo, jakim byłem kiedyś człowiekiem i jak Matka Boża pojednała mnie z swoim synem. Swój pierwszy kontakt z alkoholem miałem, jak skończyłem ósmą klasę, paliliśmy wtedy ognisko. I tak się zaczęło: 1 piwo, później 2, za jakiś czas kolejne i tak zacząłem pić praktycznie codziennie. Później szkoła średnia, inni koledzy, inny klimat, nie chciałem być gorszy od nowych kolegów. Później w niespełna 19 lat poszedłem do wojska, no i tam znowu inni koledzy, alkohol, a także marihuana i amfetamina, które zacząłem też brać, ale skończyłem z narkotykami, jak wyszedłem z wojska. Ale pozostało picie. Piłem bardzo, nieraz dwa, trzy razy dziennie byłem pijany. Strasznie piłem. Wychodziłem do kościoła z domu, ale żeśmy szli za kościół albo staliśmy z boku, rozmawialiśmy, paliliśmy papierosy, śmialiśmy się albo uciekaliśmy do sklepu na piwo. Jak sobie przypomnę teraz, co robiłem, to było straszne. Tak trwałem w tym wszystkim przez ponad 10 lat. Gdy zachorowałem i znalazłem się w szpitalu, miałem powiększoną wątrobę, wrzody żołądka i nadciśnienie tętnicze. Kochani, 3 choroby od razu, wszystko przez picie. Tak zacząłem się modlić na różańcu. Pamiętam mój pierwszy kontakt z różańcem: nie wiedziałem, jak się modlić, nie wiedziałem, które to paciorki małe, a które duże, pytałem się zawsze swojej matki. Zacząłem modlić się Koronką do Bożego Miłosierdzia i odmawiać różaniec. Zawsze chodziłem z taką karteczką, na której miałem zapisane części różańca, bo ich nie znałem. Obrałem Matkę Bożą za swoją Matkę i bardzo przepraszałem Pana Boga za swoje grzechy i alkoholizm, za to, że byłem takim pijakiem. Po półtora roku przyśnił mi się Pan Jezus na krzyżu, na takiej górze, pełen cierpienia i bólu. Jego ból był tak wielki, że nie da się tego opisać. Pojechałem w sobotę do kościoła. Gdy zacząłem się spowiadać, ogarnął mnie wielki strach i się po ludzku zaciąłem podczas spowiedzi, że nie wiedziałem, co powiedzieć. Ale Pan zadziałał wspaniale przez mojego spowiednika i objął całe moje życie do dnia spowiedzi i odpuścił mi wszystko. Poczułem taką wspaniałą ulgę i pokój, i taką lekkość, że nie da się tego opisać. Jeszcze tego samego dnia, też podczas snu, przyśnił mi się Pan Jezus pełen dobroci i miłosierdzia. tak jak Siostra Faustyna kazała namalować. Ja klęczałem przed takim samym Jezusem, jak Siostra Faustyna: prawą rękę miał podniesioną do góry, a lewą na swoim sercu, z którego wypływały dwa promienie - czerwony i blady. I te promienie padały na mnie. To spotkanie z Jezusem bardzo mnie zmieniło. Pan Jezus ,mnie zmienił, nawrócił. Teraz wiem ,że Bóg kocha każdego bez względu na wiek, rasę czy kolor skóry. Dla Niego każdy człowiek jest wyjątkowy, choćby był i najgorszym grzesznikiem, bo każdy człowiek jest Jego umiłowanym dzieckiem. Ja teraz nie wyobrażam sobie życia bez kościoła, od którego kiedyś uciekałem, a w którym zawsze spotkam Jezusa pełnego miłości i miłosierdzia. Kiedyś nie modliłem się, a teraz modlę się codziennie rano i wieczór. Nieraz jest mi ciężko, choroba daje się we znaki, ale nigdy nie narzekam, bo nigdy nie jestem sam. Wszystko oddaję Matce Bożej, mojej kochanej Mateńce. Modlitwa na różańcu daje mi siłę. Kocham Jezusa i MATKĘ Bożą. Życzę dużo łask i błogosławieństwa Bożego. Pozdrawiam.
Szczęść Boże! Mam na imię Paweł, mam 32 lata, chciałem opowiedzieć swoje świadectwo, jakim byłem kiedyś człowiekiem i jak Matka Boża pojednała mnie z swoim synem. Swój pierwszy kontakt z alkoholem miałem, jak skończyłem ósmą klasę, paliliśmy wtedy ognisko. I tak się zaczęło: 1 piwo, później 2, za jakiś czas kolejne i tak zacząłem pić praktycznie codziennie. Później szkoła średnia, inni koledzy, inny klimat, nie chciałem być gorszy od nowych kolegów. Później w niespełna 19 lat poszedłem do wojska, no i tam znowu inni koledzy, alkohol, a także marihuana i amfetamina, które zacząłem też brać, ale skończyłem z narkotykami, jak wyszedłem z wojska. Ale pozostało picie. Piłem bardzo, nieraz dwa, trzy razy dziennie byłem pijany. Strasznie piłem. Wychodziłem do kościoła z domu, ale żeśmy szli za kościół albo staliśmy z boku, rozmawialiśmy, paliliśmy papierosy, śmialiśmy się albo uciekaliśmy do sklepu na piwo. Jak sobie przypomnę teraz, co robiłem, to było straszne. Tak trwałem w tym wszystkim przez ponad 10 lat. Gdy zachorowałem i znalazłem się w szpitalu, miałem powiększoną wątrobę, wrzody żołądka i nadciśnienie tętnicze. Kochani, 3 choroby od razu, wszystko przez picie. Tak zacząłem się modlić na różańcu. Pamiętam mój pierwszy kontakt z różańcem: nie wiedziałem, jak się modlić, nie wiedziałem, które to paciorki małe, a które duże, pytałem się zawsze swojej matki. Zacząłem modlić się Koronką do Bożego Miłosierdzia i odmawiać różaniec. Zawsze chodziłem z taką karteczką, na której miałem zapisane części różańca, bo ich nie znałem. Obrałem Matkę Bożą za swoją Matkę i bardzo przepraszałem Pana Boga za swoje grzechy i alkoholizm, za to, że byłem takim pijakiem. Po półtora roku przyśnił mi się Pan Jezus na krzyżu, na takiej górze, pełen cierpienia i bólu. Jego ból był tak wielki, że nie da się tego opisać. Pojechałem w sobotę do kościoła. Gdy zacząłem się spowiadać, ogarnął mnie wielki strach i się po ludzku zaciąłem podczas spowiedzi, że nie wiedziałem, co powiedzieć. Ale Pan zadziałał wspaniale przez mojego spowiednika i objął całe moje życie do dnia spowiedzi i odpuścił mi wszystko. Poczułem taką wspaniałą ulgę i pokój, i taką lekkość, że nie da się tego opisać. Jeszcze tego samego dnia, też podczas snu, przyśnił mi się Pan Jezus pełen dobroci i miłosierdzia. tak jak Siostra Faustyna kazała namalować. Ja klęczałem przed takim samym Jezusem, jak Siostra Faustyna: prawą rękę miał podniesioną do góry, a lewą na swoim sercu, z którego wypływały dwa promienie - czerwony i blady. I te promienie padały na mnie. To spotkanie z Jezusem bardzo mnie zmieniło. Pan Jezus ,mnie zmienił, nawrócił. Teraz wiem ,że Bóg kocha każdego bez względu na wiek, rasę czy kolor skóry. Dla Niego każdy człowiek jest wyjątkowy, choćby był i najgorszym grzesznikiem, bo każdy człowiek jest Jego umiłowanym dzieckiem. Ja teraz nie wyobrażam sobie życia bez kościoła, od którego kiedyś uciekałem, a w którym zawsze spotkam Jezusa pełnego miłości i miłosierdzia. Kiedyś nie modliłem się, a teraz modlę się codziennie rano i wieczór. Nieraz jest mi ciężko, choroba daje się we znaki, ale nigdy nie narzekam, bo nigdy nie jestem sam. Wszystko oddaję Matce Bożej, mojej kochanej Mateńce. Modlitwa na różańcu daje mi siłę. Kocham Jezusa i MATKĘ Bożą. Życzę dużo łask i błogosławieństwa Bożego. Pozdrawiam.
czarek, 2014-10-31
Dziekuje Tobie, Jezu, za wstawiennictwem św. Faustyny, że jeszcze żyję po 10. 10. 2014 r. Dziękuję za każdy dzień... i wierzę w nadziei. Kocham Ciebie bardzo.
Dziekuje Tobie, Jezu, za wstawiennictwem św. Faustyny, że jeszcze żyję po 10. 10. 2014 r. Dziękuję za każdy dzień... i wierzę w nadziei. Kocham Ciebie bardzo.
Dorota, 2014-10-31
Dziękuję, Jezu, za Twoją miłość. Przepraszam, że niejeden raz Cię zraniłam i proszę Cię, Panie Miłosierny, za moją siostrą Łucją, obdarz ją swoim pokojem, ulecz jej zranioną duszę i chore ciało. Błagam Cię, Miłosierny Ojcze.
Dziękuję, Jezu, za Twoją miłość. Przepraszam, że niejeden raz Cię zraniłam i proszę Cię, Panie Miłosierny, za moją siostrą Łucją, obdarz ją swoim pokojem, ulecz jej zranioną duszę i chore ciało. Błagam Cię, Miłosierny Ojcze.
KATARZYNA, 2014-10-31
Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, za to, że dajesz mi swoją miłość i siłę do dźwigania codzienności, i za nowe życie, które mi ofiarowałeś. Czuwaj wraz ze św. Faustyną nade mną. Kocham Cię nad wszystko, co istnieje, bo nic nie ma znaczenia nad Twoją miłość. Tylko ona nie zawodzi i jest trwała na wieki.
Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, za to, że dajesz mi swoją miłość i siłę do dźwigania codzienności, i za nowe życie, które mi ofiarowałeś. Czuwaj wraz ze św. Faustyną nade mną. Kocham Cię nad wszystko, co istnieje, bo nic nie ma znaczenia nad Twoją miłość. Tylko ona nie zawodzi i jest trwała na wieki.
Janusz, 2014-10-31
Cd. Po otrzymaniu nowej pracy, nowego mieszkania zacząłem dziękować Bogu za każdą chwilę. W trakcie wdrażania się w nowej pracy miałem okres zapoznania się z pracą na produkcji, za którą bardzo Panu Jezusowi dziękowałem, bo czułem się jak ten najmniejszy pracownik i praca wtedy uczyła mnie dużo pokory. Podczas wdrożenia nie mogłem się odnaleźć. Tyle rzeczy było nowych i trudniejszych, ale czułem, że Pan jest przy mnie i wiedziałem, że choć to, co robię, jest trudne, to na pewno nie jest ponad moje siły. Bóg zna każdego z nas i wie doskonale, ile jesteśmy w stanie udźwignąć. W czerwcu kilka dni po rozpoczęciu nowej pracy pojechaliśmy z narzeczoną do Lednicy. Ludzie, to jest coś niesamowitego, coś pięknego. Jak można pięknie modlić się śpiewem. Czułem tam obecność Boga, który cieszy się, że ludzie zebrali się tam, by Go uwielbiać. Dzień był piękny. Początkowo słońce było bardzo ostre i kilka osób miało poparzenia. Bóg, widząc to, sprowadził delikatną, cienką chmurę, aby lekko przyćmiła słońce. Pod wieczór na niebie przeleciało kilka samolotów, ale tak jakby Bóg nimi kierował i ukazał się nam wszystkim wielki krzyż z chmur pochodzących z samolotów. Po tym czasie zacząłem coraz bardziej szukać ukojenia w Panu Jezusie. Zacząłem czytać "Dzienniczek" św Faustyny, "Pasję" wg bł. Anny Emmerich oraz objawienia fatimskie, które czytałem wcześniej i coraz mocniej mi się przypominały. Szczególnie jedno zdanie, które powiedziała Najświętsza Panienka: "Obecnie wiele dusz idzie do piekła z powodu nieczystości". Postanowiłem walczyć z moją nieczystością. Coraz częściej stroniłem od zbliżeń z narzeczoną, gdyż czuję w ich trakcie obecność Boga, Któremu nie podoba się to, że jeszcze nie wzięliśmy ślubu, a już współżyjemy. Parę tygodni później jakby Bóg mówił przez moją mamę: po co Wam ślub skoro już skonsumowaliście związek?. Te słowa dotknęły mnie i narzeczoną. Ja postanowiłem walczyć o naszą czystość, dziewczyna zaś, tak poczuła się dotknięta, że nie chce znać mojej matki. Nie potrafi jej wybaczyć. Zauważyłem, jakby zły cieszył się z tego i ją odmieniał. Ona, która zbliżała mnie do Boga, zaczęła teraz od Niego stronić. Widzę, że się oddala, bo nie chodzi już do Komunii ani spowiedzi. Na moje prośby o czystość wpada w smutek, a ostatnio rozpacz i złość ją ogarnęła, gdy dowiedziała się, że chodzę do Komunii w dni powszednie i na różaniec. Widzę ewidentnie, że zły nie chce jej opuścić, a to dlatego, że ona nie chce wybaczyć mojej mamie. Prosiłem Boga, żeby odmienił jej serce, ale przecież On dał nam wolną wolę i czuję, że moim zadaniem jest sprowadzić ją na drogą Pańską. Chciałbym jeszcze przytoczyć kilka chwil, w których czułem obecność Pana Boga. Kiedyś modląc się za dusze czyśćcowe odmawiałem 3 Koronki i postanowiłem odmówić jeszcze jedną. Poczułem wtedy jak mi robiło się bardzo ciężko, zlany byłem potem. Gdy skończyłem padłem na łóżko i ogarnął mnie wielki sen. Innym razem zaśmiałem się w pracy, że muzułmanie modlą się kilka razy dziennie i od razu potem poczułem żal za te słowa, bo przecież oni modlą się do tego samego Boga, co my. W ramach przeprosin odmawiałem 3 Koronki i postanowiłem odmówić jeszcze czwartą. Wtedy ogarnął mnie wielki sen, z którym nie mogłem sobie dać rady. Nawet mu uległem na kilka minut, ale podźwignąłem się i dokończyłem Koronkę. Innym razem prosiłem Pana Jezusa, żeby nie zmieniali mi stanowiska w nowej pracy, bo bałem się, że sobie nie poradzę. Bóg wysłuchał mojej prośby. Ludziom wydaje się, że diabła nie ma. A ja przekonałem się, że istnieją diabły, którymi są dusze przeklętych. Np. Anneliese Michel była opętana przez 6 demonów: Lucyfera, Hitlera, Kaina, Judasza, Nerona i wyklętego księdza Fleischmana. Dla zbawienia dusz Anneliese dobrowolnie poddała się woli Boga i przyjęła na siebie ten ciężar. Demony nawet ukorzyły się odmawiając Zdrowaś Maryjo i chciały wyjść, ale Bóg im nie pozwolił. Jaką ogromną moc ma Pan, że nawet szatan nie może zrobić nic, co Bogu się nie podoba. Obejrzyjcie film dokumentalny. Głosy są przerażające. Płakałem podczas tego filmu. Uwierzcie zły istnieje i czyha na nasze dusze. W pewien weekend szczególnie czułem obecność Pana. W sobotę na rannej Mszy było mi smutno i usiadłem w innym miejscu niż zwykle i praktycznie w przez całą Mszę słońce wpadające przez okno mnie oświecało. Czułem, że to dar od Pana. Czułem się taki wyjątkowy i było mi tak miło. Po Mszy postanowiłem, że usunę i spalę znaczki pocztowe (jestem filatelistą) z Hitlerem i Piłsudskim (był masonem). Włożyłem je do grubej szklanki i podpaliłem. Jakie było moje zdziwienie, gdy wydawało mi się, że spaliłem wszystkie i nagle znalazłem w popiele nie ruszone wizerunki Hitlera. Podpaliłem je znowu i wtedy pękła szklanka z hukiem. Tak jakby zły bronił się przed tym. Lecz po tym poczułem, że zrównałem Piłsudskiego do demona i go przekreśliłem, a przecież św Faustyna widziała jak odchodzi od piekła. Czułem, że wtedy jestem marnym prochem, że nie potrafiłem wybaczyć Piłsudskiemu, że znieważył Pana Boga, a Pan mu przebaczy. Po tym wydarzeniu przyszła myśl, żebym poszedł do lasu w pewne miejsce i przepędził z tamtą upijającą się młodzież. I rzeczywiście. Byli tam chłopcy pijący alkohol, palący papierosy, a może coś gorszego. Zebrałem się na odwagę i ich przegoniłem. Gdy wrócili znów, zrobiłem to samo. Czułem, że może jeden z nich zmieni swoje postępowanie. Po tym miałem myśl, żebym pojechał do kościoła karmelitów. Pojechałem tam i położyłem się krzyżem przed Panem Jezusem na krzyżu. Odmówiłem 33 razy Wierzę w Boga, a zaraz potem udałem się do innego kościółka. Odprawiłem Drogę Krzyżową i zostałem na Mszy. Bóg nagrodził mnie i podczas Komunii spożyłem ciało i krew Pana Jezusa. Innym razem, gdy było mi smutno, wychodząc ze swojego kościółka znalazłem mały drewniany krzyżyk. Czułem w głębi duszy, że mam wziąć Go do domu i powiesić na ścianie. Gdy w pracy pewne urządzenie się popsuło, pomyślałem, że muszę obiecać Bogu, że w najbliższy weekend nie będę współżyć z narzeczoną. Padłem na kolana i przeprosiłem Boga za moje bluźnierstwa i obiecałem. Za chwilę po tym maszyna została uruchomiona. Będąc u narzeczonej uświadomiłem ją o moim postanowieniu i wtedy będąc w czystości przez kilkanaście dni zaczęliśmy się duchowo coraz bardziej do siebie zbliżać. Lecz pokusa z jej strony była silniejsza i gdy postanowiłem, że to zrobimy, poczułem ogromny smutek, że złamię obietnicę. W ostatnim momencie zrezygnowaliśmy. Gdy się jest w stanie łaski uświęcającej czuje się bliskość do Pana Jezusa. Wiele się wtedy rozpoznaje, że rani to Jezusa, szczególnie, gdy ludzie wzywają imię Jego nadaremno i używają jako przecinka w zdaniach. Gdy tak mówią czuję za każdym razem ból na duszy. Niestety nie udało mi się wytrwać w czystości, ale wierzę, że gdy będę żałować i pójdę pojednać się z Bogiem On mi przebaczy. Pan mój i Bóg mój.
Cd. Po otrzymaniu nowej pracy, nowego mieszkania zacząłem dziękować Bogu za każdą chwilę. W trakcie wdrażania się w nowej pracy miałem okres zapoznania się z pracą na produkcji, za którą bardzo Panu Jezusowi dziękowałem, bo czułem się jak ten najmniejszy pracownik i praca wtedy uczyła mnie dużo pokory. Podczas wdrożenia nie mogłem się odnaleźć. Tyle rzeczy było nowych i trudniejszych, ale czułem, że Pan jest przy mnie i wiedziałem, że choć to, co robię, jest trudne, to na pewno nie jest ponad moje siły. Bóg zna każdego z nas i wie doskonale, ile jesteśmy w stanie udźwignąć. W czerwcu kilka dni po rozpoczęciu nowej pracy pojechaliśmy z narzeczoną do Lednicy. Ludzie, to jest coś niesamowitego, coś pięknego. Jak można pięknie modlić się śpiewem. Czułem tam obecność Boga, który cieszy się, że ludzie zebrali się tam, by Go uwielbiać. Dzień był piękny. Początkowo słońce było bardzo ostre i kilka osób miało poparzenia. Bóg, widząc to, sprowadził delikatną, cienką chmurę, aby lekko przyćmiła słońce. Pod wieczór na niebie przeleciało kilka samolotów, ale tak jakby Bóg nimi kierował i ukazał się nam wszystkim wielki krzyż z chmur pochodzących z samolotów. Po tym czasie zacząłem coraz bardziej szukać ukojenia w Panu Jezusie. Zacząłem czytać "Dzienniczek" św Faustyny, "Pasję" wg bł. Anny Emmerich oraz objawienia fatimskie, które czytałem wcześniej i coraz mocniej mi się przypominały. Szczególnie jedno zdanie, które powiedziała Najświętsza Panienka: "Obecnie wiele dusz idzie do piekła z powodu nieczystości". Postanowiłem walczyć z moją nieczystością. Coraz częściej stroniłem od zbliżeń z narzeczoną, gdyż czuję w ich trakcie obecność Boga, Któremu nie podoba się to, że jeszcze nie wzięliśmy ślubu, a już współżyjemy. Parę tygodni później jakby Bóg mówił przez moją mamę: po co Wam ślub skoro już skonsumowaliście związek?. Te słowa dotknęły mnie i narzeczoną. Ja postanowiłem walczyć o naszą czystość, dziewczyna zaś, tak poczuła się dotknięta, że nie chce znać mojej matki. Nie potrafi jej wybaczyć. Zauważyłem, jakby zły cieszył się z tego i ją odmieniał. Ona, która zbliżała mnie do Boga, zaczęła teraz od Niego stronić. Widzę, że się oddala, bo nie chodzi już do Komunii ani spowiedzi. Na moje prośby o czystość wpada w smutek, a ostatnio rozpacz i złość ją ogarnęła, gdy dowiedziała się, że chodzę do Komunii w dni powszednie i na różaniec. Widzę ewidentnie, że zły nie chce jej opuścić, a to dlatego, że ona nie chce wybaczyć mojej mamie. Prosiłem Boga, żeby odmienił jej serce, ale przecież On dał nam wolną wolę i czuję, że moim zadaniem jest sprowadzić ją na drogą Pańską. Chciałbym jeszcze przytoczyć kilka chwil, w których czułem obecność Pana Boga. Kiedyś modląc się za dusze czyśćcowe odmawiałem 3 Koronki i postanowiłem odmówić jeszcze jedną. Poczułem wtedy jak mi robiło się bardzo ciężko, zlany byłem potem. Gdy skończyłem padłem na łóżko i ogarnął mnie wielki sen. Innym razem zaśmiałem się w pracy, że muzułmanie modlą się kilka razy dziennie i od razu potem poczułem żal za te słowa, bo przecież oni modlą się do tego samego Boga, co my. W ramach przeprosin odmawiałem 3 Koronki i postanowiłem odmówić jeszcze czwartą. Wtedy ogarnął mnie wielki sen, z którym nie mogłem sobie dać rady. Nawet mu uległem na kilka minut, ale podźwignąłem się i dokończyłem Koronkę. Innym razem prosiłem Pana Jezusa, żeby nie zmieniali mi stanowiska w nowej pracy, bo bałem się, że sobie nie poradzę. Bóg wysłuchał mojej prośby. Ludziom wydaje się, że diabła nie ma. A ja przekonałem się, że istnieją diabły, którymi są dusze przeklętych. Np. Anneliese Michel była opętana przez 6 demonów: Lucyfera, Hitlera, Kaina, Judasza, Nerona i wyklętego księdza Fleischmana. Dla zbawienia dusz Anneliese dobrowolnie poddała się woli Boga i przyjęła na siebie ten ciężar. Demony nawet ukorzyły się odmawiając Zdrowaś Maryjo i chciały wyjść, ale Bóg im nie pozwolił. Jaką ogromną moc ma Pan, że nawet szatan nie może zrobić nic, co Bogu się nie podoba. Obejrzyjcie film dokumentalny. Głosy są przerażające. Płakałem podczas tego filmu. Uwierzcie zły istnieje i czyha na nasze dusze. W pewien weekend szczególnie czułem obecność Pana. W sobotę na rannej Mszy było mi smutno i usiadłem w innym miejscu niż zwykle i praktycznie w przez całą Mszę słońce wpadające przez okno mnie oświecało. Czułem, że to dar od Pana. Czułem się taki wyjątkowy i było mi tak miło. Po Mszy postanowiłem, że usunę i spalę znaczki pocztowe (jestem filatelistą) z Hitlerem i Piłsudskim (był masonem). Włożyłem je do grubej szklanki i podpaliłem. Jakie było moje zdziwienie, gdy wydawało mi się, że spaliłem wszystkie i nagle znalazłem w popiele nie ruszone wizerunki Hitlera. Podpaliłem je znowu i wtedy pękła szklanka z hukiem. Tak jakby zły bronił się przed tym. Lecz po tym poczułem, że zrównałem Piłsudskiego do demona i go przekreśliłem, a przecież św Faustyna widziała jak odchodzi od piekła. Czułem, że wtedy jestem marnym prochem, że nie potrafiłem wybaczyć Piłsudskiemu, że znieważył Pana Boga, a Pan mu przebaczy. Po tym wydarzeniu przyszła myśl, żebym poszedł do lasu w pewne miejsce i przepędził z tamtą upijającą się młodzież. I rzeczywiście. Byli tam chłopcy pijący alkohol, palący papierosy, a może coś gorszego. Zebrałem się na odwagę i ich przegoniłem. Gdy wrócili znów, zrobiłem to samo. Czułem, że może jeden z nich zmieni swoje postępowanie. Po tym miałem myśl, żebym pojechał do kościoła karmelitów. Pojechałem tam i położyłem się krzyżem przed Panem Jezusem na krzyżu. Odmówiłem 33 razy Wierzę w Boga, a zaraz potem udałem się do innego kościółka. Odprawiłem Drogę Krzyżową i zostałem na Mszy. Bóg nagrodził mnie i podczas Komunii spożyłem ciało i krew Pana Jezusa. Innym razem, gdy było mi smutno, wychodząc ze swojego kościółka znalazłem mały drewniany krzyżyk. Czułem w głębi duszy, że mam wziąć Go do domu i powiesić na ścianie. Gdy w pracy pewne urządzenie się popsuło, pomyślałem, że muszę obiecać Bogu, że w najbliższy weekend nie będę współżyć z narzeczoną. Padłem na kolana i przeprosiłem Boga za moje bluźnierstwa i obiecałem. Za chwilę po tym maszyna została uruchomiona. Będąc u narzeczonej uświadomiłem ją o moim postanowieniu i wtedy będąc w czystości przez kilkanaście dni zaczęliśmy się duchowo coraz bardziej do siebie zbliżać. Lecz pokusa z jej strony była silniejsza i gdy postanowiłem, że to zrobimy, poczułem ogromny smutek, że złamię obietnicę. W ostatnim momencie zrezygnowaliśmy. Gdy się jest w stanie łaski uświęcającej czuje się bliskość do Pana Jezusa. Wiele się wtedy rozpoznaje, że rani to Jezusa, szczególnie, gdy ludzie wzywają imię Jego nadaremno i używają jako przecinka w zdaniach. Gdy tak mówią czuję za każdym razem ból na duszy. Niestety nie udało mi się wytrwać w czystości, ale wierzę, że gdy będę żałować i pójdę pojednać się z Bogiem On mi przebaczy. Pan mój i Bóg mój.
Janusz, 2014-10-30
Niech będzie pochwalone imię Boga Najwyższego teraz i na wieki wieków. Moja bliższa relacja z Panem Bogiem zaczęła się niespełna rok temu. Lecz najpierw chciałbym opowiedzieć, co było wcześniej. Strasznie grzeszyłem i raniłem Pana Jezusa. Chyba najbardziej, a raczej na pewno tym, że odmawiałem Koronkę do Bożego Miłosierdzia zawsze wtedy, gdy chciałem osiągnąć sukcesy na studiach. Przed maturą będąc w Częstochowie otrzymałem mały różaniec. Pierwszą Koronkę odmówiłem przed egzaminem maturalnym i wtedy się przekonałem, jaką przeogromną ma moc ta Koronka. Jeśli to, o co prosisz, jest zgodne z wolą Boga, zostanie to spełnione. Ale biada mi, bo zacząłem nadużywać miłosierdzia Pana Boga i modliłem się zazwyczaj o błahe rzeczy, jakimi były egzaminy. Raz miałem egzamin, na którym napisałem bardzo niewiele, ale mocno prosiłem Jezusa o zaliczenie. I rzeczywiście - dostałem 3=, co dla mnie było cudem. Ale niestety ja nadal nie zmieniałem swojego postępowania i trwałem w ciężkim grzechu, jakim jest pornografia i onanizm. Nie mogłem się, a raczej szczerze nie chciałem się z tego uwolnić. Potem jeszcze z tej żądzy nieczystości straciłem dziewictwo z dziewczyną, z którą potem nie wziąłem ślubu i na dodatek się rozstaliśmy. Ponadto ciągle w moim sercu był gniew. Wiele bluźniłem i kłóciłem się z ludźmi. Nie było we mnie ani krzty miłości, a Bóg obdarowywał mnie nią ciągle. Dostałem dobrą pracę, z której nie byłem zadowolony, bo pewne rzeczy robiono niezgodnie z prawem, ale zamiast walczyć z tym i próbować coś naprawić, prosiłem Boga o nową pracę jak tchórz, który ucieka z tonącego okrętu. Prosiłem też o dziewczynę, która będzie mnie mocno kochać i wyliczałem Jezusowi cechy wyglądu i charakteru wymarzonej narzeczonej i przyszłej żony. Ciągle tylko wymyślałem coraz to nowe życzenia do Pana Boga, myśląc tylko o swoich zachciankach. A przecież Pan Bóg to nie jest studnia życzeń i nie wolno Go tak traktować Pewnego mglistego jesiennego poranka szedłem do pracy jak co dzień na nielegalnym przejściu przez tory kolejowe. Wydawało mi się, a może to zły podpowiadał: idź jak będzie pociąg jechał na pewno usłyszysz. Szedłem wzdłuż torów i za 2, 3 kroki miałem przechodzić przez tory i nagle wyłonił się z mgły Express. Czułem jak powiew pociągu chciał mnie porwać. Od tragedii dzieliło mnie niespełna 1,5 metra. Wtedy uświadomiłem sobie, że Bóg pokazał mi, że istnieje. Że tylko On wiedział co do sekundy, kiedy ja będę chciał przejść przez tory i kiedy pociąg nadjedzie. Dlatego pozwolił złemu na jego podszepty. Złemu wydaje się, że to on nami kieruje, a tak naprawdę o nasze życie troszczy się zawsze Pan Bóg. Po tym wydarzeniu zacząłem mocno dziękować Panu za łaskę ponownego ofiarowania życia. Wyspowiadałem się z pornografii i onanizmu. Ale łaska wyleczenia z tego nałogu przyszła później. Niestety, grzeszyłem nadal. Zamiast pomóc rodzinie w przedświątecznych przygotowaniach, pojechałem na drugi koniec kraju z kuzynem oglądać nowe auto. W nowym roku natomiast pojechałem z nim na dyskotekę i do erotycznych klubów nocnych. Już wtedy będąc tam czułem żal o te kobiety. Impreza trwała do białego rana, a potem okazało się, że rodzina bardzo się martwiła o mnie. Tego dnia wyspowiadałem się szczerze ze łzami. Jak wcześniej wszystkie moje myśli skupiały się na pornografii, tak od tamtej pory znikły. Wtedy poczułem, jakim jestem marnym pyłem i prochem na tym świecie i prosiłem Boga, żeby zmiótł mnie z powierzchni ziemi jak pyłek kurzu. Mimo tego Pan nie wysłuchał mej prośby, a nagrodził mnie z wielkim nadmiarem. Tego dnia skontaktowałem się z dziewczyną poznaną na chrześcijańskim portalu randkowym Zapisani Sobie. (Polecam wszystkim którzy szukają osoby na całe życie z Panem Bogiem). Pan Bóg ofiarował mi dziewczynę dokładnie taką, o jaką prosiłem. W ciągu kilku dni rozmowy telefonicznej wiedziałem, że to ta jedyna. W niecały miesiąc później zaręczyliśmy się. Lecz mimo tak wielkiej łaski nadal narzekałem na pracę i starałem się o inną. W tym celu też bardzo się modliłem. I wtedy zaproszono mnie na rozmowę, lecz potem nie kontaktowali się już. Jeszcze jakiś czas prosiłem przez Koronkę o to, by mnie przyjęli, lecz później przestałem. Po tym postanowiliśmy z narzeczoną wybrać się na wycieczkę w góry. Ze względu, że nie jestem doświadczonym kierowcą bardzo bałem się prowadzić auto tak daleko w nocy. Ogarnął mnie wielki paraliżujący lęk. Wtedy w myślach odmawiałem "Zdrowaś Maryjo" i odczuwałem kojący spokój, lecz gdy tylko przestawałem, lęk powracał. Zawierzajcie swoje życie w takich chwilach Najświętszej Panience. Ona okryje Was płaszczem swej opieki. Po wycieczce niespodziewanie zadzwonili z nowej firmy, na której byłem na rozmowie, że chcą mnie przyjąć. Pan Bóg nigdy nie zapomina o naszych prośbach. Po tym chciałem udać się z narzeczoną na Mszę Świętą o uzdrowienie duszy. Polecam bardzo. Dzięki Bogu zdążyłem na tę Mszę bo kościół, w której się ona odbyła, oddalony był o ponad 300 km. Jadąc na nią, miałem niebezpieczną sytuację, która skończyła się tym, że wyhamowałem przed jadącym przede mną pojazdem o 50 cm. Doszło wtedy do mnie, że Bóg nie pozwoli, żeby mi się coś stało i chce mnie na tej Mszy. Po Mszy egzorcysta odmawiał egzorcyzm nad każdą osobą, a po dotknięciu głowy ludzie omdlewali w stanie łaski. Niesamowite wrażenie, jak ogromna łaska Boskiej miłości może wpłynąć na ludzkie ciało. W drodze powrotnej bardzo mnie sen morzył i pomyślałem: Boże, proszę, daj mi świeżość umysłu, abym mógł bezpiecznie wrócić i natychmiast senność mnie opuściła. Jaka była moja radość, że Bóg tak szybko mnie wysłuchał. Poczułem wtedy Jego obecność. W czasie składania dokumentów do nowej pracy zrobiłem pomyłkę, która mogła zaważyć na tym, że mnie nie przyjmą. Wtedy udałem się do kościoła i tam odmawiałem Koronkę oraz dałem na Mszę w tej intencji i po raz kolejny Bóg udowodnił mi, że nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. Jezus chce, byśmy Go kochali a On obdarzy nas zawsze z nadmiarem. Tym nadmiarem było to, że Bóg nie chcąc, żebym miał daleko do nowej pracy (bo na to też wcześniej narzekałem), ofiarował mi mieszkanie po drugiej stronie ulicy. A na dodatek zauważyłem ,że również mam blisko do kościoła. Pierwszy dzień w pracy rozpocząłem od Mszy św. Okazało się, że nowa praca jest dużo trudniejsza od poprzedniej, ale za to wszystko robione jest zgodnie z prawem. Nadal mam w swojej głowie myśli niezadowolenia, ale z drugiej strony uważam, że taki musi być krzyż dla mnie. Nie wolno się poddawać. Pan Jezus wytrwale bez najmniejszego cienia zniechęcenia oddał siebie w strasznym cierpieniu za nas i wzywa nas, abyśmy czynili podobnie.
Niech będzie pochwalone imię Boga Najwyższego teraz i na wieki wieków. Moja bliższa relacja z Panem Bogiem zaczęła się niespełna rok temu. Lecz najpierw chciałbym opowiedzieć, co było wcześniej. Strasznie grzeszyłem i raniłem Pana Jezusa. Chyba najbardziej, a raczej na pewno tym, że odmawiałem Koronkę do Bożego Miłosierdzia zawsze wtedy, gdy chciałem osiągnąć sukcesy na studiach. Przed maturą będąc w Częstochowie otrzymałem mały różaniec. Pierwszą Koronkę odmówiłem przed egzaminem maturalnym i wtedy się przekonałem, jaką przeogromną ma moc ta Koronka. Jeśli to, o co prosisz, jest zgodne z wolą Boga, zostanie to spełnione. Ale biada mi, bo zacząłem nadużywać miłosierdzia Pana Boga i modliłem się zazwyczaj o błahe rzeczy, jakimi były egzaminy. Raz miałem egzamin, na którym napisałem bardzo niewiele, ale mocno prosiłem Jezusa o zaliczenie. I rzeczywiście - dostałem 3=, co dla mnie było cudem. Ale niestety ja nadal nie zmieniałem swojego postępowania i trwałem w ciężkim grzechu, jakim jest pornografia i onanizm. Nie mogłem się, a raczej szczerze nie chciałem się z tego uwolnić. Potem jeszcze z tej żądzy nieczystości straciłem dziewictwo z dziewczyną, z którą potem nie wziąłem ślubu i na dodatek się rozstaliśmy. Ponadto ciągle w moim sercu był gniew. Wiele bluźniłem i kłóciłem się z ludźmi. Nie było we mnie ani krzty miłości, a Bóg obdarowywał mnie nią ciągle. Dostałem dobrą pracę, z której nie byłem zadowolony, bo pewne rzeczy robiono niezgodnie z prawem, ale zamiast walczyć z tym i próbować coś naprawić, prosiłem Boga o nową pracę jak tchórz, który ucieka z tonącego okrętu. Prosiłem też o dziewczynę, która będzie mnie mocno kochać i wyliczałem Jezusowi cechy wyglądu i charakteru wymarzonej narzeczonej i przyszłej żony. Ciągle tylko wymyślałem coraz to nowe życzenia do Pana Boga, myśląc tylko o swoich zachciankach. A przecież Pan Bóg to nie jest studnia życzeń i nie wolno Go tak traktować Pewnego mglistego jesiennego poranka szedłem do pracy jak co dzień na nielegalnym przejściu przez tory kolejowe. Wydawało mi się, a może to zły podpowiadał: idź jak będzie pociąg jechał na pewno usłyszysz. Szedłem wzdłuż torów i za 2, 3 kroki miałem przechodzić przez tory i nagle wyłonił się z mgły Express. Czułem jak powiew pociągu chciał mnie porwać. Od tragedii dzieliło mnie niespełna 1,5 metra. Wtedy uświadomiłem sobie, że Bóg pokazał mi, że istnieje. Że tylko On wiedział co do sekundy, kiedy ja będę chciał przejść przez tory i kiedy pociąg nadjedzie. Dlatego pozwolił złemu na jego podszepty. Złemu wydaje się, że to on nami kieruje, a tak naprawdę o nasze życie troszczy się zawsze Pan Bóg. Po tym wydarzeniu zacząłem mocno dziękować Panu za łaskę ponownego ofiarowania życia. Wyspowiadałem się z pornografii i onanizmu. Ale łaska wyleczenia z tego nałogu przyszła później. Niestety, grzeszyłem nadal. Zamiast pomóc rodzinie w przedświątecznych przygotowaniach, pojechałem na drugi koniec kraju z kuzynem oglądać nowe auto. W nowym roku natomiast pojechałem z nim na dyskotekę i do erotycznych klubów nocnych. Już wtedy będąc tam czułem żal o te kobiety. Impreza trwała do białego rana, a potem okazało się, że rodzina bardzo się martwiła o mnie. Tego dnia wyspowiadałem się szczerze ze łzami. Jak wcześniej wszystkie moje myśli skupiały się na pornografii, tak od tamtej pory znikły. Wtedy poczułem, jakim jestem marnym pyłem i prochem na tym świecie i prosiłem Boga, żeby zmiótł mnie z powierzchni ziemi jak pyłek kurzu. Mimo tego Pan nie wysłuchał mej prośby, a nagrodził mnie z wielkim nadmiarem. Tego dnia skontaktowałem się z dziewczyną poznaną na chrześcijańskim portalu randkowym Zapisani Sobie. (Polecam wszystkim którzy szukają osoby na całe życie z Panem Bogiem). Pan Bóg ofiarował mi dziewczynę dokładnie taką, o jaką prosiłem. W ciągu kilku dni rozmowy telefonicznej wiedziałem, że to ta jedyna. W niecały miesiąc później zaręczyliśmy się. Lecz mimo tak wielkiej łaski nadal narzekałem na pracę i starałem się o inną. W tym celu też bardzo się modliłem. I wtedy zaproszono mnie na rozmowę, lecz potem nie kontaktowali się już. Jeszcze jakiś czas prosiłem przez Koronkę o to, by mnie przyjęli, lecz później przestałem. Po tym postanowiliśmy z narzeczoną wybrać się na wycieczkę w góry. Ze względu, że nie jestem doświadczonym kierowcą bardzo bałem się prowadzić auto tak daleko w nocy. Ogarnął mnie wielki paraliżujący lęk. Wtedy w myślach odmawiałem "Zdrowaś Maryjo" i odczuwałem kojący spokój, lecz gdy tylko przestawałem, lęk powracał. Zawierzajcie swoje życie w takich chwilach Najświętszej Panience. Ona okryje Was płaszczem swej opieki. Po wycieczce niespodziewanie zadzwonili z nowej firmy, na której byłem na rozmowie, że chcą mnie przyjąć. Pan Bóg nigdy nie zapomina o naszych prośbach. Po tym chciałem udać się z narzeczoną na Mszę Świętą o uzdrowienie duszy. Polecam bardzo. Dzięki Bogu zdążyłem na tę Mszę bo kościół, w której się ona odbyła, oddalony był o ponad 300 km. Jadąc na nią, miałem niebezpieczną sytuację, która skończyła się tym, że wyhamowałem przed jadącym przede mną pojazdem o 50 cm. Doszło wtedy do mnie, że Bóg nie pozwoli, żeby mi się coś stało i chce mnie na tej Mszy. Po Mszy egzorcysta odmawiał egzorcyzm nad każdą osobą, a po dotknięciu głowy ludzie omdlewali w stanie łaski. Niesamowite wrażenie, jak ogromna łaska Boskiej miłości może wpłynąć na ludzkie ciało. W drodze powrotnej bardzo mnie sen morzył i pomyślałem: Boże, proszę, daj mi świeżość umysłu, abym mógł bezpiecznie wrócić i natychmiast senność mnie opuściła. Jaka była moja radość, że Bóg tak szybko mnie wysłuchał. Poczułem wtedy Jego obecność. W czasie składania dokumentów do nowej pracy zrobiłem pomyłkę, która mogła zaważyć na tym, że mnie nie przyjmą. Wtedy udałem się do kościoła i tam odmawiałem Koronkę oraz dałem na Mszę w tej intencji i po raz kolejny Bóg udowodnił mi, że nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. Jezus chce, byśmy Go kochali a On obdarzy nas zawsze z nadmiarem. Tym nadmiarem było to, że Bóg nie chcąc, żebym miał daleko do nowej pracy (bo na to też wcześniej narzekałem), ofiarował mi mieszkanie po drugiej stronie ulicy. A na dodatek zauważyłem ,że również mam blisko do kościoła. Pierwszy dzień w pracy rozpocząłem od Mszy św. Okazało się, że nowa praca jest dużo trudniejsza od poprzedniej, ale za to wszystko robione jest zgodnie z prawem. Nadal mam w swojej głowie myśli niezadowolenia, ale z drugiej strony uważam, że taki musi być krzyż dla mnie. Nie wolno się poddawać. Pan Jezus wytrwale bez najmniejszego cienia zniechęcenia oddał siebie w strasznym cierpieniu za nas i wzywa nas, abyśmy czynili podobnie.
Janusz, 2014-10-30
Dziękuję Ci, Boże, że uratowałeś mnie od niechybnej śmierci pod kołami pociągu, a zarazem udowodniłeś mi niewiernemu, że tylko dzięki Tobie nadal żyję.
Dziękuję Ci, Boże, że uratowałeś mnie od niechybnej śmierci pod kołami pociągu, a zarazem udowodniłeś mi niewiernemu, że tylko dzięki Tobie nadal żyję.
Anna, 2014-10-30
Jezu Miłosierny! Dziękuję, że ustrzegłeś mnie przed poważnymi komplikacjami w trakcie chemioterapii!! Dziękuję, że stawiasz na mojej drodze dobrych, życzliwych ludzi i lekarzy!!! Wierzę, że droga, którą idę, jest zgodna z Twoją wolą! Jezu, ufam Tobie!
Jezu Miłosierny! Dziękuję, że ustrzegłeś mnie przed poważnymi komplikacjami w trakcie chemioterapii!! Dziękuję, że stawiasz na mojej drodze dobrych, życzliwych ludzi i lekarzy!!! Wierzę, że droga, którą idę, jest zgodna z Twoją wolą! Jezu, ufam Tobie!
Antoni Ryszard, 2014-10-30
Dzięki Ci, miłosierny Jezu, że kochasz mnie takiego, jakim jestem i jesteś dla mnie najlepszym przyjacielem.
Dzięki Ci, miłosierny Jezu, że kochasz mnie takiego, jakim jestem i jesteś dla mnie najlepszym przyjacielem.
micha(L), 2014-10-30
Witam Cię, Miłosierny Królu i Zbawicielu. Dziękuję Ci za wszystko, czym mnie obdarzasz, choć ciągle upadam i Cię ranię;((Pomóż zwalczyć w mojej rodzinie i wśród moich bliskich i znajomych wszelkie nałogi, smutki, gnuśności, wszelką niegodziwość... Ja dziękuję Ci za wszystko jako Twój Rycerz... PS. A za tydzień wiesz dobrze, co mnie czeka. Spraw, by wszystko się udało. To moje ciche marzenie, Ojcze. Ty się tym zajmij;))))JUT. Święta Faustynko, módl się za nami!!!
Witam Cię, Miłosierny Królu i Zbawicielu. Dziękuję Ci za wszystko, czym mnie obdarzasz, choć ciągle upadam i Cię ranię;((Pomóż zwalczyć w mojej rodzinie i wśród moich bliskich i znajomych wszelkie nałogi, smutki, gnuśności, wszelką niegodziwość... Ja dziękuję Ci za wszystko jako Twój Rycerz... PS. A za tydzień wiesz dobrze, co mnie czeka. Spraw, by wszystko się udało. To moje ciche marzenie, Ojcze. Ty się tym zajmij;))))JUT. Święta Faustynko, módl się za nami!!!
Mariusz, 2014-10-30
Boże mój, Miłosierny, dziękuję Ci, że mnie trzymasz za rękę oraz daj mi tyle miłości, ile zdołam udźwignąć, dla dobra mojej rodziny. Jezu, ufam Tobie.
Boże mój, Miłosierny, dziękuję Ci, że mnie trzymasz za rękę oraz daj mi tyle miłości, ile zdołam udźwignąć, dla dobra mojej rodziny. Jezu, ufam Tobie.
Anna, 2014-10-29
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za dobre wyniki badań i błagam Cię, żebym znalazła bardzo dobrą pracę.
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za dobre wyniki badań i błagam Cię, żebym znalazła bardzo dobrą pracę.
ela, 2014-10-28
Jezu, dziękuję Ci za Twoją opiekę nad całą moją rodziną. Proszę Cię o pomoc, bo bez Twojej pomocy nie uda mi się skończyć tego, co zaczęłam.
Jezu, dziękuję Ci za Twoją opiekę nad całą moją rodziną. Proszę Cię o pomoc, bo bez Twojej pomocy nie uda mi się skończyć tego, co zaczęłam.
S., 2014-10-28
Boże mój, Miłosierny, dziękuję za kolejne pomyślne wyniki badań mojej kochanej mamy. Nieskończone jest Twoje miłosierdzie, Panie!
Boże mój, Miłosierny, dziękuję za kolejne pomyślne wyniki badań mojej kochanej mamy. Nieskończone jest Twoje miłosierdzie, Panie!
Anna, 2014-10-27
Panie Jezu Miłosierny, dziękuję za Twoje miłosierdzie i Twą wielką miłość dla mnie. Dziękuję Ci, Panie Jezu, że mogę studiować wymarzone pielęgniarstwo i pomóż mi, Jezu, wytrwać do końca tych studiów, abym dała sobie radę i szczęśliwie je skończyła i byla bardzo dobra pielęgniarką. Dziękuję, że okazujesz mi tyle dobroci i otaczasz mnie dobrymi ludźmi, którzy są pomocni w moich studiach. Panie, Jezu Miłosierny, kocham Cię tak mocno i ufam, że mi pomożesz osiągnąć mój wymarzony sukces i pracować jako pielęgniarka. Jezu, ufam Tobie.
Panie Jezu Miłosierny, dziękuję za Twoje miłosierdzie i Twą wielką miłość dla mnie. Dziękuję Ci, Panie Jezu, że mogę studiować wymarzone pielęgniarstwo i pomóż mi, Jezu, wytrwać do końca tych studiów, abym dała sobie radę i szczęśliwie je skończyła i byla bardzo dobra pielęgniarką. Dziękuję, że okazujesz mi tyle dobroci i otaczasz mnie dobrymi ludźmi, którzy są pomocni w moich studiach. Panie, Jezu Miłosierny, kocham Cię tak mocno i ufam, że mi pomożesz osiągnąć mój wymarzony sukces i pracować jako pielęgniarka. Jezu, ufam Tobie.
Bogdan, 2014-10-26
Jezu, tyle razy i tak często odchodzę od Ciebie, tyle razy przegrywam w walce o czystość, miłość, tyle razy Ciebie wyrzucam z serca mojego, zmiłuj się nade mną, miej miłosierdzie dla mnie. Tyle razy Cię zdradzam, zamykam przed Tobą moje serce, a Ty nie gorszysz się mną i nie brzydzisz, choć ja sam się sobą brzydzę, Ty nigdy, i zawsze mnie przygarniasz do swojego Serca. Przebaczasz mi, gdy Cię oto proszę i żałuję. Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny. Przebacz mi i wskazuj mi zawsze drogę do Ciebie, do Twojego Serca, do Twojego miłosierdzia. Ty jesteś moją nadzieją i mocą moją, Twoje przebaczenie daje mi siłę i pozwala trwać i wstawać i iść dalej. Kocham Cię, Jezu, z całego serca, duszy i umysłu, prowadź mnie do Nieba, abym mógł kiedyś oglądać Ciebie i z Tobą być na wieki. Ucz mnie kochać wszystkich, którzy są obok mnie i tak jak ja idą, potykają się, upadają, pomagaj nam, Jezu, w swoim miłosierdziu. Daj mi miłość do wszystkich, do siebie i do wszystkich i do Ciebie nade wszystko. Daj mi trwać w miłości, daj mi kochać Ciebie i wszystkich, wszystko czynić z miłością, a szczególnie te czynności powszednie, szare, z miłością, miłością do Ciebie. Daj, bym nie był dla innych ciężarem, ale niósł im pociechę i ukojenie w ich życiu, często złym, ciężkim, trudnym, pomóż mi walczyć o nich, o siebie, o miłość. Pozwól kochać i być kochanym, uzdrawiaj moje relacje z Bogiem i ludźmi obok, pozwól im pomóc iść do Ciebie. Dziękuję za Twoją Miłość.
Jezu, tyle razy i tak często odchodzę od Ciebie, tyle razy przegrywam w walce o czystość, miłość, tyle razy Ciebie wyrzucam z serca mojego, zmiłuj się nade mną, miej miłosierdzie dla mnie. Tyle razy Cię zdradzam, zamykam przed Tobą moje serce, a Ty nie gorszysz się mną i nie brzydzisz, choć ja sam się sobą brzydzę, Ty nigdy, i zawsze mnie przygarniasz do swojego Serca. Przebaczasz mi, gdy Cię oto proszę i żałuję. Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny. Przebacz mi i wskazuj mi zawsze drogę do Ciebie, do Twojego Serca, do Twojego miłosierdzia. Ty jesteś moją nadzieją i mocą moją, Twoje przebaczenie daje mi siłę i pozwala trwać i wstawać i iść dalej. Kocham Cię, Jezu, z całego serca, duszy i umysłu, prowadź mnie do Nieba, abym mógł kiedyś oglądać Ciebie i z Tobą być na wieki. Ucz mnie kochać wszystkich, którzy są obok mnie i tak jak ja idą, potykają się, upadają, pomagaj nam, Jezu, w swoim miłosierdziu. Daj mi miłość do wszystkich, do siebie i do wszystkich i do Ciebie nade wszystko. Daj mi trwać w miłości, daj mi kochać Ciebie i wszystkich, wszystko czynić z miłością, a szczególnie te czynności powszednie, szare, z miłością, miłością do Ciebie. Daj, bym nie był dla innych ciężarem, ale niósł im pociechę i ukojenie w ich życiu, często złym, ciężkim, trudnym, pomóż mi walczyć o nich, o siebie, o miłość. Pozwól kochać i być kochanym, uzdrawiaj moje relacje z Bogiem i ludźmi obok, pozwól im pomóc iść do Ciebie. Dziękuję za Twoją Miłość.
Daniel, 2014-10-24
Dziękuję Ci, Jezu, że nie wysłuchujesz moich próśb - Ty lepiej ode mnie wiesz, co dla mnie lepsze, więc niech tak będzie, jak chcesz.
Dziękuję Ci, Jezu, że nie wysłuchujesz moich próśb - Ty lepiej ode mnie wiesz, co dla mnie lepsze, więc niech tak będzie, jak chcesz.
daneczka, 2014-10-24
Jezu ufam Tobie!!! Ufam Twojemu miłosierdziu. Ufam Twojej Matce Najświętszej, Maryi. Ufam wszystkim świętym. Staram się każdego dnia wejść na tę stronę i karmić się słowami, jakie wypowiadałeś, kochany Jezu, do św.Faustyny i przez nią teraz przemawiasz do nas i uczysz nas, jak czerpać ze zdroju miłosierdzia Bożego. Gdy patrzę, Jezu, na Twój obraz z napisem: Jezu, ufam Tobie, serce staje mi w gardle z radości, za łaski, jakich doznałam od Ciebie za pośrednictwem Twojej i mojej Mateńki, Maryi, oraz za pośrednictwem św. Faustyny, św. Jana Pawła II oraz wszystkich świętych, do których modlę się każdego dnia. Św. Faustyno, Ty patrzysz na moje zmagania, gdy piszę o Bożym miłosierdziu i dodajesz mi odwagi oraz jesteś moim natchnieniem, gdy mam ciężki dzień i sama nie umiem sobie poradzić, zaraz otwieram tę stronkę i Jezus oraz Ty, kochana Siostrzyczko dodajecie mi sił i odwagi, abym swój krzyż niosła z miłością, jakiej nauczył nas św. Jan Paweł II. Dziękuję za dary Ducha Świętego, o które proszę Boga codziennie, a które rozkwitają we mnie coraz bardziej, a najbardziej dar pokory, cierpliwości i miłosierdzia. Dziękuję za dar wiary i pobożności, dzięki któremu mogę wielbić Miłosierdzie Boże na każdym moim kroku i mogę modlić się za innych. Kochany Jezu, Ty mnie jeden rozumiesz i wiesz, że kiedy mam potrzebę rozmowy z Tobą muszę to napisać. Gdy pisałam pierwszy raz o Twojej dobroci tak bardzo pragnęłam, aby jak najwięcej ludzi to przeczytało, aby się Ciebie nie bali, aby się nie wstydzili pisać o swoich spotkaniach z Tobą, aby się dzielili swoimi przeżyciami i łaskami, jakie na nich zsyłasz. Wiem , że to Cię bardzo cieszy. Wcześniej myślałam, że to jest chwalenie się, wyolbrzymianie czegoś dobrego, co się stało, że to przypadki sprawiają tyle dobrego, lecz gdy zrozumiałam, że Ty, Panie, to sprawiasz, jeszcze bardziej moje serce otworzyło się na Twoje łaski i z większą miłością niosę swój krzyż wiedząc, że tym mogę odkupić swoje winy za grzechy, jakie popełniłam ja i moi bliscy. Kiedy zaczęłam czytać "Dzienniczek" zrozumiałam, że to Ty, Panie, jesteś Tym Dobrem, jakie mnie spotyka. Dotarło do mnie, że mi wybaczyłeś podczas potoku łez, jakie mi wtedy dałeś. Zrozumiałam, że ja też sama muszę wybaczyć sobie to, co złego zrobiłam sobie i swoim bliskim, którzy byli tego przyczyną. Jak to się stało, od tego czasu moje życie jest całkiem inne. Łaska Twoja, Dobry Boże, wróciła do mnie i jest do dzisiaj. Zrozumiałam, że nigdy mnie, Jezu, nie opuściłeś, tylko ja swoimi grzechami odwróciłam się od Ciebie. Dziękuję Ci, Jezu, że w porę otworzyłeś mi oczy - sprawiła to kochana Maryja, która postawiła na mojej drodze kapłana, który prostymi słowami zaprosił mnie kościoła przed Wielkanocą 2012 roku. Od tego czasu z katoliczki nie praktykującej stałam się katoliczką praktykującą i wyznającą żywą wiarę, którą chciałabym się ze wszystkimi podzielić i wszystkich nią obdarować oraz swoją miłością, która zalewa mi serce. Dobry Boże, tak bardzo Ci ufam!!!! Ufam, że poukładasz sprawy, jakie teraz toczą się w moim zakładzie pracy. Polecam Ci mój zakład tak, jak podczas kanonizacji poleciłam św. Janowi Pawłowi II i Matce Najświętszej, polecam Ci całą moją rodzinę i znajomych, całą moją ojczyznę. Proszę Cię, weż ją w swoją opiekę, obdarz pokojem, miłością i szczęściem. Modlę się o to każdego dnia, odkąd wróciłam z kanonizacji z Rzymu: o pokój i miłość dla świata i wiem, że mnie, Jezu, słyszysz, oraz wiem, że o to samo modlą się ze mną wszyscy święci. Ja to wiem. Dziękuję Ci za to, Jezu. Twoja oddana Tobie Daneczka.
Jezu ufam Tobie!!! Ufam Twojemu miłosierdziu. Ufam Twojej Matce Najświętszej, Maryi. Ufam wszystkim świętym. Staram się każdego dnia wejść na tę stronę i karmić się słowami, jakie wypowiadałeś, kochany Jezu, do św.Faustyny i przez nią teraz przemawiasz do nas i uczysz nas, jak czerpać ze zdroju miłosierdzia Bożego. Gdy patrzę, Jezu, na Twój obraz z napisem: Jezu, ufam Tobie, serce staje mi w gardle z radości, za łaski, jakich doznałam od Ciebie za pośrednictwem Twojej i mojej Mateńki, Maryi, oraz za pośrednictwem św. Faustyny, św. Jana Pawła II oraz wszystkich świętych, do których modlę się każdego dnia. Św. Faustyno, Ty patrzysz na moje zmagania, gdy piszę o Bożym miłosierdziu i dodajesz mi odwagi oraz jesteś moim natchnieniem, gdy mam ciężki dzień i sama nie umiem sobie poradzić, zaraz otwieram tę stronkę i Jezus oraz Ty, kochana Siostrzyczko dodajecie mi sił i odwagi, abym swój krzyż niosła z miłością, jakiej nauczył nas św. Jan Paweł II. Dziękuję za dary Ducha Świętego, o które proszę Boga codziennie, a które rozkwitają we mnie coraz bardziej, a najbardziej dar pokory, cierpliwości i miłosierdzia. Dziękuję za dar wiary i pobożności, dzięki któremu mogę wielbić Miłosierdzie Boże na każdym moim kroku i mogę modlić się za innych. Kochany Jezu, Ty mnie jeden rozumiesz i wiesz, że kiedy mam potrzebę rozmowy z Tobą muszę to napisać. Gdy pisałam pierwszy raz o Twojej dobroci tak bardzo pragnęłam, aby jak najwięcej ludzi to przeczytało, aby się Ciebie nie bali, aby się nie wstydzili pisać o swoich spotkaniach z Tobą, aby się dzielili swoimi przeżyciami i łaskami, jakie na nich zsyłasz. Wiem , że to Cię bardzo cieszy. Wcześniej myślałam, że to jest chwalenie się, wyolbrzymianie czegoś dobrego, co się stało, że to przypadki sprawiają tyle dobrego, lecz gdy zrozumiałam, że Ty, Panie, to sprawiasz, jeszcze bardziej moje serce otworzyło się na Twoje łaski i z większą miłością niosę swój krzyż wiedząc, że tym mogę odkupić swoje winy za grzechy, jakie popełniłam ja i moi bliscy. Kiedy zaczęłam czytać "Dzienniczek" zrozumiałam, że to Ty, Panie, jesteś Tym Dobrem, jakie mnie spotyka. Dotarło do mnie, że mi wybaczyłeś podczas potoku łez, jakie mi wtedy dałeś. Zrozumiałam, że ja też sama muszę wybaczyć sobie to, co złego zrobiłam sobie i swoim bliskim, którzy byli tego przyczyną. Jak to się stało, od tego czasu moje życie jest całkiem inne. Łaska Twoja, Dobry Boże, wróciła do mnie i jest do dzisiaj. Zrozumiałam, że nigdy mnie, Jezu, nie opuściłeś, tylko ja swoimi grzechami odwróciłam się od Ciebie. Dziękuję Ci, Jezu, że w porę otworzyłeś mi oczy - sprawiła to kochana Maryja, która postawiła na mojej drodze kapłana, który prostymi słowami zaprosił mnie kościoła przed Wielkanocą 2012 roku. Od tego czasu z katoliczki nie praktykującej stałam się katoliczką praktykującą i wyznającą żywą wiarę, którą chciałabym się ze wszystkimi podzielić i wszystkich nią obdarować oraz swoją miłością, która zalewa mi serce. Dobry Boże, tak bardzo Ci ufam!!!! Ufam, że poukładasz sprawy, jakie teraz toczą się w moim zakładzie pracy. Polecam Ci mój zakład tak, jak podczas kanonizacji poleciłam św. Janowi Pawłowi II i Matce Najświętszej, polecam Ci całą moją rodzinę i znajomych, całą moją ojczyznę. Proszę Cię, weż ją w swoją opiekę, obdarz pokojem, miłością i szczęściem. Modlę się o to każdego dnia, odkąd wróciłam z kanonizacji z Rzymu: o pokój i miłość dla świata i wiem, że mnie, Jezu, słyszysz, oraz wiem, że o to samo modlą się ze mną wszyscy święci. Ja to wiem. Dziękuję Ci za to, Jezu. Twoja oddana Tobie Daneczka.
Bogumiła, 2014-10-24
Dziękuję Ci, Boże, za wielką łaskę zdrowia dla mego męża i dla mnie oraz całej rodziny. Jezu, naucz mnie ciszy i pokory. Mój charakter jest taki głośny i niecierpliwy. Jezu, Ty jesteś cichy i miłosierny i cierpliwie wszystkich wysłuchujesz, pomóż mi, abym się zmieniła. JEZU, UFAM TOBIE!
Dziękuję Ci, Boże, za wielką łaskę zdrowia dla mego męża i dla mnie oraz całej rodziny. Jezu, naucz mnie ciszy i pokory. Mój charakter jest taki głośny i niecierpliwy. Jezu, Ty jesteś cichy i miłosierny i cierpliwie wszystkich wysłuchujesz, pomóż mi, abym się zmieniła. JEZU, UFAM TOBIE!
Agnes, 2014-10-22
Prawie trzy miesiace modliłam się 10-ką rozanca za uratowanie małżeństwa mojej kuzynki. Wszystko wisiało na włosku; praktycznie mąż kuzynki powiedział jej, że ich małżeństwo jest skończone, a ona jako żona już dla niego nie istnieje. Pożycia małżeńskiego nie było już od kilku miesięcy. Nie widzieli się przez wakacje kilka tygodni. Nagle po powrocie okazało się, że jej mąż zmienił się nie do poznania. Ich małżeństwo ma znowu sens. Starają się odbudować to, co stracili, i znowu wrócić do siebie. Ona nie może w to uwierzyć, co się stało. Powiedziała, że to nie jest ta sama osoba, którą znała przez wiele lat. Ona nie rozumie, jak to się stało i powiedziała, że to naprawde cud. Jezu, wiem, że wysłuchałeś moich modlitw. Jesteś Wielki.
Prawie trzy miesiace modliłam się 10-ką rozanca za uratowanie małżeństwa mojej kuzynki. Wszystko wisiało na włosku; praktycznie mąż kuzynki powiedział jej, że ich małżeństwo jest skończone, a ona jako żona już dla niego nie istnieje. Pożycia małżeńskiego nie było już od kilku miesięcy. Nie widzieli się przez wakacje kilka tygodni. Nagle po powrocie okazało się, że jej mąż zmienił się nie do poznania. Ich małżeństwo ma znowu sens. Starają się odbudować to, co stracili, i znowu wrócić do siebie. Ona nie może w to uwierzyć, co się stało. Powiedziała, że to nie jest ta sama osoba, którą znała przez wiele lat. Ona nie rozumie, jak to się stało i powiedziała, że to naprawde cud. Jezu, wiem, że wysłuchałeś moich modlitw. Jesteś Wielki.
Ola, 2014-10-21
Dziękuję Ci, Jezu, za wysłuchanie moich próśb i proszę o dalszą Twoją opiekę. Jezu, ufam Tobie!
Dziękuję Ci, Jezu, za wysłuchanie moich próśb i proszę o dalszą Twoją opiekę. Jezu, ufam Tobie!
Anna, 2014-10-21
Ukochany Panie Jezu, dziękuję Ci za każdy mój dzień życia. Za to, że zawsze jesteś przy mnie. Boże, prowadź mnie i moją rodzinę. JEZU, UFAM TOBIE!
Ukochany Panie Jezu, dziękuję Ci za każdy mój dzień życia. Za to, że zawsze jesteś przy mnie. Boże, prowadź mnie i moją rodzinę. JEZU, UFAM TOBIE!
JOANNA, 2014-10-21
Jezu Miłosierny! Pragnę bardzo gorąco podziękować za wszystkie łaski, jakie na mnie zsyłasz, za to, że żyję, jestem zdrowa, za to, że mam pracę (o którą dziś tak trudno), za kochanego męża, rodzinę, za dobre wyniki badań mojej mamy. JEZU, to wszystko zawdzięczam Tobie. Proszę Cię, kochany Jezu, miej mnie i moją rodzinę pod swoją opieką, gorąco wierzę, że pomożesz mi w jeszcze jednej sprawie - Tobie ją powierzam. JEZU, UFAM TOBIE!
Jezu Miłosierny! Pragnę bardzo gorąco podziękować za wszystkie łaski, jakie na mnie zsyłasz, za to, że żyję, jestem zdrowa, za to, że mam pracę (o którą dziś tak trudno), za kochanego męża, rodzinę, za dobre wyniki badań mojej mamy. JEZU, to wszystko zawdzięczam Tobie. Proszę Cię, kochany Jezu, miej mnie i moją rodzinę pod swoją opieką, gorąco wierzę, że pomożesz mi w jeszcze jednej sprawie - Tobie ją powierzam. JEZU, UFAM TOBIE!
Jadwiga, 2014-10-21
Dziękuję Ci, Jezu, za pracę, którą dziś dostałam. Wiem, że zawsze jesteś przy mnie, tylko czasem w zmartwieniu myślę, że jestem od Ciebie daleko. Kocham Cię, Jezu, i czuję, że Jesteś ze mną. Widzę, jak zmieniasz dzień po dniu moje życie i jestem Ci za to wszystko bardzo wdzięczna.
Dziękuję Ci, Jezu, za pracę, którą dziś dostałam. Wiem, że zawsze jesteś przy mnie, tylko czasem w zmartwieniu myślę, że jestem od Ciebie daleko. Kocham Cię, Jezu, i czuję, że Jesteś ze mną. Widzę, jak zmieniasz dzień po dniu moje życie i jestem Ci za to wszystko bardzo wdzięczna.
Meggie, 2014-10-20
Ukochany Jezu! Dziękuję Ci, że mnie wysłuchałeś. Twoje dzieła i drogi, jakimi prowadzisz ludzi, są niepojęte. Proszę teraz, abyś pomógł mi - Ty wiesz, jaki jest problem, ale też wiem, że mi pomożesz. Kocham Cię nad życie!
Ukochany Jezu! Dziękuję Ci, że mnie wysłuchałeś. Twoje dzieła i drogi, jakimi prowadzisz ludzi, są niepojęte. Proszę teraz, abyś pomógł mi - Ty wiesz, jaki jest problem, ale też wiem, że mi pomożesz. Kocham Cię nad życie!
Alek, 2014-10-19
Panie Boże, przez całe swoje życie szukamy drogi życia, zastanawiajac się, jak tak naprawdę żyć. Szukamy sensu, priorytetów, a tak naprawę jako ludzie nauczyliśmy się tylko narzekać i obwiniać wszystkich tylko nie siebie! My jako ludzie nauczyliśmy się oddalać się od siebie, zapominając po co nas, Panie Boże, stworzyłeś. Wiem i czuję to, z dnia na dzien coraz mocniej w moim sercu, że wystarczy poprosić i zacząć z Tobą, Panie Boże, rozmawiać jak najwięcej!!! A Ty wskażesz nam drogę do Ciebie!!! Panie Boże dziękuję, że zawsze Twoje Serce jest otwarte dla nas wszystkich! Wiem, że moje "przeprasza" jest za słabe za to, co zrobiłem złego w dotychczasowym życiu, ale dziękuję Ci za to, że zawsze mnie wysłuchasz!
Panie Boże, przez całe swoje życie szukamy drogi życia, zastanawiajac się, jak tak naprawdę żyć. Szukamy sensu, priorytetów, a tak naprawę jako ludzie nauczyliśmy się tylko narzekać i obwiniać wszystkich tylko nie siebie! My jako ludzie nauczyliśmy się oddalać się od siebie, zapominając po co nas, Panie Boże, stworzyłeś. Wiem i czuję to, z dnia na dzien coraz mocniej w moim sercu, że wystarczy poprosić i zacząć z Tobą, Panie Boże, rozmawiać jak najwięcej!!! A Ty wskażesz nam drogę do Ciebie!!! Panie Boże dziękuję, że zawsze Twoje Serce jest otwarte dla nas wszystkich! Wiem, że moje "przeprasza" jest za słabe za to, co zrobiłem złego w dotychczasowym życiu, ale dziękuję Ci za to, że zawsze mnie wysłuchasz!
Dominika1990, 2014-10-18
Panie Jezu, dziękuję Ci za zdrowie moich najbliższych, a także proszę o dar szczerego i gorącego nawrócenia dla mojego chłopaka Tomasza. Proszę, dopomóż mu wrócić na łono Kościoła. Prosi czcicielka.
Panie Jezu, dziękuję Ci za zdrowie moich najbliższych, a także proszę o dar szczerego i gorącego nawrócenia dla mojego chłopaka Tomasza. Proszę, dopomóż mu wrócić na łono Kościoła. Prosi czcicielka.
Grazia, 2014-10-18
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! W Łagiewnikach byłam 26 lipca 2014 r. W domu miałam od jakiegoś czasu obraz Rembrandta - Powrót syna marnotrawnego, namalowanego wg przypowieści opowiedzianej przez samego Pana Jezusa, zawierający alegoryczny, bo przecież niewyrażalny inaczej, wizerunek samego Boga Ojca. W przeszłości miałam wielkie problemy z uwierzeniem w miłosierdzie Boga, właśnie w stosunku do mnie, jako wielkiej grzesznicy. Jestem na drodze nawrócenia, każdego dnia jestem coraz bliżej Boga. Od mniej więcej 2. lat ten obraz do mnie powracał w kazaniach podczas rekolekcji ignacjańskich, medytacjach, a także (jak się później okazało!) w niezwykłym zbiegu okoliczności otrzymania obrazka z Janem Pawłem II z fragmentem jego homilii wygłoszonej w Łagiewnikach w 2002 roku, podczas jego pielgrzymki do Ojczyzny. Właśnie ten rok był dla mnie przełomowy. I kiedy wzięłam do ręki ten obrazek, podjęłam decyzję, że muszę pojechać (pierwszy raz)do Krakowa-Łagiewnik, gdyż żywiłam przekonanie, że Bóg chce mnie tam widzieć. Poczułam się zaproszona. Kiedy znalazłam się na trakcie prowadzącym do kaplicy, gdzie Siostrze Faustynie objawiał się Pan Jezus - ujrzałam w jednej z wnęk, w murze z lewej strony, właśnie ten obraz za szkłem. Aż podskoczyło z radości moje serce! A szkło odbijało jeszcze mój obraz. Natychmiast chwyciłam za aparat, lecz efekt przeszedł moje wyobrażenia. Znalazłam się w objęciach miłosiernego Ojca, pomiędzy Nim a synem. Niezwykłe i bardzo wymowne dla mnie jest to, że moja postać zasłania postać Ojca, ALE NIE ZASŁANIA JEGO DŁONI, KTÓRA MNIE PRZYGARNIA. Co więcej, Jego dłoń zasłania aparat, którym wykonuję zdjęcie, ale nie zasłania mojej ręki, w której trzymam aparat - tak, że moja ręka "pieczętuje" moje przymierze z Ojcem. Zostałam przyjęta po królewsku! Czuję się tak, jakby Bóg Ojciec mówił do mnie: Nie możesz uwierzyć w Moje miłosierdzie? No, to Ja ci pokażę:-))) To lustrzane odbicie, a więc to rzeczywiste to pozycja mojej twarzy wtulonej w Ojca przy twarzy syna, tyłem do obserwatorów. Módlmy się do dobrego Boga w intencji wszystkich ludzi, nie umiejących sobie przebaczyć popełnionego zła. Niech przebaczenie Boga Ojca zniweczy skutki tego zła i nawróci do Niego także tych, którzy przez nas zostali skażeni.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! W Łagiewnikach byłam 26 lipca 2014 r. W domu miałam od jakiegoś czasu obraz Rembrandta - Powrót syna marnotrawnego, namalowanego wg przypowieści opowiedzianej przez samego Pana Jezusa, zawierający alegoryczny, bo przecież niewyrażalny inaczej, wizerunek samego Boga Ojca. W przeszłości miałam wielkie problemy z uwierzeniem w miłosierdzie Boga, właśnie w stosunku do mnie, jako wielkiej grzesznicy. Jestem na drodze nawrócenia, każdego dnia jestem coraz bliżej Boga. Od mniej więcej 2. lat ten obraz do mnie powracał w kazaniach podczas rekolekcji ignacjańskich, medytacjach, a także (jak się później okazało!) w niezwykłym zbiegu okoliczności otrzymania obrazka z Janem Pawłem II z fragmentem jego homilii wygłoszonej w Łagiewnikach w 2002 roku, podczas jego pielgrzymki do Ojczyzny. Właśnie ten rok był dla mnie przełomowy. I kiedy wzięłam do ręki ten obrazek, podjęłam decyzję, że muszę pojechać (pierwszy raz)do Krakowa-Łagiewnik, gdyż żywiłam przekonanie, że Bóg chce mnie tam widzieć. Poczułam się zaproszona. Kiedy znalazłam się na trakcie prowadzącym do kaplicy, gdzie Siostrze Faustynie objawiał się Pan Jezus - ujrzałam w jednej z wnęk, w murze z lewej strony, właśnie ten obraz za szkłem. Aż podskoczyło z radości moje serce! A szkło odbijało jeszcze mój obraz. Natychmiast chwyciłam za aparat, lecz efekt przeszedł moje wyobrażenia. Znalazłam się w objęciach miłosiernego Ojca, pomiędzy Nim a synem. Niezwykłe i bardzo wymowne dla mnie jest to, że moja postać zasłania postać Ojca, ALE NIE ZASŁANIA JEGO DŁONI, KTÓRA MNIE PRZYGARNIA. Co więcej, Jego dłoń zasłania aparat, którym wykonuję zdjęcie, ale nie zasłania mojej ręki, w której trzymam aparat - tak, że moja ręka "pieczętuje" moje przymierze z Ojcem. Zostałam przyjęta po królewsku! Czuję się tak, jakby Bóg Ojciec mówił do mnie: Nie możesz uwierzyć w Moje miłosierdzie? No, to Ja ci pokażę:-))) To lustrzane odbicie, a więc to rzeczywiste to pozycja mojej twarzy wtulonej w Ojca przy twarzy syna, tyłem do obserwatorów. Módlmy się do dobrego Boga w intencji wszystkich ludzi, nie umiejących sobie przebaczyć popełnionego zła. Niech przebaczenie Boga Ojca zniweczy skutki tego zła i nawróci do Niego także tych, którzy przez nas zostali skażeni.
Alina, 2014-10-17
Panie Jezu, dziękuję Ci za moje nawrócenie, za Twoje miłosierdzie nade mną. Proszę Cię, pomóż mi naprawić moje błędy z przeszłości. Nie pozwól, aby skutki moich grzechów ciążyły na mojej rodzinie. Ulituj się nad moimi bliskimi. Daj im łaskę wiary i nawrócenia. Jezu, ufam Tobie i kocham Cię.
Panie Jezu, dziękuję Ci za moje nawrócenie, za Twoje miłosierdzie nade mną. Proszę Cię, pomóż mi naprawić moje błędy z przeszłości. Nie pozwól, aby skutki moich grzechów ciążyły na mojej rodzinie. Ulituj się nad moimi bliskimi. Daj im łaskę wiary i nawrócenia. Jezu, ufam Tobie i kocham Cię.
Dorota, 2014-10-15
Dziękując Ci, Jezu, za wszystkie dotychczasowe łaski; błagam Cię jednocześnie o poprawę atmosfery w pracy. Błagam Cię, ulituj się nad nami, nad naszą kierowniczką. Ufam Tobie i kocham Ciebie.
Dziękując Ci, Jezu, za wszystkie dotychczasowe łaski; błagam Cię jednocześnie o poprawę atmosfery w pracy. Błagam Cię, ulituj się nad nami, nad naszą kierowniczką. Ufam Tobie i kocham Ciebie.
Monika, 2014-10-15
Jezu, ja dziecko Twoje pragnę Cię kochać tak mocno, żeby miłością do Ciebie wynagradzać Tobie wszystkie grzechy i błędy moje i moich bliskich. Panie, przyjmij moją miłość i choćby biedna i słaba była, niech przez Twoje miłosierdzie stanie się doskonała. Panie Jezu, kocham Ciebie. Pomóż mi, proszę, w mojej chorobie bulimii, pomóż mi, proszę, na uczelni, pomóż mi nie zmarnować czasu nauki, pomóż mi, Jezu, praktykować język obcy: agnielski i ukraiński. Jezu, chciałabym być piękna dla Ciebie i jako znak przed światem, że tylko Ty się liczysz. Amem. Kocham Ciebie, Najdroższy Jezu.
Jezu, ja dziecko Twoje pragnę Cię kochać tak mocno, żeby miłością do Ciebie wynagradzać Tobie wszystkie grzechy i błędy moje i moich bliskich. Panie, przyjmij moją miłość i choćby biedna i słaba była, niech przez Twoje miłosierdzie stanie się doskonała. Panie Jezu, kocham Ciebie. Pomóż mi, proszę, w mojej chorobie bulimii, pomóż mi, proszę, na uczelni, pomóż mi nie zmarnować czasu nauki, pomóż mi, Jezu, praktykować język obcy: agnielski i ukraiński. Jezu, chciałabym być piękna dla Ciebie i jako znak przed światem, że tylko Ty się liczysz. Amem. Kocham Ciebie, Najdroższy Jezu.
Grzegorz, 2014-10-14
Dziękuję Ci, Panie Boże, za ten pełen słodyczy wizerunek miłosierdzia z podpisem: "Jezu, ufam Tobie", pełen nadziei dla człowieka, grzesznika jak ja, jednego z wielu w swoich słabościach i zwątpieniach. Do Ciebie, Boże Miłosierny, uciekam się, nie zostawiasz mnie bez pomocy i kierujesz mnie na właściwe ścieżki. Jesteś, Panie Jezu, w tym wizerunku dla mnie bramą do Nieba. Dzisiaj zrozumiałem, że nie jesteś sam na tym obrazie, lecz wraz z Ojcem i Duchem Świętym błogosławisz całemu światu. Twoje serce na nas czeka, oblicze masz pełne miłości. W Twoim świetle jedność i pełnia Bóstwa. Twoja ręka choć pełna mocy i sprawiedliwości jest uniesiona w geście pokoju, a promienie - krew i woda - są żywym ogniem miłości miłosiernej. Boże, Ojcze Miłosierdzia, proszę o to, czego Ty chcesz dla mnie, bo wiem, że nie wymyślę nic lepszego. Tobie zawierzam jako dziecię całe moje życie i cały świat. Amen.
Dziękuję Ci, Panie Boże, za ten pełen słodyczy wizerunek miłosierdzia z podpisem: "Jezu, ufam Tobie", pełen nadziei dla człowieka, grzesznika jak ja, jednego z wielu w swoich słabościach i zwątpieniach. Do Ciebie, Boże Miłosierny, uciekam się, nie zostawiasz mnie bez pomocy i kierujesz mnie na właściwe ścieżki. Jesteś, Panie Jezu, w tym wizerunku dla mnie bramą do Nieba. Dzisiaj zrozumiałem, że nie jesteś sam na tym obrazie, lecz wraz z Ojcem i Duchem Świętym błogosławisz całemu światu. Twoje serce na nas czeka, oblicze masz pełne miłości. W Twoim świetle jedność i pełnia Bóstwa. Twoja ręka choć pełna mocy i sprawiedliwości jest uniesiona w geście pokoju, a promienie - krew i woda - są żywym ogniem miłości miłosiernej. Boże, Ojcze Miłosierdzia, proszę o to, czego Ty chcesz dla mnie, bo wiem, że nie wymyślę nic lepszego. Tobie zawierzam jako dziecię całe moje życie i cały świat. Amen.
Mariusz, 2014-10-13
Dziękuję Tobie, Panie, za to, ze ciągle mi pomagasz, zawsze jak poproszę, zawsze wysłuchasz. Dziękuję i proszę o dalsze wsparcie w codziennym moim życiu.
Dziękuję Tobie, Panie, za to, ze ciągle mi pomagasz, zawsze jak poproszę, zawsze wysłuchasz. Dziękuję i proszę o dalsze wsparcie w codziennym moim życiu.
Agnieszka, 2014-10-12
Jezu mój, Umiłowany... Dziękuję za to, że Jesteś, który Jesteś Miłością odwieczną i z tej Miłości uratowałeś i nadal ratujesz dusze. Dziękuję Ci za to, że tak niepojęcie Kochasz, choć tylekroć niewierności i cierpienia doświadczyłeś ode mnie. Przebacz mi, że tak Ciebie ranię i dopomóż mi odwzajemnić Twoją miłość. Pragnę, aby się stało tak, jak Ty chcesz, więc nie zważaj na słabości moje, zniechęcenia, lecz czyń ze mną pomimo tego wszystkiego. Tobie oddaję się cała i nic prócz Ciebie... Twoje dziecko. JUT.
Jezu mój, Umiłowany... Dziękuję za to, że Jesteś, który Jesteś Miłością odwieczną i z tej Miłości uratowałeś i nadal ratujesz dusze. Dziękuję Ci za to, że tak niepojęcie Kochasz, choć tylekroć niewierności i cierpienia doświadczyłeś ode mnie. Przebacz mi, że tak Ciebie ranię i dopomóż mi odwzajemnić Twoją miłość. Pragnę, aby się stało tak, jak Ty chcesz, więc nie zważaj na słabości moje, zniechęcenia, lecz czyń ze mną pomimo tego wszystkiego. Tobie oddaję się cała i nic prócz Ciebie... Twoje dziecko. JUT.
MARZENA, 2014-10-12
Już po raz drugi jestem na tej stronie i pragnę z całego serca podziękować miłosiernemu Panu Jezusowi, Maryi i wstawiennictwu Siostry Faustyny. Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że Pan Jezus wysłuchuje każdego, kto do końca naprawdę w to wierzy i prosi o coś, czego naprawdę w danym momencie jest niemożliwe, a fakt na sam koniec zdarzenia można nazwać cudem. Zawsze proszę Pana Jezusa o zdrowie dla mnie i moich najbliższych i, pomimo że grzeszę jak każdy człowiek, obdarza mię to łaską. Dziękuję, że widzę, słyszę i chodzę i narazie póki co nie mam większych zmartwień niż praca, która mi spędza sen z powiek. Jak już kiedyś pisałam, pracuję w Banku i mam ogromne plany sprzedażowe, gdzie w dzisiejszym świecie trudno je jest wykonać. Nas rozliczają zawsze pod koniec kwartału. Choć cięzko pracowałam, traciłam już nadzieję, że same ambicje i wewnętrzny smutek mi nie pomogą. Modliłam się gorąco wówczas odmawiając Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Aż tu nagle w ostatnim dniu kwartału sfinalizowałam duży kredyt, który sprawił, że stałam się liderem, a tym samym wykonałam plan. Nie potrafiłam się aż tak cieszyć jakbym chciała, bo wiem, że są większe problemy na świecie,i wiem, że w tym kwartale znowu czeka mnie ta męka i będę musiała znowu prosić o to samo. Chciałam tym przykładem powiedzieć wszystkim, że w doczesnych sprawach, choć jesteśmy bardzo grzeszni, Chrystus nas bardzo kocha i pokazuje, że możemy się do niego z wszystkim zwracać. Pracując w takiej firmie, wiem, że nie wystarczą tylko umiejętności i wszystko, co robimy, to bez pomocy Pana nie jesteśmy w stanie osiągnąć. Jeszcze raz dziękuję Ci, Jezuniu, za to, co dla mnie robisz i dla mojej rodziny. Dziękuję Ci, nasza Mateńko, bo też od czasu do czasu zmawiam różaniec i wiem, że Ty również się za mną wstawiłaś. Myślę, że też dzięki Tobie, kochana Faustynko, Pan Jezus mnie wysłuchał. Mam nadzieję, że jeszce nieraz pojawię się na tej stronie, bo miłosierdzie Pana Boga jest naprawdę wielkie i starczy dla każdego grzesznika, który gorąco i szczerze będzie się do niego zwracał.
Już po raz drugi jestem na tej stronie i pragnę z całego serca podziękować miłosiernemu Panu Jezusowi, Maryi i wstawiennictwu Siostry Faustyny. Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że Pan Jezus wysłuchuje każdego, kto do końca naprawdę w to wierzy i prosi o coś, czego naprawdę w danym momencie jest niemożliwe, a fakt na sam koniec zdarzenia można nazwać cudem. Zawsze proszę Pana Jezusa o zdrowie dla mnie i moich najbliższych i, pomimo że grzeszę jak każdy człowiek, obdarza mię to łaską. Dziękuję, że widzę, słyszę i chodzę i narazie póki co nie mam większych zmartwień niż praca, która mi spędza sen z powiek. Jak już kiedyś pisałam, pracuję w Banku i mam ogromne plany sprzedażowe, gdzie w dzisiejszym świecie trudno je jest wykonać. Nas rozliczają zawsze pod koniec kwartału. Choć cięzko pracowałam, traciłam już nadzieję, że same ambicje i wewnętrzny smutek mi nie pomogą. Modliłam się gorąco wówczas odmawiając Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Aż tu nagle w ostatnim dniu kwartału sfinalizowałam duży kredyt, który sprawił, że stałam się liderem, a tym samym wykonałam plan. Nie potrafiłam się aż tak cieszyć jakbym chciała, bo wiem, że są większe problemy na świecie,i wiem, że w tym kwartale znowu czeka mnie ta męka i będę musiała znowu prosić o to samo. Chciałam tym przykładem powiedzieć wszystkim, że w doczesnych sprawach, choć jesteśmy bardzo grzeszni, Chrystus nas bardzo kocha i pokazuje, że możemy się do niego z wszystkim zwracać. Pracując w takiej firmie, wiem, że nie wystarczą tylko umiejętności i wszystko, co robimy, to bez pomocy Pana nie jesteśmy w stanie osiągnąć. Jeszcze raz dziękuję Ci, Jezuniu, za to, co dla mnie robisz i dla mojej rodziny. Dziękuję Ci, nasza Mateńko, bo też od czasu do czasu zmawiam różaniec i wiem, że Ty również się za mną wstawiłaś. Myślę, że też dzięki Tobie, kochana Faustynko, Pan Jezus mnie wysłuchał. Mam nadzieję, że jeszce nieraz pojawię się na tej stronie, bo miłosierdzie Pana Boga jest naprawdę wielkie i starczy dla każdego grzesznika, który gorąco i szczerze będzie się do niego zwracał.
Mariusz, 2014-10-10
Jezu, ufam tobie. Dziękuję Ci, Jezu, za 25 lat mojego sakramentu małżeństwa, które z żoną i dziećmi obchodzimy 14.10. A to wszystko dzięki św. Janowi Pawłowi II za to, ze pojechałem na pielgrzymkę do Tarnowa, to dlatego, że jechała tam dziewczyna, w której byłem zakochany i tam zbliżyliśmy się do siebie, a po 3 latach związaliśmy się sakramentem małżeństwa. A teraz odwiedzamy Sanktuarium w Łagiewnikach. I Tobie, św. Faustyno, składam dzięki za twoje wstawiennictwo.
Jezu, ufam tobie. Dziękuję Ci, Jezu, za 25 lat mojego sakramentu małżeństwa, które z żoną i dziećmi obchodzimy 14.10. A to wszystko dzięki św. Janowi Pawłowi II za to, ze pojechałem na pielgrzymkę do Tarnowa, to dlatego, że jechała tam dziewczyna, w której byłem zakochany i tam zbliżyliśmy się do siebie, a po 3 latach związaliśmy się sakramentem małżeństwa. A teraz odwiedzamy Sanktuarium w Łagiewnikach. I Tobie, św. Faustyno, składam dzięki za twoje wstawiennictwo.
daneczka, 2014-10-09
Jezu, ufam Tobie! Jezu, ufa tobie moja dusza. Jezu, wiem, że Ty pragniesz, aby świat wiedział o Twoim niezgłębionym miłosierdziu i o Twojej dobroci. Ty chcesz, aby dzielić się z innymi łaskami, jakie nam zsyłasz, opowiadać o Twojej pomocy w każdej sytuacji i w każdej chwili swojego życia. Kochany Jezu, wiem, że muszę pisać o Twoim miłosierdziu, jakie mnie spotyka, wiem, że dzięki temu inni się bardziej otwierają i opisują swoje spotkania z Tobą. Cieszy mnie to bardzo i raduje się serce moje, że inni też potrafią dostrzec Twoją dobroć Boże. O, ile mogłabym napisać każdego dnia o Twojej dobroci, o sile, jaką mnie napełniasz na każdy trudny dzień mojego życia. O miłości, jaką mnie i moich bliskich obdarzasz, o pomocnej dłoni, którą nam podajesz. O, jakże muszę Ci za to wszystko dziękować, o Dobroci Wiekuista. O słodki Jezu, dzisiaj moja szwagierka miała zabieg, w którym był Twój udział i Twoich świętych oraz Matki Bożej. Dziękuję Wam wszystkim za waszą opiekę nad Jolą. Za lekarza, który w ostatnim czasie się ujawnił, a był bardzo pomocny podczas operacji i pobytu w czasie robienia wyników. Jeszcze raz dziękuję za szczęśliwą operację. Kocham Was za to!!! Wasza na zawsze Daneczka.
Jezu, ufam Tobie! Jezu, ufa tobie moja dusza. Jezu, wiem, że Ty pragniesz, aby świat wiedział o Twoim niezgłębionym miłosierdziu i o Twojej dobroci. Ty chcesz, aby dzielić się z innymi łaskami, jakie nam zsyłasz, opowiadać o Twojej pomocy w każdej sytuacji i w każdej chwili swojego życia. Kochany Jezu, wiem, że muszę pisać o Twoim miłosierdziu, jakie mnie spotyka, wiem, że dzięki temu inni się bardziej otwierają i opisują swoje spotkania z Tobą. Cieszy mnie to bardzo i raduje się serce moje, że inni też potrafią dostrzec Twoją dobroć Boże. O, ile mogłabym napisać każdego dnia o Twojej dobroci, o sile, jaką mnie napełniasz na każdy trudny dzień mojego życia. O miłości, jaką mnie i moich bliskich obdarzasz, o pomocnej dłoni, którą nam podajesz. O, jakże muszę Ci za to wszystko dziękować, o Dobroci Wiekuista. O słodki Jezu, dzisiaj moja szwagierka miała zabieg, w którym był Twój udział i Twoich świętych oraz Matki Bożej. Dziękuję Wam wszystkim za waszą opiekę nad Jolą. Za lekarza, który w ostatnim czasie się ujawnił, a był bardzo pomocny podczas operacji i pobytu w czasie robienia wyników. Jeszcze raz dziękuję za szczęśliwą operację. Kocham Was za to!!! Wasza na zawsze Daneczka.
Artur, 2014-10-09
Dziękuję, Miłosierny Jezu, za zdrowie mojego Taty. Błagam Cię o dalsze łaski dla całej mojej Rodziny.
Dziękuję, Miłosierny Jezu, za zdrowie mojego Taty. Błagam Cię o dalsze łaski dla całej mojej Rodziny.
Renata, 2014-10-07
Jezu, ufam Ci tak bardzo. Tyle razy w życiu miałam już okazję przekonać się, że miłosierdzie Twoje nie ma żadnych granic i że jest przeznaczone dla wszystkich, nawet dla największych grzeszników. I oto znowu w ostatnim czasie dane mi było odczuć potęgę Twojej nieskończonej miłości. "Nie umiem dziękować Ci, Panie, bo małe są moje słowa. Zechciej przyjąć moje milczenie i naucz mnie życiem dziękować".
Jezu, ufam Ci tak bardzo. Tyle razy w życiu miałam już okazję przekonać się, że miłosierdzie Twoje nie ma żadnych granic i że jest przeznaczone dla wszystkich, nawet dla największych grzeszników. I oto znowu w ostatnim czasie dane mi było odczuć potęgę Twojej nieskończonej miłości. "Nie umiem dziękować Ci, Panie, bo małe są moje słowa. Zechciej przyjąć moje milczenie i naucz mnie życiem dziękować".
leszek, 2014-10-07
Byłem zły, nie zasłużyłem na cudowną żonę i cudowne dzieci, wspaniałą rodzinę i bliskie mi osoby. Mając tak wiele myślałem, że to moja zasługa. "Wielki" ja. Dzięki mojemu aniołowi z jednym skrzydłem, który jest przy mnie od 26 lat, sakramentalnie 25 w tym roku, BÓG i MATECZKA zmienili moje życie, z jakiegoś strasznego snu w piękną rzeczywistość, a ja już nigdy nie chcę wracać do tego snu. Mam na imię Leszek i póki żyję będę wychwalał mego BOGA I MATECZKĘ.
Byłem zły, nie zasłużyłem na cudowną żonę i cudowne dzieci, wspaniałą rodzinę i bliskie mi osoby. Mając tak wiele myślałem, że to moja zasługa. "Wielki" ja. Dzięki mojemu aniołowi z jednym skrzydłem, który jest przy mnie od 26 lat, sakramentalnie 25 w tym roku, BÓG i MATECZKA zmienili moje życie, z jakiegoś strasznego snu w piękną rzeczywistość, a ja już nigdy nie chcę wracać do tego snu. Mam na imię Leszek i póki żyję będę wychwalał mego BOGA I MATECZKĘ.
Małgorzata, 2014-10-06
Jezus czyni cuda. Dziękuję Ci, Panie, za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. To są cuda, które tylko Ty możesz czynić. Proszę, wybacz mi, że Cię zawiodłam, ale moja nadzieja jest w Twym miłosierdziu, które nie zna granic. Bóg jest tak dobry, że czyni cuda pomimo naszych grzechów. Jezu, ufam tylko Tobie!
Jezus czyni cuda. Dziękuję Ci, Panie, za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. To są cuda, które tylko Ty możesz czynić. Proszę, wybacz mi, że Cię zawiodłam, ale moja nadzieja jest w Twym miłosierdziu, które nie zna granic. Bóg jest tak dobry, że czyni cuda pomimo naszych grzechów. Jezu, ufam tylko Tobie!
Bogumiła, 2014-10-05
Śmierć - wydarzenie nieuniknione dla każdego z nas. Można o niej nie myśleć, nie mówić, ale nie warto, gdyż to z goła bolesne doświadczenie może stać się pięknym świadectwem obecności Boga w śmierci człowieka. Świadectwem dla tych, co zostali. Pan Jezus objawiając się Siostrze Faustynie wiele razy podkreślał znaczenie Koronki do Bożego Miłosierdzia zarówno dla tych, którzy ją odmawiają, jak i dla tych którzy stają na granicy, dla konających. Pod koniec września odchodziła moja mama, bardzo schorowana i cierpiąca. Od kilkunastu dni, wycieńczone chorobą ciało, przykuło ją do łóżka. To była niedziela. Po powrocie z Mszy św. zauważyłam u mamy objawy wskazujące, że być może już odchodzi. Kierowana podpowiedzią z wysoka, włożyłam w rękę zapaloną gromnicę i wraz z dwiema sąsiadkami rozpoczęłam modlitwę Koronką do Bożego Miłosierdzia. W trakcie modlitwy mama dwukrotnie otworzyła oczy i z wysiłkiem kierowała je w naszą stronę. W tym spojrzeniu było wszystko: pożegnanie, podziękowanie i może dużo, dużo więcej... Trzecie, ostatnie otwarcie oczu nastąpiło w ostatniej dziesiątce Koronki. Ale wtedy spojrzała w drugą stronę, na wiszący na ścianie obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Wtedy wszystko w niej ucichło. Na dłuższą chwilę utkwiła wzrok w Maryi, po czym spokojnie, powoli zamknęła oczy. Zakończyła swoją ziemską pielgrzymkę, podczas gdy kończyła się nasza modlitwa. W śmierci mojej mamy doświadczyłam prawdy słów Pana Jezusa, zapisanych na kartach "Dzienniczka" i mocy modlitwy Koronką przy konającym człowieku. Zobaczyłam, że jeszcze tu na ziemi dokonuje się to najważniejsze spotkanie, że tak naprawdę w tej ostatniej chwili życia człowieka, dzieją się wielkie rzeczy. To długie spojrzenie na Matkę Bożą, pozwala mi wierzyć, że Ona sama wyszła jej na spotkanie. I pomyśleć, że pół godziny wcześniej, prosiłam Ją o to podczas Mszy św.... Warto pomyśleć o czekającej nas kiedyś śmierci. I warto się na nią przygotowywać, by zapowiadane przez Jezusa miłosierdzie, ogarnęło naszą duszę. /1541/ Napisz:Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny. /754/ Obietnica Pana: Dusze, które odmawiać będą tę koronkę, miłosierdzie moje ogarnie je w życiu, a szczególnie w śmierci godzinie.
Śmierć - wydarzenie nieuniknione dla każdego z nas. Można o niej nie myśleć, nie mówić, ale nie warto, gdyż to z goła bolesne doświadczenie może stać się pięknym świadectwem obecności Boga w śmierci człowieka. Świadectwem dla tych, co zostali. Pan Jezus objawiając się Siostrze Faustynie wiele razy podkreślał znaczenie Koronki do Bożego Miłosierdzia zarówno dla tych, którzy ją odmawiają, jak i dla tych którzy stają na granicy, dla konających. Pod koniec września odchodziła moja mama, bardzo schorowana i cierpiąca. Od kilkunastu dni, wycieńczone chorobą ciało, przykuło ją do łóżka. To była niedziela. Po powrocie z Mszy św. zauważyłam u mamy objawy wskazujące, że być może już odchodzi. Kierowana podpowiedzią z wysoka, włożyłam w rękę zapaloną gromnicę i wraz z dwiema sąsiadkami rozpoczęłam modlitwę Koronką do Bożego Miłosierdzia. W trakcie modlitwy mama dwukrotnie otworzyła oczy i z wysiłkiem kierowała je w naszą stronę. W tym spojrzeniu było wszystko: pożegnanie, podziękowanie i może dużo, dużo więcej... Trzecie, ostatnie otwarcie oczu nastąpiło w ostatniej dziesiątce Koronki. Ale wtedy spojrzała w drugą stronę, na wiszący na ścianie obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Wtedy wszystko w niej ucichło. Na dłuższą chwilę utkwiła wzrok w Maryi, po czym spokojnie, powoli zamknęła oczy. Zakończyła swoją ziemską pielgrzymkę, podczas gdy kończyła się nasza modlitwa. W śmierci mojej mamy doświadczyłam prawdy słów Pana Jezusa, zapisanych na kartach "Dzienniczka" i mocy modlitwy Koronką przy konającym człowieku. Zobaczyłam, że jeszcze tu na ziemi dokonuje się to najważniejsze spotkanie, że tak naprawdę w tej ostatniej chwili życia człowieka, dzieją się wielkie rzeczy. To długie spojrzenie na Matkę Bożą, pozwala mi wierzyć, że Ona sama wyszła jej na spotkanie. I pomyśleć, że pół godziny wcześniej, prosiłam Ją o to podczas Mszy św.... Warto pomyśleć o czekającej nas kiedyś śmierci. I warto się na nią przygotowywać, by zapowiadane przez Jezusa miłosierdzie, ogarnęło naszą duszę. /1541/ Napisz:Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny. /754/ Obietnica Pana: Dusze, które odmawiać będą tę koronkę, miłosierdzie moje ogarnie je w życiu, a szczególnie w śmierci godzinie.
Joanna, 2014-10-05
Szczęść Boże. Mogłabym dużo napisać,ale ograniczę się do tego, co teraz mam w sercu. Koronkę do Miłosierdzia Bożego modle się od wiosny tego roku, każdego dnia. Bliżej lata wstąpiłam do "Faustinum". Dużo rozważam na temat służenia Bogu i bliźniemu. W sobotę 20 września byliśmy na pielgrzymce autokarowej w Sokółce, Świętej Wodzie, w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku też. W sanktuarium poprosiłam, patrząc na Pana Jezusa, o taką łaskę, abym mogła lepiej służyć Bogu i bliźniemu. I to się dziś spełniło, wpisałam się modlitwę za konających w dzień wspomnienia liturgicznego św. Faustyny. Aż Mi się płakać chce, za tę łaskę.
Szczęść Boże. Mogłabym dużo napisać,ale ograniczę się do tego, co teraz mam w sercu. Koronkę do Miłosierdzia Bożego modle się od wiosny tego roku, każdego dnia. Bliżej lata wstąpiłam do "Faustinum". Dużo rozważam na temat służenia Bogu i bliźniemu. W sobotę 20 września byliśmy na pielgrzymce autokarowej w Sokółce, Świętej Wodzie, w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku też. W sanktuarium poprosiłam, patrząc na Pana Jezusa, o taką łaskę, abym mogła lepiej służyć Bogu i bliźniemu. I to się dziś spełniło, wpisałam się modlitwę za konających w dzień wspomnienia liturgicznego św. Faustyny. Aż Mi się płakać chce, za tę łaskę.
Dominika1990, 2014-10-04
O Jezu dobry, dziękuję, że pozwoliłeś mi odkryć głębię Twego miłosierdzia, a także zachwycić się Tobą, i daj mi odkrywać moje powołanie wciąż na nowo.
O Jezu dobry, dziękuję, że pozwoliłeś mi odkryć głębię Twego miłosierdzia, a także zachwycić się Tobą, i daj mi odkrywać moje powołanie wciąż na nowo.
Joanna, 2014-10-03
Od dłuższego już czasu zamierzałam złożyć moje świadectwo, ale dzisiaj zostałam przynaglona słowami cytatu z "Dzienniczka" świętej Faustyny. Jestem mężatką z wieloletnim stażem,gdyż blisko trzydziestoletnim. Oboje z mężem pochodzimy z rodzin wielodzietnych i od początku naszego małżeństwa byliśmy otwarci na życie. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na przyjście na świat naszych dzieci. Po dwóch latach oczekiwania zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie w porządku, gdyż czekaliśmy bezskutecznie. Zaczęły się więc wizyty u lekarzy, którzy na początku lekceważyli mój problem, mówiąc, że należy jeszcze poczekać. W tym czasie w naszej wiosce była tzw. biała niedziela, w czasie której lekarze różnych specjalizacji przyjechali bezpłatnie badać pacjentów. Od jednego z nich dostałam skierowanie do specjalisty zajmującego się niepłodnością małżeństw. Zaczęła się długa droga upokarzających badań, pobyty w szpitalu. Jednakże całe te badania nie skupiały się na badaniu naturalnego cyklu,ale zmierzały do przygotowania nas, do podjęcia decyzji o sztucznym zapłodnieniu(wówczas mój młody wiek nie pozwalał tego dostrzec). Tak bardzo pragnęliśmy mieć dzieci! Czas szybko mijał, nasze rodzeństwo z obojga stron dawno było szczęśliwymi rodzicami, a u nas gniazdo było puste! Jak to bardzo bolało, zwłaszcza że rodzina i nie tylko ciągle zadawała upokarzające dla mnie pytanie o dziecko. W tej sytuacji można powiedzieć przestawałam myśleć logicznie i na propozycję lekarza o inseminacji (nie rozumiejąc do końca o co chodzi) wyraziłam zgodę. O stronie moralnej zabiegu, a były to lata 80-te, żaden lekarz nigdy nie wspomniał, a ja byłam święcie przekonana, że wszystko jest w porządku. Pakowano we mnie hormony bez żadnych wyjaśnień o ich skutkach i przygotowywano mnie w szpitalu do pierwszej inseminacji. Niestety, zabieg został wykonany, ale okazał się nieskuteczny. Oboje z mężem byliśmy rozczarowani. Jednakże Pan Bóg, mimo naszych ciągłych złych wyborów, był cały czas z nami. Jadąc samochodem w niedługim czasie po wyżej wspomnianym zabiegu w radiu usłyszeliśmy wypowiedź Jana Pawła II na temat manipulacji życiem i o tym, jakim złem jest sztuczne zapłodnienie! Wówczas, tak jak uczniom, którzy zmierzali do Emaus i nie rozpoznali Pana, nam z oczu opadły "łuski"! Jak bardzo żałowałam tego, co zrobiłam, ale czasu nie da się cofnąć! Jasną sprawą dla nas stało się, że więcej nie pójdę do lekarza po kolejny "zabieg". Od tamtego czasu w zasadzie nie chodziłam do ginekologa, gdyż cała ta nazwa leczenie niepłodności była w rzeczywistości jedynie drogą do "in vitro". Przez wszystkie te lata Maryja wraz ze swoim Synem była bardzo bliska mojemu sercu i cała zaistniała sytuacja nauczyła mnie w zasadzie całkowitego zawierzenia życia Panu, chociaż nie od razu tak było! Na początku był bunt, szemranie, stawianie Panu Bogu terminów!!! Nie wiem, kiedy to się stało, ale słowa Ewangelii o świętej Elżbiecie dotarły do mnie z całą mocą i już wiedziałam, że ... "A oto również krewna Twoja,Elżbieta,poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". Całe moje dalsze życie skupiło się wokół tych właśnie słów. Chociaż szatan szalał, podpowiadał różne złe rzeczy poprzez różnych ludzi, pomimo moich upadków, ja trwałam przy tej obietnicy. Pan cały czas kierował moim życiem, pomimo nieraz moich oporów. Zmusił mnie do pójścia do ginekologa, gdyż niedomagałam, musiałam powrócić do szpitala na badania i zabiegi, lecz na propozycję lekarza o zabiegu ":in Vitro" napotkał na mój świadomy i zdecydowany opór oraz odmowę. W tum czasie moim umocnieniem był Jezus Miłosierny w swoim obrazie, chociaż wtedy nie wiedziałam o nim tyle, co obecnie. Ja cały czas czekałam i pomimo opinii, że na nas nie można liczyć(chodziło o potomstwo, nie zwątpiłam. Po trzynastu latach oczekiwania Pan obdarzył nas synem i tak w wieku czterdziestu lat zesłał nam ślicznego, wyczekiwanego syna! Bądź uwielbiony, Panie, za niezgłębione Miłosierdzie i Ty, Maryjo, Matko Miłosierdzia! Błogosławię i uwielbiam aż po kres swoich dni!!!
Od dłuższego już czasu zamierzałam złożyć moje świadectwo, ale dzisiaj zostałam przynaglona słowami cytatu z "Dzienniczka" świętej Faustyny. Jestem mężatką z wieloletnim stażem,gdyż blisko trzydziestoletnim. Oboje z mężem pochodzimy z rodzin wielodzietnych i od początku naszego małżeństwa byliśmy otwarci na życie. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na przyjście na świat naszych dzieci. Po dwóch latach oczekiwania zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie w porządku, gdyż czekaliśmy bezskutecznie. Zaczęły się więc wizyty u lekarzy, którzy na początku lekceważyli mój problem, mówiąc, że należy jeszcze poczekać. W tym czasie w naszej wiosce była tzw. biała niedziela, w czasie której lekarze różnych specjalizacji przyjechali bezpłatnie badać pacjentów. Od jednego z nich dostałam skierowanie do specjalisty zajmującego się niepłodnością małżeństw. Zaczęła się długa droga upokarzających badań, pobyty w szpitalu. Jednakże całe te badania nie skupiały się na badaniu naturalnego cyklu,ale zmierzały do przygotowania nas, do podjęcia decyzji o sztucznym zapłodnieniu(wówczas mój młody wiek nie pozwalał tego dostrzec). Tak bardzo pragnęliśmy mieć dzieci! Czas szybko mijał, nasze rodzeństwo z obojga stron dawno było szczęśliwymi rodzicami, a u nas gniazdo było puste! Jak to bardzo bolało, zwłaszcza że rodzina i nie tylko ciągle zadawała upokarzające dla mnie pytanie o dziecko. W tej sytuacji można powiedzieć przestawałam myśleć logicznie i na propozycję lekarza o inseminacji (nie rozumiejąc do końca o co chodzi) wyraziłam zgodę. O stronie moralnej zabiegu, a były to lata 80-te, żaden lekarz nigdy nie wspomniał, a ja byłam święcie przekonana, że wszystko jest w porządku. Pakowano we mnie hormony bez żadnych wyjaśnień o ich skutkach i przygotowywano mnie w szpitalu do pierwszej inseminacji. Niestety, zabieg został wykonany, ale okazał się nieskuteczny. Oboje z mężem byliśmy rozczarowani. Jednakże Pan Bóg, mimo naszych ciągłych złych wyborów, był cały czas z nami. Jadąc samochodem w niedługim czasie po wyżej wspomnianym zabiegu w radiu usłyszeliśmy wypowiedź Jana Pawła II na temat manipulacji życiem i o tym, jakim złem jest sztuczne zapłodnienie! Wówczas, tak jak uczniom, którzy zmierzali do Emaus i nie rozpoznali Pana, nam z oczu opadły "łuski"! Jak bardzo żałowałam tego, co zrobiłam, ale czasu nie da się cofnąć! Jasną sprawą dla nas stało się, że więcej nie pójdę do lekarza po kolejny "zabieg". Od tamtego czasu w zasadzie nie chodziłam do ginekologa, gdyż cała ta nazwa leczenie niepłodności była w rzeczywistości jedynie drogą do "in vitro". Przez wszystkie te lata Maryja wraz ze swoim Synem była bardzo bliska mojemu sercu i cała zaistniała sytuacja nauczyła mnie w zasadzie całkowitego zawierzenia życia Panu, chociaż nie od razu tak było! Na początku był bunt, szemranie, stawianie Panu Bogu terminów!!! Nie wiem, kiedy to się stało, ale słowa Ewangelii o świętej Elżbiecie dotarły do mnie z całą mocą i już wiedziałam, że ... "A oto również krewna Twoja,Elżbieta,poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". Całe moje dalsze życie skupiło się wokół tych właśnie słów. Chociaż szatan szalał, podpowiadał różne złe rzeczy poprzez różnych ludzi, pomimo moich upadków, ja trwałam przy tej obietnicy. Pan cały czas kierował moim życiem, pomimo nieraz moich oporów. Zmusił mnie do pójścia do ginekologa, gdyż niedomagałam, musiałam powrócić do szpitala na badania i zabiegi, lecz na propozycję lekarza o zabiegu ":in Vitro" napotkał na mój świadomy i zdecydowany opór oraz odmowę. W tum czasie moim umocnieniem był Jezus Miłosierny w swoim obrazie, chociaż wtedy nie wiedziałam o nim tyle, co obecnie. Ja cały czas czekałam i pomimo opinii, że na nas nie można liczyć(chodziło o potomstwo, nie zwątpiłam. Po trzynastu latach oczekiwania Pan obdarzył nas synem i tak w wieku czterdziestu lat zesłał nam ślicznego, wyczekiwanego syna! Bądź uwielbiony, Panie, za niezgłębione Miłosierdzie i Ty, Maryjo, Matko Miłosierdzia! Błogosławię i uwielbiam aż po kres swoich dni!!!
Gabriela, 2014-09-30
Panie mój i Boże mój, dziękuję Ci za to, że Jesteś taki Dobry! Odpuściłeś mi wczoraj moje grzechy, przy Tobie i tylko w Tobie znajduję taki spokój! Nie potrafię tego opisać, jak Ty, Panie, jesteś samą Miłością i pragnę, byś był, o Jezu, zawsze w mym sercu, w moim życiu, w mojej rodzinie. Uwielbiam Cię, wysławiam Cię i kocham Cię za tych wszystkich, którzy Cię nie kochają, nie wielbią, ja zawsze będę Cię kochać! Jezu, ratuj, Jezu, zostań ze mną, zamieszkaj w mojej rodzinie. Jezu, ja ufam Tobie. Św. Siostro Faustyno i św.Ojcze Pio, módlcie się za nami. Amen
Panie mój i Boże mój, dziękuję Ci za to, że Jesteś taki Dobry! Odpuściłeś mi wczoraj moje grzechy, przy Tobie i tylko w Tobie znajduję taki spokój! Nie potrafię tego opisać, jak Ty, Panie, jesteś samą Miłością i pragnę, byś był, o Jezu, zawsze w mym sercu, w moim życiu, w mojej rodzinie. Uwielbiam Cię, wysławiam Cię i kocham Cię za tych wszystkich, którzy Cię nie kochają, nie wielbią, ja zawsze będę Cię kochać! Jezu, ratuj, Jezu, zostań ze mną, zamieszkaj w mojej rodzinie. Jezu, ja ufam Tobie. Św. Siostro Faustyno i św.Ojcze Pio, módlcie się za nami. Amen
Aneta, 2014-09-30
Dziękuję Ci, Najdroższy, Najukochańszy Panie, za każdą minutę życia - tą dobrą i tą złą! Dziękuję, że jesteś przy mnie podczas choroby, już od ponad roku... Nie poddałam się! Głęboko wierzę i wiem, czuję Cię obok mnie i za to BARDZO DZIĘKUJĘ. Kocham Cię, mój Panie!!!
Dziękuję Ci, Najdroższy, Najukochańszy Panie, za każdą minutę życia - tą dobrą i tą złą! Dziękuję, że jesteś przy mnie podczas choroby, już od ponad roku... Nie poddałam się! Głęboko wierzę i wiem, czuję Cię obok mnie i za to BARDZO DZIĘKUJĘ. Kocham Cię, mój Panie!!!
daneczka, 2014-09-29
Jezu, ufam Tobie!!! Jezu wiem, że ostatnie moje dni nie były takie, jakie powinny być. Wiem, że upadłam. Obraziłam Ciebie, moją Miłość swoją złością i atakiem przekleństw pod wpływem emocji i sytuacji. Przez 4 dni bardzo cierpiałam z powodu opuszczenia przez Boga, jakie czułam wewnątrz mojej duszy. Pragnęłam przeprosić Jezusa Koronką do Miłosierdzia Bożego, ale wcale nie czułam się lepiej. Ból narastał, a nie malał. Czułam, że potrzebna jest moja spowiedż w konfesjonale. Boże, Ty jeden wiesz, jaka ciężka była chwila, gdy nie mogłam przystąpić do Twojego stołu w czasie Eucharystii. Jaki czułam wstyd, że tak nisko upadłam, bo Cię obraziłam, a znam już wartość grzechu. Czułam, że wszyscy na mnie patrzą, a najbardziej było mi żal, że nie mogę ofiarować swojej Komunii św. za osobę, która była obecna na Mszy św., a której jest bardzo potrzebna modlitwa. Ukazałeś mi wtedy, Jezu, głębię mojego grzechu. Nie tak dawno na kazaniu ksiądz dużo mówił, że Pan Jezus wielkich rzeczy dokonywał na górach /modlitwa w ogrójcu, przemienienie na górze Tabor/. Wczoraj po Mszy św. poszłam do przydrożnej figury z Panem Jezusem, aby ją pomalować i przystroić wstążkami. Miało to być efektem końcowym prac, jakie moja rodzina wykonała przy tej figurce. Figurka ta stała z dala od głównej drogi, w polu, była bardzo zaniedbana. Moja teściowa w maju tego roku przechodziła obok niej. Stały przy niej starsze kobiety, mieszkanki sąsiednich budynków po byłych PGR. Próbowały uprzątnąć teren wokół figury. Chciały odprawiać nabożeństwo majowe. Moja teściowa wróciła do domu i opowiedziała całą tę sytuację. Dawniej figurą opiekowali się dawni właściciele ziemscy. Figura ma 119 lat. Ziemia wokół figury przeszła w ręce dzierżawców między innymi dla mojej rodziny. Wieś ma w centrum wsi też figurę z Panem Jezusem, ta stała sobie opuszczona i zaniedbana. Czasem przy objeżdzie pól ktoś o niej wspomniał, czy można zabrać na teren prywatny. Ksiądz odpowiedział, że tylko za zgodą, nie wiem teraz czyją. Więc nadal stała zaniedbana. Nie było odważnego, kto by się podjął jej uprzątnięcia i ogrodzenia. Wtedy, gdy moja teściowa wróciła do domu, mężowi przyszła do głowy myśl, że my moglibyśmy zakupić polbruk, a kuzyn z tej samej wsi, Pawełek, pomógłby go położyć. Ogrodzenie też szybko się znalazło z odzysku, trzeba było je tylko naprawić i pomalować. Plan został opracowany, tylko trzeba było go wprowadzić w życie. Trochę długo te roboty naprawcze trwały, ale z Bożą pomocą doszły do końca. To, co zostało obiecane Panu Jezusowi, zostało wykonane. Wiem, dobry Jezu, jak kręta była to droga i jak nią mnie i moją rodzinę prowadziłeś. Ja to wiem i moja rodzina też. Dziękuję Ci za to dobry Jezu. Dziękuję Ci, że w ten sposób mogłam wyprosić u Ciebie Twoje miłosierdzie dla nas. Gdy poszłam ją malować wczoraj, miałam nadzieję, że zaniosę tam swój krzyż, ciężar, który zalewał mi piersi i nie pozwalał oddychać. Moje opuszczenie i samotność. Mój ból i cierpienie z powodu moich upadków. Figura ta stoi na wzgórzu. Z ochotą zabrałam się do roboty. Wiał silny wiatr, mimo słońca było dosyć zimno. W ciszy, w spokoju malowanie szło mi dosyć szybko. Wiatr suszył szybko, pomagał mi, abym mogła pomalować dwukrotnie. Ile zmówiłam w czasie pracy zdrowasiek do Matki Bożej i Koronek do Bożego Miłosierdzia tylko Pan Bóg wie i wszyscy święci, którzy też modlili się ze mną. Tak wielką radość miałam z tego, że poszłam tam sama. Bez syna lub teściowej /wcześniej tak było zaplanowane/. Dobry i Miłosierny Jezu dałeś mi tam odczuć swoją obecność. Po kilku dniach zauważyłam, że ciężar, który nosiłam w piersi gdzieś zniknął, że został pod figurą na wzgórzu, że mnie tam przemieniłeś, że mi wybaczyłeś. Że na mnie czekasz, abym przyszła do konfesjonału w pierwszy piątek miesiąca to jest 3 października. Dziękuję Ci, Jezu, za Twoje przebaczenie. Dziękuję Ci, że pozwoliłeś mi dokończyć moją pracę. Wracając do domu po 4 godzinach, zdałam sobie sprawę, że dla mnie to była "góra Tabor". Wróciło wspomnienie kazania naszego kapłana. Dziękuję Ci, Jezu, i Tobie, św.Faustyno, że pozwoliłaś mi poczuć ból opuszczenia, o który Cię prosiłam, a póżniej zapomniałam o tym. Dziękuję, że mój ból, to kropla w morzu bólu Pana Jezusa, w czasie Jego męki. Dziękuję, że tam pod figurą mogłam modlić się za wszystkich mieszkańców mojej kochanej wioski z okresu 119 lat i powierzyć miłosiernemu Bogu wszystkie nasze i ich sprawy, radości i cierpienia. Dziękuję Ci, Jezu, za to doświadczenie. Dziękuję Ci, św. Faustyno. Wasza na zawsze Daneczka.
Jezu, ufam Tobie!!! Jezu wiem, że ostatnie moje dni nie były takie, jakie powinny być. Wiem, że upadłam. Obraziłam Ciebie, moją Miłość swoją złością i atakiem przekleństw pod wpływem emocji i sytuacji. Przez 4 dni bardzo cierpiałam z powodu opuszczenia przez Boga, jakie czułam wewnątrz mojej duszy. Pragnęłam przeprosić Jezusa Koronką do Miłosierdzia Bożego, ale wcale nie czułam się lepiej. Ból narastał, a nie malał. Czułam, że potrzebna jest moja spowiedż w konfesjonale. Boże, Ty jeden wiesz, jaka ciężka była chwila, gdy nie mogłam przystąpić do Twojego stołu w czasie Eucharystii. Jaki czułam wstyd, że tak nisko upadłam, bo Cię obraziłam, a znam już wartość grzechu. Czułam, że wszyscy na mnie patrzą, a najbardziej było mi żal, że nie mogę ofiarować swojej Komunii św. za osobę, która była obecna na Mszy św., a której jest bardzo potrzebna modlitwa. Ukazałeś mi wtedy, Jezu, głębię mojego grzechu. Nie tak dawno na kazaniu ksiądz dużo mówił, że Pan Jezus wielkich rzeczy dokonywał na górach /modlitwa w ogrójcu, przemienienie na górze Tabor/. Wczoraj po Mszy św. poszłam do przydrożnej figury z Panem Jezusem, aby ją pomalować i przystroić wstążkami. Miało to być efektem końcowym prac, jakie moja rodzina wykonała przy tej figurce. Figurka ta stała z dala od głównej drogi, w polu, była bardzo zaniedbana. Moja teściowa w maju tego roku przechodziła obok niej. Stały przy niej starsze kobiety, mieszkanki sąsiednich budynków po byłych PGR. Próbowały uprzątnąć teren wokół figury. Chciały odprawiać nabożeństwo majowe. Moja teściowa wróciła do domu i opowiedziała całą tę sytuację. Dawniej figurą opiekowali się dawni właściciele ziemscy. Figura ma 119 lat. Ziemia wokół figury przeszła w ręce dzierżawców między innymi dla mojej rodziny. Wieś ma w centrum wsi też figurę z Panem Jezusem, ta stała sobie opuszczona i zaniedbana. Czasem przy objeżdzie pól ktoś o niej wspomniał, czy można zabrać na teren prywatny. Ksiądz odpowiedział, że tylko za zgodą, nie wiem teraz czyją. Więc nadal stała zaniedbana. Nie było odważnego, kto by się podjął jej uprzątnięcia i ogrodzenia. Wtedy, gdy moja teściowa wróciła do domu, mężowi przyszła do głowy myśl, że my moglibyśmy zakupić polbruk, a kuzyn z tej samej wsi, Pawełek, pomógłby go położyć. Ogrodzenie też szybko się znalazło z odzysku, trzeba było je tylko naprawić i pomalować. Plan został opracowany, tylko trzeba było go wprowadzić w życie. Trochę długo te roboty naprawcze trwały, ale z Bożą pomocą doszły do końca. To, co zostało obiecane Panu Jezusowi, zostało wykonane. Wiem, dobry Jezu, jak kręta była to droga i jak nią mnie i moją rodzinę prowadziłeś. Ja to wiem i moja rodzina też. Dziękuję Ci za to dobry Jezu. Dziękuję Ci, że w ten sposób mogłam wyprosić u Ciebie Twoje miłosierdzie dla nas. Gdy poszłam ją malować wczoraj, miałam nadzieję, że zaniosę tam swój krzyż, ciężar, który zalewał mi piersi i nie pozwalał oddychać. Moje opuszczenie i samotność. Mój ból i cierpienie z powodu moich upadków. Figura ta stoi na wzgórzu. Z ochotą zabrałam się do roboty. Wiał silny wiatr, mimo słońca było dosyć zimno. W ciszy, w spokoju malowanie szło mi dosyć szybko. Wiatr suszył szybko, pomagał mi, abym mogła pomalować dwukrotnie. Ile zmówiłam w czasie pracy zdrowasiek do Matki Bożej i Koronek do Bożego Miłosierdzia tylko Pan Bóg wie i wszyscy święci, którzy też modlili się ze mną. Tak wielką radość miałam z tego, że poszłam tam sama. Bez syna lub teściowej /wcześniej tak było zaplanowane/. Dobry i Miłosierny Jezu dałeś mi tam odczuć swoją obecność. Po kilku dniach zauważyłam, że ciężar, który nosiłam w piersi gdzieś zniknął, że został pod figurą na wzgórzu, że mnie tam przemieniłeś, że mi wybaczyłeś. Że na mnie czekasz, abym przyszła do konfesjonału w pierwszy piątek miesiąca to jest 3 października. Dziękuję Ci, Jezu, za Twoje przebaczenie. Dziękuję Ci, że pozwoliłeś mi dokończyć moją pracę. Wracając do domu po 4 godzinach, zdałam sobie sprawę, że dla mnie to była "góra Tabor". Wróciło wspomnienie kazania naszego kapłana. Dziękuję Ci, Jezu, i Tobie, św.Faustyno, że pozwoliłaś mi poczuć ból opuszczenia, o który Cię prosiłam, a póżniej zapomniałam o tym. Dziękuję, że mój ból, to kropla w morzu bólu Pana Jezusa, w czasie Jego męki. Dziękuję, że tam pod figurą mogłam modlić się za wszystkich mieszkańców mojej kochanej wioski z okresu 119 lat i powierzyć miłosiernemu Bogu wszystkie nasze i ich sprawy, radości i cierpienia. Dziękuję Ci, Jezu, za to doświadczenie. Dziękuję Ci, św. Faustyno. Wasza na zawsze Daneczka.
Kasia, 2014-09-28
Dziękuję Ci, Jezu, za cuda, jakich dokonałeś w moim życiu, Ty naprawdę jesteś, tu i teraz. Kocham Cię!!!
Dziękuję Ci, Jezu, za cuda, jakich dokonałeś w moim życiu, Ty naprawdę jesteś, tu i teraz. Kocham Cię!!!
Ewa z Warszawy , 2014-09-28
Panie Jezu, Matko Boża i Siostro Faustyno, bardzo Wam dziękuję za to, że wczoraj mogłam być w Łagiewnikach wraz z moją mamą i zobaczyć to piękne miejsce związane z kultem Bożego Milosierdzia i Siostrą Faustyną. Było to niesamowite przeżycie. JEZU, UFAM TOBIE!!!
Panie Jezu, Matko Boża i Siostro Faustyno, bardzo Wam dziękuję za to, że wczoraj mogłam być w Łagiewnikach wraz z moją mamą i zobaczyć to piękne miejsce związane z kultem Bożego Milosierdzia i Siostrą Faustyną. Było to niesamowite przeżycie. JEZU, UFAM TOBIE!!!
Katarzyna, 2014-09-27
Dzięki Ci, Panie, za wszelkie łaski, które mi uczyniłeś. Nie umiem opisać słowami, jak wiele dla mnie znaczy Jezus Miłosierny i jego Święta Matka, za której przyczyną cudownie ocalałam tydzień temu z wypadku samochodowego. Mogłabym opowiadać szczegóły mojego życia, ale jeszcze nie potrafię. Samochód, którym jechałam zatrzymał się po tym, jak wpadł w poślizg i zrobił kilka obrotów przed tabliczką - Msze Święte w niedziele o godz..... Jechałam z jednym kołem,jedno odpadło, jechałam na jednym kole i 2 kołpakach. Wiedząc, że nie przeżyję, modliłam się. Kilka pachołków "skosiłam", robiąc kilka dziur w samochodzie włącznie z dachem. Kiedy samochód się zatrzymał, a właściwie jego wrak, który został odholowany na szrot, Panowie, którzy mi pomogli, stwierdzili, że to cud (widzieli całe zdarzenie), że ja nie poniosłam żadnego uszczerbku na ciele. BOŻE MIŁOSIERNY i ukochana Matko Fatimska - moja opiekunko - DZIEKUJĘ WAM za ten CUD. Nie mam nawet jednego zadraśniecia. To niepojęte jak Bóg i Jego Matka nas kocha. Polecam wszystkim czytanie i rozwaźanie Męki Pańskiej w 15 Modlitwach Szczęścia, co czynię od 9 miesięcy codziennie. KOCHAM CIĘ, BOŻE, I UFAM TOBIE. PS. To nie jedyny cud w moim życiu, ale ten jest tak niepojęty, że pragnę, by wszyscy ludzie uwierzyli w Miłosierdzie Boże. Jak to moźliwe - nie mam zadraśnięcia, mimo iź samochód to wrak. Boże, tak bardzo Cię kocham. Dziękuję Ci, że jesteś i że dałeś mi łaskę wiary. UFAJMY BOGU, ON WSZYSTKO MOŹE!
Dzięki Ci, Panie, za wszelkie łaski, które mi uczyniłeś. Nie umiem opisać słowami, jak wiele dla mnie znaczy Jezus Miłosierny i jego Święta Matka, za której przyczyną cudownie ocalałam tydzień temu z wypadku samochodowego. Mogłabym opowiadać szczegóły mojego życia, ale jeszcze nie potrafię. Samochód, którym jechałam zatrzymał się po tym, jak wpadł w poślizg i zrobił kilka obrotów przed tabliczką - Msze Święte w niedziele o godz..... Jechałam z jednym kołem,jedno odpadło, jechałam na jednym kole i 2 kołpakach. Wiedząc, że nie przeżyję, modliłam się. Kilka pachołków "skosiłam", robiąc kilka dziur w samochodzie włącznie z dachem. Kiedy samochód się zatrzymał, a właściwie jego wrak, który został odholowany na szrot, Panowie, którzy mi pomogli, stwierdzili, że to cud (widzieli całe zdarzenie), że ja nie poniosłam żadnego uszczerbku na ciele. BOŻE MIŁOSIERNY i ukochana Matko Fatimska - moja opiekunko - DZIEKUJĘ WAM za ten CUD. Nie mam nawet jednego zadraśniecia. To niepojęte jak Bóg i Jego Matka nas kocha. Polecam wszystkim czytanie i rozwaźanie Męki Pańskiej w 15 Modlitwach Szczęścia, co czynię od 9 miesięcy codziennie. KOCHAM CIĘ, BOŻE, I UFAM TOBIE. PS. To nie jedyny cud w moim życiu, ale ten jest tak niepojęty, że pragnę, by wszyscy ludzie uwierzyli w Miłosierdzie Boże. Jak to moźliwe - nie mam zadraśnięcia, mimo iź samochód to wrak. Boże, tak bardzo Cię kocham. Dziękuję Ci, że jesteś i że dałeś mi łaskę wiary. UFAJMY BOGU, ON WSZYSTKO MOŹE!
ela, 2014-09-27
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie dotychczasowe łaski, a zwłaszcza za śliczną i zdrową wnuczkę. Miej ją w opiece i zdrowiu; proszę o zdrowie dla całej rodziny i wytrwałość w szkole, którą zaczęłam, a sprawia mi trochę kłopotu. Pomóż mi ją ukończyć z pozytywnym wynikiem.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie dotychczasowe łaski, a zwłaszcza za śliczną i zdrową wnuczkę. Miej ją w opiece i zdrowiu; proszę o zdrowie dla całej rodziny i wytrwałość w szkole, którą zaczęłam, a sprawia mi trochę kłopotu. Pomóż mi ją ukończyć z pozytywnym wynikiem.
Jaroslaw, 2014-09-26
Jeszcze 1,5 roku wstecz, gdy ktoś mnie namawiał na ?Koronkę?, odpowiadałem, że koronkę to ma się na zębie. Przyszedł czas, że doświadczyłem najcięższego kryzysu w moim życiu. Przestałem ufać Jemu. Nie moglem sypiać, dostałem depresji, pogotowie wzywane w nocy, wizyta w szpitalu psychitrycznym, lekarz, leki. Jednocześnie codzienna Eucharystia i modlitwa do Miłosierdzia Bożego. To był punkt zwrotny ? zaufać Jemu. Wyżebrałem od Niego łaski. Kryzys trwał trzy miesiące, był krótki, ale głęboki, przeorał mnie. Budzę się ze spokojnym sercem, bez nienawiści do siebie i świata, mam radość w sobie. Wszedłem w relację z kobietą, opierając ją na czystości (nie zawsze), studiuję za granicą. Najistotniejsze jest, że budzę się nie przeklinając świata, że mam poczucie sensu nawracania się, Jego obecności w moim życiu.
Jeszcze 1,5 roku wstecz, gdy ktoś mnie namawiał na ?Koronkę?, odpowiadałem, że koronkę to ma się na zębie. Przyszedł czas, że doświadczyłem najcięższego kryzysu w moim życiu. Przestałem ufać Jemu. Nie moglem sypiać, dostałem depresji, pogotowie wzywane w nocy, wizyta w szpitalu psychitrycznym, lekarz, leki. Jednocześnie codzienna Eucharystia i modlitwa do Miłosierdzia Bożego. To był punkt zwrotny ? zaufać Jemu. Wyżebrałem od Niego łaski. Kryzys trwał trzy miesiące, był krótki, ale głęboki, przeorał mnie. Budzę się ze spokojnym sercem, bez nienawiści do siebie i świata, mam radość w sobie. Wszedłem w relację z kobietą, opierając ją na czystości (nie zawsze), studiuję za granicą. Najistotniejsze jest, że budzę się nie przeklinając świata, że mam poczucie sensu nawracania się, Jego obecności w moim życiu.
Alina, 2014-09-25
Pragnę podziękować, Panie Jezu, za szczęśliwe urodzenie dziecka przez moją córkę, które przyszło na świat dzisiaj w Godzinie Miłosierdzia, gdy siostry modliły się przed Twym cudownym obrazem o jego szczęśliwe urodzenie i o zdrowie niego i dla matki.
Pragnę podziękować, Panie Jezu, za szczęśliwe urodzenie dziecka przez moją córkę, które przyszło na świat dzisiaj w Godzinie Miłosierdzia, gdy siostry modliły się przed Twym cudownym obrazem o jego szczęśliwe urodzenie i o zdrowie niego i dla matki.
Wanda, 2014-09-25
Miłosierdzie Boże jest wielkie, przekonałam się o tym. Niedawno poprosiłam Matkę Bożą Fatimską,że jeśli to możliwe, mimo mojej choroby chciałabym jeszcze urodzić dziecko. Z Bożą pomocą zaszłam w ciążę. Dziś urodziłam się na nowo, Pan dał mi drugie życie, ponieważ okazało się, że wynik moich badań jest dobry. Chwała Panu. Nie mam słów, którymi bym zdołała podziękować Panu Jezusowi. Ciągle modlę się Koronką przed obrazkiem Jezusa Miłosiernego i wierzę, że dalej wszystko będzie dobrze, że wyleczy mnie Pan z mojej choroby. Przepraszam Cię, Jezu, że ranię Cię moimi grzechami. Upadam tak nisko, a Ty jednak wyciągasz do mnie rękę, podnosisz mnie i udzielasz mi swojego miłosierdzia. Ufajmy Panu i poddajmy się Jego woli. Jezu, ufam Tobie. Bardzo dziękuję za wszystko, co mi dajesz. Ty, Panie, uczysz nas pokory i cierpliwości."Proście,a będzie Wam dane..."Módlcie się i wierzcie, to jest lekarstwo na wszystko. Miłosierdzie Boże ponad wszystko.
Miłosierdzie Boże jest wielkie, przekonałam się o tym. Niedawno poprosiłam Matkę Bożą Fatimską,że jeśli to możliwe, mimo mojej choroby chciałabym jeszcze urodzić dziecko. Z Bożą pomocą zaszłam w ciążę. Dziś urodziłam się na nowo, Pan dał mi drugie życie, ponieważ okazało się, że wynik moich badań jest dobry. Chwała Panu. Nie mam słów, którymi bym zdołała podziękować Panu Jezusowi. Ciągle modlę się Koronką przed obrazkiem Jezusa Miłosiernego i wierzę, że dalej wszystko będzie dobrze, że wyleczy mnie Pan z mojej choroby. Przepraszam Cię, Jezu, że ranię Cię moimi grzechami. Upadam tak nisko, a Ty jednak wyciągasz do mnie rękę, podnosisz mnie i udzielasz mi swojego miłosierdzia. Ufajmy Panu i poddajmy się Jego woli. Jezu, ufam Tobie. Bardzo dziękuję za wszystko, co mi dajesz. Ty, Panie, uczysz nas pokory i cierpliwości."Proście,a będzie Wam dane..."Módlcie się i wierzcie, to jest lekarstwo na wszystko. Miłosierdzie Boże ponad wszystko.
Justyna, 2014-09-23
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie otrzymane od Ciebie łaski. Po dwóch latach starań o dziecko, niedawno dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Jaka to jest radość! Proszę Cię, aby nasze maleństwo rozwijało się zdrowo i bez żadnych komplikacji. Kocham Cię, Jezu, ponad wszystko i dziękuję za wszystkie łaski, które od Ciebie otrzymałam. Jesteś wielki!
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie otrzymane od Ciebie łaski. Po dwóch latach starań o dziecko, niedawno dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Jaka to jest radość! Proszę Cię, aby nasze maleństwo rozwijało się zdrowo i bez żadnych komplikacji. Kocham Cię, Jezu, ponad wszystko i dziękuję za wszystkie łaski, które od Ciebie otrzymałam. Jesteś wielki!
Anna, 2014-09-23
Jezu, Ty każdego dnia otwierasz mi oczy na sprawy oczywiste, których nie dostrzegałam! Dziękuję za mojego męża, który tak wiele jest w stanie znieść w obliczu mojej choroby nowotworowej, który jest dla mnie oparciem każdego dnia w naszej wspólnej walce, dziękuję za moje cudowne dzieci, które czasem są przyczyną naszego zdenerwowania i stresów, ale kochamy je całym sercem i są sensem naszego życia, dziękuję za naszą rodzinę, która tak mocno nas wspiera w tych trudnych dniach. Z ich pomocą przezwyciężymy wszystko! Panie, otwórz mi oczy na rzeczy, których nadal nie rozumiem i kieruj naszymi drogami, bo chcemy żyć zgodnie z Twoim planem! Jezu, ufam Tobie!
Jezu, Ty każdego dnia otwierasz mi oczy na sprawy oczywiste, których nie dostrzegałam! Dziękuję za mojego męża, który tak wiele jest w stanie znieść w obliczu mojej choroby nowotworowej, który jest dla mnie oparciem każdego dnia w naszej wspólnej walce, dziękuję za moje cudowne dzieci, które czasem są przyczyną naszego zdenerwowania i stresów, ale kochamy je całym sercem i są sensem naszego życia, dziękuję za naszą rodzinę, która tak mocno nas wspiera w tych trudnych dniach. Z ich pomocą przezwyciężymy wszystko! Panie, otwórz mi oczy na rzeczy, których nadal nie rozumiem i kieruj naszymi drogami, bo chcemy żyć zgodnie z Twoim planem! Jezu, ufam Tobie!
Monika, 2014-09-22
Chcę złożyć świadectwo na chwałę Pana Boga. Miałam taką ciężką sytuację: z początkiem września zaprowadziłam córkę do przedszkola i w dość krótkim czasie weszłam w konflikt z nauczycielką... Doszło do tego, że nie byłam w stanie zaprowadzić córki następnego dnia do przedszkola, a dzień później Pani odwracała się lub uciekała na mój widok! Cały czas modliłam się, pytałam Boga, prosiłam o pomoc, zrozumienie, że jednocześnie miałam rację, że powiedziałam prawdę i stanęłam w obronie córki, z drugiej strony zareagowałam może zbyt emocjonalnie i w zły sposób, bo w złym czasie i miejscu (i moja wina też tam była: gniew i zazdrość). Miałam zablokowane ciało ze stresu. Było mi źle, tak po ludzku, że co ja narobiłam, "matka wariatka". Modliłam się Koronką, dałam tę intencję siostrom ze Zgromadzenia do przemodlenia, także na bardzo uroczystej Mszy w niedzielę ...Pan natchnął mnie paroma myślami, dotyczącymi mojego życia, a też m.in. słowem: "podziel się władzą" /=jestem mamą, która cały trud wychowania córki bierze na siebie i stąd takie reakcje, z przeciążenia i z nadmiernego kontrolowania...etc./ Dodam, że podczas tej uroczystej Mszy zainspirowała mnie też postawa nowo wyświęconego Biskupa, który mówił z taką prostotą i życzliwością, uśmiechem na ustach... mimo nowej sprawowanej władzy /odpowiedzialności/ pokazał ludzką, życzliwą twarz, dziękował mamie i tacie, żartował, cały czas się uśmiechał, mimo bariery językowej; dla mnie przekaz niewerbalny był jasny: była to osoba bardzo sympatyczna! Chodził mi po glowie cytat z Biblii: "sprawiedliwosc i pokora". Sprawiedliwość wymierzam dość dobrze, natomiast zabrakło mi pokory... Dziś rano zaprowadziłam córkę do przedszkola i jakoś wyjątkowo się tak stało, że pani przedszkolanka była na zewnątrz, więc minęłyśmy się na drodze i od razu jej powiedzialam: "Chciałam Panią przeprosić... poprowadziłyśmy też rozmowę na temat aklimatyzacji mojej córki w przedszkolu i tu sama pani uświadomiła sobie pewne fakty, nie musiałam nic dodawać,a zaufawszy, że zajmie się problemem bez mojego proszenia..., powiedziałam: "milej pracy!" i odwróciłam się na pięcie... A jaką radość i lekkość i pokój miałam w sobie /odwrotnie do tej sytuacji zaraz po wypowiedzeniu zdań reprymendy..., gdzie wieczorem przez 2 godziny opadłam z sił, ze stresu, tak że nie mogłam prawie się ruszać... BOÓG doswiadcza, karci tych, co KOCHA /bez wątpienia był to znak/. Świadczę, że: BEZ BOGA i Jego wskazówek nie zrozumiałabym, co się stało i co mam zrobić... czy też ewidentnej pomocy w tym, że ta kobieta była uchwytna dla mnie rano /to dla mnie już cud/, to, że ja byłam w stanie ją przeprosić /mimo że zachowała się w stosunku do mnie i córki źle, ale wiem, że wcześniej to ja ją sprowokowałam, a i ona starała się być miła, czego ja nie umiałam przyjąć wcześniej/. Wiem też, że jej praca jest trudna i odpowiedzialna i mam wielki do tej pracy SZACUNEK. Po ludzku to była bardzo trudna sytuacja do przeżycia, do rozwiązania..., sama się dziwię, jak to się stało, ale się stało /bo nie planowałam specjalnie nic/, że po ludzku, życzliwie porozmawiałyśmy. Uczę się POKORY! Uczę się ZAWIERZENIA problemów Bogu; tego, że jest dobrym OJCEM. Dziękuję mojemu Kochanemu Tacie, że nawet z takich tarapatów, gdzie zawiniła moja zła postawa, umiał wyprowadzić coś dobrego ...no i moj stres minął! DZIĘKUJĘ RAZ JESZCZE:)!
Chcę złożyć świadectwo na chwałę Pana Boga. Miałam taką ciężką sytuację: z początkiem września zaprowadziłam córkę do przedszkola i w dość krótkim czasie weszłam w konflikt z nauczycielką... Doszło do tego, że nie byłam w stanie zaprowadzić córki następnego dnia do przedszkola, a dzień później Pani odwracała się lub uciekała na mój widok! Cały czas modliłam się, pytałam Boga, prosiłam o pomoc, zrozumienie, że jednocześnie miałam rację, że powiedziałam prawdę i stanęłam w obronie córki, z drugiej strony zareagowałam może zbyt emocjonalnie i w zły sposób, bo w złym czasie i miejscu (i moja wina też tam była: gniew i zazdrość). Miałam zablokowane ciało ze stresu. Było mi źle, tak po ludzku, że co ja narobiłam, "matka wariatka". Modliłam się Koronką, dałam tę intencję siostrom ze Zgromadzenia do przemodlenia, także na bardzo uroczystej Mszy w niedzielę ...Pan natchnął mnie paroma myślami, dotyczącymi mojego życia, a też m.in. słowem: "podziel się władzą" /=jestem mamą, która cały trud wychowania córki bierze na siebie i stąd takie reakcje, z przeciążenia i z nadmiernego kontrolowania...etc./ Dodam, że podczas tej uroczystej Mszy zainspirowała mnie też postawa nowo wyświęconego Biskupa, który mówił z taką prostotą i życzliwością, uśmiechem na ustach... mimo nowej sprawowanej władzy /odpowiedzialności/ pokazał ludzką, życzliwą twarz, dziękował mamie i tacie, żartował, cały czas się uśmiechał, mimo bariery językowej; dla mnie przekaz niewerbalny był jasny: była to osoba bardzo sympatyczna! Chodził mi po glowie cytat z Biblii: "sprawiedliwosc i pokora". Sprawiedliwość wymierzam dość dobrze, natomiast zabrakło mi pokory... Dziś rano zaprowadziłam córkę do przedszkola i jakoś wyjątkowo się tak stało, że pani przedszkolanka była na zewnątrz, więc minęłyśmy się na drodze i od razu jej powiedzialam: "Chciałam Panią przeprosić... poprowadziłyśmy też rozmowę na temat aklimatyzacji mojej córki w przedszkolu i tu sama pani uświadomiła sobie pewne fakty, nie musiałam nic dodawać,a zaufawszy, że zajmie się problemem bez mojego proszenia..., powiedziałam: "milej pracy!" i odwróciłam się na pięcie... A jaką radość i lekkość i pokój miałam w sobie /odwrotnie do tej sytuacji zaraz po wypowiedzeniu zdań reprymendy..., gdzie wieczorem przez 2 godziny opadłam z sił, ze stresu, tak że nie mogłam prawie się ruszać... BOÓG doswiadcza, karci tych, co KOCHA /bez wątpienia był to znak/. Świadczę, że: BEZ BOGA i Jego wskazówek nie zrozumiałabym, co się stało i co mam zrobić... czy też ewidentnej pomocy w tym, że ta kobieta była uchwytna dla mnie rano /to dla mnie już cud/, to, że ja byłam w stanie ją przeprosić /mimo że zachowała się w stosunku do mnie i córki źle, ale wiem, że wcześniej to ja ją sprowokowałam, a i ona starała się być miła, czego ja nie umiałam przyjąć wcześniej/. Wiem też, że jej praca jest trudna i odpowiedzialna i mam wielki do tej pracy SZACUNEK. Po ludzku to była bardzo trudna sytuacja do przeżycia, do rozwiązania..., sama się dziwię, jak to się stało, ale się stało /bo nie planowałam specjalnie nic/, że po ludzku, życzliwie porozmawiałyśmy. Uczę się POKORY! Uczę się ZAWIERZENIA problemów Bogu; tego, że jest dobrym OJCEM. Dziękuję mojemu Kochanemu Tacie, że nawet z takich tarapatów, gdzie zawiniła moja zła postawa, umiał wyprowadzić coś dobrego ...no i moj stres minął! DZIĘKUJĘ RAZ JESZCZE:)!
Agnieszka, 2014-09-22
O mój Jezu, Umiłowany... Dziękuję za to, że Jesteś, Który Jesteś Miłością, Miłością która jest odpowiedzią na najgłębsze pragnienie ludzkiego serca. Przepraszam za wszelkie rany, jakie zadałam Twojemu Najświętszemu Sercu i proszę o łaskę bycia zdolną, aby odpowiedzieć na Twoją Miłość. Tobie oddaję wszystkie troski mojego serca i umysłu i proszę o pozytywne rozwiązanie w sprawie Tobie wiadomej. Jezu, troszcz się Ty! W Przenajświętszej Krwi Twojej, która wytrysnęła z Twojego miłosiernego Serca, zanurzam odtąd całe życie moje, samą siebie, wszystkie wydarzenia te trudne i radosne, wszystkich ludzi, jakich postawisz na mojej drodze każdego dnia, moich przełożonych, współpracowników oraz w szczególny sposób dzieci, które dajesz mi pod opiekę, i ich rodziny, moją Rodzinę, każdą moją myśl, pragnienie, słowo, czyn, a także godzinę mojej śmierci. Uczyń ze mną według świętej woli Twojej, do Ciebie należę i w Tobie pragnę spocząć na wieki. Jezu, ufam Tobie zawsze, wszędzie i we wszystkim! Błogosław... Amen.
O mój Jezu, Umiłowany... Dziękuję za to, że Jesteś, Który Jesteś Miłością, Miłością która jest odpowiedzią na najgłębsze pragnienie ludzkiego serca. Przepraszam za wszelkie rany, jakie zadałam Twojemu Najświętszemu Sercu i proszę o łaskę bycia zdolną, aby odpowiedzieć na Twoją Miłość. Tobie oddaję wszystkie troski mojego serca i umysłu i proszę o pozytywne rozwiązanie w sprawie Tobie wiadomej. Jezu, troszcz się Ty! W Przenajświętszej Krwi Twojej, która wytrysnęła z Twojego miłosiernego Serca, zanurzam odtąd całe życie moje, samą siebie, wszystkie wydarzenia te trudne i radosne, wszystkich ludzi, jakich postawisz na mojej drodze każdego dnia, moich przełożonych, współpracowników oraz w szczególny sposób dzieci, które dajesz mi pod opiekę, i ich rodziny, moją Rodzinę, każdą moją myśl, pragnienie, słowo, czyn, a także godzinę mojej śmierci. Uczyń ze mną według świętej woli Twojej, do Ciebie należę i w Tobie pragnę spocząć na wieki. Jezu, ufam Tobie zawsze, wszędzie i we wszystkim! Błogosław... Amen.
Agnieszka, 2014-09-21
I ja wołam: "...kochajcie Boga, bo dobry jest i wielkiego miłosierdzia!". Trzy godziny temu zakończyła się operacja mojego męża (nagły nieszczęśliwy wypadek). Od pierwszej chwili złożyłam wszystko u stóp Jezusa Miłosiernego, błagałam o miłosierdzie. Prosiłam, by siostra Faustyna była przy moim mężu na sali operacyjnej. Teraz powiem tylko jedno: DZIĘKUJĘ! Bo wielki jest Bóg i łaskawy! Amen.
I ja wołam: "...kochajcie Boga, bo dobry jest i wielkiego miłosierdzia!". Trzy godziny temu zakończyła się operacja mojego męża (nagły nieszczęśliwy wypadek). Od pierwszej chwili złożyłam wszystko u stóp Jezusa Miłosiernego, błagałam o miłosierdzie. Prosiłam, by siostra Faustyna była przy moim mężu na sali operacyjnej. Teraz powiem tylko jedno: DZIĘKUJĘ! Bo wielki jest Bóg i łaskawy! Amen.
KATARZYNA, 2014-09-20
Kochany Jezu Miłosierny i św. Siostro Faustyno, chcę wam podziękować za to, że jesteście przy mnie, że dzięki Waszej opiece z nieba dostaję nie tylko siły, ale i łaski. Dziękuję za to, ze jestem w stanie iść z Wami pomimo moich życiowych doświadczeń. Dziękuję Wam i kocham Was!
Kochany Jezu Miłosierny i św. Siostro Faustyno, chcę wam podziękować za to, że jesteście przy mnie, że dzięki Waszej opiece z nieba dostaję nie tylko siły, ale i łaski. Dziękuję za to, ze jestem w stanie iść z Wami pomimo moich życiowych doświadczeń. Dziękuję Wam i kocham Was!
milena, 2014-09-19
Chciałabym podzielić się swoim świadectwem. W październiku 2013 r. skorzystałam z usług wróżki. Poszłam tam niechętnie za namową koleżanek. To, co mi powiedziała, wywróciło całe moje życie do góry nogami. ..."Nie będziesz z nim, widzę rozstanie, nie wyjdziesz za niego za mąż, on wyjedzie..., to będzie twoja wina. Ale jest ktoś, kto cię bardzo kocha - mundurowy, żonaty". Kochałam narzeczonego nad życie, świata poza nim nie widziałam, w czerwcu ślub, a ona powiedziała mi takie rzeczy... Gdy wracałam do domu, byłam przerażona, powiedziałam, o tym narzeczonemu. Nie spałam całą noc, rozmyślając o tym... Ale jak to? Przecież ja go kocham i nigdy nie zostawię! I od tego się wszystko zaczęło... Na drugi dzień poszłam na Mszę Odnowy w Duchu Świętym. Była to pierwsza taka Msza, na którą poszłam z ciekawości - dowiedziałam się o niej od bratowej. Powiedziała mi, że na tej Mszy ludzie padają, nie wierzyłam jej, ale poszłam żeby zobaczyć to na własne oczy! Tego dnia też poszłam do spowiedzi. Wyspowiadałam się z wizyty u wróżki, ale bez żadnego jakiegoś żalu, tylko tak po prostu przystąpiłam do spowiedzi. Zobaczyłam, jak ludzie upadają, zainteresowało mnie to bardzo. Gdy kapłan nakładał mi ręce na głowę - bałam się, serce mi biło tak mocno, że myślałam, że mi wyskoczy. Po tej Mszy zaczęłam się modlić - wcześniej tylko żegnałam się na dobranoc i nic więcej. Listopad Mijały kolejne dni, nic się nie zmieniło - nieprzespane noce, natrętne myśli, koszmary, tabletki nasenne. Każdy kolejny dzień stawał się coraz gorszy. Zastanawiałam się, co się dzieje, że ja cały czas to rozpamiętuję i nie mogę o tym przestać myśleć, stało się to moim rytuałem - dzień, noc, dzień, noc, w kółko to samo. Sny - zaczęłam szukać interpretacji. Codziennie rano włączałam Internet i stronę SENNIK. Zaczęłam wierzyć, że coś w tym jest. Szukałam nawet stron ezoterycznych na temat: jak odwrócić wróżbę? Czytałam coraz więcej, każdego dnia coraz więcej i więcej - przez co pogrążałam się coraz bardziej. Wykonywałam jakieś dziwne rzeczy, jakie były podane na tej stronie - wyobrażenie zabrudzonej kuli i usuwanie tego brudu rękoma. Zaczynałam w to wierzyć, że już wszystko odwróciłam i że już wróżba się nie spełni. Jednak złe samopoczucie nadal nie ustępowało. Dni w pracy były przepłakane, coś ciągnęło mnie na samo dno. Mimo tego wszystkiego nieustannie się modliłam. Któregoś dnia musiałam wziąć wolne w pracy, ponieważ miałam Mszę za zmarłego dziadka. Po Mszy spotkałam rzekomego "mundurowego". Był to chłopak, z którym chodziłam w czasach gimnazjum, którego zostawiłam. Od tej pory moje życie legło w gruzach. Zaczęły się lęki, obsesje, natrętne myśli, sny z tym człowiekiem i ich interpretacja. Zaczęłam wierzyć w przeznaczenie i że go spotkałam, to nie przypadek. Zaprzestałam wychodzić z domu, żeby go więcej nie spotkać. Za każdym razem, gdy miałam wyjść przepełniała mnie ogromna fala lęku. Moje relacje z narzeczonym zaczęły się psuć. Kochałam go jednak cały czas, miałam wizję narzuconą przez wróżkę. Było to coś okropnego, czego nie można było w żaden sposób się pozbyć. Już sama nie wiedziałam, czego chcę. Wiedziałam tylko, że kocham narzeczonego, ale jeżeli ma być inaczej, to nie chcę żyć. Zaczęły się pojawiać myśli samobójcze. Nikomu o tym nie powiedziałam. Żyłam z tym problemem sama. Minął miesiąc od Mszy o uzdrowienie. Kolejna Msza. Tym razem poszłam na nią z ukochanym - on był na Mszy pierwszy raz. Za bardzo nie chciał iść, bo Msza za długo trwa. Oboje poszliśmy do spowiedzi, jednak nie zdążyliśmy na Komunię, ponieważ było strasznie dużo ludzi, a mało spowiedników. Była to taka moja pierwsza spowiedź szczera! Powiedziałam o tym wszystkim spowiednikowi, o mojej całej sytuacji, o tym, co mi się przytrafiło. Szczerze żałowałam za grzechy. Powiedział, żebym wszystko zawierzyła Bogu! Na Mszy uczestniczyłam jak nigdy przedtem. Słuchałam słowa Bożego, jednak tak naprawdę czekałam na moment, kiedy kapłan będzie kład ręce na głowę. Gdy przyszedł ten moment, prosiłam Boga o to, by zabrał mój lęk, obsesję, a przede wszystkim modliłam się o to, by nasza miłość przetrwała wszystko. Uklękliśmy razem przed ołtarzem. Wtedy powiedziałam: Jezu, ufam Tobie! Nagle czułam tylko ręce kapłana, które odkładają moją głowę na ołtarz. Moje ciało się rozpłynęło w miłości Ducha Świętego. Leżałam tak trochę czasu, taka spokojna, rozluźniona, a gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam ukochanego i kobiety, które trzymały mnie za rękę i modliły się. Pamiętam jak dziś - leciały takie słowa: "Przyjaciela mam, co pociesza mnie, gdy o jego ramię oprę się...". Leżałam jeszcze chwilę i zaczęłam płakać jak dziecko, a te panie również. Wtedy mój narzeczony powiedział: Teraz Ci wierzę. On też doświadczył Ducha Świętego, tylko w inny sposób. To była pierwsza moja noc od dwóch miesięcy, którą przespałam normalnie, bez żadnych środków nasennych, a budząc się, na buzi pojawił się uśmiech. I tak zaczęła się moja (nasza) przygoda z Panem Bogiem... W moim sercu zapanował spokój, radość, a uśmiechu z twarzy nie mogłam się pozbyć jeszcze następnego dnia w pracy. Przepełniała mnie ogromna radość. Zaczęłam się modlić coraz głębiej i głębiej. Koronkę do Miłosierdzia Bożego odmawiałam codziennie w Godzinie Miłosierdzia. Nie umiałam bez niej żyć, odmawiałam ją nawet kilka razy dziennie, bo dawała mi siłę, nadzieję. Po tym wszystkim stwierdziłam, że nie poddam się tak łatwo, że nie chcę dalej trwać w tych ciemnościach, że chcę żyć jak przedtem, bez lęku. Grudzień Podjęłam pierwsze kroki i poszłam na wizytę do psychologa. Poznałam bardzo miłą panią, która uświadomiła mi, że to, co się ze mną dzieje, to nerwica lękowa. Podjęłam leczenie, uczestniczyłam w terapiach, zaczęłam interesować się tą chorobą, dużo czytać na jej temat. Pani psycholog powiedziała również, że przeżyłam to tak, jak po utracie kogoś bliskiego. Nerwica jest chorobą duszy... Ciężko jest ją wyleczyć, a gdy się ją w jakimś stopniu wyleczy, po jakimś czasie powraca ze zdwojoną siłą. Proponowano mi leki psychotropowe, nawet już miałam receptę i wykupiłam je. Ale powiedziałam sobie: NIE! Jeżeli Bóg naprawdę uzdrawia, to te leki są mi niepotrzebne. Wierzyłam że kiedyś ten dzień nastąpi. Styczeń Modliłam się nieustannie modlitwą o cud. Do ślubu zostało pół roku, a ja jestem w takim stanie, że nawet sama nie wiem, czy chce tego ślubu, czy nie, bo tak naprawdę moją głowę przepełniały obawy lęki i przyszłość widziałam w czarnych barwach. Marzyłam o ślubie, ale w tej chorobie człowiek niczego nie jest pewien. Chciałam najpierw wyzdrowieć, ale mimo tego modliłam się, zaczęłam chodzić do kaplicy i rozmawiać z Bogiem jak z przyjacielem. Prosiłam o cud, o uzdrowienie, miłość do narzeczonego i żebyśmy przetrwali wszytko, żebyśmy razem spędzili resztę życia! Luty Któregoś dnia będąc w pracy, pracując przy komputerze, trzymając długopis w ręku i kartkę, nagle słyszę jakieś słowa o miłości... Byłam w takim stanie, że mając wszytko pod ręką, nie zanotowałam. Słowa te mówiły o zwycięstwie prawdziwej miłości nad złem. Przez dłuższą chwilę siedziałam wpatrzona w jedno miejsce i zaszokowana tą całą sytuacją. Nagle ogarnęła mnie radość, na twarzy pojawił się uśmiech. Poczułam się identycznie, jak w czasie spoczynku. Bóg nie zostawił mnie samej ani na chwilę, był ze mną zawsze. Wydaje mi się, że te słowa miały być tylko dla mnie, dlatego nie zdążyłam ich zapisać. Wyryły się one w moim sercu. Szukałam tych słów w Biblii, ale też niczego nie znalazłam. Marzec Co miesiąc chodziłam na Msze o uzdrowienie, zdarzało się nawet tak, że dwa razy w miesiącu. Przy tym była też regularna spowiedź. Będąc na skraju załamania, bo choroba dawała się we znaki, słyszę kolejne słowa: "Stań na przeciw wszystkiemu, a będziesz szczęśliwa". Zaparło mi dech w piersiach. Zadawałam sobie pytanie: Dlaczego Bóg mnie tak bardzo kocha? Czemu mi pomaga, daje nadzieję, skoro Go tak bardzo skrzywdziłam. Kwiecień Na Mszy o uzdrowienie ksiądz powiedział: Oddajcie swoje życie Jezusowi, nie bójcie się, Bóg was kocha! Modląc się i wzywając Ducha Świętego - oddałam swoje życie Jezusowi, bo nie miałam już siły sama nim kierować. Choroba nie ustawała, mimo że było kilka dni dobrych to i tak człowiek pamiętał tylko te złe. Byłam wykończona psychicznie. Ciągłe obawy, że mogę stracić ukochanego. Nie miałam siły już z tym walczyć. Pan znowu przyszedł do mnie - poprzez spoczynek. Maj Powiedziałam ukochanemu tak: "Tylko Bóg może uratować nasz związek, dlatego jedźmy do Częstochowy". Byliśmy na spotkaniu młodych 10 maja. Tę datę będę pamiętać do końca życia. Wcześniej wyspowiadaliśmy się. Podczas Mszy o uzdrowienie ojciec Daniel powiedział: "Pan leczy teraz osoby, które są zranione psychicznie". Wtedy poczułam, że Pan dotyka mojej głowy. Serce biło mi tak mocno, gdy Jezus zbliżał się w naszą stronę. Łaska Pana spłynęła na mnie. Nadal chodziłam do pani psycholog, rozmowy mi bardzo pomagały. Czerwiec Po pewnym czasie lęk się zmniejszył. Do ślubu zostało mało czasu. Zaczęłam zajmować się przygotowaniami. Aż w końcu nadszedł dzień, który tak BARDZO wyczekiwałam. Msza święta była przepięknie poprowadzona. Połączyłam się na zawsze z moim mężem. W drodze powrotnej na salę weselną zatrzymał nas jakiś samochód. Wysiadły dwie młode osoby. Powiedzieli, że mają coś dla młodych. Nie znałam tych ludzi - podarowali nam na nową drogę życia:obraz JEZUSA! Przypadek ? Wierzę, że to Pan postawił tych ludzi na naszej drodze i to jest prezent od niego samego! Bóg jest dawcą życia! Dziękuję Bogu, że przywrócił mnie do życia. Dziękuję za to, co mnie spotkało, bo dzięki temu poznałam Jezusa i wiem, że człowiek jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody - z JEZUSEM! Z nim wszytko jest możliwe! Przestrzegam wszystkich przed wróżkami, tarotami, horoskopami. Mogą one zniszczyć życie człowiekowi. Kierują naszą podświadomością i chociaż nie chcemy, zrobimy tak, jak one nam powiedziały. Żyję dzięki Jezusowi. To Jemu wszytko zawdzięczam. Otrzymałam od niego tyle łask - tylko dlatego, że walczyłam, nie poddawałam się, szukałam... "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.. " W uroczystość Bożego Ciała na Mszy kapłan wypowiedział te słowa: "On cię prowadził przez pustynię wielką i straszną, pełną wężów jadowitych i skorpionów, przez ziemię suchą, bez wody, On ci wyprowadził wodę ze skały najtwardszej. On żywił cię na pustyni manną, której nie znali twoi przodkowie, chcąc cię utrapić i wypróbować, aby ci w przyszłości wyświadczyć dobro. Obyś nie powiedział w sercu: To moja siła i moc moich rąk zdobyły mi to bogactwo." - Łzy cisnęły mi się do oczu.. Jestem szczęśliwą małżonką. Dla miłości jestem w stanie poświęcić wszystko! Teraz już niczego się nie boję, bo wiem, że jest ze mną Jezus, a z Nim jest wszytko możliwe! CHWAŁA TOBIE, PANIE!!!!
Chciałabym podzielić się swoim świadectwem. W październiku 2013 r. skorzystałam z usług wróżki. Poszłam tam niechętnie za namową koleżanek. To, co mi powiedziała, wywróciło całe moje życie do góry nogami. ..."Nie będziesz z nim, widzę rozstanie, nie wyjdziesz za niego za mąż, on wyjedzie..., to będzie twoja wina. Ale jest ktoś, kto cię bardzo kocha - mundurowy, żonaty". Kochałam narzeczonego nad życie, świata poza nim nie widziałam, w czerwcu ślub, a ona powiedziała mi takie rzeczy... Gdy wracałam do domu, byłam przerażona, powiedziałam, o tym narzeczonemu. Nie spałam całą noc, rozmyślając o tym... Ale jak to? Przecież ja go kocham i nigdy nie zostawię! I od tego się wszystko zaczęło... Na drugi dzień poszłam na Mszę Odnowy w Duchu Świętym. Była to pierwsza taka Msza, na którą poszłam z ciekawości - dowiedziałam się o niej od bratowej. Powiedziała mi, że na tej Mszy ludzie padają, nie wierzyłam jej, ale poszłam żeby zobaczyć to na własne oczy! Tego dnia też poszłam do spowiedzi. Wyspowiadałam się z wizyty u wróżki, ale bez żadnego jakiegoś żalu, tylko tak po prostu przystąpiłam do spowiedzi. Zobaczyłam, jak ludzie upadają, zainteresowało mnie to bardzo. Gdy kapłan nakładał mi ręce na głowę - bałam się, serce mi biło tak mocno, że myślałam, że mi wyskoczy. Po tej Mszy zaczęłam się modlić - wcześniej tylko żegnałam się na dobranoc i nic więcej. Listopad Mijały kolejne dni, nic się nie zmieniło - nieprzespane noce, natrętne myśli, koszmary, tabletki nasenne. Każdy kolejny dzień stawał się coraz gorszy. Zastanawiałam się, co się dzieje, że ja cały czas to rozpamiętuję i nie mogę o tym przestać myśleć, stało się to moim rytuałem - dzień, noc, dzień, noc, w kółko to samo. Sny - zaczęłam szukać interpretacji. Codziennie rano włączałam Internet i stronę SENNIK. Zaczęłam wierzyć, że coś w tym jest. Szukałam nawet stron ezoterycznych na temat: jak odwrócić wróżbę? Czytałam coraz więcej, każdego dnia coraz więcej i więcej - przez co pogrążałam się coraz bardziej. Wykonywałam jakieś dziwne rzeczy, jakie były podane na tej stronie - wyobrażenie zabrudzonej kuli i usuwanie tego brudu rękoma. Zaczynałam w to wierzyć, że już wszystko odwróciłam i że już wróżba się nie spełni. Jednak złe samopoczucie nadal nie ustępowało. Dni w pracy były przepłakane, coś ciągnęło mnie na samo dno. Mimo tego wszystkiego nieustannie się modliłam. Któregoś dnia musiałam wziąć wolne w pracy, ponieważ miałam Mszę za zmarłego dziadka. Po Mszy spotkałam rzekomego "mundurowego". Był to chłopak, z którym chodziłam w czasach gimnazjum, którego zostawiłam. Od tej pory moje życie legło w gruzach. Zaczęły się lęki, obsesje, natrętne myśli, sny z tym człowiekiem i ich interpretacja. Zaczęłam wierzyć w przeznaczenie i że go spotkałam, to nie przypadek. Zaprzestałam wychodzić z domu, żeby go więcej nie spotkać. Za każdym razem, gdy miałam wyjść przepełniała mnie ogromna fala lęku. Moje relacje z narzeczonym zaczęły się psuć. Kochałam go jednak cały czas, miałam wizję narzuconą przez wróżkę. Było to coś okropnego, czego nie można było w żaden sposób się pozbyć. Już sama nie wiedziałam, czego chcę. Wiedziałam tylko, że kocham narzeczonego, ale jeżeli ma być inaczej, to nie chcę żyć. Zaczęły się pojawiać myśli samobójcze. Nikomu o tym nie powiedziałam. Żyłam z tym problemem sama. Minął miesiąc od Mszy o uzdrowienie. Kolejna Msza. Tym razem poszłam na nią z ukochanym - on był na Mszy pierwszy raz. Za bardzo nie chciał iść, bo Msza za długo trwa. Oboje poszliśmy do spowiedzi, jednak nie zdążyliśmy na Komunię, ponieważ było strasznie dużo ludzi, a mało spowiedników. Była to taka moja pierwsza spowiedź szczera! Powiedziałam o tym wszystkim spowiednikowi, o mojej całej sytuacji, o tym, co mi się przytrafiło. Szczerze żałowałam za grzechy. Powiedział, żebym wszystko zawierzyła Bogu! Na Mszy uczestniczyłam jak nigdy przedtem. Słuchałam słowa Bożego, jednak tak naprawdę czekałam na moment, kiedy kapłan będzie kład ręce na głowę. Gdy przyszedł ten moment, prosiłam Boga o to, by zabrał mój lęk, obsesję, a przede wszystkim modliłam się o to, by nasza miłość przetrwała wszystko. Uklękliśmy razem przed ołtarzem. Wtedy powiedziałam: Jezu, ufam Tobie! Nagle czułam tylko ręce kapłana, które odkładają moją głowę na ołtarz. Moje ciało się rozpłynęło w miłości Ducha Świętego. Leżałam tak trochę czasu, taka spokojna, rozluźniona, a gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam ukochanego i kobiety, które trzymały mnie za rękę i modliły się. Pamiętam jak dziś - leciały takie słowa: "Przyjaciela mam, co pociesza mnie, gdy o jego ramię oprę się...". Leżałam jeszcze chwilę i zaczęłam płakać jak dziecko, a te panie również. Wtedy mój narzeczony powiedział: Teraz Ci wierzę. On też doświadczył Ducha Świętego, tylko w inny sposób. To była pierwsza moja noc od dwóch miesięcy, którą przespałam normalnie, bez żadnych środków nasennych, a budząc się, na buzi pojawił się uśmiech. I tak zaczęła się moja (nasza) przygoda z Panem Bogiem... W moim sercu zapanował spokój, radość, a uśmiechu z twarzy nie mogłam się pozbyć jeszcze następnego dnia w pracy. Przepełniała mnie ogromna radość. Zaczęłam się modlić coraz głębiej i głębiej. Koronkę do Miłosierdzia Bożego odmawiałam codziennie w Godzinie Miłosierdzia. Nie umiałam bez niej żyć, odmawiałam ją nawet kilka razy dziennie, bo dawała mi siłę, nadzieję. Po tym wszystkim stwierdziłam, że nie poddam się tak łatwo, że nie chcę dalej trwać w tych ciemnościach, że chcę żyć jak przedtem, bez lęku. Grudzień Podjęłam pierwsze kroki i poszłam na wizytę do psychologa. Poznałam bardzo miłą panią, która uświadomiła mi, że to, co się ze mną dzieje, to nerwica lękowa. Podjęłam leczenie, uczestniczyłam w terapiach, zaczęłam interesować się tą chorobą, dużo czytać na jej temat. Pani psycholog powiedziała również, że przeżyłam to tak, jak po utracie kogoś bliskiego. Nerwica jest chorobą duszy... Ciężko jest ją wyleczyć, a gdy się ją w jakimś stopniu wyleczy, po jakimś czasie powraca ze zdwojoną siłą. Proponowano mi leki psychotropowe, nawet już miałam receptę i wykupiłam je. Ale powiedziałam sobie: NIE! Jeżeli Bóg naprawdę uzdrawia, to te leki są mi niepotrzebne. Wierzyłam że kiedyś ten dzień nastąpi. Styczeń Modliłam się nieustannie modlitwą o cud. Do ślubu zostało pół roku, a ja jestem w takim stanie, że nawet sama nie wiem, czy chce tego ślubu, czy nie, bo tak naprawdę moją głowę przepełniały obawy lęki i przyszłość widziałam w czarnych barwach. Marzyłam o ślubie, ale w tej chorobie człowiek niczego nie jest pewien. Chciałam najpierw wyzdrowieć, ale mimo tego modliłam się, zaczęłam chodzić do kaplicy i rozmawiać z Bogiem jak z przyjacielem. Prosiłam o cud, o uzdrowienie, miłość do narzeczonego i żebyśmy przetrwali wszytko, żebyśmy razem spędzili resztę życia! Luty Któregoś dnia będąc w pracy, pracując przy komputerze, trzymając długopis w ręku i kartkę, nagle słyszę jakieś słowa o miłości... Byłam w takim stanie, że mając wszytko pod ręką, nie zanotowałam. Słowa te mówiły o zwycięstwie prawdziwej miłości nad złem. Przez dłuższą chwilę siedziałam wpatrzona w jedno miejsce i zaszokowana tą całą sytuacją. Nagle ogarnęła mnie radość, na twarzy pojawił się uśmiech. Poczułam się identycznie, jak w czasie spoczynku. Bóg nie zostawił mnie samej ani na chwilę, był ze mną zawsze. Wydaje mi się, że te słowa miały być tylko dla mnie, dlatego nie zdążyłam ich zapisać. Wyryły się one w moim sercu. Szukałam tych słów w Biblii, ale też niczego nie znalazłam. Marzec Co miesiąc chodziłam na Msze o uzdrowienie, zdarzało się nawet tak, że dwa razy w miesiącu. Przy tym była też regularna spowiedź. Będąc na skraju załamania, bo choroba dawała się we znaki, słyszę kolejne słowa: "Stań na przeciw wszystkiemu, a będziesz szczęśliwa". Zaparło mi dech w piersiach. Zadawałam sobie pytanie: Dlaczego Bóg mnie tak bardzo kocha? Czemu mi pomaga, daje nadzieję, skoro Go tak bardzo skrzywdziłam. Kwiecień Na Mszy o uzdrowienie ksiądz powiedział: Oddajcie swoje życie Jezusowi, nie bójcie się, Bóg was kocha! Modląc się i wzywając Ducha Świętego - oddałam swoje życie Jezusowi, bo nie miałam już siły sama nim kierować. Choroba nie ustawała, mimo że było kilka dni dobrych to i tak człowiek pamiętał tylko te złe. Byłam wykończona psychicznie. Ciągłe obawy, że mogę stracić ukochanego. Nie miałam siły już z tym walczyć. Pan znowu przyszedł do mnie - poprzez spoczynek. Maj Powiedziałam ukochanemu tak: "Tylko Bóg może uratować nasz związek, dlatego jedźmy do Częstochowy". Byliśmy na spotkaniu młodych 10 maja. Tę datę będę pamiętać do końca życia. Wcześniej wyspowiadaliśmy się. Podczas Mszy o uzdrowienie ojciec Daniel powiedział: "Pan leczy teraz osoby, które są zranione psychicznie". Wtedy poczułam, że Pan dotyka mojej głowy. Serce biło mi tak mocno, gdy Jezus zbliżał się w naszą stronę. Łaska Pana spłynęła na mnie. Nadal chodziłam do pani psycholog, rozmowy mi bardzo pomagały. Czerwiec Po pewnym czasie lęk się zmniejszył. Do ślubu zostało mało czasu. Zaczęłam zajmować się przygotowaniami. Aż w końcu nadszedł dzień, który tak BARDZO wyczekiwałam. Msza święta była przepięknie poprowadzona. Połączyłam się na zawsze z moim mężem. W drodze powrotnej na salę weselną zatrzymał nas jakiś samochód. Wysiadły dwie młode osoby. Powiedzieli, że mają coś dla młodych. Nie znałam tych ludzi - podarowali nam na nową drogę życia:obraz JEZUSA! Przypadek ? Wierzę, że to Pan postawił tych ludzi na naszej drodze i to jest prezent od niego samego! Bóg jest dawcą życia! Dziękuję Bogu, że przywrócił mnie do życia. Dziękuję za to, co mnie spotkało, bo dzięki temu poznałam Jezusa i wiem, że człowiek jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody - z JEZUSEM! Z nim wszytko jest możliwe! Przestrzegam wszystkich przed wróżkami, tarotami, horoskopami. Mogą one zniszczyć życie człowiekowi. Kierują naszą podświadomością i chociaż nie chcemy, zrobimy tak, jak one nam powiedziały. Żyję dzięki Jezusowi. To Jemu wszytko zawdzięczam. Otrzymałam od niego tyle łask - tylko dlatego, że walczyłam, nie poddawałam się, szukałam... "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.. " W uroczystość Bożego Ciała na Mszy kapłan wypowiedział te słowa: "On cię prowadził przez pustynię wielką i straszną, pełną wężów jadowitych i skorpionów, przez ziemię suchą, bez wody, On ci wyprowadził wodę ze skały najtwardszej. On żywił cię na pustyni manną, której nie znali twoi przodkowie, chcąc cię utrapić i wypróbować, aby ci w przyszłości wyświadczyć dobro. Obyś nie powiedział w sercu: To moja siła i moc moich rąk zdobyły mi to bogactwo." - Łzy cisnęły mi się do oczu.. Jestem szczęśliwą małżonką. Dla miłości jestem w stanie poświęcić wszystko! Teraz już niczego się nie boję, bo wiem, że jest ze mną Jezus, a z Nim jest wszytko możliwe! CHWAŁA TOBIE, PANIE!!!!
daneczka, 2014-09-19
Jezu, ufam Tobie!!! Jezu, miłości moja, bądż uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Chcę Ci podziękować za Twoją opiekę nade mną, nad moją rodziną i nad całym światem. Dziękuję Ci, św. Faustyno, że modlisz się za Polskę i za cały świat. Dziękuję Ci, że wypraszasz pokój dla nas. Dziękuję Ci za Twoje słowa skierowane do nas w dzisiejszym dniu. Nie wiem, jak Ty to sprawiasz, ale ja dzisiaj też od rana modlę się za kapłanów i zakonnice o czystość i o światło Ducha św. dla nich, o siłę i moc w wytrwaniu w służbie Bożej o pokorę, o miłość i miłosierdzie, o cierpliwość i o pokutę za wszystkie zaniedbania względem Boga i bliźniego. Dziękuję Ci za to. Chcę być Twoją powiernicą i służyć Ci pomocą w wypraszaniu miłosierdzia Bożego i w głoszeniu Go na cały świat. Proszę Cię, weż mnie do pomocy, bardzo tego pragnę. Proszę Cię, dobry Jezu, Ty mnie prowadź i układaj mi życie tak, aby było zgodne z Twoją wolą. Amen. Twoja Daneczka
Jezu, ufam Tobie!!! Jezu, miłości moja, bądż uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Chcę Ci podziękować za Twoją opiekę nade mną, nad moją rodziną i nad całym światem. Dziękuję Ci, św. Faustyno, że modlisz się za Polskę i za cały świat. Dziękuję Ci, że wypraszasz pokój dla nas. Dziękuję Ci za Twoje słowa skierowane do nas w dzisiejszym dniu. Nie wiem, jak Ty to sprawiasz, ale ja dzisiaj też od rana modlę się za kapłanów i zakonnice o czystość i o światło Ducha św. dla nich, o siłę i moc w wytrwaniu w służbie Bożej o pokorę, o miłość i miłosierdzie, o cierpliwość i o pokutę za wszystkie zaniedbania względem Boga i bliźniego. Dziękuję Ci za to. Chcę być Twoją powiernicą i służyć Ci pomocą w wypraszaniu miłosierdzia Bożego i w głoszeniu Go na cały świat. Proszę Cię, weż mnie do pomocy, bardzo tego pragnę. Proszę Cię, dobry Jezu, Ty mnie prowadź i układaj mi życie tak, aby było zgodne z Twoją wolą. Amen. Twoja Daneczka
Wanda, 2014-09-18
Chwała Panu. Dziś rano obudziłam się z bólem gardła. Zjadłam cukierka miętowego, pomodliłam się, a potem przyłożyłam do gardła obrazek Jezusa Miłosiernego i Matki Bożej Łaskawej z Krzeszowa mówiąc: "Jezu, ufam Tobie". Zasnęłam. A gdy się zbudziłam, ból gardła minął. Jezu, bardzo Ci dziękuję. Wierzmy w Miłosierdzie Boże.
Chwała Panu. Dziś rano obudziłam się z bólem gardła. Zjadłam cukierka miętowego, pomodliłam się, a potem przyłożyłam do gardła obrazek Jezusa Miłosiernego i Matki Bożej Łaskawej z Krzeszowa mówiąc: "Jezu, ufam Tobie". Zasnęłam. A gdy się zbudziłam, ból gardła minął. Jezu, bardzo Ci dziękuję. Wierzmy w Miłosierdzie Boże.
Monika, 2014-09-16
Jezu, Ukochany mój, wiem , że jesteś przy mnie pomimo mojego krzyża. Daj mi dużo siły i nie zostawiaj mnie samą. Dzięki Tobie żyję i dla Ciebie. Kocham Cię, jesteś dla mnie wszystkim.
Jezu, Ukochany mój, wiem , że jesteś przy mnie pomimo mojego krzyża. Daj mi dużo siły i nie zostawiaj mnie samą. Dzięki Tobie żyję i dla Ciebie. Kocham Cię, jesteś dla mnie wszystkim.
Anna, 2014-09-16
Panie, Jezu Miłosierny, dziękuję Ci z całego serca, że czuwasz nade mną i obdarzasz mnie łaskami Twojego miłosierdzia. Dziękuję Ci, św. Janie Pawle II i Tobie, św. Faustyno za wsawiennictwo u naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Dziękuję, że moje życie odmienia się na lepsze. Kochana św. Siostro Fausyno i Ty, św. Janie Pawle II proszę Was, upraszajcie łaski u naszego Pana Jezusa Chrystusa dla mnie, mojej rodziny i innych ludzi, potrzebujących miłosierdzia Bożego. Tak mocno kocham Cię, Panie Jezu, proszę Cię: czuwaj nade mną i moją rodziną. Panie Jezu, ufam Tobie całym sercem.
Panie, Jezu Miłosierny, dziękuję Ci z całego serca, że czuwasz nade mną i obdarzasz mnie łaskami Twojego miłosierdzia. Dziękuję Ci, św. Janie Pawle II i Tobie, św. Faustyno za wsawiennictwo u naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Dziękuję, że moje życie odmienia się na lepsze. Kochana św. Siostro Fausyno i Ty, św. Janie Pawle II proszę Was, upraszajcie łaski u naszego Pana Jezusa Chrystusa dla mnie, mojej rodziny i innych ludzi, potrzebujących miłosierdzia Bożego. Tak mocno kocham Cię, Panie Jezu, proszę Cię: czuwaj nade mną i moją rodziną. Panie Jezu, ufam Tobie całym sercem.
Elżbieta, 2014-09-16
Jestem znakiem Twego miłosierdzia, Boże. 21 lat temu darowałeś mi życie na nowo, 19 lat temu obdarzyłeś mnie darem wiary, 18 lat temu udałam się na pieszą pielgrzymkę do Wilna, by Tobie dziękować za zwrócone życie, podczas której usłyszałam o Siostrze Faustynie i Koronce do Twego Miłosierdzia. Dane mi też było byś w Łagiewnikach i pokłonić się Tobie w obrazie; "Jezu, ufam Tobie"... Obdarzasz mnie wieloma łaskami, Boże,czuwasz nade mną, prowadzisz mnie...,jestem, bo Jesteś. Bądź, a będę. Nic więcej mi nie trzeba. W Tobie wszystko. Amen.
Jestem znakiem Twego miłosierdzia, Boże. 21 lat temu darowałeś mi życie na nowo, 19 lat temu obdarzyłeś mnie darem wiary, 18 lat temu udałam się na pieszą pielgrzymkę do Wilna, by Tobie dziękować za zwrócone życie, podczas której usłyszałam o Siostrze Faustynie i Koronce do Twego Miłosierdzia. Dane mi też było byś w Łagiewnikach i pokłonić się Tobie w obrazie; "Jezu, ufam Tobie"... Obdarzasz mnie wieloma łaskami, Boże,czuwasz nade mną, prowadzisz mnie...,jestem, bo Jesteś. Bądź, a będę. Nic więcej mi nie trzeba. W Tobie wszystko. Amen.
Magda , 2014-09-16
Kochany Panie Jezu i Siostro Faustyno! Dziękuję z całego serca za zdroje łask płynące z Twojego miłosiernego serca. Jestem taka szczęśliwa i wdzięczna za odmianę mojego życia i za to, że poprzez modlitwę i całkowite zawierzenie mojego życia, Ty, Panie Jezu, tak mi pomagasz odnaleźć prawdziwą jego pełnię i ukazujesz mi drogę prawdziwej miłości, która daje mi siłę do pokonywania trudnosci. Rowniez dziekuje Ci za uzdrawiane mojej corki chestnej , za wszystkie znaki Twojej obecności w moim życiu rodzinnym i duchową opiekę nad moimi rodzicami. Ty jesteś tak kochany, cierpliwy i dobry. Proszę Cię o łaskę dalszego życia w przyjaźni z Tobą, bo nikt, Panie Jezu, tak mnie nie rozumie, jak Ty i Twoja miłość mnie leczy i nadaje nowy sens memu życiu!
Kochany Panie Jezu i Siostro Faustyno! Dziękuję z całego serca za zdroje łask płynące z Twojego miłosiernego serca. Jestem taka szczęśliwa i wdzięczna za odmianę mojego życia i za to, że poprzez modlitwę i całkowite zawierzenie mojego życia, Ty, Panie Jezu, tak mi pomagasz odnaleźć prawdziwą jego pełnię i ukazujesz mi drogę prawdziwej miłości, która daje mi siłę do pokonywania trudnosci. Rowniez dziekuje Ci za uzdrawiane mojej corki chestnej , za wszystkie znaki Twojej obecności w moim życiu rodzinnym i duchową opiekę nad moimi rodzicami. Ty jesteś tak kochany, cierpliwy i dobry. Proszę Cię o łaskę dalszego życia w przyjaźni z Tobą, bo nikt, Panie Jezu, tak mnie nie rozumie, jak Ty i Twoja miłość mnie leczy i nadaje nowy sens memu życiu!
zofia , 2014-09-15
Dziękuję Ci, Jezu, za zdrowie mojego wnuka, za to, żeś mnie wysłuchał w szpitalu, kiedy potrzebowałam porady, nie wiedząc co robić, a Ty mnie wysłuchałeś i za wszystko, co otrzymalam od Ciebie. Jezu, kocham Cię.
Dziękuję Ci, Jezu, za zdrowie mojego wnuka, za to, żeś mnie wysłuchał w szpitalu, kiedy potrzebowałam porady, nie wiedząc co robić, a Ty mnie wysłuchałeś i za wszystko, co otrzymalam od Ciebie. Jezu, kocham Cię.
Teresa, 2014-09-13
Miłosierny Ojcze, dziękuję za otrzymaną łaskę nawrócenia. "O Jezu, oddaję się TOBIE, troszcz SIĘ Ty". Tobie zawierzam przyszłość moich dzieci. Proszę o dalsze łaski......
Miłosierny Ojcze, dziękuję za otrzymaną łaskę nawrócenia. "O Jezu, oddaję się TOBIE, troszcz SIĘ Ty". Tobie zawierzam przyszłość moich dzieci. Proszę o dalsze łaski......
Dorota, 2014-09-09
Panie Boże Miłosierny i Tobie, św.Siostro Faustyno, dziękuję za życie mojej mamy, dziękuję za wszystkie doświadczenia i za przypomnienie, że nie da się żyć bez Boga.
Panie Boże Miłosierny i Tobie, św.Siostro Faustyno, dziękuję za życie mojej mamy, dziękuję za wszystkie doświadczenia i za przypomnienie, że nie da się żyć bez Boga.
Kasia, 2014-09-08
Dziękuję Ci, Jezu, za wysłuchaną prośbę! Jestem taka szczęśliwa teraz, ale mam w sercu jeszcze jedną prośbę z tym związaną, proszę Cię, ukochany Jezu, Ty działaj! Dziękuję, bo wiem, że pomożesz mi w tej trudnej sprawie. Jezu, ufam tylko Tobie!
Dziękuję Ci, Jezu, za wysłuchaną prośbę! Jestem taka szczęśliwa teraz, ale mam w sercu jeszcze jedną prośbę z tym związaną, proszę Cię, ukochany Jezu, Ty działaj! Dziękuję, bo wiem, że pomożesz mi w tej trudnej sprawie. Jezu, ufam tylko Tobie!
Basia, 2014-09-08
Jezu Miłosierny, dziękuję za okazanie mi swojej łaski i Tobie, święta Siostro Faustyno, dziękuję za przedstawienie moich próśb i pokorne wysłuchanie mojego wołania. Dziękuję za tak cudowne odmienienie mojego życia i zaprzestanie samotności. Proszę otocz opieką i zdrowiem moją rodzinę i wszystkich potrzebujących ludzi. Panie, wysłuchaj ich tak samo jak mnie, kiedy Cię wołałam. Miłosierny Jezu, proszę o dalszą opiekę, święta Siostro Faustyno, obdarzaj nas wsparciem i pomóż rozwijać te uczucie między nami, wypraszając ze mną te piękne łaski, które na nas płyną.
Jezu Miłosierny, dziękuję za okazanie mi swojej łaski i Tobie, święta Siostro Faustyno, dziękuję za przedstawienie moich próśb i pokorne wysłuchanie mojego wołania. Dziękuję za tak cudowne odmienienie mojego życia i zaprzestanie samotności. Proszę otocz opieką i zdrowiem moją rodzinę i wszystkich potrzebujących ludzi. Panie, wysłuchaj ich tak samo jak mnie, kiedy Cię wołałam. Miłosierny Jezu, proszę o dalszą opiekę, święta Siostro Faustyno, obdarzaj nas wsparciem i pomóż rozwijać te uczucie między nami, wypraszając ze mną te piękne łaski, które na nas płyną.
Tomasz, 2014-09-07
Panie Jezu, za przyczyną św. Faustyny pomogłeś mi przetrwać bardzo trudne chwile, których miałem dużo już od początku roku. Pomogłeś mi rozwiązać i poukładać kilka życiowych spraw, ale proszę Cię o dalsze wspomożenie - mam wiele niezałatwionych spraw i nie wiem, w którą stronę zmierzam. Chciałbym nadać swojemu życiu nowy i głębszy sens, aby było ono lepsze, a nie często puste, bezcelowe, nijakie. Jest kilka spraw, o których tylko Ty wiesz, a co do których naprawdę nie wiem, jaką decyzję podjąć. A są to decyzje trudne i życiowe. Wiele lat żyłem we względnym spokoju, ale od ponad roku przechodzę wiele trudnych doświadczeń. Być może to doświadczenie Boga, być może to Bóg chce zweryfikować moje postawy w różnych trudnych a często dramatycznych sytuacjach. Jedynie dzięki Koronce, modlitwie, czytaniu "Dzienniczka" św. Faustyny względnie spokojnie przeszedłem przez różne trudne doświadczenia. Po czasie one się rozjaśniły i z perspektywy czasu wyglądają niemal banalnie, choć na początku miałem wrażenie że trafiłem na grubą ścianę, za którą nie ma nic. Boże, dziękuję za pomoc, za te trudne doświadczenia i proszę, pomagaj mi na dalszej drodze życia, pomagaj mi zwłaszcza w podejmowaniu właściwych decyzji, które okażą się być dobre i trafione nawet po wielu latach, ale też z perspektywy wieczności.
Panie Jezu, za przyczyną św. Faustyny pomogłeś mi przetrwać bardzo trudne chwile, których miałem dużo już od początku roku. Pomogłeś mi rozwiązać i poukładać kilka życiowych spraw, ale proszę Cię o dalsze wspomożenie - mam wiele niezałatwionych spraw i nie wiem, w którą stronę zmierzam. Chciałbym nadać swojemu życiu nowy i głębszy sens, aby było ono lepsze, a nie często puste, bezcelowe, nijakie. Jest kilka spraw, o których tylko Ty wiesz, a co do których naprawdę nie wiem, jaką decyzję podjąć. A są to decyzje trudne i życiowe. Wiele lat żyłem we względnym spokoju, ale od ponad roku przechodzę wiele trudnych doświadczeń. Być może to doświadczenie Boga, być może to Bóg chce zweryfikować moje postawy w różnych trudnych a często dramatycznych sytuacjach. Jedynie dzięki Koronce, modlitwie, czytaniu "Dzienniczka" św. Faustyny względnie spokojnie przeszedłem przez różne trudne doświadczenia. Po czasie one się rozjaśniły i z perspektywy czasu wyglądają niemal banalnie, choć na początku miałem wrażenie że trafiłem na grubą ścianę, za którą nie ma nic. Boże, dziękuję za pomoc, za te trudne doświadczenia i proszę, pomagaj mi na dalszej drodze życia, pomagaj mi zwłaszcza w podejmowaniu właściwych decyzji, które okażą się być dobre i trafione nawet po wielu latach, ale też z perspektywy wieczności.
karol, 2014-09-07
Dziękuję Ci, Panie Jezu Chryste, za Twoją miłość i Twoje miłosierdzie. KOCHAM CIĘ Z CAŁEGO SERCA.
Dziękuję Ci, Panie Jezu Chryste, za Twoją miłość i Twoje miłosierdzie. KOCHAM CIĘ Z CAŁEGO SERCA.
Agata, 2014-09-06
Dziękuję, Jezu Najdroższy, za dobre wyniki badań krwi mojej mamy i proszę o dalszą opiekę nad nią. Jezu, kochamy Ciebie i ufamy Tobie.
Dziękuję, Jezu Najdroższy, za dobre wyniki badań krwi mojej mamy i proszę o dalszą opiekę nad nią. Jezu, kochamy Ciebie i ufamy Tobie.
daneczka, 2014-09-05
Dziękuję Ci, Boże, że wysłuchałeś wszystkich, którzy prosili Twego miłosierdzia w pewnej trudnej dla mojej rodziny sprawie, od której zależałaby przyszłość naszego gospodarstwa. Dziękuję za to, że tak poukładałeś mi wszystkie sprawy związane z tym problemem. Dobry Boże, dziękuję Ci z całego mojego serca. Jezu Miłosierny, proszę Cię za tymi ludżmi, którzy dochodzili swoich praw i roszczeń do ziemi ich rodzin odebranej im po wojnie, aby dostali odszkodowanie za swoje krzywdy, ale aby przy tym nie krzywdzili nas, jej dzierżawców, którzy nie jesteśmy temu nic winni. Kochany Jezu, dziękuję Tobie, św,Faustynie oraz wszystkim św., których prosiłam o pomoc w mojej sprawie za to, że mnie wysłuchali. Dziękuję Ci, kochana Mateńko Nieustającej Pomocy, dziękuję św.Janie Pawle II, dziękuję św.Rito, dziękuję św.Izydorze, dziękuję św. Tadeuszu. Wszystkim świętym dziękuję. Jezu, miłości moja, bądż uwielbiony, zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Jezu Miłosierny, błagam Cię jak tylko umiem najlepiej wysłuchaj naszych próśb zanoszonych do Ciebie o zmiłowanie nad światem, ześlij nam swój orszak aniołów aby uspokoili tych, którzy sieją zamęt i niepokój na świecie, którzy wywołują wojny. Ześlij swojego Ducha Świętego, aby zesłał na nich swoje dary, proszę ześlij nam pokój, taki, który zapanuje na całej ziemi od początku aż do końca jej granic. Ześlij miłość i jedność oraz proszę Cię o dar dobroci dla nas wszystkich, abyśmy każdego dnia, tak jak Ty, Panie, umieli okazywać swoje miłosierdzie bliżniemu, w którym Ty sam masz mieszkanie. Proszę Cię o to, Jezu, oraz proszę was wszyscy święci w niebie. Amen.
Dziękuję Ci, Boże, że wysłuchałeś wszystkich, którzy prosili Twego miłosierdzia w pewnej trudnej dla mojej rodziny sprawie, od której zależałaby przyszłość naszego gospodarstwa. Dziękuję za to, że tak poukładałeś mi wszystkie sprawy związane z tym problemem. Dobry Boże, dziękuję Ci z całego mojego serca. Jezu Miłosierny, proszę Cię za tymi ludżmi, którzy dochodzili swoich praw i roszczeń do ziemi ich rodzin odebranej im po wojnie, aby dostali odszkodowanie za swoje krzywdy, ale aby przy tym nie krzywdzili nas, jej dzierżawców, którzy nie jesteśmy temu nic winni. Kochany Jezu, dziękuję Tobie, św,Faustynie oraz wszystkim św., których prosiłam o pomoc w mojej sprawie za to, że mnie wysłuchali. Dziękuję Ci, kochana Mateńko Nieustającej Pomocy, dziękuję św.Janie Pawle II, dziękuję św.Rito, dziękuję św.Izydorze, dziękuję św. Tadeuszu. Wszystkim świętym dziękuję. Jezu, miłości moja, bądż uwielbiony, zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Jezu Miłosierny, błagam Cię jak tylko umiem najlepiej wysłuchaj naszych próśb zanoszonych do Ciebie o zmiłowanie nad światem, ześlij nam swój orszak aniołów aby uspokoili tych, którzy sieją zamęt i niepokój na świecie, którzy wywołują wojny. Ześlij swojego Ducha Świętego, aby zesłał na nich swoje dary, proszę ześlij nam pokój, taki, który zapanuje na całej ziemi od początku aż do końca jej granic. Ześlij miłość i jedność oraz proszę Cię o dar dobroci dla nas wszystkich, abyśmy każdego dnia, tak jak Ty, Panie, umieli okazywać swoje miłosierdzie bliżniemu, w którym Ty sam masz mieszkanie. Proszę Cię o to, Jezu, oraz proszę was wszyscy święci w niebie. Amen.
Małgorzata, 2014-09-05
Jezu Miłosierny, pragnę Ci podziękować za szczęśliwe narodziny mojego synka, za opiekę w trudnościach, za wspaniałego męża i wszystkie łaski, jakimi nas codziennie obdarzasz. Nie opuszczaj nas w dobrych i złych chwilach, bądź z nami, daj zdrowie i siły na każdy nowy dzień. A Ty, św. Siostro Faustyno, wypraszaj łaski u miłosiernego Pana, dla nas i całego świata.
Jezu Miłosierny, pragnę Ci podziękować za szczęśliwe narodziny mojego synka, za opiekę w trudnościach, za wspaniałego męża i wszystkie łaski, jakimi nas codziennie obdarzasz. Nie opuszczaj nas w dobrych i złych chwilach, bądź z nami, daj zdrowie i siły na każdy nowy dzień. A Ty, św. Siostro Faustyno, wypraszaj łaski u miłosiernego Pana, dla nas i całego świata.
Marek, 2014-09-03
Panie Boże, dawałeś mi za pośrednictwem świętej Faustyny wiele łask. Pomóż mi w moim uzależnieniu oraz spraw, abym sprawy mojej firmy dobrze się ułożyły. Nie chodzi o zbytki, ale przyszłość moją, pracowników i utrzymanie rodziny. Pamiętam, kiedyś bałem się przystąpić do spowiedzi. Tuż przed konfesjonałem poprosiłem Faustynkę o dobrego spowiednika. I nagle przyszedł pewien dominikanin, którego bardzo lubię. Spowiedź poszła łatwiej. Faustynko, czuwaj nad nami wszystkimi.
Panie Boże, dawałeś mi za pośrednictwem świętej Faustyny wiele łask. Pomóż mi w moim uzależnieniu oraz spraw, abym sprawy mojej firmy dobrze się ułożyły. Nie chodzi o zbytki, ale przyszłość moją, pracowników i utrzymanie rodziny. Pamiętam, kiedyś bałem się przystąpić do spowiedzi. Tuż przed konfesjonałem poprosiłem Faustynkę o dobrego spowiednika. I nagle przyszedł pewien dominikanin, którego bardzo lubię. Spowiedź poszła łatwiej. Faustynko, czuwaj nad nami wszystkimi.
Bogumiła, 2014-09-03
Miłosierny Boże, dzisiaj przez większość nocy prosiłam Ciebie o łaske zdrowia dla Bogdana. Tyś mnie wysłuchiwał. Proszę Cię nie opuszczaj mnie w tych trudnych momentach, jestem taka słaba i nieporadna w tych próbach. Jezu, ufam Tobie!
Miłosierny Boże, dzisiaj przez większość nocy prosiłam Ciebie o łaske zdrowia dla Bogdana. Tyś mnie wysłuchiwał. Proszę Cię nie opuszczaj mnie w tych trudnych momentach, jestem taka słaba i nieporadna w tych próbach. Jezu, ufam Tobie!
Bartek, 2014-09-03
Jezu Miłosierny, w dzień moich urodzin pragnę podziękować Ci za 21 lat życia, za wszystkie łaski, jakie od Ciebie w tym czasie otrzymałem. Dziękuję Ci za to, że zawsze przy mnie jesteś, otaczasz mnie, moich bliskich, przyjaciół i znajomych swoją opieką. Jezu, bądź uwielbiony, niech zawsze pełnię Twoją wolę. Święta Siostro Faustyno, moja umiłowana patronko, Tobie również dziękuję za wszystkie łaski, jakie wyprosiłaś mi u naszego Pana. Proszę Cię, chroń moich bliskich i znajomych i wypraszaj dla nas miłosierdzie Boże. Jezu, ufam Tobie!
Jezu Miłosierny, w dzień moich urodzin pragnę podziękować Ci za 21 lat życia, za wszystkie łaski, jakie od Ciebie w tym czasie otrzymałem. Dziękuję Ci za to, że zawsze przy mnie jesteś, otaczasz mnie, moich bliskich, przyjaciół i znajomych swoją opieką. Jezu, bądź uwielbiony, niech zawsze pełnię Twoją wolę. Święta Siostro Faustyno, moja umiłowana patronko, Tobie również dziękuję za wszystkie łaski, jakie wyprosiłaś mi u naszego Pana. Proszę Cię, chroń moich bliskich i znajomych i wypraszaj dla nas miłosierdzie Boże. Jezu, ufam Tobie!
Barbara, 2014-09-02
W dniu 23 sierpnia 2014 r. w Licheniu doznałam Bożego miłosierdzia od Pana Jezusa po odbytej w sposób szczególny spowiedzi i ujrzałam światło Ducha Świętego, uczestnicząc we wspólnym uwielbieniu Pana w Duchu Świętym z ponad 30 - tysiącami innych wiernych. Chwała Panu Jezusowi Miłosiernemu!
W dniu 23 sierpnia 2014 r. w Licheniu doznałam Bożego miłosierdzia od Pana Jezusa po odbytej w sposób szczególny spowiedzi i ujrzałam światło Ducha Świętego, uczestnicząc we wspólnym uwielbieniu Pana w Duchu Świętym z ponad 30 - tysiącami innych wiernych. Chwała Panu Jezusowi Miłosiernemu!
Kasia, 2014-09-02
Panie, prosiłam o krzyż i dziękuję, zwłaszcza teraz, kiedy łzy same lecą. Łzy bólu, ale również szczęścia współuczestniczenia z Tobą w Twoim Krzyżu, choć mój krzyż zapewne maleńki w stosunku do Ciebie. Tęsknię za Tobą, Panie.
Panie, prosiłam o krzyż i dziękuję, zwłaszcza teraz, kiedy łzy same lecą. Łzy bólu, ale również szczęścia współuczestniczenia z Tobą w Twoim Krzyżu, choć mój krzyż zapewne maleńki w stosunku do Ciebie. Tęsknię za Tobą, Panie.
Anna, 2014-09-02
Dziękuję za piękne świadectwo Sylwii, bardzo mi pomogło. Też jestem DDA i rozumiem doskonale poziom tych paraliżujących lęków (w życiu społecznym i duchowym),frustracji i poczucia aspołeczności. Około rok temu ,po wielu latach nieobecności w Kościele, powróciłam! I jestem bardzo szczęśliwa, choć po ludzku moje życie wygłąda jak całkowita porażka. Bóg nigdy nie odwrócił się ode mnie,teraz to widzę. To ja sama odwróciłam się od Niego. Och, jakaż byłam głupia, dumna i próżna. Nie da się cofnąć czasu, ale dostałam niesamowitą łaskę ponownego nawrócenia się, za którą tak bardzo dziękuję Bogu. Wróciłam jak syn marnotrawny z Ewangeli i ze łzami w oczach rzuciłam się w ramiona miłosiernego Ojca. Moje grzechy były straszne i były ich tysiące, a miłosierny Bóg wszystko mi przebaczył w jednej sekundzie. Pamiętam, że około rok temu przystępowałam pierwszy raz do sakramentu spowiedzi i trzęsłam się ze strachu jak w febrze. Nogi się pode mną uginały i robiło mi się słabo ze strachu, wstydu, niepewności itd. Była to moja pierwsza spowiedź od 11 lat. Ale było warto. Bo na koniec usłyszałam te słowa: Ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Trudno opisać poczucie radości, szczęścia i wdzięczności po czymś takim. Spróbujcie sami:) Wracałam do domu oszołomiona dobrocią Boga, choć po ludzku było ciężko, problemy nie zniknęły, a ja sama mam tytaniczną pracę do wykonania nad sobą każdego dnia. Ufam, że tę łaskę nawrócenia się i spowiedzi Bóg mi okazał również za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny. Bo wiele lat temu jeszcze przed moim upadkiem w grzechy i odrzuceniem Boga modliłam się do Jezusa Miłosiernego i wzywałam wstawiennictwa św. Siostry Faustyny. Byłam okropna, ale Jezus i Siostra Faustyna nigdy nie zapomnieli o mnie. Jestem taka wdzięczna i mogę jedynie powtórzyć za św. Faustyną, że wielkie jest miłosierdzie Boga i trudno to pojąć nam ludziom. Teraz modlę się codziennie Koronką do Miłosierdzia Bożego za nawrócenie grzeszników, za prześladowanych chrześcijan na Bliskim Wschodzie, za dusze w czyśćcu, za umierających, za moich przyjaciół i za siebie samą. Modlę się również o godz.15:00, nawet przez krótką chwilę, bo często wtedy jestem w pracy. Codziennie staram się odmawiać różaniec. Chodzę na Mszę św. raz w tygodniu, ale myślę, że Bóg mnie zachęca, żeby spróbować częściej. Staram się czynić miłosierdzie modlitwą, słowem i uczynkiem, chociaż czasami jest to dla mnie trudne i nie zawsze wychodzi tak dobrze, jak bym chciała. Ale nie zniechęcam się. Dużo rzeczy mi się nie udaje i często popadam na nowo w te same grzechy. Lęk przed spowiedzią jest, ale już nie taki monstrualny, jak na początku. Przypominają mi się też jeszcze grzechy z przeszłości, o których nawet sobie nie uświadamiałam albo nie pamiętałam więc idę do kolejnych spowiedzi. Jest to trudne tak po ludzku, ale staram się pamiętać, że to sam Jesus czeka na nas w konfesjonale i ta świadomość zmniejsza lęk. "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny jest niesamowitą pomocą i jedną z moich ulubionych książek (wiem, co mówię, bo kocham książki i przeczytałam ich już chyba tysiące). Dziękuję, Sylwio, i wam wszystkim za wasze świadectwa! Będę się za was modlić i was również proszę o modlitwę w intencji, żeby już nigdy nie odejść od Boga, choćby nie wiem co. Anna
Dziękuję za piękne świadectwo Sylwii, bardzo mi pomogło. Też jestem DDA i rozumiem doskonale poziom tych paraliżujących lęków (w życiu społecznym i duchowym),frustracji i poczucia aspołeczności. Około rok temu ,po wielu latach nieobecności w Kościele, powróciłam! I jestem bardzo szczęśliwa, choć po ludzku moje życie wygłąda jak całkowita porażka. Bóg nigdy nie odwrócił się ode mnie,teraz to widzę. To ja sama odwróciłam się od Niego. Och, jakaż byłam głupia, dumna i próżna. Nie da się cofnąć czasu, ale dostałam niesamowitą łaskę ponownego nawrócenia się, za którą tak bardzo dziękuję Bogu. Wróciłam jak syn marnotrawny z Ewangeli i ze łzami w oczach rzuciłam się w ramiona miłosiernego Ojca. Moje grzechy były straszne i były ich tysiące, a miłosierny Bóg wszystko mi przebaczył w jednej sekundzie. Pamiętam, że około rok temu przystępowałam pierwszy raz do sakramentu spowiedzi i trzęsłam się ze strachu jak w febrze. Nogi się pode mną uginały i robiło mi się słabo ze strachu, wstydu, niepewności itd. Była to moja pierwsza spowiedź od 11 lat. Ale było warto. Bo na koniec usłyszałam te słowa: Ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Trudno opisać poczucie radości, szczęścia i wdzięczności po czymś takim. Spróbujcie sami:) Wracałam do domu oszołomiona dobrocią Boga, choć po ludzku było ciężko, problemy nie zniknęły, a ja sama mam tytaniczną pracę do wykonania nad sobą każdego dnia. Ufam, że tę łaskę nawrócenia się i spowiedzi Bóg mi okazał również za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny. Bo wiele lat temu jeszcze przed moim upadkiem w grzechy i odrzuceniem Boga modliłam się do Jezusa Miłosiernego i wzywałam wstawiennictwa św. Siostry Faustyny. Byłam okropna, ale Jezus i Siostra Faustyna nigdy nie zapomnieli o mnie. Jestem taka wdzięczna i mogę jedynie powtórzyć za św. Faustyną, że wielkie jest miłosierdzie Boga i trudno to pojąć nam ludziom. Teraz modlę się codziennie Koronką do Miłosierdzia Bożego za nawrócenie grzeszników, za prześladowanych chrześcijan na Bliskim Wschodzie, za dusze w czyśćcu, za umierających, za moich przyjaciół i za siebie samą. Modlę się również o godz.15:00, nawet przez krótką chwilę, bo często wtedy jestem w pracy. Codziennie staram się odmawiać różaniec. Chodzę na Mszę św. raz w tygodniu, ale myślę, że Bóg mnie zachęca, żeby spróbować częściej. Staram się czynić miłosierdzie modlitwą, słowem i uczynkiem, chociaż czasami jest to dla mnie trudne i nie zawsze wychodzi tak dobrze, jak bym chciała. Ale nie zniechęcam się. Dużo rzeczy mi się nie udaje i często popadam na nowo w te same grzechy. Lęk przed spowiedzią jest, ale już nie taki monstrualny, jak na początku. Przypominają mi się też jeszcze grzechy z przeszłości, o których nawet sobie nie uświadamiałam albo nie pamiętałam więc idę do kolejnych spowiedzi. Jest to trudne tak po ludzku, ale staram się pamiętać, że to sam Jesus czeka na nas w konfesjonale i ta świadomość zmniejsza lęk. "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny jest niesamowitą pomocą i jedną z moich ulubionych książek (wiem, co mówię, bo kocham książki i przeczytałam ich już chyba tysiące). Dziękuję, Sylwio, i wam wszystkim za wasze świadectwa! Będę się za was modlić i was również proszę o modlitwę w intencji, żeby już nigdy nie odejść od Boga, choćby nie wiem co. Anna
daneczka, 2014-09-01
"Chwalę Ciebie, Panie, i uwielbiam ..., bo wielkiś Ty, wielkie dzieła czynisz dziś, nie dorówna Tobie nikt, nie dorówna Tobie nikt". Tymi słowami pragnę podziękować Ci, Boże, za Twoje łaski, jakie zsyłasz na mnie i moich najbliższych. święta Faustyno, dziękuję Ci za Twoje wstawiennictwo u Jezusa Miłosiernego. Dziękuję za Twój "Dzienniczek", bo dzięki niemu rozumiem wszystko lepiej, co się wokół mnie dzieje. Umiem zauważać łaski, jakie Pan zsyła na nas. Na każdym kroku to widzę. Rozpiera mnie niesamowite szczęście i radość, że Pan mnie, nędznej grzesznicy, daje odczuć tak blisko swoją miłość do mnie i mojej rodziny oraz ludziom bliskim sercu memu. Ogrom Boskiej miłości nie ma granic. Pragnę, tak jak Ty, święta Faustyno, wołać na cały świat: kochajcie Boga, bo dobry jest i miłosierny. Zapewniam was wszystkich, którzy nie wierzycie - ja jestem tego najlepszym przykładem. Jeżeli znalazłam miłosierdzie u Boga, wy też je znajdziecie, tylko powierzcie się Jemu i zaufajcie Jego miłosierdziu, a nie zawiedziecie się nigdy!!! Bardzo mi w tym pomogła ufność, jaką miałam do św. Faustyny i jej "Dzienniczek". Bardzo staram się, chociaż nie zawsze mi się to udaje, naśladować Ją i walczyć ze swymi wadami - stopniowo. Dobry Jezus jako wzór do naśladowania dał mi również św. Jana Pawła II. Tyle dobra spływa na mnie i moich najbliższych dzięki temu, że byłam na kanonizacji Jana Pawła II. Chciałabym móc to wszystko opowiedzieć, bo opisać mi to jest bardzo trudno. O miłości Bożej można mówić godzinami, tylko trzeba ją umieć dostrzec w każdym człowieku, którego spotykamy, i w każdej czynności, którą wykonujemy. Gdy otwieram oczy, dziękuję Bogu za dobrą noc oraz polecam się Jego opiece, opiece Matki Najświętszej oraz wszystkim świętym; proszę ich o opiekę dla nas wszystkich, dla całej ukochanej Ojczyzny oraz dla całego świata. Proszę też ich o modlitwę za nas wszystkich oraz aby modlili się razem ze mną do dobrego i miłosiernego Boga. Pragnę zaświadczyć, że modlą się razem ze mną. Tak wiele dają mi znaków i myśli za kogo lub za co mam się modlić. Nauczyłam się rozpoznawać moje przebudzenia w nocy, w trakcie snu. Usta moje same bezwiednie wypowiadają słowa Koronki do Bożego Miłosierdzia. Wtedy nie wiem, kiedy zasypiam. Mąż kiedyś powiedział mi, że przez sen się modlę i zapytał, czy ja pamiętam to. Nie pamiętam, bo to mówię przez sen, kiedy śnię swoją obecność w kościele podczas nabożeństwa. Pamiętam, że się modlę, gdy sama się obudzę i czuję taką potrzebę. Tak bardzo jestem wdzięczna Bogu, że mi pozwala się wielbić i dziękować. Tydzień temu próbowałam podziękować Matce Nieustającej Pomocy w czasie odmawianej nowenny w każdą środę za to, że tyle łask na mnie zsyła Dobry Jezus, bo to jest Jej zasługa, że z takim pragnieniem zwróciłam się dwa lata temu do Jego miłosierdzia nie licząc na to, że mi przebaczy. Wiem, że pomimo wtedy mojej słabej wiary w Jego miłosierdzie nie zawiodłam się dzięki Jego Matce Maryi, która jest nas wszystkich matką i kiedy nie mamy odwagi prosić Pana o miłosierdzie, prośmy Ją, naszą najlepszą Matkę, a Ona wyprosi dla nas wszystko i wtedy będziemy mogli tylko dziękować dobremu Bogu za wszystkie łaski, jakie nam ześle dzięki naszej ufności. Dziękuję Ci, kochany Jezu! Polecam Ci wszystkich, których kocham. Proszę Cię, Jezu, obmyj ich z grzechów, zanurz ich w swoim miłosierdziu i pozwól im kochać się tak, jak ja Ciebie kocham. Twoja, Jezu, na zawsze Daneczka z rodziną.
"Chwalę Ciebie, Panie, i uwielbiam ..., bo wielkiś Ty, wielkie dzieła czynisz dziś, nie dorówna Tobie nikt, nie dorówna Tobie nikt". Tymi słowami pragnę podziękować Ci, Boże, za Twoje łaski, jakie zsyłasz na mnie i moich najbliższych. święta Faustyno, dziękuję Ci za Twoje wstawiennictwo u Jezusa Miłosiernego. Dziękuję za Twój "Dzienniczek", bo dzięki niemu rozumiem wszystko lepiej, co się wokół mnie dzieje. Umiem zauważać łaski, jakie Pan zsyła na nas. Na każdym kroku to widzę. Rozpiera mnie niesamowite szczęście i radość, że Pan mnie, nędznej grzesznicy, daje odczuć tak blisko swoją miłość do mnie i mojej rodziny oraz ludziom bliskim sercu memu. Ogrom Boskiej miłości nie ma granic. Pragnę, tak jak Ty, święta Faustyno, wołać na cały świat: kochajcie Boga, bo dobry jest i miłosierny. Zapewniam was wszystkich, którzy nie wierzycie - ja jestem tego najlepszym przykładem. Jeżeli znalazłam miłosierdzie u Boga, wy też je znajdziecie, tylko powierzcie się Jemu i zaufajcie Jego miłosierdziu, a nie zawiedziecie się nigdy!!! Bardzo mi w tym pomogła ufność, jaką miałam do św. Faustyny i jej "Dzienniczek". Bardzo staram się, chociaż nie zawsze mi się to udaje, naśladować Ją i walczyć ze swymi wadami - stopniowo. Dobry Jezus jako wzór do naśladowania dał mi również św. Jana Pawła II. Tyle dobra spływa na mnie i moich najbliższych dzięki temu, że byłam na kanonizacji Jana Pawła II. Chciałabym móc to wszystko opowiedzieć, bo opisać mi to jest bardzo trudno. O miłości Bożej można mówić godzinami, tylko trzeba ją umieć dostrzec w każdym człowieku, którego spotykamy, i w każdej czynności, którą wykonujemy. Gdy otwieram oczy, dziękuję Bogu za dobrą noc oraz polecam się Jego opiece, opiece Matki Najświętszej oraz wszystkim świętym; proszę ich o opiekę dla nas wszystkich, dla całej ukochanej Ojczyzny oraz dla całego świata. Proszę też ich o modlitwę za nas wszystkich oraz aby modlili się razem ze mną do dobrego i miłosiernego Boga. Pragnę zaświadczyć, że modlą się razem ze mną. Tak wiele dają mi znaków i myśli za kogo lub za co mam się modlić. Nauczyłam się rozpoznawać moje przebudzenia w nocy, w trakcie snu. Usta moje same bezwiednie wypowiadają słowa Koronki do Bożego Miłosierdzia. Wtedy nie wiem, kiedy zasypiam. Mąż kiedyś powiedział mi, że przez sen się modlę i zapytał, czy ja pamiętam to. Nie pamiętam, bo to mówię przez sen, kiedy śnię swoją obecność w kościele podczas nabożeństwa. Pamiętam, że się modlę, gdy sama się obudzę i czuję taką potrzebę. Tak bardzo jestem wdzięczna Bogu, że mi pozwala się wielbić i dziękować. Tydzień temu próbowałam podziękować Matce Nieustającej Pomocy w czasie odmawianej nowenny w każdą środę za to, że tyle łask na mnie zsyła Dobry Jezus, bo to jest Jej zasługa, że z takim pragnieniem zwróciłam się dwa lata temu do Jego miłosierdzia nie licząc na to, że mi przebaczy. Wiem, że pomimo wtedy mojej słabej wiary w Jego miłosierdzie nie zawiodłam się dzięki Jego Matce Maryi, która jest nas wszystkich matką i kiedy nie mamy odwagi prosić Pana o miłosierdzie, prośmy Ją, naszą najlepszą Matkę, a Ona wyprosi dla nas wszystko i wtedy będziemy mogli tylko dziękować dobremu Bogu za wszystkie łaski, jakie nam ześle dzięki naszej ufności. Dziękuję Ci, kochany Jezu! Polecam Ci wszystkich, których kocham. Proszę Cię, Jezu, obmyj ich z grzechów, zanurz ich w swoim miłosierdziu i pozwól im kochać się tak, jak ja Ciebie kocham. Twoja, Jezu, na zawsze Daneczka z rodziną.
Agata, 2014-09-01
Dziękuję, Panie Jezu, za to, że po modlitwie i przyłożeniu obrazka z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego do chorego gardła uporczywy kaszel ustąpił.
Dziękuję, Panie Jezu, za to, że po modlitwie i przyłożeniu obrazka z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego do chorego gardła uporczywy kaszel ustąpił.
Agnieszka, 2014-08-29
Świadectwo uzdrowienia. Przez rok zmagałam się z nawracającym zapaleniem pęcherza. Dopiero w Polsce, po szczegolowych badaniach, ostatnia kuracja antybiotykami przyniosla sukces. Jednak w pęcherzu doszło do poważnych zmian. Specjalista urolog stwierdził śródmiąszowe zapalenie pęcherza (uszkodzenie śluzówki wyścielającej od wewnątrz pęcherz, skutkiem tego był częstomocz do 60 razy na dobę...) Niestety, nie ma na to konkretnego leku, leczenie polega jedynie na złagodzeniu objawów. Lekarz polecil sprowadzenie niemieckiego leku, którego koszt wyniósłby 2 tys zł miesięcznie, przy zalecanej ośmiomiesięcznej kuracji. Niestety, nawet taka terapia nie gwarantuje powrotu do zdrowia. Byłam załamana i sfrustrowana. Rok po ślubie, bez szans na dzieci i normalne życie. Tyle nieprzespanych nocy. Wtedy myślą wróciłam do obietnicy, jaką Pan Jezus dał Siostrze Faustynie: "Przez nią [Koronkę] uprosisz WSZYSTKO". To była moja jedyna nadzieja. Płakałam i modliłam się. Odstawiłam wtedy leki łagodzące objawy choroby, bez których nie mogłam funkcjonować... I już nie musiałam ich więcej brać. Czekałam rok, żeby napisać to świadectwo. Chciałam mieć pewność, że TO stało się naprawdę. Maryjo, Matko Boża, Jezu Miłosierny, św. Faustyno, św. Janie Pawle, dziękuję za WSZYSTKIE otrzymane łaski!!!
Świadectwo uzdrowienia. Przez rok zmagałam się z nawracającym zapaleniem pęcherza. Dopiero w Polsce, po szczegolowych badaniach, ostatnia kuracja antybiotykami przyniosla sukces. Jednak w pęcherzu doszło do poważnych zmian. Specjalista urolog stwierdził śródmiąszowe zapalenie pęcherza (uszkodzenie śluzówki wyścielającej od wewnątrz pęcherz, skutkiem tego był częstomocz do 60 razy na dobę...) Niestety, nie ma na to konkretnego leku, leczenie polega jedynie na złagodzeniu objawów. Lekarz polecil sprowadzenie niemieckiego leku, którego koszt wyniósłby 2 tys zł miesięcznie, przy zalecanej ośmiomiesięcznej kuracji. Niestety, nawet taka terapia nie gwarantuje powrotu do zdrowia. Byłam załamana i sfrustrowana. Rok po ślubie, bez szans na dzieci i normalne życie. Tyle nieprzespanych nocy. Wtedy myślą wróciłam do obietnicy, jaką Pan Jezus dał Siostrze Faustynie: "Przez nią [Koronkę] uprosisz WSZYSTKO". To była moja jedyna nadzieja. Płakałam i modliłam się. Odstawiłam wtedy leki łagodzące objawy choroby, bez których nie mogłam funkcjonować... I już nie musiałam ich więcej brać. Czekałam rok, żeby napisać to świadectwo. Chciałam mieć pewność, że TO stało się naprawdę. Maryjo, Matko Boża, Jezu Miłosierny, św. Faustyno, św. Janie Pawle, dziękuję za WSZYSTKIE otrzymane łaski!!!
Monika, 2014-08-29
Jezu, dziękuję Ci za wszystko, za ten cud, który sprawiłeś. Jestes dla mnie najważniejszy i wszystkim, co mam. Proszę Cię o opiekę nad moją córeczką, która jest bardzo daleko. A także nad moim małżeństwem, aby nic złego już nas nie spotkało. Dziękuję Ci, że jesteś przy mnie i wiem, że nic złego nas już nie spotka.
Jezu, dziękuję Ci za wszystko, za ten cud, który sprawiłeś. Jestes dla mnie najważniejszy i wszystkim, co mam. Proszę Cię o opiekę nad moją córeczką, która jest bardzo daleko. A także nad moim małżeństwem, aby nic złego już nas nie spotkało. Dziękuję Ci, że jesteś przy mnie i wiem, że nic złego nas już nie spotka.
Dominika, 2014-08-28
Mam 25 lat. Do tej pory nie spotkałam na swojej drodze mężczyzny, który odpowiadałby choćby po części wyobrażeniom przyszłego ojca moich dzieci. Wielokrotnie zastanawiam się, czego Bóg ode mnie oczekuje, skoro tak długo każe czekać. Wychowałam się w domu, gdzie co wieczór wspólnie się modlimy, potrafimy rozmawiać o Bogu w sposób naturalny, wyjście do kościoła w dzień powszedni nikogo z nas nie dziwi... "nic tylko iść do zakonu" - mówią znajomi, dla których powoli staję się godną politowania, bo "taka ładna, a nikogo nie ma". Wiem z całą stanowczością, że chciałabym być matką dla tylu dzieci, ile Bóg pozwoli, i żoną mężczyzny, z którym będę mogła tak normalnie żyć, który będzie rozumiał moją duchowość i odbierał na tej samej częstotliwości. Wierzę, że wbrew trendom w dzisiejszych czasach da się jeszcze założyć zdrową rodzinę. Znam wiele młodych, którzy takie rodziny zakładają, więc dla tych którzy wątpią - UFAJCIE I MÓDLCIE SIĘ, BO BÓG WIE LEPIEJ NIŻ MY, CO DLA NAS NAJLEPSZE! Ja nie poddaję się zwątpieniu, bo ufam, że Bóg bogaty w miłosierdzie odpowie na moją modlitwę - obym tylko potrafiła Jego odpowiedź usłyszeć i przyjąć z pokorą.
Mam 25 lat. Do tej pory nie spotkałam na swojej drodze mężczyzny, który odpowiadałby choćby po części wyobrażeniom przyszłego ojca moich dzieci. Wielokrotnie zastanawiam się, czego Bóg ode mnie oczekuje, skoro tak długo każe czekać. Wychowałam się w domu, gdzie co wieczór wspólnie się modlimy, potrafimy rozmawiać o Bogu w sposób naturalny, wyjście do kościoła w dzień powszedni nikogo z nas nie dziwi... "nic tylko iść do zakonu" - mówią znajomi, dla których powoli staję się godną politowania, bo "taka ładna, a nikogo nie ma". Wiem z całą stanowczością, że chciałabym być matką dla tylu dzieci, ile Bóg pozwoli, i żoną mężczyzny, z którym będę mogła tak normalnie żyć, który będzie rozumiał moją duchowość i odbierał na tej samej częstotliwości. Wierzę, że wbrew trendom w dzisiejszych czasach da się jeszcze założyć zdrową rodzinę. Znam wiele młodych, którzy takie rodziny zakładają, więc dla tych którzy wątpią - UFAJCIE I MÓDLCIE SIĘ, BO BÓG WIE LEPIEJ NIŻ MY, CO DLA NAS NAJLEPSZE! Ja nie poddaję się zwątpieniu, bo ufam, że Bóg bogaty w miłosierdzie odpowie na moją modlitwę - obym tylko potrafiła Jego odpowiedź usłyszeć i przyjąć z pokorą.
Renata, 2014-08-27
Każdego dnia dzieje się CUD. Ukochany Panie Jezu, dziękuję za wszelkie łaski, którymi mnie obdarzasz i których doświadczam każdego dnia. Dziękuję, święta Siostro Faustyno, za pomoc i wzmocnienie wiary. Panie Jezu, bądź przy mnie zawsze. Bądź miłościw mnie grzesznej. Niech się dzieje święta wola Twoja.
Każdego dnia dzieje się CUD. Ukochany Panie Jezu, dziękuję za wszelkie łaski, którymi mnie obdarzasz i których doświadczam każdego dnia. Dziękuję, święta Siostro Faustyno, za pomoc i wzmocnienie wiary. Panie Jezu, bądź przy mnie zawsze. Bądź miłościw mnie grzesznej. Niech się dzieje święta wola Twoja.
Michał, 2014-08-27
Chciałbym napisać coś dla tych, którzy tak bardzo, czasem nawet przesadnie, czują się nieszczęśliwi z powodu braku dziecka. Ja choć mam powodzenie u kobiet, nadal nie trafiłem na tę jedyną. Mam 32 lata. Ludzie mówią, że wybrzydzam, ale prawda wygląda inaczej. Wciąż trafiam na niewłaściwe osoby, zawsze czuję, że to nie ta. Cóż mi po pięknej, dobrej kobiecie, skoro po pewnym czasie nic do niej nie czuję. Czuję tylko, że to jeszcze nie to. Wiecie, ile dałbym, aby w końcu trafić na taką osobę? Jestem sam, ale w oczach innych ludzi jestem szczęściarzem, bo zawsze jest jakaś fajna kobieta obok mnie. Ale w głębi serca jestem sam. Ile dałbym, aby razem z tą ukochaną osobą prosić Boga np. o dziecko. Bo prosicie we dwójkę. Macie kogoś, z kim jesteście szczęśliwi, a pomimo tego źle wam. Nie chcielibyście być facetem, który nie czuje nic do osób, które ma na swej drodze.
Chciałbym napisać coś dla tych, którzy tak bardzo, czasem nawet przesadnie, czują się nieszczęśliwi z powodu braku dziecka. Ja choć mam powodzenie u kobiet, nadal nie trafiłem na tę jedyną. Mam 32 lata. Ludzie mówią, że wybrzydzam, ale prawda wygląda inaczej. Wciąż trafiam na niewłaściwe osoby, zawsze czuję, że to nie ta. Cóż mi po pięknej, dobrej kobiecie, skoro po pewnym czasie nic do niej nie czuję. Czuję tylko, że to jeszcze nie to. Wiecie, ile dałbym, aby w końcu trafić na taką osobę? Jestem sam, ale w oczach innych ludzi jestem szczęściarzem, bo zawsze jest jakaś fajna kobieta obok mnie. Ale w głębi serca jestem sam. Ile dałbym, aby razem z tą ukochaną osobą prosić Boga np. o dziecko. Bo prosicie we dwójkę. Macie kogoś, z kim jesteście szczęśliwi, a pomimo tego źle wam. Nie chcielibyście być facetem, który nie czuje nic do osób, które ma na swej drodze.
teresa, 2014-08-27
Jezu Miłosierdzia, dziękuję Ci za dotychczasowe łaski i proszę strzeż mnie i moją rodzinę, i udziel łaski nawrócenia mojemu synowi. Święta Siostro Faustyno, módl się za mną i prowadź taką drogą, która podoba się Jezusowi. JEZU, UFAM TOBIE.
Jezu Miłosierdzia, dziękuję Ci za dotychczasowe łaski i proszę strzeż mnie i moją rodzinę, i udziel łaski nawrócenia mojemu synowi. Święta Siostro Faustyno, módl się za mną i prowadź taką drogą, która podoba się Jezusowi. JEZU, UFAM TOBIE.
Agnieszka, 2014-08-27
Dziękuję, Katarzyno, za to świadectwo! Jest dla mnie wielką nadzieją, gdyż sama od kilku lat czekam na cud poczęcia. Modlę się ze łzami w oczach, jest mi ciężko, ale wierzę, że Boże Miłosierdzie nie zna granic i będziemy rodzicami. Jeszcze raz Bóg zapłać za te słowa...!
Dziękuję, Katarzyno, za to świadectwo! Jest dla mnie wielką nadzieją, gdyż sama od kilku lat czekam na cud poczęcia. Modlę się ze łzami w oczach, jest mi ciężko, ale wierzę, że Boże Miłosierdzie nie zna granic i będziemy rodzicami. Jeszcze raz Bóg zapłać za te słowa...!
katarzyna, 2014-08-27
Na większą chwałę Boga i w odpowiedzi - nadziei dla Bartłomieja. Mam na imie Kasia i jestem bez pamieci zakochana w świętej Faustynie, a przez nią w JEZUSIE, BOGU MILOSIERDZIA. Ja i mój mąż 10 lat staralismy się o dziecinę. Diagnoza lekarska brzmiala bezlitosnie - przy dwu niedrożnych jajowodach i usuniętym jajniku nie ma cienia szansy na dzieciątko. Oczywiście, po tym stwierdzienu kompletnie się załamałam, nie płakałam tylko wyłam!!! Z trudem potrafiłam patrzeć na ciężarne matki i malutkie dzieci. Ale nawet wtedy, co jest dla mnie cudem nad cuda, nigdy nie odeszłam od Faustyny, nie obwiniałam Boga, modliłam się tak, jak umiałam. Modliłam się moim bólem 10 długich lat. Na propozycję IN VITRO byla tylko jedna odpowiedź PRZENIGDY. 2006 rok, jesień ponura, pochmurna, zaczęłam się źle czuć, wymioty, ospałość. Pewnego ranka ze względu na ciężkie lekarstwo zrobiłam test ciążowy z rutyny! Nie mogliśmy uwierzyć w to, co widzieliśmy - nasz syn był we mnie, w swym małym domku, pod moim sercem. W sierpniu urodzilam po zdrowej ciąży i szybkim 2 godz. naturalnym porodzie nas skarb. Dzisiaj nasz synek ma 7 lat, jest zdrowy i myślę, że szczęśliwy. Codzennie proszę Jezunia, aby go najmocniej przytulił do swego serca, bo mój syn nalezy do niego. Życzę Tobie, Bartłomieju, siły i wierz mocno, wierz, bo Jezus, nasz BOG ukochany, zawsze wysłuchuje naszych próśb - dokladnie tak, jak mówiła święta Siostra Faustyna.
Na większą chwałę Boga i w odpowiedzi - nadziei dla Bartłomieja. Mam na imie Kasia i jestem bez pamieci zakochana w świętej Faustynie, a przez nią w JEZUSIE, BOGU MILOSIERDZIA. Ja i mój mąż 10 lat staralismy się o dziecinę. Diagnoza lekarska brzmiala bezlitosnie - przy dwu niedrożnych jajowodach i usuniętym jajniku nie ma cienia szansy na dzieciątko. Oczywiście, po tym stwierdzienu kompletnie się załamałam, nie płakałam tylko wyłam!!! Z trudem potrafiłam patrzeć na ciężarne matki i malutkie dzieci. Ale nawet wtedy, co jest dla mnie cudem nad cuda, nigdy nie odeszłam od Faustyny, nie obwiniałam Boga, modliłam się tak, jak umiałam. Modliłam się moim bólem 10 długich lat. Na propozycję IN VITRO byla tylko jedna odpowiedź PRZENIGDY. 2006 rok, jesień ponura, pochmurna, zaczęłam się źle czuć, wymioty, ospałość. Pewnego ranka ze względu na ciężkie lekarstwo zrobiłam test ciążowy z rutyny! Nie mogliśmy uwierzyć w to, co widzieliśmy - nasz syn był we mnie, w swym małym domku, pod moim sercem. W sierpniu urodzilam po zdrowej ciąży i szybkim 2 godz. naturalnym porodzie nas skarb. Dzisiaj nasz synek ma 7 lat, jest zdrowy i myślę, że szczęśliwy. Codzennie proszę Jezunia, aby go najmocniej przytulił do swego serca, bo mój syn nalezy do niego. Życzę Tobie, Bartłomieju, siły i wierz mocno, wierz, bo Jezus, nasz BOG ukochany, zawsze wysłuchuje naszych próśb - dokladnie tak, jak mówiła święta Siostra Faustyna.
Bartłomiej, 2014-08-27
Mam na imię Bartłomiej i chcę podzielić się moim świadectwem nawrócenia i działania miłosiernego Boga w moim życiu za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny. Pochodzę z małej wioski oddalonej ok. 60 km od Krakowa. Dorastałem w rodzinie religijnej, gdzie codziennie odmawiany był różaniec i odkąd pamiętam Koronka do Miłosierdzia Bożego. Do szkoły średniej musiałem dojeżdżać autobusem, a mając przystanek oddalony około 30 min. marszu od domu zawsze ten czas potrafiłem wykorzystać na modlitwę. Po raz pierwszy do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach zabrała mnie siostra (tuż przed maturą) w 2004 r. Pamiętam jak wtedy poczułem niesamowite ciepło bijące z cudownego obrazu Jezusa Miłosiernego. Było to dla mnie ogromne przeżycie! Stojąc przed wyborem dalszej drogi życiowej ? zwróciłem się do Boga z prośbą o pomyślne zdanie egzaminów do krakowskiej szkoły teatralnej (miałem zacięcie aktorskie, byłem wielokrotnym laureatem konkursów recytatorskich i teatrów jednego aktora nawet na poziomie ogólnopolskim). Niestety w III etapie egzaminów (ostatnim) zabrakło mi dosłownie kilku punktów do pomyślnego zdania na wymarzony kierunek. Byłem załamany. Nie miałem planu ?B?, jednak zdecydowałem, że złożę papiery na politologię na UJ i pójdę do pracy, ponieważ nie chciałem nadwerężać budżetu rodziny. W trakcie studiów wybrałem specjalizację dziennikarską i po 5 latach odebrałem dyplom. Miałem dobrą pracę w korporacji, ukończone studia na dobrym uniwersytecie, jednak czułem pustkę. Czułem, że oddalam się od Boga. Stawałem się egoistą, nie miałem radości życia. W wieku dorastania szatan zniewolił mnie grzechem masturbacji, czułem obrzydzenie do siebie, a nie potrafiłem się z tego ?bagna? wyrwać. Następnie pojawiła się pornografia. Zacząłem zaniedbywać modlitwę poranną i wieczorną, a z czasem przestałem się modlić i myśleć o Bogu. Zachłysnąłem się współczesnym światem i robieniem kariery. W pracy dawałem z siebie wszystko i otrzymywałem za to dobre wynagrodzenie. Zamiast modlitwy przesiadywałem godzinami w internecie i czytałem te same informację po kilka razy marnotrawiąc swój czas. Chciałem awansu, piąć się na szczeblach kariery. Punktem zwrotnym w moim życiu ? nazywam to ?życiem?, uśpieniem przez szatana, gdzie współczesny, rozpędzony świat koncentruje się na wszystkim innym tylko nie na Bogu i religii ? była spowiedź w klasztorze w Łagiewnikach, przed cudownym obrazem Chrystusa Miłosiernego i relikwiami Św. Siostry Faustyny. Wyspowiadałem się z wszystkich moich grzechów, w sposób bardzo szczery, z kilku Komunii świętokradczych, które przyjąłem, bo wstydziłem się przed rodziną nie przystąpić do Komunii w święta kilka dni po spowiedzi (grzech samogwałtu). Po tej szczerej spowiedzi czułem, że odbijam się od dna! Poczułem niesamowitą moc w swoim sercu i czystość myśli i pragnień. Modliłem się codziennie Koronką do Miłosierdzia Bożego na różańcu zakupionym w furcie z relikwiami Św. Siostry Faustyny. Nie nachodziły mnie żadne pokusy nieskromne! Był to dla mnie cud, bo wielokrotnie próbowałem wyjść z nałogu samogwałtu, ale zawsze wcześniej czy później upadałem. Wróciłem do modlitwy, poczułem potrzebę chodzenia na Mszę św. również w tygodniu, nie tylko w niedzielę. Ostatnie miesiące mojego życia są dla mnie wyjątkowe i pełne łask. W pracy miałem obiecaną podwyżkę i awans, tylko musiałbym ?w zamian? niesłusznie oczernić kilka osób przed dyrektorem i być jego ?informatorem?, a on mając te informacje mógłby dalej budować swoją pozycję u prezesa, ponieważ pewna osoba mu zagrażała. Czułem, że to była próba przed Jezusem. Jeszcze kilka miesięcy temu pewnie nie zawahałbym się tego zrobić ? ?po trupach, do celu?. Nie zrobiłem tego, kilka dni później złożyłem wypowiedzenie. Wszyscy zastanawiali się, co ja robię! Gdzie znajdę taką dobrą pracę w takiej niedużej miejscowości. Miałem rozpoczętą budowę domu, a mojej żonie kończyła się umowa w tym samym dniu, kiedy okres mojego wypowiedzenia. Każdy powiedziałby, że postąpiłem nieodpowiedzialnie, nawet ja sam momentami miałem taki wyrzut. Nazajutrz otrzymałem telefon od przedsiębiorcy, który dowiedział się o mojej rezygnacji i zaoferował mi pracę na podobnym stanowisku za podobne pieniądze, w tej samej miejscowości! To był tydzień 3 cudów (bo tak to nazywam). Kilka dni później, otwierając drzwi w samochodzie na stacji benzynowej, samochód wjechał we mnie przyczepą, gdybym zdążył postawić choć jedną stopę na ulicy, miałbym ją zmiażdżoną ? tak jak bok moich drzwi... Trzy dni po tym zdarzeniu pomagałem ciupać drewno mojemu tacie, po 6 godzinach pracy ? najwyraźniej zmęczony i znużony niefortunnie uderzyłem ostrzem siekiery w lewego kciuka. Chirurg podczas zszywania palca powiedział, że miałem sporo szczęścia, że ścięgna nie zostały uszkodzone i dzięki temu będę mógł ruszać palcem bez przeszkód. Te trzy wydarzenia przybliżyły mnie do Boga jeszcze bardziej. Postanowiłem pojechać do Łagiewnik i podziękować Jezusowi Miłosiernemu i św. Siostrze Faustynie za opiekę. Po tej wizycie zbliżyłem się do Boga jeszcze bardziej. Staram się codziennie brać udział w Eucharystii. Przeczytałem ?Dzienniczek? św. Siostry Faustyny, czytam książki bł. ks. Michała Sopoćki, a kilka tygodni temu stałem się wolontariuszem w Stowarzyszeniu Apostołów Bożego Miłosierdzia ?Faustinum?. Bardzo dużo się modlę. Kilka razy dziennie odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego w różnych intencjach: za dusze w czyśćcu cierpiące, za grzeszników, za chorych. Od 3 lat bezskutecznie staramy się z moją żoną o pierwszego potomka. Do niedawna miałem wyrzuty sumienia, że Bóg karze nas tym oczekiwaniem za moje grzechy... Ponad rok temu podjęliśmy leczenie u jednego z najlepszych lekarzy w dziedzinie niepłodności. Zarówno moje jak i żony badania są w normie. Tydzień temu jadąc na wizytę do lekarza wstąpiliśmy na Mszę św. do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego do Łagiewnik. Gorąco modliliśmy się o ten cudowny dar. Po Mszy św. mając do przejechania zaledwie 6 km utknęliśmy w tak sporym korku, że mając do wizyty ponad 1 godzinę i 15 minut spóźniliśmy się, a żona została przesunięta na koniec kolejki. Lekarz podczas 5 minutowej wizyty powiedział, że kolejnym krokiem powinna być inseminacja... Potraktowaliśmy z żoną to zdarzenie ze spóźnieniem jako znak, ponieważ od początku chcemy poczęcia naturalnego, bo to Bóg jest dawcą życia i śmierci. Ja uczę się za moją Św. Faustyną mówić do Jezusa: ?Dasz mi zdrowie ? dziękuję, dasz mi chorobę ? dziękuję, dasz mi długie życie ? dziękuję, dasz mi śmierć ? dziękuję?. Napisałem ?moją? ponieważ urodziłem się 5 października 1985 r. (całkiem niedawno odkryłem, że 5. października jest dniem narodzin dla nieba św. Faustyny i pamiątką jej liturgicznego wspomnienia), a dzisiaj w domu rodzinnym znalazłem pamiątkę z Pierwszej Komunii Świętej ? obrazek z moim imieniem i nazwiskiem z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego z napisem ?Jezu, ufam Tobie? i postanowiłem, że podzielę się moim świadectwem.
Mam na imię Bartłomiej i chcę podzielić się moim świadectwem nawrócenia i działania miłosiernego Boga w moim życiu za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny. Pochodzę z małej wioski oddalonej ok. 60 km od Krakowa. Dorastałem w rodzinie religijnej, gdzie codziennie odmawiany był różaniec i odkąd pamiętam Koronka do Miłosierdzia Bożego. Do szkoły średniej musiałem dojeżdżać autobusem, a mając przystanek oddalony około 30 min. marszu od domu zawsze ten czas potrafiłem wykorzystać na modlitwę. Po raz pierwszy do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach zabrała mnie siostra (tuż przed maturą) w 2004 r. Pamiętam jak wtedy poczułem niesamowite ciepło bijące z cudownego obrazu Jezusa Miłosiernego. Było to dla mnie ogromne przeżycie! Stojąc przed wyborem dalszej drogi życiowej ? zwróciłem się do Boga z prośbą o pomyślne zdanie egzaminów do krakowskiej szkoły teatralnej (miałem zacięcie aktorskie, byłem wielokrotnym laureatem konkursów recytatorskich i teatrów jednego aktora nawet na poziomie ogólnopolskim). Niestety w III etapie egzaminów (ostatnim) zabrakło mi dosłownie kilku punktów do pomyślnego zdania na wymarzony kierunek. Byłem załamany. Nie miałem planu ?B?, jednak zdecydowałem, że złożę papiery na politologię na UJ i pójdę do pracy, ponieważ nie chciałem nadwerężać budżetu rodziny. W trakcie studiów wybrałem specjalizację dziennikarską i po 5 latach odebrałem dyplom. Miałem dobrą pracę w korporacji, ukończone studia na dobrym uniwersytecie, jednak czułem pustkę. Czułem, że oddalam się od Boga. Stawałem się egoistą, nie miałem radości życia. W wieku dorastania szatan zniewolił mnie grzechem masturbacji, czułem obrzydzenie do siebie, a nie potrafiłem się z tego ?bagna? wyrwać. Następnie pojawiła się pornografia. Zacząłem zaniedbywać modlitwę poranną i wieczorną, a z czasem przestałem się modlić i myśleć o Bogu. Zachłysnąłem się współczesnym światem i robieniem kariery. W pracy dawałem z siebie wszystko i otrzymywałem za to dobre wynagrodzenie. Zamiast modlitwy przesiadywałem godzinami w internecie i czytałem te same informację po kilka razy marnotrawiąc swój czas. Chciałem awansu, piąć się na szczeblach kariery. Punktem zwrotnym w moim życiu ? nazywam to ?życiem?, uśpieniem przez szatana, gdzie współczesny, rozpędzony świat koncentruje się na wszystkim innym tylko nie na Bogu i religii ? była spowiedź w klasztorze w Łagiewnikach, przed cudownym obrazem Chrystusa Miłosiernego i relikwiami Św. Siostry Faustyny. Wyspowiadałem się z wszystkich moich grzechów, w sposób bardzo szczery, z kilku Komunii świętokradczych, które przyjąłem, bo wstydziłem się przed rodziną nie przystąpić do Komunii w święta kilka dni po spowiedzi (grzech samogwałtu). Po tej szczerej spowiedzi czułem, że odbijam się od dna! Poczułem niesamowitą moc w swoim sercu i czystość myśli i pragnień. Modliłem się codziennie Koronką do Miłosierdzia Bożego na różańcu zakupionym w furcie z relikwiami Św. Siostry Faustyny. Nie nachodziły mnie żadne pokusy nieskromne! Był to dla mnie cud, bo wielokrotnie próbowałem wyjść z nałogu samogwałtu, ale zawsze wcześniej czy później upadałem. Wróciłem do modlitwy, poczułem potrzebę chodzenia na Mszę św. również w tygodniu, nie tylko w niedzielę. Ostatnie miesiące mojego życia są dla mnie wyjątkowe i pełne łask. W pracy miałem obiecaną podwyżkę i awans, tylko musiałbym ?w zamian? niesłusznie oczernić kilka osób przed dyrektorem i być jego ?informatorem?, a on mając te informacje mógłby dalej budować swoją pozycję u prezesa, ponieważ pewna osoba mu zagrażała. Czułem, że to była próba przed Jezusem. Jeszcze kilka miesięcy temu pewnie nie zawahałbym się tego zrobić ? ?po trupach, do celu?. Nie zrobiłem tego, kilka dni później złożyłem wypowiedzenie. Wszyscy zastanawiali się, co ja robię! Gdzie znajdę taką dobrą pracę w takiej niedużej miejscowości. Miałem rozpoczętą budowę domu, a mojej żonie kończyła się umowa w tym samym dniu, kiedy okres mojego wypowiedzenia. Każdy powiedziałby, że postąpiłem nieodpowiedzialnie, nawet ja sam momentami miałem taki wyrzut. Nazajutrz otrzymałem telefon od przedsiębiorcy, który dowiedział się o mojej rezygnacji i zaoferował mi pracę na podobnym stanowisku za podobne pieniądze, w tej samej miejscowości! To był tydzień 3 cudów (bo tak to nazywam). Kilka dni później, otwierając drzwi w samochodzie na stacji benzynowej, samochód wjechał we mnie przyczepą, gdybym zdążył postawić choć jedną stopę na ulicy, miałbym ją zmiażdżoną ? tak jak bok moich drzwi... Trzy dni po tym zdarzeniu pomagałem ciupać drewno mojemu tacie, po 6 godzinach pracy ? najwyraźniej zmęczony i znużony niefortunnie uderzyłem ostrzem siekiery w lewego kciuka. Chirurg podczas zszywania palca powiedział, że miałem sporo szczęścia, że ścięgna nie zostały uszkodzone i dzięki temu będę mógł ruszać palcem bez przeszkód. Te trzy wydarzenia przybliżyły mnie do Boga jeszcze bardziej. Postanowiłem pojechać do Łagiewnik i podziękować Jezusowi Miłosiernemu i św. Siostrze Faustynie za opiekę. Po tej wizycie zbliżyłem się do Boga jeszcze bardziej. Staram się codziennie brać udział w Eucharystii. Przeczytałem ?Dzienniczek? św. Siostry Faustyny, czytam książki bł. ks. Michała Sopoćki, a kilka tygodni temu stałem się wolontariuszem w Stowarzyszeniu Apostołów Bożego Miłosierdzia ?Faustinum?. Bardzo dużo się modlę. Kilka razy dziennie odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego w różnych intencjach: za dusze w czyśćcu cierpiące, za grzeszników, za chorych. Od 3 lat bezskutecznie staramy się z moją żoną o pierwszego potomka. Do niedawna miałem wyrzuty sumienia, że Bóg karze nas tym oczekiwaniem za moje grzechy... Ponad rok temu podjęliśmy leczenie u jednego z najlepszych lekarzy w dziedzinie niepłodności. Zarówno moje jak i żony badania są w normie. Tydzień temu jadąc na wizytę do lekarza wstąpiliśmy na Mszę św. do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego do Łagiewnik. Gorąco modliliśmy się o ten cudowny dar. Po Mszy św. mając do przejechania zaledwie 6 km utknęliśmy w tak sporym korku, że mając do wizyty ponad 1 godzinę i 15 minut spóźniliśmy się, a żona została przesunięta na koniec kolejki. Lekarz podczas 5 minutowej wizyty powiedział, że kolejnym krokiem powinna być inseminacja... Potraktowaliśmy z żoną to zdarzenie ze spóźnieniem jako znak, ponieważ od początku chcemy poczęcia naturalnego, bo to Bóg jest dawcą życia i śmierci. Ja uczę się za moją Św. Faustyną mówić do Jezusa: ?Dasz mi zdrowie ? dziękuję, dasz mi chorobę ? dziękuję, dasz mi długie życie ? dziękuję, dasz mi śmierć ? dziękuję?. Napisałem ?moją? ponieważ urodziłem się 5 października 1985 r. (całkiem niedawno odkryłem, że 5. października jest dniem narodzin dla nieba św. Faustyny i pamiątką jej liturgicznego wspomnienia), a dzisiaj w domu rodzinnym znalazłem pamiątkę z Pierwszej Komunii Świętej ? obrazek z moim imieniem i nazwiskiem z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego z napisem ?Jezu, ufam Tobie? i postanowiłem, że podzielę się moim świadectwem.
Piotr, 2014-08-26
Dziękuję, Panie Jezu, że uzdrowiłeś moje serce przez internet. Były to rekolekcje w Licheniu. Ojciec Boshobora 18.08.2014. Przyszedłeś, Panie Jezu, do mnie i złamałeś bariery z przeszłości i uzdrowiłeś moje serce. Serce moje zostało uzdrowione w ten sposób. że Pan Jezus pozwolił mi położyć moje ręce na mojego nieuleczalnie chorego tatę. Jezus powiedział: Wezwij Mojego imienia. I tak zrobilem, położyłem rękę na moim chorym tacie jak jeszcze spał. Wezwałem imienia Pana. W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka proszę o uzdrowienie i uleczenie mojego taty. Po modlitwie zrobiłem znak Krzyza nad jego głową. I to było najcudowniejsze, że sam Jezus Chrystus pozwolił mi położyć ręce na nieuleczalnie chorą osobę. Jestem ze wspolnoty Mamre i nigdy tego nie robiłem, bo mi nie było tego wolno robić. Czekałem na ten moment latami. Myślałem, że już nic z tego nie będzie. A tu Pan Jezus przyszedl z Ojcem Boshabora i pozwolił mi to zrobić. I to jest najcudowniejsze, jak Bóg przychodzi przez człowieka z pomocą dla drugiego człowieka. Jezus Chrystus w Komunii Świętej jest Lekarstwem i Lekarzem dla ludzi nieuleczalnie chorych na całym świecie!!!
Dziękuję, Panie Jezu, że uzdrowiłeś moje serce przez internet. Były to rekolekcje w Licheniu. Ojciec Boshobora 18.08.2014. Przyszedłeś, Panie Jezu, do mnie i złamałeś bariery z przeszłości i uzdrowiłeś moje serce. Serce moje zostało uzdrowione w ten sposób. że Pan Jezus pozwolił mi położyć moje ręce na mojego nieuleczalnie chorego tatę. Jezus powiedział: Wezwij Mojego imienia. I tak zrobilem, położyłem rękę na moim chorym tacie jak jeszcze spał. Wezwałem imienia Pana. W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka proszę o uzdrowienie i uleczenie mojego taty. Po modlitwie zrobiłem znak Krzyza nad jego głową. I to było najcudowniejsze, że sam Jezus Chrystus pozwolił mi położyć ręce na nieuleczalnie chorą osobę. Jestem ze wspolnoty Mamre i nigdy tego nie robiłem, bo mi nie było tego wolno robić. Czekałem na ten moment latami. Myślałem, że już nic z tego nie będzie. A tu Pan Jezus przyszedl z Ojcem Boshabora i pozwolił mi to zrobić. I to jest najcudowniejsze, jak Bóg przychodzi przez człowieka z pomocą dla drugiego człowieka. Jezus Chrystus w Komunii Świętej jest Lekarstwem i Lekarzem dla ludzi nieuleczalnie chorych na całym świecie!!!
Sylwia, 2014-08-26
Dziękuję Tobie, Miłosierny Jezu, za ślicznego i zdrowego synka, który przyszedł na świat 30 lipca o godzine 15:01. Prosimy Ciebie o potrzedne łaski dla niego i dla nas rodziców.
Dziękuję Tobie, Miłosierny Jezu, za ślicznego i zdrowego synka, który przyszedł na świat 30 lipca o godzine 15:01. Prosimy Ciebie o potrzedne łaski dla niego i dla nas rodziców.
Krystyna, 2014-08-25
Święta Faustyno, w dniu Twoich urodzin dziękuję Bogu za Ciebie. Proszę Cię dziś szczególnie mocno o Twą pomoc w 2 sprawach, które dobrze znasz. Proszę, wstaw się u Boga za mną. Dziękuję Ci!
Święta Faustyno, w dniu Twoich urodzin dziękuję Bogu za Ciebie. Proszę Cię dziś szczególnie mocno o Twą pomoc w 2 sprawach, które dobrze znasz. Proszę, wstaw się u Boga za mną. Dziękuję Ci!
Jarek, 2014-08-25
Nie wiem, czy to, co napiszę, może być potraktowane jako świadectwo. Być może nie, ale mnie to podniosło na duchu. Od kilku miesięcy jestem na granicy depresji m.in. znowu wpadłem w nałóg i dużo palę. W niedzielę wyszedłem na chwilę do sklepu i oczywiście kupiłem papierosy, bo znowu bardzo podle się czułem. W drodze powrotnej zacząłem żalić się Matce Bożej na swój los, a raczej na to, że nie radzę sobie z moimi strachami. Stanąłem i zacząłem palić. W pewnym momencie podszedł do mnie człowiek, który przedstawił się jako bezdomny, i poprosił o papierosa. Człowiek był trzeźwy i czysty, w ręku miał torbę z puszkami. Wyjąłem i podałem mu 2 sztuki. On wziął i podziękował, po czym dodał, że niewielu jest takich ludzi jak ja. Zdziwiłem się bardzo, bo to tylko 2 marne papierosy, a tu taka wdzięczność i słowa pocieszenia. Poczułem się naprawdę lepiej. Czy to może być przykład tego, że Matka Boża opiekuje się mną ciągle? Ja w to wierzę, choć mam wątpliwości, czy moje świadectwo to dobry przykład. Jeśli nie, to prosiłbym moderatorów o usunięcie tego wpisu. Chciałbym jednak dodać, że mój strach paraliżuje mnie od wielu miesięcy i jest mi z tym bardzo źle, a ten mały promyk na jakiś czas pomógł mi.
Nie wiem, czy to, co napiszę, może być potraktowane jako świadectwo. Być może nie, ale mnie to podniosło na duchu. Od kilku miesięcy jestem na granicy depresji m.in. znowu wpadłem w nałóg i dużo palę. W niedzielę wyszedłem na chwilę do sklepu i oczywiście kupiłem papierosy, bo znowu bardzo podle się czułem. W drodze powrotnej zacząłem żalić się Matce Bożej na swój los, a raczej na to, że nie radzę sobie z moimi strachami. Stanąłem i zacząłem palić. W pewnym momencie podszedł do mnie człowiek, który przedstawił się jako bezdomny, i poprosił o papierosa. Człowiek był trzeźwy i czysty, w ręku miał torbę z puszkami. Wyjąłem i podałem mu 2 sztuki. On wziął i podziękował, po czym dodał, że niewielu jest takich ludzi jak ja. Zdziwiłem się bardzo, bo to tylko 2 marne papierosy, a tu taka wdzięczność i słowa pocieszenia. Poczułem się naprawdę lepiej. Czy to może być przykład tego, że Matka Boża opiekuje się mną ciągle? Ja w to wierzę, choć mam wątpliwości, czy moje świadectwo to dobry przykład. Jeśli nie, to prosiłbym moderatorów o usunięcie tego wpisu. Chciałbym jednak dodać, że mój strach paraliżuje mnie od wielu miesięcy i jest mi z tym bardzo źle, a ten mały promyk na jakiś czas pomógł mi.
Agnieszka, 2014-08-23
Dziękuję Ci, Panie Jezu Miłosierny, za łaskę nawrócenia oraz dogłębną spowiedź. Dziękuję również za wstawiennictwo św. Faustyny oraz św. Rity w sprawie Bogu wiadomej. Chwała Panu!
Dziękuję Ci, Panie Jezu Miłosierny, za łaskę nawrócenia oraz dogłębną spowiedź. Dziękuję również za wstawiennictwo św. Faustyny oraz św. Rity w sprawie Bogu wiadomej. Chwała Panu!
MONIKA, 2014-08-21
Dziękuję Panu Jezusowi za łaskę nawrócenia, a także św. Faustynie za to, że mi w tym dopomogła m.in. "Dzienniczkiem". Czytanie go zaczęło mnie zmieniać, zaczęłam coraz bardziej zbliżać się do Pana. Teraz jestem już zupełnie innym człowiekiem. Należę do grupy modlitewnej, a przez "Dzienniczek" nadal otrzymuję wiele wskazówek. Chwała Panu za Jego miłosierdzie! Dziękuję św. Faustyno!
Dziękuję Panu Jezusowi za łaskę nawrócenia, a także św. Faustynie za to, że mi w tym dopomogła m.in. "Dzienniczkiem". Czytanie go zaczęło mnie zmieniać, zaczęłam coraz bardziej zbliżać się do Pana. Teraz jestem już zupełnie innym człowiekiem. Należę do grupy modlitewnej, a przez "Dzienniczek" nadal otrzymuję wiele wskazówek. Chwała Panu za Jego miłosierdzie! Dziękuję św. Faustyno!
Anna, 2014-08-21
Matka Kananejska :)- do Miłosiernego Jezusa na wspólne odmawianie Koronki i Godzinę Miłosierdzia chodzę praktycznie codziennie (tak ustawiam godziny pracy, aby być przy Jezusie w godzinie Jego konania). Od połowy grudnia polecałam Jezusowi mojego syna, aby przyjęli go na studia medyczne. W dniu swoich urodzin Kacper został przyjęty na uczelnię, na którą "przez pomyłkę" złożył aplikację, a żadna inna by go nie przyjęła. Wielbi dusza moja, Miłosierdzie Pana. Anna
Matka Kananejska :)- do Miłosiernego Jezusa na wspólne odmawianie Koronki i Godzinę Miłosierdzia chodzę praktycznie codziennie (tak ustawiam godziny pracy, aby być przy Jezusie w godzinie Jego konania). Od połowy grudnia polecałam Jezusowi mojego syna, aby przyjęli go na studia medyczne. W dniu swoich urodzin Kacper został przyjęty na uczelnię, na którą "przez pomyłkę" złożył aplikację, a żadna inna by go nie przyjęła. Wielbi dusza moja, Miłosierdzie Pana. Anna
Grzegorz, 2014-08-21
Pragnę podziękować Jezusowi za to, że jest obecny w moim życiu, choć sam nie umiem określić, czy mógłbym wskazać konkretne świadectwo Jego miłosiernych uczynków względem mojej grzesznej osoby. Jestem zbyt słaby w wierze i rozumieniu słowa Bożego, lecz ufam, że Jezus prowadzi mnie swoimi ścieżkami i że gdyby nie On, nie byłbym tym, kim jestem. Teraz szczerze proszę Jezusa, patrząc w cudowny obraz Jezu, ufam Tobie, aby swym miłosierdziem wyzwolił mnie z problemów zdrowotnych i abym mógł zapisać w tym miejscu moje świadectwo cudownego powrotu do pełni zdrowia. Tak bardzo Cię, Jezu, o to błagam. Ty jedyny wiesz, jak się wewnętrznie męczę i jak boję. Jezu, ufam Tobie!
Pragnę podziękować Jezusowi za to, że jest obecny w moim życiu, choć sam nie umiem określić, czy mógłbym wskazać konkretne świadectwo Jego miłosiernych uczynków względem mojej grzesznej osoby. Jestem zbyt słaby w wierze i rozumieniu słowa Bożego, lecz ufam, że Jezus prowadzi mnie swoimi ścieżkami i że gdyby nie On, nie byłbym tym, kim jestem. Teraz szczerze proszę Jezusa, patrząc w cudowny obraz Jezu, ufam Tobie, aby swym miłosierdziem wyzwolił mnie z problemów zdrowotnych i abym mógł zapisać w tym miejscu moje świadectwo cudownego powrotu do pełni zdrowia. Tak bardzo Cię, Jezu, o to błagam. Ty jedyny wiesz, jak się wewnętrznie męczę i jak boję. Jezu, ufam Tobie!
Ewelina, 2014-08-20
Chciałabym podzielić się z wszystkimi moim świadectwem. Chodzę do spowiedzi w miarę regularnie, jednak jeden z grzechów wydawał mi się tak "intymny", że mówiłam go tylko Panu Jezusowi w ciszy. Stwierdziłam, że przecież żaden ksiądz tego nie zrozumie, co gorsza, wyśmieje mnie w najlepszym przypadku lub nakrzyczy. Postanowiłam, że pójdę do generalnej spowiedzi, ale stawiałam sobie kilka warunków: pojadę do Krakowa i wyspowiadam się w Łagiewnikach albo u dominikanów w Krakowie, albo albo..... W niedzielę 17 sierpnia miała być Msza św za mnie. Kategorycznie stwierdziłam, że nie pójdę do żadnej spowiedzi, bo ksiądz nie ten, kościół nie ten. Kiedy weszłam do ławki, poczułam nagle potrzebę pójścia do spowiedzi. W życiu czegoś takiego nie doświadczyłam, tak jakby ktoś mnie na siłę wypychał do konfesjonału bez mojego udziału. Zanim przemyślałam sprawę, już byłam przy konfesjonale i wyznawałam grzechy, wszystkie! Ksiądz był łagodny, wyrozumiały, serdeczny. Jakbym słyszała samego Jezusa. Jestem szczęśliwa z tego powodu i pragnę namówić wszystkich, żeby modlili się o dobrą spowiedź i zaufali Jezusowi. Dla niego nie ma nic niemożliwego. Jezu, ufam Tobie!
Chciałabym podzielić się z wszystkimi moim świadectwem. Chodzę do spowiedzi w miarę regularnie, jednak jeden z grzechów wydawał mi się tak "intymny", że mówiłam go tylko Panu Jezusowi w ciszy. Stwierdziłam, że przecież żaden ksiądz tego nie zrozumie, co gorsza, wyśmieje mnie w najlepszym przypadku lub nakrzyczy. Postanowiłam, że pójdę do generalnej spowiedzi, ale stawiałam sobie kilka warunków: pojadę do Krakowa i wyspowiadam się w Łagiewnikach albo u dominikanów w Krakowie, albo albo..... W niedzielę 17 sierpnia miała być Msza św za mnie. Kategorycznie stwierdziłam, że nie pójdę do żadnej spowiedzi, bo ksiądz nie ten, kościół nie ten. Kiedy weszłam do ławki, poczułam nagle potrzebę pójścia do spowiedzi. W życiu czegoś takiego nie doświadczyłam, tak jakby ktoś mnie na siłę wypychał do konfesjonału bez mojego udziału. Zanim przemyślałam sprawę, już byłam przy konfesjonale i wyznawałam grzechy, wszystkie! Ksiądz był łagodny, wyrozumiały, serdeczny. Jakbym słyszała samego Jezusa. Jestem szczęśliwa z tego powodu i pragnę namówić wszystkich, żeby modlili się o dobrą spowiedź i zaufali Jezusowi. Dla niego nie ma nic niemożliwego. Jezu, ufam Tobie!
Weronika, 2014-08-20
Chce podzielić się świadectwem, pokazać, jak w nawet "drobnych" sytuacjach życia Bóg pokazuje nam swą miłość oraz to, że chce obcowania z człowiekiem. Każdym. Kilka lat temu byłam na wakacjach na północy Włoch. Nadeszła niedziela. Chciałam iść na Mszę św, do kościoła miałam dobre pół godziny drogi pieszo. Jak wyszłam z domku wakacyjnego zaczęło kropić, potem padać coraz mocniej. Pogoda była okropna, a ja głównie w letnim ubraniu. W końcu zaczęło strasznie lać. Po kilkunastu krokach cofnęłam się, stwierdzając, że "po co mam zachorować" albo "nic się nie stanie, jak raz nie pójdę na Mszę". Odwróciłam się, wracam do domu. Po dosłownie kilku krokach z powrotem coś mnie tknęło: pojawiła mi się myśl, że przecież Jezus wycierpiał o wiele więcej niż jakiś deszcz. W ułamku sekundy odwróciłam się i stwierdziłam, że jednak idę do kościoła. W końcu, po naprawdę długim kawałku drogi, po ok. 20 minutach, doszłam tam. Usiadłam cała przemoknięta w ławce. Po ok. 5 minutach widzę, że zespól muzyczny zaczyna coś grać, jakiś utwór. Zaczynają śpiewać zwrotkę, po włosku. Ale po melodii zorientowałam się, że to moja ukochana piosenka, którą znam z mojego kościoła! To było: "Miłość Ci kazała krzyż na plecy brać". Bóg jeden wie, ile mi to radości dało! Zapomniałam, że jestem mokra, że jest mi strasznie zimno, dziękowałam Bogu za ten Jego "prezent", że przyszłam do Niego. Dziękuję Ci, Jezu, za to, że o każdą duszę sam masz staranie. Że kochasz mnie bardziej niż najczulsza matka swe dziecię, tak jak mówiłeś to do św. Faustyny. Dziękuję Ci za Twą miłość i wszystkie łaski! Kocham Cie ponad wszystko, mój Jezu!
Chce podzielić się świadectwem, pokazać, jak w nawet "drobnych" sytuacjach życia Bóg pokazuje nam swą miłość oraz to, że chce obcowania z człowiekiem. Każdym. Kilka lat temu byłam na wakacjach na północy Włoch. Nadeszła niedziela. Chciałam iść na Mszę św, do kościoła miałam dobre pół godziny drogi pieszo. Jak wyszłam z domku wakacyjnego zaczęło kropić, potem padać coraz mocniej. Pogoda była okropna, a ja głównie w letnim ubraniu. W końcu zaczęło strasznie lać. Po kilkunastu krokach cofnęłam się, stwierdzając, że "po co mam zachorować" albo "nic się nie stanie, jak raz nie pójdę na Mszę". Odwróciłam się, wracam do domu. Po dosłownie kilku krokach z powrotem coś mnie tknęło: pojawiła mi się myśl, że przecież Jezus wycierpiał o wiele więcej niż jakiś deszcz. W ułamku sekundy odwróciłam się i stwierdziłam, że jednak idę do kościoła. W końcu, po naprawdę długim kawałku drogi, po ok. 20 minutach, doszłam tam. Usiadłam cała przemoknięta w ławce. Po ok. 5 minutach widzę, że zespól muzyczny zaczyna coś grać, jakiś utwór. Zaczynają śpiewać zwrotkę, po włosku. Ale po melodii zorientowałam się, że to moja ukochana piosenka, którą znam z mojego kościoła! To było: "Miłość Ci kazała krzyż na plecy brać". Bóg jeden wie, ile mi to radości dało! Zapomniałam, że jestem mokra, że jest mi strasznie zimno, dziękowałam Bogu za ten Jego "prezent", że przyszłam do Niego. Dziękuję Ci, Jezu, za to, że o każdą duszę sam masz staranie. Że kochasz mnie bardziej niż najczulsza matka swe dziecię, tak jak mówiłeś to do św. Faustyny. Dziękuję Ci za Twą miłość i wszystkie łaski! Kocham Cie ponad wszystko, mój Jezu!
Kasia-do Sylwii*, 2014-08-20
Czytałam świadectwo Sylwii, tak, dotrwałam do końca ;) Piękne świadectwo. Wierz mi, wiele osób ma paraliżujący strach przed spowiedzią. Chyba wiadomo dlaczego - to szatan próbuje nas odwieść od spowiedzi, tuż przed nią mamy różne myśli, że np. ktoś patrzy, że nie damy rady, że po prostu nie jesteśmy godni... Komu przecież zależy na tym, abyśmy nie pojednali się z Bogiem,jak nie szatanowi? Jak powiedział sam Jezus: "Ufajcie tylko mnie". On też bał się przed skazaniem, a jednak dla nas nie cofnął się przed niczym. Poniósł krzyż. Oddał za nas swe życie. Ofiarujmy więc Jemu swój strach przed spowiedzią, a On zajmie się resztą! :) Dziękuję Ci, Sylwio, za piękne świadectwo!
Czytałam świadectwo Sylwii, tak, dotrwałam do końca ;) Piękne świadectwo. Wierz mi, wiele osób ma paraliżujący strach przed spowiedzią. Chyba wiadomo dlaczego - to szatan próbuje nas odwieść od spowiedzi, tuż przed nią mamy różne myśli, że np. ktoś patrzy, że nie damy rady, że po prostu nie jesteśmy godni... Komu przecież zależy na tym, abyśmy nie pojednali się z Bogiem,jak nie szatanowi? Jak powiedział sam Jezus: "Ufajcie tylko mnie". On też bał się przed skazaniem, a jednak dla nas nie cofnął się przed niczym. Poniósł krzyż. Oddał za nas swe życie. Ofiarujmy więc Jemu swój strach przed spowiedzią, a On zajmie się resztą! :) Dziękuję Ci, Sylwio, za piękne świadectwo!
Ewa, 2014-08-20
Panie Jezu Kochany i Święta Siostro Faustyno, dziękuję Wam za ten ogrom łask, o które prosiłam i proszę codziennie. Dziękuję, że szczególnie mocno byliście ze mną i moją rodziną podczas pobytu mojej mamy w szpitalu. Mama jest po poważnym zabiegu, który odbył się w poniedziałek. Na następny dzień wstała z łóżka, a dziś opuszcza już szpital. Dziękuję za jej uzdrowienie i nieustającą opiekę. Proszę o nią dalej dla mamy i taty. Chwała Panu!
Panie Jezu Kochany i Święta Siostro Faustyno, dziękuję Wam za ten ogrom łask, o które prosiłam i proszę codziennie. Dziękuję, że szczególnie mocno byliście ze mną i moją rodziną podczas pobytu mojej mamy w szpitalu. Mama jest po poważnym zabiegu, który odbył się w poniedziałek. Na następny dzień wstała z łóżka, a dziś opuszcza już szpital. Dziękuję za jej uzdrowienie i nieustającą opiekę. Proszę o nią dalej dla mamy i taty. Chwała Panu!
teresa, 2014-08-18
Dziękuję codziennie mojemu Niebieskiemu Tatusiowi za łaski, jakimi mnie obsypuje. Gdy mi smutno i coś mi nie wychodzi, zwracam się do Niego: "Boże, jezeli jest taka Twoja wola, wysłuchaj mnie, dopomóż, a ja przyjmę wszystko. Wysłuchał mojej prośby PANU BOGU wiadomej. Matce Najświetszej i św. Siostrze Faustynie za ich wstawiennictwo u JEZUSA MIŁOSIERNEGO serdecznie dziękuję.
Dziękuję codziennie mojemu Niebieskiemu Tatusiowi za łaski, jakimi mnie obsypuje. Gdy mi smutno i coś mi nie wychodzi, zwracam się do Niego: "Boże, jezeli jest taka Twoja wola, wysłuchaj mnie, dopomóż, a ja przyjmę wszystko. Wysłuchał mojej prośby PANU BOGU wiadomej. Matce Najświetszej i św. Siostrze Faustynie za ich wstawiennictwo u JEZUSA MIŁOSIERNEGO serdecznie dziękuję.
Mariola, 2014-08-18
Modlitwa jest potęgą, a dla Boga nie ma nic niemożliwego. Stary Testament nakazywał miłować bliźniego. Jezus rozszerza ten nakaz o miłość nieprzyjaciół: ?Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują?. I przez dwa lata modliłam się o miłosierdzie Boże dla kobiety, którą znałam tylko z widzenia, a która mnie prześladowała. Gdy mijała mnie po wyjściu z Mszy św.. nie bacząc na przechodzących ludzi. kierowała w moją stronę obraźliwe słowa. Kiedyś rzuciła mi w twarz: "Bóg cię nienawidzi". Odpowiedziałam ze spokojem, że Bóg kocha wszystkich ludzi. Nie rozumiałam jej zachowania. Pomyślałam sobie wówczas, że albo jest chora psychicznie, albo nękana przez złego ducha. I jeszcze gorliwiej modliłam się za nią. I polecałam ją opiece Najświętszej Maryi Pannie. W jej intencji wielokrotnie przyjmowałam Komunię Świętą. Po dwóch latach zaobserwowałam zmianę w zachowaniu kobiety. Jej ataki na mnie ustały. Mijając mnie, uśmiechała się. Odpowiadałam uśmiechem. Któregoś dnia podeszła do mnie i powiedziała, że pragnęłaby wstąpić do parafialnej wspólnoty Żywego Różańca, której jestem zelatorką. Odpowiedziałam, że wspólnota z radością ją przyjmie. I tak się stało. Było to trzy lata temu. Dzisiaj jej serce jest pełne pokoju. Jest życzliwa dla ludzi i gorliwa w modlitwie. W tym miejscu powtórzę za świętą Siostrą Faustyną: "Pragnęłabym wołać na świat cały: kochajcie Boga, bo dobry jest i wielkiego miłosierdzia" (Dz. 1372).
Modlitwa jest potęgą, a dla Boga nie ma nic niemożliwego. Stary Testament nakazywał miłować bliźniego. Jezus rozszerza ten nakaz o miłość nieprzyjaciół: ?Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują?. I przez dwa lata modliłam się o miłosierdzie Boże dla kobiety, którą znałam tylko z widzenia, a która mnie prześladowała. Gdy mijała mnie po wyjściu z Mszy św.. nie bacząc na przechodzących ludzi. kierowała w moją stronę obraźliwe słowa. Kiedyś rzuciła mi w twarz: "Bóg cię nienawidzi". Odpowiedziałam ze spokojem, że Bóg kocha wszystkich ludzi. Nie rozumiałam jej zachowania. Pomyślałam sobie wówczas, że albo jest chora psychicznie, albo nękana przez złego ducha. I jeszcze gorliwiej modliłam się za nią. I polecałam ją opiece Najświętszej Maryi Pannie. W jej intencji wielokrotnie przyjmowałam Komunię Świętą. Po dwóch latach zaobserwowałam zmianę w zachowaniu kobiety. Jej ataki na mnie ustały. Mijając mnie, uśmiechała się. Odpowiadałam uśmiechem. Któregoś dnia podeszła do mnie i powiedziała, że pragnęłaby wstąpić do parafialnej wspólnoty Żywego Różańca, której jestem zelatorką. Odpowiedziałam, że wspólnota z radością ją przyjmie. I tak się stało. Było to trzy lata temu. Dzisiaj jej serce jest pełne pokoju. Jest życzliwa dla ludzi i gorliwa w modlitwie. W tym miejscu powtórzę za świętą Siostrą Faustyną: "Pragnęłabym wołać na świat cały: kochajcie Boga, bo dobry jest i wielkiego miłosierdzia" (Dz. 1372).
daneczka, 2014-08-18
Kochany Jezu, dziękuję Ci za Twoją pomoc w leczeniu choroby u mojej siostry Basi, która cierpi na reumatoidalne zapalenie stawów. Ta choroba sprawia, że nie ma się władzy w rękach, nie można utrzymać sztućców, odkręcić butelkę i tym podobne. Dziękuję Ci, Kochana Mateczko, że wyprosiłaś u swojego Syna tę łaskę, za którą chcę Ci teraz podziękować. Dziękuję Ci, św. Siostro Faustyno i św. Janie Pawle II za wasze wstawiennictwo u Boga. Dziękuję Ci, Jezu, niebieski Lekarzu, że postawiłeś na drodze mojej siostry lekarkę, która przepisała dietę pokarmowa na odtrucie organizmu i zmuszenie do walki z chorobą. 14 sierpnia mój mały kuzyn Tomek, będąc na cmentarzu ze swoim dziadkiem, byłby zginął przygnieciony ciężarem ciężkiej marmurowej płyty. Cudem ocalony, płyta nie dotknęła głowy ani główką nie upadł na polbruk, lecz nieopodal tego miejsca. Mateczko Maryjo, wiem, że to Ty go ocaliłaś. Dziękuję Ci, św. Faustyno, za twoje rady i nauki, za przykład twojego życia, za "Dzienniczek", który mnie umacnia w miłości do Jezusa. Daneczka.
Kochany Jezu, dziękuję Ci za Twoją pomoc w leczeniu choroby u mojej siostry Basi, która cierpi na reumatoidalne zapalenie stawów. Ta choroba sprawia, że nie ma się władzy w rękach, nie można utrzymać sztućców, odkręcić butelkę i tym podobne. Dziękuję Ci, Kochana Mateczko, że wyprosiłaś u swojego Syna tę łaskę, za którą chcę Ci teraz podziękować. Dziękuję Ci, św. Siostro Faustyno i św. Janie Pawle II za wasze wstawiennictwo u Boga. Dziękuję Ci, Jezu, niebieski Lekarzu, że postawiłeś na drodze mojej siostry lekarkę, która przepisała dietę pokarmowa na odtrucie organizmu i zmuszenie do walki z chorobą. 14 sierpnia mój mały kuzyn Tomek, będąc na cmentarzu ze swoim dziadkiem, byłby zginął przygnieciony ciężarem ciężkiej marmurowej płyty. Cudem ocalony, płyta nie dotknęła głowy ani główką nie upadł na polbruk, lecz nieopodal tego miejsca. Mateczko Maryjo, wiem, że to Ty go ocaliłaś. Dziękuję Ci, św. Faustyno, za twoje rady i nauki, za przykład twojego życia, za "Dzienniczek", który mnie umacnia w miłości do Jezusa. Daneczka.
krystyna, 2014-08-17
Jezu, Matko Bożego Miłosierdzia, święta Faustyno, święty Janie Pawle II dziękuję za łaski, jakimi obdarzacie moją rodzinę, za spełnienie moich próśb o zdrowie dla mojej rodziny, dziękuję za Lenusie i proszę Was o zdrowie dla Ani i jej jeszcze nienarodzonego dziecka, które nosi pod sercem oraz proszę o zdrowie i błogosławieństwo w rodzinie. Jezu, ufam Tobie!
Jezu, Matko Bożego Miłosierdzia, święta Faustyno, święty Janie Pawle II dziękuję za łaski, jakimi obdarzacie moją rodzinę, za spełnienie moich próśb o zdrowie dla mojej rodziny, dziękuję za Lenusie i proszę Was o zdrowie dla Ani i jej jeszcze nienarodzonego dziecka, które nosi pod sercem oraz proszę o zdrowie i błogosławieństwo w rodzinie. Jezu, ufam Tobie!
Sylwia, 2014-08-16
Szczęść Boże! Pragnę podzielić się z wszystkimi moim świadectwem. Jezus Miłosierny zawsze był w moim życiu jak w życiu każdego z nas..., niestety nie zawsze zauważany i doceniany. Zawsze, od dziecka wydawało mi się, że wszystko dzieje się na przekór mi. Mój ojciec jest alkoholikiem odkąd pamiętam, w szkole zawsze byłam wyśmiewana, w domu nigdy się nie przelewało, mój brat obecnie popada w nieciekawe towarzystwo i obawiam się, że może pójść w ślady ojca, grono znajomych było zawsze (i nadal jest) bardzo wąskie. Myślę, że na swój sposób Bóg zawsze był w moim życiu (on zawsze na pewno był przy mnie, niekoniecznie ja przy nim). Rzadko dostrzegałam Jego łaski w moim życiu, miałam wrażenie, że moje modlitwy nie zostają wysłuchane i jestem zbyt grzeszną osobą, by Bóg zechciał cokolwiek dla mnie jeszcze zrobić. W gimnazjum byłam jakby trochę bliżej Boga, chodziłam do kościoła, przyjmowałam sakramenty, zależało mi..., a przynajmniej tak mi się wydawało. W tym czasie dowiedziałam się o Koronce do Bożego Miłosierdzia (od księdza na religii). Zaczęłam się nią często modlić. Moje życie w niczym się nie poprawiało, mimo że bardzo błagałam o to Pana. Poszłam do technikum i jakoś stopniowo niby niezauważalnie zaczęłam się odsuwać. Modliłam się od czasu do czasu, od czasu do czasu chodziłam do kościoła... Niestety, nie przystępowałam już do sakramentów. Kościół i sakramenty święte zaczęłam traktować bardzo symbolicznie, mimo że wiedziałam, że w konfesjonale wyznajemy grzechy przed samym Bogiem i że w Komunii Świętej przychodzi do nas ŻYWY JEZUS - a ja Go tam nie dostrzegałam! Mimo to trwałam tak kilka lat (około 6) wydawało mi się, że i tak jestem bliżej Boga niż inni - jakże łatwo przychodziło oceniać mi w duszy innych, nie widząc swojego zatracenia i obłudy, myślałam, że wyspowiadać to ja się mogę sama przed Bogiem, a przyjąć do serca również mogę Go bez Komunii Świętej, bo Jezusa ma się przecież w sercu przyjmując Go powiedzmy swoją wolą czy jak to nazwać a nie przez hostię, która jest tylko symbolem (och, jakie to złudne i głupie myślenie, wmawianie sobie czegoś chyba dla wygody!). Zaczęły się studia, a następnie ja zaczęłam tracić grunt pod nogami. Wydawało mi się, że nic nie ma sensu, w domu coraz gorzej, ja nie potrafię ułożyć sobie życia, jestem totalnie aspołeczna. Nie chciało mi się żyć, momentami prosiłam Boga, by zabrał moje życie i dał je komuś, kto je doceni i właściwie wykorzysta. Tyle ludzi ginie, choruje, a oni pragną żyć, dać komuś miłość i radość - wszystko to, czego ja nie potrafię. Bywało raz gorzej raz lepiej - z chwilowych nadziei popadałam w totalną rozpacz. Zazwyczaj nie dawałam po sobie na zewnątrz poznać. Zawsze byłam skryta. Potrafiłam z nielicznymi osobami rozmawiać i to tylko o tym, co przyziemne, o tym, co w mojej duszy mówiłam tylko Bogu. Niedawno, bo jakoś w te wakacje zapragnęłam znów zbliżyć się do Boga. Może to wolny czas, że pracuję w domu na niepełny etat i rzadko wychodzę z domu, gdy nie mam zajęć na uczelni, skłoniły mnie ku temu..., a może Bóg się o mnie upomina. Zaczęło mi bardziej zależeć w tym czasie na dwóch moich intencjach, pragnieniach, których spełnienie, jak mi się wydawało, sprawi, że będę szczęśliwa. Ktoś powie: "jak trwoga, to do Boga"... Owszem, tak postępowałam, ale teraz widzę w tym coś więcej, że szczęście jest gdzieś indziej. Zaczęłam niemal codziennie odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia, zależało mi na spełnieniu moich intencji, ale myślę, że nie tylko, że pragnienie Boga również we mnie było. Niestety nie do końca rozumiałam sens tej modlitwy i dziś wiem, że źle się nią posługiwałam. Zaczęłam trochę czytać na temat miłosierdzia i ogólnie o Bogu. Szukałam wskazówek, jak mam żyć, co mam robić, by spełnić w swoim życiu Boży Plan wobec mnie. Bardzo pomocny był dla mnie "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny - dał mi odpowiedź na niektóre pytania, wskazał moje błędy, dał nadzieję i większą ufność w miłosierdzie Boże. Jednak nadal szukałam, pytałam, zaczęłam się troszkę więcej modlić, zastanawiać nad swoim życiem i postępowaniem... Nadal, niestety, pozostawia to wiele do życzenia. Zaczęłam dostrzegać niektóre łaski, które wcześniej wydawały mi się być przekleństwem. Dostrzegłam, jak wiele Bóg dla mnie zrobił (takie moje małe cuda i te większe też np. to, że studiuję - zawsze tego chciałam ale jeszcze w szkole średniej wydawało mi się to nierealne m.in ze względu sytuację finansową, to że uważałam się za osobę, która nie poradzi sobie na studiach itp.) Zrozumiałam na pewno jedno, mianowicie spowiedź i Komunia święta są mi potrzebne natychmiast, bez nich ani rusz! No tak, ale jak ja po kilku latach mam się wyspowiadać, owszem jak wiele ludzi w podobnej do mojej sytuacji bałam się jej, bo wstyd przyznać, jak dawno nie byłam u spowiedzi, jak wiele się nagrzeszyło, co sobie ksiądz pomyśli i tak dalej. Wiem, że wielu ludzi to paraliżuje, ale u mnie nie do końca o to chodziło. A raczej było to wszystko plus mój paraliżujący strach przed kontaktem z kimkolwiek. Dla mnie zwykłe zakupy, wyjście gdziekolwiek, załatwienie spraw urzędowych, to cel niemal nieosiągalny. Boję się nawet odezwać, żeby zapytać o godzinę czy zadzwonić w jakiejś sprawie! Jestem totalnie aspołeczna, myślę, że to wynika z tego, że jestem DDA, ale nie chcę też wszystkiego zwalać na to. W pierwszy piątek sierpnia mimo to zaplanowałam, że pójdę do spowiedzi, przygotowałam się, zapisałam sobie grzechy na kartce (wiem, jak małe dziecko, ale po pierwsze było ich trochę, po drugie bałam się, że w stresie sama z siebie nic nie powiem). No i poszłam do kościoła, serce waliło mi jak oszalałe, uklęknęłam i zaczęłam prosić Boga o odwagę i by zaprowadził mnie choćby siłą do konfesjonału. Niestety, strach był tak paraliżujący, że nie dałam rady, zostałam na Mszy bijąc się z myślami, byłam na siebie zła - tak małej rzeczy dla Jezusa nie potrafię zrobić! Wróciłam do domu. Miałam nadzieję, że znów spróbuję, ale nie byłam co do tego przekonana. Jakoś kilka dni wcześniej koleżanka zaproponowała, byśmy poszły na pielgrzymkę do Piekar Śląskich, zgodziłam się z chęcią. Pomyślałam, że to może być kolejna okazja do spowiedzi. Wiedziałam, że będzie trudno, ale chciałam spróbować. Przeczytałam gdzieś, że jeśli mamy jakiś problem, kłopot, powinniśmy go ofiarować Panu słowami: "Jezu, Ty się tym zajmij", ale tak bezgranicznie Mu ufając nie tylko powiedzieć w duszy i nadal się zastanawiać, co i jak mam zrobić, jak to będzie itp. BEZGRANICZNIE ZAUFAĆ! Nie byłam pewna, czy tak potrafię. Owszem całym sercem ufam, że Jezus może wszystko - dosłownie wszystko, ufam, że Jezus bezgranicznie mnie kocha i nawet dla takiego grzesznika, jak ja, spływa zdrój Jego miłosierdzia. Ale nie ufam sobie, wiedziałam, że swoim strachem mącę tę ufność i Jezus nie może w tedy w pełni zadziałać w mojej duszy. Ale mimo to prosiłam o to, by zaprowadził mnie do konfesjonału, by wybaczył mi grzechy i by odbyło się to wszystko zgodnie z Jego wolą a nie moją, nie tak, jak chcę, ale tak, jak On chce. Wiedziałam, że tylko tak może dość do skutku ta spowiedź. Sama nie zrobiłabym jednego kroku w stronę konfesjonału. No i właśnie dziś, poszłam do kościoła uklęknęłam, zaczęłam się modlić. Strach, jaki ogarnął mnie poprzednim razem, był równie silny, myślałam, że znów się poddam, ale po dłuższej chwili wstałam i podeszłam do konfesjonału, czekałam na swoją kolej z widocznie trzęsącymi się kolanami (miałam wrażenie, że wszyscy zebrani w kościele patrzą na mnie i widzą ten strach), ale myślę sobie, że teraz już nie ma ucieczki. No i przyszła moja kolej, weszłam do konfesjonału, uklęknęłam, zobaczyłam księdza, który wczoraj odprawiał Mszę, na której byłam, a "nie przypadł mi do gustu" (ach, to moje ocenianie ludzi). Zaczęłam... w kościele zaczęło się nabożeństwo, zrobiło się głośniej, organy, śpiew ludzi... Ksiądz mi przerwał i poprosił, bym mówiła głośniej i żebym się tak nie stresowała! On wyglądał na nieco znużonego. Byłam przerażona, zaczęłam od nowa, ale po dwóch słowach niemal nie potrafiłam otworzyć ust, kartka z grzechami stała się niemal niewidoczna, ręce mi się trzęsły, serce waliło jak oszalałe, a łzy napłynęły do oczu. Z długimi przerwami i z płaczem zaczęłam wymieniać swoje grzechy... Ksiądz jakby bardziej się ożywił, był cierpliwy, słuchał, nie poganiał. Gdy na mnie spojrzał czułam wstyd, strach, bezsilność w danej sytuacji. Gdy skończyłam, zaczął rozmawiać ze mną jak z dzieckiem, zadając proste pytania... co mnie skłoniło do spowiedzi, czy wiem, który spośród moich grzechów był największy... Nie potrafiłam wykrztusić słowa..., ale on widząc to, pocieszał, że ważne jest to, że przyszłam, że spróbowałam, sam odpowiadał na zadane mi pytania, moje przerażenie nie malało, chciałam powstrzymać łzy, ale nie potrafiłam, lały się strumieniami. Usłyszałam słowa, które w ostatnim czasie przewijały się co rusz: to w przeczytanych artykułach, "Dzienniczku" Siostry Faustyny, fragmentach Pisma Świętego...Słowa: Jezu, ufam Tobie, to, że Bóg właśnie mówi przez tego księdza, że Jezus prawdziwie ŻYWY przychodzi do nas w Eucharystii, czyli wszystko to, co wiedziałam, co w ostatnim czasie starałam się wyryć w swoim sercu, aby nie zapomnieć, ale jednocześnie to, co tak bardzo ciężko przychodzi mi w praktyce. Pokutą była po prostu modlitwa, częsta eucharystia, adoracja Najświętszego Sakramentu. Ksiądz pocieszył mnie na końcu słowami: Alleluja i do przodu! Głowa do góry i zapraszam ponownie! (Oczywiście, gdy będzie taka konieczność:). Nie wiem, ile czasu spędziłam w konfesjonale, ale ludzie na mnie dziwnie patrzyli, jak wyszłam... Nie wiem, czy dlatego, że długo tam siedziałam, czy może przez łzy, których nadal nie potrafiłam opanować. Przystanęłam z boku, tak by jak najmniej osób mnie widziało, po chwili usiadłam w ławce. Trwało nabożeństwo, starałam się opanować, ale co jakiś czas łzy napływały do oczu. Po nabożeństwie zostałam na Mszy. Przyjęłam Komunię Świętą. Bardzo tego potrzebowałam. Mszę odprawiał inny ksiądz, ale ten, u którego się spowiadałam, również sprawował Eucharystię... A ja nie miałam odwagi podejść do niego, by z jego rąk przyjąć Pana, podeszłam do innego księdza. Niby nie znaczące, ale dostrzegłam w tym wstyd, jaki czułam przed tym księdzem, że zna moje grzechy, taki jak wstyd przed Bogiem. Po Mszy zostałam chwilę, by się pomodlić, niemal wszyscy ludzie już wyszli. Ten ksiądz wyszedł z zakrystii i rozmawiał chwilę z jakąś kobietą, po czym udał się z powrotem w kierunku zakrystii, ale nagle się odwrócił i szedł w moim kierunku. Chciałam na niego nie patrzeć, ale on się zapytał, czy może idę jutro na pielgrzymkę do Piekar Śl. Odpowiedziałam, że raczej tak, a on, że to super, on też idzie i zażartował, że nie wie, czy da radę przejść całą trasę, bo w jego wieku... tak jakby wiedział, że wstyd mi przed nim i chciał pokazać, że on mnie nie ocenia. Wiele mi to dało. Daleko mi do doskonałości, ale wiem, że z Jezusem wszystko mogę a sama nic. Jestem nędznym człowiekiem niegodnym czegokolwiek i tylko Jezus swoim miłosierdziem może uratować moją duszę. Wiele jeszcze muszę się nauczyć, ale mam najlepszego Nauczyciela i pozostaje mi się modlić o to, by już nigdy Go nie zawieść. Jeśli mogę prosić o modlitwę za mnie i moje dążenie do Boga, aby nie ustało, nie było czymś chwilowym powodowanym tylko strachem przed karą za grzechy czy też z chęcią wyproszenia czegokolwiek, a było tylko z czystej miłości do Boga. Przepraszam za chaos w mojej wypowiedzi i za to, że jest tak długa. Gratuluję tym, którzy przeczytali do końca :)
Szczęść Boże! Pragnę podzielić się z wszystkimi moim świadectwem. Jezus Miłosierny zawsze był w moim życiu jak w życiu każdego z nas..., niestety nie zawsze zauważany i doceniany. Zawsze, od dziecka wydawało mi się, że wszystko dzieje się na przekór mi. Mój ojciec jest alkoholikiem odkąd pamiętam, w szkole zawsze byłam wyśmiewana, w domu nigdy się nie przelewało, mój brat obecnie popada w nieciekawe towarzystwo i obawiam się, że może pójść w ślady ojca, grono znajomych było zawsze (i nadal jest) bardzo wąskie. Myślę, że na swój sposób Bóg zawsze był w moim życiu (on zawsze na pewno był przy mnie, niekoniecznie ja przy nim). Rzadko dostrzegałam Jego łaski w moim życiu, miałam wrażenie, że moje modlitwy nie zostają wysłuchane i jestem zbyt grzeszną osobą, by Bóg zechciał cokolwiek dla mnie jeszcze zrobić. W gimnazjum byłam jakby trochę bliżej Boga, chodziłam do kościoła, przyjmowałam sakramenty, zależało mi..., a przynajmniej tak mi się wydawało. W tym czasie dowiedziałam się o Koronce do Bożego Miłosierdzia (od księdza na religii). Zaczęłam się nią często modlić. Moje życie w niczym się nie poprawiało, mimo że bardzo błagałam o to Pana. Poszłam do technikum i jakoś stopniowo niby niezauważalnie zaczęłam się odsuwać. Modliłam się od czasu do czasu, od czasu do czasu chodziłam do kościoła... Niestety, nie przystępowałam już do sakramentów. Kościół i sakramenty święte zaczęłam traktować bardzo symbolicznie, mimo że wiedziałam, że w konfesjonale wyznajemy grzechy przed samym Bogiem i że w Komunii Świętej przychodzi do nas ŻYWY JEZUS - a ja Go tam nie dostrzegałam! Mimo to trwałam tak kilka lat (około 6) wydawało mi się, że i tak jestem bliżej Boga niż inni - jakże łatwo przychodziło oceniać mi w duszy innych, nie widząc swojego zatracenia i obłudy, myślałam, że wyspowiadać to ja się mogę sama przed Bogiem, a przyjąć do serca również mogę Go bez Komunii Świętej, bo Jezusa ma się przecież w sercu przyjmując Go powiedzmy swoją wolą czy jak to nazwać a nie przez hostię, która jest tylko symbolem (och, jakie to złudne i głupie myślenie, wmawianie sobie czegoś chyba dla wygody!). Zaczęły się studia, a następnie ja zaczęłam tracić grunt pod nogami. Wydawało mi się, że nic nie ma sensu, w domu coraz gorzej, ja nie potrafię ułożyć sobie życia, jestem totalnie aspołeczna. Nie chciało mi się żyć, momentami prosiłam Boga, by zabrał moje życie i dał je komuś, kto je doceni i właściwie wykorzysta. Tyle ludzi ginie, choruje, a oni pragną żyć, dać komuś miłość i radość - wszystko to, czego ja nie potrafię. Bywało raz gorzej raz lepiej - z chwilowych nadziei popadałam w totalną rozpacz. Zazwyczaj nie dawałam po sobie na zewnątrz poznać. Zawsze byłam skryta. Potrafiłam z nielicznymi osobami rozmawiać i to tylko o tym, co przyziemne, o tym, co w mojej duszy mówiłam tylko Bogu. Niedawno, bo jakoś w te wakacje zapragnęłam znów zbliżyć się do Boga. Może to wolny czas, że pracuję w domu na niepełny etat i rzadko wychodzę z domu, gdy nie mam zajęć na uczelni, skłoniły mnie ku temu..., a może Bóg się o mnie upomina. Zaczęło mi bardziej zależeć w tym czasie na dwóch moich intencjach, pragnieniach, których spełnienie, jak mi się wydawało, sprawi, że będę szczęśliwa. Ktoś powie: "jak trwoga, to do Boga"... Owszem, tak postępowałam, ale teraz widzę w tym coś więcej, że szczęście jest gdzieś indziej. Zaczęłam niemal codziennie odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia, zależało mi na spełnieniu moich intencji, ale myślę, że nie tylko, że pragnienie Boga również we mnie było. Niestety nie do końca rozumiałam sens tej modlitwy i dziś wiem, że źle się nią posługiwałam. Zaczęłam trochę czytać na temat miłosierdzia i ogólnie o Bogu. Szukałam wskazówek, jak mam żyć, co mam robić, by spełnić w swoim życiu Boży Plan wobec mnie. Bardzo pomocny był dla mnie "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny - dał mi odpowiedź na niektóre pytania, wskazał moje błędy, dał nadzieję i większą ufność w miłosierdzie Boże. Jednak nadal szukałam, pytałam, zaczęłam się troszkę więcej modlić, zastanawiać nad swoim życiem i postępowaniem... Nadal, niestety, pozostawia to wiele do życzenia. Zaczęłam dostrzegać niektóre łaski, które wcześniej wydawały mi się być przekleństwem. Dostrzegłam, jak wiele Bóg dla mnie zrobił (takie moje małe cuda i te większe też np. to, że studiuję - zawsze tego chciałam ale jeszcze w szkole średniej wydawało mi się to nierealne m.in ze względu sytuację finansową, to że uważałam się za osobę, która nie poradzi sobie na studiach itp.) Zrozumiałam na pewno jedno, mianowicie spowiedź i Komunia święta są mi potrzebne natychmiast, bez nich ani rusz! No tak, ale jak ja po kilku latach mam się wyspowiadać, owszem jak wiele ludzi w podobnej do mojej sytuacji bałam się jej, bo wstyd przyznać, jak dawno nie byłam u spowiedzi, jak wiele się nagrzeszyło, co sobie ksiądz pomyśli i tak dalej. Wiem, że wielu ludzi to paraliżuje, ale u mnie nie do końca o to chodziło. A raczej było to wszystko plus mój paraliżujący strach przed kontaktem z kimkolwiek. Dla mnie zwykłe zakupy, wyjście gdziekolwiek, załatwienie spraw urzędowych, to cel niemal nieosiągalny. Boję się nawet odezwać, żeby zapytać o godzinę czy zadzwonić w jakiejś sprawie! Jestem totalnie aspołeczna, myślę, że to wynika z tego, że jestem DDA, ale nie chcę też wszystkiego zwalać na to. W pierwszy piątek sierpnia mimo to zaplanowałam, że pójdę do spowiedzi, przygotowałam się, zapisałam sobie grzechy na kartce (wiem, jak małe dziecko, ale po pierwsze było ich trochę, po drugie bałam się, że w stresie sama z siebie nic nie powiem). No i poszłam do kościoła, serce waliło mi jak oszalałe, uklęknęłam i zaczęłam prosić Boga o odwagę i by zaprowadził mnie choćby siłą do konfesjonału. Niestety, strach był tak paraliżujący, że nie dałam rady, zostałam na Mszy bijąc się z myślami, byłam na siebie zła - tak małej rzeczy dla Jezusa nie potrafię zrobić! Wróciłam do domu. Miałam nadzieję, że znów spróbuję, ale nie byłam co do tego przekonana. Jakoś kilka dni wcześniej koleżanka zaproponowała, byśmy poszły na pielgrzymkę do Piekar Śląskich, zgodziłam się z chęcią. Pomyślałam, że to może być kolejna okazja do spowiedzi. Wiedziałam, że będzie trudno, ale chciałam spróbować. Przeczytałam gdzieś, że jeśli mamy jakiś problem, kłopot, powinniśmy go ofiarować Panu słowami: "Jezu, Ty się tym zajmij", ale tak bezgranicznie Mu ufając nie tylko powiedzieć w duszy i nadal się zastanawiać, co i jak mam zrobić, jak to będzie itp. BEZGRANICZNIE ZAUFAĆ! Nie byłam pewna, czy tak potrafię. Owszem całym sercem ufam, że Jezus może wszystko - dosłownie wszystko, ufam, że Jezus bezgranicznie mnie kocha i nawet dla takiego grzesznika, jak ja, spływa zdrój Jego miłosierdzia. Ale nie ufam sobie, wiedziałam, że swoim strachem mącę tę ufność i Jezus nie może w tedy w pełni zadziałać w mojej duszy. Ale mimo to prosiłam o to, by zaprowadził mnie do konfesjonału, by wybaczył mi grzechy i by odbyło się to wszystko zgodnie z Jego wolą a nie moją, nie tak, jak chcę, ale tak, jak On chce. Wiedziałam, że tylko tak może dość do skutku ta spowiedź. Sama nie zrobiłabym jednego kroku w stronę konfesjonału. No i właśnie dziś, poszłam do kościoła uklęknęłam, zaczęłam się modlić. Strach, jaki ogarnął mnie poprzednim razem, był równie silny, myślałam, że znów się poddam, ale po dłuższej chwili wstałam i podeszłam do konfesjonału, czekałam na swoją kolej z widocznie trzęsącymi się kolanami (miałam wrażenie, że wszyscy zebrani w kościele patrzą na mnie i widzą ten strach), ale myślę sobie, że teraz już nie ma ucieczki. No i przyszła moja kolej, weszłam do konfesjonału, uklęknęłam, zobaczyłam księdza, który wczoraj odprawiał Mszę, na której byłam, a "nie przypadł mi do gustu" (ach, to moje ocenianie ludzi). Zaczęłam... w kościele zaczęło się nabożeństwo, zrobiło się głośniej, organy, śpiew ludzi... Ksiądz mi przerwał i poprosił, bym mówiła głośniej i żebym się tak nie stresowała! On wyglądał na nieco znużonego. Byłam przerażona, zaczęłam od nowa, ale po dwóch słowach niemal nie potrafiłam otworzyć ust, kartka z grzechami stała się niemal niewidoczna, ręce mi się trzęsły, serce waliło jak oszalałe, a łzy napłynęły do oczu. Z długimi przerwami i z płaczem zaczęłam wymieniać swoje grzechy... Ksiądz jakby bardziej się ożywił, był cierpliwy, słuchał, nie poganiał. Gdy na mnie spojrzał czułam wstyd, strach, bezsilność w danej sytuacji. Gdy skończyłam, zaczął rozmawiać ze mną jak z dzieckiem, zadając proste pytania... co mnie skłoniło do spowiedzi, czy wiem, który spośród moich grzechów był największy... Nie potrafiłam wykrztusić słowa..., ale on widząc to, pocieszał, że ważne jest to, że przyszłam, że spróbowałam, sam odpowiadał na zadane mi pytania, moje przerażenie nie malało, chciałam powstrzymać łzy, ale nie potrafiłam, lały się strumieniami. Usłyszałam słowa, które w ostatnim czasie przewijały się co rusz: to w przeczytanych artykułach, "Dzienniczku" Siostry Faustyny, fragmentach Pisma Świętego...Słowa: Jezu, ufam Tobie, to, że Bóg właśnie mówi przez tego księdza, że Jezus prawdziwie ŻYWY przychodzi do nas w Eucharystii, czyli wszystko to, co wiedziałam, co w ostatnim czasie starałam się wyryć w swoim sercu, aby nie zapomnieć, ale jednocześnie to, co tak bardzo ciężko przychodzi mi w praktyce. Pokutą była po prostu modlitwa, częsta eucharystia, adoracja Najświętszego Sakramentu. Ksiądz pocieszył mnie na końcu słowami: Alleluja i do przodu! Głowa do góry i zapraszam ponownie! (Oczywiście, gdy będzie taka konieczność:). Nie wiem, ile czasu spędziłam w konfesjonale, ale ludzie na mnie dziwnie patrzyli, jak wyszłam... Nie wiem, czy dlatego, że długo tam siedziałam, czy może przez łzy, których nadal nie potrafiłam opanować. Przystanęłam z boku, tak by jak najmniej osób mnie widziało, po chwili usiadłam w ławce. Trwało nabożeństwo, starałam się opanować, ale co jakiś czas łzy napływały do oczu. Po nabożeństwie zostałam na Mszy. Przyjęłam Komunię Świętą. Bardzo tego potrzebowałam. Mszę odprawiał inny ksiądz, ale ten, u którego się spowiadałam, również sprawował Eucharystię... A ja nie miałam odwagi podejść do niego, by z jego rąk przyjąć Pana, podeszłam do innego księdza. Niby nie znaczące, ale dostrzegłam w tym wstyd, jaki czułam przed tym księdzem, że zna moje grzechy, taki jak wstyd przed Bogiem. Po Mszy zostałam chwilę, by się pomodlić, niemal wszyscy ludzie już wyszli. Ten ksiądz wyszedł z zakrystii i rozmawiał chwilę z jakąś kobietą, po czym udał się z powrotem w kierunku zakrystii, ale nagle się odwrócił i szedł w moim kierunku. Chciałam na niego nie patrzeć, ale on się zapytał, czy może idę jutro na pielgrzymkę do Piekar Śl. Odpowiedziałam, że raczej tak, a on, że to super, on też idzie i zażartował, że nie wie, czy da radę przejść całą trasę, bo w jego wieku... tak jakby wiedział, że wstyd mi przed nim i chciał pokazać, że on mnie nie ocenia. Wiele mi to dało. Daleko mi do doskonałości, ale wiem, że z Jezusem wszystko mogę a sama nic. Jestem nędznym człowiekiem niegodnym czegokolwiek i tylko Jezus swoim miłosierdziem może uratować moją duszę. Wiele jeszcze muszę się nauczyć, ale mam najlepszego Nauczyciela i pozostaje mi się modlić o to, by już nigdy Go nie zawieść. Jeśli mogę prosić o modlitwę za mnie i moje dążenie do Boga, aby nie ustało, nie było czymś chwilowym powodowanym tylko strachem przed karą za grzechy czy też z chęcią wyproszenia czegokolwiek, a było tylko z czystej miłości do Boga. Przepraszam za chaos w mojej wypowiedzi i za to, że jest tak długa. Gratuluję tym, którzy przeczytali do końca :)
Agnieszka i Robert, 2014-08-13
Dziękujemy Ci, Jezu Miłosierny, za dar życia w postaci naszego synka. Święta Faustynko, wypraszaj dla naszego Jasia Pawełka potrzebne łaski. Jezu, ufam Tobie!
Dziękujemy Ci, Jezu Miłosierny, za dar życia w postaci naszego synka. Święta Faustynko, wypraszaj dla naszego Jasia Pawełka potrzebne łaski. Jezu, ufam Tobie!
Marysia, 2014-08-13
Piszę to świadectwo,by wspomóc tych, którzy boją się iść do spowiedzi. Ku pokrzepieniu serc. Bałam się iść do spowiedzi, mam ponad 30 lat, w życiu zrobiłam tyle złego i wstydziłam się swych grzechów. Strach przed wypowiedzeniem tego wszystkiego w konfesjonale był ogromny. Zatem odkładałam spowiedz z roku na rok, tak minęły chyba z 4 lata. Po pewnym czasie zaczęłam czytać na temat św. Ojca Pio. Cudowny święty! Ukochałam go całym sercem. To chyba on zaprowadził mnie do Boga. Prosiłam go o pomoc, bym nabrała odwagi do spowiedzi świętej. Pewnego dnia, po kolejnym zawodzie życia, poszłam do spowiedzi. Trzęsłam się, serce mi biło jak oszalałe. Podeszłam do konfesjonału. Przed spowiedzią poprosiłam św. Ojca Pio o pomoc. W konfesjonale wypowiedziałam rzeczy, które zrobiłam w życiu, w pewnym momencie głos mój zatrzymał się, nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa, zaczęłam po prostu płakać. To było silniejsze. Poczułam ciężar swych grzechów, ale w miarę, jak ksiądz zaczął do mnie mówić, ciężar zmniejszał się. On nie gardził mną, ale pocieszył i wtedy poczułam, jak Bóg wylewa łaski w moje serce, uczucie nie do opisania. Uczucie lekkości, miłości. Gdy skończyła się spowiedź, odchyliłam się, by zobaczyć księdza, w sumie nie wiem dlaczego, automatycznie, i ku memu zdziwieniu, co zobaczyłam - ksiądz postury Ojca Pio, z brodą, uśmiechnięty, serdeczny. Wiem, że ten Święty uprosił mi u Boga ukochanego dar tej spowiedzi, a ksiądz, który mnie spowiadał, może miał być znakiem, że to właśnie "prezent" i pomoc od Ojca Pio?
Piszę to świadectwo,by wspomóc tych, którzy boją się iść do spowiedzi. Ku pokrzepieniu serc. Bałam się iść do spowiedzi, mam ponad 30 lat, w życiu zrobiłam tyle złego i wstydziłam się swych grzechów. Strach przed wypowiedzeniem tego wszystkiego w konfesjonale był ogromny. Zatem odkładałam spowiedz z roku na rok, tak minęły chyba z 4 lata. Po pewnym czasie zaczęłam czytać na temat św. Ojca Pio. Cudowny święty! Ukochałam go całym sercem. To chyba on zaprowadził mnie do Boga. Prosiłam go o pomoc, bym nabrała odwagi do spowiedzi świętej. Pewnego dnia, po kolejnym zawodzie życia, poszłam do spowiedzi. Trzęsłam się, serce mi biło jak oszalałe. Podeszłam do konfesjonału. Przed spowiedzią poprosiłam św. Ojca Pio o pomoc. W konfesjonale wypowiedziałam rzeczy, które zrobiłam w życiu, w pewnym momencie głos mój zatrzymał się, nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa, zaczęłam po prostu płakać. To było silniejsze. Poczułam ciężar swych grzechów, ale w miarę, jak ksiądz zaczął do mnie mówić, ciężar zmniejszał się. On nie gardził mną, ale pocieszył i wtedy poczułam, jak Bóg wylewa łaski w moje serce, uczucie nie do opisania. Uczucie lekkości, miłości. Gdy skończyła się spowiedź, odchyliłam się, by zobaczyć księdza, w sumie nie wiem dlaczego, automatycznie, i ku memu zdziwieniu, co zobaczyłam - ksiądz postury Ojca Pio, z brodą, uśmiechnięty, serdeczny. Wiem, że ten Święty uprosił mi u Boga ukochanego dar tej spowiedzi, a ksiądz, który mnie spowiadał, może miał być znakiem, że to właśnie "prezent" i pomoc od Ojca Pio?
Kasia, 2014-08-13
Jezu, gdyby nie Ty, pewnie by już mnie na tym świecie nie było. Dziękuję, że jesteś. Proszę, pomóż mi. Kocham Cię. Dziękuję Ci za wszystkie łaski.
Jezu, gdyby nie Ty, pewnie by już mnie na tym świecie nie było. Dziękuję, że jesteś. Proszę, pomóż mi. Kocham Cię. Dziękuję Ci za wszystkie łaski.
marzena, 2014-08-13
Ja również chciałabym podzielić się niejednym swoim świadectwem, jakie otrzymałam od Pana Jezusa. Już jako młoda osoba będąca przed maturą zaczęłam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Wyprosiłam wówczas piątkę z języka rosyjskiego na egzaminie ustnym oraz z języka polskiego, a na dodatek zostałam zwolniona z egzaminu ustnego z języka polskiego. Piszę o tym, bo to były początki łask, które otrzymałam od Chrystusa. Po drodze, idąc dalej, u mamy wykryto złośliwego raka krtani. Ze łzami w oczach przed operacją uklęknęłyśmy z mamą i ciocią przed obrazem JEZU, UFAM TOBIE i gorąco modliłysmy się, żeby operacja się udała i nie było przerzutów. I tak też się stało. Minęło już bardzo dużo lat i nie ma przerzutów, mama bez rurki normalnie z nami rozmawia i wszystkie badania, które musi co jakiś czas robić, są wyśmienite. Sama rok temu prosiłam Pana Jezusa o to, by znalazł mi dobrego lekarza, który usunie mi operacyjnie 9 cm mięśniaka macicy. Pamiętam to jak dziś, wykrwawiałam się strasznie, doszło do tego, że nabawiłam się takiego spadku hemoglobiny, że nawet nie chcieli mnie wziąć na stół. Kolejki na taką operację były straszne. Pewnego dnia idąc do kościoła spotkałam koleżankę z osiedla, która pracuje w szpitalu. Powiedziałam jej wówczas o tym problemie i dwa miesiące później zostałam operowana. Wszystko zagoiło się dobrze i po dwóch miesiącach byłam już w pracy. Kolejnym świadectwem jest fakt, jak Pan Jezus pomaga mi w pracy. Bez Niego w tym świecie nie dałambym rady. Pracuję w banku, gdzie nie liczy się już człowiek, tylko biznes. Jak nie masz pożyczki, to źle pracujesz, jesteś nikim. Tu zaznaczę, że mamy kosmiczne plany i niejedna osoba już nie wytrzymuje. Ze łzami w oczach modliłam się nieustannie do Pana, żeby mi pomógł, przyprowadził do mnie klienta, pomógł wykonać te plany. I tu stawały się cuda, zawsze je wykonywałam. Rzeczy niemożliwe, stały się możliwe. Jestem osobą bardzo wrażliwą, emocjonalnie podchodzę do wszystkiego, strasznie przeżywam, jak mi nic nie wychodzi. Do tego stopnia, że przekładam to na swoją rodzinę. Odbija się to wszystko na mężu i dziecku. Gorąco proszę Jezusa, Boga, Maryję, żeby dalej mi pomagali. Bez Nich nic nikogo nie uchroni. To wszystko, co tu napisałam, to niektóre łaski, które dał mi Pan Jezus, ale jedne z ważniejszych, które pamiętam. Dlatego też choć jestem osobą, która często upada,a potem dzięki niemu powstaje zawsze będę się modlić i wierzyć i ufać.Zawiodłam Pana Boga nie raz, a On ciągle pokazuje mi, że mnie kocha. Jego miłosierdzie jest ogromne i otwarte dla wszystkich grzeszników. Dziękuję Ci, Jezu, zawsze i Ty o tym wiesz, ale tym razem ośmieliłam się napisać swoje świdectwo publicznie. Kocham Cię i wierzę, że mnie i mojej rodziny nie opuścisz, pomimo że jestem zwykłym grzesznikiem. Dziękuję Ci za wszystko, wiesz, że Cię kocham i zawsze tym, którzy staną na mojej drodze życia, będę opowiadać, co dla mnie zrobiłeś.
Ja również chciałabym podzielić się niejednym swoim świadectwem, jakie otrzymałam od Pana Jezusa. Już jako młoda osoba będąca przed maturą zaczęłam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Wyprosiłam wówczas piątkę z języka rosyjskiego na egzaminie ustnym oraz z języka polskiego, a na dodatek zostałam zwolniona z egzaminu ustnego z języka polskiego. Piszę o tym, bo to były początki łask, które otrzymałam od Chrystusa. Po drodze, idąc dalej, u mamy wykryto złośliwego raka krtani. Ze łzami w oczach przed operacją uklęknęłyśmy z mamą i ciocią przed obrazem JEZU, UFAM TOBIE i gorąco modliłysmy się, żeby operacja się udała i nie było przerzutów. I tak też się stało. Minęło już bardzo dużo lat i nie ma przerzutów, mama bez rurki normalnie z nami rozmawia i wszystkie badania, które musi co jakiś czas robić, są wyśmienite. Sama rok temu prosiłam Pana Jezusa o to, by znalazł mi dobrego lekarza, który usunie mi operacyjnie 9 cm mięśniaka macicy. Pamiętam to jak dziś, wykrwawiałam się strasznie, doszło do tego, że nabawiłam się takiego spadku hemoglobiny, że nawet nie chcieli mnie wziąć na stół. Kolejki na taką operację były straszne. Pewnego dnia idąc do kościoła spotkałam koleżankę z osiedla, która pracuje w szpitalu. Powiedziałam jej wówczas o tym problemie i dwa miesiące później zostałam operowana. Wszystko zagoiło się dobrze i po dwóch miesiącach byłam już w pracy. Kolejnym świadectwem jest fakt, jak Pan Jezus pomaga mi w pracy. Bez Niego w tym świecie nie dałambym rady. Pracuję w banku, gdzie nie liczy się już człowiek, tylko biznes. Jak nie masz pożyczki, to źle pracujesz, jesteś nikim. Tu zaznaczę, że mamy kosmiczne plany i niejedna osoba już nie wytrzymuje. Ze łzami w oczach modliłam się nieustannie do Pana, żeby mi pomógł, przyprowadził do mnie klienta, pomógł wykonać te plany. I tu stawały się cuda, zawsze je wykonywałam. Rzeczy niemożliwe, stały się możliwe. Jestem osobą bardzo wrażliwą, emocjonalnie podchodzę do wszystkiego, strasznie przeżywam, jak mi nic nie wychodzi. Do tego stopnia, że przekładam to na swoją rodzinę. Odbija się to wszystko na mężu i dziecku. Gorąco proszę Jezusa, Boga, Maryję, żeby dalej mi pomagali. Bez Nich nic nikogo nie uchroni. To wszystko, co tu napisałam, to niektóre łaski, które dał mi Pan Jezus, ale jedne z ważniejszych, które pamiętam. Dlatego też choć jestem osobą, która często upada,a potem dzięki niemu powstaje zawsze będę się modlić i wierzyć i ufać.Zawiodłam Pana Boga nie raz, a On ciągle pokazuje mi, że mnie kocha. Jego miłosierdzie jest ogromne i otwarte dla wszystkich grzeszników. Dziękuję Ci, Jezu, zawsze i Ty o tym wiesz, ale tym razem ośmieliłam się napisać swoje świdectwo publicznie. Kocham Cię i wierzę, że mnie i mojej rodziny nie opuścisz, pomimo że jestem zwykłym grzesznikiem. Dziękuję Ci za wszystko, wiesz, że Cię kocham i zawsze tym, którzy staną na mojej drodze życia, będę opowiadać, co dla mnie zrobiłeś.
Bogusław, 2014-08-12
Szczęść Boże! Chciałbym podzielić się następującym świadectwem. Sprawa dotyczy Sudanki Meriam Ibrahim. Wiem, że dużo ludzi na całym świecie modliło się o jej uwolnienie. Również wiele organizacji rządowych i pozarządowych środkami dyplomatycznymi i prawnymi walczyło o wolność dla Meriam. W dn.29.05.2014 przeczytałem w Internecie artykuł "Pięć palców Faustyny? Ewy Czaczkowskiej o uzdrowieniu Luciano Boscheto. Pod wpływem tego artykułu postanowiłem modlić się o uwolnienie za wstawiennictwem św. Faustyny skazanej na śmierć Sudanki Meriam Ibrahim. Modliłem się następująca modlitwą: O Jezu, któryś św. Faustynę uczynił wielką czcicielką nieograniczonego miłosierdzia Twego, racz za jej wstawiennictwem, jeśli to jest zgodne z najświętszą wolą Twoją, udzielić mi łaski..., o którą Cię proszę. Ja grzeszny nie jestem godzien Twego miłosierdzia, ale wejrzyj na ducha ofiary i poświęcenia Siostry Faustyny i nagródź jej cnotę, wysłuchując próśb, które za jej przyczyną z ufnością do Ciebie zanoszę. Ojcze nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu... Święta Siostro Faustyno - módl się za nami. Imprimatur Franciszek kard. Macharski Metropolita Krakowski Kraków, 20 styczeń 2000 Modliłem się w formie 9 dniowych nowenn. Pierwsza nowennę rozpocząłem w dn.29.05.2014 prosząc o miłosierdzie, wolność, uniewinnienie i wyjazd z Sudanu dla Meriam. Drugą rozpocząłem 7.06.2014. Trzecią 16.06.2014 w tej samej intencji. Dn.23.06.2014 w ósmym dniu trzeciej nowenny przeczytałem w Internecie, że została uniewinniona, zwolniona i ponownie zatrzymana. 24.06.05 podczas oglądania Apelu Jasnogórskiego na telewizji Trwam poczułem wewnętrzne natchnienie, abym w intencji Meriam Ibrahim odmówił Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Koronkę odmówiłem za Ibrahim, jej męża i dzieci. Oraz drugą Koronkę za tych, co ją więzią, aby ją uwolnili. W dn.26.06.2014 przeczytałem na Twitterze, że nastąpił kolejny zwrot i Meriam została zwolniona z Policji. W dn.25.06.2014 rozpocząłem 4 Nowennę w intencji wyjazdu Meriam z mężem i dziećmi z Sudanu. W dn.4.07.2014 rozpocząłem kolejną 5 nowennę. Podczas tej nowenny w dn. 8.07.2014 odmówiłem Różaniec do św. Józefa w tej samej intencji. 13.07.2014 rozpocząłem kolejną 6 nowennę. W trakcie tej nowenny w tygodniku Niedziela na 20.07.2014 przeczytałem artykuł, że Meriam chce się spotkać z Papieżem Franciszkiem. W dn.22.07.2014 rozpocząłem kolejną - 7 nowennę w intencji spotkania Meriam z papieżem. W dn.24.07.2014 przeczytałem w Internecie, że Meriam Ibrahim z mężem i dziećmi wyjechała do Włoch i spotkała się z papieżem Franciszkiem. Za otrzymaną łaskę podziękowałem św. Faustynie odmawiając jedno Zdrowaś Maryjo. Nowenna zakończyłem 30.07.2014. W dn.31.07.2014 w Naszym Dzienniku ? strona internetowa przeczytałem artykuł ?Zemsta za Meriam?, w którym dr. Tomasz Korczyński pisze, że dziś Meriam jest wolna i bezpieczna, ale rząd Sudanu zakazał budowy nowych kościołów. Świadectwo to przedstawiłem mojemu proboszczowi Leszkowi Czuba. Nie wykluczam, że prześlę je na adres email Ewy Czaczkowskiej, który jest podany w jej książce ?Cuda świętej Faustyny?, którą posiadam. W dn. 9.06.2014 do 11.07.2014 odmawiałem także przez 33 dni modlitwy do Eucharystycznego Serca Jezusa za sudańskiego sędziego, który rozpatrywał apelacje Meriam od wyroku śmierci. Bogusław Matys.
Szczęść Boże! Chciałbym podzielić się następującym świadectwem. Sprawa dotyczy Sudanki Meriam Ibrahim. Wiem, że dużo ludzi na całym świecie modliło się o jej uwolnienie. Również wiele organizacji rządowych i pozarządowych środkami dyplomatycznymi i prawnymi walczyło o wolność dla Meriam. W dn.29.05.2014 przeczytałem w Internecie artykuł "Pięć palców Faustyny? Ewy Czaczkowskiej o uzdrowieniu Luciano Boscheto. Pod wpływem tego artykułu postanowiłem modlić się o uwolnienie za wstawiennictwem św. Faustyny skazanej na śmierć Sudanki Meriam Ibrahim. Modliłem się następująca modlitwą: O Jezu, któryś św. Faustynę uczynił wielką czcicielką nieograniczonego miłosierdzia Twego, racz za jej wstawiennictwem, jeśli to jest zgodne z najświętszą wolą Twoją, udzielić mi łaski..., o którą Cię proszę. Ja grzeszny nie jestem godzien Twego miłosierdzia, ale wejrzyj na ducha ofiary i poświęcenia Siostry Faustyny i nagródź jej cnotę, wysłuchując próśb, które za jej przyczyną z ufnością do Ciebie zanoszę. Ojcze nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu... Święta Siostro Faustyno - módl się za nami. Imprimatur Franciszek kard. Macharski Metropolita Krakowski Kraków, 20 styczeń 2000 Modliłem się w formie 9 dniowych nowenn. Pierwsza nowennę rozpocząłem w dn.29.05.2014 prosząc o miłosierdzie, wolność, uniewinnienie i wyjazd z Sudanu dla Meriam. Drugą rozpocząłem 7.06.2014. Trzecią 16.06.2014 w tej samej intencji. Dn.23.06.2014 w ósmym dniu trzeciej nowenny przeczytałem w Internecie, że została uniewinniona, zwolniona i ponownie zatrzymana. 24.06.05 podczas oglądania Apelu Jasnogórskiego na telewizji Trwam poczułem wewnętrzne natchnienie, abym w intencji Meriam Ibrahim odmówił Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Koronkę odmówiłem za Ibrahim, jej męża i dzieci. Oraz drugą Koronkę za tych, co ją więzią, aby ją uwolnili. W dn.26.06.2014 przeczytałem na Twitterze, że nastąpił kolejny zwrot i Meriam została zwolniona z Policji. W dn.25.06.2014 rozpocząłem 4 Nowennę w intencji wyjazdu Meriam z mężem i dziećmi z Sudanu. W dn.4.07.2014 rozpocząłem kolejną 5 nowennę. Podczas tej nowenny w dn. 8.07.2014 odmówiłem Różaniec do św. Józefa w tej samej intencji. 13.07.2014 rozpocząłem kolejną 6 nowennę. W trakcie tej nowenny w tygodniku Niedziela na 20.07.2014 przeczytałem artykuł, że Meriam chce się spotkać z Papieżem Franciszkiem. W dn.22.07.2014 rozpocząłem kolejną - 7 nowennę w intencji spotkania Meriam z papieżem. W dn.24.07.2014 przeczytałem w Internecie, że Meriam Ibrahim z mężem i dziećmi wyjechała do Włoch i spotkała się z papieżem Franciszkiem. Za otrzymaną łaskę podziękowałem św. Faustynie odmawiając jedno Zdrowaś Maryjo. Nowenna zakończyłem 30.07.2014. W dn.31.07.2014 w Naszym Dzienniku ? strona internetowa przeczytałem artykuł ?Zemsta za Meriam?, w którym dr. Tomasz Korczyński pisze, że dziś Meriam jest wolna i bezpieczna, ale rząd Sudanu zakazał budowy nowych kościołów. Świadectwo to przedstawiłem mojemu proboszczowi Leszkowi Czuba. Nie wykluczam, że prześlę je na adres email Ewy Czaczkowskiej, który jest podany w jej książce ?Cuda świętej Faustyny?, którą posiadam. W dn. 9.06.2014 do 11.07.2014 odmawiałem także przez 33 dni modlitwy do Eucharystycznego Serca Jezusa za sudańskiego sędziego, który rozpatrywał apelacje Meriam od wyroku śmierci. Bogusław Matys.
Marzena, 2014-08-12
W trudnym okresie swojego życia pisałam tu, Jezu, i wołałam o Twoje miłosierdzie. Dziękuję Ci, Kochany Przyjacielu, że poratowałeś mnie, że wyprowadziłeś z poboczów życia na prostą ścieżkę, z ciemności wyprowadziłeś w jasność. Dziękuję, że usłyszałeś moje płaczliwe wołanie. Tobie zawdzięczam mój uśmiech na twarzy, jestem Ci za to wdzięczna.
W trudnym okresie swojego życia pisałam tu, Jezu, i wołałam o Twoje miłosierdzie. Dziękuję Ci, Kochany Przyjacielu, że poratowałeś mnie, że wyprowadziłeś z poboczów życia na prostą ścieżkę, z ciemności wyprowadziłeś w jasność. Dziękuję, że usłyszałeś moje płaczliwe wołanie. Tobie zawdzięczam mój uśmiech na twarzy, jestem Ci za to wdzięczna.
Lidka, 2014-08-10
Ostatnio mam ciężki czas w życiu, smutne rzeczy się dzieją. Chcę powiedzieć, że bez odmawiania różańca i koronki i innych modlitw, to bym zwariowała - zapewne tak by było albo bym chciała komuś krzywdę zrobić. Za mojego wroga zaczęłam się modlić - około roku może odmawiałam dziesiątkę różańca za tę osobę, bo nie chciałam, żeby mnie nienawiść zżarła, więc sie modlilam. Pomyślałam, że modląc się za niego, muszę mu dobrze życzyć. Udało się - jest dobrze.
Ostatnio mam ciężki czas w życiu, smutne rzeczy się dzieją. Chcę powiedzieć, że bez odmawiania różańca i koronki i innych modlitw, to bym zwariowała - zapewne tak by było albo bym chciała komuś krzywdę zrobić. Za mojego wroga zaczęłam się modlić - około roku może odmawiałam dziesiątkę różańca za tę osobę, bo nie chciałam, żeby mnie nienawiść zżarła, więc sie modlilam. Pomyślałam, że modląc się za niego, muszę mu dobrze życzyć. Udało się - jest dobrze.
Agnieszka, 2014-08-08
Kochany Jezu,dziękuję za Twoją obecność, za miłość i pomoc dla mojej mamy i całej mojej rodziny. Jezu, wspomagaj moją mamę w tych ciężkich chwilach. Proszę, bądź nadal dla niej pocieszeniem i nadzieją. Jezu, ufam Tobie. Całym moim sercem ufam Tobie.
Kochany Jezu,dziękuję za Twoją obecność, za miłość i pomoc dla mojej mamy i całej mojej rodziny. Jezu, wspomagaj moją mamę w tych ciężkich chwilach. Proszę, bądź nadal dla niej pocieszeniem i nadzieją. Jezu, ufam Tobie. Całym moim sercem ufam Tobie.
Magdalena, 2014-08-08
Ukochany Panie Jezu! Dzisiaj znowu ofiarowałeś mi tyle łask, że aż cała się raduję! Obcy ludzie, z którymi mam kontakt w pracy nawet to zauważają. Mówią: "Pani jest taka radosna, tyle w pani niesamowitej energii, że aż nie chce się od pani odchodzić!" Siostro Faustynko, czytając Twój "Dzienniczek", nauczyłam się jak choć odrobinę tak kochać Jezusa i całą Trójcę Świętą, jak Ty miłujesz. Nauczyłaś mnie, jak być radosną i zadowoloną nawet wtedy, gdy praca jest trudna, ciężka, pełna nerwowych i niemiłych sytuacji! Jezu ukochany, wysłuchujesz moich próśb NATYCHMIAST, dosłownie jak tylko zakończę modlitwę lub zwrócę się do Ciebie własnymi słowami. Wielbię Cię i kocham całym sercem i duszą moją, chociaż nie jest tak czysta jakbyś sobie tego życzył. Wierzę i ufam Tobie, Jezu, że będziesz ją wybielał stale, bo upadki moje są codziennością. Przepraszam Cię za te obrazy i smutek, który wlewam w Twoje Serce Przenajświętsze swoimi grzechami oraz BŁAGAM o nieustanne MIŁOSIERDZIE Twoje, opiekę nade mną i całą moją rodziną. Bez Ciebie, Panie, NIC nie jesteśmy w stanie zrobić - błądzimy i upadamy. Kochaj nas, Panie, w każdej najmniejszej części sekundy naszego ziemskiego życia i nie opuszczaj NIGDY!!! JEZU, UFAMY TOBIE i powierzamy nasze życia w Twoje ręce!!!
Ukochany Panie Jezu! Dzisiaj znowu ofiarowałeś mi tyle łask, że aż cała się raduję! Obcy ludzie, z którymi mam kontakt w pracy nawet to zauważają. Mówią: "Pani jest taka radosna, tyle w pani niesamowitej energii, że aż nie chce się od pani odchodzić!" Siostro Faustynko, czytając Twój "Dzienniczek", nauczyłam się jak choć odrobinę tak kochać Jezusa i całą Trójcę Świętą, jak Ty miłujesz. Nauczyłaś mnie, jak być radosną i zadowoloną nawet wtedy, gdy praca jest trudna, ciężka, pełna nerwowych i niemiłych sytuacji! Jezu ukochany, wysłuchujesz moich próśb NATYCHMIAST, dosłownie jak tylko zakończę modlitwę lub zwrócę się do Ciebie własnymi słowami. Wielbię Cię i kocham całym sercem i duszą moją, chociaż nie jest tak czysta jakbyś sobie tego życzył. Wierzę i ufam Tobie, Jezu, że będziesz ją wybielał stale, bo upadki moje są codziennością. Przepraszam Cię za te obrazy i smutek, który wlewam w Twoje Serce Przenajświętsze swoimi grzechami oraz BŁAGAM o nieustanne MIŁOSIERDZIE Twoje, opiekę nade mną i całą moją rodziną. Bez Ciebie, Panie, NIC nie jesteśmy w stanie zrobić - błądzimy i upadamy. Kochaj nas, Panie, w każdej najmniejszej części sekundy naszego ziemskiego życia i nie opuszczaj NIGDY!!! JEZU, UFAMY TOBIE i powierzamy nasze życia w Twoje ręce!!!
Monika, 2014-08-05
Jezusie ukochany, Siostro Faustyno, Janie Pawle II dziękuję Wam za wszystkie łaski, za pomoc w każdej ciężkiej chwili, za opiekę i wstawiennictwo!!! Czuwajcie nade mną, całą moją rodziną i nad wszystkimi, którzy tego potrzebują. Miej nas, Ojcze Święty, w opiece.
Jezusie ukochany, Siostro Faustyno, Janie Pawle II dziękuję Wam za wszystkie łaski, za pomoc w każdej ciężkiej chwili, za opiekę i wstawiennictwo!!! Czuwajcie nade mną, całą moją rodziną i nad wszystkimi, którzy tego potrzebują. Miej nas, Ojcze Święty, w opiece.
agnieszka, 2014-08-05
Dziękuję Ci, Jezu, za zdrowego synka Maksymiliana i opiekę. Bogu niech będą dzięki za Matkę Bożą i wszystkich Świętych, których prosiałam o wstawiennictwo, szczególnie św. Józefa, św. Faustynę, sługę Bożą Stanisławę Leszczyńską. Jezu, zaufałam Tobie, nic mnie nie zawstydzi.
Dziękuję Ci, Jezu, za zdrowego synka Maksymiliana i opiekę. Bogu niech będą dzięki za Matkę Bożą i wszystkich Świętych, których prosiałam o wstawiennictwo, szczególnie św. Józefa, św. Faustynę, sługę Bożą Stanisławę Leszczyńską. Jezu, zaufałam Tobie, nic mnie nie zawstydzi.
Gosia, 2014-08-05
Witam! Chciałam dać moje świadectwo, jakie łaski spływają na mnie i na moją rodzinę. Jezus zawsze mi pomaga. Kiedy martwiłam się, że nie umiem znaleźć pracy, modlilam się bardzo, a Pan nasz wysłuchał mnie i dostałam naprawdę dobrą pracę. W rodzinie mojej bardzo się poprawiło, jestem taka szczęśliwa jak nigdy. Kiedy zaczynam się martwić jakimś problemem, zamykam oczy i mówię: Jezu, ufam Tobie, Ty się tym zajmij, i Jezus - jak powiedział - rozwiązuje moje problemy. Podam przykład: bardzo się martwiłam o pierwszą wypłatę. Wiadomo jak dzisiaj jest. Miałam dostać do 15 każdego miesiąca, a był 14 po godzinie 16:00, a wypłaty nie było. Zaczęłam się bać, że nie dostanę, że pracowałam za darmo, ale Jezus mi pomógł. Zamknęłam oczy i powiedziałam: Jezu, Ty się tym zajmij. I nie uwierzycie: było przed 16:40 (sprawdziłam) i wypłata wpłynęła. Jak szłam do tej pracy na rozmowę, odmawiałam Koronkę do Miłosierdzia Bożego i wiedziałam, że Pan mi pomoże. Prosiłam, żeby On się tym zajął i mi pomógł, ponieważ ją dostałam. Dziękuję Ci, Jezu kochany, za to, że jestem. Dziękuję, że mi pomagasz nawet w tych prostych sprawach. PS - poczytajcie sobie także o ks. Dolindo Rouotolo oraz o duszach czyśćcowych, jak one umieją pomagać i wstawiać się za nami, nawet święci się do nich modlili. Święta Katarzyna z Boloni mówiła, że co przez świętych nie mogła uzyskać, otrzymywalam natychmiast, kiedy zwróciłam się do dusz czyscowych. ŚWIĘTA FAUSTYNA dużo się za tę dusze modliła, św Ojciec Pio także oraz inni święci. Jezusa bardzo cieszy, kiedy modlimy się za grzeszników oraz za dusze czyśćcowe, więc nie zapominajmy o innych także.
Witam! Chciałam dać moje świadectwo, jakie łaski spływają na mnie i na moją rodzinę. Jezus zawsze mi pomaga. Kiedy martwiłam się, że nie umiem znaleźć pracy, modlilam się bardzo, a Pan nasz wysłuchał mnie i dostałam naprawdę dobrą pracę. W rodzinie mojej bardzo się poprawiło, jestem taka szczęśliwa jak nigdy. Kiedy zaczynam się martwić jakimś problemem, zamykam oczy i mówię: Jezu, ufam Tobie, Ty się tym zajmij, i Jezus - jak powiedział - rozwiązuje moje problemy. Podam przykład: bardzo się martwiłam o pierwszą wypłatę. Wiadomo jak dzisiaj jest. Miałam dostać do 15 każdego miesiąca, a był 14 po godzinie 16:00, a wypłaty nie było. Zaczęłam się bać, że nie dostanę, że pracowałam za darmo, ale Jezus mi pomógł. Zamknęłam oczy i powiedziałam: Jezu, Ty się tym zajmij. I nie uwierzycie: było przed 16:40 (sprawdziłam) i wypłata wpłynęła. Jak szłam do tej pracy na rozmowę, odmawiałam Koronkę do Miłosierdzia Bożego i wiedziałam, że Pan mi pomoże. Prosiłam, żeby On się tym zajął i mi pomógł, ponieważ ją dostałam. Dziękuję Ci, Jezu kochany, za to, że jestem. Dziękuję, że mi pomagasz nawet w tych prostych sprawach. PS - poczytajcie sobie także o ks. Dolindo Rouotolo oraz o duszach czyśćcowych, jak one umieją pomagać i wstawiać się za nami, nawet święci się do nich modlili. Święta Katarzyna z Boloni mówiła, że co przez świętych nie mogła uzyskać, otrzymywalam natychmiast, kiedy zwróciłam się do dusz czyscowych. ŚWIĘTA FAUSTYNA dużo się za tę dusze modliła, św Ojciec Pio także oraz inni święci. Jezusa bardzo cieszy, kiedy modlimy się za grzeszników oraz za dusze czyśćcowe, więc nie zapominajmy o innych także.
Liliana, 2014-08-05
Jezu Miłosierny i Matko Boża Miłosierna, dziękuję za opiekę. Bądźcie zawsze ze mną i moją rodziną. Liliana.
Jezu Miłosierny i Matko Boża Miłosierna, dziękuję za opiekę. Bądźcie zawsze ze mną i moją rodziną. Liliana.
Edyta, 2014-08-05
Dziękujemy Ci, Matko Miłosierdzia, za Twój płaszcz, pod którym nas chronisz przed sprawiedliwym gniewem Bozym. Kocham Cię z Jezusem.
Dziękujemy Ci, Matko Miłosierdzia, za Twój płaszcz, pod którym nas chronisz przed sprawiedliwym gniewem Bozym. Kocham Cię z Jezusem.
Katarzyna, 2014-08-05
Jezu Ufam Tobie Panie mój, Boże jedyny, dziękuję Ci że mnie kochasz, że kochasz mnie pomimo wszystko z moimi wadami i słabościami. Jezu, Panie mój, jedyny Boże, pomóż mi iść zawsze Twoją drogą, bo Ty, jedyny Boże, Jezu mój, Zbawicielu świata, jesteś jedyną Drogą, Prawdą i Życiem, bądź ze mną zawsze i na zawsze. Amen.
Jezu Ufam Tobie Panie mój, Boże jedyny, dziękuję Ci że mnie kochasz, że kochasz mnie pomimo wszystko z moimi wadami i słabościami. Jezu, Panie mój, jedyny Boże, pomóż mi iść zawsze Twoją drogą, bo Ty, jedyny Boże, Jezu mój, Zbawicielu świata, jesteś jedyną Drogą, Prawdą i Życiem, bądź ze mną zawsze i na zawsze. Amen.
Kasia, 2014-08-04
Pragnę dać świadectwo i podziękować Panu Jezusowi za łaskę odprawiania pierwszych piątków miesiąca nieprzerwanie od Pierwszej Komunii Świętej, obecnie mam 25 lat. Jezu, dziękuję! Kocham Cię!
Pragnę dać świadectwo i podziękować Panu Jezusowi za łaskę odprawiania pierwszych piątków miesiąca nieprzerwanie od Pierwszej Komunii Świętej, obecnie mam 25 lat. Jezu, dziękuję! Kocham Cię!
Katarzyna, 2014-08-04
Panie Jezu, dziękuję Ci za wszystkie łaski, którymi mnie obdarzyłeś... za te, o które prosiłam, ale też za te, których się nawet nie spodziewałam. Wiem,że jesteś obecny w moim życiu, nigdy mnie nie opuszczasz. Proszę, bądź zawsze przy mnie, bym nigdy nie zbłądziła.
Panie Jezu, dziękuję Ci za wszystkie łaski, którymi mnie obdarzyłeś... za te, o które prosiłam, ale też za te, których się nawet nie spodziewałam. Wiem,że jesteś obecny w moim życiu, nigdy mnie nie opuszczasz. Proszę, bądź zawsze przy mnie, bym nigdy nie zbłądziła.
renata, 2014-08-04
Kochany Jezu, dziękuję Ci za tak wiele łask w moim życiu, które nie zawsze dostrzegam. Ty jesteś NAJWSPANIALSZYM przyjacielem. Wiem, że mnie bardzo kochasz i ja ciebie bardzo mocno kocham. Twoja przyjaciółka.
Kochany Jezu, dziękuję Ci za tak wiele łask w moim życiu, które nie zawsze dostrzegam. Ty jesteś NAJWSPANIALSZYM przyjacielem. Wiem, że mnie bardzo kochasz i ja ciebie bardzo mocno kocham. Twoja przyjaciółka.
Małgorzata, 2014-08-02
Dziękuję, wspaniały Boże, za te świadectwa. To najpiękniejsze modlitwy prosto z serc.
Dziękuję, wspaniały Boże, za te świadectwa. To najpiękniejsze modlitwy prosto z serc.
Jan, 2014-08-01
Panie Boże, dziękuję Ci za wszystkich świętych, u których możemy szukać wsparcia i realnej pomocy. Dziękuję za dar wiary. Znów dziękuję Ci, święta Rito za wstawiennictwo u Boga. Dzisiaj, można chyba śmiało uznać, że przynajmniej na dwa miesiące (a to naprawdę długo), skończył się w moim życiu okres wzmożonej pracy i wysiłku. Proszę Cię, Panie Boże o umiejętność dobrego wykorzystania pozostałego czasu wakacji i o dalszy rozwój. Spraw, abym dotrzymał daną obietnicę. Wreszcie, dziękuję po raz ostatni, za zdany egzamin na prawo jazdy.
Panie Boże, dziękuję Ci za wszystkich świętych, u których możemy szukać wsparcia i realnej pomocy. Dziękuję za dar wiary. Znów dziękuję Ci, święta Rito za wstawiennictwo u Boga. Dzisiaj, można chyba śmiało uznać, że przynajmniej na dwa miesiące (a to naprawdę długo), skończył się w moim życiu okres wzmożonej pracy i wysiłku. Proszę Cię, Panie Boże o umiejętność dobrego wykorzystania pozostałego czasu wakacji i o dalszy rozwój. Spraw, abym dotrzymał daną obietnicę. Wreszcie, dziękuję po raz ostatni, za zdany egzamin na prawo jazdy.
Ewa, 2014-08-01
Miłosierny Jezu, dziękuję Ci za wszystko, co dla mnie robisz i mojej rodziny. Dziękuję za wspaniałe wakacje i proszę o dalszą opiekę oraz błogosławieństwo w pracy i dla całej rodziny. Siostro Faustyno, tobie rownież dziękuję za wszystko i proszę bądź przy mnie....
Miłosierny Jezu, dziękuję Ci za wszystko, co dla mnie robisz i mojej rodziny. Dziękuję za wspaniałe wakacje i proszę o dalszą opiekę oraz błogosławieństwo w pracy i dla całej rodziny. Siostro Faustyno, tobie rownież dziękuję za wszystko i proszę bądź przy mnie....
Mariusz, 2014-08-01
Panie nasz, Miłosierny, Twe miłosierdzie jest tak nie zgłębione, że żaden umysł ludzki tego nie pojmie. Dziękuję Ci za to, że mnie wyprowadzasz z tej trudnej sytuacji w moim zyciu i jesteś przy mnie. Tak pragnę jechać do Twojego Sanktuarium, paść Ci do stóp. Spraw, aby to było możliwe o Panie nasz, Miłosierny.
Panie nasz, Miłosierny, Twe miłosierdzie jest tak nie zgłębione, że żaden umysł ludzki tego nie pojmie. Dziękuję Ci za to, że mnie wyprowadzasz z tej trudnej sytuacji w moim zyciu i jesteś przy mnie. Tak pragnę jechać do Twojego Sanktuarium, paść Ci do stóp. Spraw, aby to było możliwe o Panie nasz, Miłosierny.
Mariusz, 2014-08-01
Panie Miłosierny, dziękuję Ci za karzdy dzień, bo wiem, że jestes przy mnie, czuję Twą obecność w każdej chwili mego życia.
Panie Miłosierny, dziękuję Ci za karzdy dzień, bo wiem, że jestes przy mnie, czuję Twą obecność w każdej chwili mego życia.
Na Zawsze Twoja, 2014-07-31
Jezu, dziękuję Ci, że zawsze wysłuchujesz moich modlitw, dziękuję za dobre wyniki badań, dziękuję za wszystkie łaski, jakimi obdarzasz mnie i moich bliskich! Kocham Cię... na zawsze!
Jezu, dziękuję Ci, że zawsze wysłuchujesz moich modlitw, dziękuję za dobre wyniki badań, dziękuję za wszystkie łaski, jakimi obdarzasz mnie i moich bliskich! Kocham Cię... na zawsze!
daneczka, 2014-07-31
Chwała Bożemu Miłosierdziu! Jezu, dziękuję Ci za deszcz. Właśnie jest godzina 14:55. Pada deszcz spokojny, bez nawałnic. Dziękuję Ci, kochany Jezu. Twoja na zawsze Daneczka.
Chwała Bożemu Miłosierdziu! Jezu, dziękuję Ci za deszcz. Właśnie jest godzina 14:55. Pada deszcz spokojny, bez nawałnic. Dziękuję Ci, kochany Jezu. Twoja na zawsze Daneczka.
Daniel, 2014-07-30
Dziękuję Ci, Jezu, że mnie nie opuszczasz mimo moich grzechów, za które Cię przepraszam. Proszę, uwolnij od grzechów cały świat najszybciej jak to możliwe.
Dziękuję Ci, Jezu, że mnie nie opuszczasz mimo moich grzechów, za które Cię przepraszam. Proszę, uwolnij od grzechów cały świat najszybciej jak to możliwe.
Jan, 2014-07-28
Dziękuję za zdanie egzaminu, którego się obawiałem. Szczególne podziękowanie kieruję do świętej Rity, która nigdy nie odmawia mi pomocy, zawsze wypraszając łaski u Pana Boga. Dziękuję swoim świętym patronom: świętemu Janowi i świętemu Filipowi oraz świętemu Antoniemu i świętej Faustynie. Panie Boże, proszę Cię o pomyślny przebieg i zdanie egzaminu, który czeka mnie w piątek, obdarz mnie darami Ducha Świętego także w codziennej walce z trudnościami, jakie napotykam w swoim życiu.
Dziękuję za zdanie egzaminu, którego się obawiałem. Szczególne podziękowanie kieruję do świętej Rity, która nigdy nie odmawia mi pomocy, zawsze wypraszając łaski u Pana Boga. Dziękuję swoim świętym patronom: świętemu Janowi i świętemu Filipowi oraz świętemu Antoniemu i świętej Faustynie. Panie Boże, proszę Cię o pomyślny przebieg i zdanie egzaminu, który czeka mnie w piątek, obdarz mnie darami Ducha Świętego także w codziennej walce z trudnościami, jakie napotykam w swoim życiu.
Aga, 2014-07-28
Miałam dziś same zielone światła w drodze na Mszę przed pracą. Wiem, Panie, że to Ty bardziej się starałeś, abym dziś dotarła na Mszę niż ja sama. Chwała Panu, że jest z nami ZAWSZE!!!
Miałam dziś same zielone światła w drodze na Mszę przed pracą. Wiem, Panie, że to Ty bardziej się starałeś, abym dziś dotarła na Mszę niż ja sama. Chwała Panu, że jest z nami ZAWSZE!!!
Ula, 2014-07-28
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za to, że jesteś przy mnie zawsze, we wszystkich moich cierpieniach, bojaźni. Dziękuję, że przypominasz mi o Sobie, gdy zapominam lub spycham Cię na drugi plan mojego życia. Dziękuję Ci, Panie, za to, że przelałeś za mnie Twoją świętą Krew, za Twoje Przenajświętsze Rany i Serce przebite dla mnie, dla nas, dla wszystkich. Panie, proszę Cię, dodaj mi odwagi, bym zawsze szła Twoimi drogami, pomóż świadczyć o Tobie. Przyjmij moje serce na zawsze i zanurz je w miłosierdziu Twoim. Twoja kochająca córka. JEZU, UFAM TOBIE!
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za to, że jesteś przy mnie zawsze, we wszystkich moich cierpieniach, bojaźni. Dziękuję, że przypominasz mi o Sobie, gdy zapominam lub spycham Cię na drugi plan mojego życia. Dziękuję Ci, Panie, za to, że przelałeś za mnie Twoją świętą Krew, za Twoje Przenajświętsze Rany i Serce przebite dla mnie, dla nas, dla wszystkich. Panie, proszę Cię, dodaj mi odwagi, bym zawsze szła Twoimi drogami, pomóż świadczyć o Tobie. Przyjmij moje serce na zawsze i zanurz je w miłosierdziu Twoim. Twoja kochająca córka. JEZU, UFAM TOBIE!
daneczka, 2014-07-26
JEZU, UFAM TOBIE! JEZU DZIĘKUJĘ CI, ŻE MOGŁAM W TYM TYGODNIU UCZESTNICZYĆ W EUCHARYSTII. W ŚRODĘ KIEDY BYŁA NOWENNA DO MATKI BOŻEJ NIEUSTAJĄCEJ POMOCY, W PIĄTEK ORAZ DZISIAJ W SOBOTĘ. DZISIAJ JUŻ MYŚLAŁAM , ŻE NIE ZDĄŻĘ SIĘ WYROBIĆ NA PORANNĄ MSZĘ ŚWIĘTĄ ALE WSZYSTKO DOBRZE SIĘ UŁOŻYŁO DZIĘKI TWOJEJ POMOCY JEZU MÓJ KOCHANY. MOGŁAM UCZESTNICZYĆ I WIELBIĆ BOGA ZA JEGO NIESKOŃCZONE MIŁOSIERDZIE I DZIĘKOWAĆ ZA ŁASKI, KTÓRE NA NAS ZSYŁA. DZIĘKUJĘ CI JEZU, ŻE ZDEJMUJESZ ZE MNIE CIĘŻAR, KTÓRY CI ZANOSZĘ NA KAŻDĄ EUCHARYSTIĘ. NIE ROZUMIAŁAM DLACZEGO TAK POTRZEBUJĘ CZĘSTEGO NAWIEDZANIA CIEBIE W EUCHARYSTII. MYŚLAŁAM, ŻE TO TYLKO MIŁOŚĆ JAKĄ MAM DO CIEBIE MNIE TAM PROWADZI. TERAZ WIEM JUŻ NA PEWNO, ŻE NIE TYLKO MIŁOŚĆ ALE I POTRZEBA ZRZUCENIA Z SIEBIE CIĘŻARU JAKI DŻWIGA MOJE SERCE I MOJA DUSZA. TY KOCHANY JEZU ZDEJMUJESZ ZE MNIE CAŁY TEN CIĘŻAR WZMACNIASZ MOJE SIŁY DAJESZ MI NADZIEJĘ NA LEPSZY DZIEŃ. WIEM WTEDY NA PEWNO, ŻE ZA MNIE UKŁADASZ WSZYSTKIE MOJE SPRAWY, ŻE MOGĘ LICZYĆ NA TWOJA POMOC. DZIĘKUJĘ CI ZA TO JEZU, DZIĘKUJĘ CI ZA TO, ŻE MI POMAGASZ, ŻE MNIE WYSŁUCHUJESZ. WIEM , ŻE WSZYSTKO O CZYM Z TOBĄ ROZMAWIAM JEST WYSŁUCHANE I CHOCIAŻ CZASEM NIE ROZUMIEM TWOJEJ DECYZJI Z BIEGIEM CZASU PRZEKONUJĘ SIĘ, ŻE MIAŁEŚ RACJĘ , DOBRO ZWYCIĘŻA NAD ZŁEM I PRAWDA ZAWSZE WYCHODZI NA JAW. DZIĘKUJĘ CI ZA TO JEZU, ŻE MOGŁAM CI TAK BARDZO ZAUFAĆ, ŻE DAŁEŚ MI TAKĄ WIARĘ I SIŁĘ, ŻE MNIE WZMACNIASZ W CZASIE MOJEJ OBECNOŚCI NA EUCHARYSTII, ŻE KARMISZ MNIE SWOIM CIAŁEM, ŻE KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ, KTÓRĄ PRZYJMUJĘ MOGĘ OFIAROWAĆ ZA INNYCH, KTÓRYM BARDZIEJ JEST POTRZEBNA .DZIĘKUJĘ CI ŚW.FAUSTYNO ZA TO, ŻE MNĄ SIĘ OPIEKUJESZ, ZA TO, ŻE MODLISZ SIĘ ZE MNĄ, GDY JA NIE MOGĘ SIĘ SKUPIĆ NA MODLITWIE. DZIĘKUJĘ CI ŚW. JANIE PAWLE II ORĘDOWNIKU W TRUDNYCH SPRAWACH DO BOGA. DZIĘKUJĘ CI, ŻE ZAUFAŁAM I ZOSTAŁAM WYSŁUCHANA. DZIĘKUJĘ CI JEZU, ŻE MNIE CHRONISZ PRZED ZŁYMI LUDŻMI, KTÓRYM NIE PODOBA SIĘ MOJE CZĘSTE UCZESTNICTWO W EUCHARYSTII, PRZEZ KTÓRYCH CIERPI MOJA RODZINA. JEZU, Z MIŁOŚCI DO CIEBIE MOGĘ PONOSIĆ OFIARĘ DLA CIEBIE NA ZBAWIENIE MOJEJ I INNYCH DUSZ, ALE PROSZĘ CIĘ MOJA RODZINA NIE JEST TAK SILNA, OCHROŃ JĄ PRZED ZŁEM, ABY NIE CIERPIELI. MIŁOSIERNY JEZU, PROSZĘ CIĘ O TO. AMEN.
JEZU, UFAM TOBIE! JEZU DZIĘKUJĘ CI, ŻE MOGŁAM W TYM TYGODNIU UCZESTNICZYĆ W EUCHARYSTII. W ŚRODĘ KIEDY BYŁA NOWENNA DO MATKI BOŻEJ NIEUSTAJĄCEJ POMOCY, W PIĄTEK ORAZ DZISIAJ W SOBOTĘ. DZISIAJ JUŻ MYŚLAŁAM , ŻE NIE ZDĄŻĘ SIĘ WYROBIĆ NA PORANNĄ MSZĘ ŚWIĘTĄ ALE WSZYSTKO DOBRZE SIĘ UŁOŻYŁO DZIĘKI TWOJEJ POMOCY JEZU MÓJ KOCHANY. MOGŁAM UCZESTNICZYĆ I WIELBIĆ BOGA ZA JEGO NIESKOŃCZONE MIŁOSIERDZIE I DZIĘKOWAĆ ZA ŁASKI, KTÓRE NA NAS ZSYŁA. DZIĘKUJĘ CI JEZU, ŻE ZDEJMUJESZ ZE MNIE CIĘŻAR, KTÓRY CI ZANOSZĘ NA KAŻDĄ EUCHARYSTIĘ. NIE ROZUMIAŁAM DLACZEGO TAK POTRZEBUJĘ CZĘSTEGO NAWIEDZANIA CIEBIE W EUCHARYSTII. MYŚLAŁAM, ŻE TO TYLKO MIŁOŚĆ JAKĄ MAM DO CIEBIE MNIE TAM PROWADZI. TERAZ WIEM JUŻ NA PEWNO, ŻE NIE TYLKO MIŁOŚĆ ALE I POTRZEBA ZRZUCENIA Z SIEBIE CIĘŻARU JAKI DŻWIGA MOJE SERCE I MOJA DUSZA. TY KOCHANY JEZU ZDEJMUJESZ ZE MNIE CAŁY TEN CIĘŻAR WZMACNIASZ MOJE SIŁY DAJESZ MI NADZIEJĘ NA LEPSZY DZIEŃ. WIEM WTEDY NA PEWNO, ŻE ZA MNIE UKŁADASZ WSZYSTKIE MOJE SPRAWY, ŻE MOGĘ LICZYĆ NA TWOJA POMOC. DZIĘKUJĘ CI ZA TO JEZU, DZIĘKUJĘ CI ZA TO, ŻE MI POMAGASZ, ŻE MNIE WYSŁUCHUJESZ. WIEM , ŻE WSZYSTKO O CZYM Z TOBĄ ROZMAWIAM JEST WYSŁUCHANE I CHOCIAŻ CZASEM NIE ROZUMIEM TWOJEJ DECYZJI Z BIEGIEM CZASU PRZEKONUJĘ SIĘ, ŻE MIAŁEŚ RACJĘ , DOBRO ZWYCIĘŻA NAD ZŁEM I PRAWDA ZAWSZE WYCHODZI NA JAW. DZIĘKUJĘ CI ZA TO JEZU, ŻE MOGŁAM CI TAK BARDZO ZAUFAĆ, ŻE DAŁEŚ MI TAKĄ WIARĘ I SIŁĘ, ŻE MNIE WZMACNIASZ W CZASIE MOJEJ OBECNOŚCI NA EUCHARYSTII, ŻE KARMISZ MNIE SWOIM CIAŁEM, ŻE KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ, KTÓRĄ PRZYJMUJĘ MOGĘ OFIAROWAĆ ZA INNYCH, KTÓRYM BARDZIEJ JEST POTRZEBNA .DZIĘKUJĘ CI ŚW.FAUSTYNO ZA TO, ŻE MNĄ SIĘ OPIEKUJESZ, ZA TO, ŻE MODLISZ SIĘ ZE MNĄ, GDY JA NIE MOGĘ SIĘ SKUPIĆ NA MODLITWIE. DZIĘKUJĘ CI ŚW. JANIE PAWLE II ORĘDOWNIKU W TRUDNYCH SPRAWACH DO BOGA. DZIĘKUJĘ CI, ŻE ZAUFAŁAM I ZOSTAŁAM WYSŁUCHANA. DZIĘKUJĘ CI JEZU, ŻE MNIE CHRONISZ PRZED ZŁYMI LUDŻMI, KTÓRYM NIE PODOBA SIĘ MOJE CZĘSTE UCZESTNICTWO W EUCHARYSTII, PRZEZ KTÓRYCH CIERPI MOJA RODZINA. JEZU, Z MIŁOŚCI DO CIEBIE MOGĘ PONOSIĆ OFIARĘ DLA CIEBIE NA ZBAWIENIE MOJEJ I INNYCH DUSZ, ALE PROSZĘ CIĘ MOJA RODZINA NIE JEST TAK SILNA, OCHROŃ JĄ PRZED ZŁEM, ABY NIE CIERPIELI. MIŁOSIERNY JEZU, PROSZĘ CIĘ O TO. AMEN.
Kasia, 2014-07-23
Jezus Miłosierny, pomógł mi gdy tiki nerwowe znacznie uprzykrzały mi życie i upokarzały. Choć kiedyś były bardzo częste, obecnie pojawiają się już tylko sporadycznie i za to dziękuję!
Jezus Miłosierny, pomógł mi gdy tiki nerwowe znacznie uprzykrzały mi życie i upokarzały. Choć kiedyś były bardzo częste, obecnie pojawiają się już tylko sporadycznie i za to dziękuję!
Kinga , 2014-07-22
Dziękuję z całego serca dziękuję Jezusowi, On jest samym Miłosierdziem i Miłością, wspanialszą niż mogłam sobie to wyobrazić. Bardzo chcę napisać to świadectwo. Od Świąt Wielkanocnych myślałam o spowiedzi generalnej, chciałam zrzucić z siebie cały ten ciężar, który nosiłam w sobie przez tyle lat i który nie dawał mi spokoju. Tylko że się bałam, był to strach przed reakcją na to, co miałam do powiedzenia i to mnie powstrzymywało. Poza tym nie wyobrażałam sobie, że pewne rzeczy mogły by mi przejść przez gardło i mogłabym je komuś powiedzieć. Pewnego sobotniego majowego wieczoru znalazłam w internecie fragmenty "Dzienniczka" św Siostry Faustyny "Rozmowa Miłosiernego Boga z duszą grzeszna i duszą w rozpaczy". Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak płakałam, czułam się tak, jakby Jezus te słowa kierował do mnie, coś we mnie wtedy pękło. Pomyślałam, że On mnie wzywa swoją Miłością i Dobrocią! Byłam tak bardzo oszołomiona i wzruszona. Wiedziałam już, że nie mogę dłużej odkładać sakramentu pojednania, że nie chcę dłużej Go ranić sprawiać bólu swoimi grzechami. Tylko że strach wrócił ze zdwojoną siłą. Od tamtego wieczoru ciągle miałam w sobie takie przekonanie, że nie dam rady, że nie potrafię. Ale codziennie odmawiałam Koronkę do Miłosierdzia w głębi serca, mając nadzieję, że Bóg postawi na mojej drodze dobrego spowiednika. Jestem osobą nieśmiałą i skrytą nie lubię zwierzania i ciągle sobie wyobrażałam, jak mi się to "dostanie" i odejdę od konfesjonału zapłakana i przestraszona. Tak płynęły dni. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że Bóg mógł mnie postawić w zupełnie innej sytuacji, że mogło mnie spotkać jakieś nieszczęście, a ja pobiegłabym do spowiedzi na nic patrząc, żeby tylko gorzej nie było. Ale On tak delikatnie i spokojnie pukał do mojego serca, a ja się jeszcze wahałam. Nie jeśli ma być tak źle, to i tak będzie, ale przynajmniej będę wiedziała dlaczego, z powodu moich grzechów - pomyślałam. Dziwnym trafem tego samego dnia matka poprosiła mnie, żebym coś załatwiła w Częstochowie. Następnego dnia, gdy zbliżałam się do Sanktuarium Jasnogórskiego nie byłam ani zdenerwowana, ani wystraszona. Przez wiele dni modliłam się w intencji tej generalnej spowiedzi, ale czegoś takiego się nie spodziewałam:)Doświadczyłam tyle zrozumienia, miłości, wybaczenia, mądrości... Byłam w całkowitym szoku. Oddałam Jezusowi cały swój ból, lęk, słabość, a w zamian otrzymałam tyle, tyle łask. Otrzymałam przebaczenie i rozgrzeszenie, "drogowskazy " na przyszłość. To był dla mnie nowy początek, nowy start. Gdy pomyślę o swoich wcześniejszych obawach, to aż chce mi się śmiać. Zaufałam Mu w głębi serca, myślałam, że mi pomoże, że okaże swoją łaskę, chociażby niewielką. A otrzymałam... tak dużo. Nie rozumiem kompletnie tej blokady, którą miałam w sobie. Ale nie pierwszy raz przekonałam się, ile może zdziałać zaufanie i wiara w Jego miłosierdzie. Taką lekcję chce się pamiętać i nosić w sercu. Dziękuję Ci, Jezu.
Dziękuję z całego serca dziękuję Jezusowi, On jest samym Miłosierdziem i Miłością, wspanialszą niż mogłam sobie to wyobrazić. Bardzo chcę napisać to świadectwo. Od Świąt Wielkanocnych myślałam o spowiedzi generalnej, chciałam zrzucić z siebie cały ten ciężar, który nosiłam w sobie przez tyle lat i który nie dawał mi spokoju. Tylko że się bałam, był to strach przed reakcją na to, co miałam do powiedzenia i to mnie powstrzymywało. Poza tym nie wyobrażałam sobie, że pewne rzeczy mogły by mi przejść przez gardło i mogłabym je komuś powiedzieć. Pewnego sobotniego majowego wieczoru znalazłam w internecie fragmenty "Dzienniczka" św Siostry Faustyny "Rozmowa Miłosiernego Boga z duszą grzeszna i duszą w rozpaczy". Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak płakałam, czułam się tak, jakby Jezus te słowa kierował do mnie, coś we mnie wtedy pękło. Pomyślałam, że On mnie wzywa swoją Miłością i Dobrocią! Byłam tak bardzo oszołomiona i wzruszona. Wiedziałam już, że nie mogę dłużej odkładać sakramentu pojednania, że nie chcę dłużej Go ranić sprawiać bólu swoimi grzechami. Tylko że strach wrócił ze zdwojoną siłą. Od tamtego wieczoru ciągle miałam w sobie takie przekonanie, że nie dam rady, że nie potrafię. Ale codziennie odmawiałam Koronkę do Miłosierdzia w głębi serca, mając nadzieję, że Bóg postawi na mojej drodze dobrego spowiednika. Jestem osobą nieśmiałą i skrytą nie lubię zwierzania i ciągle sobie wyobrażałam, jak mi się to "dostanie" i odejdę od konfesjonału zapłakana i przestraszona. Tak płynęły dni. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że Bóg mógł mnie postawić w zupełnie innej sytuacji, że mogło mnie spotkać jakieś nieszczęście, a ja pobiegłabym do spowiedzi na nic patrząc, żeby tylko gorzej nie było. Ale On tak delikatnie i spokojnie pukał do mojego serca, a ja się jeszcze wahałam. Nie jeśli ma być tak źle, to i tak będzie, ale przynajmniej będę wiedziała dlaczego, z powodu moich grzechów - pomyślałam. Dziwnym trafem tego samego dnia matka poprosiła mnie, żebym coś załatwiła w Częstochowie. Następnego dnia, gdy zbliżałam się do Sanktuarium Jasnogórskiego nie byłam ani zdenerwowana, ani wystraszona. Przez wiele dni modliłam się w intencji tej generalnej spowiedzi, ale czegoś takiego się nie spodziewałam:)Doświadczyłam tyle zrozumienia, miłości, wybaczenia, mądrości... Byłam w całkowitym szoku. Oddałam Jezusowi cały swój ból, lęk, słabość, a w zamian otrzymałam tyle, tyle łask. Otrzymałam przebaczenie i rozgrzeszenie, "drogowskazy " na przyszłość. To był dla mnie nowy początek, nowy start. Gdy pomyślę o swoich wcześniejszych obawach, to aż chce mi się śmiać. Zaufałam Mu w głębi serca, myślałam, że mi pomoże, że okaże swoją łaskę, chociażby niewielką. A otrzymałam... tak dużo. Nie rozumiem kompletnie tej blokady, którą miałam w sobie. Ale nie pierwszy raz przekonałam się, ile może zdziałać zaufanie i wiara w Jego miłosierdzie. Taką lekcję chce się pamiętać i nosić w sercu. Dziękuję Ci, Jezu.
halina, 2014-07-22
Jezu miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie łaski, jakimi mnie i moją rodzinę obdarzasz każdego dnia. Długo musiałeś czekać na mnie, abym zrozumiała, że jedyną moją miłością jesteś Ty, JEZU, zA co Ci jestem bardzo wdzięczna. Dziękuję za cuda małe i duże, o które Cię błagałam. Kocham Cię, Jezu!
Jezu miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie łaski, jakimi mnie i moją rodzinę obdarzasz każdego dnia. Długo musiałeś czekać na mnie, abym zrozumiała, że jedyną moją miłością jesteś Ty, JEZU, zA co Ci jestem bardzo wdzięczna. Dziękuję za cuda małe i duże, o które Cię błagałam. Kocham Cię, Jezu!
Katarzyna, 2014-07-21
Bądź uwielbiony, Panie, za łaski, którymi nas obdarzasz! Przepraszam Cię, Panie Jezu, za swoje grzechy i dziękuję ze wszelkie dobro i błogosławieństwo, które otrzymałam. Dziękuję za Twoją nieskończoną miłosierną miłość. Proszę Cię, Jezu Miłosierny, o pomoc i wsparcie w trudnych chwilach, o błogosławieństwo dla całej rodziny. Panie, Ty wiesz, co noszę w swoim sercu, to wszystko polecam Twojemu miłosierdziu. Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij!!!
Bądź uwielbiony, Panie, za łaski, którymi nas obdarzasz! Przepraszam Cię, Panie Jezu, za swoje grzechy i dziękuję ze wszelkie dobro i błogosławieństwo, które otrzymałam. Dziękuję za Twoją nieskończoną miłosierną miłość. Proszę Cię, Jezu Miłosierny, o pomoc i wsparcie w trudnych chwilach, o błogosławieństwo dla całej rodziny. Panie, Ty wiesz, co noszę w swoim sercu, to wszystko polecam Twojemu miłosierdziu. Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij!!!
Janusz, 2014-07-20
8 lipca bieżącego roku wyjechaliśmy na trzy dniową wycieczkę do Wilna. Organizatorem był ksiądz proboszcz. Pierwszego dnia zwiedzaliśmy między innymi dom, w którym przebywała Siostra Faustyna. Zgromadziliśmy się na małej świetlicy, nasz ksiądz proboszcz zaproponował, żeby unieść wysoko ręce i modlić się głośno słowami: JEZU, UFAM TOBIE. Ja, stojąc z boku z żoną wyjąłem telefon i zrobiłem dwa zdjęcia. Po przyjechaniu do domu, kiedy wszystkie zdjęcia przeniosłem na komputer ku mojemu żdziwieniu na jednym z dwóch zdjęć zrobionych ukazały się promienie: jeden blado czerwony, drugi blado niebieski. Są tak piękne, że nie ma piękniejszych na żadnym obrazie. Poszedłem z tym do naszego księdza proboszcza. Kiedy ksiądz zobaczył to zdjęcie, stwierdził, że to cud. Ja też nie mam żadnych obiekcji. NASZ PAN JEZUS ZNÓW WOŁA DO NAS: JA JESTEM. CHWAŁA PANU. Nie wiem, w jaki sposób pokażę zdjęcia, ale wszystko zrobię, aby je udostępnić. Na zakończenie pragnę wyjaśnić, że nie było żadnego fotomontażu. Mam czyste sumienie. KOCHAM JEZUSA I UFAM MU.
8 lipca bieżącego roku wyjechaliśmy na trzy dniową wycieczkę do Wilna. Organizatorem był ksiądz proboszcz. Pierwszego dnia zwiedzaliśmy między innymi dom, w którym przebywała Siostra Faustyna. Zgromadziliśmy się na małej świetlicy, nasz ksiądz proboszcz zaproponował, żeby unieść wysoko ręce i modlić się głośno słowami: JEZU, UFAM TOBIE. Ja, stojąc z boku z żoną wyjąłem telefon i zrobiłem dwa zdjęcia. Po przyjechaniu do domu, kiedy wszystkie zdjęcia przeniosłem na komputer ku mojemu żdziwieniu na jednym z dwóch zdjęć zrobionych ukazały się promienie: jeden blado czerwony, drugi blado niebieski. Są tak piękne, że nie ma piękniejszych na żadnym obrazie. Poszedłem z tym do naszego księdza proboszcza. Kiedy ksiądz zobaczył to zdjęcie, stwierdził, że to cud. Ja też nie mam żadnych obiekcji. NASZ PAN JEZUS ZNÓW WOŁA DO NAS: JA JESTEM. CHWAŁA PANU. Nie wiem, w jaki sposób pokażę zdjęcia, ale wszystko zrobię, aby je udostępnić. Na zakończenie pragnę wyjaśnić, że nie było żadnego fotomontażu. Mam czyste sumienie. KOCHAM JEZUSA I UFAM MU.
Andrzej, 2014-07-17
Drogi Bożego Miłosierdzia mają różne oblicza... Wędrowałem do tego miejsca niczym wiatr ku swemu przeznaczeniu. W dniu 23 sierpnia 2012 roku zobaczyłem dziewczynę w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, która modliła się i płakała przed obrazem Jezusa Miłosiernego i przed relikwiami Siostry Faustyny. Widziałem, jak bardzo pragnęła przekazać swą modlitwę Bogu. Wzruszyła mnie dogłębnie i z pewnością wzruszyła Boga. Modliła się i płakała na przemian. Prosiła Boga o coś... nie wiem o co, ale prosiła bardzo! Zachwyciłem się taką postawą, takim sposobem obcowania z Bogiem, bez względu na wszystko i wszystkich... Dołączyłem swe modlitwy do jej modlitw, prosiłem Boga o wsparcie, prosiłem Go, by ją wysłuchał... Zapomniałem przy tym o własnych intencjach - one były mniej ważne, odsunąłem je na dalszy plan. Liczyła się tylko ta dziewczyna i jej modlitwa przeplatana łzami. Mój Boże!!! Chciałbym ją kiedyś poznać! Czy kiedykolwiek spotkamy się? Jeśli czytasz te słowa nieznajoma dziewczyno, to odpowiedz na nie... Proszę Cię!!! Błagam !!! Chcę Cię poznać, pocieszyć, opowiedzieć Ci... Nie wiem, jak masz na imię ani skąd jesteś, nie wiem, kim jesteś ani co porabiasz, ale wiem, że w tamtych okolicznościach Bóg mi Ciebie zesłał i miałem to szczęście ujrzeć Ciebie... Powinniśmy się spotkać bez względu na wszystko i ... jeśli się spotkamy opowiem Ci o wszystkim... Bóg łączy ludzi - ja w to wierzę! Jeśli czytasz te słowa - zrozumiesz je. Ty wiesz najlepiej. Byłaś tam i płakałaś, modliłaś się tak jak każdy powinien się modlić; a przecież tam - w tej kaplicy klasztornej - było wielu ludzi modlących się; czemu oni nie płakali? Czemu nie zjednoczyli się z Bogiem tak jak Ty? Ja też tego dnia zapłakałem..., ja też poczułem to niezwykłe uczucie jedności z Bogiem!!! Dzięki Ci, Boże!!! Dzięki za tą godzinę i za to miejsce - za ten czas bliskości i czas zjednoczenia!!! Jam żyw dla Twego Istnienia!!!!! Najdroższa!!! Jeżeli uznasz, że warto poświęcić mi choć chwilę... pisz na adres e-mail: FAXIMILLE@poczta.fm (dokładnie odzwierciedlaj znaki zapisane w tym adresie i znaki boże, znaki zesłane, znaki niebieskie życiem zapisane!) Pozdrawiam Cię !!! Andrzej
Drogi Bożego Miłosierdzia mają różne oblicza... Wędrowałem do tego miejsca niczym wiatr ku swemu przeznaczeniu. W dniu 23 sierpnia 2012 roku zobaczyłem dziewczynę w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, która modliła się i płakała przed obrazem Jezusa Miłosiernego i przed relikwiami Siostry Faustyny. Widziałem, jak bardzo pragnęła przekazać swą modlitwę Bogu. Wzruszyła mnie dogłębnie i z pewnością wzruszyła Boga. Modliła się i płakała na przemian. Prosiła Boga o coś... nie wiem o co, ale prosiła bardzo! Zachwyciłem się taką postawą, takim sposobem obcowania z Bogiem, bez względu na wszystko i wszystkich... Dołączyłem swe modlitwy do jej modlitw, prosiłem Boga o wsparcie, prosiłem Go, by ją wysłuchał... Zapomniałem przy tym o własnych intencjach - one były mniej ważne, odsunąłem je na dalszy plan. Liczyła się tylko ta dziewczyna i jej modlitwa przeplatana łzami. Mój Boże!!! Chciałbym ją kiedyś poznać! Czy kiedykolwiek spotkamy się? Jeśli czytasz te słowa nieznajoma dziewczyno, to odpowiedz na nie... Proszę Cię!!! Błagam !!! Chcę Cię poznać, pocieszyć, opowiedzieć Ci... Nie wiem, jak masz na imię ani skąd jesteś, nie wiem, kim jesteś ani co porabiasz, ale wiem, że w tamtych okolicznościach Bóg mi Ciebie zesłał i miałem to szczęście ujrzeć Ciebie... Powinniśmy się spotkać bez względu na wszystko i ... jeśli się spotkamy opowiem Ci o wszystkim... Bóg łączy ludzi - ja w to wierzę! Jeśli czytasz te słowa - zrozumiesz je. Ty wiesz najlepiej. Byłaś tam i płakałaś, modliłaś się tak jak każdy powinien się modlić; a przecież tam - w tej kaplicy klasztornej - było wielu ludzi modlących się; czemu oni nie płakali? Czemu nie zjednoczyli się z Bogiem tak jak Ty? Ja też tego dnia zapłakałem..., ja też poczułem to niezwykłe uczucie jedności z Bogiem!!! Dzięki Ci, Boże!!! Dzięki za tą godzinę i za to miejsce - za ten czas bliskości i czas zjednoczenia!!! Jam żyw dla Twego Istnienia!!!!! Najdroższa!!! Jeżeli uznasz, że warto poświęcić mi choć chwilę... pisz na adres e-mail: FAXIMILLE@poczta.fm (dokładnie odzwierciedlaj znaki zapisane w tym adresie i znaki boże, znaki zesłane, znaki niebieskie życiem zapisane!) Pozdrawiam Cię !!! Andrzej
daneczka, 2014-07-16
JEZU ,UFAM TOBIE! JEZU. OD DZIECIĘCYCH LAT UFAŁAM TOBIE I UFAM DO DNIA DZISIEJSZEGO. POPEŁNIŁAM W SWOIM ŻYCIU WIELKI BŁĄD, Z KTÓREGO NIE MOGŁAM SIĘ BARDZO DŁUGO PODNIEŚĆ. TY, JEZU, SPRAWIŁEŚ ZA WSTAWIENNICTWEM TWOJEJ UKOCHANEJ MATKI MARYI, ŻE UWIERZYŁAM, ŻE TY MOŻESZ MI PRZEBACZYĆ. DŁUGO PROSIŁAM MATKĘ NAJŚWIĘTSZĄ, ABY MI UKAZAŁA TWOJE MIŁOSIERDZIE - A ONA, JAK MATKA MAŁE DZIECKO, KTÓRE MAŁO ROZUMIE, PROWADZIŁA MNIE DO CIEBIE, JEZU, TRZYMAJĄC MOCNO ZA RĘKĘ. OTWIERAŁA PRZEDE MNĄ STRONY W INTERNECIE I UKAZYWAŁA ŚWIADECTWA LUDZKIEJ WIARY. TO ONA, JEZU, PROWADZIŁA MNIE PO SWOICH SANKTUARIACH, ABY NA KOŃCU UKAZAĆ MI, ŻE TO WSZYSTKO TO TWOJA, JEZU UKOCHANY, ZASŁUGA. ŻE ONA TO TYLKO MATECZKA, KTÓRA WSTAWIA SIĘ DO CIEBIE SWOJEGO SYNA W MOJEJ SPRAWIE. UKAZAŁA MI STRONĘ, NA KTÓREJ TERAZ MOGĘ SKŁADAĆ SWOJE PODZIĘKOWANIA I PROŚBY DLA CIEBIE, KOCHANY JEZU. MOJA KOCHANA MATECZKA MARYJA, KTÓREJ NIE MOGĘ POMINĄĆ, WIELBIĄC BOŻE MIŁOSIERDZIE PODTRZYMUJE MNIE CAŁY CZAS, ABYM NIE UPADŁA .TO ONA PRAGNIE, ABYM WIELBIŁA NA CAŁY ŚWIAT BOŻE MIŁOSIERDZIE JEJ BOSKIEGO SYNA. PRZEPRASZAM, ALE NIE MOGĘ JEJ POMINĄĆ - PONIEWAŻ TO ONA DOPROWADZIŁA MNIE DO JEZUSA I PRAGNIE, ABYM GO WIELBIŁA I WYSŁAWIAŁA, PONIEWAŻ DO NIEJ SIĘ ZWRÓCIŁAM Z PROŚBĄ O WSTAWIENIE SIĘ W MOICH SPRAWACH I ONA MNIE WYSŁUCHAŁA. ONA UKAZAŁA MI TĘ STRONĘ, DOPROWADZIŁA MNIE DO ŚW.FAUSTYNY, UKAZAŁA MI CAŁĄ WIELKOŚĆ JEJ MIŁOSIERNEGO SYNA. TO ONA NAUCZYŁA MNIE PRZEPRASZAĆ JEZUSA ZA CAŁE ZŁO TEGO ŚWIATA I ZŁO, KTÓRE JA POPEŁNIŁAM W SWOIM ŻYCIU. TO ONA NAUCZYŁA MNIE, JAK JEGO WIELBIĆ I JAK JEMU DZIĘKOWAĆ ZA ŁASKI, KTÓRE OTRZYMUJĘ. WIELBIĘ CIĘ, JEZU, ZA TO, ŻE MAMY MARYJĘ - TWOJĄ MATKĘ, KTÓRA JEST DLA NAS MATKĄ NAJUKOCHAŃSZĄ. JEZU, DZIĘKUJĘ CI, ŻE DAŁEŚ MI SIŁĘ I MOC DO NAPISANIA TYCH SŁÓW POMIMO, ŻE NIE WIEM, CZY BĘDĄ OPUBLIKOWANE. JEZU, UFAM TOBIE, PONIEWAŻ TY UKŁADASZ ZA MNIE WSZYSTKIE MOJE SPRAWY - UFAM, ŻE Z TWOJĄ POMOCĄ I ŚWIĘTEJ FAUSTYNY ZŁO, KTÓRE PRZESZKADZA MI W UCZESTNICZENIU W EUCHARYSTII ZOSTANIE UNICESTWIONE. JEZU, UFAM TOBIE! JEZU, DZIĘKUJĘ CI ZA ŁASKĘ ŻYWEJ WIARY, JAKĄ OTRZYMAŁAM OD CIEBIE. JEZU, PRZEPRASZAM CIĘ ZA WSZYSTKO ZŁO, JAKIE UCZYNIŁAM W SWOIM ŻYCIU. AMEN.
JEZU ,UFAM TOBIE! JEZU. OD DZIECIĘCYCH LAT UFAŁAM TOBIE I UFAM DO DNIA DZISIEJSZEGO. POPEŁNIŁAM W SWOIM ŻYCIU WIELKI BŁĄD, Z KTÓREGO NIE MOGŁAM SIĘ BARDZO DŁUGO PODNIEŚĆ. TY, JEZU, SPRAWIŁEŚ ZA WSTAWIENNICTWEM TWOJEJ UKOCHANEJ MATKI MARYI, ŻE UWIERZYŁAM, ŻE TY MOŻESZ MI PRZEBACZYĆ. DŁUGO PROSIŁAM MATKĘ NAJŚWIĘTSZĄ, ABY MI UKAZAŁA TWOJE MIŁOSIERDZIE - A ONA, JAK MATKA MAŁE DZIECKO, KTÓRE MAŁO ROZUMIE, PROWADZIŁA MNIE DO CIEBIE, JEZU, TRZYMAJĄC MOCNO ZA RĘKĘ. OTWIERAŁA PRZEDE MNĄ STRONY W INTERNECIE I UKAZYWAŁA ŚWIADECTWA LUDZKIEJ WIARY. TO ONA, JEZU, PROWADZIŁA MNIE PO SWOICH SANKTUARIACH, ABY NA KOŃCU UKAZAĆ MI, ŻE TO WSZYSTKO TO TWOJA, JEZU UKOCHANY, ZASŁUGA. ŻE ONA TO TYLKO MATECZKA, KTÓRA WSTAWIA SIĘ DO CIEBIE SWOJEGO SYNA W MOJEJ SPRAWIE. UKAZAŁA MI STRONĘ, NA KTÓREJ TERAZ MOGĘ SKŁADAĆ SWOJE PODZIĘKOWANIA I PROŚBY DLA CIEBIE, KOCHANY JEZU. MOJA KOCHANA MATECZKA MARYJA, KTÓREJ NIE MOGĘ POMINĄĆ, WIELBIĄC BOŻE MIŁOSIERDZIE PODTRZYMUJE MNIE CAŁY CZAS, ABYM NIE UPADŁA .TO ONA PRAGNIE, ABYM WIELBIŁA NA CAŁY ŚWIAT BOŻE MIŁOSIERDZIE JEJ BOSKIEGO SYNA. PRZEPRASZAM, ALE NIE MOGĘ JEJ POMINĄĆ - PONIEWAŻ TO ONA DOPROWADZIŁA MNIE DO JEZUSA I PRAGNIE, ABYM GO WIELBIŁA I WYSŁAWIAŁA, PONIEWAŻ DO NIEJ SIĘ ZWRÓCIŁAM Z PROŚBĄ O WSTAWIENIE SIĘ W MOICH SPRAWACH I ONA MNIE WYSŁUCHAŁA. ONA UKAZAŁA MI TĘ STRONĘ, DOPROWADZIŁA MNIE DO ŚW.FAUSTYNY, UKAZAŁA MI CAŁĄ WIELKOŚĆ JEJ MIŁOSIERNEGO SYNA. TO ONA NAUCZYŁA MNIE PRZEPRASZAĆ JEZUSA ZA CAŁE ZŁO TEGO ŚWIATA I ZŁO, KTÓRE JA POPEŁNIŁAM W SWOIM ŻYCIU. TO ONA NAUCZYŁA MNIE, JAK JEGO WIELBIĆ I JAK JEMU DZIĘKOWAĆ ZA ŁASKI, KTÓRE OTRZYMUJĘ. WIELBIĘ CIĘ, JEZU, ZA TO, ŻE MAMY MARYJĘ - TWOJĄ MATKĘ, KTÓRA JEST DLA NAS MATKĄ NAJUKOCHAŃSZĄ. JEZU, DZIĘKUJĘ CI, ŻE DAŁEŚ MI SIŁĘ I MOC DO NAPISANIA TYCH SŁÓW POMIMO, ŻE NIE WIEM, CZY BĘDĄ OPUBLIKOWANE. JEZU, UFAM TOBIE, PONIEWAŻ TY UKŁADASZ ZA MNIE WSZYSTKIE MOJE SPRAWY - UFAM, ŻE Z TWOJĄ POMOCĄ I ŚWIĘTEJ FAUSTYNY ZŁO, KTÓRE PRZESZKADZA MI W UCZESTNICZENIU W EUCHARYSTII ZOSTANIE UNICESTWIONE. JEZU, UFAM TOBIE! JEZU, DZIĘKUJĘ CI ZA ŁASKĘ ŻYWEJ WIARY, JAKĄ OTRZYMAŁAM OD CIEBIE. JEZU, PRZEPRASZAM CIĘ ZA WSZYSTKO ZŁO, JAKIE UCZYNIŁAM W SWOIM ŻYCIU. AMEN.
Brygida, 2014-07-14
Dziękuję Ci, Jezu, za Twą ingerencję w moim życiu. Ty dajesz mi tyle znaków, szkoda, że tylko ja je widzę. Kocham Cię!
Dziękuję Ci, Jezu, za Twą ingerencję w moim życiu. Ty dajesz mi tyle znaków, szkoda, że tylko ja je widzę. Kocham Cię!
Antoni, 2014-07-13
O Jezu, Dobroci Nieskończona! Panie mój i Króu! Przepraszam za wszystko, czym obrażałem Ciebie. Dziękuję, że odmieniłeś me życie, że nie odrzuciłeś mnie, że bezustannie okazujesz swe nieskończone miłosierdzie! Dziękuję Ci za żywą obecność i miłość Twoją, za Twe niezliczone łaski i dobrodziejstwa! Bądż uwielbiony i pochwalony, o Stwórco mój i Panie! Jezu, ufam Tobie!
O Jezu, Dobroci Nieskończona! Panie mój i Króu! Przepraszam za wszystko, czym obrażałem Ciebie. Dziękuję, że odmieniłeś me życie, że nie odrzuciłeś mnie, że bezustannie okazujesz swe nieskończone miłosierdzie! Dziękuję Ci za żywą obecność i miłość Twoją, za Twe niezliczone łaski i dobrodziejstwa! Bądż uwielbiony i pochwalony, o Stwórco mój i Panie! Jezu, ufam Tobie!
Lena, 2014-07-13
Dziękuję Ci, Miłosierny Jezu, za to, że po Koronce odmówionej do Ciebie za konającego wujka po udarze jego stan zaczął się poprawiać ku zdumieniu lekarzy, nie dających mu szans na życie. Miał nie żyć, a po dwóch tygodniach mówi, chodzi i funkcjonuje. Wszystkim, którzy postawili na niego krzyżyk, pokazałeś, że Ty możesz wszystko!
Dziękuję Ci, Miłosierny Jezu, za to, że po Koronce odmówionej do Ciebie za konającego wujka po udarze jego stan zaczął się poprawiać ku zdumieniu lekarzy, nie dających mu szans na życie. Miał nie żyć, a po dwóch tygodniach mówi, chodzi i funkcjonuje. Wszystkim, którzy postawili na niego krzyżyk, pokazałeś, że Ty możesz wszystko!
Jan, 2014-07-13
Zdałem maturę, dostałem się na bardzo dobre studia i jestem Ci wdzięczny, Panie Boże, bo wiem, że wcale nie musiało tak być. Spraw, abyśmy potrafili docenić Twoją ingerencję w nasze życie oraz zauważyć otrzymywane łaski.
Zdałem maturę, dostałem się na bardzo dobre studia i jestem Ci wdzięczny, Panie Boże, bo wiem, że wcale nie musiało tak być. Spraw, abyśmy potrafili docenić Twoją ingerencję w nasze życie oraz zauważyć otrzymywane łaski.
Grzegorz, 2014-07-10
Jezu Miłosierny, za wszystko Ci dziękuję, boś Ty moim Panem i cały czas pomagasz mi, choć nie zawsze to dostrzegam. Jezu, ufam Tobie.
Jezu Miłosierny, za wszystko Ci dziękuję, boś Ty moim Panem i cały czas pomagasz mi, choć nie zawsze to dostrzegam. Jezu, ufam Tobie.
Hanna, 2014-07-09
Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, za bezmiar łask, które na mnie i moich najbliższych zlewasz, za wszelkie cuda uzdrowień i rozwiązywanie trudnych spraw - po ludzku beznadziejnych. Dziękuję, że zawsze mogę na Ciebie liczyć, pomimo mojej nędzy. Bądż uwielbiony, Jezu Chryste, wraz z Matuchną Najświętszą, wszystkimi świętymi oraz aniołami i archaniołami.
Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, za bezmiar łask, które na mnie i moich najbliższych zlewasz, za wszelkie cuda uzdrowień i rozwiązywanie trudnych spraw - po ludzku beznadziejnych. Dziękuję, że zawsze mogę na Ciebie liczyć, pomimo mojej nędzy. Bądż uwielbiony, Jezu Chryste, wraz z Matuchną Najświętszą, wszystkimi świętymi oraz aniołami i archaniołami.
Dorota, 2014-07-09
+ JEZU UFAM TOBIE Panie Jezu, dziękuję Ci za cud Miłosierdzia, o który błagałam: zdałam w poniedziałek egzamin na nauczyciela mianowanego, nawet komisja mnie chwaliła! Przed egzaminem odmawiałam Nowennę do Miłosierdzia Bożego, prosiłam o modlitwę Siostry ze Zgromadzenia, bliskich. Starałam się ufać do końca. Koleżanka w pracy zaśpiewała "Duchu Święty, przyjdź". Duch Święty przyszedł z mocą! Niech będzie Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu, także za łaski udzielone Maryi! +JEZU UFAM TOBIE
+ JEZU UFAM TOBIE Panie Jezu, dziękuję Ci za cud Miłosierdzia, o który błagałam: zdałam w poniedziałek egzamin na nauczyciela mianowanego, nawet komisja mnie chwaliła! Przed egzaminem odmawiałam Nowennę do Miłosierdzia Bożego, prosiłam o modlitwę Siostry ze Zgromadzenia, bliskich. Starałam się ufać do końca. Koleżanka w pracy zaśpiewała "Duchu Święty, przyjdź". Duch Święty przyszedł z mocą! Niech będzie Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu, także za łaski udzielone Maryi! +JEZU UFAM TOBIE
Magdalena, 2014-07-06
JEZU, UFAM TOBIE! Panie Jezu, Twoje bezkresne miłosierdzie jest cudowne!!! Wczoraj wydarzyła się kolejna niesamowita sytuacja w naszym życiu. Staram się codziennie odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia o godz. 15:00, dlatego mam ustawiony alarm o nadejściu czasu modlitwy. Wczoraj wyjątkowo pomagaliśmy ks. Jackowi przy organizacji imprezy dla rodzin z dziećmi w plenerze i nie słyszałam alarmu, nie zmówiłam więc Koroneczki, będąc zajętą pracą wolontariacką. Wracając do domu samochodem OBOJE usłyszeliśmy z mężem alarm, dochodzący z mojej torebki, umieszczonej na tylnym siedzeniu. Oboje spojrzeliśmy na zegarek - było około 17-tej. Byliśmy bardzo zdziwieni, że alarm zarezerwowany TYLKO na Koronkę odezwał się o tej nietypowej porze, ale oboje siedzieliśmy na przednich fotelach i nie mogliśmy wyłączyć dzwonka. Zaraz po powrocie do domu włączyłam telewizor - podawano PILNĄ informację, że rozbił się samolot pod Częstochową i zginęli niemal wszyscy uczestnicy feralnego lotu!!! Natychmiast zaczęłam się modlić Koronką do Bożego Miłosierdzia w intencji ofiar katastrofy. Dziękuję, Panie, dziękuję Św. Faustynko, za to, że przypomnieliście mi o tej pięknej modlitwie w tym momencie, w którym była bardzo potrzebna. Wielbię Was także za to!!! JEZU, UFAM TOBIE!!!!!
JEZU, UFAM TOBIE! Panie Jezu, Twoje bezkresne miłosierdzie jest cudowne!!! Wczoraj wydarzyła się kolejna niesamowita sytuacja w naszym życiu. Staram się codziennie odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia o godz. 15:00, dlatego mam ustawiony alarm o nadejściu czasu modlitwy. Wczoraj wyjątkowo pomagaliśmy ks. Jackowi przy organizacji imprezy dla rodzin z dziećmi w plenerze i nie słyszałam alarmu, nie zmówiłam więc Koroneczki, będąc zajętą pracą wolontariacką. Wracając do domu samochodem OBOJE usłyszeliśmy z mężem alarm, dochodzący z mojej torebki, umieszczonej na tylnym siedzeniu. Oboje spojrzeliśmy na zegarek - było około 17-tej. Byliśmy bardzo zdziwieni, że alarm zarezerwowany TYLKO na Koronkę odezwał się o tej nietypowej porze, ale oboje siedzieliśmy na przednich fotelach i nie mogliśmy wyłączyć dzwonka. Zaraz po powrocie do domu włączyłam telewizor - podawano PILNĄ informację, że rozbił się samolot pod Częstochową i zginęli niemal wszyscy uczestnicy feralnego lotu!!! Natychmiast zaczęłam się modlić Koronką do Bożego Miłosierdzia w intencji ofiar katastrofy. Dziękuję, Panie, dziękuję Św. Faustynko, za to, że przypomnieliście mi o tej pięknej modlitwie w tym momencie, w którym była bardzo potrzebna. Wielbię Was także za to!!! JEZU, UFAM TOBIE!!!!!
Monika, 2014-07-05
Chciałam podziękować Bogu za Jego miłość. Nawróciłam się 4 lata temu, kiedy to zbieg różnych wydarzeń spowodował u mnie długotrwały zły nastrój i początki alkoholizmu. Zaczęłam pić w samotności, by zmniejszyć ból psychiczny. Czułam, że nie umiem się sama zatrzymać... Pytałam o radę lub pomoc, ale to bylo bezskuteczne... Naprawdę, nie przyszło mi nawet do głowy, by prosić Pana Boga /odeszłam od Niego już dawno/. Odruchowo, przed wyjazdem do pracy, wzięłam Pismo Święte do ręki /tak jak robila to moja babcia!/ i przeczytalam fragment: ? Wyrwę cię z tego pijaństwa ?... Uderzyła mnie moc tego słowa, tak adekwatnego do mojej sytuacji... I tak też się stało. Parę tygodni później, wróciwszy z wyjazdu ZASZŁAM w CIĄŻĘ, co zatrzymało mój proces picia... Bóg mi poddał taki cytat, wskazujacy na to, że przecież wiedziałam, że tak się stanie zanim tak się stało..., bym wiedziała, że to pochodziło od BOGA. Bóg był cały czas koło mnie... czytałam Pismo Święte i znajdowałam cytaty, które ? przemawiały ? do mnie... Tak Bóg przynaglił mnie, bym poszła do kościoła... Było mi tak trudno wejść spóźniona na Msze, ze poszłam do innego kościoła, gdzie nie było Mszy. A tam wszedł jakiś mężczyzna, obcokrajowiec, przerwał moją modlitwę i zapytał mnie o to, gdzie może znaleźć księdza. Tydzień później byłam już na Mszy...ku zdziwieniu mego partnera, który to właśnie w niedzielę proponował mi zakupy... Poczułam też, że muszę oddać ubrania, które kiedyś nakupowałam za ojcowskie pieniądze /przeznaczone na coś innego/ i nigdy nie byłam z tego powodu szczęśliwa... wyniosłam wiele worków... ulżyło mi... to był mój BOŻEK... Bóg jeszcze pomagał mi zwalczyć ten nałóg, zmieniajac zamówienie zrobione przeze mnie przez internet... Czytałam Biblię z pytaniem: dlaczego? I znajdowalam fragment: ? To Ja tak zrobilem ?... Właściwie dostawałam tak odpowiedzi w każdym ważnym momencie mego życia, poznawalam moje grzechy.../działo się bardzo wiele rzeczy, o których nie wspomnę teraz/... Przygotowywałam się do spowiedzi... i nie mogłam dojść do konfesjonalu przez ponad 2 lata/prawdopodobnie wynik korzystania z pomocy wróżek i innych/... aż trafiłam na stronę faustyna.pl... Zachwyciłam się "Dzienniczkiem", obejrzalam film o życiu św. Faustyny..., odmawiałam nowennę, przygotowałam się do spowiedzi /w obcym języku/, prosiłam o dobrą spowiedź, modliłam się o odwagę, dobrego spowiednika. Udało się! Bóg dał mi 2 cytaty przed spowiedzią: pierwszy mówiący o tym, że prowadzi mnie, a drugi o tym, że daje mi poznać tajemne rzeczy, żebym uwierzyła.../ Te dwa cytaty uporządkowały moje myślenie o tym, co mi się wydarza w życiu./ Ostatniego dnia nowenny, odmawiając ostatnią Koronkę martwiłam się, że nie było prawdziwego Święta Miłosierdzia tu, gdzie mieszkam i że ta nowenna się nie liczy i... w trakcie modlitwy jakby coś zaczęło uchodzić ze mnie ku górze, a ja chciałam to zatrzymać na siłę. Zapomniałam o tym odczuciu, ale później usłyszałam, że na modlitwie o uzdrowienie Bóg zdejmuje z nas ciężary, a ludzie nie chcą oddać, bo są tak przyzwyczajeni do tego... Bardzo to przypomnialo mi moje fizyczne odczucie ! Tydzien po Świecie Miłosierdzia pojechalam do Warszawy, zapisalam na szybko adres ul.ŻYTNIA3/9, myśląc, że kupię jakieś książki... Parę dni po przyjeździe zadzwoniłam do koleżanki, umawiając się na spotkanie, ona ustalila spotkanie na godzine 16:00... Stwierdziłam, że dojdę do niej spacerem, bo córka usnęła w wózku i tak idąc w kierunku jej domu... wyjęłam karteczkę, gdzie zapisałam parę rzeczy: ? kupic czapkę córce ?, ale bylo za daleko do sklepu i drugie ? ul.ŻYTNIA3/9 ?Pomyślałam: ?zaraz ,zaraz, a na jakiej ja jestem ulicy? ? Szukam nazwy...jest : ŻYTNIA !!!!; a który numer ?...I tak doszłam do budynku Zgromadzenia, zawahałam się z wejściem, bo schodki, córka śpi w wózku, nie ma podjazdu, mnie bolą plecy... Pojechałam kawałek dalej ...do kościoła. Córka śpi, mam czas, wejdę do kościoła. Weszłam do środka, wzięłam obrazek z Koronką, uklękłam i właśnie zaczęłam się smucić, że nawet KORONKI nie odmówię, bo z pamięci myli mi się modlitwa WIERZĘ... A tu wchodzi młody ksiądz z mikrofonem..., przestraszyłam się, że obudzi mi dziecko, ale zaraz zrozumiałam, że skoro BÓG mnie tu doprowadził, to i córka się nie obudzi...i ODMOWIŁAM KORONKĘ o godzinie 15ej...z wiernymi w kościele!!! Bóg pomaga mi przetrwać trudne chwile... przez 4 lata broni mnie /odmawiam KORONKĘ/ przed 2 dręczycielami, gdzie mimo języka, którym władam w stopniu średnim, zawsze powiem jakieś słowo, które ?postawi na moim ? albo wykaże kłamstwo i powoli wychodzi na jaw ? plotka ?, ktora zniszczyla mój szczęśliwy związek i moją dobrą opinię...ect. Przed moim nawróceniem był to mój wielki problem, by obronić się samej przed złośliwościami. Jest bardzo ciężko, ale wiem, że muszę wytrwać... Pomimo smutnej sytuacji Bóg obdarza mnie darami, o jakich nie śniłabym . Chce podziekowac BOGU,ze od 4 lat mam bardzo serdeczny kontakt z tatą/ który był chory na ciężką chorobę i wyzdrowiał/. JEGO choroba spowodowała moje załamanie, potem nawrócenie..., nie godziłam się z tym, że nie miałam prawie żadnego kontaktu z moim ojcem, a on teraz umrze/. Wyzdrowiał i naprawiliśmy nasze relacje! Powiem też o mocy KORONKI. Dałam intencję na stronie: faustyna.pl w sprawie mojego niewierzącego partnera i trudnej sytuacji między nami... Nigdy się nie modliłam z taką siłą, na kolanach... a on zasłabł znacząco zaraz po zakończeniu modlitwy, zaczal wymiotować i nie mógł wstać z łóżka..., karmiłam go łyżeczką, wyobrażając sobie, że to JEZUS, bo inaczej bym nie zdobyła się na miłosierdzie... 4 miesiące później zdarzylo się to samo. Dałam intencję do wymodlenia i znowu zasłabł...tym razem po to, bym się nim zaopiekowała, dzwoniąc po pomoc do lekarza. Bóg mi przez przypowieść mówił, co się dzieje, a to się dzialo u nas..., by mój partner uwierzył, że o niego dbam, że jestem z nim...ect. Dodam, że zrobił badania mózgu, które nic nie wykazały. Przeżyłam też perturbacje przy lądowaniu samolotu; patrzylam w okno i byłam szczęśliwa, że to już koniec /nie bałam się śmierci/, że już idę do Boga... Jedyne co mi przeszkadzalo, to żałowałam, że się nie wyspowiadałam !!! Kolejna piękna chwila: w tym roku, moja córka przyjela chrzest. Kupowałam ubrania na wyprzedaży i wiedząc, ze to mój słaby punkt. Poprosiłam Boga, że jak chce, to ja zostawię te ciuchy i wyjdę, i w tym momencie wpadła mi w ręce sukienka na chrzest /rozmiar 18 miesięcy/ i sweterek /12 miesięcy/ do kompletu, które dokładnie się wkalkulowały w to, żebym dostała wyliczony upust... Ciężko było mi zdecydować się na chrzest w 2 rodzinach niewierzących osob, znaleźć chrzestnych, zaprosić rodzinę... Woziłam sukienkę pomiędzy 2 krajami... Minął wiek roku i 18 miesięcy... wyglądało to na moją porażkę, bo jak była to wola Boga, to ja jej nie wypełniłam... I tak sie stało, że ...pojechalam do Polski: chrzestne: w tym 1 nieznana prawie,zalatwialy chrzest, datę ...i nie wymarzyłabym sobie, że wyszło, że chrzest mojej córki przypadł w SWIĘTO MIŁOSIERDZIA i dzien kanonizacji 2 PAPIEŻY. A wcześniej kupiona sukieneczka rozmiarem pasowala na prawie 3 letnia pannicę:) Bóg pomaga mi, pokazuje, że jest ze mną w różny sposób... Rok temu wypłynęłam na środek jeziora i usłyszałam silny glos w mojej głowie : ? Dasz świadectwo ? nie mogłam odmówić /bojąc się utonięcia;)/...napisałam krótkie świadectwo w sierpniu 2013r./ ku chwale Boga,a dziś je rozwijam. Ostatnio włączyłam się w dzieło Koronka dla konających i dało mi to wielką radość, wzruszyłam się, że i ja mogę się komuś na coś przydać. Wielkie to szczeście.
Chciałam podziękować Bogu za Jego miłość. Nawróciłam się 4 lata temu, kiedy to zbieg różnych wydarzeń spowodował u mnie długotrwały zły nastrój i początki alkoholizmu. Zaczęłam pić w samotności, by zmniejszyć ból psychiczny. Czułam, że nie umiem się sama zatrzymać... Pytałam o radę lub pomoc, ale to bylo bezskuteczne... Naprawdę, nie przyszło mi nawet do głowy, by prosić Pana Boga /odeszłam od Niego już dawno/. Odruchowo, przed wyjazdem do pracy, wzięłam Pismo Święte do ręki /tak jak robila to moja babcia!/ i przeczytalam fragment: ? Wyrwę cię z tego pijaństwa ?... Uderzyła mnie moc tego słowa, tak adekwatnego do mojej sytuacji... I tak też się stało. Parę tygodni później, wróciwszy z wyjazdu ZASZŁAM w CIĄŻĘ, co zatrzymało mój proces picia... Bóg mi poddał taki cytat, wskazujacy na to, że przecież wiedziałam, że tak się stanie zanim tak się stało..., bym wiedziała, że to pochodziło od BOGA. Bóg był cały czas koło mnie... czytałam Pismo Święte i znajdowałam cytaty, które ? przemawiały ? do mnie... Tak Bóg przynaglił mnie, bym poszła do kościoła... Było mi tak trudno wejść spóźniona na Msze, ze poszłam do innego kościoła, gdzie nie było Mszy. A tam wszedł jakiś mężczyzna, obcokrajowiec, przerwał moją modlitwę i zapytał mnie o to, gdzie może znaleźć księdza. Tydzień później byłam już na Mszy...ku zdziwieniu mego partnera, który to właśnie w niedzielę proponował mi zakupy... Poczułam też, że muszę oddać ubrania, które kiedyś nakupowałam za ojcowskie pieniądze /przeznaczone na coś innego/ i nigdy nie byłam z tego powodu szczęśliwa... wyniosłam wiele worków... ulżyło mi... to był mój BOŻEK... Bóg jeszcze pomagał mi zwalczyć ten nałóg, zmieniajac zamówienie zrobione przeze mnie przez internet... Czytałam Biblię z pytaniem: dlaczego? I znajdowalam fragment: ? To Ja tak zrobilem ?... Właściwie dostawałam tak odpowiedzi w każdym ważnym momencie mego życia, poznawalam moje grzechy.../działo się bardzo wiele rzeczy, o których nie wspomnę teraz/... Przygotowywałam się do spowiedzi... i nie mogłam dojść do konfesjonalu przez ponad 2 lata/prawdopodobnie wynik korzystania z pomocy wróżek i innych/... aż trafiłam na stronę faustyna.pl... Zachwyciłam się "Dzienniczkiem", obejrzalam film o życiu św. Faustyny..., odmawiałam nowennę, przygotowałam się do spowiedzi /w obcym języku/, prosiłam o dobrą spowiedź, modliłam się o odwagę, dobrego spowiednika. Udało się! Bóg dał mi 2 cytaty przed spowiedzią: pierwszy mówiący o tym, że prowadzi mnie, a drugi o tym, że daje mi poznać tajemne rzeczy, żebym uwierzyła.../ Te dwa cytaty uporządkowały moje myślenie o tym, co mi się wydarza w życiu./ Ostatniego dnia nowenny, odmawiając ostatnią Koronkę martwiłam się, że nie było prawdziwego Święta Miłosierdzia tu, gdzie mieszkam i że ta nowenna się nie liczy i... w trakcie modlitwy jakby coś zaczęło uchodzić ze mnie ku górze, a ja chciałam to zatrzymać na siłę. Zapomniałam o tym odczuciu, ale później usłyszałam, że na modlitwie o uzdrowienie Bóg zdejmuje z nas ciężary, a ludzie nie chcą oddać, bo są tak przyzwyczajeni do tego... Bardzo to przypomnialo mi moje fizyczne odczucie ! Tydzien po Świecie Miłosierdzia pojechalam do Warszawy, zapisalam na szybko adres ul.ŻYTNIA3/9, myśląc, że kupię jakieś książki... Parę dni po przyjeździe zadzwoniłam do koleżanki, umawiając się na spotkanie, ona ustalila spotkanie na godzine 16:00... Stwierdziłam, że dojdę do niej spacerem, bo córka usnęła w wózku i tak idąc w kierunku jej domu... wyjęłam karteczkę, gdzie zapisałam parę rzeczy: ? kupic czapkę córce ?, ale bylo za daleko do sklepu i drugie ? ul.ŻYTNIA3/9 ?Pomyślałam: ?zaraz ,zaraz, a na jakiej ja jestem ulicy? ? Szukam nazwy...jest : ŻYTNIA !!!!; a który numer ?...I tak doszłam do budynku Zgromadzenia, zawahałam się z wejściem, bo schodki, córka śpi w wózku, nie ma podjazdu, mnie bolą plecy... Pojechałam kawałek dalej ...do kościoła. Córka śpi, mam czas, wejdę do kościoła. Weszłam do środka, wzięłam obrazek z Koronką, uklękłam i właśnie zaczęłam się smucić, że nawet KORONKI nie odmówię, bo z pamięci myli mi się modlitwa WIERZĘ... A tu wchodzi młody ksiądz z mikrofonem..., przestraszyłam się, że obudzi mi dziecko, ale zaraz zrozumiałam, że skoro BÓG mnie tu doprowadził, to i córka się nie obudzi...i ODMOWIŁAM KORONKĘ o godzinie 15ej...z wiernymi w kościele!!! Bóg pomaga mi przetrwać trudne chwile... przez 4 lata broni mnie /odmawiam KORONKĘ/ przed 2 dręczycielami, gdzie mimo języka, którym władam w stopniu średnim, zawsze powiem jakieś słowo, które ?postawi na moim ? albo wykaże kłamstwo i powoli wychodzi na jaw ? plotka ?, ktora zniszczyla mój szczęśliwy związek i moją dobrą opinię...ect. Przed moim nawróceniem był to mój wielki problem, by obronić się samej przed złośliwościami. Jest bardzo ciężko, ale wiem, że muszę wytrwać... Pomimo smutnej sytuacji Bóg obdarza mnie darami, o jakich nie śniłabym . Chce podziekowac BOGU,ze od 4 lat mam bardzo serdeczny kontakt z tatą/ który był chory na ciężką chorobę i wyzdrowiał/. JEGO choroba spowodowała moje załamanie, potem nawrócenie..., nie godziłam się z tym, że nie miałam prawie żadnego kontaktu z moim ojcem, a on teraz umrze/. Wyzdrowiał i naprawiliśmy nasze relacje! Powiem też o mocy KORONKI. Dałam intencję na stronie: faustyna.pl w sprawie mojego niewierzącego partnera i trudnej sytuacji między nami... Nigdy się nie modliłam z taką siłą, na kolanach... a on zasłabł znacząco zaraz po zakończeniu modlitwy, zaczal wymiotować i nie mógł wstać z łóżka..., karmiłam go łyżeczką, wyobrażając sobie, że to JEZUS, bo inaczej bym nie zdobyła się na miłosierdzie... 4 miesiące później zdarzylo się to samo. Dałam intencję do wymodlenia i znowu zasłabł...tym razem po to, bym się nim zaopiekowała, dzwoniąc po pomoc do lekarza. Bóg mi przez przypowieść mówił, co się dzieje, a to się dzialo u nas..., by mój partner uwierzył, że o niego dbam, że jestem z nim...ect. Dodam, że zrobił badania mózgu, które nic nie wykazały. Przeżyłam też perturbacje przy lądowaniu samolotu; patrzylam w okno i byłam szczęśliwa, że to już koniec /nie bałam się śmierci/, że już idę do Boga... Jedyne co mi przeszkadzalo, to żałowałam, że się nie wyspowiadałam !!! Kolejna piękna chwila: w tym roku, moja córka przyjela chrzest. Kupowałam ubrania na wyprzedaży i wiedząc, ze to mój słaby punkt. Poprosiłam Boga, że jak chce, to ja zostawię te ciuchy i wyjdę, i w tym momencie wpadła mi w ręce sukienka na chrzest /rozmiar 18 miesięcy/ i sweterek /12 miesięcy/ do kompletu, które dokładnie się wkalkulowały w to, żebym dostała wyliczony upust... Ciężko było mi zdecydować się na chrzest w 2 rodzinach niewierzących osob, znaleźć chrzestnych, zaprosić rodzinę... Woziłam sukienkę pomiędzy 2 krajami... Minął wiek roku i 18 miesięcy... wyglądało to na moją porażkę, bo jak była to wola Boga, to ja jej nie wypełniłam... I tak sie stało, że ...pojechalam do Polski: chrzestne: w tym 1 nieznana prawie,zalatwialy chrzest, datę ...i nie wymarzyłabym sobie, że wyszło, że chrzest mojej córki przypadł w SWIĘTO MIŁOSIERDZIA i dzien kanonizacji 2 PAPIEŻY. A wcześniej kupiona sukieneczka rozmiarem pasowala na prawie 3 letnia pannicę:) Bóg pomaga mi, pokazuje, że jest ze mną w różny sposób... Rok temu wypłynęłam na środek jeziora i usłyszałam silny glos w mojej głowie : ? Dasz świadectwo ? nie mogłam odmówić /bojąc się utonięcia;)/...napisałam krótkie świadectwo w sierpniu 2013r./ ku chwale Boga,a dziś je rozwijam. Ostatnio włączyłam się w dzieło Koronka dla konających i dało mi to wielką radość, wzruszyłam się, że i ja mogę się komuś na coś przydać. Wielkie to szczeście.
iza 03 lipiec 2014, 2014-07-03
Wszystko, co tu piszę, jest na chwałę Boga w Trójcy Jedynego i Matki Bożej. Iza, mam 58 lat. Od trzech lat nawrócona, po czterdziestoletnim związku niesakramentalnym. Wychowałam się w rodzinie, gdzie Boga nie było ? nie znałam Go, dziękuję rodzicom, że mnie ochrzcili. Obok mojego miejsca zamieszkania mieści się klasztor sióstr i tam jako dziecko biegałam, aby pomóc np. w zbieraniu porzeczek i tam dowiedziałam się o Bogu. W momencie separacji, a potem rozwodu moich rodziców pojawiły się prośby do Pana Boga, aby rodzice się nie rozeszli. A jednak tak się nie stało i we mnie, dziecku, narastała pewność, że Pana Boga nie ma. Ojciec się mną w ogóle nie interesował. I tak sobie żyłam, próbując sama z tym życiem coś zrobić. Dziś wiem, że bez Boga jako osoba poraniona, odrzucona, nie miałam szans na stworzenie ?dobrej rodziny?. Mając 18 lat spotkałam swoją miłość (która trwa do dziś), z którą próbowałam stworzyć rodzinę ?nowoczesną?, bo bez ślubu. Urodził się mój ukochany syn, pojawił się alkoholizm partnera, non stop choroby dziecka. Przy tym moja ogromna samotność, bo jak problemy, to pozostaje się z tym samemu. Dołączyły do tego też stany depresyjne, niska samoocena i tzw. pochylnia w dół. Apogeum nastąpiło, kiedy dorastający syn sięgnął po narkotyki plus alkoholizm ojca, czułam, że za moment zwariuję. I wtedy stał się pierwszy cud, Bóg postawił na mojej drodze osobę, która holowała mnie ucząc modlitwy na różańcu. I wtedy zawierzyłam swojego syna Matce Boskiej Częstochowskiej. I po trzech latach walki z nałogiem syn został uzdrowiony. Ja dalej bez Boga trwałam w tym chorym związku. Ten stan nazywa się stanem współuzależnienia i nie potrafiłam z tym nic zrobić, choć próby były, ale kończyły się fiaskiem. Czułam się jak dziecko we mgle, nic nie wychodziło, totalna beznadzieja. Trwało to latami. Przyszła pierwsza moja choroba ? i co, jak trwoga, to do Boga. Chwyciłam za różaniec, modlitwy i po trzech miesiącach leczenia depresji podźwignęłam się, nawet pojechałam do Lichenia podziękować Matce Bożej. I po tym znowu ?posucha? wiary. Czasem zajrzałam do kościoła, ale gdzieś z tyłu głowy miałam coraz większe pragnienie uwierzenia, że Bóg istnieje. I tak po trzech latach przyszła następna choroba - to była błogosławiona choroba - cierpiałam przez siedem miesięcy i tu już była walka dobra ze złem. Z jednej strony chwyciłam za różaniec i modlitwy - to już było takie prawdziwe, choroba rzuciła mnie na kolana. A z drugiej strony medycyna nasza zostawiła mnie z tym problem, a ja cierpiąc szukałam pomocy w homeopatii, bioenergoterapii, akupunkturze itp. Oczywiście, że to nie pomogło. Dziękuję za różaniec, bo każdego dnia Matka Boża zanosiła mnie do Jezusa. Cierpiąca, pokorna ? pamiętam jak siedziałam nad Wisłą i do siostrzenicy wypowiedziałam te słowa: ?Jak ja zazdroszczę ludziom takiej prawdziwej, żywej wiary? ? prosisz i otrzymujesz ? dzięki Ci, Jezu. Zaczęłam mieć potrzebę bycia codziennie w kościele, na każdej Mszy św. Przez długi okres płakałam, wtedy już nie żyłam w grzechu, więc mogłam przystępować do sakramentu spowiedzi i sakramentu Eucharystii. Trafiłam do kościoła pw. św. Faustyny, bo to Ona tam mnie zaprosiła, ponieważ ja urodziłam się w tym samym dniu i miesiącu co Ona. W tym kościele wisi obraz: ?Jezu fam Tobie? i na którejś Mszy św. widzę, że Jezus poruszył prawą nogą, a w sercu usłyszałam głos: ?Uwierz, Ja jestem?. I to był przełomowy moment w moim życiu. Tu zaczęło się moje nawrócenie. Spotkałam księdza egzorcystę, który rozeznał sprawę klątw pokoleniowych. Odbyło się 30 Mszy św. /gregorianki/ za dusze z rodzin, potem przebłagalno-dziękczynna i Msze św. o przerwanie grzechu w rodzinie i jej nawrócenie. Zdałam sobie sprawę, jak ważne jest przebaczenie innym, również samej sobie. Uczestniczę też w Mszach z modlitwą o uzdrowienie, z modlitwą uwielbienia i na jednej z nich w Świątyni Opatrzności Bożej zostałam uzdrowiona z depresji, smutku, niskiej samooceny, myśli samobójczych, mam nie oceniać i Pan Jezus powiedział, że nie pozwoli mnie więcej skrzywdzić ? i w tym momencie poczułam się jak w Niebie i że mam Ojca w Niebie, któremu na mnie zależy, który o mnie walczy, który mnie kocha i obsypuje łaskami. Każdego dnia dziękuję za te łaski, które otrzymałam i za te, które otrzymam. Następnym cudem był fakt, jaki miał miejsce w internecie na stronie bbc weather /bbc pogoda/. Wchodziłam na tę stronę co jakiś czas sprawdzając pogodę, aż pewnego dnia na słowie niedziela, czyli nd, było słowo ?słońce?, a na środzie (śr) było słowo ?poślubić?. Załączam zdjęcie, ponieważ moje zdziwienie trwa do dziś. Wcześniej rozstałam się z moim partnerem, wyjechał do Anglii. Nie mając pojęcia, o co chodzi, poszłam do spowiedzi w Opatrzności Bożej i tam ksiądz charyzmatyk rozeznał, że Pan Bóg pragnie, abyśmy się pobrali, dostałam wytyczne, że mam się oświadczyć i o resztę się nie martwić. W głowie miałam jedno pytanie - przecież on jest alkoholikiem. Panie Jezu, powiedziałeś, że nie pozwolisz mnie skrzywdzić... I to był moment, w którym bezgranicznie zaufałam Jezusowi, Pan uzdrowił go z choroby alkoholowej. I tak też tak się stało. 12 stycznia 2014 roku w dzień Chrztu Pańskiego w godzinie Miłosierdzia Bożego /15.00/ wzięliśmy ślub kościelny. Chwała Panu za Jego bezgraniczną miłość, miłosierdzie, cierpliwość, nieskończone łaski. Pan Bóg jest wszechmogący, wszystko może, nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. Jego córka ? Izabela Po roku zgrałam moje zdjęcia z telefonu na komputer i jakie było moje zdziwienie, gdy na tym zdjęciu była data urodzin mego już teraz mężą.
Wszystko, co tu piszę, jest na chwałę Boga w Trójcy Jedynego i Matki Bożej. Iza, mam 58 lat. Od trzech lat nawrócona, po czterdziestoletnim związku niesakramentalnym. Wychowałam się w rodzinie, gdzie Boga nie było ? nie znałam Go, dziękuję rodzicom, że mnie ochrzcili. Obok mojego miejsca zamieszkania mieści się klasztor sióstr i tam jako dziecko biegałam, aby pomóc np. w zbieraniu porzeczek i tam dowiedziałam się o Bogu. W momencie separacji, a potem rozwodu moich rodziców pojawiły się prośby do Pana Boga, aby rodzice się nie rozeszli. A jednak tak się nie stało i we mnie, dziecku, narastała pewność, że Pana Boga nie ma. Ojciec się mną w ogóle nie interesował. I tak sobie żyłam, próbując sama z tym życiem coś zrobić. Dziś wiem, że bez Boga jako osoba poraniona, odrzucona, nie miałam szans na stworzenie ?dobrej rodziny?. Mając 18 lat spotkałam swoją miłość (która trwa do dziś), z którą próbowałam stworzyć rodzinę ?nowoczesną?, bo bez ślubu. Urodził się mój ukochany syn, pojawił się alkoholizm partnera, non stop choroby dziecka. Przy tym moja ogromna samotność, bo jak problemy, to pozostaje się z tym samemu. Dołączyły do tego też stany depresyjne, niska samoocena i tzw. pochylnia w dół. Apogeum nastąpiło, kiedy dorastający syn sięgnął po narkotyki plus alkoholizm ojca, czułam, że za moment zwariuję. I wtedy stał się pierwszy cud, Bóg postawił na mojej drodze osobę, która holowała mnie ucząc modlitwy na różańcu. I wtedy zawierzyłam swojego syna Matce Boskiej Częstochowskiej. I po trzech latach walki z nałogiem syn został uzdrowiony. Ja dalej bez Boga trwałam w tym chorym związku. Ten stan nazywa się stanem współuzależnienia i nie potrafiłam z tym nic zrobić, choć próby były, ale kończyły się fiaskiem. Czułam się jak dziecko we mgle, nic nie wychodziło, totalna beznadzieja. Trwało to latami. Przyszła pierwsza moja choroba ? i co, jak trwoga, to do Boga. Chwyciłam za różaniec, modlitwy i po trzech miesiącach leczenia depresji podźwignęłam się, nawet pojechałam do Lichenia podziękować Matce Bożej. I po tym znowu ?posucha? wiary. Czasem zajrzałam do kościoła, ale gdzieś z tyłu głowy miałam coraz większe pragnienie uwierzenia, że Bóg istnieje. I tak po trzech latach przyszła następna choroba - to była błogosławiona choroba - cierpiałam przez siedem miesięcy i tu już była walka dobra ze złem. Z jednej strony chwyciłam za różaniec i modlitwy - to już było takie prawdziwe, choroba rzuciła mnie na kolana. A z drugiej strony medycyna nasza zostawiła mnie z tym problem, a ja cierpiąc szukałam pomocy w homeopatii, bioenergoterapii, akupunkturze itp. Oczywiście, że to nie pomogło. Dziękuję za różaniec, bo każdego dnia Matka Boża zanosiła mnie do Jezusa. Cierpiąca, pokorna ? pamiętam jak siedziałam nad Wisłą i do siostrzenicy wypowiedziałam te słowa: ?Jak ja zazdroszczę ludziom takiej prawdziwej, żywej wiary? ? prosisz i otrzymujesz ? dzięki Ci, Jezu. Zaczęłam mieć potrzebę bycia codziennie w kościele, na każdej Mszy św. Przez długi okres płakałam, wtedy już nie żyłam w grzechu, więc mogłam przystępować do sakramentu spowiedzi i sakramentu Eucharystii. Trafiłam do kościoła pw. św. Faustyny, bo to Ona tam mnie zaprosiła, ponieważ ja urodziłam się w tym samym dniu i miesiącu co Ona. W tym kościele wisi obraz: ?Jezu fam Tobie? i na którejś Mszy św. widzę, że Jezus poruszył prawą nogą, a w sercu usłyszałam głos: ?Uwierz, Ja jestem?. I to był przełomowy moment w moim życiu. Tu zaczęło się moje nawrócenie. Spotkałam księdza egzorcystę, który rozeznał sprawę klątw pokoleniowych. Odbyło się 30 Mszy św. /gregorianki/ za dusze z rodzin, potem przebłagalno-dziękczynna i Msze św. o przerwanie grzechu w rodzinie i jej nawrócenie. Zdałam sobie sprawę, jak ważne jest przebaczenie innym, również samej sobie. Uczestniczę też w Mszach z modlitwą o uzdrowienie, z modlitwą uwielbienia i na jednej z nich w Świątyni Opatrzności Bożej zostałam uzdrowiona z depresji, smutku, niskiej samooceny, myśli samobójczych, mam nie oceniać i Pan Jezus powiedział, że nie pozwoli mnie więcej skrzywdzić ? i w tym momencie poczułam się jak w Niebie i że mam Ojca w Niebie, któremu na mnie zależy, który o mnie walczy, który mnie kocha i obsypuje łaskami. Każdego dnia dziękuję za te łaski, które otrzymałam i za te, które otrzymam. Następnym cudem był fakt, jaki miał miejsce w internecie na stronie bbc weather /bbc pogoda/. Wchodziłam na tę stronę co jakiś czas sprawdzając pogodę, aż pewnego dnia na słowie niedziela, czyli nd, było słowo ?słońce?, a na środzie (śr) było słowo ?poślubić?. Załączam zdjęcie, ponieważ moje zdziwienie trwa do dziś. Wcześniej rozstałam się z moim partnerem, wyjechał do Anglii. Nie mając pojęcia, o co chodzi, poszłam do spowiedzi w Opatrzności Bożej i tam ksiądz charyzmatyk rozeznał, że Pan Bóg pragnie, abyśmy się pobrali, dostałam wytyczne, że mam się oświadczyć i o resztę się nie martwić. W głowie miałam jedno pytanie - przecież on jest alkoholikiem. Panie Jezu, powiedziałeś, że nie pozwolisz mnie skrzywdzić... I to był moment, w którym bezgranicznie zaufałam Jezusowi, Pan uzdrowił go z choroby alkoholowej. I tak też tak się stało. 12 stycznia 2014 roku w dzień Chrztu Pańskiego w godzinie Miłosierdzia Bożego /15.00/ wzięliśmy ślub kościelny. Chwała Panu za Jego bezgraniczną miłość, miłosierdzie, cierpliwość, nieskończone łaski. Pan Bóg jest wszechmogący, wszystko może, nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. Jego córka ? Izabela Po roku zgrałam moje zdjęcia z telefonu na komputer i jakie było moje zdziwienie, gdy na tym zdjęciu była data urodzin mego już teraz mężą.
Alina, 2014-07-02
Panie Jezu, dziękuję Ci za pracę, którą dostał mój syn, o którą prosiłam, i za szczęśliwą operację mojej mamy.
Panie Jezu, dziękuję Ci za pracę, którą dostał mój syn, o którą prosiłam, i za szczęśliwą operację mojej mamy.
Dorota, 2014-07-01
Boże Miłosierny, dziękuję Ci za moją mamę, za jej wytrwałość i walkę w chorobie, a Tobie, kochana Siostro Faustyno, za opiekę nad nią.
Boże Miłosierny, dziękuję Ci za moją mamę, za jej wytrwałość i walkę w chorobie, a Tobie, kochana Siostro Faustyno, za opiekę nad nią.
Urszula, 2014-06-30
Dziękuję za wspaniałą panią neurolog, za pozytywne wyniki eeg, za wykrycie choroby u mojej mamy, za pracę dla Marcina, za uwolnienie z palenia mnie i uwolnienie od alkoholu Pawła, dziękuję za to że znika mi wyprysk alergiczny i łuszczyca u męża.
Dziękuję za wspaniałą panią neurolog, za pozytywne wyniki eeg, za wykrycie choroby u mojej mamy, za pracę dla Marcina, za uwolnienie z palenia mnie i uwolnienie od alkoholu Pawła, dziękuję za to że znika mi wyprysk alergiczny i łuszczyca u męża.
Gadael, 2014-06-28
+Bym zwyciężył z plotką. Niech wszystko, co mnie dotyczy, - niesie "wielką Świętość!" memu bliźniemu.
+Bym zwyciężył z plotką. Niech wszystko, co mnie dotyczy, - niesie "wielką Świętość!" memu bliźniemu.
Ania, 2014-06-28
Panie Jezu, kiedy zdążyłam już zwątpić w miłosierdzie na świecie, w dobroć ludzi i ich serc, poprowadziłeś mnie tak, że poznałam je od źródła. Dałeś mi wielką moc, która zawarta jest w Koronce, dałeś mi nadzieję oraz zdrowie za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny. Dziękuję za łaski i za to, że mogę podążać drogą Twej miłości. Z człowieka pełnego bólu, dzięki Tobie, Jezu, mogłam stać się godną i pewną siebie kobietą, która może dzielić się miłością z innymi. To Twe wielkie dzieło trwa. Niech żyje wola Twoja.
Panie Jezu, kiedy zdążyłam już zwątpić w miłosierdzie na świecie, w dobroć ludzi i ich serc, poprowadziłeś mnie tak, że poznałam je od źródła. Dałeś mi wielką moc, która zawarta jest w Koronce, dałeś mi nadzieję oraz zdrowie za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny. Dziękuję za łaski i za to, że mogę podążać drogą Twej miłości. Z człowieka pełnego bólu, dzięki Tobie, Jezu, mogłam stać się godną i pewną siebie kobietą, która może dzielić się miłością z innymi. To Twe wielkie dzieło trwa. Niech żyje wola Twoja.
Anna, 2014-06-27
Panie Jezu, wiem, że jesteś tam. Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam. Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi. Każdy chciałby wiedzieć, jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam. Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię, Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie ... Boże Wszechmogący i Miłosierny, dziękuję za wszystkie otrzymane łaski i proszę o opiekę oraz o błogosławieństwo dla mojej córki Karoliny, która dzisiaj ma obronę pracy magisterskiej. Wspieraj ją i nie opuszczaj w tych ciężkich chwilach. Dziękuję Ci za wszystkie łaski, za to, że jesteś przy mnie. JEZU, UFAM TOBIE. Święta Siostro Faustyno, módl się za nami.
Panie Jezu, wiem, że jesteś tam. Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam. Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi. Każdy chciałby wiedzieć, jak ma dalej żyć. Wiem, że jesteś tam. Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię, Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie ... Boże Wszechmogący i Miłosierny, dziękuję za wszystkie otrzymane łaski i proszę o opiekę oraz o błogosławieństwo dla mojej córki Karoliny, która dzisiaj ma obronę pracy magisterskiej. Wspieraj ją i nie opuszczaj w tych ciężkich chwilach. Dziękuję Ci za wszystkie łaski, za to, że jesteś przy mnie. JEZU, UFAM TOBIE. Święta Siostro Faustyno, módl się za nami.
Monika , 2014-06-26
Jezu, ukochany mój Zbawicielu, dzięki Koronce Do Bożego Miłosierdzia otrzymałam to, o co Cię prosiłam. Proszę Cię, czuwaj nad moją rodziną, która jest dla mnie najważniejsza, aby nic złego już nas nie spotkało. Wiem, że dzięki Tobie zdarzył się cud. Nigdy tego nie zapomnę. Jezu, ufam Tobie i oddaję całe swoje życie Tobie i mojej rodzinki. Kocham Cię i jesteś dla mnie największym Przyjacielem.
Jezu, ukochany mój Zbawicielu, dzięki Koronce Do Bożego Miłosierdzia otrzymałam to, o co Cię prosiłam. Proszę Cię, czuwaj nad moją rodziną, która jest dla mnie najważniejsza, aby nic złego już nas nie spotkało. Wiem, że dzięki Tobie zdarzył się cud. Nigdy tego nie zapomnę. Jezu, ufam Tobie i oddaję całe swoje życie Tobie i mojej rodzinki. Kocham Cię i jesteś dla mnie największym Przyjacielem.
Wanda, 2014-06-26
Panie Jezu, dziękuję Ci za Twoje miłosierdzie, którego nieraz nie dostrzegałam. Dziękuję za dobry wynik badania. Powtarzam słowa: "Jezu, ufam Tobie", "Panie Jezu, Ty się tym zajmij" i widzę, że mi pomagasz. Dziś w jednej chwili rozwiałeś moje obawy w sprawie, która wydawała mi się skomplikowana. Proszę Cię, Panie Jezu, wysłuchaj moich modlitw. Dziękuję Ci za "Dzienniczek", który pokrzepia serce. Przepraszam za moje słabości i grzechy, którymi Cię ranię. Proszę dodaj mi siły. Chwalmy Pana i wierzmy w Boże miłosierdzie.
Panie Jezu, dziękuję Ci za Twoje miłosierdzie, którego nieraz nie dostrzegałam. Dziękuję za dobry wynik badania. Powtarzam słowa: "Jezu, ufam Tobie", "Panie Jezu, Ty się tym zajmij" i widzę, że mi pomagasz. Dziś w jednej chwili rozwiałeś moje obawy w sprawie, która wydawała mi się skomplikowana. Proszę Cię, Panie Jezu, wysłuchaj moich modlitw. Dziękuję Ci za "Dzienniczek", który pokrzepia serce. Przepraszam za moje słabości i grzechy, którymi Cię ranię. Proszę dodaj mi siły. Chwalmy Pana i wierzmy w Boże miłosierdzie.
Ula, 2014-06-26
Swoje świadectwo piszę już drugi raz, za co od razu mogę podziękować Bogu (sama za nic bym nie napisała, chyba żeby ktoś obiecywał mi złoto). Jak już kiedyś pisałam, słowo Bóg zaczęło nabierać właściwego znaczenia dopiero kilka lat temu. I od tamtego czasu moje życie toczy się dalej. Te kilka lat nie było łatwe, co prawda nie byłam daleko od Boga. Miałam wciąż możliwość spotykać się z Nim choćby w Komunii św., ale mimo to miałam problem. Wciąż go mam, tyle, że zidentyfikowany. Jestem odrobinę pedantyczna, no może bardziej, bo nie we wszystkim, ale to bardzo mi przeszkadza. Od dziecka nauczyłam się być taką "Zosią samosią". Byłam dość zdolna, więc mogłam większość rzeczy zrobić sama. Za młodszą siostrę też czułam się odpowiedzialna, mimo że nikt mi tego nie nakazał ani nic w tym rodzaju. Żyłam więc w przekonaniu, że jak czegoś nie zrobię sama, to nic nie będzie zrobione, a w dodatku powinno być zrobione najlepiej jak w ogóle to możliwe, a najlepiej jeszcze lepiej. No i w takim świecie, który sobie stworzyłam, po prostu nie da się żyć. Od pewnego czasu zaczęłam czytać świadectwa, "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny, Pismo Święte i inne. Dopiero w tym tygodniu znalazłam jakby wyjaśnienia słowa zawierzenie. Do tej pory sądziłam, że jest trochę inaczej. Że ja sobie pomyślę ot tak i już, ale wtedy zauważyłam problem. Ja nie zawierzam całkowicie, bo usiłuję sama zrobić to, o co proszę Pana Jezusa. Gdyby nie to, że trafiłam na tamtą stronę, pewnie dalej jakoś źle bym się czuła. Tak naprawdę nie powinnam pisać, że ja coś znalazłam, bo gdyby nie Duch Święty, to by niczego nie było. Tak naprawdę piszę to świadectwo o 2 w nocy tylko dlatego, że poczułam taką wewnętrzną potrzebę podzielenia się tym z innymi. Bo to jest tak, że mimowolnie sprzeciwiam się Bogu, ale dlatego, że czegoś nie rozumiem czy czegoś nie wiem. I wtedy pojawia się ból. Jest coraz silniejszy. Nie jestem w stanie sobie z nim poradzić. I wtedy, po takiej próbie, nagle znajduję takie proste rozwiązanie. Dla mnie radość, jaką odczuwam jest tak niewyobrażalnie wielka, że nie jestem w stanie jej opisać. Ale to też nie było takie proste, musiałam przecież wcześniej zmienić swoje rozumowanie. A nie tak łatwo przerzucić się z: "ja wszystko robię sama i ma być lepiej niż mogłoby być" na: "powierzam się Tobie, Panie, czyń ze mną, co chcesz, i nie wtrącać się". I tak naprawdę chciałam ująć jeszcze jedną rzecz. Gdy pragniemy wielkich cudów, dzieją się te maleńkie, których za nic się nie spodziewamy. Ja mogłabym wymienić tu kilka. Nie wiem, czy kiedyś nauczę się kochać, ale wierzę, że i bez tego Ktoś mnie będzie zawsze kochał. To chyba to, o czym czasami zapominam, ale nie wiem jak i dlaczego. Muszę - nie ja chcę - się zmienić. Mam nadzieję, że mimo dosyć niespójnej wypowiedzi, każdy z was zrozumie co chciałam zawrzeć w tej wypowiedzi. Muszę się dużo uczyć, każdy z nas musi, ale bardzo cieszę się, że mogę powiedzieć - Jezu, Ty się tym zajmij - i cieszyć się z tego, że mi na to pozwala. I jeszcze taki losowy cytat z Pisma św.: Do Ciebie wznoszę me oczy, Który mieszkasz w niebie. (Ps 123,1). Kochajcie Boga i wychwalajcie Go. Zawierzcie Mu wszystko, co macie, bo cóż silniejsze od najczystszej miłości. Bóg broni od złego i od naszych złych decyzji. Róbcie zawsze to, o co was prosi. Gdy wszystko się wali, a ty zawierzyłeś się Bogu - nie martw się - wszystko będzie dobrze. Szkoda tylko, że nie da się być idealnym od razu. Ale wtedy nie byłoby pokory, a miłość Boga nie mogłaby zostać nam ukazana. Jak dobrze, że Bóg stworzył ten świat, a nie ja... Dziękuje Ci, Jezu, za to i za wszystko!
Swoje świadectwo piszę już drugi raz, za co od razu mogę podziękować Bogu (sama za nic bym nie napisała, chyba żeby ktoś obiecywał mi złoto). Jak już kiedyś pisałam, słowo Bóg zaczęło nabierać właściwego znaczenia dopiero kilka lat temu. I od tamtego czasu moje życie toczy się dalej. Te kilka lat nie było łatwe, co prawda nie byłam daleko od Boga. Miałam wciąż możliwość spotykać się z Nim choćby w Komunii św., ale mimo to miałam problem. Wciąż go mam, tyle, że zidentyfikowany. Jestem odrobinę pedantyczna, no może bardziej, bo nie we wszystkim, ale to bardzo mi przeszkadza. Od dziecka nauczyłam się być taką "Zosią samosią". Byłam dość zdolna, więc mogłam większość rzeczy zrobić sama. Za młodszą siostrę też czułam się odpowiedzialna, mimo że nikt mi tego nie nakazał ani nic w tym rodzaju. Żyłam więc w przekonaniu, że jak czegoś nie zrobię sama, to nic nie będzie zrobione, a w dodatku powinno być zrobione najlepiej jak w ogóle to możliwe, a najlepiej jeszcze lepiej. No i w takim świecie, który sobie stworzyłam, po prostu nie da się żyć. Od pewnego czasu zaczęłam czytać świadectwa, "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny, Pismo Święte i inne. Dopiero w tym tygodniu znalazłam jakby wyjaśnienia słowa zawierzenie. Do tej pory sądziłam, że jest trochę inaczej. Że ja sobie pomyślę ot tak i już, ale wtedy zauważyłam problem. Ja nie zawierzam całkowicie, bo usiłuję sama zrobić to, o co proszę Pana Jezusa. Gdyby nie to, że trafiłam na tamtą stronę, pewnie dalej jakoś źle bym się czuła. Tak naprawdę nie powinnam pisać, że ja coś znalazłam, bo gdyby nie Duch Święty, to by niczego nie było. Tak naprawdę piszę to świadectwo o 2 w nocy tylko dlatego, że poczułam taką wewnętrzną potrzebę podzielenia się tym z innymi. Bo to jest tak, że mimowolnie sprzeciwiam się Bogu, ale dlatego, że czegoś nie rozumiem czy czegoś nie wiem. I wtedy pojawia się ból. Jest coraz silniejszy. Nie jestem w stanie sobie z nim poradzić. I wtedy, po takiej próbie, nagle znajduję takie proste rozwiązanie. Dla mnie radość, jaką odczuwam jest tak niewyobrażalnie wielka, że nie jestem w stanie jej opisać. Ale to też nie było takie proste, musiałam przecież wcześniej zmienić swoje rozumowanie. A nie tak łatwo przerzucić się z: "ja wszystko robię sama i ma być lepiej niż mogłoby być" na: "powierzam się Tobie, Panie, czyń ze mną, co chcesz, i nie wtrącać się". I tak naprawdę chciałam ująć jeszcze jedną rzecz. Gdy pragniemy wielkich cudów, dzieją się te maleńkie, których za nic się nie spodziewamy. Ja mogłabym wymienić tu kilka. Nie wiem, czy kiedyś nauczę się kochać, ale wierzę, że i bez tego Ktoś mnie będzie zawsze kochał. To chyba to, o czym czasami zapominam, ale nie wiem jak i dlaczego. Muszę - nie ja chcę - się zmienić. Mam nadzieję, że mimo dosyć niespójnej wypowiedzi, każdy z was zrozumie co chciałam zawrzeć w tej wypowiedzi. Muszę się dużo uczyć, każdy z nas musi, ale bardzo cieszę się, że mogę powiedzieć - Jezu, Ty się tym zajmij - i cieszyć się z tego, że mi na to pozwala. I jeszcze taki losowy cytat z Pisma św.: Do Ciebie wznoszę me oczy, Który mieszkasz w niebie. (Ps 123,1). Kochajcie Boga i wychwalajcie Go. Zawierzcie Mu wszystko, co macie, bo cóż silniejsze od najczystszej miłości. Bóg broni od złego i od naszych złych decyzji. Róbcie zawsze to, o co was prosi. Gdy wszystko się wali, a ty zawierzyłeś się Bogu - nie martw się - wszystko będzie dobrze. Szkoda tylko, że nie da się być idealnym od razu. Ale wtedy nie byłoby pokory, a miłość Boga nie mogłaby zostać nam ukazana. Jak dobrze, że Bóg stworzył ten świat, a nie ja... Dziękuje Ci, Jezu, za to i za wszystko!
Magdalena, 2014-06-24
Kochana Siostro Faustynko - wstawiłaś się za naszą ukochaną córką Paulinką i dzisiaj dzięki Twojemu wstawiennictwu u Pana Jezusa zadziałał Duch Święty!!! Paulinka, pracując całymi dniami niemal i studiując dziennie, obroniła pracę licencjacką na 5, a jej praca będzie opublikowana w naukowym czasopiśmie!!! Znowu pokazałeś, Panie, że ciężka uczciwa praca, nauka i zaufanie Panu Bogu podobają się Mu. Dziękujemy za tę nagrodę wspaniałą - mądre, odpowiedzialne i uczciwe dorosłe dziecko. Bądź błogosławiony, Panie nasz, na wieki :)
Kochana Siostro Faustynko - wstawiłaś się za naszą ukochaną córką Paulinką i dzisiaj dzięki Twojemu wstawiennictwu u Pana Jezusa zadziałał Duch Święty!!! Paulinka, pracując całymi dniami niemal i studiując dziennie, obroniła pracę licencjacką na 5, a jej praca będzie opublikowana w naukowym czasopiśmie!!! Znowu pokazałeś, Panie, że ciężka uczciwa praca, nauka i zaufanie Panu Bogu podobają się Mu. Dziękujemy za tę nagrodę wspaniałą - mądre, odpowiedzialne i uczciwe dorosłe dziecko. Bądź błogosławiony, Panie nasz, na wieki :)
Sabina, 2014-06-21
Miłosierny Jezu, dziękuję za wysłuchanie próśb, dziękuję za szczęśliwy poród mojej córki Ani i wspaniałą i zdrową wnusię. Za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i św. Jana Pawła II proszę o dalsżą opiekę dla nich i błogosławieństwo Boże na każdy dzien. Jezu, ufam Tobie!
Miłosierny Jezu, dziękuję za wysłuchanie próśb, dziękuję za szczęśliwy poród mojej córki Ani i wspaniałą i zdrową wnusię. Za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i św. Jana Pawła II proszę o dalsżą opiekę dla nich i błogosławieństwo Boże na każdy dzien. Jezu, ufam Tobie!
Michal, 2014-06-21
Chciałbym dać świadectwo łaski, jaką otrzymałem. Zdecydowałem się rozpocząć Nowennę Pompejańską w pewnej intencji,jednak mogłem wybrać tylko jedną, a wiadomo, w życiu wiele problemów. Modliłem się za osobę mi bliską, za jej nawrócenie. W międzyczasie powiększały się problemy w pracy. Doszło to do tego stopnia, że miałem ochotę się zwolnić. Tylko co potem? Nie mogłem sobie na to pozwolić, mam rodzinę na utrzymaniu. Podczas odmawiania cz. dziękczynnej pogodziłem się z pewną osobą, do której miałem przedtem ogromny żal. Teraz to historia! Jednak problemy w pracy stawały się nie do udźwignięcia. Oskarżenia, pretensje, fatalna atmosfera i wiele innych. Natknałem się w internecie na słowa Jezusa do Dolindo Ruotolo: "Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość!". Powtarzałem to w wolnym czasie, w duchu. "Jezu, Ty się tym zajmij". Koronkę też odmawiałem. Nadszedł ostatni dzień Nowenny Pompejańskiej. Dziękowałem Maryi, że pogodziłem się z pewną osobą. Nadchodzi kolejny dzien. Dzwoni telefon, że mają wolne miejsce w firmie, gdzie ok. rok wcześniej składałem dokumenty, i zatrudnią mnie od zaraz! Teraz wiem, że Matka Boża wyjednała mi tę łaskę. Teraz wiem, że cuda czyni sam Bóg, musimy tylko uwierzyć w Niego całym sercem, zawierzyć Jemu całe nasze życie. Dziękuję Ci, Jezu, i Maryjo! Całym sercem.
Chciałbym dać świadectwo łaski, jaką otrzymałem. Zdecydowałem się rozpocząć Nowennę Pompejańską w pewnej intencji,jednak mogłem wybrać tylko jedną, a wiadomo, w życiu wiele problemów. Modliłem się za osobę mi bliską, za jej nawrócenie. W międzyczasie powiększały się problemy w pracy. Doszło to do tego stopnia, że miałem ochotę się zwolnić. Tylko co potem? Nie mogłem sobie na to pozwolić, mam rodzinę na utrzymaniu. Podczas odmawiania cz. dziękczynnej pogodziłem się z pewną osobą, do której miałem przedtem ogromny żal. Teraz to historia! Jednak problemy w pracy stawały się nie do udźwignięcia. Oskarżenia, pretensje, fatalna atmosfera i wiele innych. Natknałem się w internecie na słowa Jezusa do Dolindo Ruotolo: "Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość!". Powtarzałem to w wolnym czasie, w duchu. "Jezu, Ty się tym zajmij". Koronkę też odmawiałem. Nadszedł ostatni dzień Nowenny Pompejańskiej. Dziękowałem Maryi, że pogodziłem się z pewną osobą. Nadchodzi kolejny dzien. Dzwoni telefon, że mają wolne miejsce w firmie, gdzie ok. rok wcześniej składałem dokumenty, i zatrudnią mnie od zaraz! Teraz wiem, że Matka Boża wyjednała mi tę łaskę. Teraz wiem, że cuda czyni sam Bóg, musimy tylko uwierzyć w Niego całym sercem, zawierzyć Jemu całe nasze życie. Dziękuję Ci, Jezu, i Maryjo! Całym sercem.
daneczka, 2014-06-21
Jezu Miłosierny, św. Faustyno, dziękuję Wam za pomoc i opiekę, za 20 lat kapłaństwa ks. Jacka. Dziękuję za Eucharystię w uroczystość Bożego Ciała, w czasie której składane były życzenia. Dziękuję Matce Bożej i wszystkim świętym, że nie pozwolili mi zapomnieć o tej uroczystości i że zdążyłam w porę przypomnieć komu trzeba. Dziękuję, Jezu Miłosierny, że pozwoliłeś mi wziąć udział procesji Bożego Ciała w oktawie, w czasie której niosłam obraz św. Antoniego. Wiem, że to nie przypadek. Na Mszy św. modliliśmy się za małżeństwa, które nie mogą mieć dzieci. Moja mam, gdy jej zmarło pierwsze dziecko, modliła się do św. Antoniego, którego figura jest w naszym kościele. Myślę, że Święty chciał, abym mu w ten sposób podziękowała za wszystko, co od niego mam, za brata, któremu mam dała na imię Antoni w dowód wdzięczności za kolejne dziecko. Ja dziękuję mu codziennie za to, że dzięki niemu odnajduję wszystko, co zgubię lub zapomnę. Wiem, że dzisiaj to dobry Jezus mnie przyprowadził do kościoła i św. Faustyna. Dobry Jezu, proszę Cię, abym w procesji mogła nosić Twój obraz - obraz Jezusa Miłosiernego. Święta Faustyno, wiem, że mi dasz odwagę i siłę, abym zrealizowała swoje zamiary, abym kupiła obraz Jezusa Miłosiernego w darze za uratowanie tyle razy mojego męża od śmierci i kalectwa oraz jako przebłaganie za grzechy moje i mojej rodziny. Błagam Cię, Jezu, dopomóż. Jezu, ufam Tobie! Amen.
Jezu Miłosierny, św. Faustyno, dziękuję Wam za pomoc i opiekę, za 20 lat kapłaństwa ks. Jacka. Dziękuję za Eucharystię w uroczystość Bożego Ciała, w czasie której składane były życzenia. Dziękuję Matce Bożej i wszystkim świętym, że nie pozwolili mi zapomnieć o tej uroczystości i że zdążyłam w porę przypomnieć komu trzeba. Dziękuję, Jezu Miłosierny, że pozwoliłeś mi wziąć udział procesji Bożego Ciała w oktawie, w czasie której niosłam obraz św. Antoniego. Wiem, że to nie przypadek. Na Mszy św. modliliśmy się za małżeństwa, które nie mogą mieć dzieci. Moja mam, gdy jej zmarło pierwsze dziecko, modliła się do św. Antoniego, którego figura jest w naszym kościele. Myślę, że Święty chciał, abym mu w ten sposób podziękowała za wszystko, co od niego mam, za brata, któremu mam dała na imię Antoni w dowód wdzięczności za kolejne dziecko. Ja dziękuję mu codziennie za to, że dzięki niemu odnajduję wszystko, co zgubię lub zapomnę. Wiem, że dzisiaj to dobry Jezus mnie przyprowadził do kościoła i św. Faustyna. Dobry Jezu, proszę Cię, abym w procesji mogła nosić Twój obraz - obraz Jezusa Miłosiernego. Święta Faustyno, wiem, że mi dasz odwagę i siłę, abym zrealizowała swoje zamiary, abym kupiła obraz Jezusa Miłosiernego w darze za uratowanie tyle razy mojego męża od śmierci i kalectwa oraz jako przebłaganie za grzechy moje i mojej rodziny. Błagam Cię, Jezu, dopomóż. Jezu, ufam Tobie! Amen.
Radosław, 2014-06-19
Mam na imię Radek, jestem 29-latkiem mieszkającym w Szczecinie. Moje doświadczenie największej polskiej mistyczki nie było dziełem przypadku, mówię w pełni przekonania słów, którymi postanowiłem się podzielić. W tamtym czasie pozostawałem na rozdrożu wiary, byłem zupełnie sam, a w dodatku pozostawałem w czynnym uzależniu alkoholowym, dodatkowo groziła mi bezdomność. Zaczynał się okres zimowy i aby się ogrzać udałem się do miejskiej biblioteki. Postanowiłem przeczytać pierwszą książkę z brzegu. Była nią biografia świętej. Następnie małymi krokami dotarłem do Dzienniczka. W moim opuszczeniu i samotności doznałem odczucia zupełnie innego, jakby nie było tak, jak odczuwałem do tej pory. Spoglądanie na życie św. Faustyny spowodowało we mnie pragnienie modlitwy. W końcu trafiLem do szczecińskiej katedry i tak naprawdę pierwszy raz spotkałem się z obliczem obrazu Jezusa Miłosiernego. Tam też klęknąłem i oddałem swoje życie Chrystusowi. Świętą Faustynę postanowiłem prosić o miłość w swoim życiu. Jakbym wewnętrznie był do Chrystusa, zacząłem prosić o najmniejszy promień Jego miłości w swoim życiu. Otworzyłem swoje serce przy tym obrazie, wciąż prosiłem świętą mistyczkę o miłość drugiego człowieka. W niedługim czasie poznałem kobietę, która mnie pokochała. Otrzymałem więcej, aniżeli prosiłem. W miłości odebrany został mi przymus picia. Trzeźwieję od kilku miesięcy, odebrany mi został nałóg palenia papierosów. Moje życie diametralnie się odmieniło. 21 czerwca bieżącego roku zamierzam modlić się przy grobie świętej mistyczki. Od jakiegoś czasu wewnętrznie jakbym miał zachętę przybycia w to miejsce. Zamierzam się tutaj wyspowiadać. Nie będę sam.
Mam na imię Radek, jestem 29-latkiem mieszkającym w Szczecinie. Moje doświadczenie największej polskiej mistyczki nie było dziełem przypadku, mówię w pełni przekonania słów, którymi postanowiłem się podzielić. W tamtym czasie pozostawałem na rozdrożu wiary, byłem zupełnie sam, a w dodatku pozostawałem w czynnym uzależniu alkoholowym, dodatkowo groziła mi bezdomność. Zaczynał się okres zimowy i aby się ogrzać udałem się do miejskiej biblioteki. Postanowiłem przeczytać pierwszą książkę z brzegu. Była nią biografia świętej. Następnie małymi krokami dotarłem do Dzienniczka. W moim opuszczeniu i samotności doznałem odczucia zupełnie innego, jakby nie było tak, jak odczuwałem do tej pory. Spoglądanie na życie św. Faustyny spowodowało we mnie pragnienie modlitwy. W końcu trafiLem do szczecińskiej katedry i tak naprawdę pierwszy raz spotkałem się z obliczem obrazu Jezusa Miłosiernego. Tam też klęknąłem i oddałem swoje życie Chrystusowi. Świętą Faustynę postanowiłem prosić o miłość w swoim życiu. Jakbym wewnętrznie był do Chrystusa, zacząłem prosić o najmniejszy promień Jego miłości w swoim życiu. Otworzyłem swoje serce przy tym obrazie, wciąż prosiłem świętą mistyczkę o miłość drugiego człowieka. W niedługim czasie poznałem kobietę, która mnie pokochała. Otrzymałem więcej, aniżeli prosiłem. W miłości odebrany został mi przymus picia. Trzeźwieję od kilku miesięcy, odebrany mi został nałóg palenia papierosów. Moje życie diametralnie się odmieniło. 21 czerwca bieżącego roku zamierzam modlić się przy grobie świętej mistyczki. Od jakiegoś czasu wewnętrznie jakbym miał zachętę przybycia w to miejsce. Zamierzam się tutaj wyspowiadać. Nie będę sam.
Teresa, 2014-06-18
Jezu Miłosierny, św. Faustyno, dziękuję za 5 lat życia małżeńskiego, mojego syna. Proszę o silną wiarę i miłość dla całej Rodziny, o zdrowie. Święta Faustyno, modl się za nami.
Jezu Miłosierny, św. Faustyno, dziękuję za 5 lat życia małżeńskiego, mojego syna. Proszę o silną wiarę i miłość dla całej Rodziny, o zdrowie. Święta Faustyno, modl się za nami.
daneczka, 2014-06-17
Święta Faustyno, dziękuję ci, że czytając twój "Dzienniczek", dałaś mi tyle odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i myśli. Dziękuję, że dzięki tobie uczę się lepiej wielbić Boga - Miłosierdzie Boże. To ty nauczyłaś mnie ufać Jezusowi bez granic, Jemu zawierzyć swoje i bliskich życie. Nie martwić się o następny dzień , bo Jezus czuwa i On wie najlepiej, co dla mnie jest dobre i czego potrzebuję. Boli mnie tylko to, że tyle trudności napotykam, gdy chcę uczestniczyć w Eucharystii. Odczuwam wielkie pragnienie wielbienia Boga za Jego dary, za Jego miłosierdzie, za to, że mnie, grzesznej - przebaczył ,za to, że mnie nigdy nie opuścił i o mnie nie zapomniał. A widzę to dopiero teraz, gdy Mu całkowicie zaufałam. Każdego dnia, na każdym kroku widzę działanie i znaki Jezusa. Wcześniej zdarzało się, że dziękowałam Matce Najświętszej za Jej opiekę nade mną i moja rodziną. Także wysłuchiwała mnie w wielu sprawach i wysłuchuje nadal. jest moją Niebieską lekarką. Wyleczyła mnie z wielu chorób cielesnych i leczy cały czas moją duszę. Ale odkąd zaczęłam modlić się do Jezusa Koronką do Miłosierdzia Bożego, a odmawiam ją codziennie od śmierci mojej mamy ( 22października 2012 roku), zaczynam dostrzegać działanie Boga w wielu sprawach. Od kiedy poleciłam się opiece św. Faustynie, którą codziennie proszę, aby modliła się ze mną do dobrego i miłosiernego Boga o pokój na świecie i za dusze, które nie chcą oglądać Boga oraz za te, za które nikt się nie modli, wiem, że św. Faustyna jest przy mnie. Wiem, że modli się ze mną, że mnie uczy modlitwy. Dała mi swój znak 3 kwietnia tego roku, kiedy byłam na wyjeździe w Białce Tatrzańskiej - jej relikwia była w kościele, do którego udałam się na Mszę św., relikwia św. Jana Pawła II i relikwia św. Ojca Pio. Zrozumiałam, że są to znaki dla mnie, że Bóg mnie słucha i że słuchają również wszyscy Święci, a najbardziej św. Faustyna. Dziękuję każdego dnia wieczorem, w czasie kiedy wykonuję swoją pracę, Litanią do Wszystkich Świętych, za ich pomoc, za miniony dzień. Wiem, że mnie słyszą, że miła jest im moja modlitwa, bo widzę, jak mi pomagają. Pragnę, aby jak najwięcej ludzi wielbiło Boże Miłosierdzie, aby tak jak ja uwierzyli, że Bóg jest obecny w naszym życiu, tylko my musimy to zauważyć, polecić się Jego opiece i uwierzyć, że gdy zgrzeszymy, to On nam wybacza i wybaczy, gdy Go o to prosić będziemy i obiecamy poprawę. Chwała Bożemu Miłosierdziu!!! Chwała Trójcy Przenajświętszej!!! Amen.
Święta Faustyno, dziękuję ci, że czytając twój "Dzienniczek", dałaś mi tyle odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i myśli. Dziękuję, że dzięki tobie uczę się lepiej wielbić Boga - Miłosierdzie Boże. To ty nauczyłaś mnie ufać Jezusowi bez granic, Jemu zawierzyć swoje i bliskich życie. Nie martwić się o następny dzień , bo Jezus czuwa i On wie najlepiej, co dla mnie jest dobre i czego potrzebuję. Boli mnie tylko to, że tyle trudności napotykam, gdy chcę uczestniczyć w Eucharystii. Odczuwam wielkie pragnienie wielbienia Boga za Jego dary, za Jego miłosierdzie, za to, że mnie, grzesznej - przebaczył ,za to, że mnie nigdy nie opuścił i o mnie nie zapomniał. A widzę to dopiero teraz, gdy Mu całkowicie zaufałam. Każdego dnia, na każdym kroku widzę działanie i znaki Jezusa. Wcześniej zdarzało się, że dziękowałam Matce Najświętszej za Jej opiekę nade mną i moja rodziną. Także wysłuchiwała mnie w wielu sprawach i wysłuchuje nadal. jest moją Niebieską lekarką. Wyleczyła mnie z wielu chorób cielesnych i leczy cały czas moją duszę. Ale odkąd zaczęłam modlić się do Jezusa Koronką do Miłosierdzia Bożego, a odmawiam ją codziennie od śmierci mojej mamy ( 22października 2012 roku), zaczynam dostrzegać działanie Boga w wielu sprawach. Od kiedy poleciłam się opiece św. Faustynie, którą codziennie proszę, aby modliła się ze mną do dobrego i miłosiernego Boga o pokój na świecie i za dusze, które nie chcą oglądać Boga oraz za te, za które nikt się nie modli, wiem, że św. Faustyna jest przy mnie. Wiem, że modli się ze mną, że mnie uczy modlitwy. Dała mi swój znak 3 kwietnia tego roku, kiedy byłam na wyjeździe w Białce Tatrzańskiej - jej relikwia była w kościele, do którego udałam się na Mszę św., relikwia św. Jana Pawła II i relikwia św. Ojca Pio. Zrozumiałam, że są to znaki dla mnie, że Bóg mnie słucha i że słuchają również wszyscy Święci, a najbardziej św. Faustyna. Dziękuję każdego dnia wieczorem, w czasie kiedy wykonuję swoją pracę, Litanią do Wszystkich Świętych, za ich pomoc, za miniony dzień. Wiem, że mnie słyszą, że miła jest im moja modlitwa, bo widzę, jak mi pomagają. Pragnę, aby jak najwięcej ludzi wielbiło Boże Miłosierdzie, aby tak jak ja uwierzyli, że Bóg jest obecny w naszym życiu, tylko my musimy to zauważyć, polecić się Jego opiece i uwierzyć, że gdy zgrzeszymy, to On nam wybacza i wybaczy, gdy Go o to prosić będziemy i obiecamy poprawę. Chwała Bożemu Miłosierdziu!!! Chwała Trójcy Przenajświętszej!!! Amen.
daneczka, 2014-06-17
Jezu, Miłosierny, dziękuję Ci, że uratowałeś mojego męża Zbigniewa od wypadku przy pracy. Wczoraj mąż naprawiał siewnik do nawozu, leżąc pod maszyną. Z wysokości ok. 1 metra spadł mu na twarz przekaźnik. Prawdopodobnie ma pęknięty nos. Nie poszedł nawet do lekarza. Jest wystraszony, obolały. Wiem, że to Ty - Jezu Miłosierny - Matka Najświętsza, św. Faustyna oraz wszyscy Święci, którym codziennie polecam moją rodzinę, naszą pracę i których codziennie proszę o opiekę nad naszą rodzina iw czasie wykonywania naszych prac. W niedzielę, 16 czerwca, w naszej świątyni ks. Jacek odprawiał Mszę św. za rolników, o szczęśliwe zbiory, z okazji objazdu pól. Modliliśmy się również Litania do Najśw. Serca Pana Jezusa o uchronienie nas od kataklizmów oraz nieszczęśliwych wypadków przy pracy. Tej samej niedzieli mieliśmy święcenie pól w naszej miejscowości - Pokrzywnica Wielka - na które poszliśmy oboje z mężem pieszo, jest to niedaleko od naszego domu. Święcenie było zaplanowanie na 15:00. Znowu modliliśmy się o uchronienie od nieszczęśliwych wypadków. Wiem, że Jezus nas wysłuchał oraz pokazał mojemu mężowi, jak wielka jest moc modlitwy i ile Jezus daje, gdy Go prosimy. Dziękuję Ci, Jezu, dziękuję Ci św. Faustyno, dziękuję Wam, wszyscy Święci, dziękuję Ci, Mateczko moja miłosierna za Twoja opiekę i za to, że mnie prowadzisz do swojego Syna. Amen.
Jezu, Miłosierny, dziękuję Ci, że uratowałeś mojego męża Zbigniewa od wypadku przy pracy. Wczoraj mąż naprawiał siewnik do nawozu, leżąc pod maszyną. Z wysokości ok. 1 metra spadł mu na twarz przekaźnik. Prawdopodobnie ma pęknięty nos. Nie poszedł nawet do lekarza. Jest wystraszony, obolały. Wiem, że to Ty - Jezu Miłosierny - Matka Najświętsza, św. Faustyna oraz wszyscy Święci, którym codziennie polecam moją rodzinę, naszą pracę i których codziennie proszę o opiekę nad naszą rodzina iw czasie wykonywania naszych prac. W niedzielę, 16 czerwca, w naszej świątyni ks. Jacek odprawiał Mszę św. za rolników, o szczęśliwe zbiory, z okazji objazdu pól. Modliliśmy się również Litania do Najśw. Serca Pana Jezusa o uchronienie nas od kataklizmów oraz nieszczęśliwych wypadków przy pracy. Tej samej niedzieli mieliśmy święcenie pól w naszej miejscowości - Pokrzywnica Wielka - na które poszliśmy oboje z mężem pieszo, jest to niedaleko od naszego domu. Święcenie było zaplanowanie na 15:00. Znowu modliliśmy się o uchronienie od nieszczęśliwych wypadków. Wiem, że Jezus nas wysłuchał oraz pokazał mojemu mężowi, jak wielka jest moc modlitwy i ile Jezus daje, gdy Go prosimy. Dziękuję Ci, Jezu, dziękuję Ci św. Faustyno, dziękuję Wam, wszyscy Święci, dziękuję Ci, Mateczko moja miłosierna za Twoja opiekę i za to, że mnie prowadzisz do swojego Syna. Amen.
Tomasz, 2014-06-17
Panie Jezu Miłosierny, dziękuję Tobie za 3 lata małżeństwa Ewy i Wojciecha, za ich miłość i oddanie, za narodziny ich córeczki Zosi, za dar kolejnego dzieciątka, które rozwija się pod sercem Ewy. Proszę o jego prawidłowy rozwój i o szczęśliwe rozwiązanie... Dla Ewy i Wojtka proszę także o Twoje dalsze błogosławieństwo i łaski dla nich na każdy dzień oraz o opiekę Twojej Mamy - Maryi, a dla Zosi o prawidłowy rozwój i wzrost w łasce Bożej i mądrości Bożej.
Panie Jezu Miłosierny, dziękuję Tobie za 3 lata małżeństwa Ewy i Wojciecha, za ich miłość i oddanie, za narodziny ich córeczki Zosi, za dar kolejnego dzieciątka, które rozwija się pod sercem Ewy. Proszę o jego prawidłowy rozwój i o szczęśliwe rozwiązanie... Dla Ewy i Wojtka proszę także o Twoje dalsze błogosławieństwo i łaski dla nich na każdy dzień oraz o opiekę Twojej Mamy - Maryi, a dla Zosi o prawidłowy rozwój i wzrost w łasce Bożej i mądrości Bożej.
Gabriela Maria , 2014-06-16
"Patrz na każdą sprawę pod kątem wieczności". Gabriela Bossis Zaczęłam dzień pełen nadziei,jak każdego dnia staram się Koronkę odmówić w skupieniu, co nie zawsze udaje się..., ale dziś szczególnie mąż dał mi ciszę na ten czas. Utuliłam córkę do snu, mąż poszedł do pracy i nic nie zapowiadało tego, co dziś się wydarzy. Przygotowałam się do wyjazdu z córką już wcześniej zaplanowaną do Szczecina na rekolekcje 3 dniowe..., zaczęłam pakować walizki, moja kruszyna zbudziła się, zobaczyła walizki i skakała z radości, że już niedługo pojedziemy. Ma już dwa latka i mała Maria mówi dużo i ta jej prosta radość, okazywanie uczuć wdzięczności pocałunkiem..., to mnie rozpala i widzę w niej promień Boga. Jest uczynna, zabawna, lubi krzyczeć, psocić, ale kiedy mówię stanowczo "dosyć!", robi wielkie ciepłe oczy, jakby chciała powiedzieć i szybko wtula się z ramiona, mówiąc "mamooo bojie" (dziwnie zmiękcza). Nakarmiłam moją kruszynkę i zaczęłam szukać numeru do taxi, aby nas zawieść do miasta na autobus do Szczecina, a tu przerywa mi dzwonek telefonu komórkowego. Siostra (z zakonu, którego nie chcę wymieniać)nie przedstawia się, ale głosem drżącym mówi: "pani Gabrielo, przykro mi, tym razem nie uda się, ja ... ja bardzo chciałam, aby pani odbyła te rekolekcje, ale nowicjuszka, która zajmuje się dziećmi, rozchorowała się i żadna z naszych sióstr nie może opiekować się pani dzieckiem ani innymi". Zatkało mnie i spytałam: ale może jest ktoś, kto chociaż na tę jedną godzinę zaopiekuje się". - Tak jest, ale ma już dwóch chłopców do opieki i nie chce więcej do opieki. Ja Pani zwrócę pieniądze...". Powiedziałam: "Nie, niech zostaną na następny raz". Ale tu usłyszałam: "Pani Gabrielo, ja zwrócę i proszę już nigdy tu nie przyjeżdżać, ponieważ...(zachowam słowa w sercu...) proszę to przemyśleć, ja chciałam, ale nie da się, ja bardzo proszę przemyśleć ten powód". Łzy lały mi się po policzku, poczułam, jakbym dostała w pysk tylko od kogo? Mała Maria też płakała, ocierała moje łzy i powtarzała: "Mamo, mamo..., mamo". Wtulone, zasnęłyśmy. Kiedy budziłam się, pytałam Boga: - O co znowu chodzi? Cisza. - Czemu jest winne dziecko? - Czy naprawdę wszystkie matki, które mają dzieci, już nie mogą korzystać z rekolekcji? - A co ma powiedzieć matka pięciorga dzieci, kiedy pragnie coś zmienić w życiu duchowym przez rekolekcje? Przetarłam oczy zapłakane, wyciszyłam się, w duchu poprosiłam o łaskę Ducha Świętego. Otworzyłam tym razem "Dzienniczek" Gabrieli Bosis ( mam podobne ręcznie pisane dwa Dzienniczki: św Faustyny i Gabrieli - imienniczki). Przeczytałam 138 nr: "Patrz na każdą sprawę pod kątem wieczności." Myśli pobiegły w kierunku Jezusa podczas męki, kiedy nie mógł na nikogo liczyć, a potrzebował jej w Ogrójcu..., kiedy św. Faustynę oskarżano, a ona milczała..., kiedy ks. Jerzego za prawdę skatowano... Milczenie. I z tym milczeniem pozostałam, chciałam złapać Jezusa głowę i w duchu wtulić czoło swe w Jego, powtarzałam po cichu: "Weź to, Jezu, weź wszystko i zrób z tym, co chcesz... Trudno, kolejne plotki zniekształcone przez innych ich spojrzeniem ranią mnie i blokują , teraz ja się boję..." Po tych słowach, prowadząc dziecko na spacer, poczułam spokój, smutna mina Marii znikła na zjeżdżalni i huśtawce. Czułam jak pełen pokój ciepła i morze nadziei powoli się wlewa do serca mojego... Konie rozbrykane, co z ręki nam jadły..., słońce, co zza chmur wyszło..., drzewa i kwiaty powiewały radośnie. Pomyślałam: wraca morze radości cienkim strumykiem - tak. "Będziesz na rekolekcjach, uśmiechnij się dla Boga, bowiem nie ma nic niemożliwego, uspokój się, będziesz prowadzona przez swojego patrona. - Tak, ale chciałam z kierownikiem duchowym". I tu przypomniały mi się słowa s. Sylwany Fel: "Kiedy wszystko się sprzysięże przeciw tobie, módl się do Jana Pawła II, on będzie twoim kierownikiem duchowym w duszy". I tak uradowana poszłam wykąpać Marię i zaczęłam szukać rekolekcje z Janem Pawłem II i są, ba, mój Boże, i to blisko mnie 30 km. W góry, na ignacjańskie, mam zaproszenie na drugi rok, jak Maria będzie mieć 3 lata, ciepły głos ojca lub księdza zapewnia mnie: "3 lata to dobry wiek na naukę, ja się nią zajmę, a ty skorzystasz z naszych rekolekcji w zupełnej ciszy. A w tym roku z Janem Pawłem II zacznij tu :)" Szczęść Boże, żadnych pretensji do nikogo nie mam, dostałam więcej niż miałam i to o 300 km bliżej, na miejscu. "Patrz na każdą sprawę pod kątem wieczności". Nigdy nie zostawiajcie matki z dzieckiem samej, nawet jeśli plotka jest, że mąż od niej odszedł do innej. Gabriela Maria
"Patrz na każdą sprawę pod kątem wieczności". Gabriela Bossis Zaczęłam dzień pełen nadziei,jak każdego dnia staram się Koronkę odmówić w skupieniu, co nie zawsze udaje się..., ale dziś szczególnie mąż dał mi ciszę na ten czas. Utuliłam córkę do snu, mąż poszedł do pracy i nic nie zapowiadało tego, co dziś się wydarzy. Przygotowałam się do wyjazdu z córką już wcześniej zaplanowaną do Szczecina na rekolekcje 3 dniowe..., zaczęłam pakować walizki, moja kruszyna zbudziła się, zobaczyła walizki i skakała z radości, że już niedługo pojedziemy. Ma już dwa latka i mała Maria mówi dużo i ta jej prosta radość, okazywanie uczuć wdzięczności pocałunkiem..., to mnie rozpala i widzę w niej promień Boga. Jest uczynna, zabawna, lubi krzyczeć, psocić, ale kiedy mówię stanowczo "dosyć!", robi wielkie ciepłe oczy, jakby chciała powiedzieć i szybko wtula się z ramiona, mówiąc "mamooo bojie" (dziwnie zmiękcza). Nakarmiłam moją kruszynkę i zaczęłam szukać numeru do taxi, aby nas zawieść do miasta na autobus do Szczecina, a tu przerywa mi dzwonek telefonu komórkowego. Siostra (z zakonu, którego nie chcę wymieniać)nie przedstawia się, ale głosem drżącym mówi: "pani Gabrielo, przykro mi, tym razem nie uda się, ja ... ja bardzo chciałam, aby pani odbyła te rekolekcje, ale nowicjuszka, która zajmuje się dziećmi, rozchorowała się i żadna z naszych sióstr nie może opiekować się pani dzieckiem ani innymi". Zatkało mnie i spytałam: ale może jest ktoś, kto chociaż na tę jedną godzinę zaopiekuje się". - Tak jest, ale ma już dwóch chłopców do opieki i nie chce więcej do opieki. Ja Pani zwrócę pieniądze...". Powiedziałam: "Nie, niech zostaną na następny raz". Ale tu usłyszałam: "Pani Gabrielo, ja zwrócę i proszę już nigdy tu nie przyjeżdżać, ponieważ...(zachowam słowa w sercu...) proszę to przemyśleć, ja chciałam, ale nie da się, ja bardzo proszę przemyśleć ten powód". Łzy lały mi się po policzku, poczułam, jakbym dostała w pysk tylko od kogo? Mała Maria też płakała, ocierała moje łzy i powtarzała: "Mamo, mamo..., mamo". Wtulone, zasnęłyśmy. Kiedy budziłam się, pytałam Boga: - O co znowu chodzi? Cisza. - Czemu jest winne dziecko? - Czy naprawdę wszystkie matki, które mają dzieci, już nie mogą korzystać z rekolekcji? - A co ma powiedzieć matka pięciorga dzieci, kiedy pragnie coś zmienić w życiu duchowym przez rekolekcje? Przetarłam oczy zapłakane, wyciszyłam się, w duchu poprosiłam o łaskę Ducha Świętego. Otworzyłam tym razem "Dzienniczek" Gabrieli Bosis ( mam podobne ręcznie pisane dwa Dzienniczki: św Faustyny i Gabrieli - imienniczki). Przeczytałam 138 nr: "Patrz na każdą sprawę pod kątem wieczności." Myśli pobiegły w kierunku Jezusa podczas męki, kiedy nie mógł na nikogo liczyć, a potrzebował jej w Ogrójcu..., kiedy św. Faustynę oskarżano, a ona milczała..., kiedy ks. Jerzego za prawdę skatowano... Milczenie. I z tym milczeniem pozostałam, chciałam złapać Jezusa głowę i w duchu wtulić czoło swe w Jego, powtarzałam po cichu: "Weź to, Jezu, weź wszystko i zrób z tym, co chcesz... Trudno, kolejne plotki zniekształcone przez innych ich spojrzeniem ranią mnie i blokują , teraz ja się boję..." Po tych słowach, prowadząc dziecko na spacer, poczułam spokój, smutna mina Marii znikła na zjeżdżalni i huśtawce. Czułam jak pełen pokój ciepła i morze nadziei powoli się wlewa do serca mojego... Konie rozbrykane, co z ręki nam jadły..., słońce, co zza chmur wyszło..., drzewa i kwiaty powiewały radośnie. Pomyślałam: wraca morze radości cienkim strumykiem - tak. "Będziesz na rekolekcjach, uśmiechnij się dla Boga, bowiem nie ma nic niemożliwego, uspokój się, będziesz prowadzona przez swojego patrona. - Tak, ale chciałam z kierownikiem duchowym". I tu przypomniały mi się słowa s. Sylwany Fel: "Kiedy wszystko się sprzysięże przeciw tobie, módl się do Jana Pawła II, on będzie twoim kierownikiem duchowym w duszy". I tak uradowana poszłam wykąpać Marię i zaczęłam szukać rekolekcje z Janem Pawłem II i są, ba, mój Boże, i to blisko mnie 30 km. W góry, na ignacjańskie, mam zaproszenie na drugi rok, jak Maria będzie mieć 3 lata, ciepły głos ojca lub księdza zapewnia mnie: "3 lata to dobry wiek na naukę, ja się nią zajmę, a ty skorzystasz z naszych rekolekcji w zupełnej ciszy. A w tym roku z Janem Pawłem II zacznij tu :)" Szczęść Boże, żadnych pretensji do nikogo nie mam, dostałam więcej niż miałam i to o 300 km bliżej, na miejscu. "Patrz na każdą sprawę pod kątem wieczności". Nigdy nie zostawiajcie matki z dzieckiem samej, nawet jeśli plotka jest, że mąż od niej odszedł do innej. Gabriela Maria
krzysztof, 2014-06-16
Syn umiłowany. Chciałbym podzielić się z wami moim świadectwem. Jak to Bóg przyszedł do mnie. Urodziłem się w rodzinie uważanej za katolicką. Otrzymałem wszystkie sakramenty. Od dzieciństwa Bóg był mi przedstawiany jako sędzia, który karze za nasze złe uczynki, a za dobre wynagradza. Budził we mnie bardziej lęk, aniżeli miłość, bo nigdy od Niego nic dobrego nie dostałem (tak mi się wtenczas wydawało), a życie moje nie było szczęśliwe. Raczej zawsze próbowałem się przed Nim chować, a nie szukać Go. Często bałem się Go spotkać, aby przypadkiem czegoś mi nie kazał albo czegoś nie zabronił. Bo wiadomo, jak mi coś będzie kazał zrobić, to będzie się to wiązało z jakimś wyrzeczeniem, dyskomfortem, a wtedy raczej pogorszy mi się w życiu, a nie polepszy. Odkąd pamiętam, mój ojciec nadużywał alkoholu. Często z tego powodu wybuchały w domu kłótnie, awantury. Będąc w wieku około 5 lat, przyglądałem się rodzinom moich rówieśników z tak zwanych ?normalnych? rodzin i zapragnąłem mieć właśnie taką kochającą się rodzinę. Babcia mówiła mi, że Bóg może spełniać nasze prośby, więc prosiłem Go sercem dziecka, aby ojciec przestał pić, aby nie było kłótni w domu, aby tata był ze mną, abym był kochanym dzieckiem. Niestety, po paru moich modlitwach zobaczyłem, że nic się nie zmienia: ojciec jak pił, tak pije, bieda ? jak była, tak i jest itd. Wniosek przyszedł szybko: Bóg mnie nie słucha. Bóg nie spełnia próśb, Bóg się mną nie interesuje, Bogu też na mnie nie zależy. Bóg jeśli jest, to mało go obchodzę. Muszę sobie radzić w życiu sam i nikogo nie potrzebuję. Komunię Świętą i sakrament bierzmowania przyjąłem bez wiary, bez wewnętrznej potrzeby oraz wiedzy, o co tak naprawdę chodzi w przyjmowaniu sakramentów. Inni je przyjmowali, to ja też, właśnie żeby nie być innym. Lecz moje serce wcale do Boga się nie zbliżyło, a przynajmniej tego nie odczułem, i zdanie o Nim pozostało podobne jak w dzieciństwie. Jeśli chodziłem do kościoła, to pod przymusem katechety, mamy, nakazu, bojaźni przed karą Bożą, a nie z własnego wyboru. W kościele czasem byłem (dla tradycji), ale na Mszy Świętej raczej myślami, duchowo nieobecny. Sąsiedzi uważali nas za katolicką rodzinę. Tak mijały lata bez Boga, bez spowiedzi. Ożeniłem się, mamy dwójkę dzieci. Pracując zawodowo, układało się nam wspaniale, ale do czasu. Spotkałem kiedyś człowieka z innej kultury, który zapytał się mnie, czy wierzę w Jezusa i czy jestem katolikiem. Trochę zaskoczony pytaniem, trochę przestraszony, na dwa pytania odpowiedziałem negatywnie ? zaparłem się Boga. Po chwili pomyślałem: ale ?ze mnie żenada?, nawet nie przyznałem się, że jestem ochrzczony, po Komunii, bierzmowany, mam ślub kościelny. I od tej chwili, od tamtego momentu z perspektywy czasu dostrzegam, że Jezus wziął się za mnie. Wspaniałą pracę, którą miałem od kilku lat (prestiżową, dobrze płatną i nie męczącą), straciłem w jednej chwili (podczas nieobecności urlopowej). W gospodarstwie domowym zaczęło nam brakować pieniędzy. Aby żyć na dotychczasowym poziomie, zaciągnąłem ogromny kredyt, którego nie mogliśmy spłacić. Po czasie pieniądze się skończyły, ogromny dług został. Nie widziałem wyjścia z sytuacji, nawet małego światełka. Pewnego wieczoru kupiłem alkohol, aby się upić. Miałem nadzieję, że smutki może staną się lżejsze do zniesienia. W domu byłem wtedy sam, drzwi były zamknięte. Po upiciu się, w mojej głowie pojawiały się myśli koszmarnie złe. Zły duch zaczął mi przypominać wszystkie tragiczne momenty w moim życiu, akby patykiem rozdrapywał zagojone, zapomniane rany. Przypominał sytuacje z mojego życia, aby pokazać, jaki jestem: do niczego, nie kochany, wyśmiewany, nie potrafiący wyżywić rodziny, niechciany, nic dobrze nie potrafiący zrobić, bez talentów, jedno wielkie dno, nie zasługujące na czyjąkolwiek miłość lub szacunek. I ja w głębi serca przyznawałem temu rację. Powodowało to ogromny ból, ból mojej duszy, taki ból, że jedyną ucieczką od niego wydawała się śmierć, a właściwie pewność, że śmierć to najlepsze rozwiązanie. Zacząłem robić wyrzuty Bogu, bez nadziei, że mi odpowie. ? Dlaczego moje życie jest takie popaprane? Nie takie, jak mają inni, nie takie jakbym chciał, zawsze pod górę. Nie było odpowiedzi. Po około godzinie takich rozmyślań i płaczu byłem zdecydowany. Wstałem z wersalki i poszedłem do kuchni, aby poszukać sznurka, paska, może odkręcić gaz. Wiedziałem, że nie chcę żyć. Miałem 38 lat (tyle, ile ten człowiek, przy sadzawce Betesda). Była sobota około godziny 23:00. W drodze z pokoju do kuchni zrobiłem kilka kroków. I nagle ? Wszechogarniający pokój... Jest mi tak bezpiecznie, niczego się nie boję. Potężny ocean Miłości ogarniał moją duszę i wlewał się do niej. Światłość niepojęta wszędzie, biała, tak ogromna, że powinna razić, a nie raziła, parzyć, a nie było mi wcale gorąco. Było mi tak dobrze. W życiu nie było mi tak dobrze. Wiedziałem już, moja dusza wiedziała (mimo że byłem przed sekundą pijany, dusza moja była trzeźwa): to Ty jesteś, Jezu,(stwierdzenie ze zdziwieniem). Istniejesz naprawdę. Pewność, radość. Myślałem, że Ciebie nie ma, może żyłeś kiedyś, ale nie dziś. Nie wierzyłem w Twoje istnienie tu i teraz, wiesz przecież. Już dusza moja wie i pragnie poznawać Ciebie w każdej sekundzie więcej i więcej, chcę o Tobie wiedzieć jak najwięcej, być jak najbliżej Ciebie, w Tobie, poznawać Ciebie. Tu padły słowa, których nie zapomnę do końca życia i jeszcze dłużej. Były to słowa Jezusa: KOCHAM CIĘ (ciepły, męski, spokojny głos). Wielka fala miłości spłynęła na mnie. Poznałem ogrom miłości Boga do mnie. Miłość zalała całą moją duszę. Rozpłakałem się. Łzy wylewały się ze mnie strumieniami (to nie był zwykły płacz, ale rzeki łez). Jezus dał mi zobaczyć swoją duszę. Widzę, stojąc przed Tobą, Jezu, jak nędzna jest dusza moja, jak mała, czarna, skulona, jakby mokra, spleśniała cuchnąca szmata, którą nawet dotknąć przez rękawiczkę bym się brzydził ? powiedziałem. Zapytałem Jezusa. ? Mnie? Za co mnie możesz kochać? Nędzny, marny jestem, Ty wiesz, jaki jestem. Nie jestem godzien Twojej miłości. Nie jestem godzien kochania. Poczułem uderzenie, strumień miłości bezinteresownej, pełnej akceptacji, bezwarunkowej, za nic, od zawsze i na zawsze. Zobaczyłem małe nierozerwalne strumienie (miłości, opieki) wychodzące ze światła Jezusa do każdego człowieka i poczułem, że Bóg sam opiekuje się każdym człowiekiem i każdego bezgranicznie zna i kocha. Po odczuciu bezwarunkowej wielkiej miłości moje nastawienie do mojej osoby się zmieniło. ? Skoro jesteś i mnie kochasz tak wielką miłością i jest mi tak dobrze z Tobą..., to ja już nie chcę sam sobie odbierać życia, nie ma już we mnie takiej woli (jakby nigdy nie było), ale chcę być z Tobą na zawsze, zawsze przy Tobie, zabierz mnie z sobą. Już wiedziałem, że On jest, jest Miłością i najlepiej przecież się zajmie moją rodziną, nie odczuwałem żadnego lęku, żalu, że zostawię bliskich na ziemi. Wręcz przeciwnie cieszyłem się, że Bóg się o nich zatroszczy w najlepszy dla nich sposób. Była chęć odejścia, ale motyw był już inny, nie chciałem odchodzić z tego świata, bo mi tak źle, ale chciałem odejść, bo jest mi tak dobrze z Jezusem. A może nie tyle odejść z tego świata, co wrócić do Ojca, do domu. Bo tam jest mój dom, moje miejsce. Nie jestem z tego świata. Jezus (myśl do mojej duszy. Z Bogiem można rozmawiać bez słów): ? Znajdziesz Mnie w Kościele i w Moim słowie, nie zostawię cię sierotą, jestem zawsze przy tobie. Teraz wiesz, że Ja jestem zawsze przy tobie i zawsze cię kochałem, kocham i będę kochał. ? Ale w kościele mam Cię szukać? Zapytałem. Ci księża są tacy... no, wiesz jacy... nie lubię ich, denerwują mnie, zawiodłem się na nich. - Jezus: Choćby wszyscy kapłani na świecie cię zawiedli, wiedz, że Ja Jestem najwyższym kapłanem, a Ja nigdy nie zawodzę. Za kapłanów się módl, bo są ukochanymi duszami Moimi. Wiedz, że mają dwa razy więcej pokus niż Ty. ? Panie, widzę swoją duszę i wiem, jaka jest. Ale stojąc przed Tobą w oceanie Twojego pokoju, miłości i światła, ja, nędznik, chcę być z Tobą na wieki. Prowadź mnie do siebie, do wieczności z Tobą. Nie puszczę Ciebie, będę się trzymał... Twojej nogi. Jakbyś chciał pójść gdzieś beze mnie, nie puszczę Cię, choćby cierpienia moje na ziemi były ogromne, muszę być zawsze z Tobą na wieki, muszę, chcę, pragnę. Jezus nie powiedział mi, że mnie nie zabierze, ale dał mi odczuć, jaki będzie mój największy smutek zaraz przed wejściem do nieba. Poczułem, że będzie to smutek powodowany tym, że tak mało istnień ludzkich doprowadziłem do Boga i na tak mało zaistnień ludzi, dzieci, na tym świecie wyraziłem zgodę. Że moja radość nie będzie pełna, jeśli w niebie nie znajdzie się więcej dusz, które mógłbym przyprowadzić do Pana. Radość nie jest pełna, jeśli nie mamy się nią z kim podzielić. Chciałem, aby jak najwięcej dusz cieszyło się ze mną pobytem w niebie. Spotkanie się zakończyło tak nagle, jak się rozpoczęło. Nie wiem, ile trwało? Może sekundę, może dwie godziny. Podczas przyjścia Jezusa - wiem, to dziwne, ale - nie było czasu. Następnego dnia rano, gdy wyszedłem na ulicę, patrzyłem na twarze ludzi. Próbowałem w ich spojrzeniach dostrzec informacje, że do nich też przyszedł kiedyś Jezus, bo przecież nie jestem wyjątkowy, skoro był i u mnie, to i u nich na pewno. Miałem przekonanie, że do nich też przychodzi, tylko nie mówią o tym fakcie. Chciałem krzyczeć na ulicy z radości, że Jezus jest. Lecz odwagi mi zabrakło. Wahadełko, które miałem z czasów młodzieńczych i niekiedy z niego korzystałem, wyrzuciłem do kanału ściekowego, czułem, że tam jego miejsce. Zacząłem nosić krzyż na piersi, chodzić do kościoła w niedziele i niekiedy w dni powszednie, szukać Jezusa, szukać rozmowy z Nim; tyle chciałem, żeby mi powiedział, wyjaśnił. Z wielkim strachem poszedłem do spowiedzi, ale była ona bardzo krótka i płytka. O wizycie Jezusa w moim domu i w duszy kapłanowi nawet nie wspomniałem. Znowu strach, że uzna mnie za wariata. Wysłuchałem gdzieś w internecie fragmentów ?Dzienniczka? Siostry Faustyny. Każdą niedzielną Mszę (przez 4 lata) ofiarowałem za dusze czyśćcowe i prosiłem świętą Faustynę o obecność przy mnie na każdej Mszy Świętej, gdyż bluźnierstwa w mojej głowie i rozproszenia podczas nabożeństw były bardzo silne. Prosiłem dusze czyśćcowe o modlitwę za mnie. Po około 4 latach od opisanych powyżej zdarzeń, podczas Mszy Świętej chciałem coś ofiarować Bogu, Jezusowi (czułem, że tak mało daję od siebie Komuś, kogo kocham). Zacząłem szukać w myślach, co ja mam takiego najcenniejszego, co bym mógł ofiarować. Pierwsza myśl ? nic nie mam. Za chwilę przyszła odpowiedź: życie, wolną wolę. W głowie pojawiła się myśl ze słowami: życie chcesz oddać, śmieciu? Wolną wolę? Spójrz na świętych, jak oni skończyli: w biedzie, zabici, zagłodzeni w celi, odrzuceni, nie rozumiani przez innych, jeden ukrzyżowany głową w dół. Większości się im dobrze nie powodziło. Tego chcesz? Wtedy to właśnie powiedziałem szybko, nie rozmyślając nad złym głosem: ? Panie, po ludzku to nic nie mam (sławy, bogactwa, urody, wiedzy, umiejętności, talentu, pobożności), ale to, co mam, to oddaję Tobie: życie i wolną wolę. Niech się dzieje w moim życiu wola Twoja; co chcesz, to rób. Mam umrzeć dziś ? dobra. Mam być kaleką ? dobra. Mam zwariować albo być uznany za wariata ? dobra. Mam być żebrakiem ? dobra. Zgadzam się na wszystko. Niech się dzieje wola Twoja. Niech Twój plan, nie mój, względem mojej osoby się realizuje, bezwarunkowo. Oczywiście, daj, Panie, siłę, abym Twoim planom podołał, nigdy nie zwątpił, z Tobą wszystko mogę. Uświadomiłem sobie, że właściwie pierwszy raz prawdziwie się pomodliłem: "... bądź wola Twoja". Od pojawienia się Jezusa w moim życiu klepałem pacierz rano i wieczorem, nie zastanawiając się, co właściwie mówię. Oddanie życia i woli było jak skok w przepaść. Lęk odczuwałem, ale wiedziałem, że jak ?skoczę? bez żadnych zabezpieczeń, czyli moich pomysłów na życie, On mnie złapie. On ma dla mnie swój plan, a ja jestem gotów go wypełnić, byle bym tylko był z Nim w niebie. Kilka dni później prosiłem Ducha Świętego o dobrą spowiedź. Był czas przed Wielkanocą. Czułem, że dotychczasowe spowiedzi były nijakie, z marszu, na szybko, pobieżne, bez wiary, że w konfesjonale jest Jezus. Chciałem się wyspowiadać z całego życia. Podczas spowiedzi płakałem, wymieniłem parę grzechów, ale też wyznałem, że zgrzeszyłem łamiąc wszystkie przykazania Boże (nie byłem w stanie przypomnieć sobie szczegółowo moich wszystkich grzechów), nawet zabiłem, tak zabiłem Boga, Jezusa, swoimi grzechami, moje grzechy przybiły Go do krzyża. Chcę wrócić do Boga, prosić o wybaczenie. Słysząc słowa Jezusa w ustach kapłana, że mi odpuszcza, po rozgrzeszeniu, rozpłakałem się jeszcze bardziej. Zaczęło się na dobre. Wychodząc z kościoła zobaczyłem, że coś się zmieniło na świecie. Kocham wszystkich ludzi. Kocham siebie, kocham trawę, kocham drzewa, każdy liść na drzewie był bardziej zielony, kontury kształtów bardziej zarysowane, cały świat był wyraźniejszy, nasycony pełnią barw. W każdym z tych liści widziałem dzieło Boga. Chciałem tańczyć, śpiewać, skakać. Biec do ludzi ze słowami: Jezus mnie i Ciebie kocha. Nogi stały się lżejsze, jakby unosiłem się 10 cm nad ziemią. Wiedziałem, Bóg wybaczył mi wszystkie grzechy, jest ze mną. Jestem bez grzechu. Pomyślałem: Panie Boże, może już w moim życiu nie będzie drugiej takiej wyjątkowej, bezgrzesznej chwili, pewnie zaraz mnie zabierzesz do siebie, bo jak nie teraz, to kiedy? Z naprzeciwka zobaczyłem nadjeżdżający samochód. Pomyślałem, zaraz auto skręci na chodnik, na mnie, i ...Pan mnie zabierze. Ma szansę mnie zbawić dla nieba. Niestety, auto przejechało koło mnie, normalnie, ulicą. Uświadomiłem sobie, że skoro teraz Pan mnie nie zabrał, a moment, aby trafić do nieba wydawał się idealny, to On wierzy we mnie, ma nadzieje, wie, że do nieba pójdę, ale jeszcze nie w tym czasie. Choć myśl ? Panie Boże, ale ryzykujesz; a jak nie będzie takiej drugiej chwili, hmm...? ? w głowie była. Wiedziałem, że plan Boży względem mojej osoby i mojego pobytu na ziemi jeszcze się nie zakończył i że ja sam siebie nie zbawię przez moją bezgrzeszność, ale dzięki Jego miłosierdziu. Przyszedłem do domu i powiedziałem, że Jezus będzie z nami mieszkał. Domownicy uznali to za jakiś dobry żart. Ale ja naprawdę chciałem, aby z nami mieszkał. W tym dniu przyszło morze łask, o które nawet nie prosiłem. Wierzcie mi, nie prosiłem. Nawet o łaskach, które mógłby mi dać, nie myślałem. Zostałem uwolniony od gier komputerowych. Do tej chwili potrafiłem zaniedbywać rodzinę, siedząc godzinami przed komputerem. Prosiłem dzieci, aby chowały mi płyty z grami, abym nie grał od razu jak przyjdę z pracy. Sam nie potrafiłem się opanować. Nieraz grałem do 2-3 w nocy. Otrzymałem łaskę uwolnienia od internetu. Kiedyś przeglądałem godzinami strony, nawet te, które mnie nie interesowały. Bóg zmienił zniewalający internet na służący do wyszukiwania Jego słowa, nauki Kościoła, żywotów świętych. Otoczyłem się przedmiotami przypominającymi mi o Bogu, aby w roztargnieniu dnia o Nim nie zapominać: obrazki, cytaty z Pisma Świętego, aplikacja z Biblią w telefonie, wyświetlacz z wizerunkiem Jezusa itp. Dar składania rąk do modlitwy na znak: Czyń, Panie, ze mną, co chcesz. Twoja wola niech się dzieje. Ze smutkiem patrzę, jak mało osób składa ręce podczas Mszy Świętej (także kapłanów), modlę się za nie, aby oddały życie Jezusowi całkowicie i bezwarunkowo. Pojawiła się wola mówienia prawdy. Chrześcijaństwo przestaje być nudne, nijakie, jeśli zaczniemy mówić prawdę. Spróbujcie, zobaczycie, co wtedy się dzieje: zły się wścieka, ludzie zaczynają cię obrażać, wyzywać od nawiedzonych wariatów, katoli, itd. Zostałem też uwolniony od pornografii, od chęci posiadania rzeczy, kupowania, uwolniony od marzeń o posiadaniu czegoś materialnego. Pojawił się niesamowity głód słowa Bożego. Do dziś trudno mi przeżyć jeden dzień bez Pisma Świętego i rekolekcji, kazań wysłuchanych w internecie. Tęsknota za Jezusem. Chęć wykonywania każdej czynności z Jezusem. Nawet małej, typu ? przekopanie ogródka. Przypominanie odczucia Jego miłości i tęsknota za Nim. Dar częstej spowiedzi. Częsta spowiedź zapobiega zatwardziałości serca. Widać swoje grzechy. Przed nawróceniem nie byłem u prawdziwej spowiedzi jakieś 30 lat i uważałem, że ja nie mam grzechów, najwyżej drobne wady, ale inni mają gorsze. Pojawiło się wyczulenie na złe utwory muzyczne, teledyski, piosenki zawierające teksty okultystyczne, bluźniercze (mimo że są śpiewane w niezrozumiałych dla mnie językach, to czuję, że niosą złe treści). Bardzo zaczęły mi się podobać piosenki religijne. Otrzymałem dar modlitwy. Modlitwa stała się dziękowaniem, a nie proszeniem. Bóg wie, co mi potrzeba i to otrzymam. Wystarczy tylko dziękować i Go kochać, prosić o miłosierdzie. Jeśli moja modlitwa jest prosząca, to raczej za innych niż za siebie. Kolejna łaska ? to brak lęku przed śmiercią. A właściwie, to ja już do Ciebie, Panie, chcę, chcę bardzo. Oczywiście, proszę Boga, że jak zejdę z tego świata, to tylko dla nieba. Poinformowałem rodzinę, aby w chwili mojej śmierci się cieszyli. Bo to powinna być radość, że ktoś po tylu latach na ziemi wreszcie wraca do domu. Domu Ojca. Dał mi raz Pan usłyszeć słowa demona, a brzmiały one: "Zniszczę cię, świnio". Jak tak o mnie myśli, to chwała Panu, gorzej jakby mnie miał za przyjaciela i kolegę. Bóg i demon, to nie ta liga. Bóg jest nieporównywalnie większy, a ja jestem Jego dzieckiem. Mam najsilniejszego Tatę na świecie i ty też. Dał mi Pan też łaskę nie nawracania kogoś na siłę, słowem. Kiedyś starałem się na nawracać ?na siłę? innych (znajomych, rodzinę), myślałem, że tak trzeba, żeby kazać im chodzić do kościoła, kazać nie grzeszyć itd. Lecz tak w głębi serca, chciałem, aby mnie słuchali. Było to raczej: Ja wiem, że tak będzie dla nich lepiej, jak zrobią tak, jak ja mówię. A skąd ja wiem, że właśnie w tym momencie ich nawrócenie będzie dla nich dobre? Może mają coś jeszcze przeżyć, może Pan Bóg chce ich nawrócić w innym momencie. Nie jestem Bogiem i nie wiem, kiedy dla innych przyjdzie moment łaski nawrócenia: może za sekundę, może w godzinę śmierci, może już są zbawieni? Mogę się za innych modlić, za innych ofiarować się Bogu i swoim cichym przykładem mojego życia opowiadać moją historię, dawać świadectwo Jezusa i Jego miłości. A ilu się dzięki temu ludzi zbliży do Boga, dowiem się w niebie. Kiedyś to moja pycha chciała, abym to ja nawracał i abym to ja widział, ile to osób dzięki mnie się nawróciło. No i wtedy mógłbym powiedzieć Bogu: Widzisz, Panie, ilu to nawróciłem. Chwała mi, nie Tobie. Kiedyś naliczyłem łask kilkanaście, a pewno było ich dużo więcej; o ich istnieniu niedługo się przekonam. Do chwili tej spowiedzi słowo: ?łaska? było dla mnie niezrozumiałe, martwe, wymyślone przez Kościół. Zresztą, łaska kojarzyła mi się negatywnie: dostać coś z łaski, zrobić komuś łaskę? To ja z łaski nic nie chciałem dostawać, chciałem na to sobie zasłużyć, zapracować. Teraz już wiem, czym jest łaska. Wiem, że jak Jezus daje, to daje to, co człowiekowi potrzeba i zawsze daje w nadmiarze. Jezus nie potrafi dawać mało!!! Dał za dużo wina, za dużo rozmnożył chleba, za dużo ryb. A przecież mógłby wyliczyć co do kromki, aby nie zostało ułomków. Tyle wina w wielkich stągwiach ?po brzegi? aż się pewnie wylewało, też na pewno nie wypili. Ryb mógł dać trochę mniej, aby się sieci nie rwały. Podobnie zrobił ze mną. Mógł dać tylko jedną łaskę, jedno uwolnienie, a cud Jego działania też bym zobaczył. Przez kilka dni czułem przeogromną obecność, miłość Ducha Świętego, obecność Boga we mnie, do takiego stopnia, że po paru dniach pomyślałem. ? Panie już dość, dość, stonuj miłość do mnie, nie mogę się skupić, pracować, myśleć o niczym innym, jak tylko o Tobie. Takie głupie słowa do Boga powiedziałem. Bóg, oczywiście, stonował odczucie Jego miłości do mnie w jednej sekundzie. A co dziwne, gdy to zrobił, zaraz zacząłem tęsknić do odczuwania tej miłości. Kilka dni później wyraźny głos w myślach moich powiedział mi: ? Idź, przeproś księdza, z którego się wyśmiewałeś. ? Panie, o tym też wiesz? Zapytałem. Nie, nie pójdę. Jest mi wstyd iść do niego. Przecież on nie wie, że się z niego naśmiewałem i drwiłem. Nie było go przy tym. ? Idź, przeproś księdza. Kilkakrotnie Pan powiedział. Nie dawał mi spokoju. Głos ten słyszałem nawet w łazience. I tam właśnie znowu się zapierałem, że nie pójdę, nie chcę, nie umiem, słaby jestem, wstyd mi iść do prawie nieznajomego księdza i go przepraszać. Jezus bez słów, w myślach, w mojej głowie powiedział. ? Jakbyś wiedział, jak mi było wstyd, wisząc na krzyżu. Myślisz, że byłem ubrany? Otóż nie, byłem całkiem nagi. Wstydziłem się, ale zrobiłem to dla ciebie. Wtedy powiedziałem: ? Dobrze, jutro pójdę. Pomyślałem: tak mnie kochasz, że zrobię to dla Ciebie. Pomyślałem też: czymże jest mój wstyd wobec Twojego. Następnego dnia w pracy pojawiała się uporczywa Boża myśl: ? Zadzwoń do księdza, sprawdź czy jest na parafii. Wzbraniałem się trochę, bo co mu powiem, jak zacznę rozmowę? ? Zadzwoń do księdza, sprawdź, czy jest na parafii. Nieustannie brzmiało w mojej głowie. Odszukałem numer w internecie. Dzwonię, nikt nie odbiera. Uff? w myślach powiedziałem. ? Sam widzisz, Jezu, chciałeś, dzwoniłem, nikt nie odbiera; zrobiłem, co chciałeś. Jezus: ? Wsiądź w auto i jedź do niego. ? Co, w auto? Przecież księdza nie ma na parafii. ? Wsiądź w auto i jedź do niego. Z niedowierzaniem w taką upartość Jezusa sprawdziłem na mapach w internecie, jak tam trafić i ruszyłem z myślą, że szkoda paliwa na takie wycieczki, bo paliwo takie drogie. Podczas jazdy samochodem Pan powiedział. ? Pamiętasz, z jaką łatwością kupiłeś ten samochód, bez żadnych wyrzeczeń, oszczędzania. ? Tak, faktycznie jakoś łatwo przyszedł, a tani nie był ? przyznałem. ? To Ja to spowodowałem, abyś właśnie w tej chwili miał czym jechać do tego księdza. Zrobisz to, ten jeden kurs, dla mnie, a Ja potem zostawię samochód do twojej dyspozycji. Teraz jedź. Pomyślałem, że nawet nie podziękowałem Panu za to auto. Myślałem, że to ja sam sobie je kupiłem, bez Jego jakiegokolwiek udziału. Jadąc, miałem myśl: zrobię, co mi Jezus mówi, ale przecież pewno i tak księdza nie zastanę i zaraz wrócę, i po kłopocie. Kilkadziesiąt metrów przed domem księdza był kościół. Jezus: ? Idź do kościoła. ? Ale jak, Panie, kościół zamknięty, jest 10 rano. Podjechałem pod kościół. ? Widzisz, Jezu, zamknięte, a nie mówiłem. ? Drzwi są przymknięte, ale naciśnij klamkę ? powiedział. Nacisnąłem, drzwi się otworzyły. W kościele było pusto. Zobaczyłem w głębi zsuniętego na kolana, modlącego się kapłana, do którego miałem przyjechać. Modlił się przed obrazem Jezusa Miłosiernego. Uklęknąłem w ostatniej ławce z nadzieją, że ksiądz zaraz skończy się modlić i będę mógł z nim porozmawiać. Prosiłem Maryję o odwagę do rozmowy. Czytałem napis na obrazie na okrągło: Jezu, ufam Tobie. Jezu, ufam Tobie... Mijały minuty. Spytałem się Jezusa: ? Jak mam zacząć rozmowę? ? Powiedz prawdę, że Ja cię przysłałem. Pomyślałem drwiąco: tak powiem na wstępie nieznajomemu księdzu, że rozmawiam z Jezusem, to na pewno mnie wysłucha. Przydałoby się jakieś zagadanie o pogodzie, o zdrowiu, potem jakieś przejście na właściwy temat, itp. A za chwilę pomyślałem, że skoro kapłan modli się do Jezusa i jest z Nim w ?kontakcie?, to na pewno Jezus zaraz mu powie, że tu czekam i czym prędzej zakończy modlitwę i do mnie przyjdzie, znając już całą moją historię. Mijały kolejne dziesiątki minut. ? Panie, on tyle się modli, już prawie godzinę, nie mam tyle czasu. Chciałeś, dzwoniłem, potem przyjechałem, a teraz czekam. Pójdę już sobie, przyjadę kiedy indziej, jak będzie mniej zajęty, nie będę mu przeszkadzał. Muszę wracać do pracy. Jezus: ? Czekasz już prawie godzinę? Ile Ja na ciebie czekałem? Zrobiło mi się głupio. ? Wiem, Panie, czekałeś 38 lat. Dziękuję i przepraszam. Czekam dalej. Po około godzinie ksiądz zakończył modlitwy. Podszedłem z uśmiechem i drżeniem do księdza. ? Chciałbym z księdzem porozmawiać. ? A w jakiej sprawie? ? Jezus mnie przysłał. Odpowiedziałem radośnie. Nastała niezręczna cisza. Ksiądz mi się bliżej przypatrzył, na buty, na nogi, ubiór. Popatrzył w oczy. ? Czy Jezus, to się okaże. ? odpowiedział. ? Jezus, ja wiem, że to On. Odparłem z pewnością i trochę obruszony. Oczekiwałem, że gdy tylko ksiądz mnie ujrzy i powiem, że przychodzę z polecenia Pana Jezusa, rozłoży ręce i będzie zachwycony moją osobą, prawie jakby ujrzał Boga, i że kto to do niego nie przyszedł ? gość, do którego mówi sam Jezus, i w ogóle chwała mi. Ksiądz powiedział, że skoro Jezus mnie przysłał, to on zobaczy w kalendarzu, kiedy ma wolny termin na rozmowę, a że kalendarz ma w domu, więc poszliśmy razem. Dopadło mnie kolejne rozczarowanie i wyrzuty, w myślach sobie powtarzałem: Jak to? To ja przyjeżdżam, dzwonię, czekam na niego godzinę, chcę już teraz rozmawiać, pokazać swoje skrywane myśli, a on sprawdzi w kalendarzu? Ksiądz ustalił termin spotkania na... za tydzień. Gdy przyszedł termin spotkania pojechałem już bez lęku czy niechęci. Z własnej woli. Opowiedziałem mu moją historię. A gdy chciałem go prosić o przebaczenie za obmawianie jego osoby, jeszcze nie skończyłem zdania, a on już kiwnął głową, że wybacza. Poprosił mnie, abym wstąpił do jakiejś wspólnoty, bo sam sobie ze swoimi przeżyciami mogę nie poradzić, a zły tak łatwo nie ustępuje, muszę być blisko innych katolików, księży, Kościoła. Na koniec rozmowy zaproponował, abym zabrał z jego kościoła wizytówkę strony o spotkaniach ewangelizacyjnych. W drodze powrotnej tak uczyniłem. Wizytówkę wrzuciłem do auta, choć chęci udawania się na jakiekolwiek rekolekcje wtedy nie miałem. Po kilku dniach Pan kazał zapisać się na rekolekcje. Zapisałem się, bo już wiedziałem, że i tak nie da mi spokoju (za co dziś dziękuję Bogu). Było cudownie. Adoracja, Eucharystia, spoczynek w Duchu Świętym, oczyszczający śmiech, dar języków, dziękczynienie. Kościół katolicki stał się dla mnie żywym Kościołem, w którym zawsze obecny jest Bóg z Jego darami. Jeśli myślisz, że przez moje doświadczenia Boga przestałem grzeszyć, to się mylisz. W oczekiwaniu na spowiedź grzech nie może mnie zamknąć tak, abym nie mógł czynić dobra. Może grzechów jest trochę mniej, ale jak się trafią, nie odwlekam teraz spowiedzi. Nie staram się patrzeć na grzechy i rozpamiętywać, pewnie będę grzeszył do końca życia z tą różnicą, że teraz, jak mam zgrzeszyć, widzę Jego ogromną miłość do mnie i właśnie dlatego, że mnie tak kocha, to ja nie chcę grzeszyć. Teraz mam dla Kogo nie grzeszyć. Chcę być świętym. A świętym się nie jest tylko dlatego, że się nie grzeszy, ale dlatego, że się często przystępuje do sakramentu pojednania. Oczywiście, nie jest to zachęta do grzeszenia. Ważne jest dla mnie teraz to, że kocham Jezusa. Jestem grzesznikiem, ale dla Jezusa chcę zrobić wszystko, chcę być z Nim na wieki, w niebie, On tak nas kocha... Jeśli upadnę, prędko pójdę do konfesjonału z prośbą: Ojcze, przepraszam, chcę wrócić, wybacz, chcę się poprawić. Wiem, że jest to dopiero początek drogi. Ale drogi najpiękniejszej na świecie, bo wiem, że gdziekolwiek bym nie poszedł, cokolwiek bym nie zrobił, JEZUS zawsze będzie mnie kochał miłością bezgraniczną. Jezus daje też czasem mi poczuć, że jest ze mną. Są to chwile szczególnie radosne. Ostatnio wieczorem słuchałem kazań (aplikacja w telefonie). Rano alarm ustawiony w komórce budzi mnie do pracy. Budzę się zaspany, a tu zaskoczenie, gdy przy wyłączaniu alarmu w telefonie włączyło się kazanie i padły tylko te słowa: ? "Tyś jest mój syn umiłowany". Szczęście wlało się do mojego serca i uśmiech zagościł na mojej twarzy na kolejne dni. Teraz te słowa są ze mną na co dzień. Nawet jak robię sobie śniadanie to mówię: Dzięki Ci, Panie, teraz Twój syn umiłowany będzie jadł kanapkę. Chcę być z moim Ojcem w codzienności. Innym razem prosiłem Boga w myślach, aby nadał mi ?nowe imię?, zmienił imię, które powinien nadać chłopcu jego ziemski tata, gdy chłopiec staje się mężczyzną. Mnie, niestety, nie nadał. Minęło 2-3 dni. O modlitwie zapomniałem. Niedzielny ranek. Dzwonek do drzwi. W drzwiach dwie kobiety. A jedna się pyta. ? Czy w tym domu jest ktoś, kto nie ma imienia? Poczujcie smak sytuacji. Nikt normalny, odwiedzając obcy dom, takiego pytania nigdy nie zadaje. Żona zaskoczona takim pytaniem, odpowiedziała, że nie mamy czasu, bo idziemy do kościoła. A w mojej głowie: O Boże, jesteśmy tym, jakie są nasze czynności, rozmowy, myśli, czym się zajmujemy. Kościół jest apostolski, ja idę do kościoła, ja mam na imię Christos (Chrystus) i phero (nieść, co oznacza: niosący (w sobie), wyznający Chrystusa. Ja jednak miałem imię. Boże imię. W moim imieniu jest mój Pan, a ja w Nim. Tata lubi tak z zaskoczenia i niespodziewanie nas obdarowywać. Fajnie. Będę niósł Chrystusa. Pozwolę sobie na parę rad, mój umiłowany bracie/siostro. Nie piszę ich, bo jestem mądrzejszy od ciebie, ale po prostu, jeśli bym ja te rady wcześniej usłyszał, na pewno moja droga do Boga byłaby krótsza. Wiem, że do każdej osoby tak Jezus mówi: "Tyś jest mój syn (córka) umiłowany". Aby to usłyszeć, trzeba tylko i aż oddać swoje życie Jezusowi. Jeśli nie słyszysz Jezusa, Jego głosu, zachęcam, pomódl się krótko każdego dnia, ale wytrwale: Panie, chcę słyszeć Twój głos. Jeśli nie czułeś nigdy Jego miłości, wydaje Ci się, że Jego nie ma. Pomódl się krótko: Panie, daj mi poczuć, jak mnie kochasz. Pokaż mi, proszę. Jezus tylko na to czeka, choć na jedną szczerą krótką modlitwę. Oczywiście, jeśli modlitwa nie ?zadziała?, to kolejny i kolejny dzień módl się tak samo. Pan Jezus nieraz chce sprawdzić, jak bardzo chcesz. Jeśli chodzisz do kościoła, bądź w nim naprawdę myślami i duszą, a nie tylko ciałem. Myśl tam tylko o Bogu, nie o sobie. Ja też myślałem kiedyś o sobie: czego potrzebuję, co mi Bóg mógłby dać, a jeśli nie dał, ponawiałem modlitwy na następnej Mszy. Ja byłem najważniejszy, nie Bóg. Nieraz kościół jest pełen ludzi, a dla Boga (ze słowami w sercu: bądź wola Twoja) przyszło może tak naprawdę 5, 6 osób. Dużo osób przychodzi raczej z: bądź wola moja, czyli zrób to, co ja chcę, jestem tu po to, abyś spełnił moje prośby. Komunia daje życie wieczne w niebie, wszyscy to wiemy. Dlaczego nie chodzisz co niedziela do Komunii? Hmm? Może to być twoja ostatnia niedziela. Nawet nie wiesz, ile dusz czyśćcowych, chciałoby przyjść na tę jedną sekundę na ziemię. Jeśli będziesz pamiętał o tych duszach, przyjmij czasem za nie tę Komunię. Radość ich i pomoc w modlitwach do Boga będzie przeogromna. Nie traktujmy Boga w naszych modlitwach jak supermarketu, darmowego sklepu, daj mi to, daj mi tamto; nie przekonujmy Boga, że opłaca Mu się coś nam dać. Nie traktujmy Boga jako kogoś trochę mądrzejszego od nas, kogoś komu trzeba wyklarować nasze prośby. Zanim o coś poprosisz, będziesz narzekał na swój los..., popatrz na krzyż. Popatrz, jak cierpiał, jak umierał Bóg. Często wycofasz się ze swojego narzekania. Jeśli Bóg jest Twoim Bogiem, zaufaj Mu do końca i oddaj Jemu swoje życie. "Skocz z góry" w nieznaną przepaść bez zabezpieczających lin i nie myśl, co będzie, że może Go tam nie ma, a On cię złapie i poprowadzi do siebie. Jeśli myślisz, że się dla Boga nie nadajesz, to właśnie się nadajesz bardzo. Jeśli masz podjąć jakąś decyzję, a nie wiesz, którą drogę wybrać, nie rozmyślaj, nie analizuj, poproś Ducha Świętego o odpowiedź, a On cię poprowadzi. Często nie wiemy, o co i jak się modlić. Jeśli nie czujesz łaski modlenia się w Duchu Świętym językami(wtedy modlisz się w dziwnym nieznanym Tobie języku, nie rozumiesz słów i sensu modlitwy), poproś Maryję, aby pomodliła się przed Bożym tronem za Ciebie. Ona wie, czego Ci potrzeba i o co ma się modlić. Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku (Księga przysłów 3, 5). Pamiętajmy, że Jezus jest nie tylko w niebie, ale i tu i teraz przy Tobie. Poszedł do nieba, ale i jest tu. Choć ta sytuacja jest trudna dla mnie do rozumnego wyjaśnienia, dlatego nie wyjaśniam jej, tylko przyjmuje, że tak jest, bo jest. Zastanów się czasem, że BÓG też JEST CZŁOWIEKIEM. Zmartwychwstałym, uwielbionym Bogiem, ale też Człowiekiem. Stał się Człowiekiem i nigdy nim nie przestał być. Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa!? (5, 20). W każdym położeniu dziękujcie Bogu (1 Tes 5, 18). Za wszystko zawsze dziękujcie Bogu. Czy dziękujesz też za to, co po ludzku wydaje się tobie niechciane w twoim życiu? Pamiętaj, nie świętość nas przyprowadza do Kościoła, ale grzeszność, nasza bieda. Często można usłyszeć: Jesteś taki święty, bo chodzisz do kościoła. Nie, nie jesteś święty. To nasze grzechy i świadomość, że jesteśmy słabi, marni, że od Boga wszystko zależy, że pragniemy nasycić się Jego miłością, tam nas zaprowadzają. Od jakiegoś czasu Jezus chce, abym dawał świadectwo (oczywiście, też się opierałem, że nie potrafię, nie chcę, nie umiem, nie mam odwagi) i że moje doświadczenie Boga nie zostało dane tylko dla mnie, opisałem je dla wszystkich, jak kazał Pan. Na pewno to nie koniec mojej drogi świadczenia o Jezusie, bo wiem, że Pan chce, abym wychwalał, głosił Jego miłość więcej i więcej. Kiedyś przepraszałem Jezusa, że rozmawiam z Nim jak z kolegą, tatą, przyjacielem. Myślałem, że to niestosowne, nie wypada, bo Bóg jest przecież wielki, potężny (i to prawda), a ja, mały człowiek, zadaję Jemu jeszcze pytania. Poczułem Jego uśmiech i że taka właśnie powinna być teraz moja relacja. Nie bój się Boga (często zły wciska nam tę myśl). Bóg jest Miłością. Kocha bez względu na to, co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś. Choćbyś był największym grzesznikiem na ziemi. Na miłość Boga nie musisz zasłużyć!!! Wbijmy to sobie do naszych głów. Bóg jest wszechmogący, ale pewnych rzeczy nie może, np. nie może nie kochać człowieka. Kiedyś zapytałem się Pana Jezusa: ? Dlaczego mój ojciec pił? Przecież się modliłem, by przestał. ? Modlitwy były słyszane, ale nie były wysłuchane, bo Bóg dał człowiekowi wolną wolę i zabrać jej nie może, bo sam Bóg się tego zrzekł. Gdyby tata przestał pić dzięki moim modlitwom, byłoby to równoznaczne z odebraniem jemu jego wolnej woli, a to stać się nie mogło. Przyczyną picia był brak miłości ludzkiej względem jego osoby, osób dorosłych, otoczenia. Ludzie nie nauczyli go miłości, nie pokazali mu miłości, nie pomogli we właściwy sposób. Tak wiec, jeśli ktoś pije, my też jesteśmy temu winni, a tak łatwo umywamy ręce (jak Piłat). Dzięki mojemu tacie poczułem, że każde zło Bóg może przemienić w dobro. W tej sytuacji takie doświadczenie potrzebne było także mnie w dalszym życiu. Dzięki niemu nie potępiam alkoholików, a widzę w nich ludzi, którym inni nie okazali miłości w dostateczny sposób, także ja. Wiem, że są tak samo kochani przez Boga jak ja. Wiem, że czasu spędzonego przez rodzica z dzieckiem nie da się niczym zastąpić. Wiem, że człowiek bez Boga sam sobie nie poradzi. Wiem, że ojciec jest bardzo ważny dla dziecka. Wiem, że mnie kochał, jak umiał. Wiem, że bez niego i mnie na świecie by nie było. Nie byłoby też tego świadectwa, które czytasz. I dziękuję teraz Bogu za mojego ziemskiego ojca i że jestem na świecie razem z wami, i że będziemy razem żyli wiecznie. Pytajcie się Pana, a wam też odpowie. On Jest Prawdą. Masz kłopoty z ojcem, matką? Zapytaj się np.: Panie, powiedz mi, dlaczego mój ojciec jest taki? Masz kłopoty ze zdrowiem? Powiedz: Panie, proszę, wyjaśnij, dlaczego tak jest? I w ciszy wysłuchaj odpowiedzi. Bo kogo masz się pytać, jak nie kochającego Boga, który cię stworzył, o ciebie się troszczy, oddał życie, abyś Ty żył. Od Niego wszystko zależy i On wszystko wie!!! Przy czekaniu na odpowiedź słuchaj, co mówią ludzie. Bóg często mówi przez ludzi. Mógłby inaczej, ale akurat taki sposób sobie wymyślił i już. Bóg często nie robi w naszym życiu spektakularnych cudów, aby nas nie ?kupić?, właśnie za te cuda. Mógłby przecież dziś spowodować, że o godzinie 14:00 w kościele pieniądze z nieba lecą i co? Kościoły byłyby pełne, jestem pewien. Każdy by dziękował i prosił o jeszcze. Mógłby też sprowadzić kataklizm na twoje miasto, nieuleczalną chorobę... I co? Kościoły byłyby pełne ludzi proszących o ratunek. Bóg chce, abyś przyszedł do niego w wolności swojej. Nie dla tego, że ci coś dał. Nie ze strachu. Pomyślałby: Przyszliście, bo wam "zapłaciłem", a to nie jest miłość. Pamiętaj. Jesteś dla Boga ważny!!! Dla Boga nie ma dzieci niechcianych (choćby ziemscy rodzice nawet cię kiedyś nie chcieli, zostawili). Każdy jest chciany i kochany. Bóg oddał swojego Syna na śmierć, abyś ty mógł żyć wiecznie w niebie. Pamiętaj. Bóg nie karze!!! Najwyżej spełni Twoje prośby i modlitwy, ale nie chce karać. Bóg błaga ludzi, aby nie szli do piekła. Choć to szokujące, ludzie sami wybierają piekło, nie chcą Boga, Jego miłości, miłosierdzia. Podobnie jak dziecku za karę przez 10 minut nie da się zjeść ciastka, bo było niegrzeczne, a po minięciu kary mówi się: masz już, zjedz, nie gniewam się na ciebie, kocham cię - a ono mówi: ?nie chcę?, mimo że chciało bardzo, ale woli cierpieć, bo duma, pycha mu nie pozwala się ukorzyć. Uważaj, o co prosisz Boga, bo przecież ty jako człowiek nie wiesz czy to, o co prosisz, będzie w przyszłości dla ciebie dobre (choć wydaje ci się, że wiesz). A jeśli będzie złe - odbierzesz to jako Boską karę. A przecież sam o to prosiłeś. Bóg z wielkiej miłości do nas czasem nie spełnia naszych próśb, bo widzi ich konsekwencje w przyszłości. Wyobraź sobie, co by było gdyby Bóg spełniał wszystkie nasze prośby, które do Niego zanosiliśmy. Gdzie byśmy teraz byli? Jeśli w ogóle byśmy jeszcze żyli. Może bylibyśmy na własnej wyspie w ciepłych krajach, obrzydliwie bogaci, zepsuci, nikogo nie potrzebujący (kościoła także), duchowe karły. Boga potrzebujący tylko, aby nam błogosławił i dał zdrowie i długie życie w dostatku, a do innych spraw niech się nie wtrąca. Bóg czasem nie daje czegoś, o co prosimy, dla naszego dobra. My się buntujemy, bo nie widzimy skutków, jakie mogą nastąpić. Podobnie jak dwuletnie dziecko, które matka prowadzi na pobieranie krwi jest złe na mamę, że przyprowadziła je tu, że je kłują, boli, krew ściągają... Ale matka wie, że bez badań krwi nie będzie można wyleczyć je z poważnej choroby, na którą dziecko może umrzeć. Dziecko o tym nie wie i wydaje się jemu, że mama robi źle. Jeśli nie przebaczyłeś komuś: sobie, drugiemu człowiekowi czy też Bogu, uważaj na słowa: "odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom", bo Bóg może wysłuchać modlitwy... I wtedy... masz problem. Wszystko, co opisałem, wydarzyło się naprawdę. Niech cię Bóg prowadzi. Krzysztof, syn umiłowany
Syn umiłowany. Chciałbym podzielić się z wami moim świadectwem. Jak to Bóg przyszedł do mnie. Urodziłem się w rodzinie uważanej za katolicką. Otrzymałem wszystkie sakramenty. Od dzieciństwa Bóg był mi przedstawiany jako sędzia, który karze za nasze złe uczynki, a za dobre wynagradza. Budził we mnie bardziej lęk, aniżeli miłość, bo nigdy od Niego nic dobrego nie dostałem (tak mi się wtenczas wydawało), a życie moje nie było szczęśliwe. Raczej zawsze próbowałem się przed Nim chować, a nie szukać Go. Często bałem się Go spotkać, aby przypadkiem czegoś mi nie kazał albo czegoś nie zabronił. Bo wiadomo, jak mi coś będzie kazał zrobić, to będzie się to wiązało z jakimś wyrzeczeniem, dyskomfortem, a wtedy raczej pogorszy mi się w życiu, a nie polepszy. Odkąd pamiętam, mój ojciec nadużywał alkoholu. Często z tego powodu wybuchały w domu kłótnie, awantury. Będąc w wieku około 5 lat, przyglądałem się rodzinom moich rówieśników z tak zwanych ?normalnych? rodzin i zapragnąłem mieć właśnie taką kochającą się rodzinę. Babcia mówiła mi, że Bóg może spełniać nasze prośby, więc prosiłem Go sercem dziecka, aby ojciec przestał pić, aby nie było kłótni w domu, aby tata był ze mną, abym był kochanym dzieckiem. Niestety, po paru moich modlitwach zobaczyłem, że nic się nie zmienia: ojciec jak pił, tak pije, bieda ? jak była, tak i jest itd. Wniosek przyszedł szybko: Bóg mnie nie słucha. Bóg nie spełnia próśb, Bóg się mną nie interesuje, Bogu też na mnie nie zależy. Bóg jeśli jest, to mało go obchodzę. Muszę sobie radzić w życiu sam i nikogo nie potrzebuję. Komunię Świętą i sakrament bierzmowania przyjąłem bez wiary, bez wewnętrznej potrzeby oraz wiedzy, o co tak naprawdę chodzi w przyjmowaniu sakramentów. Inni je przyjmowali, to ja też, właśnie żeby nie być innym. Lecz moje serce wcale do Boga się nie zbliżyło, a przynajmniej tego nie odczułem, i zdanie o Nim pozostało podobne jak w dzieciństwie. Jeśli chodziłem do kościoła, to pod przymusem katechety, mamy, nakazu, bojaźni przed karą Bożą, a nie z własnego wyboru. W kościele czasem byłem (dla tradycji), ale na Mszy Świętej raczej myślami, duchowo nieobecny. Sąsiedzi uważali nas za katolicką rodzinę. Tak mijały lata bez Boga, bez spowiedzi. Ożeniłem się, mamy dwójkę dzieci. Pracując zawodowo, układało się nam wspaniale, ale do czasu. Spotkałem kiedyś człowieka z innej kultury, który zapytał się mnie, czy wierzę w Jezusa i czy jestem katolikiem. Trochę zaskoczony pytaniem, trochę przestraszony, na dwa pytania odpowiedziałem negatywnie ? zaparłem się Boga. Po chwili pomyślałem: ale ?ze mnie żenada?, nawet nie przyznałem się, że jestem ochrzczony, po Komunii, bierzmowany, mam ślub kościelny. I od tej chwili, od tamtego momentu z perspektywy czasu dostrzegam, że Jezus wziął się za mnie. Wspaniałą pracę, którą miałem od kilku lat (prestiżową, dobrze płatną i nie męczącą), straciłem w jednej chwili (podczas nieobecności urlopowej). W gospodarstwie domowym zaczęło nam brakować pieniędzy. Aby żyć na dotychczasowym poziomie, zaciągnąłem ogromny kredyt, którego nie mogliśmy spłacić. Po czasie pieniądze się skończyły, ogromny dług został. Nie widziałem wyjścia z sytuacji, nawet małego światełka. Pewnego wieczoru kupiłem alkohol, aby się upić. Miałem nadzieję, że smutki może staną się lżejsze do zniesienia. W domu byłem wtedy sam, drzwi były zamknięte. Po upiciu się, w mojej głowie pojawiały się myśli koszmarnie złe. Zły duch zaczął mi przypominać wszystkie tragiczne momenty w moim życiu, akby patykiem rozdrapywał zagojone, zapomniane rany. Przypominał sytuacje z mojego życia, aby pokazać, jaki jestem: do niczego, nie kochany, wyśmiewany, nie potrafiący wyżywić rodziny, niechciany, nic dobrze nie potrafiący zrobić, bez talentów, jedno wielkie dno, nie zasługujące na czyjąkolwiek miłość lub szacunek. I ja w głębi serca przyznawałem temu rację. Powodowało to ogromny ból, ból mojej duszy, taki ból, że jedyną ucieczką od niego wydawała się śmierć, a właściwie pewność, że śmierć to najlepsze rozwiązanie. Zacząłem robić wyrzuty Bogu, bez nadziei, że mi odpowie. ? Dlaczego moje życie jest takie popaprane? Nie takie, jak mają inni, nie takie jakbym chciał, zawsze pod górę. Nie było odpowiedzi. Po około godzinie takich rozmyślań i płaczu byłem zdecydowany. Wstałem z wersalki i poszedłem do kuchni, aby poszukać sznurka, paska, może odkręcić gaz. Wiedziałem, że nie chcę żyć. Miałem 38 lat (tyle, ile ten człowiek, przy sadzawce Betesda). Była sobota około godziny 23:00. W drodze z pokoju do kuchni zrobiłem kilka kroków. I nagle ? Wszechogarniający pokój... Jest mi tak bezpiecznie, niczego się nie boję. Potężny ocean Miłości ogarniał moją duszę i wlewał się do niej. Światłość niepojęta wszędzie, biała, tak ogromna, że powinna razić, a nie raziła, parzyć, a nie było mi wcale gorąco. Było mi tak dobrze. W życiu nie było mi tak dobrze. Wiedziałem już, moja dusza wiedziała (mimo że byłem przed sekundą pijany, dusza moja była trzeźwa): to Ty jesteś, Jezu,(stwierdzenie ze zdziwieniem). Istniejesz naprawdę. Pewność, radość. Myślałem, że Ciebie nie ma, może żyłeś kiedyś, ale nie dziś. Nie wierzyłem w Twoje istnienie tu i teraz, wiesz przecież. Już dusza moja wie i pragnie poznawać Ciebie w każdej sekundzie więcej i więcej, chcę o Tobie wiedzieć jak najwięcej, być jak najbliżej Ciebie, w Tobie, poznawać Ciebie. Tu padły słowa, których nie zapomnę do końca życia i jeszcze dłużej. Były to słowa Jezusa: KOCHAM CIĘ (ciepły, męski, spokojny głos). Wielka fala miłości spłynęła na mnie. Poznałem ogrom miłości Boga do mnie. Miłość zalała całą moją duszę. Rozpłakałem się. Łzy wylewały się ze mnie strumieniami (to nie był zwykły płacz, ale rzeki łez). Jezus dał mi zobaczyć swoją duszę. Widzę, stojąc przed Tobą, Jezu, jak nędzna jest dusza moja, jak mała, czarna, skulona, jakby mokra, spleśniała cuchnąca szmata, którą nawet dotknąć przez rękawiczkę bym się brzydził ? powiedziałem. Zapytałem Jezusa. ? Mnie? Za co mnie możesz kochać? Nędzny, marny jestem, Ty wiesz, jaki jestem. Nie jestem godzien Twojej miłości. Nie jestem godzien kochania. Poczułem uderzenie, strumień miłości bezinteresownej, pełnej akceptacji, bezwarunkowej, za nic, od zawsze i na zawsze. Zobaczyłem małe nierozerwalne strumienie (miłości, opieki) wychodzące ze światła Jezusa do każdego człowieka i poczułem, że Bóg sam opiekuje się każdym człowiekiem i każdego bezgranicznie zna i kocha. Po odczuciu bezwarunkowej wielkiej miłości moje nastawienie do mojej osoby się zmieniło. ? Skoro jesteś i mnie kochasz tak wielką miłością i jest mi tak dobrze z Tobą..., to ja już nie chcę sam sobie odbierać życia, nie ma już we mnie takiej woli (jakby nigdy nie było), ale chcę być z Tobą na zawsze, zawsze przy Tobie, zabierz mnie z sobą. Już wiedziałem, że On jest, jest Miłością i najlepiej przecież się zajmie moją rodziną, nie odczuwałem żadnego lęku, żalu, że zostawię bliskich na ziemi. Wręcz przeciwnie cieszyłem się, że Bóg się o nich zatroszczy w najlepszy dla nich sposób. Była chęć odejścia, ale motyw był już inny, nie chciałem odchodzić z tego świata, bo mi tak źle, ale chciałem odejść, bo jest mi tak dobrze z Jezusem. A może nie tyle odejść z tego świata, co wrócić do Ojca, do domu. Bo tam jest mój dom, moje miejsce. Nie jestem z tego świata. Jezus (myśl do mojej duszy. Z Bogiem można rozmawiać bez słów): ? Znajdziesz Mnie w Kościele i w Moim słowie, nie zostawię cię sierotą, jestem zawsze przy tobie. Teraz wiesz, że Ja jestem zawsze przy tobie i zawsze cię kochałem, kocham i będę kochał. ? Ale w kościele mam Cię szukać? Zapytałem. Ci księża są tacy... no, wiesz jacy... nie lubię ich, denerwują mnie, zawiodłem się na nich. - Jezus: Choćby wszyscy kapłani na świecie cię zawiedli, wiedz, że Ja Jestem najwyższym kapłanem, a Ja nigdy nie zawodzę. Za kapłanów się módl, bo są ukochanymi duszami Moimi. Wiedz, że mają dwa razy więcej pokus niż Ty. ? Panie, widzę swoją duszę i wiem, jaka jest. Ale stojąc przed Tobą w oceanie Twojego pokoju, miłości i światła, ja, nędznik, chcę być z Tobą na wieki. Prowadź mnie do siebie, do wieczności z Tobą. Nie puszczę Ciebie, będę się trzymał... Twojej nogi. Jakbyś chciał pójść gdzieś beze mnie, nie puszczę Cię, choćby cierpienia moje na ziemi były ogromne, muszę być zawsze z Tobą na wieki, muszę, chcę, pragnę. Jezus nie powiedział mi, że mnie nie zabierze, ale dał mi odczuć, jaki będzie mój największy smutek zaraz przed wejściem do nieba. Poczułem, że będzie to smutek powodowany tym, że tak mało istnień ludzkich doprowadziłem do Boga i na tak mało zaistnień ludzi, dzieci, na tym świecie wyraziłem zgodę. Że moja radość nie będzie pełna, jeśli w niebie nie znajdzie się więcej dusz, które mógłbym przyprowadzić do Pana. Radość nie jest pełna, jeśli nie mamy się nią z kim podzielić. Chciałem, aby jak najwięcej dusz cieszyło się ze mną pobytem w niebie. Spotkanie się zakończyło tak nagle, jak się rozpoczęło. Nie wiem, ile trwało? Może sekundę, może dwie godziny. Podczas przyjścia Jezusa - wiem, to dziwne, ale - nie było czasu. Następnego dnia rano, gdy wyszedłem na ulicę, patrzyłem na twarze ludzi. Próbowałem w ich spojrzeniach dostrzec informacje, że do nich też przyszedł kiedyś Jezus, bo przecież nie jestem wyjątkowy, skoro był i u mnie, to i u nich na pewno. Miałem przekonanie, że do nich też przychodzi, tylko nie mówią o tym fakcie. Chciałem krzyczeć na ulicy z radości, że Jezus jest. Lecz odwagi mi zabrakło. Wahadełko, które miałem z czasów młodzieńczych i niekiedy z niego korzystałem, wyrzuciłem do kanału ściekowego, czułem, że tam jego miejsce. Zacząłem nosić krzyż na piersi, chodzić do kościoła w niedziele i niekiedy w dni powszednie, szukać Jezusa, szukać rozmowy z Nim; tyle chciałem, żeby mi powiedział, wyjaśnił. Z wielkim strachem poszedłem do spowiedzi, ale była ona bardzo krótka i płytka. O wizycie Jezusa w moim domu i w duszy kapłanowi nawet nie wspomniałem. Znowu strach, że uzna mnie za wariata. Wysłuchałem gdzieś w internecie fragmentów ?Dzienniczka? Siostry Faustyny. Każdą niedzielną Mszę (przez 4 lata) ofiarowałem za dusze czyśćcowe i prosiłem świętą Faustynę o obecność przy mnie na każdej Mszy Świętej, gdyż bluźnierstwa w mojej głowie i rozproszenia podczas nabożeństw były bardzo silne. Prosiłem dusze czyśćcowe o modlitwę za mnie. Po około 4 latach od opisanych powyżej zdarzeń, podczas Mszy Świętej chciałem coś ofiarować Bogu, Jezusowi (czułem, że tak mało daję od siebie Komuś, kogo kocham). Zacząłem szukać w myślach, co ja mam takiego najcenniejszego, co bym mógł ofiarować. Pierwsza myśl ? nic nie mam. Za chwilę przyszła odpowiedź: życie, wolną wolę. W głowie pojawiła się myśl ze słowami: życie chcesz oddać, śmieciu? Wolną wolę? Spójrz na świętych, jak oni skończyli: w biedzie, zabici, zagłodzeni w celi, odrzuceni, nie rozumiani przez innych, jeden ukrzyżowany głową w dół. Większości się im dobrze nie powodziło. Tego chcesz? Wtedy to właśnie powiedziałem szybko, nie rozmyślając nad złym głosem: ? Panie, po ludzku to nic nie mam (sławy, bogactwa, urody, wiedzy, umiejętności, talentu, pobożności), ale to, co mam, to oddaję Tobie: życie i wolną wolę. Niech się dzieje w moim życiu wola Twoja; co chcesz, to rób. Mam umrzeć dziś ? dobra. Mam być kaleką ? dobra. Mam zwariować albo być uznany za wariata ? dobra. Mam być żebrakiem ? dobra. Zgadzam się na wszystko. Niech się dzieje wola Twoja. Niech Twój plan, nie mój, względem mojej osoby się realizuje, bezwarunkowo. Oczywiście, daj, Panie, siłę, abym Twoim planom podołał, nigdy nie zwątpił, z Tobą wszystko mogę. Uświadomiłem sobie, że właściwie pierwszy raz prawdziwie się pomodliłem: "... bądź wola Twoja". Od pojawienia się Jezusa w moim życiu klepałem pacierz rano i wieczorem, nie zastanawiając się, co właściwie mówię. Oddanie życia i woli było jak skok w przepaść. Lęk odczuwałem, ale wiedziałem, że jak ?skoczę? bez żadnych zabezpieczeń, czyli moich pomysłów na życie, On mnie złapie. On ma dla mnie swój plan, a ja jestem gotów go wypełnić, byle bym tylko był z Nim w niebie. Kilka dni później prosiłem Ducha Świętego o dobrą spowiedź. Był czas przed Wielkanocą. Czułem, że dotychczasowe spowiedzi były nijakie, z marszu, na szybko, pobieżne, bez wiary, że w konfesjonale jest Jezus. Chciałem się wyspowiadać z całego życia. Podczas spowiedzi płakałem, wymieniłem parę grzechów, ale też wyznałem, że zgrzeszyłem łamiąc wszystkie przykazania Boże (nie byłem w stanie przypomnieć sobie szczegółowo moich wszystkich grzechów), nawet zabiłem, tak zabiłem Boga, Jezusa, swoimi grzechami, moje grzechy przybiły Go do krzyża. Chcę wrócić do Boga, prosić o wybaczenie. Słysząc słowa Jezusa w ustach kapłana, że mi odpuszcza, po rozgrzeszeniu, rozpłakałem się jeszcze bardziej. Zaczęło się na dobre. Wychodząc z kościoła zobaczyłem, że coś się zmieniło na świecie. Kocham wszystkich ludzi. Kocham siebie, kocham trawę, kocham drzewa, każdy liść na drzewie był bardziej zielony, kontury kształtów bardziej zarysowane, cały świat był wyraźniejszy, nasycony pełnią barw. W każdym z tych liści widziałem dzieło Boga. Chciałem tańczyć, śpiewać, skakać. Biec do ludzi ze słowami: Jezus mnie i Ciebie kocha. Nogi stały się lżejsze, jakby unosiłem się 10 cm nad ziemią. Wiedziałem, Bóg wybaczył mi wszystkie grzechy, jest ze mną. Jestem bez grzechu. Pomyślałem: Panie Boże, może już w moim życiu nie będzie drugiej takiej wyjątkowej, bezgrzesznej chwili, pewnie zaraz mnie zabierzesz do siebie, bo jak nie teraz, to kiedy? Z naprzeciwka zobaczyłem nadjeżdżający samochód. Pomyślałem, zaraz auto skręci na chodnik, na mnie, i ...Pan mnie zabierze. Ma szansę mnie zbawić dla nieba. Niestety, auto przejechało koło mnie, normalnie, ulicą. Uświadomiłem sobie, że skoro teraz Pan mnie nie zabrał, a moment, aby trafić do nieba wydawał się idealny, to On wierzy we mnie, ma nadzieje, wie, że do nieba pójdę, ale jeszcze nie w tym czasie. Choć myśl ? Panie Boże, ale ryzykujesz; a jak nie będzie takiej drugiej chwili, hmm...? ? w głowie była. Wiedziałem, że plan Boży względem mojej osoby i mojego pobytu na ziemi jeszcze się nie zakończył i że ja sam siebie nie zbawię przez moją bezgrzeszność, ale dzięki Jego miłosierdziu. Przyszedłem do domu i powiedziałem, że Jezus będzie z nami mieszkał. Domownicy uznali to za jakiś dobry żart. Ale ja naprawdę chciałem, aby z nami mieszkał. W tym dniu przyszło morze łask, o które nawet nie prosiłem. Wierzcie mi, nie prosiłem. Nawet o łaskach, które mógłby mi dać, nie myślałem. Zostałem uwolniony od gier komputerowych. Do tej chwili potrafiłem zaniedbywać rodzinę, siedząc godzinami przed komputerem. Prosiłem dzieci, aby chowały mi płyty z grami, abym nie grał od razu jak przyjdę z pracy. Sam nie potrafiłem się opanować. Nieraz grałem do 2-3 w nocy. Otrzymałem łaskę uwolnienia od internetu. Kiedyś przeglądałem godzinami strony, nawet te, które mnie nie interesowały. Bóg zmienił zniewalający internet na służący do wyszukiwania Jego słowa, nauki Kościoła, żywotów świętych. Otoczyłem się przedmiotami przypominającymi mi o Bogu, aby w roztargnieniu dnia o Nim nie zapominać: obrazki, cytaty z Pisma Świętego, aplikacja z Biblią w telefonie, wyświetlacz z wizerunkiem Jezusa itp. Dar składania rąk do modlitwy na znak: Czyń, Panie, ze mną, co chcesz. Twoja wola niech się dzieje. Ze smutkiem patrzę, jak mało osób składa ręce podczas Mszy Świętej (także kapłanów), modlę się za nie, aby oddały życie Jezusowi całkowicie i bezwarunkowo. Pojawiła się wola mówienia prawdy. Chrześcijaństwo przestaje być nudne, nijakie, jeśli zaczniemy mówić prawdę. Spróbujcie, zobaczycie, co wtedy się dzieje: zły się wścieka, ludzie zaczynają cię obrażać, wyzywać od nawiedzonych wariatów, katoli, itd. Zostałem też uwolniony od pornografii, od chęci posiadania rzeczy, kupowania, uwolniony od marzeń o posiadaniu czegoś materialnego. Pojawił się niesamowity głód słowa Bożego. Do dziś trudno mi przeżyć jeden dzień bez Pisma Świętego i rekolekcji, kazań wysłuchanych w internecie. Tęsknota za Jezusem. Chęć wykonywania każdej czynności z Jezusem. Nawet małej, typu ? przekopanie ogródka. Przypominanie odczucia Jego miłości i tęsknota za Nim. Dar częstej spowiedzi. Częsta spowiedź zapobiega zatwardziałości serca. Widać swoje grzechy. Przed nawróceniem nie byłem u prawdziwej spowiedzi jakieś 30 lat i uważałem, że ja nie mam grzechów, najwyżej drobne wady, ale inni mają gorsze. Pojawiło się wyczulenie na złe utwory muzyczne, teledyski, piosenki zawierające teksty okultystyczne, bluźniercze (mimo że są śpiewane w niezrozumiałych dla mnie językach, to czuję, że niosą złe treści). Bardzo zaczęły mi się podobać piosenki religijne. Otrzymałem dar modlitwy. Modlitwa stała się dziękowaniem, a nie proszeniem. Bóg wie, co mi potrzeba i to otrzymam. Wystarczy tylko dziękować i Go kochać, prosić o miłosierdzie. Jeśli moja modlitwa jest prosząca, to raczej za innych niż za siebie. Kolejna łaska ? to brak lęku przed śmiercią. A właściwie, to ja już do Ciebie, Panie, chcę, chcę bardzo. Oczywiście, proszę Boga, że jak zejdę z tego świata, to tylko dla nieba. Poinformowałem rodzinę, aby w chwili mojej śmierci się cieszyli. Bo to powinna być radość, że ktoś po tylu latach na ziemi wreszcie wraca do domu. Domu Ojca. Dał mi raz Pan usłyszeć słowa demona, a brzmiały one: "Zniszczę cię, świnio". Jak tak o mnie myśli, to chwała Panu, gorzej jakby mnie miał za przyjaciela i kolegę. Bóg i demon, to nie ta liga. Bóg jest nieporównywalnie większy, a ja jestem Jego dzieckiem. Mam najsilniejszego Tatę na świecie i ty też. Dał mi Pan też łaskę nie nawracania kogoś na siłę, słowem. Kiedyś starałem się na nawracać ?na siłę? innych (znajomych, rodzinę), myślałem, że tak trzeba, żeby kazać im chodzić do kościoła, kazać nie grzeszyć itd. Lecz tak w głębi serca, chciałem, aby mnie słuchali. Było to raczej: Ja wiem, że tak będzie dla nich lepiej, jak zrobią tak, jak ja mówię. A skąd ja wiem, że właśnie w tym momencie ich nawrócenie będzie dla nich dobre? Może mają coś jeszcze przeżyć, może Pan Bóg chce ich nawrócić w innym momencie. Nie jestem Bogiem i nie wiem, kiedy dla innych przyjdzie moment łaski nawrócenia: może za sekundę, może w godzinę śmierci, może już są zbawieni? Mogę się za innych modlić, za innych ofiarować się Bogu i swoim cichym przykładem mojego życia opowiadać moją historię, dawać świadectwo Jezusa i Jego miłości. A ilu się dzięki temu ludzi zbliży do Boga, dowiem się w niebie. Kiedyś to moja pycha chciała, abym to ja nawracał i abym to ja widział, ile to osób dzięki mnie się nawróciło. No i wtedy mógłbym powiedzieć Bogu: Widzisz, Panie, ilu to nawróciłem. Chwała mi, nie Tobie. Kiedyś naliczyłem łask kilkanaście, a pewno było ich dużo więcej; o ich istnieniu niedługo się przekonam. Do chwili tej spowiedzi słowo: ?łaska? było dla mnie niezrozumiałe, martwe, wymyślone przez Kościół. Zresztą, łaska kojarzyła mi się negatywnie: dostać coś z łaski, zrobić komuś łaskę? To ja z łaski nic nie chciałem dostawać, chciałem na to sobie zasłużyć, zapracować. Teraz już wiem, czym jest łaska. Wiem, że jak Jezus daje, to daje to, co człowiekowi potrzeba i zawsze daje w nadmiarze. Jezus nie potrafi dawać mało!!! Dał za dużo wina, za dużo rozmnożył chleba, za dużo ryb. A przecież mógłby wyliczyć co do kromki, aby nie zostało ułomków. Tyle wina w wielkich stągwiach ?po brzegi? aż się pewnie wylewało, też na pewno nie wypili. Ryb mógł dać trochę mniej, aby się sieci nie rwały. Podobnie zrobił ze mną. Mógł dać tylko jedną łaskę, jedno uwolnienie, a cud Jego działania też bym zobaczył. Przez kilka dni czułem przeogromną obecność, miłość Ducha Świętego, obecność Boga we mnie, do takiego stopnia, że po paru dniach pomyślałem. ? Panie już dość, dość, stonuj miłość do mnie, nie mogę się skupić, pracować, myśleć o niczym innym, jak tylko o Tobie. Takie głupie słowa do Boga powiedziałem. Bóg, oczywiście, stonował odczucie Jego miłości do mnie w jednej sekundzie. A co dziwne, gdy to zrobił, zaraz zacząłem tęsknić do odczuwania tej miłości. Kilka dni później wyraźny głos w myślach moich powiedział mi: ? Idź, przeproś księdza, z którego się wyśmiewałeś. ? Panie, o tym też wiesz? Zapytałem. Nie, nie pójdę. Jest mi wstyd iść do niego. Przecież on nie wie, że się z niego naśmiewałem i drwiłem. Nie było go przy tym. ? Idź, przeproś księdza. Kilkakrotnie Pan powiedział. Nie dawał mi spokoju. Głos ten słyszałem nawet w łazience. I tam właśnie znowu się zapierałem, że nie pójdę, nie chcę, nie umiem, słaby jestem, wstyd mi iść do prawie nieznajomego księdza i go przepraszać. Jezus bez słów, w myślach, w mojej głowie powiedział. ? Jakbyś wiedział, jak mi było wstyd, wisząc na krzyżu. Myślisz, że byłem ubrany? Otóż nie, byłem całkiem nagi. Wstydziłem się, ale zrobiłem to dla ciebie. Wtedy powiedziałem: ? Dobrze, jutro pójdę. Pomyślałem: tak mnie kochasz, że zrobię to dla Ciebie. Pomyślałem też: czymże jest mój wstyd wobec Twojego. Następnego dnia w pracy pojawiała się uporczywa Boża myśl: ? Zadzwoń do księdza, sprawdź czy jest na parafii. Wzbraniałem się trochę, bo co mu powiem, jak zacznę rozmowę? ? Zadzwoń do księdza, sprawdź, czy jest na parafii. Nieustannie brzmiało w mojej głowie. Odszukałem numer w internecie. Dzwonię, nikt nie odbiera. Uff? w myślach powiedziałem. ? Sam widzisz, Jezu, chciałeś, dzwoniłem, nikt nie odbiera; zrobiłem, co chciałeś. Jezus: ? Wsiądź w auto i jedź do niego. ? Co, w auto? Przecież księdza nie ma na parafii. ? Wsiądź w auto i jedź do niego. Z niedowierzaniem w taką upartość Jezusa sprawdziłem na mapach w internecie, jak tam trafić i ruszyłem z myślą, że szkoda paliwa na takie wycieczki, bo paliwo takie drogie. Podczas jazdy samochodem Pan powiedział. ? Pamiętasz, z jaką łatwością kupiłeś ten samochód, bez żadnych wyrzeczeń, oszczędzania. ? Tak, faktycznie jakoś łatwo przyszedł, a tani nie był ? przyznałem. ? To Ja to spowodowałem, abyś właśnie w tej chwili miał czym jechać do tego księdza. Zrobisz to, ten jeden kurs, dla mnie, a Ja potem zostawię samochód do twojej dyspozycji. Teraz jedź. Pomyślałem, że nawet nie podziękowałem Panu za to auto. Myślałem, że to ja sam sobie je kupiłem, bez Jego jakiegokolwiek udziału. Jadąc, miałem myśl: zrobię, co mi Jezus mówi, ale przecież pewno i tak księdza nie zastanę i zaraz wrócę, i po kłopocie. Kilkadziesiąt metrów przed domem księdza był kościół. Jezus: ? Idź do kościoła. ? Ale jak, Panie, kościół zamknięty, jest 10 rano. Podjechałem pod kościół. ? Widzisz, Jezu, zamknięte, a nie mówiłem. ? Drzwi są przymknięte, ale naciśnij klamkę ? powiedział. Nacisnąłem, drzwi się otworzyły. W kościele było pusto. Zobaczyłem w głębi zsuniętego na kolana, modlącego się kapłana, do którego miałem przyjechać. Modlił się przed obrazem Jezusa Miłosiernego. Uklęknąłem w ostatniej ławce z nadzieją, że ksiądz zaraz skończy się modlić i będę mógł z nim porozmawiać. Prosiłem Maryję o odwagę do rozmowy. Czytałem napis na obrazie na okrągło: Jezu, ufam Tobie. Jezu, ufam Tobie... Mijały minuty. Spytałem się Jezusa: ? Jak mam zacząć rozmowę? ? Powiedz prawdę, że Ja cię przysłałem. Pomyślałem drwiąco: tak powiem na wstępie nieznajomemu księdzu, że rozmawiam z Jezusem, to na pewno mnie wysłucha. Przydałoby się jakieś zagadanie o pogodzie, o zdrowiu, potem jakieś przejście na właściwy temat, itp. A za chwilę pomyślałem, że skoro kapłan modli się do Jezusa i jest z Nim w ?kontakcie?, to na pewno Jezus zaraz mu powie, że tu czekam i czym prędzej zakończy modlitwę i do mnie przyjdzie, znając już całą moją historię. Mijały kolejne dziesiątki minut. ? Panie, on tyle się modli, już prawie godzinę, nie mam tyle czasu. Chciałeś, dzwoniłem, potem przyjechałem, a teraz czekam. Pójdę już sobie, przyjadę kiedy indziej, jak będzie mniej zajęty, nie będę mu przeszkadzał. Muszę wracać do pracy. Jezus: ? Czekasz już prawie godzinę? Ile Ja na ciebie czekałem? Zrobiło mi się głupio. ? Wiem, Panie, czekałeś 38 lat. Dziękuję i przepraszam. Czekam dalej. Po około godzinie ksiądz zakończył modlitwy. Podszedłem z uśmiechem i drżeniem do księdza. ? Chciałbym z księdzem porozmawiać. ? A w jakiej sprawie? ? Jezus mnie przysłał. Odpowiedziałem radośnie. Nastała niezręczna cisza. Ksiądz mi się bliżej przypatrzył, na buty, na nogi, ubiór. Popatrzył w oczy. ? Czy Jezus, to się okaże. ? odpowiedział. ? Jezus, ja wiem, że to On. Odparłem z pewnością i trochę obruszony. Oczekiwałem, że gdy tylko ksiądz mnie ujrzy i powiem, że przychodzę z polecenia Pana Jezusa, rozłoży ręce i będzie zachwycony moją osobą, prawie jakby ujrzał Boga, i że kto to do niego nie przyszedł ? gość, do którego mówi sam Jezus, i w ogóle chwała mi. Ksiądz powiedział, że skoro Jezus mnie przysłał, to on zobaczy w kalendarzu, kiedy ma wolny termin na rozmowę, a że kalendarz ma w domu, więc poszliśmy razem. Dopadło mnie kolejne rozczarowanie i wyrzuty, w myślach sobie powtarzałem: Jak to? To ja przyjeżdżam, dzwonię, czekam na niego godzinę, chcę już teraz rozmawiać, pokazać swoje skrywane myśli, a on sprawdzi w kalendarzu? Ksiądz ustalił termin spotkania na... za tydzień. Gdy przyszedł termin spotkania pojechałem już bez lęku czy niechęci. Z własnej woli. Opowiedziałem mu moją historię. A gdy chciałem go prosić o przebaczenie za obmawianie jego osoby, jeszcze nie skończyłem zdania, a on już kiwnął głową, że wybacza. Poprosił mnie, abym wstąpił do jakiejś wspólnoty, bo sam sobie ze swoimi przeżyciami mogę nie poradzić, a zły tak łatwo nie ustępuje, muszę być blisko innych katolików, księży, Kościoła. Na koniec rozmowy zaproponował, abym zabrał z jego kościoła wizytówkę strony o spotkaniach ewangelizacyjnych. W drodze powrotnej tak uczyniłem. Wizytówkę wrzuciłem do auta, choć chęci udawania się na jakiekolwiek rekolekcje wtedy nie miałem. Po kilku dniach Pan kazał zapisać się na rekolekcje. Zapisałem się, bo już wiedziałem, że i tak nie da mi spokoju (za co dziś dziękuję Bogu). Było cudownie. Adoracja, Eucharystia, spoczynek w Duchu Świętym, oczyszczający śmiech, dar języków, dziękczynienie. Kościół katolicki stał się dla mnie żywym Kościołem, w którym zawsze obecny jest Bóg z Jego darami. Jeśli myślisz, że przez moje doświadczenia Boga przestałem grzeszyć, to się mylisz. W oczekiwaniu na spowiedź grzech nie może mnie zamknąć tak, abym nie mógł czynić dobra. Może grzechów jest trochę mniej, ale jak się trafią, nie odwlekam teraz spowiedzi. Nie staram się patrzeć na grzechy i rozpamiętywać, pewnie będę grzeszył do końca życia z tą różnicą, że teraz, jak mam zgrzeszyć, widzę Jego ogromną miłość do mnie i właśnie dlatego, że mnie tak kocha, to ja nie chcę grzeszyć. Teraz mam dla Kogo nie grzeszyć. Chcę być świętym. A świętym się nie jest tylko dlatego, że się nie grzeszy, ale dlatego, że się często przystępuje do sakramentu pojednania. Oczywiście, nie jest to zachęta do grzeszenia. Ważne jest dla mnie teraz to, że kocham Jezusa. Jestem grzesznikiem, ale dla Jezusa chcę zrobić wszystko, chcę być z Nim na wieki, w niebie, On tak nas kocha... Jeśli upadnę, prędko pójdę do konfesjonału z prośbą: Ojcze, przepraszam, chcę wrócić, wybacz, chcę się poprawić. Wiem, że jest to dopiero początek drogi. Ale drogi najpiękniejszej na świecie, bo wiem, że gdziekolwiek bym nie poszedł, cokolwiek bym nie zrobił, JEZUS zawsze będzie mnie kochał miłością bezgraniczną. Jezus daje też czasem mi poczuć, że jest ze mną. Są to chwile szczególnie radosne. Ostatnio wieczorem słuchałem kazań (aplikacja w telefonie). Rano alarm ustawiony w komórce budzi mnie do pracy. Budzę się zaspany, a tu zaskoczenie, gdy przy wyłączaniu alarmu w telefonie włączyło się kazanie i padły tylko te słowa: ? "Tyś jest mój syn umiłowany". Szczęście wlało się do mojego serca i uśmiech zagościł na mojej twarzy na kolejne dni. Teraz te słowa są ze mną na co dzień. Nawet jak robię sobie śniadanie to mówię: Dzięki Ci, Panie, teraz Twój syn umiłowany będzie jadł kanapkę. Chcę być z moim Ojcem w codzienności. Innym razem prosiłem Boga w myślach, aby nadał mi ?nowe imię?, zmienił imię, które powinien nadać chłopcu jego ziemski tata, gdy chłopiec staje się mężczyzną. Mnie, niestety, nie nadał. Minęło 2-3 dni. O modlitwie zapomniałem. Niedzielny ranek. Dzwonek do drzwi. W drzwiach dwie kobiety. A jedna się pyta. ? Czy w tym domu jest ktoś, kto nie ma imienia? Poczujcie smak sytuacji. Nikt normalny, odwiedzając obcy dom, takiego pytania nigdy nie zadaje. Żona zaskoczona takim pytaniem, odpowiedziała, że nie mamy czasu, bo idziemy do kościoła. A w mojej głowie: O Boże, jesteśmy tym, jakie są nasze czynności, rozmowy, myśli, czym się zajmujemy. Kościół jest apostolski, ja idę do kościoła, ja mam na imię Christos (Chrystus) i phero (nieść, co oznacza: niosący (w sobie), wyznający Chrystusa. Ja jednak miałem imię. Boże imię. W moim imieniu jest mój Pan, a ja w Nim. Tata lubi tak z zaskoczenia i niespodziewanie nas obdarowywać. Fajnie. Będę niósł Chrystusa. Pozwolę sobie na parę rad, mój umiłowany bracie/siostro. Nie piszę ich, bo jestem mądrzejszy od ciebie, ale po prostu, jeśli bym ja te rady wcześniej usłyszał, na pewno moja droga do Boga byłaby krótsza. Wiem, że do każdej osoby tak Jezus mówi: "Tyś jest mój syn (córka) umiłowany". Aby to usłyszeć, trzeba tylko i aż oddać swoje życie Jezusowi. Jeśli nie słyszysz Jezusa, Jego głosu, zachęcam, pomódl się krótko każdego dnia, ale wytrwale: Panie, chcę słyszeć Twój głos. Jeśli nie czułeś nigdy Jego miłości, wydaje Ci się, że Jego nie ma. Pomódl się krótko: Panie, daj mi poczuć, jak mnie kochasz. Pokaż mi, proszę. Jezus tylko na to czeka, choć na jedną szczerą krótką modlitwę. Oczywiście, jeśli modlitwa nie ?zadziała?, to kolejny i kolejny dzień módl się tak samo. Pan Jezus nieraz chce sprawdzić, jak bardzo chcesz. Jeśli chodzisz do kościoła, bądź w nim naprawdę myślami i duszą, a nie tylko ciałem. Myśl tam tylko o Bogu, nie o sobie. Ja też myślałem kiedyś o sobie: czego potrzebuję, co mi Bóg mógłby dać, a jeśli nie dał, ponawiałem modlitwy na następnej Mszy. Ja byłem najważniejszy, nie Bóg. Nieraz kościół jest pełen ludzi, a dla Boga (ze słowami w sercu: bądź wola Twoja) przyszło może tak naprawdę 5, 6 osób. Dużo osób przychodzi raczej z: bądź wola moja, czyli zrób to, co ja chcę, jestem tu po to, abyś spełnił moje prośby. Komunia daje życie wieczne w niebie, wszyscy to wiemy. Dlaczego nie chodzisz co niedziela do Komunii? Hmm? Może to być twoja ostatnia niedziela. Nawet nie wiesz, ile dusz czyśćcowych, chciałoby przyjść na tę jedną sekundę na ziemię. Jeśli będziesz pamiętał o tych duszach, przyjmij czasem za nie tę Komunię. Radość ich i pomoc w modlitwach do Boga będzie przeogromna. Nie traktujmy Boga w naszych modlitwach jak supermarketu, darmowego sklepu, daj mi to, daj mi tamto; nie przekonujmy Boga, że opłaca Mu się coś nam dać. Nie traktujmy Boga jako kogoś trochę mądrzejszego od nas, kogoś komu trzeba wyklarować nasze prośby. Zanim o coś poprosisz, będziesz narzekał na swój los..., popatrz na krzyż. Popatrz, jak cierpiał, jak umierał Bóg. Często wycofasz się ze swojego narzekania. Jeśli Bóg jest Twoim Bogiem, zaufaj Mu do końca i oddaj Jemu swoje życie. "Skocz z góry" w nieznaną przepaść bez zabezpieczających lin i nie myśl, co będzie, że może Go tam nie ma, a On cię złapie i poprowadzi do siebie. Jeśli myślisz, że się dla Boga nie nadajesz, to właśnie się nadajesz bardzo. Jeśli masz podjąć jakąś decyzję, a nie wiesz, którą drogę wybrać, nie rozmyślaj, nie analizuj, poproś Ducha Świętego o odpowiedź, a On cię poprowadzi. Często nie wiemy, o co i jak się modlić. Jeśli nie czujesz łaski modlenia się w Duchu Świętym językami(wtedy modlisz się w dziwnym nieznanym Tobie języku, nie rozumiesz słów i sensu modlitwy), poproś Maryję, aby pomodliła się przed Bożym tronem za Ciebie. Ona wie, czego Ci potrzeba i o co ma się modlić. Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku (Księga przysłów 3, 5). Pamiętajmy, że Jezus jest nie tylko w niebie, ale i tu i teraz przy Tobie. Poszedł do nieba, ale i jest tu. Choć ta sytuacja jest trudna dla mnie do rozumnego wyjaśnienia, dlatego nie wyjaśniam jej, tylko przyjmuje, że tak jest, bo jest. Zastanów się czasem, że BÓG też JEST CZŁOWIEKIEM. Zmartwychwstałym, uwielbionym Bogiem, ale też Człowiekiem. Stał się Człowiekiem i nigdy nim nie przestał być. Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa!? (5, 20). W każdym położeniu dziękujcie Bogu (1 Tes 5, 18). Za wszystko zawsze dziękujcie Bogu. Czy dziękujesz też za to, co po ludzku wydaje się tobie niechciane w twoim życiu? Pamiętaj, nie świętość nas przyprowadza do Kościoła, ale grzeszność, nasza bieda. Często można usłyszeć: Jesteś taki święty, bo chodzisz do kościoła. Nie, nie jesteś święty. To nasze grzechy i świadomość, że jesteśmy słabi, marni, że od Boga wszystko zależy, że pragniemy nasycić się Jego miłością, tam nas zaprowadzają. Od jakiegoś czasu Jezus chce, abym dawał świadectwo (oczywiście, też się opierałem, że nie potrafię, nie chcę, nie umiem, nie mam odwagi) i że moje doświadczenie Boga nie zostało dane tylko dla mnie, opisałem je dla wszystkich, jak kazał Pan. Na pewno to nie koniec mojej drogi świadczenia o Jezusie, bo wiem, że Pan chce, abym wychwalał, głosił Jego miłość więcej i więcej. Kiedyś przepraszałem Jezusa, że rozmawiam z Nim jak z kolegą, tatą, przyjacielem. Myślałem, że to niestosowne, nie wypada, bo Bóg jest przecież wielki, potężny (i to prawda), a ja, mały człowiek, zadaję Jemu jeszcze pytania. Poczułem Jego uśmiech i że taka właśnie powinna być teraz moja relacja. Nie bój się Boga (często zły wciska nam tę myśl). Bóg jest Miłością. Kocha bez względu na to, co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś. Choćbyś był największym grzesznikiem na ziemi. Na miłość Boga nie musisz zasłużyć!!! Wbijmy to sobie do naszych głów. Bóg jest wszechmogący, ale pewnych rzeczy nie może, np. nie może nie kochać człowieka. Kiedyś zapytałem się Pana Jezusa: ? Dlaczego mój ojciec pił? Przecież się modliłem, by przestał. ? Modlitwy były słyszane, ale nie były wysłuchane, bo Bóg dał człowiekowi wolną wolę i zabrać jej nie może, bo sam Bóg się tego zrzekł. Gdyby tata przestał pić dzięki moim modlitwom, byłoby to równoznaczne z odebraniem jemu jego wolnej woli, a to stać się nie mogło. Przyczyną picia był brak miłości ludzkiej względem jego osoby, osób dorosłych, otoczenia. Ludzie nie nauczyli go miłości, nie pokazali mu miłości, nie pomogli we właściwy sposób. Tak wiec, jeśli ktoś pije, my też jesteśmy temu winni, a tak łatwo umywamy ręce (jak Piłat). Dzięki mojemu tacie poczułem, że każde zło Bóg może przemienić w dobro. W tej sytuacji takie doświadczenie potrzebne było także mnie w dalszym życiu. Dzięki niemu nie potępiam alkoholików, a widzę w nich ludzi, którym inni nie okazali miłości w dostateczny sposób, także ja. Wiem, że są tak samo kochani przez Boga jak ja. Wiem, że czasu spędzonego przez rodzica z dzieckiem nie da się niczym zastąpić. Wiem, że człowiek bez Boga sam sobie nie poradzi. Wiem, że ojciec jest bardzo ważny dla dziecka. Wiem, że mnie kochał, jak umiał. Wiem, że bez niego i mnie na świecie by nie było. Nie byłoby też tego świadectwa, które czytasz. I dziękuję teraz Bogu za mojego ziemskiego ojca i że jestem na świecie razem z wami, i że będziemy razem żyli wiecznie. Pytajcie się Pana, a wam też odpowie. On Jest Prawdą. Masz kłopoty z ojcem, matką? Zapytaj się np.: Panie, powiedz mi, dlaczego mój ojciec jest taki? Masz kłopoty ze zdrowiem? Powiedz: Panie, proszę, wyjaśnij, dlaczego tak jest? I w ciszy wysłuchaj odpowiedzi. Bo kogo masz się pytać, jak nie kochającego Boga, który cię stworzył, o ciebie się troszczy, oddał życie, abyś Ty żył. Od Niego wszystko zależy i On wszystko wie!!! Przy czekaniu na odpowiedź słuchaj, co mówią ludzie. Bóg często mówi przez ludzi. Mógłby inaczej, ale akurat taki sposób sobie wymyślił i już. Bóg często nie robi w naszym życiu spektakularnych cudów, aby nas nie ?kupić?, właśnie za te cuda. Mógłby przecież dziś spowodować, że o godzinie 14:00 w kościele pieniądze z nieba lecą i co? Kościoły byłyby pełne, jestem pewien. Każdy by dziękował i prosił o jeszcze. Mógłby też sprowadzić kataklizm na twoje miasto, nieuleczalną chorobę... I co? Kościoły byłyby pełne ludzi proszących o ratunek. Bóg chce, abyś przyszedł do niego w wolności swojej. Nie dla tego, że ci coś dał. Nie ze strachu. Pomyślałby: Przyszliście, bo wam "zapłaciłem", a to nie jest miłość. Pamiętaj. Jesteś dla Boga ważny!!! Dla Boga nie ma dzieci niechcianych (choćby ziemscy rodzice nawet cię kiedyś nie chcieli, zostawili). Każdy jest chciany i kochany. Bóg oddał swojego Syna na śmierć, abyś ty mógł żyć wiecznie w niebie. Pamiętaj. Bóg nie karze!!! Najwyżej spełni Twoje prośby i modlitwy, ale nie chce karać. Bóg błaga ludzi, aby nie szli do piekła. Choć to szokujące, ludzie sami wybierają piekło, nie chcą Boga, Jego miłości, miłosierdzia. Podobnie jak dziecku za karę przez 10 minut nie da się zjeść ciastka, bo było niegrzeczne, a po minięciu kary mówi się: masz już, zjedz, nie gniewam się na ciebie, kocham cię - a ono mówi: ?nie chcę?, mimo że chciało bardzo, ale woli cierpieć, bo duma, pycha mu nie pozwala się ukorzyć. Uważaj, o co prosisz Boga, bo przecież ty jako człowiek nie wiesz czy to, o co prosisz, będzie w przyszłości dla ciebie dobre (choć wydaje ci się, że wiesz). A jeśli będzie złe - odbierzesz to jako Boską karę. A przecież sam o to prosiłeś. Bóg z wielkiej miłości do nas czasem nie spełnia naszych próśb, bo widzi ich konsekwencje w przyszłości. Wyobraź sobie, co by było gdyby Bóg spełniał wszystkie nasze prośby, które do Niego zanosiliśmy. Gdzie byśmy teraz byli? Jeśli w ogóle byśmy jeszcze żyli. Może bylibyśmy na własnej wyspie w ciepłych krajach, obrzydliwie bogaci, zepsuci, nikogo nie potrzebujący (kościoła także), duchowe karły. Boga potrzebujący tylko, aby nam błogosławił i dał zdrowie i długie życie w dostatku, a do innych spraw niech się nie wtrąca. Bóg czasem nie daje czegoś, o co prosimy, dla naszego dobra. My się buntujemy, bo nie widzimy skutków, jakie mogą nastąpić. Podobnie jak dwuletnie dziecko, które matka prowadzi na pobieranie krwi jest złe na mamę, że przyprowadziła je tu, że je kłują, boli, krew ściągają... Ale matka wie, że bez badań krwi nie będzie można wyleczyć je z poważnej choroby, na którą dziecko może umrzeć. Dziecko o tym nie wie i wydaje się jemu, że mama robi źle. Jeśli nie przebaczyłeś komuś: sobie, drugiemu człowiekowi czy też Bogu, uważaj na słowa: "odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom", bo Bóg może wysłuchać modlitwy... I wtedy... masz problem. Wszystko, co opisałem, wydarzyło się naprawdę. Niech cię Bóg prowadzi. Krzysztof, syn umiłowany
katarzyna, 2014-06-15
Jezu, chcę podziękować Ci, że uleczyłeś mnie z żalu, jaki dotąd żywiłam do mojego taty za grzech, jaki popełnia. Już wiem, że ja sama nie mogę go nawrócić, ale Ciebie proszę całym sercem: Ty się tym zajmij, przyjdź, uwolnij go i poprowadź. Jezu, ufam Tobie!
Jezu, chcę podziękować Ci, że uleczyłeś mnie z żalu, jaki dotąd żywiłam do mojego taty za grzech, jaki popełnia. Już wiem, że ja sama nie mogę go nawrócić, ale Ciebie proszę całym sercem: Ty się tym zajmij, przyjdź, uwolnij go i poprowadź. Jezu, ufam Tobie!
Genowefa, 2014-06-12
Bądź uwielbiony i wywyższony, Jezu Miłosierny, za wszystkie łaski i cuda, jakie od Ciebie otrzymałam. Tobie chwała i cześć. Panie, wierzę, że mnie podźwigniesz ze stanu, w jakim się obecnie znajduję, i sprawisz, iż zaostrzenia kręgosłupa nigdy już nie będą powracały. Ty mnie nigdy nie zawiodłeś. Jezu, ufam Tobie. Maryjo, Matko Boża Miłosierdzia, módl się za nami.
Bądź uwielbiony i wywyższony, Jezu Miłosierny, za wszystkie łaski i cuda, jakie od Ciebie otrzymałam. Tobie chwała i cześć. Panie, wierzę, że mnie podźwigniesz ze stanu, w jakim się obecnie znajduję, i sprawisz, iż zaostrzenia kręgosłupa nigdy już nie będą powracały. Ty mnie nigdy nie zawiodłeś. Jezu, ufam Tobie. Maryjo, Matko Boża Miłosierdzia, módl się za nami.
Anna, 2014-06-12
Panie Jezu, ten rak jest niczym wobec ogromu Twojego miłosierdzia! Głęboko wierzę i ufam, że za wstawiennictwem Siostry Faustyny udzielisz mi łaski uzdrowienia... Bądź przy mnie dzisiaj i w następne dni... Jezu, ufam Tobie!
Panie Jezu, ten rak jest niczym wobec ogromu Twojego miłosierdzia! Głęboko wierzę i ufam, że za wstawiennictwem Siostry Faustyny udzielisz mi łaski uzdrowienia... Bądź przy mnie dzisiaj i w następne dni... Jezu, ufam Tobie!
Jan, 2014-06-11
Mam na imię Jan, mam 52 lata. Po ok. 30 latach mojego obrażenia na Boga, nawróciłem się. A było to tak: od roku byłem bez pracy, a w grudniu pewna osoba poprosiła mnie o opiekę w chorobie. Trochę pomogłem, ale po pewnym czasie miałem dosyć i zamiast pomocy upiłem się. Dowiedziałem się wtedy, że jestem nieodpowiedzialny dlatego, że nie zaopiekowałem się tą osobą tak, jak ona chciała, że było to jej bardzo potrzebne, a ja zawiodłem. Wtedy coś we mnie pękło i 14 grudnia 2013 roku wszedłem do kościoła. W Ewangelii był wspomniany św. Jan Chrzciciel, mój patron, dlatego zapamiętałem ten dzień i tylko to zapamiętałem. Po ok. 30 latach nieobecności w kościele wszedłem spóźniony na Mszę i usłyszałem czytanie o swoim patronie! Po 30 latach nieobecności w kościele, rozumiecie to? Trzy dni później przemogłem się i poszedłem do spowiedzi. Jako pokutę dostałem do zmówienia Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Od tego dnia Koronkę odmawiam codziennie, nie wypiłem nawet piwa, codziennie czytam modlitewnie Pismo Święte, codziennie chodzę na Mszę Św. i przyjmuję Komunię, a w marcu 2014 roku przyjąłem szkaplerz karmelitański. Dowiedziałem się też, że patronem 14 grudnia jest kolejny Jan - karmelita, św. Jan od Krzyża. Sam bym tego nie wymyślił, dwóch Janów i ja trzeci, i spowiedź, i Koronka, i przyjęcie szkaplerza i Msze św. i Komunia, i czytanie Pisma Świętego i wiele innych łask, za które codziennie Bogu dziękuję z pokorą. Chociaż od 1,5 roku jestem bez pracy i tak się opłacało:-). Zyskałem wiarę. Niech mi ktoś powie, że Boga nie ma i cudów nie ma! Byle tylko wytrwać do końca. Szczęść Boże!
Mam na imię Jan, mam 52 lata. Po ok. 30 latach mojego obrażenia na Boga, nawróciłem się. A było to tak: od roku byłem bez pracy, a w grudniu pewna osoba poprosiła mnie o opiekę w chorobie. Trochę pomogłem, ale po pewnym czasie miałem dosyć i zamiast pomocy upiłem się. Dowiedziałem się wtedy, że jestem nieodpowiedzialny dlatego, że nie zaopiekowałem się tą osobą tak, jak ona chciała, że było to jej bardzo potrzebne, a ja zawiodłem. Wtedy coś we mnie pękło i 14 grudnia 2013 roku wszedłem do kościoła. W Ewangelii był wspomniany św. Jan Chrzciciel, mój patron, dlatego zapamiętałem ten dzień i tylko to zapamiętałem. Po ok. 30 latach nieobecności w kościele wszedłem spóźniony na Mszę i usłyszałem czytanie o swoim patronie! Po 30 latach nieobecności w kościele, rozumiecie to? Trzy dni później przemogłem się i poszedłem do spowiedzi. Jako pokutę dostałem do zmówienia Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Od tego dnia Koronkę odmawiam codziennie, nie wypiłem nawet piwa, codziennie czytam modlitewnie Pismo Święte, codziennie chodzę na Mszę Św. i przyjmuję Komunię, a w marcu 2014 roku przyjąłem szkaplerz karmelitański. Dowiedziałem się też, że patronem 14 grudnia jest kolejny Jan - karmelita, św. Jan od Krzyża. Sam bym tego nie wymyślił, dwóch Janów i ja trzeci, i spowiedź, i Koronka, i przyjęcie szkaplerza i Msze św. i Komunia, i czytanie Pisma Świętego i wiele innych łask, za które codziennie Bogu dziękuję z pokorą. Chociaż od 1,5 roku jestem bez pracy i tak się opłacało:-). Zyskałem wiarę. Niech mi ktoś powie, że Boga nie ma i cudów nie ma! Byle tylko wytrwać do końca. Szczęść Boże!
Renata, 2014-06-11
Panie Jezu, dziękuję z całego serca za zdrowie dla mojej siostry /wynik badania negatywny/, dziękuję za Twoje miłosierdzie, jakim obdarzasz mnie i moich najbliższych każdego dnia, dziękuję za Świętych i Błogosławionych - naszych orędowników u Ciebie, Boże, i za Matkę Twoją miłosierną, naszą Matkę. Proszę, błogosław nam i prowadź nas przez życie, naucz głębokiej wiary, nadziei i miłości. Kocham Cię, Panie Boże w Trójcy Przenajświętszej, i wiem, że z Tobą wszystko jest możliwe. Dziękuję, przepraszam, proszę... Wychwalajmy Pana, bo jest dobry, i Jego miłosierdzie trwa na wieki. Chwała Bogu!
Panie Jezu, dziękuję z całego serca za zdrowie dla mojej siostry /wynik badania negatywny/, dziękuję za Twoje miłosierdzie, jakim obdarzasz mnie i moich najbliższych każdego dnia, dziękuję za Świętych i Błogosławionych - naszych orędowników u Ciebie, Boże, i za Matkę Twoją miłosierną, naszą Matkę. Proszę, błogosław nam i prowadź nas przez życie, naucz głębokiej wiary, nadziei i miłości. Kocham Cię, Panie Boże w Trójcy Przenajświętszej, i wiem, że z Tobą wszystko jest możliwe. Dziękuję, przepraszam, proszę... Wychwalajmy Pana, bo jest dobry, i Jego miłosierdzie trwa na wieki. Chwała Bogu!
Tomasz, 2014-06-10
Panie Boże, dziękuję za wsparcie i proszę Cię, Boże, i Matko Boża o wytrwałość. Żeby mnie nie ciągło do alkocholu i żebym było dobrym mężem i ojcem.
Panie Boże, dziękuję za wsparcie i proszę Cię, Boże, i Matko Boża o wytrwałość. Żeby mnie nie ciągło do alkocholu i żebym było dobrym mężem i ojcem.
Ewa, 2014-06-09
Panie Jezu, dziękuję za łaskę uwolnienia i uzdrowienia z choroby duszy i ciała mojej babci Kazi. Chwała Panu!!!
Panie Jezu, dziękuję za łaskę uwolnienia i uzdrowienia z choroby duszy i ciała mojej babci Kazi. Chwała Panu!!!
Ewa, 2014-06-09
Panie Jezu, dziękuję Ci, że po raz kolejny delikatnie zapukałeś do mojego serca i chwyciłeś mnie za rękę... Od tego momentu prowadzisz mnie tak, jak Ty sobie życzysz i przemieniasz moje życie... Dziękuję Ci, że przemieniasz moje serce... Dziękuję za ten ogrom łask, które codziennie od Ciebie otrzymuję! Dziękuję!!!
Panie Jezu, dziękuję Ci, że po raz kolejny delikatnie zapukałeś do mojego serca i chwyciłeś mnie za rękę... Od tego momentu prowadzisz mnie tak, jak Ty sobie życzysz i przemieniasz moje życie... Dziękuję Ci, że przemieniasz moje serce... Dziękuję za ten ogrom łask, które codziennie od Ciebie otrzymuję! Dziękuję!!!
anula, 2014-06-07
Miłosierny Panie Jezu, dziękuję, że coraz bardziej mogę Cię poznawać i czerpać z Twojej niezmierzonej dobroci. Dziękuję Ci, Panie Jezu, za łaskę zdrowia dla mojego męża, o którą tak prosiłam i za tę piękną modlitwę do Twego miłosierdzia. Miłosierny Panie Jezu, błagam z pokorą w mojej wielkiej potrzebie, o Twoje zmiłowanie i miłosierdzie dla mnie. Proszę Cię, Panie Jezu, o łaskę zdrowia dla mnie, by nie twiła we mnie żadna zła choroba, o szczęśliwy wynik badania, jeśli tylko jest taka Twoja wola.
Miłosierny Panie Jezu, dziękuję, że coraz bardziej mogę Cię poznawać i czerpać z Twojej niezmierzonej dobroci. Dziękuję Ci, Panie Jezu, za łaskę zdrowia dla mojego męża, o którą tak prosiłam i za tę piękną modlitwę do Twego miłosierdzia. Miłosierny Panie Jezu, błagam z pokorą w mojej wielkiej potrzebie, o Twoje zmiłowanie i miłosierdzie dla mnie. Proszę Cię, Panie Jezu, o łaskę zdrowia dla mnie, by nie twiła we mnie żadna zła choroba, o szczęśliwy wynik badania, jeśli tylko jest taka Twoja wola.
Agnieszka, 2014-06-06
Dziękuję Tobie, Jezu Miłosierny, za Twoją nieustanną pomoc, za siły i nadzieję... Jezu, ufam Tobie!
Dziękuję Tobie, Jezu Miłosierny, za Twoją nieustanną pomoc, za siły i nadzieję... Jezu, ufam Tobie!
Iwona, 2014-06-06
Dziękuję Ci, Jezu, za wszystkie łaski, które udzieliłeś mojej rodzinie i proszę o dobre rozwiązanie pewnej sprawy. Dziękuję, Matko Boża,i proszę o dalszą opiekę nad nami.
Dziękuję Ci, Jezu, za wszystkie łaski, które udzieliłeś mojej rodzinie i proszę o dobre rozwiązanie pewnej sprawy. Dziękuję, Matko Boża,i proszę o dalszą opiekę nad nami.
Marek, 2014-06-05
Za wszystkie łaski na przestrzeni dziesięcioleci dziękuję Ci, Jezu, z całego serca. Siostro Faustyno, dziękuję za wszystko. Boże, pomóż mi kroczyć tylko Twoją ścieżką. Przepraszam za wszystko. Dziękuję za wszystko.
Za wszystkie łaski na przestrzeni dziesięcioleci dziękuję Ci, Jezu, z całego serca. Siostro Faustyno, dziękuję za wszystko. Boże, pomóż mi kroczyć tylko Twoją ścieżką. Przepraszam za wszystko. Dziękuję za wszystko.
Agnieszka, 2014-06-05
Jezu Miłosierny, dziękuję, że zawsze - kiedy pojawi się w moim sercu trwoga - Ty jesteś. Zawsze - kiedy pojawi się strach - mówię: "Jezu, ufam Tobie!" i powraca spokój. Bo z Tobą, Panie Jezu, wszystko ma sens i nie trzeba się bać - niczego. Proszę Cię, Panie, by mój spokój wewnętrzny nie był burzony przez "złego", który robi wszystko, by moją ufność w Ciebie zniszczyć. Siostro Faustyno, wspomagaj mnie, gdy nadejdzie pokusa zwątpienia.
Jezu Miłosierny, dziękuję, że zawsze - kiedy pojawi się w moim sercu trwoga - Ty jesteś. Zawsze - kiedy pojawi się strach - mówię: "Jezu, ufam Tobie!" i powraca spokój. Bo z Tobą, Panie Jezu, wszystko ma sens i nie trzeba się bać - niczego. Proszę Cię, Panie, by mój spokój wewnętrzny nie był burzony przez "złego", który robi wszystko, by moją ufność w Ciebie zniszczyć. Siostro Faustyno, wspomagaj mnie, gdy nadejdzie pokusa zwątpienia.
Na Zawsze Twoja, 2014-06-05
Od miesiąca czekałam na wyniki z tomografii głowy mojego syna, telefon zadzwonił podczas odmawiania Koronki. Wszystko jest dobrze. Dziękuję Ci, Jezu, dziękuję całą sobą!
Od miesiąca czekałam na wyniki z tomografii głowy mojego syna, telefon zadzwonił podczas odmawiania Koronki. Wszystko jest dobrze. Dziękuję Ci, Jezu, dziękuję całą sobą!
Danuta , 2014-06-04
Jezu, ufam Tobie, w ostatnich dniach nauczyłeś mnie pokory(przez swoją pewność siebie prawie że o niej zapomniałam). Dziękuję Tobie, nasz Panie.
Jezu, ufam Tobie, w ostatnich dniach nauczyłeś mnie pokory(przez swoją pewność siebie prawie że o niej zapomniałam). Dziękuję Tobie, nasz Panie.
Dorota, 2014-06-04
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za łaski, jakie mi udzieliłeś. Proszę o zdrowie dla mojego synka, o dar uzdrowienia fizycznego i psychicznego dla mnie; proszę za mojego męża (w Tobie wiadomej sprawie). Kocham Cię bardzo i powierzam całą moja rodzinę Twojej opiece. Jezu, ufam Tobie!
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za łaski, jakie mi udzieliłeś. Proszę o zdrowie dla mojego synka, o dar uzdrowienia fizycznego i psychicznego dla mnie; proszę za mojego męża (w Tobie wiadomej sprawie). Kocham Cię bardzo i powierzam całą moja rodzinę Twojej opiece. Jezu, ufam Tobie!
Piotrek, 2014-06-03
Do lipca 2011 wydawało mi się, że jestem katolikiem. Teraz jestem na początku drogi. Nie jest łatwo. Dużo pracy mnie czeka, ale jestem pewien, że moje nawrócenie nie jest moją zasługą. Życie nabrało sensu.
Do lipca 2011 wydawało mi się, że jestem katolikiem. Teraz jestem na początku drogi. Nie jest łatwo. Dużo pracy mnie czeka, ale jestem pewien, że moje nawrócenie nie jest moją zasługą. Życie nabrało sensu.
Ania, 2014-06-03
Panie Jezu Miłosierny, tak bardzo Ci dziękuję, że czuwasz nade mną i kochasz mnie mimo moich grzechow i potyczek. Panie Jezu, czuję Twoją obecność w moim życiu i bardzo Cię proszę za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i św. Jana Pawla II, żeby spełniło się moje marzenie, o które bardzo proszę Cię, Panie Jezu, w ostatnich mych modlitwach. Pozwól, aby te moje marzenie spełniło się. Chcę być najlepszą pielęgniarką, bo kocham ten zawód i moich pacjentów. Anna
Panie Jezu Miłosierny, tak bardzo Ci dziękuję, że czuwasz nade mną i kochasz mnie mimo moich grzechow i potyczek. Panie Jezu, czuję Twoją obecność w moim życiu i bardzo Cię proszę za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i św. Jana Pawla II, żeby spełniło się moje marzenie, o które bardzo proszę Cię, Panie Jezu, w ostatnich mych modlitwach. Pozwól, aby te moje marzenie spełniło się. Chcę być najlepszą pielęgniarką, bo kocham ten zawód i moich pacjentów. Anna
Anula, 2014-06-01
Miłosierny Panie Jezu, dziękuję, że mogę być Twoim dzieckiem, dziękuję, że mogę poznawać Cię coraz bardziej i czerpać z Twojej wielkiej dobroci. Dziękuję za dar każdej Mszy Świętej, Komunii Świętej i modlitwy! Dziękuję, że dane było mi i mojej rodzinie wysłuchać pięknych i mądrych słów w czasie tegorocznych rekolekcji w naszej parafii, że trafiły w nasze ręce mądre książki, które wiele nauczyły i zmusiły do pracy nad sobą. Wiem, że to nie przypadek. Wiem, Panie Jezu, że to Ty tak chciałeś i dziękuję za to! Panie Jezu, dziękuję za wszystko, co mam, bo wszystko pochodzi od Ciebie! Panie Jezu, teraz, gdy jestem kolejny raz w potrzebie, błagam Cię, jeśli tylko jest taka Twoja wola, o dar zdrowia dla mnie i mojego męża, błagam, by dana była nam łaska służenia naszym bliskim i wszystkim, których postawisz na naszej drodze. Błagam, Panie Jezu, o Twoje miłosierdzie! Dopomóż proszę!!! Jeśli tylko jest taka Twoja wola.
Miłosierny Panie Jezu, dziękuję, że mogę być Twoim dzieckiem, dziękuję, że mogę poznawać Cię coraz bardziej i czerpać z Twojej wielkiej dobroci. Dziękuję za dar każdej Mszy Świętej, Komunii Świętej i modlitwy! Dziękuję, że dane było mi i mojej rodzinie wysłuchać pięknych i mądrych słów w czasie tegorocznych rekolekcji w naszej parafii, że trafiły w nasze ręce mądre książki, które wiele nauczyły i zmusiły do pracy nad sobą. Wiem, że to nie przypadek. Wiem, Panie Jezu, że to Ty tak chciałeś i dziękuję za to! Panie Jezu, dziękuję za wszystko, co mam, bo wszystko pochodzi od Ciebie! Panie Jezu, teraz, gdy jestem kolejny raz w potrzebie, błagam Cię, jeśli tylko jest taka Twoja wola, o dar zdrowia dla mnie i mojego męża, błagam, by dana była nam łaska służenia naszym bliskim i wszystkim, których postawisz na naszej drodze. Błagam, Panie Jezu, o Twoje miłosierdzie! Dopomóż proszę!!! Jeśli tylko jest taka Twoja wola.
Sebastian, 2014-05-31
Jezu Chryste, Synu Boga żywego, dziękuję Ci, że tak radykalnie zmieniasz moje serce na coraz zdolniejsze do przebaczenia, zrozumienia drugiej osoby, do miłosierdzia. Naprawdę JESTEŚ największy! Najlepszym Tatą, Przyjacielem, Bratem, jesteś WSZYSTKIM. DZIĘKUJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jezu Chryste, Synu Boga żywego, dziękuję Ci, że tak radykalnie zmieniasz moje serce na coraz zdolniejsze do przebaczenia, zrozumienia drugiej osoby, do miłosierdzia. Naprawdę JESTEŚ największy! Najlepszym Tatą, Przyjacielem, Bratem, jesteś WSZYSTKIM. DZIĘKUJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
elzbieta, 2014-05-29
Panie Jezu, pragnę Ci podziękować za szczęśliwy finał operacji mojego kręgosłupa. Szło, jak po grudzie, aż 4 razy zmienili mi datę operacji, w końcu odbyła się 20 maja. Po operacji jednak nastąpił ból niemiłosierny. Nie byłam w stanie się modlić, płakałam z bólu, tabletki przeciwbólowe nie uśmierzały bólu całkowicie, morfina pomagała na krótko. Po 3 dniach zaczęłam się znów modlić. Modlitwa była nijaka, ale trwałam, mimo że cierpiałam. Na 5 dzień posadzili mnie już na fotel. Było ciężko, ale wytrzymałam 30 min, po południu godzinkę, a 6 dnia już zaczęłam chodzić małymi kroczkami,8 dnia wróciłam do domu i z każdym dniem jest lepiej. Bogu dzięki. Panie Jezu, pobłogosław wszystkim którzy się za mnie modlili, którzy myśleli o mnie i tym, co mi pomagali. Dziękuję za wspaniałych doktorów i pielęgniarzy. Panie Jezu, chroń mój kręgosłup, bym go nie nadwyrężyła, nie przesiliła itd. Oddaję Ci się, troszcz się o mnie jak to do tej pory robiłeś, bo Tobie zaufałam! W sierpniu, gdy wrócę do Polski, odwiedzę znów Łagiewniki, tak jak obiecałam. Panie Jezu, kocham Cię.
Panie Jezu, pragnę Ci podziękować za szczęśliwy finał operacji mojego kręgosłupa. Szło, jak po grudzie, aż 4 razy zmienili mi datę operacji, w końcu odbyła się 20 maja. Po operacji jednak nastąpił ból niemiłosierny. Nie byłam w stanie się modlić, płakałam z bólu, tabletki przeciwbólowe nie uśmierzały bólu całkowicie, morfina pomagała na krótko. Po 3 dniach zaczęłam się znów modlić. Modlitwa była nijaka, ale trwałam, mimo że cierpiałam. Na 5 dzień posadzili mnie już na fotel. Było ciężko, ale wytrzymałam 30 min, po południu godzinkę, a 6 dnia już zaczęłam chodzić małymi kroczkami,8 dnia wróciłam do domu i z każdym dniem jest lepiej. Bogu dzięki. Panie Jezu, pobłogosław wszystkim którzy się za mnie modlili, którzy myśleli o mnie i tym, co mi pomagali. Dziękuję za wspaniałych doktorów i pielęgniarzy. Panie Jezu, chroń mój kręgosłup, bym go nie nadwyrężyła, nie przesiliła itd. Oddaję Ci się, troszcz się o mnie jak to do tej pory robiłeś, bo Tobie zaufałam! W sierpniu, gdy wrócę do Polski, odwiedzę znów Łagiewniki, tak jak obiecałam. Panie Jezu, kocham Cię.
Andrzej, 2014-05-29
Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że wydźwignąłem się z problemów finansowych i pomogłeś mi znaleźć dobrze płatną pracę. Moje błagania zostały wysłuchane. Twój wierny sługa.
Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że wydźwignąłem się z problemów finansowych i pomogłeś mi znaleźć dobrze płatną pracę. Moje błagania zostały wysłuchane. Twój wierny sługa.
janina, 2014-05-29
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za łaskę dla syna Jacka: podjęcie leczenia się z choroby alkoholowej. Proszę Cię, Jezu, daj mu siłę wytrwania w tej kuracji, wlej w jego serce Twój pokój. Kochasz go, Jezu. Święta Siostro Faustyno, św. Janie Pawle II, orędujcie u Boga za Jackiem. Amen.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za łaskę dla syna Jacka: podjęcie leczenia się z choroby alkoholowej. Proszę Cię, Jezu, daj mu siłę wytrwania w tej kuracji, wlej w jego serce Twój pokój. Kochasz go, Jezu. Święta Siostro Faustyno, św. Janie Pawle II, orędujcie u Boga za Jackiem. Amen.
LIDIA , 2014-05-27
Dziękuję Ci, mój jedyny Zbawicielu, mój jedyny Boże, dziękuję Ci za nieskończone miłosierdzie, jakie masz dla mnie, jakim mnie nędzna grzesznicę nieustannie obdarzasz. Dziękuję za męża kochanego i dzieci. Kocham Cię, Panie Jezu, na ile potrafię w swej duszy i sercu. Strzeż mnie, Jezu.
Dziękuję Ci, mój jedyny Zbawicielu, mój jedyny Boże, dziękuję Ci za nieskończone miłosierdzie, jakie masz dla mnie, jakim mnie nędzna grzesznicę nieustannie obdarzasz. Dziękuję za męża kochanego i dzieci. Kocham Cię, Panie Jezu, na ile potrafię w swej duszy i sercu. Strzeż mnie, Jezu.
Benedykt, 2014-05-27
+Ave Sanctus! Dziękuję Ci, Jezu, za nadzieję obecności w Nowym Jeruzalem. Cuda, cudeńka siostry wymadlają. Amen
+Ave Sanctus! Dziękuję Ci, Jezu, za nadzieję obecności w Nowym Jeruzalem. Cuda, cudeńka siostry wymadlają. Amen
Agnieszka, 2014-05-26
Jezu mój, umiłowany... dziękuję Ci, Ty wiesz za co... i za to wszystko dziękuję, co jeszcze przede mną, przed Nami... Jestem najszczęśliwsza, bo Tyś Szczęście moje. Twoja Miłość... Dziękuję i kocham Cię w niewiadomej jutra... Ufam Tobie...
Jezu mój, umiłowany... dziękuję Ci, Ty wiesz za co... i za to wszystko dziękuję, co jeszcze przede mną, przed Nami... Jestem najszczęśliwsza, bo Tyś Szczęście moje. Twoja Miłość... Dziękuję i kocham Cię w niewiadomej jutra... Ufam Tobie...
Monika, 2014-05-25
Dobry Jezu, dziękuję za moją cudowną rodzinę i wspaniałego męża! Powierzam Ci, Jezu, moje całe życie i życie mojej rodziny. Ufam Tobie, Jezu, i wierzę, ze spełnisz moje marzenie. Kocham Cię, Jezu, i proszę o łaski dla wszystkich ludzi na tym świecie.
Dobry Jezu, dziękuję za moją cudowną rodzinę i wspaniałego męża! Powierzam Ci, Jezu, moje całe życie i życie mojej rodziny. Ufam Tobie, Jezu, i wierzę, ze spełnisz moje marzenie. Kocham Cię, Jezu, i proszę o łaski dla wszystkich ludzi na tym świecie.
Anka, 2014-05-25
Jezu Miłosierny, ufam Tobie, wierzę, że mnie uzdrowisz, że wyniki badań będą pomyślne. Dziękuję Ci za to, że trzymam się pomimo trudnej sytuacji i za to, co wydarzyło się do tej pory (to było w środę, modliłam się o moje zdrowie i o to abym nareszcie znalazła pracę. Skończył mi się zasiłek dla bezrobotnych i sytuacja wygląda nieciekawie. Prosiłam także o wstawiennictwo św. Jana Pawła II. I oto po południu zadzwonił telefon w sprawie pracy. Czekałam na niego od 8 miesięcy. Rozmowa kwalifikacyjna wypadła pomyślnie, więc mam nadzieję, że mam pracę. Wierzę gorąco, że równie dobrze rozwiąże się sprawa mojego zdrowia, abym mogła pracować, cieszyć się życiem i moją rodziną. Wierzę w to gorąco! Bóg jest miłosierny!
Jezu Miłosierny, ufam Tobie, wierzę, że mnie uzdrowisz, że wyniki badań będą pomyślne. Dziękuję Ci za to, że trzymam się pomimo trudnej sytuacji i za to, co wydarzyło się do tej pory (to było w środę, modliłam się o moje zdrowie i o to abym nareszcie znalazła pracę. Skończył mi się zasiłek dla bezrobotnych i sytuacja wygląda nieciekawie. Prosiłam także o wstawiennictwo św. Jana Pawła II. I oto po południu zadzwonił telefon w sprawie pracy. Czekałam na niego od 8 miesięcy. Rozmowa kwalifikacyjna wypadła pomyślnie, więc mam nadzieję, że mam pracę. Wierzę gorąco, że równie dobrze rozwiąże się sprawa mojego zdrowia, abym mogła pracować, cieszyć się życiem i moją rodziną. Wierzę w to gorąco! Bóg jest miłosierny!
jadwiga, 2014-05-24
Jezu Chryste, ufam Tobie! Dziękuję, że jesteś ze mną w modlitwie każdego dnia. Proszę Cię o pomoc i wsparcie w tych trudnych chwilach, błagam św. Siostrę Faustynę, by mnie wyprowadziła z tych trudnych problemów! Pomóżcie wstawiając się za mną, bo nie widzę światła w moim życiu.
Jezu Chryste, ufam Tobie! Dziękuję, że jesteś ze mną w modlitwie każdego dnia. Proszę Cię o pomoc i wsparcie w tych trudnych chwilach, błagam św. Siostrę Faustynę, by mnie wyprowadziła z tych trudnych problemów! Pomóżcie wstawiając się za mną, bo nie widzę światła w moim życiu.
Sylwia, 2014-05-23
Dobry kochany Jezu, Twój obraz miłosierdzia jest moim najukochanszym. Nawet od czasów, kiedy nie rozumiałam, co tak naprawdę przedstawia. Dzisiaj już wiem, że na nim jesteś Ty, mój Panie, żywy i prawdziwy. Proszę o wstawiennictwo świętej siostry Faustyny o zdrowie dla mojego kochanego męża. Najdroższa Faustyno, zamierzam Ci moją rodzinę.
Dobry kochany Jezu, Twój obraz miłosierdzia jest moim najukochanszym. Nawet od czasów, kiedy nie rozumiałam, co tak naprawdę przedstawia. Dzisiaj już wiem, że na nim jesteś Ty, mój Panie, żywy i prawdziwy. Proszę o wstawiennictwo świętej siostry Faustyny o zdrowie dla mojego kochanego męża. Najdroższa Faustyno, zamierzam Ci moją rodzinę.
Mariusz, 2014-05-23
Dziękuje Ci, Jezu, za wspaniałe dzieci, za wspaniały dom, za życie w zdrowiu, za moich mądrych rodziców. Dziękuję.
Dziękuje Ci, Jezu, za wspaniałe dzieci, za wspaniały dom, za życie w zdrowiu, za moich mądrych rodziców. Dziękuję.
Maria, 2014-05-22
Panie Jezu! Bardzo się cieszę, że mogę dzielić się świadectwem swej wiary z innymi osobami,które podobnie jak ja głęboko przeżywają bliskość i jedność z Tobą. Wiem, że jest to możliwe dzięki zawierzeniu Twemu miłosierdziu, ufnej modlitwie, częstym i czynnym uczestniczeniu we Mszy i w sakramentach świętych. Obdarowywanie mnie Twoimi łaskami i miłością sprawia, że czuję się osobą kochaną i wyjątkową. Pomimo to, że obecnie żyję sama, gdyż dwaj synowie już usamodzielnili się, nie czuję się kobietą samotną. Jezu, dzięki Twojej obecności, pomocy i przewodnictwu kroczę po właściwym szlaku i w świetle Bożej Opatrzności. Już teraz czuję się osobą szczęśliwą, gdyż wiem, że wciąż trwasz przy mnie i chronisz mnie przed wszelkim złem! A gdy potknę się lub upadnę - Ty natychmiast podnosisz mnie, wzmacniasz i pocieszasz. Będąc przy Tobie - niczego się nie lękam, gdyż w Tobie, Jezu, mam najlepszego Przyjaciela, Obrońcę i Lekarza. Bardzo dużo Tobie zawdzięczam! Najbardziej to, że pozwoliłeś mi odnaleźć się w tym świecie i pomogłeś mi w nim znaleźć swoje miejsce. Dzięki temu, już od dłuższego czasu w moim sercu panuje radość, a w duszy - pokój. Wszystko to spowodowało, że zaczęłam pisać swój osobisty dziennik i wiersze. Chciałabym na tej stronie jednym utworem się z innymi podzielić: RAMIONA MIŁOŚCI Ramiona Miłości - obejmują, chronią przed wszelkim złem. One najmilsze, najpotężniejsze, na pierwszym planie przed ziemskim tłem. Ramiona Miłości - tulą swe dzieci do swoich piersi. Ofiarują spokój, bezpieczeństwo, by czuli się kochani i najważniejsi. Ramiona Miłości - przygarniają każdą smutną i zabłąkaną duszę. Dają ciepło i ukojenie; One pełne miłosierdzia i czułych wzruszeń. Ramiona Miłości - zapewniają pokój, radość i wszelką prawość. One najskromniejsze, najzacniejsze, ofiarują moc, hart i wytrwałość. Ramiona Miłości - koją u swych sióstr, braci ból i cierpienie. One jak cudowny balsam goją duchowe rany i wewnętrzne zwątpienie. Ramiona Miłości - zwiastują raj i wieczyste szczęście. One największe, najukochańsze, gdyż niosą wolność i czasy zwycięskie.
Panie Jezu! Bardzo się cieszę, że mogę dzielić się świadectwem swej wiary z innymi osobami,które podobnie jak ja głęboko przeżywają bliskość i jedność z Tobą. Wiem, że jest to możliwe dzięki zawierzeniu Twemu miłosierdziu, ufnej modlitwie, częstym i czynnym uczestniczeniu we Mszy i w sakramentach świętych. Obdarowywanie mnie Twoimi łaskami i miłością sprawia, że czuję się osobą kochaną i wyjątkową. Pomimo to, że obecnie żyję sama, gdyż dwaj synowie już usamodzielnili się, nie czuję się kobietą samotną. Jezu, dzięki Twojej obecności, pomocy i przewodnictwu kroczę po właściwym szlaku i w świetle Bożej Opatrzności. Już teraz czuję się osobą szczęśliwą, gdyż wiem, że wciąż trwasz przy mnie i chronisz mnie przed wszelkim złem! A gdy potknę się lub upadnę - Ty natychmiast podnosisz mnie, wzmacniasz i pocieszasz. Będąc przy Tobie - niczego się nie lękam, gdyż w Tobie, Jezu, mam najlepszego Przyjaciela, Obrońcę i Lekarza. Bardzo dużo Tobie zawdzięczam! Najbardziej to, że pozwoliłeś mi odnaleźć się w tym świecie i pomogłeś mi w nim znaleźć swoje miejsce. Dzięki temu, już od dłuższego czasu w moim sercu panuje radość, a w duszy - pokój. Wszystko to spowodowało, że zaczęłam pisać swój osobisty dziennik i wiersze. Chciałabym na tej stronie jednym utworem się z innymi podzielić: RAMIONA MIŁOŚCI Ramiona Miłości - obejmują, chronią przed wszelkim złem. One najmilsze, najpotężniejsze, na pierwszym planie przed ziemskim tłem. Ramiona Miłości - tulą swe dzieci do swoich piersi. Ofiarują spokój, bezpieczeństwo, by czuli się kochani i najważniejsi. Ramiona Miłości - przygarniają każdą smutną i zabłąkaną duszę. Dają ciepło i ukojenie; One pełne miłosierdzia i czułych wzruszeń. Ramiona Miłości - zapewniają pokój, radość i wszelką prawość. One najskromniejsze, najzacniejsze, ofiarują moc, hart i wytrwałość. Ramiona Miłości - koją u swych sióstr, braci ból i cierpienie. One jak cudowny balsam goją duchowe rany i wewnętrzne zwątpienie. Ramiona Miłości - zwiastują raj i wieczyste szczęście. One największe, najukochańsze, gdyż niosą wolność i czasy zwycięskie.
Marek , 2014-05-21
Dzięki Ci, Panie mój, za twoją obecność w moim życiu. Proszę Cię, błogosław ludziom na całej ziemi oraz mojej rodzinie. Kocham Cię, mój Jezu.
Dzięki Ci, Panie mój, za twoją obecność w moim życiu. Proszę Cię, błogosław ludziom na całej ziemi oraz mojej rodzinie. Kocham Cię, mój Jezu.
Ania, 2014-05-21
Panie Jezu ukochany, dziękuję Ci za wszystkie łaski otrzymywane od Ciebie i Twoją obecność w moim życiu. Panie Jezu, bardzo Cię proszę za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny o to, żebym mogła dostać się na mój wymarzony kierunek studiów - pielęgniarstwo, które jest moim życiem. Od czasu, kiedy byłam dzieckiem i straciłam mamę, chciałam być pielęgniarką, najlepszą, jaka może być, by iść z pomocą ludziom tym w nagłych wypadkach i tym cierpiącym w ciężkich chorobach. Panie Jezu, wiesz że to jest moim pragnieniem od lat móc studiować na tym uniwersytecie. Panie Jezu, wierzę, że mi pomożesz, bo tak bardzo Cię kocham i ufam Ci, Jezu. Ania
Panie Jezu ukochany, dziękuję Ci za wszystkie łaski otrzymywane od Ciebie i Twoją obecność w moim życiu. Panie Jezu, bardzo Cię proszę za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny o to, żebym mogła dostać się na mój wymarzony kierunek studiów - pielęgniarstwo, które jest moim życiem. Od czasu, kiedy byłam dzieckiem i straciłam mamę, chciałam być pielęgniarką, najlepszą, jaka może być, by iść z pomocą ludziom tym w nagłych wypadkach i tym cierpiącym w ciężkich chorobach. Panie Jezu, wiesz że to jest moim pragnieniem od lat móc studiować na tym uniwersytecie. Panie Jezu, wierzę, że mi pomożesz, bo tak bardzo Cię kocham i ufam Ci, Jezu. Ania
Paulina, 2014-05-21
Ukochany Panie Jezu, dziękuję Ci za wszelkie łaski, łaskę przebaczenia mojemu ojcu oraz ukochanemu K., która spłynęła na mnie tak niespodziewanie. Bez Twojej łaski nigdy sama nie umiałabym przebaczyć tych wszystkich krzywd. Jezu, dziękuję, Ci za K. w moim życiu, nauczyłeś mnie miłości i ofiarowania cierpienia z miłością dzięki niemu. Wiesz, że go kocham i widzisz jak cierpię, ale wiem, że Ty go uratujesz i że jeszcze będziemy razem. Dziękuje Ci, Panie, za to, jak działasz w moim życiu i w życiu K. Wiem, że przychodzisz do niego codziennie z nowymi łaskami i że w końcu jego serce się otworzy na Ciebie. Dziękuję, że wysłuchujesz moich modlitw, że mam wokół siebie tylu przyjaciół, za wszystkie znaki, które pochodzą od Ciebie, za to, że siostra K. w cudowny sposób jest ze mną w kontakcie i okazuje mi swoje wsparcie i miłość. Dziękuje Ci za to, że mnie tyle razy uratowałeś od niebezpieczeństwa, szczególnie ostatnio, wiem, że teraz mam modlić się za niego w oddali - bo tak jest bezpieczniej dla mnie i ufam, że pokażesz K. moje serce i miłość dla niego i jak on się nawróci, to pomożesz nam zawrzeć upragniony sakrament małżeństwa. Ukochany Jezu, niech Cię błogosławi wszelkie stworzenie i wszelkie narody, szczególnie te, które Cię jeszcze nie znają.
Ukochany Panie Jezu, dziękuję Ci za wszelkie łaski, łaskę przebaczenia mojemu ojcu oraz ukochanemu K., która spłynęła na mnie tak niespodziewanie. Bez Twojej łaski nigdy sama nie umiałabym przebaczyć tych wszystkich krzywd. Jezu, dziękuję, Ci za K. w moim życiu, nauczyłeś mnie miłości i ofiarowania cierpienia z miłością dzięki niemu. Wiesz, że go kocham i widzisz jak cierpię, ale wiem, że Ty go uratujesz i że jeszcze będziemy razem. Dziękuje Ci, Panie, za to, jak działasz w moim życiu i w życiu K. Wiem, że przychodzisz do niego codziennie z nowymi łaskami i że w końcu jego serce się otworzy na Ciebie. Dziękuję, że wysłuchujesz moich modlitw, że mam wokół siebie tylu przyjaciół, za wszystkie znaki, które pochodzą od Ciebie, za to, że siostra K. w cudowny sposób jest ze mną w kontakcie i okazuje mi swoje wsparcie i miłość. Dziękuje Ci za to, że mnie tyle razy uratowałeś od niebezpieczeństwa, szczególnie ostatnio, wiem, że teraz mam modlić się za niego w oddali - bo tak jest bezpieczniej dla mnie i ufam, że pokażesz K. moje serce i miłość dla niego i jak on się nawróci, to pomożesz nam zawrzeć upragniony sakrament małżeństwa. Ukochany Jezu, niech Cię błogosławi wszelkie stworzenie i wszelkie narody, szczególnie te, które Cię jeszcze nie znają.
Kinga , 2014-05-21
Dziękuję Ci, Miłosierny Jezu, za wszystkie łaski, które otrzymałam, za to, że pomagałeś mi, gdy najbardziej tego potrzebowałam. Dziękuję za ocalenie życia mojej matki, gdy ciężko chorowała, za to, że mam pracę, o jakiej nawet nie marzyłam, za dom, w którym mieszkam. Zawsze, gdy w skupieniu i z ufnością odmawiałam Koronkę do Miłosierdzia, ta modlitwa mi pomagała, dodawała spokoju i nadziei. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie czułam się bezpieczniejsza, jak wtedy, gdy patrzyłam w oczy Jezusa Miłosiernego. Wszystkie lęki, problemy, po prostu się ulatniały. Tyle zawdzięczam Bogu. Z perspektywy czasu sama nie rozumiem, jak mogłam tak postąpić, odwrócić się od Niego, zapomnieć o wszystkim, co dla mnie zrobił, chciałam wyrzucić Jezusa ze swojego serca. Dlaczego ktoś, kto otrzymał tyle łask od Pana, tak postępuje...? Dlatego, że pewnego dnia poznałam i zakochałam się w mężczyźnie, który był ateistą. Tak straciłam głowę, że nie zwracałam na to kompletnie uwagi, na wiele innych rzeczy też. Miałam tego w przyszłości bardzo żałować. Na początku byłam taka szczęśliwa, potem powoli zaczęło do mnie docierać, w jakim związku jestem: szczęście gdzieś zniknęło, rozpoczął się koszmar. Najgorsze było to udawanie i okłamywane wszystkich, jak to mi jest dobrze, ale gdy zostawałam sama ciągle płakałam. Do tego wszystkiego doszły wyrzuty sumienia spowodowane tym, że żyję w związku niesakramentalnym. Równocześnie czułam jakiś żal do Boga o to, że nie jestem szczęśliwa, że się nie układa. Po trzech latach byłam u kresu wytrzymałości, ale zerwać nie potrafiłam, bałam się, że sobie nie poradzę bez niego, bałam się samotności. Może to był jakiś rodzaj uzależnienia. Od dawna już się nie modliłam, Kościół, sakramenty już dla mnie nic nie znaczyły. Tylko gdzieś w głębi serca tęskniłam za Tym wszystkim, co utraciłam. Nie wiem, jak to się stało, ale w któryś styczniowy wieczór powiedziałam szeptem "Jezu, proszę pomóż mi wyrwać się z tego, ja sobie nie poradzę, nie wyobrażam sobie dalszego życia". Następnego dnia coś się we mnie odblokowało, coś się zmieniło. Niecały tydzień później, bardzo spokojnie rozmawiając, zerwałam z moim partnerem. Nigdy tego nie zapomnę, coś, czego sobie kompletnie nie wyobrażałam, czego się tak bałam, stało się tak prosto. Dzisiaj wiem, że to Jezus mi pomógł, chociaż wcale na tę pomoc nie zasługiwałam. Jestem nareszcie wolna, zrzuciłam z siebie cały ten ciężar kłamstw, strachu, gniewu, bólu. Dziękuję Ci, Panie, dziękuję z całego serca za to, że na mnie czekałeś, że ciągle wzywałeś.
Dziękuję Ci, Miłosierny Jezu, za wszystkie łaski, które otrzymałam, za to, że pomagałeś mi, gdy najbardziej tego potrzebowałam. Dziękuję za ocalenie życia mojej matki, gdy ciężko chorowała, za to, że mam pracę, o jakiej nawet nie marzyłam, za dom, w którym mieszkam. Zawsze, gdy w skupieniu i z ufnością odmawiałam Koronkę do Miłosierdzia, ta modlitwa mi pomagała, dodawała spokoju i nadziei. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie czułam się bezpieczniejsza, jak wtedy, gdy patrzyłam w oczy Jezusa Miłosiernego. Wszystkie lęki, problemy, po prostu się ulatniały. Tyle zawdzięczam Bogu. Z perspektywy czasu sama nie rozumiem, jak mogłam tak postąpić, odwrócić się od Niego, zapomnieć o wszystkim, co dla mnie zrobił, chciałam wyrzucić Jezusa ze swojego serca. Dlaczego ktoś, kto otrzymał tyle łask od Pana, tak postępuje...? Dlatego, że pewnego dnia poznałam i zakochałam się w mężczyźnie, który był ateistą. Tak straciłam głowę, że nie zwracałam na to kompletnie uwagi, na wiele innych rzeczy też. Miałam tego w przyszłości bardzo żałować. Na początku byłam taka szczęśliwa, potem powoli zaczęło do mnie docierać, w jakim związku jestem: szczęście gdzieś zniknęło, rozpoczął się koszmar. Najgorsze było to udawanie i okłamywane wszystkich, jak to mi jest dobrze, ale gdy zostawałam sama ciągle płakałam. Do tego wszystkiego doszły wyrzuty sumienia spowodowane tym, że żyję w związku niesakramentalnym. Równocześnie czułam jakiś żal do Boga o to, że nie jestem szczęśliwa, że się nie układa. Po trzech latach byłam u kresu wytrzymałości, ale zerwać nie potrafiłam, bałam się, że sobie nie poradzę bez niego, bałam się samotności. Może to był jakiś rodzaj uzależnienia. Od dawna już się nie modliłam, Kościół, sakramenty już dla mnie nic nie znaczyły. Tylko gdzieś w głębi serca tęskniłam za Tym wszystkim, co utraciłam. Nie wiem, jak to się stało, ale w któryś styczniowy wieczór powiedziałam szeptem "Jezu, proszę pomóż mi wyrwać się z tego, ja sobie nie poradzę, nie wyobrażam sobie dalszego życia". Następnego dnia coś się we mnie odblokowało, coś się zmieniło. Niecały tydzień później, bardzo spokojnie rozmawiając, zerwałam z moim partnerem. Nigdy tego nie zapomnę, coś, czego sobie kompletnie nie wyobrażałam, czego się tak bałam, stało się tak prosto. Dzisiaj wiem, że to Jezus mi pomógł, chociaż wcale na tę pomoc nie zasługiwałam. Jestem nareszcie wolna, zrzuciłam z siebie cały ten ciężar kłamstw, strachu, gniewu, bólu. Dziękuję Ci, Panie, dziękuję z całego serca za to, że na mnie czekałeś, że ciągle wzywałeś.
Maria, 2014-05-20
Mój najukochańszy Przyjacielu! W dniu wczorajszym po raz pierwszy podzieliłam się z siostrami i z braćmi świadectwem mojej wiary i zawierzenia Twojemu niezgłębionemu Miłosierdziu. I kiedy to moje osobiste świadectwo zobaczyłam umieszczone na stronie internetowej, to poczułam w sercu radość, a w duszy błogie ukojenie. Zrozumiałam, że jestem ważna także dla innych osób. Dziś wiem, że to Duch Święty dał mi tę odwagę, bym się otworzyła - dla dobra innych. By moje wewnętrzne przeżycia i głęboka wiara innych osób, które składają swoje świadectwa na stronie faustyna.pl, skłaniały nasze siostry i naszych braci do duchowych przemyśleń, do zastanowienia się nad sensem i celem własnego życia. Bardzo pragnę, by wszystkie zagubione osoby odnalazły Ciebie, Jezu, i całym swoim sercem Tobie zaufały! Z własnego przykładu wiem, że pielgrzymowanie z Tobą, Panie, jest o wiele łatwiejsze, bezpieczniejsze i przyjemniejsze. Tym, którzy całkowicie się Tobie oddają, udzielisz ogrom Bożych łask i duchowych darów. W Tobie mogą mieć wsparcie, oparcie, pomoc i opiekę. Dziękuję Ci, Jezu, za Twoją obecność, miłość i Twój pokój! Dziękuję również Tobie, za Siostrę Faustynę, która pokazała nam, jak można pięknie kochać, przebaczać, godnie powstawać z upadku, cierpliwie znosić wewnętrzne udręki i słabości ciała. Ona nigdy nie przestała Tobie, Jezu, ufać i dawać się prowadzić. Tak bardzo pragnęła całkowicie zjednać się z Tobą, zanurzając się w niezgłębionym Bożym miłosierdziu. Tęskniła za Tobą w Trójcy Przenajświętszej i za Świętą Rodziną. Cieszę się, że jest już z Wami, modli się i z nieba za nami się wstawia. Dziękuje także za naszego Rodaka - Papieża, Jana Pawła II, który niedawno został wraz z Papieżem Janem XXIII - kanonizowany. Panie Jezu, co dnia sprawiaj, by moje nogi nie oddalały się od Ciebie i by moje serce nigdy nie przestało Cię kochać!Amen. Maria
Mój najukochańszy Przyjacielu! W dniu wczorajszym po raz pierwszy podzieliłam się z siostrami i z braćmi świadectwem mojej wiary i zawierzenia Twojemu niezgłębionemu Miłosierdziu. I kiedy to moje osobiste świadectwo zobaczyłam umieszczone na stronie internetowej, to poczułam w sercu radość, a w duszy błogie ukojenie. Zrozumiałam, że jestem ważna także dla innych osób. Dziś wiem, że to Duch Święty dał mi tę odwagę, bym się otworzyła - dla dobra innych. By moje wewnętrzne przeżycia i głęboka wiara innych osób, które składają swoje świadectwa na stronie faustyna.pl, skłaniały nasze siostry i naszych braci do duchowych przemyśleń, do zastanowienia się nad sensem i celem własnego życia. Bardzo pragnę, by wszystkie zagubione osoby odnalazły Ciebie, Jezu, i całym swoim sercem Tobie zaufały! Z własnego przykładu wiem, że pielgrzymowanie z Tobą, Panie, jest o wiele łatwiejsze, bezpieczniejsze i przyjemniejsze. Tym, którzy całkowicie się Tobie oddają, udzielisz ogrom Bożych łask i duchowych darów. W Tobie mogą mieć wsparcie, oparcie, pomoc i opiekę. Dziękuję Ci, Jezu, za Twoją obecność, miłość i Twój pokój! Dziękuję również Tobie, za Siostrę Faustynę, która pokazała nam, jak można pięknie kochać, przebaczać, godnie powstawać z upadku, cierpliwie znosić wewnętrzne udręki i słabości ciała. Ona nigdy nie przestała Tobie, Jezu, ufać i dawać się prowadzić. Tak bardzo pragnęła całkowicie zjednać się z Tobą, zanurzając się w niezgłębionym Bożym miłosierdziu. Tęskniła za Tobą w Trójcy Przenajświętszej i za Świętą Rodziną. Cieszę się, że jest już z Wami, modli się i z nieba za nami się wstawia. Dziękuje także za naszego Rodaka - Papieża, Jana Pawła II, który niedawno został wraz z Papieżem Janem XXIII - kanonizowany. Panie Jezu, co dnia sprawiaj, by moje nogi nie oddalały się od Ciebie i by moje serce nigdy nie przestało Cię kochać!Amen. Maria
Ania, 2014-05-19
Panie Jezu, bardzo Ci dziękuję za wszystkie Twoje łaski, jakimi mnie obdarzasz. Dziękuję Ci za moja rodzinkę. Proszę Cię, Panie Jezu, za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i Ojca Świętego Jana Pawła, aby moja rodzina podążała Twoimi ścieżkami i nigdy z nich nie zbaczała. Panie Jezu, wierzę, że pomożesz dostać mi się na wymarzony uniwersytet i skończyć studia pomyślnie. Proszę cię, św. Faustyno i św. Janie Pawle II o wstawiennictwo, i 0 błogosławieństwo Pana Jezusa. JEZU, UFAM TOBIE. ANIA
Panie Jezu, bardzo Ci dziękuję za wszystkie Twoje łaski, jakimi mnie obdarzasz. Dziękuję Ci za moja rodzinkę. Proszę Cię, Panie Jezu, za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i Ojca Świętego Jana Pawła, aby moja rodzina podążała Twoimi ścieżkami i nigdy z nich nie zbaczała. Panie Jezu, wierzę, że pomożesz dostać mi się na wymarzony uniwersytet i skończyć studia pomyślnie. Proszę cię, św. Faustyno i św. Janie Pawle II o wstawiennictwo, i 0 błogosławieństwo Pana Jezusa. JEZU, UFAM TOBIE. ANIA
Maria, 2014-05-19
Święta Faustyno, bardzo Ci dziękuję za piękne świadectwo życia, ufności i miłości do Pana Jezusa. Także dziękuję Tobie za przekazanie nam do rąk swego "Dzienniczka", który kilka lat temu, przeczytałam w całości. Bardzo ujęła mnie Twoja otwartość, bezgraniczna szczerość, ufność dziecka Bożego i całkowite powierzenie swego życie w ręce miłosiernego Pana Jezusa. Nie wstydziłaś się mówić o swoich wewnętrznych przeżyciach, rozterkach, potknięciach i słabościach. Ty całym swoim sercem i całą swoją duszą zaufałaś naszemu najlepszemu Przyjacielowi, Opiekunowi i Przewodnikowi. Twoje słowa i myśli zawarte w "Dzienniczku" są dla mnie zrozumiałe i bliskie moim wewnętrznym rozważaniom. Myślę, że każda osoba, która uwierzyła w Dobrą Nowinę i prawdziwie pokochała naszego Zbawiciela, pozwoli Jemu się prowadzić do końca. Nasz Ojciec, który jest w niebie, podarował nam hojne dary; najważniejszym z nich jest dar naszego życia i dar ofiarnego i miłosiernego Pana Jezusa, dzięki któremu możemy pielgrzymować do krainy wiecznej szczęśliwości. To On otworzył nam bramę niebios, wskazuje właściwy kierunek, bezustannie prowadzi, wciąż przebacza nasze grzechy i podnosi z upadku. A przede wszystkim bezgranicznie miłuje i tuli nas do swego miłującego Serca, byśmy czuli się kochani, ważni i bezpieczni. W nasze czyste wnętrza, przez Ducha Świętego, wlewa pokój, radość i światło. To piękne łaski, które pozwalają nam żyć żywą wiarą i już teraz czuć przedsmak raju. Więc cóż piękniejszego - nad dobroć serca? Cóż tkliwszego - nad ducha pełnego miłości? Cóż szlachetniejszego - nad zacne czyny? Cóż wartościowszego - nad bogactwo wnętrza? Cóż cichszego - nad ludzką pokorę? Cóż powściągliwszego - nad prawdziwą skromność? Cóż świętszego - nad czystość ciała? Cóż lżejszego - nad cnoty ducha? Tą drogą zachęcam innych, którzy nadal podążają niepewnymi i ciemnymi ścieżkami, by zaufali tej Absolutnej Miłości, oczyścili swe serca w sakramencie pokuty i pojednania i pozwolili się prowadzić przez miłosiernego Pana Jezusa. Dlatego bardzo zachęcam do ufnego i gorliwego odmawiania Koronki do miłosierdzia Bożego! Jeśli chodzi o moją osobę, to tak prawdziwie uwierzyłam w miłość Bożą i w miłosiernego Pana Jezusa w 2005 roku, tuż po śmierci naszego Papieża, św. Jana Pawła II. Myślę, że to on zbliżył mnie do Chrystusa, pozwolił mi Mu zaufać i do chwili obecnej prowadzić! Od tamtej chwili moje życie bardzo się zmieniło; przewartościowało się, nabrało właściwego sensu, a cel mojej doczesnej pielgrzymki jest pewny i jasny. W życiu obecnym, przede wszystkim skupiam się na swoim wnętrzu, by było co dnia w łasce uświęcającej i w czynieniu dobra. Także przebaczyłam wszystkim swoim wrogom, osobom mi i moim dzieciom nieżyczliwym. Wiele się za nich modlę, także za zatwardziałych grzeszników, o liczne nawrócenia, o świętość, zdrowie i błogosławieństwo Boże dla kapłanów i dla wszystkich parafian. Także od kilku lat podejmuję się duchowej adopcji dziecka poczętego i znajdującego się niebezpieczeństwie zagłady. Pragnę, by moje życie tu na ziemi było pożyteczne i owocne. Obecnie mam 57 lat i jestem po dwóch nieudanych związkach. Owocem ich jest dwóch synów, których prawie samotnie wychowałam. W międzyczasie pracowałam zawodowo w charakterze pielęgniarki. To był dla mnie bardzo trudny i bolesny czas! Z wszystkimi życiowymi i rodzinnymi sprawami musiałam borykać się sama, gdyż najbliższa rodzina nie była dla nas zbyt przyjazna. Myślałam wtedy, że jako osoba rozwiedziona - nie zasługuję na miłość Bożą oraz na przebaczenie i pojednanie. Choć chodziłam do kościoła, wydawało mi się, że Pan Bóg, Jezus Chrystus, Duch Święty, Święta Maryja i św. Józef - są dla mnie nieosiągalni, że nie wysłuchają moich próśb i modlitw. Wobec tego starałam się w pojedynkę sobie radzić i pomimo wszystko wierzyć i ufać ludziom! Wciąż myślałam, że ci ludzie mi pomogą. Och, jak bardzo się myliłam! To wszystko spowodowało, że popadłam w ciężką depresję, która o mały włos doprowadziła mnie do śmierci! Ale Pan Jezus cały czas czuwał nade mną! Nie pozwolił, bym odeszła z tego świata, wcześniej nie poznając Go jako miłosiernego Mistrza, Lekarza i Ożywiciela. Dziś bardzo dziękuję Opatrzności Bożej za tę łaskę i za miłość, którą codziennie jestem obdarzana. To ta Boża miłość pozwoliła mi na nowo powstać, wzmocnić się, przemienić i żyć w świetle Jezusowej chwały. Teraz moje nogi kroczą prawymi szlakami, a moje serce ufa tylko miłosierdziu Bożemu. Szczęść Boże! Maria
Święta Faustyno, bardzo Ci dziękuję za piękne świadectwo życia, ufności i miłości do Pana Jezusa. Także dziękuję Tobie za przekazanie nam do rąk swego "Dzienniczka", który kilka lat temu, przeczytałam w całości. Bardzo ujęła mnie Twoja otwartość, bezgraniczna szczerość, ufność dziecka Bożego i całkowite powierzenie swego życie w ręce miłosiernego Pana Jezusa. Nie wstydziłaś się mówić o swoich wewnętrznych przeżyciach, rozterkach, potknięciach i słabościach. Ty całym swoim sercem i całą swoją duszą zaufałaś naszemu najlepszemu Przyjacielowi, Opiekunowi i Przewodnikowi. Twoje słowa i myśli zawarte w "Dzienniczku" są dla mnie zrozumiałe i bliskie moim wewnętrznym rozważaniom. Myślę, że każda osoba, która uwierzyła w Dobrą Nowinę i prawdziwie pokochała naszego Zbawiciela, pozwoli Jemu się prowadzić do końca. Nasz Ojciec, który jest w niebie, podarował nam hojne dary; najważniejszym z nich jest dar naszego życia i dar ofiarnego i miłosiernego Pana Jezusa, dzięki któremu możemy pielgrzymować do krainy wiecznej szczęśliwości. To On otworzył nam bramę niebios, wskazuje właściwy kierunek, bezustannie prowadzi, wciąż przebacza nasze grzechy i podnosi z upadku. A przede wszystkim bezgranicznie miłuje i tuli nas do swego miłującego Serca, byśmy czuli się kochani, ważni i bezpieczni. W nasze czyste wnętrza, przez Ducha Świętego, wlewa pokój, radość i światło. To piękne łaski, które pozwalają nam żyć żywą wiarą i już teraz czuć przedsmak raju. Więc cóż piękniejszego - nad dobroć serca? Cóż tkliwszego - nad ducha pełnego miłości? Cóż szlachetniejszego - nad zacne czyny? Cóż wartościowszego - nad bogactwo wnętrza? Cóż cichszego - nad ludzką pokorę? Cóż powściągliwszego - nad prawdziwą skromność? Cóż świętszego - nad czystość ciała? Cóż lżejszego - nad cnoty ducha? Tą drogą zachęcam innych, którzy nadal podążają niepewnymi i ciemnymi ścieżkami, by zaufali tej Absolutnej Miłości, oczyścili swe serca w sakramencie pokuty i pojednania i pozwolili się prowadzić przez miłosiernego Pana Jezusa. Dlatego bardzo zachęcam do ufnego i gorliwego odmawiania Koronki do miłosierdzia Bożego! Jeśli chodzi o moją osobę, to tak prawdziwie uwierzyłam w miłość Bożą i w miłosiernego Pana Jezusa w 2005 roku, tuż po śmierci naszego Papieża, św. Jana Pawła II. Myślę, że to on zbliżył mnie do Chrystusa, pozwolił mi Mu zaufać i do chwili obecnej prowadzić! Od tamtej chwili moje życie bardzo się zmieniło; przewartościowało się, nabrało właściwego sensu, a cel mojej doczesnej pielgrzymki jest pewny i jasny. W życiu obecnym, przede wszystkim skupiam się na swoim wnętrzu, by było co dnia w łasce uświęcającej i w czynieniu dobra. Także przebaczyłam wszystkim swoim wrogom, osobom mi i moim dzieciom nieżyczliwym. Wiele się za nich modlę, także za zatwardziałych grzeszników, o liczne nawrócenia, o świętość, zdrowie i błogosławieństwo Boże dla kapłanów i dla wszystkich parafian. Także od kilku lat podejmuję się duchowej adopcji dziecka poczętego i znajdującego się niebezpieczeństwie zagłady. Pragnę, by moje życie tu na ziemi było pożyteczne i owocne. Obecnie mam 57 lat i jestem po dwóch nieudanych związkach. Owocem ich jest dwóch synów, których prawie samotnie wychowałam. W międzyczasie pracowałam zawodowo w charakterze pielęgniarki. To był dla mnie bardzo trudny i bolesny czas! Z wszystkimi życiowymi i rodzinnymi sprawami musiałam borykać się sama, gdyż najbliższa rodzina nie była dla nas zbyt przyjazna. Myślałam wtedy, że jako osoba rozwiedziona - nie zasługuję na miłość Bożą oraz na przebaczenie i pojednanie. Choć chodziłam do kościoła, wydawało mi się, że Pan Bóg, Jezus Chrystus, Duch Święty, Święta Maryja i św. Józef - są dla mnie nieosiągalni, że nie wysłuchają moich próśb i modlitw. Wobec tego starałam się w pojedynkę sobie radzić i pomimo wszystko wierzyć i ufać ludziom! Wciąż myślałam, że ci ludzie mi pomogą. Och, jak bardzo się myliłam! To wszystko spowodowało, że popadłam w ciężką depresję, która o mały włos doprowadziła mnie do śmierci! Ale Pan Jezus cały czas czuwał nade mną! Nie pozwolił, bym odeszła z tego świata, wcześniej nie poznając Go jako miłosiernego Mistrza, Lekarza i Ożywiciela. Dziś bardzo dziękuję Opatrzności Bożej za tę łaskę i za miłość, którą codziennie jestem obdarzana. To ta Boża miłość pozwoliła mi na nowo powstać, wzmocnić się, przemienić i żyć w świetle Jezusowej chwały. Teraz moje nogi kroczą prawymi szlakami, a moje serce ufa tylko miłosierdziu Bożemu. Szczęść Boże! Maria
Renata, 2014-05-18
"Nasze plany i nadzieje coś niweczy raz po raz. Tylko Boże Miłosierdzie nigdy nie zawodzi nas." Dlatego każdego dnia zamieniam rozpacz w żar nadziei i wierzę, że wszystko się dobrze skończy. Jezu, ufam Tobie!
"Nasze plany i nadzieje coś niweczy raz po raz. Tylko Boże Miłosierdzie nigdy nie zawodzi nas." Dlatego każdego dnia zamieniam rozpacz w żar nadziei i wierzę, że wszystko się dobrze skończy. Jezu, ufam Tobie!
Ula, 2014-05-18
Drogi Jezu! Miałam kiedyś sen. Nie pamiętam kiedy, ale wiem, że w tym moim śnie miałam przyjąć Komunię św. Nie byłam zdecydowana, czy to zrobić, dość długo się wahałam, ale jednak przyjęłam. Pamiętam, że potem usiadłam w pierwszej ławce obok kilku członków mojej rodziny. Było tam mało miejsca, więc oczywiście pomyślałam, że jestem zbyt gruba, i że się nie zmieszczę. I wtedy znalazłam się w ławce gdzieś pomiędzy ludźmi, po prostu w innym miejscu. Wtedy Ty się do mnie obróciłeś. Siedziałeś w ławce przede mną i tak zwyczajnie po prostu mnie przytuliłeś. Płakałam, dość długo. Obudziłam się zalana łzami. Byłam tak szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Myślę, że dopiero wtedy zrozumiałam, że cały czas Jesteś przy mnie. Od tamtego czasu zaczęłam zauważać jak wiele Tobie zawdzięczam, a także Matce Przenajświętszej, która od małego dziecka zawsze była przy mnie,choć niezauważona. Zaczęłam dostrzegać Twoja opiekę i pomoc. Dostrzegłam, jaka jestem marna, a Ty mimo tego wciąż trwasz przy mnie. Bardzo Ci za to dziękuję. Prowadź mnie, Jezu, choćbym tego nie rozumiała! Jezu, ufam Tobie!
Drogi Jezu! Miałam kiedyś sen. Nie pamiętam kiedy, ale wiem, że w tym moim śnie miałam przyjąć Komunię św. Nie byłam zdecydowana, czy to zrobić, dość długo się wahałam, ale jednak przyjęłam. Pamiętam, że potem usiadłam w pierwszej ławce obok kilku członków mojej rodziny. Było tam mało miejsca, więc oczywiście pomyślałam, że jestem zbyt gruba, i że się nie zmieszczę. I wtedy znalazłam się w ławce gdzieś pomiędzy ludźmi, po prostu w innym miejscu. Wtedy Ty się do mnie obróciłeś. Siedziałeś w ławce przede mną i tak zwyczajnie po prostu mnie przytuliłeś. Płakałam, dość długo. Obudziłam się zalana łzami. Byłam tak szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Myślę, że dopiero wtedy zrozumiałam, że cały czas Jesteś przy mnie. Od tamtego czasu zaczęłam zauważać jak wiele Tobie zawdzięczam, a także Matce Przenajświętszej, która od małego dziecka zawsze była przy mnie,choć niezauważona. Zaczęłam dostrzegać Twoja opiekę i pomoc. Dostrzegłam, jaka jestem marna, a Ty mimo tego wciąż trwasz przy mnie. Bardzo Ci za to dziękuję. Prowadź mnie, Jezu, choćbym tego nie rozumiała! Jezu, ufam Tobie!
daneczka, 2014-05-17
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci, że pokazałeś mi wartość Komunii duchowej. Jeszcze do niedawna nie zdawałam sobie sprawy, jak to jest Komunia duchowa. Gdy mnie, Jezu, odnalazłeś na nowo - wlałeś w moje serce swoja miłość i ukazałeś swoje wielkie miłosierdzie z powodu moich grzechów i mojej nędzy, dałeś pragnienie uczestnictwa w Eucharystii i przyjmowania Ciebie, Jezu. To pragnienie jest coraz silniejsze. Jezu, to Ty sprawiasz i Duch Święty daje mi to pragnienie. To Ty sprawiasz, że odkrywam, co mnie gryzie i boli. Dajesz mi na to odpowiedź, którą znajduję w prasie katolickiej, w "Dzienniczku" św. Faustyny oraz na stronach internetowych. Dobry Jezu, Ty wiesz, jak wielkie jest moje pragnienie Ciebie Eucharystycznego i wiesz, jak cierpię z tego powodu, gdy nie mogę wielbić Cię w Najświętszym Sakramencie. Tak bardzo pragnę być codziennie na Mszy św., a obowiązki mi na to nie pozwalają. Kochany Jezu, kochana Siostro Faustyny, dzisiaj są moje 49 urodziny, proszę Was tylko o to, abym mogła przyjmować Jezusa w Eucharystii codziennie, chociaż zrozumiałam, co to jest Komunia duchowa i jaką ma wartość. Dziękuję za tę łaskę, Duchu Święty, i Tobie Mateczko ukochana, Maryjo, i wam wszyscy święci, którzy przychodzicie mi z pomocą. Siostro Faustyno, dziękuję za Twój "Dzienniczek", dziękuję, że jego słowa są i zrozumiałe, a myśli tam zawarte są podobne do moich. Dziękuję Ci, że w ten sposób przemawiasz do mnie, dajesz mi siłę i moc na każdy trudny mój dzień. Dziękuję Ci, że umiem rozpoznawać łaski, jakie każdego dnia zsyła mi dobry Bóg. Odkąd modlę się do miłosiernego Boga za Twoim wstawiennictwem, zastanawiam się, czy nie zaniedbuję modlitwy do Matki Najświętszej, ale myślę, że to Ona sprawiła i wyprosiła dla mnie łaskę modlitwy do Miłosierdzia Bożego. Chwała Panu!!!
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci, że pokazałeś mi wartość Komunii duchowej. Jeszcze do niedawna nie zdawałam sobie sprawy, jak to jest Komunia duchowa. Gdy mnie, Jezu, odnalazłeś na nowo - wlałeś w moje serce swoja miłość i ukazałeś swoje wielkie miłosierdzie z powodu moich grzechów i mojej nędzy, dałeś pragnienie uczestnictwa w Eucharystii i przyjmowania Ciebie, Jezu. To pragnienie jest coraz silniejsze. Jezu, to Ty sprawiasz i Duch Święty daje mi to pragnienie. To Ty sprawiasz, że odkrywam, co mnie gryzie i boli. Dajesz mi na to odpowiedź, którą znajduję w prasie katolickiej, w "Dzienniczku" św. Faustyny oraz na stronach internetowych. Dobry Jezu, Ty wiesz, jak wielkie jest moje pragnienie Ciebie Eucharystycznego i wiesz, jak cierpię z tego powodu, gdy nie mogę wielbić Cię w Najświętszym Sakramencie. Tak bardzo pragnę być codziennie na Mszy św., a obowiązki mi na to nie pozwalają. Kochany Jezu, kochana Siostro Faustyny, dzisiaj są moje 49 urodziny, proszę Was tylko o to, abym mogła przyjmować Jezusa w Eucharystii codziennie, chociaż zrozumiałam, co to jest Komunia duchowa i jaką ma wartość. Dziękuję za tę łaskę, Duchu Święty, i Tobie Mateczko ukochana, Maryjo, i wam wszyscy święci, którzy przychodzicie mi z pomocą. Siostro Faustyno, dziękuję za Twój "Dzienniczek", dziękuję, że jego słowa są i zrozumiałe, a myśli tam zawarte są podobne do moich. Dziękuję Ci, że w ten sposób przemawiasz do mnie, dajesz mi siłę i moc na każdy trudny mój dzień. Dziękuję Ci, że umiem rozpoznawać łaski, jakie każdego dnia zsyła mi dobry Bóg. Odkąd modlę się do miłosiernego Boga za Twoim wstawiennictwem, zastanawiam się, czy nie zaniedbuję modlitwy do Matki Najświętszej, ale myślę, że to Ona sprawiła i wyprosiła dla mnie łaskę modlitwy do Miłosierdzia Bożego. Chwała Panu!!!
Marzenna, 2014-05-15
Jezu Milosierny, dziękuję Ci za dobry wynik badania i wszystkie łaski w moim życiu. Jezu, ufam Tobie.
Jezu Milosierny, dziękuję Ci za dobry wynik badania i wszystkie łaski w moim życiu. Jezu, ufam Tobie.
daneczka, 2014-05-14
Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wczorajszy dzień i za Twoją obecność, za obecność Matki Najświętszej, za Ducha Świętego i za Jego dar rozumu oraz za opiekę św. Siostry Faustyny. W czasie nabożeństwa do Matki Bożej Fatimskiej, prosiłam Cię, słodki Jezus, o Twoją opiekę i miłosierdzie nad światem. Niosąc prośbę do Matki Maryi, pomyliłam skrzynki na prośby. Przed Mszą św. ministrant zabrał skrzynkę z prośbami z końca kościoła, a z mojej skrzynki - nie. Zabrakło mi tchu w piersiach, zaczęłam się modlić, abyś, Jezu, mnie wysłuchał, mimo nie przeczytanej karteczki z prośbą. Nie wiem, jak to się stało, kiedy moja kartka została wyjęta i zaniesiona do księdza, ale została przeczytana. Dla mnie to był znak, że Jezus Miłosierny, Matka Najświętsza i św. Faustyna oraz św. Jan Paweł II sprawili, że tak się stało. Wdzięczność moja dla Jezusa była jeszcze większa, gdy wlał w moje serce spokój i opanowanie w sytuacji, w jakiej się znalazłam po powrocie do domu z kościoła. Jeszcze w swoim życiu nie byłam tak spokojna, jak wczoraj. Chwała Panu! Chwała Matce, Pięknej Pani z Fatimy! Chwała wszystkim Świętym, którzy się mną opiekują. Polecam Wam moja rodzinę, proszę o pomoc, abyście zwalczyli zło, które jeszcze nas atakuje, które chce, abym zbłądziła, abym wróciła do ciemności. Jezu, ześlij swoje zastępy aniołów, aby strzegły moją rodzinę, a Piękną Panią z Fatimy proszę, aby zdeptała głowę węża, który jest kusicielem i chce mnie poróżnić z mężem. Święta Faustyno, Siostrzyczko moja, wiem, że Ty i Jezus zsyłacie mi stale pomoc, dzięki której mogę zrozumieć to, co się teraz ze mną dzieje. Nie tracę wiary, a wręcz przeciwnie, jestem coraz silniejsza. Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego zło atakuje tak drogą mojemu sercu osobę, którą tak bardzo kocham - mojego męża Zbyszka. Jezu Miłosierny, Matuchno moja i wszyscy święci, proszę Was o pomoc. Ja mogę cierpieć, ale mój mąż nie jest tak silny. Błagam o to. Amen.
Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wczorajszy dzień i za Twoją obecność, za obecność Matki Najświętszej, za Ducha Świętego i za Jego dar rozumu oraz za opiekę św. Siostry Faustyny. W czasie nabożeństwa do Matki Bożej Fatimskiej, prosiłam Cię, słodki Jezus, o Twoją opiekę i miłosierdzie nad światem. Niosąc prośbę do Matki Maryi, pomyliłam skrzynki na prośby. Przed Mszą św. ministrant zabrał skrzynkę z prośbami z końca kościoła, a z mojej skrzynki - nie. Zabrakło mi tchu w piersiach, zaczęłam się modlić, abyś, Jezu, mnie wysłuchał, mimo nie przeczytanej karteczki z prośbą. Nie wiem, jak to się stało, kiedy moja kartka została wyjęta i zaniesiona do księdza, ale została przeczytana. Dla mnie to był znak, że Jezus Miłosierny, Matka Najświętsza i św. Faustyna oraz św. Jan Paweł II sprawili, że tak się stało. Wdzięczność moja dla Jezusa była jeszcze większa, gdy wlał w moje serce spokój i opanowanie w sytuacji, w jakiej się znalazłam po powrocie do domu z kościoła. Jeszcze w swoim życiu nie byłam tak spokojna, jak wczoraj. Chwała Panu! Chwała Matce, Pięknej Pani z Fatimy! Chwała wszystkim Świętym, którzy się mną opiekują. Polecam Wam moja rodzinę, proszę o pomoc, abyście zwalczyli zło, które jeszcze nas atakuje, które chce, abym zbłądziła, abym wróciła do ciemności. Jezu, ześlij swoje zastępy aniołów, aby strzegły moją rodzinę, a Piękną Panią z Fatimy proszę, aby zdeptała głowę węża, który jest kusicielem i chce mnie poróżnić z mężem. Święta Faustyno, Siostrzyczko moja, wiem, że Ty i Jezus zsyłacie mi stale pomoc, dzięki której mogę zrozumieć to, co się teraz ze mną dzieje. Nie tracę wiary, a wręcz przeciwnie, jestem coraz silniejsza. Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego zło atakuje tak drogą mojemu sercu osobę, którą tak bardzo kocham - mojego męża Zbyszka. Jezu Miłosierny, Matuchno moja i wszyscy święci, proszę Was o pomoc. Ja mogę cierpieć, ale mój mąż nie jest tak silny. Błagam o to. Amen.
Teresa, 2014-05-12
Z moją mamą było bardzo źle. Po pięciu latach ma wznowienie raka jelita grubego. Parę dni temu tak źle się czuła, że nie mogła sama chodzić. Zwróciłam się do sióstr z prośbą o pomoc modlitewną i otrzymałam zapewnienie modlitwy. Następnego dnia mama poczuła się o wiele lepiej, mogła już iść o własnych siłach i dzisiaj już 5 dzień chodzi. Bardzo proszę nadal o pomoc. Bóg zapłać.
Z moją mamą było bardzo źle. Po pięciu latach ma wznowienie raka jelita grubego. Parę dni temu tak źle się czuła, że nie mogła sama chodzić. Zwróciłam się do sióstr z prośbą o pomoc modlitewną i otrzymałam zapewnienie modlitwy. Następnego dnia mama poczuła się o wiele lepiej, mogła już iść o własnych siłach i dzisiaj już 5 dzień chodzi. Bardzo proszę nadal o pomoc. Bóg zapłać.
Joanna, 2014-05-12
Jezu Zmartwychwstały,Jezu Żyjący i Miłosierny! Jakże Ci nie dziękować, Panie, za wszystko, co czynisz w naszym życiu! Bądź uwielbiony i błogosławiony wraz z Twoją i naszą Matką Maryją!Miłosierdzie Twoje, Panie, nie ma granic! Od dłuższego czasu wraz z siostrami z Łagiewnik poprzez internet modlę się od dłuższego czasu w wielu intencjach, a jedną z nich było uratowanie pewnego małżeństwa przed rozpadem. W niedzielę Miłosierdzia Bożego, poprzez wstawiennictwo św.Jana Pawła II i św.Jana XXIII prosiłam Pana z ufnością w powyższej intencji. Ty sam, Jezu, powiedziałeś, że w dniu tym udzielasz jeszcze obficiej wszelkich łask. Do Święta Miłosierdzia przygotowywałam się odprawiając Nowennę do Bożego Miłosierdzia. Po ludzku sprawa uratowania małżeństwa była beznadziejna, gdyż jedna ze stron rozpoczęła sprawy rozwodowe/łącznie z podziałem majątku/. Dla Ciebie, Panie, nie ma jednak rzeczy niemożliwych, o czym przekonałam się już niejednokrotnie i wiedziałam, że czym sprawa bardziej beznadziejna dla świata, Ty, Panie, rozwiązujesz ją z wielką łatwością. Dzięki Twojej interwencji udało mi się odnaleźć rekolekcje dla małżeństw w kryzysie i namówić obie strony do wzięcia w nich udziału (co nie było łatwe). Wczoraj wieczorem otrzymałam wiadomość, że małżonkowie wrócili do siebie szczęśliwie w czasie tych rekolekcji! Chwała bądź Bożemu Miłosierdziu! Jezus żyje i ciągle pokonuje szatana! Chwała Ci Panie! Chwała!
Jezu Zmartwychwstały,Jezu Żyjący i Miłosierny! Jakże Ci nie dziękować, Panie, za wszystko, co czynisz w naszym życiu! Bądź uwielbiony i błogosławiony wraz z Twoją i naszą Matką Maryją!Miłosierdzie Twoje, Panie, nie ma granic! Od dłuższego czasu wraz z siostrami z Łagiewnik poprzez internet modlę się od dłuższego czasu w wielu intencjach, a jedną z nich było uratowanie pewnego małżeństwa przed rozpadem. W niedzielę Miłosierdzia Bożego, poprzez wstawiennictwo św.Jana Pawła II i św.Jana XXIII prosiłam Pana z ufnością w powyższej intencji. Ty sam, Jezu, powiedziałeś, że w dniu tym udzielasz jeszcze obficiej wszelkich łask. Do Święta Miłosierdzia przygotowywałam się odprawiając Nowennę do Bożego Miłosierdzia. Po ludzku sprawa uratowania małżeństwa była beznadziejna, gdyż jedna ze stron rozpoczęła sprawy rozwodowe/łącznie z podziałem majątku/. Dla Ciebie, Panie, nie ma jednak rzeczy niemożliwych, o czym przekonałam się już niejednokrotnie i wiedziałam, że czym sprawa bardziej beznadziejna dla świata, Ty, Panie, rozwiązujesz ją z wielką łatwością. Dzięki Twojej interwencji udało mi się odnaleźć rekolekcje dla małżeństw w kryzysie i namówić obie strony do wzięcia w nich udziału (co nie było łatwe). Wczoraj wieczorem otrzymałam wiadomość, że małżonkowie wrócili do siebie szczęśliwie w czasie tych rekolekcji! Chwała bądź Bożemu Miłosierdziu! Jezus żyje i ciągle pokonuje szatana! Chwała Ci Panie! Chwała!
Grażyna, 2014-05-12
Dziękujemy Ci, Panie Boże, za wszystkie łaski, którymi nas obdarzasz każdego dnia.
Dziękujemy Ci, Panie Boże, za wszystkie łaski, którymi nas obdarzasz każdego dnia.
Małgorzata, 2014-05-11
Koronkę "poczułam" przy trumnie mojego Chrzestnego, kiedy odmawiała ją moja Siostra; jedna cząstka przypadła mi do odmówienia. Od tamtej chwili upłynęło 15 miesiecy. W tym czasie za przyczyną tej modlitwy, ufności w miłosierdzie Boże i obecności Jezusa zdażyło się bardzo wiele dobrego: Tato wyszedł z choroby, a czuwająca nade mną Opatrzność broni mnie i ostrzega przed różnymi zdarzeniami, w szczególności na gruncie zawodowym. Ta modlitwa czyni cuda. Módlcie się Koronką i wierzcie w bezinteresowną miłość Boga. Ja, zwykły śmiertelnik, tej miłości doświadczam i gdzie mogę mówię o sile tej modlitwy.
Koronkę "poczułam" przy trumnie mojego Chrzestnego, kiedy odmawiała ją moja Siostra; jedna cząstka przypadła mi do odmówienia. Od tamtej chwili upłynęło 15 miesiecy. W tym czasie za przyczyną tej modlitwy, ufności w miłosierdzie Boże i obecności Jezusa zdażyło się bardzo wiele dobrego: Tato wyszedł z choroby, a czuwająca nade mną Opatrzność broni mnie i ostrzega przed różnymi zdarzeniami, w szczególności na gruncie zawodowym. Ta modlitwa czyni cuda. Módlcie się Koronką i wierzcie w bezinteresowną miłość Boga. Ja, zwykły śmiertelnik, tej miłości doświadczam i gdzie mogę mówię o sile tej modlitwy.
Krzysztof, 2014-05-11
Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, i Św. Faustyno za pozytywnie zdany bardzo ważny egzamin. Jezu, ufam Tobie.
Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, i Św. Faustyno za pozytywnie zdany bardzo ważny egzamin. Jezu, ufam Tobie.
Katarzyna, 2014-05-11
Jezu, ufam Tobie. Teraz, gdy piszę, czuję, że piszę do Ciebie, mój Jezu, bo tak jest. Ty zawsze mnie słyszysz, czekasz cierpliwie, gdy zbaczam nieraz z Twojej drogi. Ty, Panie Jezu Chryste, jesteś moim Panem, Zbawicielem świata. Tobie, Panie, ponawiam oddanie siebie, swojego życia, swoich trosk i radości, swoich dobrych i złych uczynków, moje radości i smutki, również powierzam Tobie, Jezu. Boże mój jedyny, Tobie powierzam moją Rodzinę, którą z mężem utworzyliśmy z woli Bożej, nasze dzieci i te na ziemi i te w niebie po poronieniu i nasze małżeństwo powierzam, Jezu, Tobie, choć według prawa ziemskiego niby rozwiązane, ale Ty nas Boże połączyłeś sakramentem małżeńskim i póki Twoja wola, Boże, Jezu Chryste, w Jedności z Duchem Świętym, będziemy małżeństwem. Jezu, przepraszam Cię za moje słabości i złe uczynki. Bardzo żałuję wszystkich moich grzechów z całego życia. Przepraszam Cię, Jezu, i dziękuję za to, że mnie kochasz taką, jaka jestem. JEZU, UFAM TOBIE. Bardzo Cię, Jezu, kocham. Święta Faustyno, módl się za nami. Pomóż mi iść zawsze drogą Jezusa, bo Jezus jest Drogą, Życiem i Zmartwychwstaniem.
Jezu, ufam Tobie. Teraz, gdy piszę, czuję, że piszę do Ciebie, mój Jezu, bo tak jest. Ty zawsze mnie słyszysz, czekasz cierpliwie, gdy zbaczam nieraz z Twojej drogi. Ty, Panie Jezu Chryste, jesteś moim Panem, Zbawicielem świata. Tobie, Panie, ponawiam oddanie siebie, swojego życia, swoich trosk i radości, swoich dobrych i złych uczynków, moje radości i smutki, również powierzam Tobie, Jezu. Boże mój jedyny, Tobie powierzam moją Rodzinę, którą z mężem utworzyliśmy z woli Bożej, nasze dzieci i te na ziemi i te w niebie po poronieniu i nasze małżeństwo powierzam, Jezu, Tobie, choć według prawa ziemskiego niby rozwiązane, ale Ty nas Boże połączyłeś sakramentem małżeńskim i póki Twoja wola, Boże, Jezu Chryste, w Jedności z Duchem Świętym, będziemy małżeństwem. Jezu, przepraszam Cię za moje słabości i złe uczynki. Bardzo żałuję wszystkich moich grzechów z całego życia. Przepraszam Cię, Jezu, i dziękuję za to, że mnie kochasz taką, jaka jestem. JEZU, UFAM TOBIE. Bardzo Cię, Jezu, kocham. Święta Faustyno, módl się za nami. Pomóż mi iść zawsze drogą Jezusa, bo Jezus jest Drogą, Życiem i Zmartwychwstaniem.
Joanna, 2014-05-10
Jezu Miłosierny, pragnę Ci podziękować za kochanego męża oraz wszystkie dotychczasowe łaski, jakimi mnie obdarzyłeś. Od 5 lat z mężem staramy się o dziecko - wierzymy, że dzięki modlitwie i Twojemu wstawiennictwu nasze prośby zostaną wysłuchane. JEZU, UFAMY TOBIE..., miej nas w swojej opiece.
Jezu Miłosierny, pragnę Ci podziękować za kochanego męża oraz wszystkie dotychczasowe łaski, jakimi mnie obdarzyłeś. Od 5 lat z mężem staramy się o dziecko - wierzymy, że dzięki modlitwie i Twojemu wstawiennictwu nasze prośby zostaną wysłuchane. JEZU, UFAMY TOBIE..., miej nas w swojej opiece.
Jarosław, 2014-05-10
Dzięki Ci, Jezu, za łaski, którymi mnie obdarzyłeś. Dzięki Ci, św. Faustyno, za Twoją opiekę. W jakiś czas po ślubie, przejazdem skręciliśmy z żoną do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Świnicach Warckich. Tam każde z nas modliło się o to, by Bóg obdarzył nas dzieckiem. W niecały miesiąc później okazało się, że żona jest w ciąży. Minęły 2 lata. W połowie roku nasza córka ciężko zachorowała. Pierwsze diagnozy lekarzy były złe, niepokojące. W modlitwach polecaliśmy córkę opiece Matce Bożej, Jezusowi i św. Faustynie, którą wybraliśmy na patronkę naszej córki. Po trzech ciężkich dniach, córka zaczęła dochodzić do siebie. Diagnoza postawiona przez lekarzy nie potwierdziła się, choć w wypisie ze szpitala córka ma wpisaną tę zdiagnozowaną chorobę. Minęły kolejne dwa lata. Znowu przejeżdżając w pobliżu Świnic Warckich wstąpiliśmy do sanktuarium, żeby się pomodlić. Bezpośrednio stamtąd pojechaliśmy nad Wartę, żeby spędzić cały dzień nad rzeką. Kąpiąc się w rzece, moja córka niespodziewanie zaczęła się topić. Dzięki Bogu stałem blisko niej i szybko ją uratowałem, gdy nurt zaczął ją nieść w głąb rzeki. Zadziało się to wszystko niesłychanie szybko. Wierzę, iż są to łaski otrzymane za wstawiennictwem św. Faustyny. Teraz wiele rzeczy polecam Jezusowi Miłosiernemu odmawiając Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Uwierzyłem w moc Bożego Miłosierdzia i we wstawiennictwo św. Faustyny.
Dzięki Ci, Jezu, za łaski, którymi mnie obdarzyłeś. Dzięki Ci, św. Faustyno, za Twoją opiekę. W jakiś czas po ślubie, przejazdem skręciliśmy z żoną do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Świnicach Warckich. Tam każde z nas modliło się o to, by Bóg obdarzył nas dzieckiem. W niecały miesiąc później okazało się, że żona jest w ciąży. Minęły 2 lata. W połowie roku nasza córka ciężko zachorowała. Pierwsze diagnozy lekarzy były złe, niepokojące. W modlitwach polecaliśmy córkę opiece Matce Bożej, Jezusowi i św. Faustynie, którą wybraliśmy na patronkę naszej córki. Po trzech ciężkich dniach, córka zaczęła dochodzić do siebie. Diagnoza postawiona przez lekarzy nie potwierdziła się, choć w wypisie ze szpitala córka ma wpisaną tę zdiagnozowaną chorobę. Minęły kolejne dwa lata. Znowu przejeżdżając w pobliżu Świnic Warckich wstąpiliśmy do sanktuarium, żeby się pomodlić. Bezpośrednio stamtąd pojechaliśmy nad Wartę, żeby spędzić cały dzień nad rzeką. Kąpiąc się w rzece, moja córka niespodziewanie zaczęła się topić. Dzięki Bogu stałem blisko niej i szybko ją uratowałem, gdy nurt zaczął ją nieść w głąb rzeki. Zadziało się to wszystko niesłychanie szybko. Wierzę, iż są to łaski otrzymane za wstawiennictwem św. Faustyny. Teraz wiele rzeczy polecam Jezusowi Miłosiernemu odmawiając Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Uwierzyłem w moc Bożego Miłosierdzia i we wstawiennictwo św. Faustyny.
Iwona, 2014-05-09
Z Koronką do Bożego Miłosierdzia nie rozstaję się od lat. Jest to modlitwa, która towarzyszy mi każdego dnia i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Łaski, jakie otrzymałam, są bardzo liczne. Największy dar, jaki dał mi miłosierny Pan, to macierzyństwo. Mam syna i córkę. Pierwsza ciąża przebiegła bez problemów, drugie dzieciątko, niestety, poroniłam (mam swojego Aniołka w niebie). Później okazało się, że nie mogę mieć więcej dzieci. Jednak Bóg miał inne zdanie na ten temat... Zaszłam w ciążę ku zdumieniu wszystkich. Cały ten okres był dla mnie bardzo ciężki. Bałam się ponownego poronienia, a i lekarz mnie nie oszczędzał, stwierdzając po jednym z badań, że dziecko będzie nienormalne (dosłownie te słowa usłyszałam). Był płacz i strach, ale modliłam się za moje maleństwo, a Bóg mi błogosławił. Urodziłam zdrową pociechę. Martynka ma już 10 lat i nie przestanę Jezusowi dziękować za tak wielką łaskę! Jezus Miłosierny nigdy nie odmówił mi pomocy, nawet w najcięższych chwilach. W grudniu zmarła moja ukochana Babcia. Zdawałam sobie sprawę, że ze względu na wiek i chorobę Jej odejście jest nieuniknione. Prosiłam o dobrą śmierć dla Niej i o to, żeby Jezus dał mi łaskę, abym w godzinie Jej konania mogła odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Babcia zmarła o 22.54, a ja obudziłam się o 22.30. Wzięłam różaniec i odmówiłam Koronkę. Kiedy kończyłam przyszła wiadomość, że Babcia zmarła. Odeszła, tak jak prosiłam w modlitwach, cicho i we śnie, wcześniej pożegnawszy się z wszystkimi. Miłosierny Pan był przy nas cały czas, pomagając w tych trudnych chwilach, a ja dziękowałam Mu za moją Babcię i za dobro, jakie przez Jej życie otrzymałam. Gorąco polecam wszystkim całkowite oddanie się Jezusowi Miłosiernemu! JEZU, UFAM TOBIE NA WIEKI!
Z Koronką do Bożego Miłosierdzia nie rozstaję się od lat. Jest to modlitwa, która towarzyszy mi każdego dnia i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Łaski, jakie otrzymałam, są bardzo liczne. Największy dar, jaki dał mi miłosierny Pan, to macierzyństwo. Mam syna i córkę. Pierwsza ciąża przebiegła bez problemów, drugie dzieciątko, niestety, poroniłam (mam swojego Aniołka w niebie). Później okazało się, że nie mogę mieć więcej dzieci. Jednak Bóg miał inne zdanie na ten temat... Zaszłam w ciążę ku zdumieniu wszystkich. Cały ten okres był dla mnie bardzo ciężki. Bałam się ponownego poronienia, a i lekarz mnie nie oszczędzał, stwierdzając po jednym z badań, że dziecko będzie nienormalne (dosłownie te słowa usłyszałam). Był płacz i strach, ale modliłam się za moje maleństwo, a Bóg mi błogosławił. Urodziłam zdrową pociechę. Martynka ma już 10 lat i nie przestanę Jezusowi dziękować za tak wielką łaskę! Jezus Miłosierny nigdy nie odmówił mi pomocy, nawet w najcięższych chwilach. W grudniu zmarła moja ukochana Babcia. Zdawałam sobie sprawę, że ze względu na wiek i chorobę Jej odejście jest nieuniknione. Prosiłam o dobrą śmierć dla Niej i o to, żeby Jezus dał mi łaskę, abym w godzinie Jej konania mogła odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Babcia zmarła o 22.54, a ja obudziłam się o 22.30. Wzięłam różaniec i odmówiłam Koronkę. Kiedy kończyłam przyszła wiadomość, że Babcia zmarła. Odeszła, tak jak prosiłam w modlitwach, cicho i we śnie, wcześniej pożegnawszy się z wszystkimi. Miłosierny Pan był przy nas cały czas, pomagając w tych trudnych chwilach, a ja dziękowałam Mu za moją Babcię i za dobro, jakie przez Jej życie otrzymałam. Gorąco polecam wszystkim całkowite oddanie się Jezusowi Miłosiernemu! JEZU, UFAM TOBIE NA WIEKI!
Kasia, 2014-05-08
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za moją Babcię. W poniedziałek odeszła do Ciebie, przyjmij ją do swego Królestwa. Ufam, że tak się stanie, ponieważ Ona bardzo Cię kochała i całe swoje życie szła za Tobą. Przez Twe miłosierdzie niech odpoczywa w pokoju. Jezu, ufam Tobie!
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za moją Babcię. W poniedziałek odeszła do Ciebie, przyjmij ją do swego Królestwa. Ufam, że tak się stanie, ponieważ Ona bardzo Cię kochała i całe swoje życie szła za Tobą. Przez Twe miłosierdzie niech odpoczywa w pokoju. Jezu, ufam Tobie!
Na Zawsze twoja, 2014-05-07
Prosiłam Jezusa Miłosiernego o pomyślny wynik mojego badania i wszystko dobrze się skończyło! Dziękuję Ci, Jezu, za to i bardzo proszę o zdrowie dla syna i o pomyślny wynik tomografi głowy, którą także za Twoją przyczyną udało się szybko załatwić oraz aby przestal mieć bóle głowy! Pomóż mu, Jezu!
Prosiłam Jezusa Miłosiernego o pomyślny wynik mojego badania i wszystko dobrze się skończyło! Dziękuję Ci, Jezu, za to i bardzo proszę o zdrowie dla syna i o pomyślny wynik tomografi głowy, którą także za Twoją przyczyną udało się szybko załatwić oraz aby przestal mieć bóle głowy! Pomóż mu, Jezu!
Na Zawsze twoja, 2014-05-06
Syn cierpi na bóle głowy. Dzisiaj poszliśmy do lekarza, który wystawił skierowanie do neurologa. Kiedy zadzwoniliśmy do przychodzi, okazało się, że mamy za 3 miesiące zadzwonić jeszcze raz i wtedy podają nam termin wizyty! Dzisiaj o 15.00 modliłam się Koronką do Jezusa, aby pomógł nam szybciej załatwić lekarza i dosłownie minęło 20 min od zakończenia modlitwy, a znajomy męża załawtił nam na jutro wizytę u lekarza... Wierzę, że wyniki będą pomyślne i zapewniam, że ta modlitwa ma moc, że naprawdę można wyprosić wszystko... Bogu niech będą dzięki za objawienie tej cudnej modlitwy! Jezu, bądź uwielbiony po wieczność! Proszę Cię, Jezu, spraw, aby te bóle głowy nie były niczym poważnym i proszę o pomyślny wynik dzisiejszego mojego badania, Jezu, ufam Tobie i w Tobie pokładam nadzieję, zajmij się wszystkimi sprawami, które mnie męczą... Kocham Cię! Na zawsze Twoja.
Syn cierpi na bóle głowy. Dzisiaj poszliśmy do lekarza, który wystawił skierowanie do neurologa. Kiedy zadzwoniliśmy do przychodzi, okazało się, że mamy za 3 miesiące zadzwonić jeszcze raz i wtedy podają nam termin wizyty! Dzisiaj o 15.00 modliłam się Koronką do Jezusa, aby pomógł nam szybciej załatwić lekarza i dosłownie minęło 20 min od zakończenia modlitwy, a znajomy męża załawtił nam na jutro wizytę u lekarza... Wierzę, że wyniki będą pomyślne i zapewniam, że ta modlitwa ma moc, że naprawdę można wyprosić wszystko... Bogu niech będą dzięki za objawienie tej cudnej modlitwy! Jezu, bądź uwielbiony po wieczność! Proszę Cię, Jezu, spraw, aby te bóle głowy nie były niczym poważnym i proszę o pomyślny wynik dzisiejszego mojego badania, Jezu, ufam Tobie i w Tobie pokładam nadzieję, zajmij się wszystkimi sprawami, które mnie męczą... Kocham Cię! Na zawsze Twoja.
malgorzata, 2014-05-04
Pomimo szczerych chęci długo byłam sceptyczna wobec objawień św. Siostry Faustyny. Wieczór przed kanonizacją Jana Pawła II, mogłam ją przeżywać za pomocą transmisji tv, postanowiłam odszukać obrazek z podobizną Papieża. Dołożyłam jeszcze obrazek Matki Bożej Częstochowskiej. Resztę obrazków odłożyłam. Ku mojemu zdumieniu i wzruszeniu zobaczyłam maleńki obrazek Jezusa Miłosiernego. Oczekujemy spektakularnych zdarzeń, a ON przychodzi w zwykłych. Jezu Miłosierny, pomóż mi zaufać Tobie bez reszty. Siostro Faustyno, wstaw się za mną u Boga.
Pomimo szczerych chęci długo byłam sceptyczna wobec objawień św. Siostry Faustyny. Wieczór przed kanonizacją Jana Pawła II, mogłam ją przeżywać za pomocą transmisji tv, postanowiłam odszukać obrazek z podobizną Papieża. Dołożyłam jeszcze obrazek Matki Bożej Częstochowskiej. Resztę obrazków odłożyłam. Ku mojemu zdumieniu i wzruszeniu zobaczyłam maleńki obrazek Jezusa Miłosiernego. Oczekujemy spektakularnych zdarzeń, a ON przychodzi w zwykłych. Jezu Miłosierny, pomóż mi zaufać Tobie bez reszty. Siostro Faustyno, wstaw się za mną u Boga.
marcin, 2014-05-04
Dziękuję, Panie Jezu, za zdrowie syna Wojtka i za jego życie, za to, że go uratowałeś. Dziękuję.
Dziękuję, Panie Jezu, za zdrowie syna Wojtka i za jego życie, za to, że go uratowałeś. Dziękuję.
Wojtek, 2014-05-03
Jezu, dziękuję...i przepraszam. Wciąż czekam i jeszcze wierzę... Kocham ją i Ciebie. Ufam... działaj. Jestem Twój.
Jezu, dziękuję...i przepraszam. Wciąż czekam i jeszcze wierzę... Kocham ją i Ciebie. Ufam... działaj. Jestem Twój.
Adam, 2014-05-03
Jezu Miłosierny. Dziękuję Ci za to, że mogłem być u Ciebie w Sanktuarium w Łagiewnikach. Dziękuję za Święto Miłosierdzia, które ustanowiłeś. Diękuję za św. Siostrę Faustynę oraz za św. Jana Pawła II. Dziękuję za odpuszczenie grzechów. Dziękuję za wszystkie otrzymane łaski. Bądż uwielbiony w Koronce, w Obrazie, w Godzinie Trzeciej, w Niedzieli Miłosierdzia na całym świecie. Jezu, pociągnij mnie za Sobą. Jezu, ufam Tobie.
Jezu Miłosierny. Dziękuję Ci za to, że mogłem być u Ciebie w Sanktuarium w Łagiewnikach. Dziękuję za Święto Miłosierdzia, które ustanowiłeś. Diękuję za św. Siostrę Faustynę oraz za św. Jana Pawła II. Dziękuję za odpuszczenie grzechów. Dziękuję za wszystkie otrzymane łaski. Bądż uwielbiony w Koronce, w Obrazie, w Godzinie Trzeciej, w Niedzieli Miłosierdzia na całym świecie. Jezu, pociągnij mnie za Sobą. Jezu, ufam Tobie.
Wojciech, 2014-05-02
Kochany Panie Jezu, gdy patrzę na swoje życie, to widzę, jak nierozerwalnie jest ono splecione z Twym miłosierdziem. Dziękuję Ci za łaskę wiary, za ukochaną mamę, żonę i wspaniałe dzieci. Dziękuję za za wszystkich ludzi, jakich stawiasz na mej drodze. Przepraszam, że często nadużywam Twej świętej cierpliwości i błagam: obdarzj potrzebnymi łaskami moich bliskich, cały świat i mnie.
Kochany Panie Jezu, gdy patrzę na swoje życie, to widzę, jak nierozerwalnie jest ono splecione z Twym miłosierdziem. Dziękuję Ci za łaskę wiary, za ukochaną mamę, żonę i wspaniałe dzieci. Dziękuję za za wszystkich ludzi, jakich stawiasz na mej drodze. Przepraszam, że często nadużywam Twej świętej cierpliwości i błagam: obdarzj potrzebnymi łaskami moich bliskich, cały świat i mnie.
Dorota, 2014-05-02
Jezu Miłosierny, dziekuję Ci za pomyślne wieści w sprawie zdrowia mojej mamy. Daj jej siłę i wytrwanie, i nam też.
Jezu Miłosierny, dziekuję Ci za pomyślne wieści w sprawie zdrowia mojej mamy. Daj jej siłę i wytrwanie, i nam też.
Agata, 2014-04-30
Panie Jezu, dziękuję Ci za wszystkie wysłuchane prośby, dziękuję za zdane egzaminy i ukończenie studiów, za szybkie znalezienie pracy, za wspaniałego męża, za wszystkie łaski, którymi obdarzyłeś moją rodzinę. Twoje Miłosierdzie jest wielkie, pomagasz każdemu, kto z ufnością prosi. Dziękuję i proszę o dar poczęcia. Jezu, ufam Tobie.
Panie Jezu, dziękuję Ci za wszystkie wysłuchane prośby, dziękuję za zdane egzaminy i ukończenie studiów, za szybkie znalezienie pracy, za wspaniałego męża, za wszystkie łaski, którymi obdarzyłeś moją rodzinę. Twoje Miłosierdzie jest wielkie, pomagasz każdemu, kto z ufnością prosi. Dziękuję i proszę o dar poczęcia. Jezu, ufam Tobie.
Ewa , 2014-04-30
Jezu Miłosierny, dziekuję za to, że mój syn Adam skończył szkołę średnią z dobrymi wynikami. Dziękuję Ci, Jezu, za tak kochane dziecko. Proszę o dalsze łaski dla syna (zdanie matury). Siostro Faustyno, proszę o wstawiennictwo u Jezusa. Jezu, ufam Tobie.
Jezu Miłosierny, dziekuję za to, że mój syn Adam skończył szkołę średnią z dobrymi wynikami. Dziękuję Ci, Jezu, za tak kochane dziecko. Proszę o dalsze łaski dla syna (zdanie matury). Siostro Faustyno, proszę o wstawiennictwo u Jezusa. Jezu, ufam Tobie.
tadek, 2014-04-29
Panie Jezu, Miłości Miłosierna dziękuję Ci za wszystkie łaski, którymi mnie obdarzyłeś, przepraszam za moje grzechy i zmarnowane łaski. Za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i św. Jana Pawła II proszę Cię, zmiłuj się nade mną i błogosław mi. JEZU, UFAM TOBIE.
Panie Jezu, Miłości Miłosierna dziękuję Ci za wszystkie łaski, którymi mnie obdarzyłeś, przepraszam za moje grzechy i zmarnowane łaski. Za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i św. Jana Pawła II proszę Cię, zmiłuj się nade mną i błogosław mi. JEZU, UFAM TOBIE.
daneczka, 2014-04-29
Jezu Miłosierny, św. Siostro Faustyno, dziękuję Wam za moją obecność w Rzymie na kanonizacji. Bogu niech będą dzięki! Jemu chwała i cześć na wieki! Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną. Amen.
Jezu Miłosierny, św. Siostro Faustyno, dziękuję Wam za moją obecność w Rzymie na kanonizacji. Bogu niech będą dzięki! Jemu chwała i cześć na wieki! Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną. Amen.
Ania, 2014-04-29
Dziękuję Ci, Jezu, za obecność i pomoc w tak trudnej sytuacji. Proszę o dalszą opiekę i pomoc oraz łaskę miłosierdzia.
Dziękuję Ci, Jezu, za obecność i pomoc w tak trudnej sytuacji. Proszę o dalszą opiekę i pomoc oraz łaskę miłosierdzia.
Teresa, 2014-04-29
Wiem,że największym bogactwem człowieka jest wiara. Dowodem na istnienie Boga jest piękno świata oraz piękno ludzi(np.prymas S. Wyszyński,papież Jan Paweł II, Matka Teresa ...RODZICE, którzy wspierając się wiarą wychowują szlachetne pokolenia...). Dziękuję Ci, Jezu, za moje spotkanie z Janem Pawłem II w 1981 roku oraz za moją rodzinę: męża Henryka, syna Łukasza, który obchodzi 18 urodziny. Jezu, ufam Tobie! Kochani polecajcie się Bożemu Miłosierdziu.
Wiem,że największym bogactwem człowieka jest wiara. Dowodem na istnienie Boga jest piękno świata oraz piękno ludzi(np.prymas S. Wyszyński,papież Jan Paweł II, Matka Teresa ...RODZICE, którzy wspierając się wiarą wychowują szlachetne pokolenia...). Dziękuję Ci, Jezu, za moje spotkanie z Janem Pawłem II w 1981 roku oraz za moją rodzinę: męża Henryka, syna Łukasza, który obchodzi 18 urodziny. Jezu, ufam Tobie! Kochani polecajcie się Bożemu Miłosierdziu.
Jolanta, 2014-04-29
Panie, Jezu Miłosierny, dziękuję za miłość mojej Mamy i bycie przy niej do śmierci. Proszę Cię, Jezu, byś przyjął jej duszę do grona zbawionych. Miej miłosierdzie dla mojej rodziny. Jezu, Ufam Tobie!
Panie, Jezu Miłosierny, dziękuję za miłość mojej Mamy i bycie przy niej do śmierci. Proszę Cię, Jezu, byś przyjął jej duszę do grona zbawionych. Miej miłosierdzie dla mojej rodziny. Jezu, Ufam Tobie!
Piotr, 2014-04-28
Jezu, dziękuje Ci za to, że jesteś przy mnie w tych trudnych chwilach mojego życia. Proszę Cię o dalszę wsparcie.
Jezu, dziękuje Ci za to, że jesteś przy mnie w tych trudnych chwilach mojego życia. Proszę Cię o dalszę wsparcie.
wioletta, 2014-04-28
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za to doświadczenie, bo dzięki niemu zrozumiałem, jakie są prawdziwe wartości w moim życiu. Dopomóż mi wychować moje dzieci tak, aby w ich życiu nie zabrakło nigdy Miłosierdzia Bożego.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za to doświadczenie, bo dzięki niemu zrozumiałem, jakie są prawdziwe wartości w moim życiu. Dopomóż mi wychować moje dzieci tak, aby w ich życiu nie zabrakło nigdy Miłosierdzia Bożego.
Jerzy, 2014-04-28
Dziękuję Ci, Boże, za otrzymane do tej pory łaski. Proszę wysłuchaj także tych, które Tobie, Wielki Milosierny Ojcze, są znane.
Dziękuję Ci, Boże, za otrzymane do tej pory łaski. Proszę wysłuchaj także tych, które Tobie, Wielki Milosierny Ojcze, są znane.
Piotr, 2014-04-27
Dziękuję, Panie, za to,że mnie kochasz! Proszę naucz mnie prawdziwej miłości! Z wielką wdzięcznością zawierzam Tobie, za przyczyną Najlepszej Matki Maryi, moją rodzinę i z całego serca dziękuję za dar spowiedzi! JEZU, UFAM TOBIE!!!
Dziękuję, Panie, za to,że mnie kochasz! Proszę naucz mnie prawdziwej miłości! Z wielką wdzięcznością zawierzam Tobie, za przyczyną Najlepszej Matki Maryi, moją rodzinę i z całego serca dziękuję za dar spowiedzi! JEZU, UFAM TOBIE!!!
Ewa, 2014-04-27
Jezu, dziękuję Ci za wszystko, dzisiaj wiem, że moje kłopoty i smutne doświadczenia były potrzebne, abym oddała wszystko Twojemu miłosierdziu. Pragnę wytrwać w adoracji Najświętszego Sakramentu i tęsknić za spotkaniem z Tobą. Jezu, kocham Cię za spokój w sercu.
Jezu, dziękuję Ci za wszystko, dzisiaj wiem, że moje kłopoty i smutne doświadczenia były potrzebne, abym oddała wszystko Twojemu miłosierdziu. Pragnę wytrwać w adoracji Najświętszego Sakramentu i tęsknić za spotkaniem z Tobą. Jezu, kocham Cię za spokój w sercu.
Kamila, 2014-04-27
Kochany Jezu, Opoko moja, dziękuję Ci za to, co nam. Nie zasługuję na to. Proszę Cię, Boże, o zdrowie dla wszystkich dzieci na całym świecie i żeby nie głodowały. Matko Boska, Królowo nasza, Ciebie również proszę i Ciebie św Janie Pawle, i proszę jeszcze o uzdrowienie z nerwicy depresyjnej. Dziękuję, nie mam słów, aby wyrazić moją nie dojrzałą jeszcze niestety miłość do Was.
Kochany Jezu, Opoko moja, dziękuję Ci za to, co nam. Nie zasługuję na to. Proszę Cię, Boże, o zdrowie dla wszystkich dzieci na całym świecie i żeby nie głodowały. Matko Boska, Królowo nasza, Ciebie również proszę i Ciebie św Janie Pawle, i proszę jeszcze o uzdrowienie z nerwicy depresyjnej. Dziękuję, nie mam słów, aby wyrazić moją nie dojrzałą jeszcze niestety miłość do Was.
Bogumiła, 2014-04-27
Miłosierny Jezu, dziękuję Ci za kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII. Proszę Cie o łaskę zdrowia dla Grażyny, Bogdana, Stanisławy, nie opuszczaj nas, Panie, ale daj moc wytrwania w cierpieniu i bólu. Tylko Ty jesteś lekarzem dusz i ciał. Jezu, ufam Tobie.
Miłosierny Jezu, dziękuję Ci za kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII. Proszę Cie o łaskę zdrowia dla Grażyny, Bogdana, Stanisławy, nie opuszczaj nas, Panie, ale daj moc wytrwania w cierpieniu i bólu. Tylko Ty jesteś lekarzem dusz i ciał. Jezu, ufam Tobie.
Jolanta, 2014-04-27
Jezu, ufam Tobie. W tym szczególnym dniu - w Święto Miłosierdzia i w dniu kanonizacji Jana Pawła II - dziękuję za łaski, którymi obdarzałeś mnie przez całe moje życie. Przyszedł czas, gdy moje troski dotyczą dorosłych już dzieci i męża. Jezu, miej miłosierdzie dla nas i całego świata.
Jezu, ufam Tobie. W tym szczególnym dniu - w Święto Miłosierdzia i w dniu kanonizacji Jana Pawła II - dziękuję za łaski, którymi obdarzałeś mnie przez całe moje życie. Przyszedł czas, gdy moje troski dotyczą dorosłych już dzieci i męża. Jezu, miej miłosierdzie dla nas i całego świata.
Małgorzata, 2014-04-27
Jezu Miłosierny - w tak wspaniałym dniu chcę podziękować Tobie za wszystko, a zarazem proszę Cię o moje zdrowie i wszystkich najbliższych. Dodaj mi sił w wychowaniu synów, a w szczególności spraw, by starszy syn stał się dobrym człowiekiem - bądź przy nim, kiedy dorasta i by zaprzestał błądzić w tym życiu.
Jezu Miłosierny - w tak wspaniałym dniu chcę podziękować Tobie za wszystko, a zarazem proszę Cię o moje zdrowie i wszystkich najbliższych. Dodaj mi sił w wychowaniu synów, a w szczególności spraw, by starszy syn stał się dobrym człowiekiem - bądź przy nim, kiedy dorasta i by zaprzestał błądzić w tym życiu.
Michal, 2014-04-27
Jezu, dziękuje za wspaniałe dzieci, za zdrowie całej rodziny, proszę umacniają nas byśmy nigdy nie wątpili. Daj wszystkim, którzy potrzebują, łaskę radości, by nigdy nie byli sami. Jezu, ufam Tobie!
Jezu, dziękuje za wspaniałe dzieci, za zdrowie całej rodziny, proszę umacniają nas byśmy nigdy nie wątpili. Daj wszystkim, którzy potrzebują, łaskę radości, by nigdy nie byli sami. Jezu, ufam Tobie!
Kasia, 2014-04-27
Dziękuję za wszystko czym obdarzasz mnie, Panie, za każdą chwile życia. Kocham Ciebie, Jezu. Św.Siostro Faustyno, módl się za mnie i dziękuję, że jesteś.
Dziękuję za wszystko czym obdarzasz mnie, Panie, za każdą chwile życia. Kocham Ciebie, Jezu. Św.Siostro Faustyno, módl się za mnie i dziękuję, że jesteś.
Anna, 2014-04-27
W ten szczególny dzień pragnę przeprosić Pana Jezusa ze swoje grzechy i podziękować ze wszelkie dobro i błogosławieństwo, które On codziennie mi daje!
W ten szczególny dzień pragnę przeprosić Pana Jezusa ze swoje grzechy i podziękować ze wszelkie dobro i błogosławieństwo, które On codziennie mi daje!
iza, 2014-04-27
Bądź uwielbiony, Panie, za łaski, którymi nas obdarzasz. Pozwól zatopić się w miłosierdziu Twoim mnie, mojej rodzinie i przyjaciołom. Oczyść nasze serca i dusze! Jezu, ufam Tobie!
Bądź uwielbiony, Panie, za łaski, którymi nas obdarzasz. Pozwól zatopić się w miłosierdziu Twoim mnie, mojej rodzinie i przyjaciołom. Oczyść nasze serca i dusze! Jezu, ufam Tobie!
Maria, 2014-04-27
Jezu Miłosierny, dziękuję za wszystkie dary i łaski, które otrzymałam. Dziękuję za Twoją miłość miłosierną. Proszę, zatroszcz się o moich synów: Sebastiana i Marcina. Prosi Matka.
Jezu Miłosierny, dziękuję za wszystkie dary i łaski, które otrzymałam. Dziękuję za Twoją miłość miłosierną. Proszę, zatroszcz się o moich synów: Sebastiana i Marcina. Prosi Matka.
Izabela, 2014-04-27
Panie Jezu, dziś z ufnością proszę Cię o zdrowie dla siebie i najbliższych, dziękując jednocześnie za wszystko, co mnie spotyka... Jestem wdzięczna za każdy dzień życia, za dar bycia matką i za pogłębianie wiary.....bądź zawsze przy nas!!!
Panie Jezu, dziś z ufnością proszę Cię o zdrowie dla siebie i najbliższych, dziękując jednocześnie za wszystko, co mnie spotyka... Jestem wdzięczna za każdy dzień życia, za dar bycia matką i za pogłębianie wiary.....bądź zawsze przy nas!!!
Joanna, 2014-04-27
Jezu, dziękuję za ten piękny dzień, w którym mogłam być świadkiem kanonizacji Jana XXIII oraz Jana Pawła II. Proszę o łaskę i miłosierdzie dla wszystkich grzesznikow. Abyś umacniał nas w wierze, chronił przed działaniami szatana i dał siły w walce ze złem. Proszę Cię, Jezu, o zdrowie dla moich najbliższych. Jezu, kocham Cię i ufam Tobie. "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi.."
Jezu, dziękuję za ten piękny dzień, w którym mogłam być świadkiem kanonizacji Jana XXIII oraz Jana Pawła II. Proszę o łaskę i miłosierdzie dla wszystkich grzesznikow. Abyś umacniał nas w wierze, chronił przed działaniami szatana i dał siły w walce ze złem. Proszę Cię, Jezu, o zdrowie dla moich najbliższych. Jezu, kocham Cię i ufam Tobie. "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi.."
Anna, 2014-04-27
Ukochany Jezu, dziękuję za ten dzień kanonizacji naszego Jana Pawla II i z jeszcze większą mocą i wiarą błagam Cię, o Jezu, pozwol na spotkanie duszy mojego męża i moich dzieci z Tobą, bo zgubili drogę do Ciebie. Otocz męża swoją opieką i uratuj jego zdrowie i dusze. Niech wróci mu uśmiech, niech zło odstapi od niego, tylko przy Tobie, o Jezu, można czuć się szczęśliwym. Błagam o nawrócenie mojej rodziny.
Ukochany Jezu, dziękuję za ten dzień kanonizacji naszego Jana Pawla II i z jeszcze większą mocą i wiarą błagam Cię, o Jezu, pozwol na spotkanie duszy mojego męża i moich dzieci z Tobą, bo zgubili drogę do Ciebie. Otocz męża swoją opieką i uratuj jego zdrowie i dusze. Niech wróci mu uśmiech, niech zło odstapi od niego, tylko przy Tobie, o Jezu, można czuć się szczęśliwym. Błagam o nawrócenie mojej rodziny.
Edyta, 2014-04-27
Jezu, ufam Tobie i wraz z moimi najbliższymi oddaję się pod twoję opiekę. W tym dniu Bożego Miłosierdzia bardzo proszę o szczególne łaski, wsparcie, opiekę i pomyślność na maturze dla mojego syna Łukasza, aby ciężka praca jaką włożył w przygotowanie się, przyniosła mu teraz bardzo dobre rezultaty.
Jezu, ufam Tobie i wraz z moimi najbliższymi oddaję się pod twoję opiekę. W tym dniu Bożego Miłosierdzia bardzo proszę o szczególne łaski, wsparcie, opiekę i pomyślność na maturze dla mojego syna Łukasza, aby ciężka praca jaką włożył w przygotowanie się, przyniosła mu teraz bardzo dobre rezultaty.
Ewa, 2014-04-27
Choć tak często upadam, to Ty jednak, Jezu, podnosisz mnie i kochasz. Dziękuję za Twoją miłość, za cierpliwość. Przeprasza za ból, który wyrządzam. Proszę pomóż mi jeszcze pełniej Tobie zawierzać. Dziękuję za swoje uzdrowienie.
Choć tak często upadam, to Ty jednak, Jezu, podnosisz mnie i kochasz. Dziękuję za Twoją miłość, za cierpliwość. Przeprasza za ból, który wyrządzam. Proszę pomóż mi jeszcze pełniej Tobie zawierzać. Dziękuję za swoje uzdrowienie.
Agata, 2014-04-27
Jezu Miłosierny, w to cudowne Święto Miłosierdzia Bożego pragnę wyrazić wdzięczność za wszystkie łaski otrzymane od Ciebie i prosić o błogosławieństwo na dalsze życie dla mojej rodziny. Chwała Tobie, Panie, wielbię Ciebie.
Jezu Miłosierny, w to cudowne Święto Miłosierdzia Bożego pragnę wyrazić wdzięczność za wszystkie łaski otrzymane od Ciebie i prosić o błogosławieństwo na dalsze życie dla mojej rodziny. Chwała Tobie, Panie, wielbię Ciebie.
Anna, 2014-04-27
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci całym moim sercem i życiem za syna Pawła. Prowadz Go nadal i otaczaj swą opieką, a mojego tragicznie zmarłego męża, przyjmij do swojego królestwa. Dziękuję Ci za siłę i przezwyciężenie ciężkiej choroby. JEZU, UFAM TOBIE!
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci całym moim sercem i życiem za syna Pawła. Prowadz Go nadal i otaczaj swą opieką, a mojego tragicznie zmarłego męża, przyjmij do swojego królestwa. Dziękuję Ci za siłę i przezwyciężenie ciężkiej choroby. JEZU, UFAM TOBIE!
Anna, 2014-04-27
Jezu, dziękuję Ci, że pomogłeś mi przejść przez tragiczne chwile mojego życia. Proszę wspieraj i czuwaj nad moją rodziną i nade mną. Jezu, ufam Tobie!
Jezu, dziękuję Ci, że pomogłeś mi przejść przez tragiczne chwile mojego życia. Proszę wspieraj i czuwaj nad moją rodziną i nade mną. Jezu, ufam Tobie!
Aldona, 2014-04-27
W tym pięknym dniu dziękuję Ci, Miłosierny Jezu, za łaski, jakie otrzymałam w chorobie, za wszelkie pocieszenia i widoczne zmiany w moim życiu. Jestem Ci dogłębnie wdzięczna za pomoc w życiu zawodowym, w obszarze, w którym nie było nadziei. Pragnę wszystkich zachęcać do modlitwy ufności Tobie. Ty wyprowadzasz z najtrudniejszych spraw dobroć. Króluj w naszych sercach na zawsze!
W tym pięknym dniu dziękuję Ci, Miłosierny Jezu, za łaski, jakie otrzymałam w chorobie, za wszelkie pocieszenia i widoczne zmiany w moim życiu. Jestem Ci dogłębnie wdzięczna za pomoc w życiu zawodowym, w obszarze, w którym nie było nadziei. Pragnę wszystkich zachęcać do modlitwy ufności Tobie. Ty wyprowadzasz z najtrudniejszych spraw dobroć. Króluj w naszych sercach na zawsze!
Adriana, 2014-04-27
Moje świadectwo daję, aby ludzie nie wątpili w ogrom miłosierdzia Bożego. We wrześniu 2010 roku dowiedziałam się, że jestem chora na złośliwy nowotwór szpiku kostnego, ostatnie stadium. Moje nerki przestały pracować i nigdy miały już nie podjąć pracy, a kręgosłup samoistnie się złamał. W moim organizmie praktycznie nie było krwi, a w kościach dziury. Lekarze trzykrotnie wydali na mnie wyrok śmierci, kazali moje dziecko przygotować na najgorsze. Miałam nie dożyć świąt Bożego Narodzenia. A ja modliłam się do Pana Jezusa Miłosiernego, odmawiając Koronkę, i do św. Siostry Faustyny z prośbą o wstawiennictwo oraz poddałam się Jego świętej woli. O taką samą modlitwę prosiłam bliskich i znajomych. Niespodziewanie praca nerek wróciła, potem dostałam bardzo nowoczesne leczenie. Obecnie jestem trzy lata po autoprzeszczepie szpiku kostnego, czuję się bardzo dobrze i codziennie dziękuję Panu Jezusowi Miłosiernemu za dar życia, za to, że moja córeczka nie została sierotą. Ufajcie Miłosierdziu Bożemu, dla Boga nie ma nic niemożliwego, daje nam dary każdego dnia, tylko musimy umieć je dostrzegać. Dziękuję.
Moje świadectwo daję, aby ludzie nie wątpili w ogrom miłosierdzia Bożego. We wrześniu 2010 roku dowiedziałam się, że jestem chora na złośliwy nowotwór szpiku kostnego, ostatnie stadium. Moje nerki przestały pracować i nigdy miały już nie podjąć pracy, a kręgosłup samoistnie się złamał. W moim organizmie praktycznie nie było krwi, a w kościach dziury. Lekarze trzykrotnie wydali na mnie wyrok śmierci, kazali moje dziecko przygotować na najgorsze. Miałam nie dożyć świąt Bożego Narodzenia. A ja modliłam się do Pana Jezusa Miłosiernego, odmawiając Koronkę, i do św. Siostry Faustyny z prośbą o wstawiennictwo oraz poddałam się Jego świętej woli. O taką samą modlitwę prosiłam bliskich i znajomych. Niespodziewanie praca nerek wróciła, potem dostałam bardzo nowoczesne leczenie. Obecnie jestem trzy lata po autoprzeszczepie szpiku kostnego, czuję się bardzo dobrze i codziennie dziękuję Panu Jezusowi Miłosiernemu za dar życia, za to, że moja córeczka nie została sierotą. Ufajcie Miłosierdziu Bożemu, dla Boga nie ma nic niemożliwego, daje nam dary każdego dnia, tylko musimy umieć je dostrzegać. Dziękuję.
Przemysław, 2014-04-27
Panie, przepraszam za wszystko, dziękuje za Koronkę do Miłosierdzia Bożego, która dla mojej duszy jest jak woda dla spragnionego, jak pokarm dla głodnego, jak lek dla chorego. Króluj nam, Chryste.
Panie, przepraszam za wszystko, dziękuje za Koronkę do Miłosierdzia Bożego, która dla mojej duszy jest jak woda dla spragnionego, jak pokarm dla głodnego, jak lek dla chorego. Króluj nam, Chryste.
Monika, 2014-04-27
Miłosierny Jezu. DZIĘKUJĘ CI za dar życia, wspaniałego męża i cudowne dzieci. Proszę Ciebie o łaskę uzdrowienia dla mnie. Jezu, ufam Tobie!
Miłosierny Jezu. DZIĘKUJĘ CI za dar życia, wspaniałego męża i cudowne dzieci. Proszę Ciebie o łaskę uzdrowienia dla mnie. Jezu, ufam Tobie!
Wioletta, 2014-04-27
W dniu Miłosierdzia Bożego, który wszyscy zapamiętamy, pragnę podziękować Ci, Jezu Miłosierny, za wszystko, co dla mnie uczyniłeś. Proszę o dalsze łaski dla mnie i moich bliskich oraz o szybkie i pomyślne rozwiązanie mojego problemu. JEZU, UFAM TOBIE!
W dniu Miłosierdzia Bożego, który wszyscy zapamiętamy, pragnę podziękować Ci, Jezu Miłosierny, za wszystko, co dla mnie uczyniłeś. Proszę o dalsze łaski dla mnie i moich bliskich oraz o szybkie i pomyślne rozwiązanie mojego problemu. JEZU, UFAM TOBIE!
Kasia, 2014-04-27
Panie Jezu, dziękuję Tobie za moje uwolnienie z grzechu ciężkiego, dziękuję za mojego męża, za zdrowie, za wszelkie łaski, którymi nas obdarzasz. Dziękuję, że umarłeś za mnie, bym ja mogła żyć. WIERZĘ, że dziś w tym dniu, mój Panie Jezu, uwolnisz również męża mojego. JEZU, UFAM TOBIE.
Panie Jezu, dziękuję Tobie za moje uwolnienie z grzechu ciężkiego, dziękuję za mojego męża, za zdrowie, za wszelkie łaski, którymi nas obdarzasz. Dziękuję, że umarłeś za mnie, bym ja mogła żyć. WIERZĘ, że dziś w tym dniu, mój Panie Jezu, uwolnisz również męża mojego. JEZU, UFAM TOBIE.
Bożena, 2014-04-27
Boże Miłosierny, dziękuję Ci za cierpliwość, jaką masz do mnie i pragnę prosić Cię o pomoc dla męża mojego. Może jeśli będzie miał pracę, reszta spraw się ułoży. Proszę Cię, Jezu Miłosierny.
Boże Miłosierny, dziękuję Ci za cierpliwość, jaką masz do mnie i pragnę prosić Cię o pomoc dla męża mojego. Może jeśli będzie miał pracę, reszta spraw się ułoży. Proszę Cię, Jezu Miłosierny.
Magda, 2014-04-27
Jezu, dziękuję za wszystkie łaski i jednocześnie błagam o zdrowie dla mojej córeczki i całej rodziny!
Jezu, dziękuję za wszystkie łaski i jednocześnie błagam o zdrowie dla mojej córeczki i całej rodziny!
Magdalena, 2014-04-27
JEZU UFAM TOBIE! W tym przepięknym dniu, jakim jest Święto Miłosierdzia, składam Ci, Panie, nasze podziękowania za dar życia, miłości, za nasze dzieci i za każdą miliardową część sekundy naszego życia! Dziękujemy Ci, Panie, za to, że Jesteś tak blisko nas przez cały czas i dajesz nam to odczuwać miłością, troską i opieką Ojcowską. Dziękujemy Ci za mądrość, którą otrzymujemy od Ducha Świętego i pomoc w podejmowaniu właściwych decyzji. Panie, Jezu nasz, błagamy Cię o NIEUSTAJĄCE MIŁOSIERDZIE, bo tak często upadamy i obrażamy Ciebie swoimi grzechami... Nie zostawiaj nas ani na chwilę, bo całym sercem wierzymy w Twoje NIESKOŃCZONE MIŁOSIERDZIE!!! Panie Jezu, wiemy, że nas kochasz i pragniesz naszego dobra, dlatego błagam Cię także o zdrowie dla mnie, mojego męża, dzieci i najbliższych. Pragniemy wychować nasze dzieci i wnuki na ludzi, którzy będą kroczyć Twoimi ścieżkami, sami także chcemy stać się coraz lepsi i do tego potrzebujemy Twojej Opatrzności, Twojej miłości, Twoich łask wszelkich i Twojego miłosierdzia. Panie, obdarz nas zdrowiem, miłością wzajemną i szczęściem. Króluj nam Chryste ZAWSZE i WSZĘDZIE. KOCHAMY CIĘ!!! JEZU UFAMY TOBIE!!!
JEZU UFAM TOBIE! W tym przepięknym dniu, jakim jest Święto Miłosierdzia, składam Ci, Panie, nasze podziękowania za dar życia, miłości, za nasze dzieci i za każdą miliardową część sekundy naszego życia! Dziękujemy Ci, Panie, za to, że Jesteś tak blisko nas przez cały czas i dajesz nam to odczuwać miłością, troską i opieką Ojcowską. Dziękujemy Ci za mądrość, którą otrzymujemy od Ducha Świętego i pomoc w podejmowaniu właściwych decyzji. Panie, Jezu nasz, błagamy Cię o NIEUSTAJĄCE MIŁOSIERDZIE, bo tak często upadamy i obrażamy Ciebie swoimi grzechami... Nie zostawiaj nas ani na chwilę, bo całym sercem wierzymy w Twoje NIESKOŃCZONE MIŁOSIERDZIE!!! Panie Jezu, wiemy, że nas kochasz i pragniesz naszego dobra, dlatego błagam Cię także o zdrowie dla mnie, mojego męża, dzieci i najbliższych. Pragniemy wychować nasze dzieci i wnuki na ludzi, którzy będą kroczyć Twoimi ścieżkami, sami także chcemy stać się coraz lepsi i do tego potrzebujemy Twojej Opatrzności, Twojej miłości, Twoich łask wszelkich i Twojego miłosierdzia. Panie, obdarz nas zdrowiem, miłością wzajemną i szczęściem. Króluj nam Chryste ZAWSZE i WSZĘDZIE. KOCHAMY CIĘ!!! JEZU UFAMY TOBIE!!!
savannah, 2014-04-27
Jezu, dziękuję za wszystko. Kocham Cię całym sercem i proszę o zdrowie dla mnie i całej mojej rodziny. JEZU, UFAM TOBIE!
Jezu, dziękuję za wszystko. Kocham Cię całym sercem i proszę o zdrowie dla mnie i całej mojej rodziny. JEZU, UFAM TOBIE!
Grazyna, 2014-04-26
Jezu Miłosierny, czekałeś na mnie tak długo, prawie całe moje życie, ale zdążyłam doznać tyle łask, których nie jestem godna. Dziękuję Ci za wszystko, co otrzymałam z Twojej ręki, a szczególnie za ostatnią łaskę uzdrowienia bliskiej nam istoty. Gorąco proszę o nawrócenie mojej córki, o co modlę się już 10 lat. Boże, zlituj sie nad nią, jest od 3 lat bezrobotna, nieszczęśliwa z powodu zawodów miłosnych, a nie rozumie, że wystarczy zwrócić się do Ciebie, by jej życie się odmieniło. Serce moje krwawi, gdy patrzę na nią. Gorąco proszę też o rezydenturę dla mnie, opartą na mojej chorobie, która pomoże mi w wielu sprawach oraz o pokój w zamian za pomoc w domu, która dawałaby się pogodzić z pracą.
Jezu Miłosierny, czekałeś na mnie tak długo, prawie całe moje życie, ale zdążyłam doznać tyle łask, których nie jestem godna. Dziękuję Ci za wszystko, co otrzymałam z Twojej ręki, a szczególnie za ostatnią łaskę uzdrowienia bliskiej nam istoty. Gorąco proszę o nawrócenie mojej córki, o co modlę się już 10 lat. Boże, zlituj sie nad nią, jest od 3 lat bezrobotna, nieszczęśliwa z powodu zawodów miłosnych, a nie rozumie, że wystarczy zwrócić się do Ciebie, by jej życie się odmieniło. Serce moje krwawi, gdy patrzę na nią. Gorąco proszę też o rezydenturę dla mnie, opartą na mojej chorobie, która pomoże mi w wielu sprawach oraz o pokój w zamian za pomoc w domu, która dawałaby się pogodzić z pracą.
Wioletta, 2014-04-26
Panie Jezu, dziękuję, że pomogłeś mi zrozumieć, jak wielkie jest miłosierdzie Boże, i jeśli mogę Ciebie poprosić, spraw, aby moja mama wyzdrowiała. Jezu, ufam Tobie.
Panie Jezu, dziękuję, że pomogłeś mi zrozumieć, jak wielkie jest miłosierdzie Boże, i jeśli mogę Ciebie poprosić, spraw, aby moja mama wyzdrowiała. Jezu, ufam Tobie.
Gosia, 2014-04-26
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za otrzymaną łaskę nawrócenia i za Twoją miłość. Kocham Cię i wielbię.
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za otrzymaną łaskę nawrócenia i za Twoją miłość. Kocham Cię i wielbię.
Elżbieta, 2014-04-26
Jezu Miłosierny, Ty zawsze jesteś z nami. Dziękuję za wszystkie uzdrowienia w naszej rodzinie. Teraz kolejny już raz proszę o uzdrowienie dla nas. Osobiście proszę o uzdrowienie dla mnie, abym mogła głosić Twoje królestwo, Panie. Amen.
Jezu Miłosierny, Ty zawsze jesteś z nami. Dziękuję za wszystkie uzdrowienia w naszej rodzinie. Teraz kolejny już raz proszę o uzdrowienie dla nas. Osobiście proszę o uzdrowienie dla mnie, abym mogła głosić Twoje królestwo, Panie. Amen.
Agatka, 2014-04-26
Jezu, dziękuję całym sercem za kanonizację Papieży i za Święto Miłosierdzia Bożego. Proszę, aby jutrzejsze tak wielkie Święta mogły przemienić ludzi i świat.
Jezu, dziękuję całym sercem za kanonizację Papieży i za Święto Miłosierdzia Bożego. Proszę, aby jutrzejsze tak wielkie Święta mogły przemienić ludzi i świat.
Stanisława, 2014-04-26
Jezu Miłosierny, dziękuję Tobie za otrzymane łaski i bardzo proszę o uzdrowienie z choroby i dobre wyniki badań. Wierzę bezgranicznie w Twoje miłosierdzie i wstawiennictwo Jana Pawła II. Jezu, ufam Tobie!
Jezu Miłosierny, dziękuję Tobie za otrzymane łaski i bardzo proszę o uzdrowienie z choroby i dobre wyniki badań. Wierzę bezgranicznie w Twoje miłosierdzie i wstawiennictwo Jana Pawła II. Jezu, ufam Tobie!
Ela, 2014-04-26
Panie JEZU, byłeś przy mnie, gdy załamało się zdrowie mojego męża, usłyszałeś wołanie moje i uratowałeś go, darowałeś mu drugie życie. To dla mnie świadectwo Boga żywego! Miłosierny Panie mój, dziękuję Ci za to każdego dnia. Byłeś przy moim Tacie w chorobie - dziękuję Ci i okazuję wdzięczność moją. Powierzam Tobie, Panie moje życie i zdrowie moje i wierzę w to, że teraz gdy i na mnie przyszedł czas próby i zagrożone jest życie moje. Ty, JEZU, będziesz przy mnie i nie zostawisz mnie. Wierzę w miłosierdzie Twoje, Panie, ono nie zna granic. Wystarczy jedno Twoje słowo i spłynie na mnie Łaska, Ty możesz wszystko i błagam Cię, Panie, usłysz moje wołanie! Twoja miłość mnie uzdrowi, Ty jesteś miłością! Oddaję się cała Tobie, Panie. JEZU, UFAM TOBIE i do Ciebie należę. Dopomóż mi, proszę. Amen.
Panie JEZU, byłeś przy mnie, gdy załamało się zdrowie mojego męża, usłyszałeś wołanie moje i uratowałeś go, darowałeś mu drugie życie. To dla mnie świadectwo Boga żywego! Miłosierny Panie mój, dziękuję Ci za to każdego dnia. Byłeś przy moim Tacie w chorobie - dziękuję Ci i okazuję wdzięczność moją. Powierzam Tobie, Panie moje życie i zdrowie moje i wierzę w to, że teraz gdy i na mnie przyszedł czas próby i zagrożone jest życie moje. Ty, JEZU, będziesz przy mnie i nie zostawisz mnie. Wierzę w miłosierdzie Twoje, Panie, ono nie zna granic. Wystarczy jedno Twoje słowo i spłynie na mnie Łaska, Ty możesz wszystko i błagam Cię, Panie, usłysz moje wołanie! Twoja miłość mnie uzdrowi, Ty jesteś miłością! Oddaję się cała Tobie, Panie. JEZU, UFAM TOBIE i do Ciebie należę. Dopomóż mi, proszę. Amen.
joanna, 2014-04-26
Byłam wychowywana przez ateistów (moja rodzina składała się z żołnierzy zawodowych). Od lat dziecięcych byłam inna niż moje koleżanki, nieśmiała, wstydliwa, bez siły przebicia,zawsze na końcu - nie lubiana - teraz też, bo za mądra - poznałam Jezusa Miłosiernego na peregrynacji obrazu w kościele św. Augustyna na Muranowie - w 2000 roku. To, co odczułam, to podmuch wielkiej siły najpierw, przenikająca potężna siła,a potem wszedł On, tak jakby mnie poznał, dotknął mojej duszy, usłyszałam brzdęk kryształu, poczułam, że jest Sprawiedliwością, może ponad Sądem. Nie potrafię opisać tego uczucia, to jest trudne, bo to są myśli, nie słowa. Zaniemówiłam, zatkało mnie chyba, było to widać, że osłupiałam, bo ksiądz, który tam posługiwał bardzo mi się przyglądał. Widać było na jego twarzy wielkie szczęście, on nie był Polakiem, łamał nasz język, to na pewno pamiętam. Ja od młodych lat miałam różnego rodzaju objawienia; może gdyby mnie ktoś wtedy poprowadził, nie byłabym osobą świecką. Wierzę, choć jako jedyna żyję z mojej rodziny, ciężko mnie los doświadcza,ale nie przestanę zmawiać Koronki, to Mu obiecałam. Nie chciałabym Go zawieść - chociaż w tym.
Byłam wychowywana przez ateistów (moja rodzina składała się z żołnierzy zawodowych). Od lat dziecięcych byłam inna niż moje koleżanki, nieśmiała, wstydliwa, bez siły przebicia,zawsze na końcu - nie lubiana - teraz też, bo za mądra - poznałam Jezusa Miłosiernego na peregrynacji obrazu w kościele św. Augustyna na Muranowie - w 2000 roku. To, co odczułam, to podmuch wielkiej siły najpierw, przenikająca potężna siła,a potem wszedł On, tak jakby mnie poznał, dotknął mojej duszy, usłyszałam brzdęk kryształu, poczułam, że jest Sprawiedliwością, może ponad Sądem. Nie potrafię opisać tego uczucia, to jest trudne, bo to są myśli, nie słowa. Zaniemówiłam, zatkało mnie chyba, było to widać, że osłupiałam, bo ksiądz, który tam posługiwał bardzo mi się przyglądał. Widać było na jego twarzy wielkie szczęście, on nie był Polakiem, łamał nasz język, to na pewno pamiętam. Ja od młodych lat miałam różnego rodzaju objawienia; może gdyby mnie ktoś wtedy poprowadził, nie byłabym osobą świecką. Wierzę, choć jako jedyna żyję z mojej rodziny, ciężko mnie los doświadcza,ale nie przestanę zmawiać Koronki, to Mu obiecałam. Nie chciałabym Go zawieść - chociaż w tym.
Urszula, 2014-04-26
Jezu Miłosierny, dziękuję za łaskę chrztu świętego dla moich wnuków /8 i 3 lata/. Boże, wysłuchałeś naszego wołania. Chwała Tobie i cześć. Amen.
Jezu Miłosierny, dziękuję za łaskę chrztu świętego dla moich wnuków /8 i 3 lata/. Boże, wysłuchałeś naszego wołania. Chwała Tobie i cześć. Amen.
Bogumiła, 2014-04-26
Jezu, pamiętam ten dzień, gdy przyszedłeś, po błogosławieństwie, nigdy nie czułam takiej miłości i takiej lekkości życia, takiej radości, takiego braku lęku przed tym światem, braku lęku o los najbliższych mi osób. Jezus jest naprawdę obecny tu i teraz, w każdym sakramencie. Proszę, uwolnij mnie i poprowadź,Jezu ukochany!
Jezu, pamiętam ten dzień, gdy przyszedłeś, po błogosławieństwie, nigdy nie czułam takiej miłości i takiej lekkości życia, takiej radości, takiego braku lęku przed tym światem, braku lęku o los najbliższych mi osób. Jezus jest naprawdę obecny tu i teraz, w każdym sakramencie. Proszę, uwolnij mnie i poprowadź,Jezu ukochany!
Marzena G, 2014-04-26
Jezu, w przeddzień tak wielkich darów: kanonizacji Jana Pawła II i Święta Miłosierdzia Bożego, z całą wiarą proszę Cię o uzdrowienie i uwolnienie. Ty możesz wszystko. Dziękuję Ci za wszystkie Twe znaki i obecność Twą i przepraszam, że tyle lat zmarnowałam, zanim naprawdę w Ciebie uwierzyłam. Kocham Cię całym sercem i życiem!
Jezu, w przeddzień tak wielkich darów: kanonizacji Jana Pawła II i Święta Miłosierdzia Bożego, z całą wiarą proszę Cię o uzdrowienie i uwolnienie. Ty możesz wszystko. Dziękuję Ci za wszystkie Twe znaki i obecność Twą i przepraszam, że tyle lat zmarnowałam, zanim naprawdę w Ciebie uwierzyłam. Kocham Cię całym sercem i życiem!
Renata, 2014-04-25
Jezu ufam Tobie! Bezgranicznie. Do końca.Pomimo wszystkich przeciwności i trudności. Przeszłość polecam Twemu Miłosierdziu. Teraźniejszość polecam Twojej Miłości. A przyszłość z ufnością składam w ręce Twojej Opatrzności.
Jezu ufam Tobie! Bezgranicznie. Do końca.Pomimo wszystkich przeciwności i trudności. Przeszłość polecam Twemu Miłosierdziu. Teraźniejszość polecam Twojej Miłości. A przyszłość z ufnością składam w ręce Twojej Opatrzności.
Welika-Weronika, 2014-04-25
Miłosierny Jezu, dziękuję za wszelkie łaski i miłosierdzie, które otrzymałam za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i bł. Jana Pawła II. Zanurzam w zdroju miłosierdzia Twego siebie, moją rodzinę, przyjaciół, sąsiadów i wszystkich ludzi, których postawiłeś na mojej drodze. Weź na ramiona słabych, ulecz poranionych, uzdrów chorych, ochraniaj mocnych. Ja, czcicielka Bożego Miłosierdzia, proszę o uzdrowienie i uwolnienie międzypokoleniowe od poczęcia aż po śmierć dla mnie i tych, których polecam w tej intencji. Ja nie mogę nic, Ty możesz wszystko, jeżeli jest zgodne z Twoją wolą. Dla naszych zmarłych proszę o łaskę Nieba. Weź w opiekę wszystkie kościoły na całym świecie, przenikaj mocą Twojego Ducha pasterzy, których postawiłeś na czele swego ludu. JEZU, UFAM TOBIE!
Miłosierny Jezu, dziękuję za wszelkie łaski i miłosierdzie, które otrzymałam za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny i bł. Jana Pawła II. Zanurzam w zdroju miłosierdzia Twego siebie, moją rodzinę, przyjaciół, sąsiadów i wszystkich ludzi, których postawiłeś na mojej drodze. Weź na ramiona słabych, ulecz poranionych, uzdrów chorych, ochraniaj mocnych. Ja, czcicielka Bożego Miłosierdzia, proszę o uzdrowienie i uwolnienie międzypokoleniowe od poczęcia aż po śmierć dla mnie i tych, których polecam w tej intencji. Ja nie mogę nic, Ty możesz wszystko, jeżeli jest zgodne z Twoją wolą. Dla naszych zmarłych proszę o łaskę Nieba. Weź w opiekę wszystkie kościoły na całym świecie, przenikaj mocą Twojego Ducha pasterzy, których postawiłeś na czele swego ludu. JEZU, UFAM TOBIE!
daneczka, 2014-04-24
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci, że pozwalasz mi uczestniczyć w kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II. Jezu, zaufałam Tobie. Jutro wylatujemy do Rzymu. To jest mój drugi, szczęśliwy dzień w moim życiu. Jezu, dziękuję Ci za to szczęście, dziękuję za ten dzień. Chwała Bożemu Miłosierdziu!!! Chwała Panu!!! Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną. Amen.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci, że pozwalasz mi uczestniczyć w kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II. Jezu, zaufałam Tobie. Jutro wylatujemy do Rzymu. To jest mój drugi, szczęśliwy dzień w moim życiu. Jezu, dziękuję Ci za to szczęście, dziękuję za ten dzień. Chwała Bożemu Miłosierdziu!!! Chwała Panu!!! Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną. Amen.
Anna, 2014-04-24
Jezu Miłosierny, z całego serca i całym moim jestestwem dziękuję Ci za uzdrowienie mnie z guza piersi i mięśniaków macicy oraz uwolnienie od niemocy w tak ważnych sferach życia. Jezu, ufam Tobie, bo jesteś Bogiem wiernym, dobrym i miłosiernym, dlatego jednocześnie proszę Cię, Jezu, przez Niepokalene Serce Maryji o łaskę dobrego męża, szczęśliwego, zdrowego macierzyństwa i własnej, szczęśliwej, zdrowej i Bogiem silnej rodziny. Amen.
Jezu Miłosierny, z całego serca i całym moim jestestwem dziękuję Ci za uzdrowienie mnie z guza piersi i mięśniaków macicy oraz uwolnienie od niemocy w tak ważnych sferach życia. Jezu, ufam Tobie, bo jesteś Bogiem wiernym, dobrym i miłosiernym, dlatego jednocześnie proszę Cię, Jezu, przez Niepokalene Serce Maryji o łaskę dobrego męża, szczęśliwego, zdrowego macierzyństwa i własnej, szczęśliwej, zdrowej i Bogiem silnej rodziny. Amen.
Alina i 5B, 2014-04-24
Boże Wszechmogący i Miłosierny, dziękujemy za wszystkie otrzymane łaski i prosimy o opiekę oraz o błogosławieństwo dla wszystkich z klasy 5B.
Boże Wszechmogący i Miłosierny, dziękujemy za wszystkie otrzymane łaski i prosimy o opiekę oraz o błogosławieństwo dla wszystkich z klasy 5B.
Grzegorz, 2014-04-24
Dwa dni temu prosiłem,o łaskę w dwóch ważnych sprawach, pierwsza spełniła się po ok.10 min. druga po ok.8 godz. Dziękuję, Panie Jezu!!!
Dwa dni temu prosiłem,o łaskę w dwóch ważnych sprawach, pierwsza spełniła się po ok.10 min. druga po ok.8 godz. Dziękuję, Panie Jezu!!!
Krzysztof, 2014-04-24
Jezu, dziękuję Ci za to co było, jest i będzie. Przecież i tak żyję dla Ciebie.
Jezu, dziękuję Ci za to co było, jest i będzie. Przecież i tak żyję dla Ciebie.
Aśka, 2014-04-23
Jezu, dziękuję Ci za wszystkie dobre chwile, które były mi dane przeżyć. Dzisiaj zwracam się do Ciebie z prośbą o cud uzdrowienia mojego ciała i duszy, tak aby wszystkie fizyczne zmiany cofnęły się, a ja abym mogła pokonywać wszelkie trudności z odwagą i nadzieją. Zwracam się również o zdrowie dla moich bliskich i to, żeby w mojej rodzinie panowała jedność, miłość i wsparcie. Wiem, że Ty możesz wszystko, w Tobie pokładam nadzieję. Może tak musiało być, abym znów zbliżyła się do Ciebie.
Jezu, dziękuję Ci za wszystkie dobre chwile, które były mi dane przeżyć. Dzisiaj zwracam się do Ciebie z prośbą o cud uzdrowienia mojego ciała i duszy, tak aby wszystkie fizyczne zmiany cofnęły się, a ja abym mogła pokonywać wszelkie trudności z odwagą i nadzieją. Zwracam się również o zdrowie dla moich bliskich i to, żeby w mojej rodzinie panowała jedność, miłość i wsparcie. Wiem, że Ty możesz wszystko, w Tobie pokładam nadzieję. Może tak musiało być, abym znów zbliżyła się do Ciebie.
anna, 2014-04-23
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za dotychczasową opiekę nad moją rodziną, proszę abyś otoczył nas płaszczem swojej opieki na dalsze lata życia. Daj nam zdrowie, zgodę i wzajemną pomoc.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za dotychczasową opiekę nad moją rodziną, proszę abyś otoczył nas płaszczem swojej opieki na dalsze lata życia. Daj nam zdrowie, zgodę i wzajemną pomoc.
Monika, 2014-04-23
O Jezu Miłosierny, kocham Ciebie! Dziękuję Ci za dobre wyniki badań Basi. Jezu, ufam Tobie!!!
O Jezu Miłosierny, kocham Ciebie! Dziękuję Ci za dobre wyniki badań Basi. Jezu, ufam Tobie!!!
Gosia, 2014-04-23
Panie, Boże Wszechmocny i Miłosierny, dziękuję Ci za to, że jesteś przy mnie i mojej Rodzinie, otaczasz nas swoją miłością i czuwasz nad nami. Zwracam się do Ciebie z prośbą o zdrowie dla Mamy, oczu mojego Syna i o pomyślnie napisanie egzaminów gimnazjalnych przez niego. Jezu Miłosierny, wysłuchaj moich modlitw, które zanoszę dla Ciebie. Jezu, ufam Tobie!
Panie, Boże Wszechmocny i Miłosierny, dziękuję Ci za to, że jesteś przy mnie i mojej Rodzinie, otaczasz nas swoją miłością i czuwasz nad nami. Zwracam się do Ciebie z prośbą o zdrowie dla Mamy, oczu mojego Syna i o pomyślnie napisanie egzaminów gimnazjalnych przez niego. Jezu Miłosierny, wysłuchaj moich modlitw, które zanoszę dla Ciebie. Jezu, ufam Tobie!
Jadwiga, 2014-04-22
Dziękuję Ci, miłosierny Jezu, za nawrócenie mojej córki i jej powrót do domu. Polecam Ci, Panie, tych bliskich z mojej rodziny, którzy o Tobie zapomnieli i błagam pokornie o ich nawrócenie i przemianę, wyzwolenie z nałogu. Kocham Ciebie i dziękuję za wszystkie łaski i wsparcie, które nieustannie mi okazujesz. Dziękuję za Twoją dłoń, którą mi podajesz w trudnych chwilach. JEZU, UFAM TOBIE!
Dziękuję Ci, miłosierny Jezu, za nawrócenie mojej córki i jej powrót do domu. Polecam Ci, Panie, tych bliskich z mojej rodziny, którzy o Tobie zapomnieli i błagam pokornie o ich nawrócenie i przemianę, wyzwolenie z nałogu. Kocham Ciebie i dziękuję za wszystkie łaski i wsparcie, które nieustannie mi okazujesz. Dziękuję za Twoją dłoń, którą mi podajesz w trudnych chwilach. JEZU, UFAM TOBIE!
Ivi, 2014-04-22
Miłosierny Boże, dziękuję Ci z serca za łaski, które otrzymuję codziennie, dziękuję za możliwość kontaktu z s. Lucyną... Proszę Cię, Jezu,abyś był obecny podczas jutrzejszego lotu Siostry, proszę odbierz lęk i dodaj Siostrze swej odwagi.
Miłosierny Boże, dziękuję Ci z serca za łaski, które otrzymuję codziennie, dziękuję za możliwość kontaktu z s. Lucyną... Proszę Cię, Jezu,abyś był obecny podczas jutrzejszego lotu Siostry, proszę odbierz lęk i dodaj Siostrze swej odwagi.
Magdalena, 2014-04-22
Miłosierny Jezu, chciałam Ci powiedzieć, że bardzo Cię kocham, uwielbiam Cię, Panie. Moja miłość do Ciebie jest szalona. Dziękuję Ci za wszystkie łaski,za to,że jesteś przy mnie. Wierzę,że mnie nie opuścisz i przyjdzie ten cudowny dzień, dzień nawrócenia mojego męża. Jezu, ufam Tobie:)))
Miłosierny Jezu, chciałam Ci powiedzieć, że bardzo Cię kocham, uwielbiam Cię, Panie. Moja miłość do Ciebie jest szalona. Dziękuję Ci za wszystkie łaski,za to,że jesteś przy mnie. Wierzę,że mnie nie opuścisz i przyjdzie ten cudowny dzień, dzień nawrócenia mojego męża. Jezu, ufam Tobie:)))
Katarzyna, 2014-04-22
Dziękuję, Jezu, Ty naprawdę zmartwychwstałeś i żyjesz, czuję to! Za każdą łaskę, którą mi wysłużyłeś swym cierpieniem - dziękuję. O CUD przemiany mych bliskich i wiarę dla wątpiących w Ciebie - proszę i już wiem, że mi nie odmówisz. I za Święto Miłosierdzia i kanonizację Jana Pawła II Ci dziękuję. Bądź uwielbiony! Kocham Cię - Twoja odnaleziona.
Dziękuję, Jezu, Ty naprawdę zmartwychwstałeś i żyjesz, czuję to! Za każdą łaskę, którą mi wysłużyłeś swym cierpieniem - dziękuję. O CUD przemiany mych bliskich i wiarę dla wątpiących w Ciebie - proszę i już wiem, że mi nie odmówisz. I za Święto Miłosierdzia i kanonizację Jana Pawła II Ci dziękuję. Bądź uwielbiony! Kocham Cię - Twoja odnaleziona.
izabella, 2014-04-21
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za łaski już otrzymane. Proszę o dalszą opiekę nad moją rodziną, w szczególny sposób dziękuję za dar życia.
Dziękuję Ci, Panie Jezu, za łaski już otrzymane. Proszę o dalszą opiekę nad moją rodziną, w szczególny sposób dziękuję za dar życia.
Hanka, 2014-04-21
Miłosierny Jezu i Ty, Święta Siostro Faustyno, DZIĘKUJĘ, za Triduum Paschalne, za niedzielny poranek Zmartwychwstania Pańskiego i wspólne, świąteczne śniadanie z moimi dziećmi i wnuczką. Za wszystko dobro, jakie otrzymujemy, za zdrowie i pracę. Proszę o pomoc dla M. w zmaganiu się, kolejny raz, z nałogiem. Jezu, ufam Tobie.
Miłosierny Jezu i Ty, Święta Siostro Faustyno, DZIĘKUJĘ, za Triduum Paschalne, za niedzielny poranek Zmartwychwstania Pańskiego i wspólne, świąteczne śniadanie z moimi dziećmi i wnuczką. Za wszystko dobro, jakie otrzymujemy, za zdrowie i pracę. Proszę o pomoc dla M. w zmaganiu się, kolejny raz, z nałogiem. Jezu, ufam Tobie.
Paweł , 2014-04-21
Dziękuję Ci, Jezusie Miłosierny, za każdy dzień życia nam dany, za ogrom łask, też tych niedostrzeganych, za Twoją Krew za nas przelaną i za miłość Twą w nasze serca wlaną. Jezu, ufam Tobie.
Dziękuję Ci, Jezusie Miłosierny, za każdy dzień życia nam dany, za ogrom łask, też tych niedostrzeganych, za Twoją Krew za nas przelaną i za miłość Twą w nasze serca wlaną. Jezu, ufam Tobie.
Hanna, 2014-04-20
Dziękuję Ci, miłosierny Jezu, za bezmiar Twego miłosierdzia w moim życiu i życiu mojej rodziny. Za uzdrowienie mojego syna z ciężkiej choroby,rozwiązanie trudnej sprawy w sądzie, za prowadzenie po drogach życia, za najukochańszych rodziców oraz Marka, którego postawiłeś na mojej drodze życia.
Dziękuję Ci, miłosierny Jezu, za bezmiar Twego miłosierdzia w moim życiu i życiu mojej rodziny. Za uzdrowienie mojego syna z ciężkiej choroby,rozwiązanie trudnej sprawy w sądzie, za prowadzenie po drogach życia, za najukochańszych rodziców oraz Marka, którego postawiłeś na mojej drodze życia.
leon, 2014-04-20
Jezu pełen miłosierdzia, dziękujemy za zdrój łask, jakimi obdarzasz nas każdego dnia. Proszę prowadź nadal mnie i moich bliskich prostymi drogami tego doczesnego życia i miej nas w swojej opiece. Jezu, kochamy Ciebie.
Jezu pełen miłosierdzia, dziękujemy za zdrój łask, jakimi obdarzasz nas każdego dnia. Proszę prowadź nadal mnie i moich bliskich prostymi drogami tego doczesnego życia i miej nas w swojej opiece. Jezu, kochamy Ciebie.
Elżbieta, 2014-04-20
Dziękuję za wszystkie łaski, jakie otrzymałam. Proszę Cię, Jezu Miłosierny, o dar wiary dla dzieci, a zwłaszcza dla syna, o nawrócenie dla męża i pracę, której szukam już od roku. Jezu, ufam Tobie. Elżbieta
Dziękuję za wszystkie łaski, jakie otrzymałam. Proszę Cię, Jezu Miłosierny, o dar wiary dla dzieci, a zwłaszcza dla syna, o nawrócenie dla męża i pracę, której szukam już od roku. Jezu, ufam Tobie. Elżbieta
Benedykt, 2014-04-19
Dziękuję Ci, Jezuniu, za imię w Księdze Życia. Sam mi powiedziałeś, że znaczy ono "Niosący wielką Świętość!" Gadael w skrócie. Niech będzie Bóg uwielbiony.
Dziękuję Ci, Jezuniu, za imię w Księdze Życia. Sam mi powiedziałeś, że znaczy ono "Niosący wielką Świętość!" Gadael w skrócie. Niech będzie Bóg uwielbiony.
Ewa, 2014-04-19
Najdroższy Jezu, za wstawiennictwem s. Faustyny i Jana Pawła II proszę Cię o łaskę nawrócenia dla mojego męża mu o nawrócenie dla moich dzieci o miłość przebaczającą i wynagradzającą. Udziel nam wszystkim swojego wielkiego miłosierdzia.
Najdroższy Jezu, za wstawiennictwem s. Faustyny i Jana Pawła II proszę Cię o łaskę nawrócenia dla mojego męża mu o nawrócenie dla moich dzieci o miłość przebaczającą i wynagradzającą. Udziel nam wszystkim swojego wielkiego miłosierdzia.
Paweł, 2014-04-18
Jezu Miłosierny, dziękuję za wszystkie łaski, którymi mnie nieustannie obdarzasz. Kieruj mną i całą moją rodziną do końca życia ziemskiego. Kocham Cię.
Jezu Miłosierny, dziękuję za wszystkie łaski, którymi mnie nieustannie obdarzasz. Kieruj mną i całą moją rodziną do końca życia ziemskiego. Kocham Cię.
Barbara , 2014-04-17
Dziękuję Ci, o Boże, za to, że jesteś przy mnie, za siłę, jaką mi dajesz przez całe moje życie i proszę o dalszą pomoc w zmaganiu się z trudami, zrozumieniu drugiego człowieka, przebaczaniu. Jezu, ufam Tobie!
Dziękuję Ci, o Boże, za to, że jesteś przy mnie, za siłę, jaką mi dajesz przez całe moje życie i proszę o dalszą pomoc w zmaganiu się z trudami, zrozumieniu drugiego człowieka, przebaczaniu. Jezu, ufam Tobie!
Dorota, 2014-04-17
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za Twoją opiekę, za ogrom miłosierdzia, jakim mnie obdarzasz. Wiele razy prosiłam Cię o pomoc w różnych sprawach, udając się do Łagiewnik i nigdy o mnie nie zapomniałeś. Tym razem proszę Cię o zdrowie i nie ustaję w modlitwie Koronką do Bożego Miłosierdzia.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za Twoją opiekę, za ogrom miłosierdzia, jakim mnie obdarzasz. Wiele razy prosiłam Cię o pomoc w różnych sprawach, udając się do Łagiewnik i nigdy o mnie nie zapomniałeś. Tym razem proszę Cię o zdrowie i nie ustaję w modlitwie Koronką do Bożego Miłosierdzia.
Przemek, 2014-04-17
Wybacz mi, Jezu, zło, które wyrządziłem innym... i ochroń mnie od piekła. Dziękuję za wszystko.
Wybacz mi, Jezu, zło, które wyrządziłem innym... i ochroń mnie od piekła. Dziękuję za wszystko.
TERESA, 2014-04-16
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie łaski, jakich udzieliłeś mi dotychczas i błagam Cię o nawrócenie mego syna i powrót jego do Kościoła. Proszę także o opiekę nad całą moją rodziną. JEZU, UFAM TOBIE. Święta Siostro Faustyno, módl się za nami.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za wszystkie łaski, jakich udzieliłeś mi dotychczas i błagam Cię o nawrócenie mego syna i powrót jego do Kościoła. Proszę także o opiekę nad całą moją rodziną. JEZU, UFAM TOBIE. Święta Siostro Faustyno, módl się za nami.
Michał, 2014-04-15
Jezu, dziękuję Ci za każdy dzień, za rodzinę i że zawsze jesteś blisko. Proszę o zdrowie dla bliskiej osoby i o silniejszą wiarę. Tak wiele zawdzięczam Tobie. JEZU, UFAM TOBIE!
Jezu, dziękuję Ci za każdy dzień, za rodzinę i że zawsze jesteś blisko. Proszę o zdrowie dla bliskiej osoby i o silniejszą wiarę. Tak wiele zawdzięczam Tobie. JEZU, UFAM TOBIE!
Izabela, 2014-04-15
Kochany Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że mnie uwolniłeś ze zła, w jakim tkwiłam. Dziękuję za siłę do walki i proszę Cię, Jezu mój, miej mnie nędznego grzesznika w swej opiece, moje dzieci i bliskich i pomóż żyć nam w czystości duszy i serca, by Cię już nigdy nie ranić. Kocham Cię. Oddana Ci na zawsze Iza z rodziną.
Kochany Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że mnie uwolniłeś ze zła, w jakim tkwiłam. Dziękuję za siłę do walki i proszę Cię, Jezu mój, miej mnie nędznego grzesznika w swej opiece, moje dzieci i bliskich i pomóż żyć nam w czystości duszy i serca, by Cię już nigdy nie ranić. Kocham Cię. Oddana Ci na zawsze Iza z rodziną.
Ulka, 2014-04-14
Codziennie odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Boże, dziękuję Ci za wiarę. Dziękuję Ci, Boże mój, za łaski, które ofiarowałeś nam. Ojcze, będę codziennie odmawiać Koronkę. Dzięki modlitwie odzyskuję wiarę i nadzieję. JEZU, UFAM TOBIE!
Codziennie odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Boże, dziękuję Ci za wiarę. Dziękuję Ci, Boże mój, za łaski, które ofiarowałeś nam. Ojcze, będę codziennie odmawiać Koronkę. Dzięki modlitwie odzyskuję wiarę i nadzieję. JEZU, UFAM TOBIE!
Jarosław, 2014-04-13
Dziękuję za naszą córeczkę. Dziękuję również, że nie stała jej się krzywda, choć było bardzo blisko. Dziękuję Ci, święta Faustyno.
Dziękuję za naszą córeczkę. Dziękuję również, że nie stała jej się krzywda, choć było bardzo blisko. Dziękuję Ci, święta Faustyno.
Agnieszka, 2014-04-10
Panie, Jezu Miłosierny, święta Siostro Faustyno - dziękuję za otwarcie mi oczu, za doświadczenia, które otrzymałam w ten Wielki i zarazem Cudowny Post. Dziękuję za cierpienie, które mnie do Ciebie zbliżyło, Panie. Jezu, ufam Tobie; całym mym niedoskonałym sercem - ufam Tobie.
Panie, Jezu Miłosierny, święta Siostro Faustyno - dziękuję za otwarcie mi oczu, za doświadczenia, które otrzymałam w ten Wielki i zarazem Cudowny Post. Dziękuję za cierpienie, które mnie do Ciebie zbliżyło, Panie. Jezu, ufam Tobie; całym mym niedoskonałym sercem - ufam Tobie.
barbara, 2014-04-09
Codziennie odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego i polecamy wszystkie sprawy rodziny, Ojczyznę, całe duchowieństwo... Dziękuję za każdą pomoc dla mnie i rodziny,za uratowanie oka.
Codziennie odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego i polecamy wszystkie sprawy rodziny, Ojczyznę, całe duchowieństwo... Dziękuję za każdą pomoc dla mnie i rodziny,za uratowanie oka.
daneczka, 2014-04-07
Kochana Siostro Faustyno, dziękuję Ci, że pozwoliłaś mi odwiedzić się w Białce Tatrzańskiej, w kościele św. Judy Apostoła, gdzie jest Twoja relikwia. Jest tam również relikwia krwi bł. Jana Pawła II i Ojca Pio. Tyle szczęścia się nie spodziewałam. Byłam służbowo w górach, na szkoleniu, bardzo przeżywałam, że nie będę na nabożeństwie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i na Drodze krzyżowej w swojej parafii. A tu tule szczęścia naraz mnie spotyka. Jeszcze nie byłam w świątyni, w której byłyby trzy relikwie. W mojej parafii są relikwie Jana Pawła II i jest to dla mnie powód do wielkiej dumy. Wiem, że to wielki zaszczyt i łaska mieć taką relikwię, a co dopiero trzy. Siostro Faustyno, to Twoja zasługa i Twoja łaska wymodlona dla mnie u Jezusa Miłosiernego. Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną. Jezu, ufam Tobie, ufam Twojej miłosiernej miłości. Proszę Cię, za wstawiennictwem św. Faustyny, abym umiała wypełnić Twoją wolę. Amen.
Kochana Siostro Faustyno, dziękuję Ci, że pozwoliłaś mi odwiedzić się w Białce Tatrzańskiej, w kościele św. Judy Apostoła, gdzie jest Twoja relikwia. Jest tam również relikwia krwi bł. Jana Pawła II i Ojca Pio. Tyle szczęścia się nie spodziewałam. Byłam służbowo w górach, na szkoleniu, bardzo przeżywałam, że nie będę na nabożeństwie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i na Drodze krzyżowej w swojej parafii. A tu tule szczęścia naraz mnie spotyka. Jeszcze nie byłam w świątyni, w której byłyby trzy relikwie. W mojej parafii są relikwie Jana Pawła II i jest to dla mnie powód do wielkiej dumy. Wiem, że to wielki zaszczyt i łaska mieć taką relikwię, a co dopiero trzy. Siostro Faustyno, to Twoja zasługa i Twoja łaska wymodlona dla mnie u Jezusa Miłosiernego. Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną. Jezu, ufam Tobie, ufam Twojej miłosiernej miłości. Proszę Cię, za wstawiennictwem św. Faustyny, abym umiała wypełnić Twoją wolę. Amen.
Joanna, 2014-04-07
Niech będzie uwielbiony Jezus Miłosierny wraz Matką Miłosierdzia! Jakże Ci, Panie, dziękować za dobroć Twoją nieskończoną,całkowicie przez nas nie zasłużoną! W 2010 roku byłam wraz z całą rodziną na pięknej uroczystości ślubnej. W następnym roku na świat przyszło dzieciątko, syn upragniony, można powiedzieć, że wszystko jak w bajce. Jednakże minął kolejny rok i małżeństwo praktycznie przestało istnieć. Ciągłe kłótnie, niezgoda, wzajemne obwinianie się, w dodatku cała sprawa rozgrywała się z daleka od rodziny i najbliższych - za granicą - tym bardziej bolało. W sądzie odbyła się sprawa rozwodowa, oddalona na kilka miesięcy. W lutym br. oboje młodzi przyjechali dla formalności stanąć po raz kolejny i ostatni przed sądem, aby rozstać się na zawsze. Ale Ty, Panie, jesteś wielki i a miłosierdzie Twoje niezgłębione! W czasie gdy rodzina była zrezygnowana i właściwie pogodzona z decyzją młodych małżonków, ja ufnie błagałam o Twoje miłosierdzie wraz siostrami w Łagiewnikach przed łaskami słynącym obrazem w Godzinie Miłosierdzia oraz na wieczornej modlitwie różańcowej w intencji jednania skłóconych małżeństw. Ku mojej wielkiej radości młoda małżonka w sądzie wycofała się i przyrzekła naprawić wszystko. Wczoraj dowiedziałam się, iż młodzi wrócili do siebie i zamieszkali razem. Chwała bądź Bożemu Miłosierdziu!Dziękuję za wszystko!
Niech będzie uwielbiony Jezus Miłosierny wraz Matką Miłosierdzia! Jakże Ci, Panie, dziękować za dobroć Twoją nieskończoną,całkowicie przez nas nie zasłużoną! W 2010 roku byłam wraz z całą rodziną na pięknej uroczystości ślubnej. W następnym roku na świat przyszło dzieciątko, syn upragniony, można powiedzieć, że wszystko jak w bajce. Jednakże minął kolejny rok i małżeństwo praktycznie przestało istnieć. Ciągłe kłótnie, niezgoda, wzajemne obwinianie się, w dodatku cała sprawa rozgrywała się z daleka od rodziny i najbliższych - za granicą - tym bardziej bolało. W sądzie odbyła się sprawa rozwodowa, oddalona na kilka miesięcy. W lutym br. oboje młodzi przyjechali dla formalności stanąć po raz kolejny i ostatni przed sądem, aby rozstać się na zawsze. Ale Ty, Panie, jesteś wielki i a miłosierdzie Twoje niezgłębione! W czasie gdy rodzina była zrezygnowana i właściwie pogodzona z decyzją młodych małżonków, ja ufnie błagałam o Twoje miłosierdzie wraz siostrami w Łagiewnikach przed łaskami słynącym obrazem w Godzinie Miłosierdzia oraz na wieczornej modlitwie różańcowej w intencji jednania skłóconych małżeństw. Ku mojej wielkiej radości młoda małżonka w sądzie wycofała się i przyrzekła naprawić wszystko. Wczoraj dowiedziałam się, iż młodzi wrócili do siebie i zamieszkali razem. Chwała bądź Bożemu Miłosierdziu!Dziękuję za wszystko!
Małgorzata, 2014-04-07
Dziękuję z całego serca, Boże Miłosierny, za to, że jesteś przy mnie każdego dnia. Bardzo cierpię, ale moja wiara pozwala mi przetrwać i pokonywać wszystkie trudy. Syn przebywa za granicą, jest mu bardzo ciężko, nie ma pracy, a wkrótce nie będzie mieć i mieszkania. Odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego, bo ufam, że Jezus go nie opuści, pomimo wielu grzechów. Ogromny strach towarzyszy mi przez cały dzień i tylko modlitwa jest w stanie ukoić moje serce.
Dziękuję z całego serca, Boże Miłosierny, za to, że jesteś przy mnie każdego dnia. Bardzo cierpię, ale moja wiara pozwala mi przetrwać i pokonywać wszystkie trudy. Syn przebywa za granicą, jest mu bardzo ciężko, nie ma pracy, a wkrótce nie będzie mieć i mieszkania. Odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego, bo ufam, że Jezus go nie opuści, pomimo wielu grzechów. Ogromny strach towarzyszy mi przez cały dzień i tylko modlitwa jest w stanie ukoić moje serce.
Maria, 2014-04-06
Niech będzie Pan uwielbiony w swoim miłosierdziu za bezmiar lask, których doświadczam kazdego dnia. Niech chwała Jego łaski rozbrzmiewa na cały świat. Panie, tak bardzo dziękuję Ci, że mój syn wyszedł z udaru mózgu praktycznie bez szwanku. Twojej łasce zawdzięczam, że prostujesz jego drogi. Twojemu miłosierdziu zawierzam jego trudną sytuację. Przytul go, Panie, do serca, bo jest tak bardzo nieszczęśliwy, a tylko z Tobą może odzyskać spokój. Jezu mój, Tobie go oddaję. Ty go prowadź. Tak wiele już dałeś mu, Jezu, ale jeszcze tak wiele mu potrzeba. Proszę Cię, strzeż też jego dzieci i daj łaskę godnego przyjecia sakramentu I Komunii św. dla Mateusza.
Niech będzie Pan uwielbiony w swoim miłosierdziu za bezmiar lask, których doświadczam kazdego dnia. Niech chwała Jego łaski rozbrzmiewa na cały świat. Panie, tak bardzo dziękuję Ci, że mój syn wyszedł z udaru mózgu praktycznie bez szwanku. Twojej łasce zawdzięczam, że prostujesz jego drogi. Twojemu miłosierdziu zawierzam jego trudną sytuację. Przytul go, Panie, do serca, bo jest tak bardzo nieszczęśliwy, a tylko z Tobą może odzyskać spokój. Jezu mój, Tobie go oddaję. Ty go prowadź. Tak wiele już dałeś mu, Jezu, ale jeszcze tak wiele mu potrzeba. Proszę Cię, strzeż też jego dzieci i daj łaskę godnego przyjecia sakramentu I Komunii św. dla Mateusza.
Czcicielka milosierdzia, 2014-04-02
Jezu, dziękuję Ci bardzo, że wysluchałeś moich modlitw. Bardzo, bardzo Ci dziękuję ! Ufajcie i zawierzcie się Bożemu Miłosierdziu! Kochana Siostro Faustyno, Tobie też dziękuję za wspólne modlitwy i wyproszenie Bożego miłosierdzia! Jeszcze raz bardzo dziękuję! JEZU, UFAM TOBIE!!!
Jezu, dziękuję Ci bardzo, że wysluchałeś moich modlitw. Bardzo, bardzo Ci dziękuję ! Ufajcie i zawierzcie się Bożemu Miłosierdziu! Kochana Siostro Faustyno, Tobie też dziękuję za wspólne modlitwy i wyproszenie Bożego miłosierdzia! Jeszcze raz bardzo dziękuję! JEZU, UFAM TOBIE!!!
Bogusław, 2014-04-02
Bogu niech będą dzięki. Za wszystkie łaski dla mnie i mojej rodziny. Święta Siostro Faustyno, módl się za nami.
Bogu niech będą dzięki. Za wszystkie łaski dla mnie i mojej rodziny. Święta Siostro Faustyno, módl się za nami.
Joanna, 2014-04-02
Jezu Miłosierny! Bądź uwielbiony przez wszystkie dni aż do skończenia świata! Chciałabym podziękować Ci, Jezu, oraz Maryi, naszej Matce, za uratowanie życia i zdrowia 2-letniego dzieciątka. W ostatni czwartek lutego podczas rozmowy dowiedziałam się, że właśnie do szpitala wojewódzkiego karetką jest przewożony chłopczyk w stanie krytycznym. Choroba zaczęła się 3 dni wcześniej wysoką temperaturą. Lekarz podjął rutynową terapię ,ale z chłopcem było coraz gorzej, aż do utraty przytomności. Od razu chwyciłam za różaniec, prosząc również najbliższą rodzinę o modlitwę w intencji chłopca. Wysłałam również prośbę o modlitwę Koronką za konających oraz polecałam codziennie poprzez skrzynkę z intencjami przed łaskami słynącym obrazem Jezusa Miłosiernego. Ufna modlitwa płynęła nieustannie. Podjęłam również Nowennę Pompejańską(którą nadal kontynuuję. Odpowiedź z nieba była prawie natychmiast, biorąc pod uwagę ciężki stan zdrowia chłopca, gdyż diagnoza była poważna - wirusowe zapalenie mózgu! Dziecko przebywało w szpitalu 3 tygodnie i powróciło do domu całkowicie zdrowe! Kontrolna wizyta lekarska po kilku dniach od wyjścia ze szpitala również potwierdziła całkowite wyleczenie, aktualnie dziecko nie bierze już żadnych leków! Dobry jest Pan i łaskawy a miłosierdzie Jego niewyczerpane!Dziękuję,dziękuję,dziękuję!!!
Jezu Miłosierny! Bądź uwielbiony przez wszystkie dni aż do skończenia świata! Chciałabym podziękować Ci, Jezu, oraz Maryi, naszej Matce, za uratowanie życia i zdrowia 2-letniego dzieciątka. W ostatni czwartek lutego podczas rozmowy dowiedziałam się, że właśnie do szpitala wojewódzkiego karetką jest przewożony chłopczyk w stanie krytycznym. Choroba zaczęła się 3 dni wcześniej wysoką temperaturą. Lekarz podjął rutynową terapię ,ale z chłopcem było coraz gorzej, aż do utraty przytomności. Od razu chwyciłam za różaniec, prosząc również najbliższą rodzinę o modlitwę w intencji chłopca. Wysłałam również prośbę o modlitwę Koronką za konających oraz polecałam codziennie poprzez skrzynkę z intencjami przed łaskami słynącym obrazem Jezusa Miłosiernego. Ufna modlitwa płynęła nieustannie. Podjęłam również Nowennę Pompejańską(którą nadal kontynuuję. Odpowiedź z nieba była prawie natychmiast, biorąc pod uwagę ciężki stan zdrowia chłopca, gdyż diagnoza była poważna - wirusowe zapalenie mózgu! Dziecko przebywało w szpitalu 3 tygodnie i powróciło do domu całkowicie zdrowe! Kontrolna wizyta lekarska po kilku dniach od wyjścia ze szpitala również potwierdziła całkowite wyleczenie, aktualnie dziecko nie bierze już żadnych leków! Dobry jest Pan i łaskawy a miłosierdzie Jego niewyczerpane!Dziękuję,dziękuję,dziękuję!!!
daneczka, 2014-03-29
Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, że pozwoliłeś mi uczestniczyć w kanonizacji bł. Jana Pawła II. Jezu mój kochany, proszę Cię o pokój na Ukrainie , w Rosji, w Polsce i na całym świecie. Proszę Cię, aby moja pielgrzymka na kanonizację przyniosła owoc, jakiego oczekujesz ode mnie. Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Święta Faustyno, dziękuję Ci za wszystko: za to, że mnie nauczasz, że modlisz się za mnie i ze mną, że uczysz mnie modlitwy takiej, która podoba się Bogu. Chwała Panu. Amen.
Dziękuję Ci, Jezu Miłosierny, że pozwoliłeś mi uczestniczyć w kanonizacji bł. Jana Pawła II. Jezu mój kochany, proszę Cię o pokój na Ukrainie , w Rosji, w Polsce i na całym świecie. Proszę Cię, aby moja pielgrzymka na kanonizację przyniosła owoc, jakiego oczekujesz ode mnie. Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Święta Faustyno, dziękuję Ci za wszystko: za to, że mnie nauczasz, że modlisz się za mnie i ze mną, że uczysz mnie modlitwy takiej, która podoba się Bogu. Chwała Panu. Amen.
daneczka, 2014-03-29
Kochana św. Siostro Faustyno, dziękuję i za to, że mnie wysłuchałaś i dobry Jezus ulitował się nad moim bratem Andrzejem i jego żona Genowefą, że pozwolił im się pogodzić. Siostrzyczko, gdy dowiedziałam się od mojej siostry, że u brata od tylu lat jest bardzo źle, nie wiedziałam, jak im pomóc. Pragnęłam całym sercem ich pogodzić, ale bałam się, jak to odbiorą. Wtedy trafiłam na słowa już nie pamiętam przez kogo wypowiedziane lub napisane, że nie powinnam się wtrącać i układać im życia po swojemu, że wszystkie kłopoty i zmartwienia powinnam ofiarować Panu Bogu, Jezusowi Miłosiernemu. Tak zrobiłam. Zaczęłam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego, wierząc, że Jezus naprawi za mnie to, co ludzie zepsuli. Wiedziałam, że mogę Mu zaufać, bo przecież nigdy mnie nie zawiódł. Tylko nie wiedziałam, że to tak szybko nastąpi. Nie mówiłam nikomu, ze modlę się za rodzinę brata. Wiedział o tym tylko Jezus Miłosierny. Nie pamiętam, czy Koronkę odmawiałam za nich miesiąc czy może dłużej. O tyle nierozwiązanych spraw się modlę, że straciłam poczucie czasu. Wiem tylko tyle, że w pewnym momencie przestałam się za nich modlić Koronka, a tylko polecałam jako wszystkie rodziny potrzebujące pomocy do pojednania się w małżeństwie. Polecałam ich też Matce Najświętszej Nieustającej Pomocy, Matce Bolesnej, ponieważ nigdy nie umiem modlić się pomijając moja kochaną Matkę i Matkę Jezusa Miłosiernego. Ponieważ to On zesłał Ją na ten świat, aby wypraszał nam swoja miłością i pokorą łaski od Jezusa Miłosiernego. Wczoraj zadzwoniła do mnie siostra Dorotka, przekazują mi jak nigdy nic, wiadomość o bracie, że pogodził się z zona po kilkunastoletniej przerwie, po oddaleniu się od siebie. Chwała Ci, Jezu Miłosierny!!! Dziękuję Ci za to, że dzięki modlitwie Koronka do Miłosierdzia Bożego mogę wyprosić tyle łask potrzebnych dla wszystkich, którzy potrzebują tej pomocy. Chwała Ci za to, że zsyłasz Ducha Świętego, który modli się ze mną i który podpowiada mi, kiedy łaska Boża spływa na osoby, za które się modlę. Zauważyłam, że gdy modlitwa moja jest wysłuchana, wtedy automatycznie przechodzę do modlitwy za inna osobę potrzebującą takiej pomocy. Najtrudniej jest mi modlić się za chorych i cierpiących. Wtedy proszę o pomoc wszystkich świętych i Matkę Najświętszą oraz bł. Jana Pawła II i moją kochana św. Siostrę Faustynę. Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Amen.
Kochana św. Siostro Faustyno, dziękuję i za to, że mnie wysłuchałaś i dobry Jezus ulitował się nad moim bratem Andrzejem i jego żona Genowefą, że pozwolił im się pogodzić. Siostrzyczko, gdy dowiedziałam się od mojej siostry, że u brata od tylu lat jest bardzo źle, nie wiedziałam, jak im pomóc. Pragnęłam całym sercem ich pogodzić, ale bałam się, jak to odbiorą. Wtedy trafiłam na słowa już nie pamiętam przez kogo wypowiedziane lub napisane, że nie powinnam się wtrącać i układać im życia po swojemu, że wszystkie kłopoty i zmartwienia powinnam ofiarować Panu Bogu, Jezusowi Miłosiernemu. Tak zrobiłam. Zaczęłam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego, wierząc, że Jezus naprawi za mnie to, co ludzie zepsuli. Wiedziałam, że mogę Mu zaufać, bo przecież nigdy mnie nie zawiódł. Tylko nie wiedziałam, że to tak szybko nastąpi. Nie mówiłam nikomu, ze modlę się za rodzinę brata. Wiedział o tym tylko Jezus Miłosierny. Nie pamiętam, czy Koronkę odmawiałam za nich miesiąc czy może dłużej. O tyle nierozwiązanych spraw się modlę, że straciłam poczucie czasu. Wiem tylko tyle, że w pewnym momencie przestałam się za nich modlić Koronka, a tylko polecałam jako wszystkie rodziny potrzebujące pomocy do pojednania się w małżeństwie. Polecałam ich też Matce Najświętszej Nieustającej Pomocy, Matce Bolesnej, ponieważ nigdy nie umiem modlić się pomijając moja kochaną Matkę i Matkę Jezusa Miłosiernego. Ponieważ to On zesłał Ją na ten świat, aby wypraszał nam swoja miłością i pokorą łaski od Jezusa Miłosiernego. Wczoraj zadzwoniła do mnie siostra Dorotka, przekazują mi jak nigdy nic, wiadomość o bracie, że pogodził się z zona po kilkunastoletniej przerwie, po oddaleniu się od siebie. Chwała Ci, Jezu Miłosierny!!! Dziękuję Ci za to, że dzięki modlitwie Koronka do Miłosierdzia Bożego mogę wyprosić tyle łask potrzebnych dla wszystkich, którzy potrzebują tej pomocy. Chwała Ci za to, że zsyłasz Ducha Świętego, który modli się ze mną i który podpowiada mi, kiedy łaska Boża spływa na osoby, za które się modlę. Zauważyłam, że gdy modlitwa moja jest wysłuchana, wtedy automatycznie przechodzę do modlitwy za inna osobę potrzebującą takiej pomocy. Najtrudniej jest mi modlić się za chorych i cierpiących. Wtedy proszę o pomoc wszystkich świętych i Matkę Najświętszą oraz bł. Jana Pawła II i moją kochana św. Siostrę Faustynę. Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną i nad całym światem. Amen.
Tomasz, 2014-03-29
O Miłosierdzie Boże, dziękuję za kolejny piękny dzień mego życia. Tomasz. A jeśli mogę prosić jeszcze o pewną łaskę dla pewnej gupy ludzi i o pokój w Europie i na świecie.
O Miłosierdzie Boże, dziękuję za kolejny piękny dzień mego życia. Tomasz. A jeśli mogę prosić jeszcze o pewną łaskę dla pewnej gupy ludzi i o pokój w Europie i na świecie.
elzbieta, 2014-03-27
W styczniu pisałam, że czeka mnie operacja kregoslupa, która miała się odbyć w lutym i nie odbyła się. Szpital poinformował mnie, że do końca marca nie ma mowy. Z nerwów aż rozbolały mnie zęby, bo od tak dawna cierpię, nie mogę pracować, nic nie daję rady robić, a najbliżsi wręcz mi niedowierzają. Więc postanowiłam w międzyczasie odmawiać moją pierwszą w życiu nowennę pompejańską w intencji powrotu do zdrowia, a jeśli jest wola Boża, że mam mieć operację, to żebym długo nie czekała. Oczywiście, modliła się również Koronka do Miłosierdzia Bożego. W dziesiątym dniu nowenny zadzwonili ze szpitala i poinformowali mnie, że operacja się odbędzie 18 kwietnia o 7rano. Ucieszyłam się bardzo, że mam wreszcie datę, roztrzęsiona pobiegłam do kalendarza, by zobaczyć co to za dzien i struchlałam: Wielki Piątek. Cóż, gdy ochłonęłam, powiedziałam sobie: wola Boża, nie moja. Jestem wyjatkowo spokojna, aż się sama dziwię. W poniedzialek odbieram telefon, znów szpital..., mówią mi, że moja operacja zostaje przełożona na 7 kwietnia, a w szpitalu mam się stawić 6 o godz.15.00. Idzie, jak po grudach, ale jestem ufna, bo przeciez się oddalam w ręce Matce Bożej i ukochanemu Jezusowi. Niech się stanie wola Twoja, nie moja.
W styczniu pisałam, że czeka mnie operacja kregoslupa, która miała się odbyć w lutym i nie odbyła się. Szpital poinformował mnie, że do końca marca nie ma mowy. Z nerwów aż rozbolały mnie zęby, bo od tak dawna cierpię, nie mogę pracować, nic nie daję rady robić, a najbliżsi wręcz mi niedowierzają. Więc postanowiłam w międzyczasie odmawiać moją pierwszą w życiu nowennę pompejańską w intencji powrotu do zdrowia, a jeśli jest wola Boża, że mam mieć operację, to żebym długo nie czekała. Oczywiście, modliła się również Koronka do Miłosierdzia Bożego. W dziesiątym dniu nowenny zadzwonili ze szpitala i poinformowali mnie, że operacja się odbędzie 18 kwietnia o 7rano. Ucieszyłam się bardzo, że mam wreszcie datę, roztrzęsiona pobiegłam do kalendarza, by zobaczyć co to za dzien i struchlałam: Wielki Piątek. Cóż, gdy ochłonęłam, powiedziałam sobie: wola Boża, nie moja. Jestem wyjatkowo spokojna, aż się sama dziwię. W poniedzialek odbieram telefon, znów szpital..., mówią mi, że moja operacja zostaje przełożona na 7 kwietnia, a w szpitalu mam się stawić 6 o godz.15.00. Idzie, jak po grudach, ale jestem ufna, bo przeciez się oddalam w ręce Matce Bożej i ukochanemu Jezusowi. Niech się stanie wola Twoja, nie moja.
Justyna, 2014-03-26
Kochana Siostro Faustyno, dziękuję, że zawsze wstawiasz się za mną do ukochanego Zbawiciela. Tyle Bogu zawdzięczam: uzdrowienie, nawrócenie, przemianę serca. Wiem, że zawsze jesteś ze mną i bierzesz mnie w swoje ramiona. Jezu - kocham Cię!!!
Kochana Siostro Faustyno, dziękuję, że zawsze wstawiasz się za mną do ukochanego Zbawiciela. Tyle Bogu zawdzięczam: uzdrowienie, nawrócenie, przemianę serca. Wiem, że zawsze jesteś ze mną i bierzesz mnie w swoje ramiona. Jezu - kocham Cię!!!
Monika, 2014-03-24
Dzięki Bozemu Miłosierdziu i Koronce do Bożego Miłosierdzia moje małżeństwo zostało uratowane. Jezus jest ze mną i czuje Jego obecność, jest moim największym przyjacielem. Dziękuje Ci, mój Zbawicielu, za Twoje łaski i Twoje dobro, które otrzymałam. Zawsze będziesz w moim sercu. Kocham Cię i nigdy nie zapomnę coś dla mnie zrobił.
Dzięki Bozemu Miłosierdziu i Koronce do Bożego Miłosierdzia moje małżeństwo zostało uratowane. Jezus jest ze mną i czuje Jego obecność, jest moim największym przyjacielem. Dziękuje Ci, mój Zbawicielu, za Twoje łaski i Twoje dobro, które otrzymałam. Zawsze będziesz w moim sercu. Kocham Cię i nigdy nie zapomnę coś dla mnie zrobił.
Małgorzata , 2014-03-24
Dziękuję za Koronkę, odmawiam ją codziennie. Jest mi o wiele lżej, a ufam, że będzie jeszcze lepiej. Wiem, że nie jestem sama.
Dziękuję za Koronkę, odmawiam ją codziennie. Jest mi o wiele lżej, a ufam, że będzie jeszcze lepiej. Wiem, że nie jestem sama.
Bogdan, 2014-03-23
Jezu Miłosierny, dziękuję za Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Staram się odmawiać ją codziennie, nawet więcej, kilka razy dziennie, a nawet w dłuższym ciągu, i ona mnie otwiera na słowo Boże, zmiękcza moje serce, które staje się pomału coraz bardziej pokorne i skruszone, i ono zmienia mój stosunek do Jezusa Miłosiernego, napełnia mnie Jego miłosierdziem i ja przez to staję sie wobec innych bardziej miłosierny i dobry dla bliźnich. Nie boję sie już mówić, że czytam Pismo Święte i że swoje życie pragnę zmieniać wg Niego. Koronka do Miłosierdzia Bożego otwiera mnie na życie w łasce Bożej i życie z Jezusem w przyjaźni i okazywanie jej Jezusowi i bliskim i dalekim, a nawet, choć niedoskonale, nieprzyjaznym ludziom. Jezu Miłosierny, pomóż mi trwać w Twojej miłości i z bliźnimi.
Jezu Miłosierny, dziękuję za Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Staram się odmawiać ją codziennie, nawet więcej, kilka razy dziennie, a nawet w dłuższym ciągu, i ona mnie otwiera na słowo Boże, zmiękcza moje serce, które staje się pomału coraz bardziej pokorne i skruszone, i ono zmienia mój stosunek do Jezusa Miłosiernego, napełnia mnie Jego miłosierdziem i ja przez to staję sie wobec innych bardziej miłosierny i dobry dla bliźnich. Nie boję sie już mówić, że czytam Pismo Święte i że swoje życie pragnę zmieniać wg Niego. Koronka do Miłosierdzia Bożego otwiera mnie na życie w łasce Bożej i życie z Jezusem w przyjaźni i okazywanie jej Jezusowi i bliskim i dalekim, a nawet, choć niedoskonale, nieprzyjaznym ludziom. Jezu Miłosierny, pomóż mi trwać w Twojej miłości i z bliźnimi.
Ewa, 2014-03-22
Jest dla mnie wielkim szczęściem uczestniczyć w dziele "Koronka za konających". Z zawodu jestem lekarzem i zajmuję się ratowaniem chorych. Ta wspaniała inicjatywa pozwala uczestniczyć w ratowaniu dusz,w łącznosci z Jezusem Miłosiernym i Św. Faustyną. Dziękuję wszystkim pomysłodawcom i koordynatorom akcji.
Jest dla mnie wielkim szczęściem uczestniczyć w dziele "Koronka za konających". Z zawodu jestem lekarzem i zajmuję się ratowaniem chorych. Ta wspaniała inicjatywa pozwala uczestniczyć w ratowaniu dusz,w łącznosci z Jezusem Miłosiernym i Św. Faustyną. Dziękuję wszystkim pomysłodawcom i koordynatorom akcji.
radek, 2014-03-20
W trakcie odmawiania Koronki odważyłem się w końcu zaufać Jezusowi i Bogu. Do tej pory wydawało mi się, że sam idę przez życie, teraz czuję i wiem, że Oni zawsze byli przy mnie. Jezu, ufam Tobie. Teraz wiem, co znaczą te słowa.
W trakcie odmawiania Koronki odważyłem się w końcu zaufać Jezusowi i Bogu. Do tej pory wydawało mi się, że sam idę przez życie, teraz czuję i wiem, że Oni zawsze byli przy mnie. Jezu, ufam Tobie. Teraz wiem, co znaczą te słowa.
Marysia, 2014-03-20
Dziękuję, Panie, za niesamowity dar Twojego miłosierdzia: w godzinie swojej Męki otworzyłeś serce pełne miłosierdzia dla wszystkich grzeszników, również dla mnie... Dziękuję za Twoją miłość. Jezu, ufam Tobie, bo nie Moja, ale Twoja wola Niech się stanie.
Dziękuję, Panie, za niesamowity dar Twojego miłosierdzia: w godzinie swojej Męki otworzyłeś serce pełne miłosierdzia dla wszystkich grzeszników, również dla mnie... Dziękuję za Twoją miłość. Jezu, ufam Tobie, bo nie Moja, ale Twoja wola Niech się stanie.
Teresa, 2014-03-19
Jezu Miłosierny, Siostro Faustyno, dziękuję za mojego męża, dzieci i wnuki, tatę i rodzeństwo, bratową, proszę o dobrą pracę dla moich dzieci... Jezu, ufam Tobie!
Jezu Miłosierny, Siostro Faustyno, dziękuję za mojego męża, dzieci i wnuki, tatę i rodzeństwo, bratową, proszę o dobrą pracę dla moich dzieci... Jezu, ufam Tobie!
Javier E. Mejía R., 2014-03-19
En acción de gracias a Dios por nuestro Papa Francisco I, y muchísimas gracias y bendiciones para nuestro Papa Francisco I y para el Papa-Emérito Benedicto XVI en la Solemnidad Litúrgica de San José. Familia Mejía R. 19/03/2014.
En acción de gracias a Dios por nuestro Papa Francisco I, y muchísimas gracias y bendiciones para nuestro Papa Francisco I y para el Papa-Emérito Benedicto XVI en la Solemnidad Litúrgica de San José. Familia Mejía R. 19/03/2014.
Monika, 2014-03-17
Od kilkunastu dni odmawiam różaniec wraz z koronką, pewnego dnia zaatakowała mnie przepuklina kręgosłupa, która dawniej trwała przez około miesiąc. Teraz raptem przestało mnie boleć po trzech dniach! Wierzę, że Jezus i Maryja, pomogli mi! Jestem bardzo zadowolona i wdzięczna.
Od kilkunastu dni odmawiam różaniec wraz z koronką, pewnego dnia zaatakowała mnie przepuklina kręgosłupa, która dawniej trwała przez około miesiąc. Teraz raptem przestało mnie boleć po trzech dniach! Wierzę, że Jezus i Maryja, pomogli mi! Jestem bardzo zadowolona i wdzięczna.
daneczka, 2014-03-17
Dziękuję, Ci, Jezu Miłosierny, ze ulitowałeś się nade mną. Dziękuję Tobie, kochana Siostro Faustyno że tak pięknie uczysz mnie wielbić Boga i kochać Go miłością czysta i wielką. Kochana Siostro Faustyno, proszę Cię wybłagaj u Jezusa łaskę dla mojego męża, łaskę powrotu do Jezusa, aby nie bał się Jemu zaufać, jak ja zaufałam i zostałam wysłuchana. Kochan Faustyno, Siostrzyczko Ty moja, ja już tyle proszę Jezusa, aby go przytulił, ale on się opiera. A przecież Jezus powiedział Tobie: "Niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jak szkarłat". Ja to uczyniłam, a teraz proszę Boga o to samo dla mojego męża. Błagam Cię, Jezu, za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny, ulituj się i mnie wysłuchaj. Święta Faustyno, proszę Cię na kolanach, dopomóż mi wyprosić tę łaskę dla mojej rodziny. Dziękuję Ci, św. Faustyno, że modlisz się ze mną każdego dnia, że dzięki Tobie moja modlitwa podoba się Bogu, ponieważ Bóg zsyła na mnie wiele łask. Daj mi siłę do niesienia mojego krzyża, abym po każdym moim upadku wstawała jeszcze silniejsza. Święta Faustyna, proszę Cię o wspólną ze mną modlitwę o pokój dla świata i kanonizację bł. Jana Pawła II, aby nikt i nic nie zakłóciła tego świętego dnia. Jezu, Miłosierny, dziękuję Ci za łaskę, jaka otrzymałam od Ciebie, za łaskę uczestnictwa w kanonizacji Jana Pawła II. Dziękuję Ci za ten cud, Jezu. Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną. Jezu, ufam Tobie; ufam Twojej miłosiernej miłości. Obdarz wszelkimi łaskami naszą parafię, Księdza Proboszcza oraz moja rodzinę. Chwała Panu!
Dziękuję, Ci, Jezu Miłosierny, ze ulitowałeś się nade mną. Dziękuję Tobie, kochana Siostro Faustyno że tak pięknie uczysz mnie wielbić Boga i kochać Go miłością czysta i wielką. Kochana Siostro Faustyno, proszę Cię wybłagaj u Jezusa łaskę dla mojego męża, łaskę powrotu do Jezusa, aby nie bał się Jemu zaufać, jak ja zaufałam i zostałam wysłuchana. Kochan Faustyno, Siostrzyczko Ty moja, ja już tyle proszę Jezusa, aby go przytulił, ale on się opiera. A przecież Jezus powiedział Tobie: "Niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jak szkarłat". Ja to uczyniłam, a teraz proszę Boga o to samo dla mojego męża. Błagam Cię, Jezu, za wstawiennictwem św. Siostry Faustyny, ulituj się i mnie wysłuchaj. Święta Faustyno, proszę Cię na kolanach, dopomóż mi wyprosić tę łaskę dla mojej rodziny. Dziękuję Ci, św. Faustyno, że modlisz się ze mną każdego dnia, że dzięki Tobie moja modlitwa podoba się Bogu, ponieważ Bóg zsyła na mnie wiele łask. Daj mi siłę do niesienia mojego krzyża, abym po każdym moim upadku wstawała jeszcze silniejsza. Święta Faustyna, proszę Cię o wspólną ze mną modlitwę o pokój dla świata i kanonizację bł. Jana Pawła II, aby nikt i nic nie zakłóciła tego świętego dnia. Jezu, Miłosierny, dziękuję Ci za łaskę, jaka otrzymałam od Ciebie, za łaskę uczestnictwa w kanonizacji Jana Pawła II. Dziękuję Ci za ten cud, Jezu. Jezu, Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną. Jezu, ufam Tobie; ufam Twojej miłosiernej miłości. Obdarz wszelkimi łaskami naszą parafię, Księdza Proboszcza oraz moja rodzinę. Chwała Panu!
Joanna, 2014-03-16
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za uzdrowienie mojego brata ze skłonności homoseksualnych. Odmawiając przez 54 dni Koronkę do Ciebie, Ojcze, poczułam, że to się właśnie dokonało i widzę z dnia na dzień, jak on się zmienia i mężnieje. Proszę Cię o dalsze łaski dla niego, w szczególności proszę, jeżeli Twoja taka wola, aby w tym roku dostał się na swoją wymarzoną medycynę na Wydział Lekarski Akademii Medycznej w Warszawie. Niech zawód lekarza będzie wykonywał na Twoją chwałę i z miłością dla ludzi chorych. Jezu, zawierzam Ci tego chłopca każdego dnia i proszę o to, aby on Tobie też zaufał.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za uzdrowienie mojego brata ze skłonności homoseksualnych. Odmawiając przez 54 dni Koronkę do Ciebie, Ojcze, poczułam, że to się właśnie dokonało i widzę z dnia na dzień, jak on się zmienia i mężnieje. Proszę Cię o dalsze łaski dla niego, w szczególności proszę, jeżeli Twoja taka wola, aby w tym roku dostał się na swoją wymarzoną medycynę na Wydział Lekarski Akademii Medycznej w Warszawie. Niech zawód lekarza będzie wykonywał na Twoją chwałę i z miłością dla ludzi chorych. Jezu, zawierzam Ci tego chłopca każdego dnia i proszę o to, aby on Tobie też zaufał.
Benedykt, 2014-03-16
+Ave Maria! Bardzo bałem się, że Jezus zostawi mnie w kalectwie. Ale dostałem obietnicę, że jeśli się będę upierał, to mnie Bóg zabierze. Ale od tej chwili się nie upieram. Amen.
+Ave Maria! Bardzo bałem się, że Jezus zostawi mnie w kalectwie. Ale dostałem obietnicę, że jeśli się będę upierał, to mnie Bóg zabierze. Ale od tej chwili się nie upieram. Amen.
TWOJA NA ZAWSZE!, 2014-03-15
Jakiś czas temu prosiłam Jezusa Miłosiernego, aby bóle głowy, na które cierpiał mój syn, a które coraz częściej się pojawiały, ustąpiły. I dziś mogę podziękować Jezusowi, że pomógł mojemu synowi i zabrał od niego te bóle głowy! Jezu, dziękuję Ci, bo każda moja modlitwa jest wysłuchana, mimo że na to nie zasługuję... zachęcona i pełna nadziei proszę Cię, aby poniedziałkowa wizyta u lekarza przyniosła tylko dobre wiadomości, bo wiesz, jak bardzo się tego boję! W Twoje ręce powierzam moje sprawy. Jezu, Ty się zajmij wszystkim, co mnie trapi. Ufam Ci!
Jakiś czas temu prosiłam Jezusa Miłosiernego, aby bóle głowy, na które cierpiał mój syn, a które coraz częściej się pojawiały, ustąpiły. I dziś mogę podziękować Jezusowi, że pomógł mojemu synowi i zabrał od niego te bóle głowy! Jezu, dziękuję Ci, bo każda moja modlitwa jest wysłuchana, mimo że na to nie zasługuję... zachęcona i pełna nadziei proszę Cię, aby poniedziałkowa wizyta u lekarza przyniosła tylko dobre wiadomości, bo wiesz, jak bardzo się tego boję! W Twoje ręce powierzam moje sprawy. Jezu, Ty się zajmij wszystkim, co mnie trapi. Ufam Ci!
Elżbieta, 2014-03-14
Mój Najukochańszy Ojcze, kiedy wewnętrznie łączę się z Tobą, łzy same płyną mi po policzkach. Zawsze narzekamy, że coś jest nie tak, a w rzeczywistości patrząc przez pryzmat wielu lat dajesz nam cały czas dowody swej miłości. Moje dzieciństwo może nie było łatwe opatrzone lękami i strachem przez chorobę alkoholową ojca i moimi pobytami w dzieciństwie w szpitalu, ale teraz wiem, że byłeś przy mnie w tych chwilach. Przeszłam kilka operacji. W życiu mym lęki, obawa, strach,do dziś przeplatają się z nadzieją i ufnością w Twoje miłosierdzie. Jak tylko trochę się oddalam od Ciebie, mój Mistrzu, wiem, że jedyną drogą jesteś TY. Tak bardzo potrzebuję łaski przebaczenia tym, którzy nas krzywdzą. To dzięki Tobie mam wspaniałego męża, kochającą mamę, cudownego,szlachetnego starszego syna oraz młodszego, którego poczęcie nieoczekiwanie nastąpiło dopiero po 15-stu latach, a miesiąc po śmierci Jana Pawla II. To dziecko w moim przekonaniu jest cudem, a Twoim planem, Panie Jezu, w mym ziemskim życiu, motywacją obecnie do walki z chorobą nowotworową, z którą się zmagam od 2013 roku. Obecnie czeka mnie trzecia operacja odnośnie tej choroby. Proszę Cię, Panie Jezu, pokieruj lekarzami podczas tej operacji, aby wszystko dobrze się skończyło. Jeśli możesz uzdrów mnie z tej choroby i z tego, co mi tak ciąży w tej chorobie, sam wiesz, o m myślę. Mój 8-latek tak bardzo mnie potrzebuje tak wiele lat pragnęłabym jeszcze przeżyć z moimi najbliższymi, pomóż mi w tym, gorąco Cię o to proszę. Panie Jezu, jesteś lekiem na całe zło tego świata. Jesteś mi najbliższym Ojcem. Dziękuję Ci za wszystko, czego doświadczam, bo wiem, że masz swój plan wobec mnie. Proszę Cię, mój Miłosierny Boże, o zdrowie i siłę dla mojej mamy, męża i dzieci, aby zawsze byli blisko Ciebie, otaczaj ich swoją łaską. Elżbieta
Mój Najukochańszy Ojcze, kiedy wewnętrznie łączę się z Tobą, łzy same płyną mi po policzkach. Zawsze narzekamy, że coś jest nie tak, a w rzeczywistości patrząc przez pryzmat wielu lat dajesz nam cały czas dowody swej miłości. Moje dzieciństwo może nie było łatwe opatrzone lękami i strachem przez chorobę alkoholową ojca i moimi pobytami w dzieciństwie w szpitalu, ale teraz wiem, że byłeś przy mnie w tych chwilach. Przeszłam kilka operacji. W życiu mym lęki, obawa, strach,do dziś przeplatają się z nadzieją i ufnością w Twoje miłosierdzie. Jak tylko trochę się oddalam od Ciebie, mój Mistrzu, wiem, że jedyną drogą jesteś TY. Tak bardzo potrzebuję łaski przebaczenia tym, którzy nas krzywdzą. To dzięki Tobie mam wspaniałego męża, kochającą mamę, cudownego,szlachetnego starszego syna oraz młodszego, którego poczęcie nieoczekiwanie nastąpiło dopiero po 15-stu latach, a miesiąc po śmierci Jana Pawla II. To dziecko w moim przekonaniu jest cudem, a Twoim planem, Panie Jezu, w mym ziemskim życiu, motywacją obecnie do walki z chorobą nowotworową, z którą się zmagam od 2013 roku. Obecnie czeka mnie trzecia operacja odnośnie tej choroby. Proszę Cię, Panie Jezu, pokieruj lekarzami podczas tej operacji, aby wszystko dobrze się skończyło. Jeśli możesz uzdrów mnie z tej choroby i z tego, co mi tak ciąży w tej chorobie, sam wiesz, o m myślę. Mój 8-latek tak bardzo mnie potrzebuje tak wiele lat pragnęłabym jeszcze przeżyć z moimi najbliższymi, pomóż mi w tym, gorąco Cię o to proszę. Panie Jezu, jesteś lekiem na całe zło tego świata. Jesteś mi najbliższym Ojcem. Dziękuję Ci za wszystko, czego doświadczam, bo wiem, że masz swój plan wobec mnie. Proszę Cię, mój Miłosierny Boże, o zdrowie i siłę dla mojej mamy, męża i dzieci, aby zawsze byli blisko Ciebie, otaczaj ich swoją łaską. Elżbieta
Małgorzata, 2014-03-10
Przez wiele lat, pomimo modlitw czułam brak obecności Bożej, miałam wrażenie, że niebo jest zamknięte na moje modlitwy. Tęskniłam do obecności Bożej, którą pamiętałam z dzieciństwa. Matka Boża natknęła mnie na pewną modlitwę, którą przekształciłam. Zaczęłam się modlić ofiarując swój grzech, słabość, wysiłki, zmartwienia, lęki i wszystko, co jest ze mną związane oraz moją wolną wolę najdroższej krwi Chrystusa, prosząc jednocześnie o pomoc dla mnie, córki, syna i męża Archanioła Gabriela za przyczyną Najświętrzej Marii Panny. Nie minęły dwa miesiące.... Na niedzielnej Mszy św. poczułam jak od wewnątrz rozpiera mnie niesamowita i nie do opisania miłość oraz poczułam jakby serce chciało wyskoczyć z piersi. Gdy szłam do Komunii św. po drodze mijałam obraz Jezu, ufam Tobie. Twarz Jezusa promieniała blaskiem, to nie był blask namalowany przez malarza. To był żywy Jezus, zrozumiałam to wlot. Myślałam, że ze szczęścia zemdleję. Ale nic mi się nie stało. To uczucie zniknęło przeradzając się w ból, gdy dostrzegłam, że moja córka nie była w stanie łaski uświęcającej i nie poszła do Komunii Świętej. Ale od tej pory staram się uporczywie wszystko zawierzyć Bogu i Matce Najświętrzej. Dostrzegam, że moje życie ulega przemianie na lepsze niewytłumaczalną mocą. Zaczęły się układać nierozwiązane sprawy zawodowe i rodzinne, udaje mi się nawiązywać przyjacielskie stosunki z moimi dziećmi. Próbowałam dzieciom o tym powiedzieć, ale mnie nie zrozumiały, raczej zaniepokoiły się mną. Pragnę, abym nigdy nie zwątpiła i zawsze wszystko zawierzała Bogu, zgadzając się z Jego wolą. Proszę o modlitwę w mej intencji i mojej rodziny.
Przez wiele lat, pomimo modlitw czułam brak obecności Bożej, miałam wrażenie, że niebo jest zamknięte na moje modlitwy. Tęskniłam do obecności Bożej, którą pamiętałam z dzieciństwa. Matka Boża natknęła mnie na pewną modlitwę, którą przekształciłam. Zaczęłam się modlić ofiarując swój grzech, słabość, wysiłki, zmartwienia, lęki i wszystko, co jest ze mną związane oraz moją wolną wolę najdroższej krwi Chrystusa, prosząc jednocześnie o pomoc dla mnie, córki, syna i męża Archanioła Gabriela za przyczyną Najświętrzej Marii Panny. Nie minęły dwa miesiące.... Na niedzielnej Mszy św. poczułam jak od wewnątrz rozpiera mnie niesamowita i nie do opisania miłość oraz poczułam jakby serce chciało wyskoczyć z piersi. Gdy szłam do Komunii św. po drodze mijałam obraz Jezu, ufam Tobie. Twarz Jezusa promieniała blaskiem, to nie był blask namalowany przez malarza. To był żywy Jezus, zrozumiałam to wlot. Myślałam, że ze szczęścia zemdleję. Ale nic mi się nie stało. To uczucie zniknęło przeradzając się w ból, gdy dostrzegłam, że moja córka nie była w stanie łaski uświęcającej i nie poszła do Komunii Świętej. Ale od tej pory staram się uporczywie wszystko zawierzyć Bogu i Matce Najświętrzej. Dostrzegam, że moje życie ulega przemianie na lepsze niewytłumaczalną mocą. Zaczęły się układać nierozwiązane sprawy zawodowe i rodzinne, udaje mi się nawiązywać przyjacielskie stosunki z moimi dziećmi. Próbowałam dzieciom o tym powiedzieć, ale mnie nie zrozumiały, raczej zaniepokoiły się mną. Pragnę, abym nigdy nie zwątpiła i zawsze wszystko zawierzała Bogu, zgadzając się z Jego wolą. Proszę o modlitwę w mej intencji i mojej rodziny.
Bogusław, 2014-03-09
Moje życie zmieniło się całkowicie po wizycie na Jasnej Górze w kaplicy Najświętszego Sakramentu. Jest tam obraz Jezusa Miłosiernego, w czasie modlitwy przed nim doznałem przemiany serca. Od tamtej chwili namalowałem już szesnaście obrazów Jezusa Miłosiernego, które znajdują się w kościołach w Polsce i za granicą.
Moje życie zmieniło się całkowicie po wizycie na Jasnej Górze w kaplicy Najświętszego Sakramentu. Jest tam obraz Jezusa Miłosiernego, w czasie modlitwy przed nim doznałem przemiany serca. Od tamtej chwili namalowałem już szesnaście obrazów Jezusa Miłosiernego, które znajdują się w kościołach w Polsce i za granicą.
Ewa, 2014-03-08
Chciałam podziękować Jezusowi Miłosiernemu, że postawił na mojej drodze życia Siostre Faustyne Kowalską, dzięki której poznałam Boże miłosierdzie, Koronkę i wiele ważnych spraw. Jestem teraz na życiowym zakręcie, szukam pracy od dłuższego czasu i ciężko mi ją znaleźć. Chodzę na rozmowy, ale nic z tego nie wynnika jak do tej pory. Dlatego zawierzam tę sprawę Bożemu Miłosierdziu. Liczę, że Jezus mi pomoże. Kiedyś prowadziłam grzeszne życie, chodzilam na imprezy, piłam alkohol. Żałuję za wiele grzechów, które popełniłam, ale liczę na wybaczenie ze strony Niebios.
Chciałam podziękować Jezusowi Miłosiernemu, że postawił na mojej drodze życia Siostre Faustyne Kowalską, dzięki której poznałam Boże miłosierdzie, Koronkę i wiele ważnych spraw. Jestem teraz na życiowym zakręcie, szukam pracy od dłuższego czasu i ciężko mi ją znaleźć. Chodzę na rozmowy, ale nic z tego nie wynnika jak do tej pory. Dlatego zawierzam tę sprawę Bożemu Miłosierdziu. Liczę, że Jezus mi pomoże. Kiedyś prowadziłam grzeszne życie, chodzilam na imprezy, piłam alkohol. Żałuję za wiele grzechów, które popełniłam, ale liczę na wybaczenie ze strony Niebios.
Milena, 2014-03-07
Chciałabym podzielić się swoim świadectwem.. i to nie tylko jednym. Staram odmawiać się koronkę do Miłosierdzia Bożego codziennie. Chciałabym zacząć od tego że Bóg uzdrawia mnie każdego dnia. Od października choruję na nerwicę lękową, Moje życie było ku upadkowi.. początkowo stany depresyjne, mysli samobójcze, nieprzespane noce, koszmary nocne, przepłakane dni...a wszystko to zaczęło się dziać w momencie gdy poszłam do wróżki. ogólnie jestem osobą wrażliwą.. nie wiedziałam ze to takie zło...powiedziała mi żę rozstanę sie z moim narzeczonym!wiadomość ta doprowadziła mnie do takiego stanu!! dlatego też odradzam wszytkim NIGDY TEGO NIE RÓBIE TO SAME ZŁO!! MANIPULUJĄ NASZĄ PODŚWIADOŚCIĄ, uczuciami. Na szczęcie Pan Bóg mi podał ręke i jestem na prostej drodze!Bóg zaczął mi dawać znaki: 1) spoczynek w Duchu Świętym- ogarneło mnie uczucie tak pięknej i czystej miłości.. 2)Modlitwa o cud - dzięki odmawianiu tej modlitwy dostałąm drugą wielką łaskę. Bóg przemówił do mnie. Były to piękne słowa O miłości! czułam się znowu tak kochana i szczęsliwa. Słowa były tak piękne żę skupiłam sie na nich w sercu i nie zdażyłam zapisać. Było to coś pięknego... 3)Kolejne słowa: \"Stań na przeciw wszystkiemu\" - naprzeciw złu. Żeby nie poddawać się.. żeby walczyć do końca o wszytko co jest miłosćią 4)Kolejne łaski to takie które uwolniły mnie od lęku, poprawiały moje samopoczucie 5)Tu trochę zabawna sytuacja: Ostatnio wracałam o godz 23 do domu. skończył mi się gaz. benzyny też zawiele nie było- tankuje tylko do odpalania samochodu... dojechałam na najbliższy cpn chce zatankować a pan który siedział za kasą mówi że nie zatankuje bo gaz dopiero od 6 rano... zmartwiona wyszłam i najbliższy cpn to u mnie w miejscowości. wiec jadę, az w pewnym momencie zaczyna szarpać mi samochód koniec benzyny. godz 23,noc,samochód spowalnia, żadnego samochodu nie widać.. brak środków na koncie żeby wykonać telefon .. Zaczęłam się modlić słowami.\"Boże nie! tylko nie teraz, proszę cię Boże pomóż mi, nie zostawiaj mnie w tej sytuacji samej..i w srodku nocy..\" nagle samochód ruszył..Byłam w szoku i nadal jestem. dojechałam te 500 m które mi zostały.. BÓG MI POMAGA NAWET W TAKICH CODZIENNYCH SYTUACJACH Pierwszy raz skadam świadectwo. Ufam Panu! Bóg jest wielki! Niech jego miłosierdzie trwa na wieki! dZIĘKUJE CI PANIE JEZU ZA WSZYTKO! ZA TO ŻĘ NORMALNIE FUNKCJONUJE, ZA ŻYCIE KTÓRE MI PRZYWRÓCIŁEŚ.. DZIĘKUJE CI ZA TO ŻE JESTEM Z MOIM NARZECZONYM I SIĘ BARDZO KOCHAMY. DZIĘKUJE ZE WSZYTKO PRZYWRÓCIŁEŚ DO NORMY!! DZIĘKUJĘ CI PANIE ŻĘ JESTEŚ KIEDY CIE WZYWAM.
Chciałabym podzielić się swoim świadectwem.. i to nie tylko jednym. Staram odmawiać się koronkę do Miłosierdzia Bożego codziennie. Chciałabym zacząć od tego że Bóg uzdrawia mnie każdego dnia. Od października choruję na nerwicę lękową, Moje życie było ku upadkowi.. początkowo stany depresyjne, mysli samobójcze, nieprzespane noce, koszmary nocne, przepłakane dni...a wszystko to zaczęło się dziać w momencie gdy poszłam do wróżki. ogólnie jestem osobą wrażliwą.. nie wiedziałam ze to takie zło...powiedziała mi żę rozstanę sie z moim narzeczonym!wiadomość ta doprowadziła mnie do takiego stanu!! dlatego też odradzam wszytkim NIGDY TEGO NIE RÓBIE TO SAME ZŁO!! MANIPULUJĄ NASZĄ PODŚWIADOŚCIĄ, uczuciami. Na szczęcie Pan Bóg mi podał ręke i jestem na prostej drodze!Bóg zaczął mi dawać znaki: 1) spoczynek w Duchu Świętym- ogarneło mnie uczucie tak pięknej i czystej miłości.. 2)Modlitwa o cud - dzięki odmawianiu tej modlitwy dostałąm drugą wielką łaskę. Bóg przemówił do mnie. Były to piękne słowa O miłości! czułam się znowu tak kochana i szczęsliwa. Słowa były tak piękne żę skupiłam sie na nich w sercu i nie zdażyłam zapisać. Było to coś pięknego... 3)Kolejne słowa: \"Stań na przeciw wszystkiemu\" - naprzeciw złu. Żeby nie poddawać się.. żeby walczyć do końca o wszytko co jest miłosćią 4)Kolejne łaski to takie które uwolniły mnie od lęku, poprawiały moje samopoczucie 5)Tu trochę zabawna sytuacja: Ostatnio wracałam o godz 23 do domu. skończył mi się gaz. benzyny też zawiele nie było- tankuje tylko do odpalania samochodu... dojechałam na najbliższy cpn chce zatankować a pan który siedział za kasą mówi że nie zatankuje bo gaz dopiero od 6 rano... zmartwiona wyszłam i najbliższy cpn to u mnie w miejscowości. wiec jadę, az w pewnym momencie zaczyna szarpać mi samochód koniec benzyny. godz 23,noc,samochód spowalnia, żadnego samochodu nie widać.. brak środków na koncie żeby wykonać telefon .. Zaczęłam się modlić słowami.\"Boże nie! tylko nie teraz, proszę cię Boże pomóż mi, nie zostawiaj mnie w tej sytuacji samej..i w srodku nocy..\" nagle samochód ruszył..Byłam w szoku i nadal jestem. dojechałam te 500 m które mi zostały.. BÓG MI POMAGA NAWET W TAKICH CODZIENNYCH SYTUACJACH Pierwszy raz skadam świadectwo. Ufam Panu! Bóg jest wielki! Niech jego miłosierdzie trwa na wieki! dZIĘKUJE CI PANIE JEZU ZA WSZYTKO! ZA TO ŻĘ NORMALNIE FUNKCJONUJE, ZA ŻYCIE KTÓRE MI PRZYWRÓCIŁEŚ.. DZIĘKUJE CI ZA TO ŻE JESTEM Z MOIM NARZECZONYM I SIĘ BARDZO KOCHAMY. DZIĘKUJE ZE WSZYTKO PRZYWRÓCIŁEŚ DO NORMY!! DZIĘKUJĘ CI PANIE ŻĘ JESTEŚ KIEDY CIE WZYWAM.
waldek, 2014-03-06
Ta modlitwa ma moc.To działa i nie jest lipa.Dzieją się rzeczy na ludzki rozum niemożliwe.
Ta modlitwa ma moc.To działa i nie jest lipa.Dzieją się rzeczy na ludzki rozum niemożliwe.
Katarzyna, 2014-03-05
Jezu, ufam Tobie! Dziękuję za tę naukę, którą otrzymałam. Proszę, obdarz mnie spokojem, wlej w serce nadzieję, podaruj miłość i radość. Bóg zapłać.
Jezu, ufam Tobie! Dziękuję za tę naukę, którą otrzymałam. Proszę, obdarz mnie spokojem, wlej w serce nadzieję, podaruj miłość i radość. Bóg zapłać.
Andreas, 2014-03-04
Obecnie znajduję się w następnej przełomowej i niełatwej fazie życia. Wciąż trwam więc na modlitwie do Jezusa Miłosiernego, z Kościołem i z Maryją. Proszę Jezusa i Boga Ojca o wiele wysłuchań i oczekuję cudu - właściwie wielu cudów. Wciąż żyję w nadzieji, iż Bóg na czas mi i bliskim, Kościołowi i światu pomoże. Dzień w dzień, od ponad już roku, odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Gdy zniecierpliwiony i trochę zirytowany zapytałem się siebie, co zrobił Bóg w tym czasie dla mnie, a potem zapytałem się o to Jezusa, prawie że osłupiałem ze zdziwienia. Dostałem wiele odpowiedzi. Poznałem w sercu, że sprawy Boże, że troska o zbawienie nie były mi najważniejsze, że dla samolubności chciałem być bardziej znaczącym niż wielu, lecz nie w służbie Bożej, także dlaczego tak mało kochałem żonę, która niestety ode mnie odeszła, lub dlaczego zmarnowałem wiele czasu i okazji do skupienia się nad lepszym losem zawodowym. Jedną w głównych przyczyn i konsekwencją mych omylnych działań było i u mnie szukanie samozadowolenia seksualnego, oraz stawianie go w fałszywym zakresie wartości. To był nałóg oglądania nagości wciąż innych kobiet, to w telewizji, to w internecie. A skutki tych minionych lat dręczyły mnie jeszcze do niedawna. Zrozumiałem głęboko, iż Jezus mi pomału i delikatnie, ale wciąż pomagał wychodzić z złych nastawień i zbyt samolubnych oczekiwań. Potem leczył mnie ze skutków załamania psychicznego, tak zwanej depresji. Inni wokół mnie, podobnie trafieni przez los, jeżdżą wciąż po klinikach, biorą coraz to mocniejsze środki psychofarmaceutyczne. A ja coraz to mniej, a przy tym ludzie dziwią się w mych ciągłych postępów. Wiem teraz, że nie bez Jego, Jezusa, interwencji szukałem w internecie pojęć jak "cuda miłosierdzia bożego", "cudowne leczenie" i temu podobne. I znajdowałem strony z autentycznymi świadectwami i opisami bożych interwencji. Nie bez Bożego planu znalazłem w kartonach po przeprowadzce na swoje mieszkanie "Dzienniczek" Siostry Faustyny albo Koronkę do Miłosierdzia od teściowej. Po szpitalach psychiatrycznych i klinice dziennej przyciągał mnie Bóg do kościoła, na Msze św., do spowiedzi. Znalazła się grupa pomagająca ludziom po zaburzeniach psychicznych. Wcale jej nie szukałem. To ludzie mnie tam posłali. Dostałem od sądu po sprawie rozwodowej większy dochód niż mogłem się z tym liczyć. Nawet żona zrezygnowała na moją korzyść z większej części majątku niż musiała. Dostałem też opiekę prawną, która mi rzeczywiście pomaga. Mam środki i siłę jeździć 50km do innego miasta, by w niedzielę opiekować się mamą w domu starców. Czytam jej książki, chodzę z nią na ciasto w tym domu i do tamtejszej kapliczki. Bóg dał mi ideę czytania mamie Ewangelii ze strony Siostry Faustyny, jako i niektórych świadectw. Mam łaskę towarzyszenia mamie w tym dla niej trudnym czasie, i to mimo tego, że jeszcze niedawno wiele musiałem jej wybaczyć. Z chęcią polecam swe dalekie od Kościoła rodzeństwo Bogu w modlitwie, jako i chorych rodziców. Biorę ich w sercu na Msze św., ofiaruję za nich Komunię. Uczyłem się, dzięki świadectwom internetowym innych, wytrwałości, głębszej pokory, pokorniejszej prośby. Coraz to bardziej wyciszony i zwrócony ku Jezusowi uczyłem się ufniej i głębiej powtarzać: Jezu, ufam Tobie, Jezu, Ty się tym zajmij, Jezu, Ty to załatw. Wiem, że mnie to duchowo umocniło, że jestem na dobrej drodze. Ale przede wszystkim wiem, że Jezus jest i dla mnie gotowy do pomocy. On wciąż pomaga mi i będzie pomagał krok po kroku czynić postępy duchowe, zmienić nastawienie do nieba, lepiej rozumieć ludzi, chętniej przebaczać, prawdziwiej kochać i lepiej innym pomagać. W chwilach, gdy bałem się różnych chorób, bo miałem i atak serca i plamę na tarczycy, i musiałem mieć skąplikowane zabiegi, tomograficzne i radiologiczne badania, znalazłem pocieszenie w Koronce i w słowach Matki Bożej z Guadelupe: Nie bój się tej czy tamtej choroby. Czy nie jesteś w mym cieniu, w fałdach mego płaszcza, w zgięciu mych ramion? Czy nie jestem źródłem twej radości? Słowa te były spisane w broszurce znalezionej w kościele, a wyniki badań i zabiegów zawsze były lepsze niż lekarze oczekiwali. Prawdziwie, od kiedy czczę dobro i miłosierdzie Jezusa nigdy nie jestem długo bez pociechy i często doświadczam znaków Jego przychylności, dla siebie i innych. Mam wiele, bardzo wiele powodów do wdzięczności Bogu, za Jego łaski dla bliskich i dla mnie i do wiary, że tyle dobrego zdążyło się w ostatnim czasie mego życia nie przez przypadek. Więc z tą pokorną ufnością, mimo swej ludzkiej niedoskonałości i często powikłanej przeszłości, będę dalej cierpliwie prosił Jezusa w każdej sprawie: Ty się tym zajmij; Jezu, Ty to załatw; powtarzając: Jezu, ufam Tobie, oraz Maryjo, wstaw się u Syna za nami.
Obecnie znajduję się w następnej przełomowej i niełatwej fazie życia. Wciąż trwam więc na modlitwie do Jezusa Miłosiernego, z Kościołem i z Maryją. Proszę Jezusa i Boga Ojca o wiele wysłuchań i oczekuję cudu - właściwie wielu cudów. Wciąż żyję w nadzieji, iż Bóg na czas mi i bliskim, Kościołowi i światu pomoże. Dzień w dzień, od ponad już roku, odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Gdy zniecierpliwiony i trochę zirytowany zapytałem się siebie, co zrobił Bóg w tym czasie dla mnie, a potem zapytałem się o to Jezusa, prawie że osłupiałem ze zdziwienia. Dostałem wiele odpowiedzi. Poznałem w sercu, że sprawy Boże, że troska o zbawienie nie były mi najważniejsze, że dla samolubności chciałem być bardziej znaczącym niż wielu, lecz nie w służbie Bożej, także dlaczego tak mało kochałem żonę, która niestety ode mnie odeszła, lub dlaczego zmarnowałem wiele czasu i okazji do skupienia się nad lepszym losem zawodowym. Jedną w głównych przyczyn i konsekwencją mych omylnych działań było i u mnie szukanie samozadowolenia seksualnego, oraz stawianie go w fałszywym zakresie wartości. To był nałóg oglądania nagości wciąż innych kobiet, to w telewizji, to w internecie. A skutki tych minionych lat dręczyły mnie jeszcze do niedawna. Zrozumiałem głęboko, iż Jezus mi pomału i delikatnie, ale wciąż pomagał wychodzić z złych nastawień i zbyt samolubnych oczekiwań. Potem leczył mnie ze skutków załamania psychicznego, tak zwanej depresji. Inni wokół mnie, podobnie trafieni przez los, jeżdżą wciąż po klinikach, biorą coraz to mocniejsze środki psychofarmaceutyczne. A ja coraz to mniej, a przy tym ludzie dziwią się w mych ciągłych postępów. Wiem teraz, że nie bez Jego, Jezusa, interwencji szukałem w internecie pojęć jak "cuda miłosierdzia bożego", "cudowne leczenie" i temu podobne. I znajdowałem strony z autentycznymi świadectwami i opisami bożych interwencji. Nie bez Bożego planu znalazłem w kartonach po przeprowadzce na swoje mieszkanie "Dzienniczek" Siostry Faustyny albo Koronkę do Miłosierdzia od teściowej. Po szpitalach psychiatrycznych i klinice dziennej przyciągał mnie Bóg do kościoła, na Msze św., do spowiedzi. Znalazła się grupa pomagająca ludziom po zaburzeniach psychicznych. Wcale jej nie szukałem. To ludzie mnie tam posłali. Dostałem od sądu po sprawie rozwodowej większy dochód niż mogłem się z tym liczyć. Nawet żona zrezygnowała na moją korzyść z większej części majątku niż musiała. Dostałem też opiekę prawną, która mi rzeczywiście pomaga. Mam środki i siłę jeździć 50km do innego miasta, by w niedzielę opiekować się mamą w domu starców. Czytam jej książki, chodzę z nią na ciasto w tym domu i do tamtejszej kapliczki. Bóg dał mi ideę czytania mamie Ewangelii ze strony Siostry Faustyny, jako i niektórych świadectw. Mam łaskę towarzyszenia mamie w tym dla niej trudnym czasie, i to mimo tego, że jeszcze niedawno wiele musiałem jej wybaczyć. Z chęcią polecam swe dalekie od Kościoła rodzeństwo Bogu w modlitwie, jako i chorych rodziców. Biorę ich w sercu na Msze św., ofiaruję za nich Komunię. Uczyłem się, dzięki świadectwom internetowym innych, wytrwałości, głębszej pokory, pokorniejszej prośby. Coraz to bardziej wyciszony i zwrócony ku Jezusowi uczyłem się ufniej i głębiej powtarzać: Jezu, ufam Tobie, Jezu, Ty się tym zajmij, Jezu, Ty to załatw. Wiem, że mnie to duchowo umocniło, że jestem na dobrej drodze. Ale przede wszystkim wiem, że Jezus jest i dla mnie gotowy do pomocy. On wciąż pomaga mi i będzie pomagał krok po kroku czynić postępy duchowe, zmienić nastawienie do nieba, lepiej rozumieć ludzi, chętniej przebaczać, prawdziwiej kochać i lepiej innym pomagać. W chwilach, gdy bałem się różnych chorób, bo miałem i atak serca i plamę na tarczycy, i musiałem mieć skąplikowane zabiegi, tomograficzne i radiologiczne badania, znalazłem pocieszenie w Koronce i w słowach Matki Bożej z Guadelupe: Nie bój się tej czy tamtej choroby. Czy nie jesteś w mym cieniu, w fałdach mego płaszcza, w zgięciu mych ramion? Czy nie jestem źródłem twej radości? Słowa te były spisane w broszurce znalezionej w kościele, a wyniki badań i zabiegów zawsze były lepsze niż lekarze oczekiwali. Prawdziwie, od kiedy czczę dobro i miłosierdzie Jezusa nigdy nie jestem długo bez pociechy i często doświadczam znaków Jego przychylności, dla siebie i innych. Mam wiele, bardzo wiele powodów do wdzięczności Bogu, za Jego łaski dla bliskich i dla mnie i do wiary, że tyle dobrego zdążyło się w ostatnim czasie mego życia nie przez przypadek. Więc z tą pokorną ufnością, mimo swej ludzkiej niedoskonałości i często powikłanej przeszłości, będę dalej cierpliwie prosił Jezusa w każdej sprawie: Ty się tym zajmij; Jezu, Ty to załatw; powtarzając: Jezu, ufam Tobie, oraz Maryjo, wstaw się u Syna za nami.
anna, 2014-03-03
Dziękuję Ci, Panie, za to, że mimo zła prowadzisz mnie ku sobie. Niech będzie uwielbione Boże Miłosierdzie, jesteś większe niż jakiekolwiek zło. Dziękuję za zdrowe dzieci, Opatrzność Twoja każdego dnia mnie zdumiewa.
Dziękuję Ci, Panie, za to, że mimo zła prowadzisz mnie ku sobie. Niech będzie uwielbione Boże Miłosierdzie, jesteś większe niż jakiekolwiek zło. Dziękuję za zdrowe dzieci, Opatrzność Twoja każdego dnia mnie zdumiewa.
anna, 2014-03-02
Dziękuję Ci, Panie Jezu Chryste, za każdy dzień życia, mniej mnie w opiece w mojej przeszłości,teraźniejszości i przyszłości.Ucz mnie szukać Ciebie i zbliżać się do Ciebie. Bardzo Cię proszę o pokój dla świata. CALA TOTUS TUSS. TWOJA ANNA
Dziękuję Ci, Panie Jezu Chryste, za każdy dzień życia, mniej mnie w opiece w mojej przeszłości,teraźniejszości i przyszłości.Ucz mnie szukać Ciebie i zbliżać się do Ciebie. Bardzo Cię proszę o pokój dla świata. CALA TOTUS TUSS. TWOJA ANNA
Helena, 2014-03-02
Chcem sa poďakovať Vám všetkým za Vaše modlitby. Aleluja. Gospa vyprosila u svojho Syna v júli 2013 zázrak obrátenia mojej dcéry Kristínky. Hneď po mojom návrate z Medzugorja. Kristínka opustila hriešny vzťah, povedala mi: \"Mami, nechápem ako som mohla takto žiť a toto urobiť.\" Znovu sa skvele učí. Bojuje. Vidím ju na kolenách. Vďaka Matka za tvoju dobrotu, nech každý vie, aká veľká \"Mama\" si a aké veľké je \"Božie Milosrdenstvo\". Modlite sa prosím aj naďalej, aby Boh bol v jej živote na 1. mieste. Matka Helena.
Chcem sa poďakovať Vám všetkým za Vaše modlitby. Aleluja. Gospa vyprosila u svojho Syna v júli 2013 zázrak obrátenia mojej dcéry Kristínky. Hneď po mojom návrate z Medzugorja. Kristínka opustila hriešny vzťah, povedala mi: \"Mami, nechápem ako som mohla takto žiť a toto urobiť.\" Znovu sa skvele učí. Bojuje. Vidím ju na kolenách. Vďaka Matka za tvoju dobrotu, nech každý vie, aká veľká \"Mama\" si a aké veľké je \"Božie Milosrdenstvo\". Modlite sa prosím aj naďalej, aby Boh bol v jej živote na 1. mieste. Matka Helena.
marcin, 2014-03-02
\"Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.\" Dziękuję Ci Jezu, że jesteś!
\"Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.\" Dziękuję Ci Jezu, że jesteś!
marylka, 2014-03-02
Jezu, dałeś mi wszystko. Wszystko, co mam, ofiaruję Tobie. Kocham Cię. Proszę, wysłuchaj mej modlitwy, Ty się tym zajmij. Kocham Cię całym sercem. Działaj cuda, tu i teraz. Kocham Cię.
Jezu, dałeś mi wszystko. Wszystko, co mam, ofiaruję Tobie. Kocham Cię. Proszę, wysłuchaj mej modlitwy, Ty się tym zajmij. Kocham Cię całym sercem. Działaj cuda, tu i teraz. Kocham Cię.
Justyna, 2014-03-02
Okazało się, że jestem chora, mam zmianę na prawym jajniku kwalifikującą się do operacji. Poprosiłam lekarza o jeden miesiąc leczenia tabletkami. Zgodził się niechętnie. Musiałam pisemnie odmówić zabiegu. W tym czasie modliłam się do Jezusa: "Panie, jeśli możliwe, oddal ode mnie tę operację, ale jeżeli trzeba, chcę Twoją wolę wypełnić" Ze spokojem poszłam na badania kontrolne. Czułam, że na Jezusa mogę liczyć choćby nie wiem co. Nie bałam się nawet komplikacji, niczego.... Lekarz na usg zapytał: "A gdzie była ta zmiana? Ja tu nic nie widzę!" Jezus mnie uzdrowił! W odpowiednim czasie bliscy namówili mnie na pójście do lekarza! Jezu, dziękuję Ci!!!
Okazało się, że jestem chora, mam zmianę na prawym jajniku kwalifikującą się do operacji. Poprosiłam lekarza o jeden miesiąc leczenia tabletkami. Zgodził się niechętnie. Musiałam pisemnie odmówić zabiegu. W tym czasie modliłam się do Jezusa: "Panie, jeśli możliwe, oddal ode mnie tę operację, ale jeżeli trzeba, chcę Twoją wolę wypełnić" Ze spokojem poszłam na badania kontrolne. Czułam, że na Jezusa mogę liczyć choćby nie wiem co. Nie bałam się nawet komplikacji, niczego.... Lekarz na usg zapytał: "A gdzie była ta zmiana? Ja tu nic nie widzę!" Jezus mnie uzdrowił! W odpowiednim czasie bliscy namówili mnie na pójście do lekarza! Jezu, dziękuję Ci!!!
daneczka, 2014-03-01
Chcę podziękować Bogu Miłosiernemu za Jego opiekę nade mną i moją rodziną. Jak wcześniej pisałam, modlę się od dłuższego czasu Koronką do Miłosierdzia Bożego, najpierw o różnych porach w miarę czasu, a teraz drugi miesiąc o godzinie 8:00 rano i 20:00 wieczorem, dzięki św. Faustynie, dla której jest ta strona. W nocy z czwartku na piątek umierała ciocia mojego męża, Honorata Sz.. Umierała w szpitalu. Jeszcze nie wiem, czy był ktoś przy niej i czy godzina jest dokładna. Podano godzinę 4 minut 10. Pragnę nadmienić, że w piątek rano budzik miałam nastawiony na 4 minuty 10, ponieważ mój syn rano odjeżdżał do szkoły. Wstałam, wyłączyłam budzik, aby nie dzwonił, i odruchowo zaczęłam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Dalej dzień potoczył się jak co dzień. Obowiązki w oborze, potem kąpiel i wyjście do pracy, do sklepu. W pracy dowiedziałam się około 9:00 z minutami, że ciocia umarła i o której godzinie. Wiem, że Duch Święty obudził mnie, abym modlitwą uczciła odejście cioci do Boga. Ciocia była bardzo wierzącą osobą, cała jej rodzina jest bardzo wierząca. Ciocię przy życiu utrzymywał Bóg i Matka Najświętsza dzięki jej olbrzymiej i głębokiej wierze. Wychowała trzech synów i dwie córki. Jeden syn jest do dzisiaj kapłanem. Wiele lat był wykładowcą w seminarium w Płocku. Obecnie jest proboszczem w pewnej parafii. Pogrzeb cioci odbędzie się w poniedziałek, 3 marca 2014 roku. Proszę o modlitwę za nią.
Chcę podziękować Bogu Miłosiernemu za Jego opiekę nade mną i moją rodziną. Jak wcześniej pisałam, modlę się od dłuższego czasu Koronką do Miłosierdzia Bożego, najpierw o różnych porach w miarę czasu, a teraz drugi miesiąc o godzinie 8:00 rano i 20:00 wieczorem, dzięki św. Faustynie, dla której jest ta strona. W nocy z czwartku na piątek umierała ciocia mojego męża, Honorata Sz.. Umierała w szpitalu. Jeszcze nie wiem, czy był ktoś przy niej i czy godzina jest dokładna. Podano godzinę 4 minut 10. Pragnę nadmienić, że w piątek rano budzik miałam nastawiony na 4 minuty 10, ponieważ mój syn rano odjeżdżał do szkoły. Wstałam, wyłączyłam budzik, aby nie dzwonił, i odruchowo zaczęłam odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Dalej dzień potoczył się jak co dzień. Obowiązki w oborze, potem kąpiel i wyjście do pracy, do sklepu. W pracy dowiedziałam się około 9:00 z minutami, że ciocia umarła i o której godzinie. Wiem, że Duch Święty obudził mnie, abym modlitwą uczciła odejście cioci do Boga. Ciocia była bardzo wierzącą osobą, cała jej rodzina jest bardzo wierząca. Ciocię przy życiu utrzymywał Bóg i Matka Najświętsza dzięki jej olbrzymiej i głębokiej wierze. Wychowała trzech synów i dwie córki. Jeden syn jest do dzisiaj kapłanem. Wiele lat był wykładowcą w seminarium w Płocku. Obecnie jest proboszczem w pewnej parafii. Pogrzeb cioci odbędzie się w poniedziałek, 3 marca 2014 roku. Proszę o modlitwę za nią.
Maciej, 2014-02-28
Jestem po złamaniu kręgosłupa i trudnej operacji. Teraz chodzę i rekonwalescencja przebiega pomyślnie. Przed operacją było ze mną źle. Wtedy zacząłem bez przerwy powtarzać - Jezus jest moim przyjacielem, przyjacielem każdego, kto się do Niego zwróci. A przyjaciel ZAWSZE pomaga... Przecież Ty też byś tak postąpił". A potem weszło do mego serca uspokojenie, ufność. Dziękuję Ci, mój Przyjacielu.
Jestem po złamaniu kręgosłupa i trudnej operacji. Teraz chodzę i rekonwalescencja przebiega pomyślnie. Przed operacją było ze mną źle. Wtedy zacząłem bez przerwy powtarzać - Jezus jest moim przyjacielem, przyjacielem każdego, kto się do Niego zwróci. A przyjaciel ZAWSZE pomaga... Przecież Ty też byś tak postąpił". A potem weszło do mego serca uspokojenie, ufność. Dziękuję Ci, mój Przyjacielu.
Magdalena, 2014-02-21
Jezu miłosiernego Serca, bądź błogosławiony na wieki! Ty widzisz, jak walczę z przeciwnościami losu, z własnymi grzechami i pokusami... Jak upadam na twarz i nie mając sił, by sama się podnieść, błagam o Twą dłoń najświętszą, zranioną... Modlę się, odmawiam Koronkę do Twego miłosierdzia ufając, że zostanie usłyszana... i ZAWSZE JEST WYSŁUCHANA!!! I dostaję dar za darem, co jeden to piękniejszy... Już nawet nie śmiem o nie prosić, tak wiele otrzymuję!!! Dlatego składam podziękowania najszczersze za WSZYSTKO, co otrzymuję w życiu!!! I za ten dzisiejszy telefon, że dostałam wymarzoną pracę - właśnie teraz, właśnie taką i właśnie tu!!! Bądź błogosławiony, Panie, i nie zostawiaj nas samymi NIGDY!!! Nawet, gdy się zapomnimy, nawet, gdy nie będzie sił, by wołać Ciebie - BĄDŹ I DZIAŁAJ W NASZEJ RODZINIE TAK, JAK TYLKO SOBIE TEGO ŻYCZYSZ! Bez Ciebie nasze życie jest NICZYM, dlatego KRÓLUJ NAM BEZUSTANNIE, JEZU UKOCHANY! Dziękujemy za wszystko i błagamy o nieustającą opiekę Matki Najświętszej! Siostro Faustyno - MÓDL SIĘ ZA NAMI, by naprawić wszystko, co w życiu po ludzku psujemy.
Jezu miłosiernego Serca, bądź błogosławiony na wieki! Ty widzisz, jak walczę z przeciwnościami losu, z własnymi grzechami i pokusami... Jak upadam na twarz i nie mając sił, by sama się podnieść, błagam o Twą dłoń najświętszą, zranioną... Modlę się, odmawiam Koronkę do Twego miłosierdzia ufając, że zostanie usłyszana... i ZAWSZE JEST WYSŁUCHANA!!! I dostaję dar za darem, co jeden to piękniejszy... Już nawet nie śmiem o nie prosić, tak wiele otrzymuję!!! Dlatego składam podziękowania najszczersze za WSZYSTKO, co otrzymuję w życiu!!! I za ten dzisiejszy telefon, że dostałam wymarzoną pracę - właśnie teraz, właśnie taką i właśnie tu!!! Bądź błogosławiony, Panie, i nie zostawiaj nas samymi NIGDY!!! Nawet, gdy się zapomnimy, nawet, gdy nie będzie sił, by wołać Ciebie - BĄDŹ I DZIAŁAJ W NASZEJ RODZINIE TAK, JAK TYLKO SOBIE TEGO ŻYCZYSZ! Bez Ciebie nasze życie jest NICZYM, dlatego KRÓLUJ NAM BEZUSTANNIE, JEZU UKOCHANY! Dziękujemy za wszystko i błagamy o nieustającą opiekę Matki Najświętszej! Siostro Faustyno - MÓDL SIĘ ZA NAMI, by naprawić wszystko, co w życiu po ludzku psujemy.
Eileen, 2014-02-21
Zaufajcie Jezusowi. Sama św. Faustyna pisała w "Dzienniczku": "Nie wiem,jak to się dzieje", sama nie umiała wytłumaczyć niewytłumaczalnych działań Boga. Ona widziała to,czego my możemy doświadczyć przez wiarę. Wierzmy, bo Bóg jest dobry i miłosierny!!! Dziękuję Ci, Jezu, za cuda, jakie działasz, szczególnie ostatnio, w moim życiu! Kocham Cię i nigdy nie przestanę!
Zaufajcie Jezusowi. Sama św. Faustyna pisała w "Dzienniczku": "Nie wiem,jak to się dzieje", sama nie umiała wytłumaczyć niewytłumaczalnych działań Boga. Ona widziała to,czego my możemy doświadczyć przez wiarę. Wierzmy, bo Bóg jest dobry i miłosierny!!! Dziękuję Ci, Jezu, za cuda, jakie działasz, szczególnie ostatnio, w moim życiu! Kocham Cię i nigdy nie przestanę!
daneczka, 2014-02-21
Pragnę podziękować św. Faustynie za to, że uczy mnie, jak kochać Boga, jak Go wielbić i wysławiać oraz jak prosić o łaski dla świata. Dziękuję Jezusowi Miłosiernemu, że wciąż odkrywa przede mną możliwości internetu: ukazuje mi coraz więcej stron, gdzie mogę pisać swoje intencje i podziękowania. Pragnę nadmienić, że jeszcze dwa lata temu internet służył mi tylko do pracy lub zabawy. Pierwszy raz Duch Święty - bo to również Jego zasługa - pozwolił mi odszukać stronę z sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach. Było to w połowie sierpnia 2012 roku, przed pielgrzymką do Obór, która odbyła się 2 września 2012 roku. Chciałam czegoś więcej dowiedzieć się o tym sanktuarium przed przybyciem do niego. Od tamtej pory Duch Święty mnie prowadzi. To On ukazuje mi wszystkie możliwości korzystania z internetu. Jeżeli czegoś pragnę lub o tym myślę otwierają mi się strony z modlitwami, o jakich mi się nie śniło. Maryjo, Ty mnie prowadzisz do swojego Syna. Ty pozwoliłaś mi wrócić do siebie, przygarnęłaś mnie do swojego serca i uprosiłaś u Jezusa Miłosiernego łaskę powrotu do Niego. Ty kierujesz moimi modlitwami. Najpierw był to różaniec (po śmierci mojej mamy 22 października 2012 roku), który odmawiam do dziś; potem Koronka do Miłosierdzia Bożego, a teraz Litania do Serca Bożego. Litania do wszystkich świętych też jest moją codzienną modlitwą. Mam usilne pragnienie uwielbiania Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Staram się nie opuszczać adoracji Najświętszego Sakramentu. Pragnę Bogu i bł. Janowi Pawłowi II podziękować za opiekę nad moim synem Krzysztofem, moją rodziną i całą wspólnotą parafialną. Chwała Panu.
Pragnę podziękować św. Faustynie za to, że uczy mnie, jak kochać Boga, jak Go wielbić i wysławiać oraz jak prosić o łaski dla świata. Dziękuję Jezusowi Miłosiernemu, że wciąż odkrywa przede mną możliwości internetu: ukazuje mi coraz więcej stron, gdzie mogę pisać swoje intencje i podziękowania. Pragnę nadmienić, że jeszcze dwa lata temu internet służył mi tylko do pracy lub zabawy. Pierwszy raz Duch Święty - bo to również Jego zasługa - pozwolił mi odszukać stronę z sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach. Było to w połowie sierpnia 2012 roku, przed pielgrzymką do Obór, która odbyła się 2 września 2012 roku. Chciałam czegoś więcej dowiedzieć się o tym sanktuarium przed przybyciem do niego. Od tamtej pory Duch Święty mnie prowadzi. To On ukazuje mi wszystkie możliwości korzystania z internetu. Jeżeli czegoś pragnę lub o tym myślę otwierają mi się strony z modlitwami, o jakich mi się nie śniło. Maryjo, Ty mnie prowadzisz do swojego Syna. Ty pozwoliłaś mi wrócić do siebie, przygarnęłaś mnie do swojego serca i uprosiłaś u Jezusa Miłosiernego łaskę powrotu do Niego. Ty kierujesz moimi modlitwami. Najpierw był to różaniec (po śmierci mojej mamy 22 października 2012 roku), który odmawiam do dziś; potem Koronka do Miłosierdzia Bożego, a teraz Litania do Serca Bożego. Litania do wszystkich świętych też jest moją codzienną modlitwą. Mam usilne pragnienie uwielbiania Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Staram się nie opuszczać adoracji Najświętszego Sakramentu. Pragnę Bogu i bł. Janowi Pawłowi II podziękować za opiekę nad moim synem Krzysztofem, moją rodziną i całą wspólnotą parafialną. Chwała Panu.
daneczka, 2014-02-21
Jezu Miłosierny, dziękuję Tobie, Matce Najświętszej Nieustającej Pomocy oraz św. Krzysztofowi za opiekę nad kierowcami. Dzisiaj o 7:00 rano odprawiała się w moim kościele w Janowcu Kościelnym Msza św. do św. Krzysztofa. To już czwarty tydzień jak raz w tygodniu (środa, czwartek lub piątek) ks. Jacek odprawia Mszę z modlitwą za kierowców i podróżujących. Dzisiaj, wychodząc z kościoła, usłyszałem i zobaczyłem straż pożarną jadącą do wypadku. Wypadek miała Madzia. Jej ciocia M. Młyńska była ze mną na Mszy św. porannej. Nic się jej nie stało! Wiem, że to dobry Bóg sprawił, nasza modlitwa za kierowców. Chwała Panu!!!
Jezu Miłosierny, dziękuję Tobie, Matce Najświętszej Nieustającej Pomocy oraz św. Krzysztofowi za opiekę nad kierowcami. Dzisiaj o 7:00 rano odprawiała się w moim kościele w Janowcu Kościelnym Msza św. do św. Krzysztofa. To już czwarty tydzień jak raz w tygodniu (środa, czwartek lub piątek) ks. Jacek odprawia Mszę z modlitwą za kierowców i podróżujących. Dzisiaj, wychodząc z kościoła, usłyszałem i zobaczyłem straż pożarną jadącą do wypadku. Wypadek miała Madzia. Jej ciocia M. Młyńska była ze mną na Mszy św. porannej. Nic się jej nie stało! Wiem, że to dobry Bóg sprawił, nasza modlitwa za kierowców. Chwała Panu!!!
Jadwiga, 2014-02-20
Sw. Faustyna pomogła mi w krytycznej sytuacji, dzięki niej odwiedzam prawie codziennie KAPLICĘ Z NAJSWIĘTRZYM SAKRAMENTEM.
Sw. Faustyna pomogła mi w krytycznej sytuacji, dzięki niej odwiedzam prawie codziennie KAPLICĘ Z NAJSWIĘTRZYM SAKRAMENTEM.
Joanna, 2014-02-19
Bardzo wiele zawdzięczam Bożemu Miłosierdziu, ale teraz chciałabym złożyć świadectwo z ostatniego czasu. W styczniu br. modliłam się za młodzieńca, który od kilku lat pogubił się w życiu. Od dnia 16.01 br. zaczęłam prosić Jezusa Miłosiernego o jego nawrócenie, również łącząc się za pośrednictwem strony Faustyna.pl z siostrami w Godzinie Miłosierdzia przed łaskami słynącym obrazem. W dniu 17.01.br otrzymałam niespodziewanie wiadomość o tym, że chłopiec leży w szpitalu i umiera. Matka prosiła o modlitwę w jego intencji. Niezwłocznie wysłałam wiadomość z imieniem chłopca pod nr telefonu, pod którym wolontariusze modlą się właśnie w intencji osób konających zamieszczonym na stronie Faustyna.pl. Oczywiście, zaangażowałam w tę modlitwę również inne osoby, sama nie wypuszczałam różańca z ręki. Wiadomości, jakie nadchodziły ze szpitala, były jednak niepokojące - chłopiec był sparaliżowany w stanie śpiączki farmakologicznej, podłączony do urządzeń, które podejmowały za niego wszystkie czynności życiowe. Przy próbie odłączenia urządzeń doszło do zatrzymania akcji serca, przez 40-minut lekarze walczyli o przywrócenie chłopca do życia. Po ludzku sytuacja była beznadziejna (nie dla mnie, gdyż już nie raz doświadczyłam cudownej interwencji Pana). Na dzień dzisiejszy chłopiec porusza się już samodzielnie. Oczywiście, potrzebuje jeszcze stałej opieki lekarskiej i rehabilitacji, ale jego zdrowie wraca w niemalże zawrotnym tempie dzięki Miłosierdziu Bożemu, które nas nigdy nie zawodzi i stale udziela ogromnych łask. Chwała bądź Bożemu Miłosierdziu. Joanna
Bardzo wiele zawdzięczam Bożemu Miłosierdziu, ale teraz chciałabym złożyć świadectwo z ostatniego czasu. W styczniu br. modliłam się za młodzieńca, który od kilku lat pogubił się w życiu. Od dnia 16.01 br. zaczęłam prosić Jezusa Miłosiernego o jego nawrócenie, również łącząc się za pośrednictwem strony Faustyna.pl z siostrami w Godzinie Miłosierdzia przed łaskami słynącym obrazem. W dniu 17.01.br otrzymałam niespodziewanie wiadomość o tym, że chłopiec leży w szpitalu i umiera. Matka prosiła o modlitwę w jego intencji. Niezwłocznie wysłałam wiadomość z imieniem chłopca pod nr telefonu, pod którym wolontariusze modlą się właśnie w intencji osób konających zamieszczonym na stronie Faustyna.pl. Oczywiście, zaangażowałam w tę modlitwę również inne osoby, sama nie wypuszczałam różańca z ręki. Wiadomości, jakie nadchodziły ze szpitala, były jednak niepokojące - chłopiec był sparaliżowany w stanie śpiączki farmakologicznej, podłączony do urządzeń, które podejmowały za niego wszystkie czynności życiowe. Przy próbie odłączenia urządzeń doszło do zatrzymania akcji serca, przez 40-minut lekarze walczyli o przywrócenie chłopca do życia. Po ludzku sytuacja była beznadziejna (nie dla mnie, gdyż już nie raz doświadczyłam cudownej interwencji Pana). Na dzień dzisiejszy chłopiec porusza się już samodzielnie. Oczywiście, potrzebuje jeszcze stałej opieki lekarskiej i rehabilitacji, ale jego zdrowie wraca w niemalże zawrotnym tempie dzięki Miłosierdziu Bożemu, które nas nigdy nie zawodzi i stale udziela ogromnych łask. Chwała bądź Bożemu Miłosierdziu. Joanna
Piotrek, 2014-02-18
Chwała Panu na wieki!!! Jeśli uwierzymy i poprosimy, dostaniemy więcej niż oczekiwaliśmy... Dzięki Bożemu miłosierdziu nie ma rzeczy niemożliwych.
Chwała Panu na wieki!!! Jeśli uwierzymy i poprosimy, dostaniemy więcej niż oczekiwaliśmy... Dzięki Bożemu miłosierdziu nie ma rzeczy niemożliwych.
Maciej, 2014-02-17
Najświętsza Dziewica i jej Boski Syn Jezus Chrystus są pełni miłosierdzia. Słyszymy i myślimy o tym codziennie, ale to tak wiele znaczy. Oddałem Im swoją wolę i życie - wszystko, poznałem swoją nędzę na drodze do duchowej doskonałości. Dostałem upragnioną pracę, na którą czekałem tak długo. Właściwie nie czekałem, ale Maryja i Jej Syn przygotowywali mnie do tej łaski, bo moje życie wkroczy w jakiś nieznany nowy etap. Wierzę, że teraz wstąpię o szczebel wyżej na tej drabinie, którą widział Św. Franciszek, a o której wspomina Św. Ludwik de Montfort w dziele ,,Traktat O doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny". Ja pragnę gorąco polecić każdemu tę książeczkę (jeśli kogoś nie stać, to jest pobrania gdzieś w sieci). Dziękuję moja Matko i mój Boże.
Najświętsza Dziewica i jej Boski Syn Jezus Chrystus są pełni miłosierdzia. Słyszymy i myślimy o tym codziennie, ale to tak wiele znaczy. Oddałem Im swoją wolę i życie - wszystko, poznałem swoją nędzę na drodze do duchowej doskonałości. Dostałem upragnioną pracę, na którą czekałem tak długo. Właściwie nie czekałem, ale Maryja i Jej Syn przygotowywali mnie do tej łaski, bo moje życie wkroczy w jakiś nieznany nowy etap. Wierzę, że teraz wstąpię o szczebel wyżej na tej drabinie, którą widział Św. Franciszek, a o której wspomina Św. Ludwik de Montfort w dziele ,,Traktat O doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny". Ja pragnę gorąco polecić każdemu tę książeczkę (jeśli kogoś nie stać, to jest pobrania gdzieś w sieci). Dziękuję moja Matko i mój Boże.
Sławek, 2014-02-16
W święto Miłosierdzia ofiarowałem Msze i przyjąłem Komunię za brata od 7 lat pogrążonego w nałogu alkoholowym, okultyzmie i życiu pełnym chaosu. W ten dzień w godzinach mniej więcej równych Mszy mój brat nie był w stanie przełknąć porannego piwa na uśmierzenie kaca. Po mniej więcej dwóch tygodniach odczułem wyraźny głos w duszy, że mam mu powiedzieć, kto to uczynił. Tak też się stało, mimo mojego trudu pojednania się z nim. Gdy czytałem mu Pismo, rozpłakał się i przyjął Pana jako Zbawiciela. Pierwszy raz od I Komunii wyspowiadał się i przyjął Komunię. Dziś jest totalnie innym człowiekiem. Przemienił go Pan, jak mnie kiedyś... JEZU, KOCHAMY CIĘ :)
W święto Miłosierdzia ofiarowałem Msze i przyjąłem Komunię za brata od 7 lat pogrążonego w nałogu alkoholowym, okultyzmie i życiu pełnym chaosu. W ten dzień w godzinach mniej więcej równych Mszy mój brat nie był w stanie przełknąć porannego piwa na uśmierzenie kaca. Po mniej więcej dwóch tygodniach odczułem wyraźny głos w duszy, że mam mu powiedzieć, kto to uczynił. Tak też się stało, mimo mojego trudu pojednania się z nim. Gdy czytałem mu Pismo, rozpłakał się i przyjął Pana jako Zbawiciela. Pierwszy raz od I Komunii wyspowiadał się i przyjął Komunię. Dziś jest totalnie innym człowiekiem. Przemienił go Pan, jak mnie kiedyś... JEZU, KOCHAMY CIĘ :)
marek , 2014-02-14
Mój syn miał 12 lat, bolała go noga, miał martwicę na pięcie prawej nogi, modliłem się przez 2 miesiące, potem zrobiono zdjęcie rtg. Na zdjęciu nie było śladu martwicy, noga przestała boleć. Od tego czasu modlę sie częściej(przedtem nie odmawiałem pacierza, zapomniałem nawet jak odmawiać różaniec).
Mój syn miał 12 lat, bolała go noga, miał martwicę na pięcie prawej nogi, modliłem się przez 2 miesiące, potem zrobiono zdjęcie rtg. Na zdjęciu nie było śladu martwicy, noga przestała boleć. Od tego czasu modlę sie częściej(przedtem nie odmawiałem pacierza, zapomniałem nawet jak odmawiać różaniec).
Monika, 2014-02-10
Dziś mija miesiac od przykrej sceny w domu rodzinnym, gdzie padłam ofiarą fałszywych oskarżeń, kolejny raz w ciagu 3 lat. Cierpię z powodu tej sytuacji, modlę się Koronką...ect. Dziś rano czytałam Psalm 13(12). W długotrwałym ucisku, który kończy się stwierdzeniem: "Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu; niech się cieszy me serce z Twojej pomocy, chcę śpiewać Panu, który obdarzył mnie dobrem"... śpiewając sobie pod nosem /odszukane w pamięci słowa pieśni chwalebnej/...zastanawiałam się, jakim to "dobrem" mnie obdarzył Bóg...? Wracam do pokoju, gdzie otworzyłam w komputerze parę stron...i zupełnie nie wiem skąd otworzył się blog młodej dziewczyny, podobnej do mnie, która bardzo odważnie przeciwstawia się głupocie ludzkiej, steretypowym ocenom, plotkom, które ją ranią... Ten artykuł przypadkowo wyświetlony na moim ekranie, jest to najpiekniejszy ZNAK od Pana Boga, że jest ze mną, że mnie wspomaga i daje mi nadzieję, że przy kolejnym spotkaniu da mi odwagę, bym przeciwstawiła się tej sytuacji mojego życia. Dziekuje CI, Jezu.
Dziś mija miesiac od przykrej sceny w domu rodzinnym, gdzie padłam ofiarą fałszywych oskarżeń, kolejny raz w ciagu 3 lat. Cierpię z powodu tej sytuacji, modlę się Koronką...ect. Dziś rano czytałam Psalm 13(12). W długotrwałym ucisku, który kończy się stwierdzeniem: "Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu; niech się cieszy me serce z Twojej pomocy, chcę śpiewać Panu, który obdarzył mnie dobrem"... śpiewając sobie pod nosem /odszukane w pamięci słowa pieśni chwalebnej/...zastanawiałam się, jakim to "dobrem" mnie obdarzył Bóg...? Wracam do pokoju, gdzie otworzyłam w komputerze parę stron...i zupełnie nie wiem skąd otworzył się blog młodej dziewczyny, podobnej do mnie, która bardzo odważnie przeciwstawia się głupocie ludzkiej, steretypowym ocenom, plotkom, które ją ranią... Ten artykuł przypadkowo wyświetlony na moim ekranie, jest to najpiekniejszy ZNAK od Pana Boga, że jest ze mną, że mnie wspomaga i daje mi nadzieję, że przy kolejnym spotkaniu da mi odwagę, bym przeciwstawiła się tej sytuacji mojego życia. Dziekuje CI, Jezu.
Katarzyna d., 2014-02-09
Dla wszystkich załamanych, bezrobotnych - zawierzcie Chrystusowi. Tak jak powiedział: "Zawierzcie Mnie, a Ja się wdam w sprawę, jak lekarz (...), gdy będzie trzeba uczynię cud. Zawierzcie Mnie troskę o wasze sprawy. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda". Długo szukałam pracy. Zamartwiałam się, nie mogłam spać. W końcu dotarło do mnie, że płaczem i lękiem niczego nie zdziałam. Powiedziałam Bogu, że ja sama nic nie poradzę, że znajomości i ludzie nie są w stanie mi pomóc. "Jezu, TY się tym zajmij", były to moje słowa, praktycznie codziennie. W końcu znalazłam pracę. Na pierwszy rzut oka to wielki, naprawdę wielki zbieg okoliczności. Ja wiem, że to Jezus zadziałał. Zajął się sprawą. Dziękuję Ci, Jezu! Szatan chce zasłonić przed nami działanie Boga. Jeśli zawierzymy człowiekowi, a nie Boskiemu działaniu, nic się nie zmieni na lepsze. Trzeba uwierzyć, że to niewidzialny Bóg działa. I tak rzeczywiście jest. Kocham Cię, Panie Jezu, dziękuję!
Dla wszystkich załamanych, bezrobotnych - zawierzcie Chrystusowi. Tak jak powiedział: "Zawierzcie Mnie, a Ja się wdam w sprawę, jak lekarz (...), gdy będzie trzeba uczynię cud. Zawierzcie Mnie troskę o wasze sprawy. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda". Długo szukałam pracy. Zamartwiałam się, nie mogłam spać. W końcu dotarło do mnie, że płaczem i lękiem niczego nie zdziałam. Powiedziałam Bogu, że ja sama nic nie poradzę, że znajomości i ludzie nie są w stanie mi pomóc. "Jezu, TY się tym zajmij", były to moje słowa, praktycznie codziennie. W końcu znalazłam pracę. Na pierwszy rzut oka to wielki, naprawdę wielki zbieg okoliczności. Ja wiem, że to Jezus zadziałał. Zajął się sprawą. Dziękuję Ci, Jezu! Szatan chce zasłonić przed nami działanie Boga. Jeśli zawierzymy człowiekowi, a nie Boskiemu działaniu, nic się nie zmieni na lepsze. Trzeba uwierzyć, że to niewidzialny Bóg działa. I tak rzeczywiście jest. Kocham Cię, Panie Jezu, dziękuję!
Ewa, 2014-02-06
Na piątym roku studiów doznałam nagle choroby jelit - kawa, czekolada + 24 h stres zrobiły swoje: notoryczny "skurcz jelit", jak nazwałam tę chorobę, nie pozwalał mi ani normalnie funkcjonować, ani studiować, ani nawet mieszkać dalej w akademiku, o co walczyłam kilka dni. Daremnie. Musiałam wrócić z Wrocławia do oddalonego o 500 km miasta rodzinnego, by stamtąd kontynuować studia (pozostał mi ostatni semestr). Przyjechałam do domu w opłakanym stanie - w stanie kalectwa, co skrzętnie przed moim otoczeniem i dalszą rodziną ukrywałam. Wizyty u lekarzy gastrologów, leki - nie przynosiły poprawy. Funkcjonowałam tak 5 lat, bez żadnych perspektyw na poprawę mojego losu. W międzyczasie wykonałam badanie w Wojskowej Akademii Medycznej - zdjęcie jamy brzusznej wykazało zwisającą, znacznie obniżoną pętlę jelit. Diagnoza lekarza: Nic nie da się zrobić. Będzie pani musiała nauczyć się z tym żyć. A to był jeden koszmar. Niezliczone wizyty w toalecie w ciągu dnia - kilkadziesiąt razy dziennie. Nie mogłam podjąć normalnej, 8 - godzinnej pracy. Nie mogłam podróżować, ani wyjechać z kraju. Pochodzę z parafii Miłosierdzia Bożego. Od kilku lat modliłam się gorąco Koronką do Bożego Miłosierdzia przed obrazem Pana Jezusa Miłosiernego w moim pokoju. Z jakiegoś powodu osoby chore modlą się zupełnie inaczej - żarliwiej. Aż któregoś dnia stał się cud. Jak zawsze o godz. 15.00 przystąpiłam do odmawiania Koronki do Bożego Miłosierdzia. Przeżyłam mistyczne spotkanie z Panem Jezusem Miłosiernym. Poczułam, jak podnosi się pętla moich jelit. Jak dotykane są kości mojego ciała. Teraz wiem, co czują chorzy, uzdrawiani w Lourdes. Ja sama doświadczyłam wielkiego cudu, cudu Bożego Miłosierdzia. Było to w październiku 2000 roku. Od tej pory moje jelita funkcjonują normalnie. Mogę normalnie żyć. Podróże nie są już problemem. Wszystko się zmieniło.
Na piątym roku studiów doznałam nagle choroby jelit - kawa, czekolada + 24 h stres zrobiły swoje: notoryczny "skurcz jelit", jak nazwałam tę chorobę, nie pozwalał mi ani normalnie funkcjonować, ani studiować, ani nawet mieszkać dalej w akademiku, o co walczyłam kilka dni. Daremnie. Musiałam wrócić z Wrocławia do oddalonego o 500 km miasta rodzinnego, by stamtąd kontynuować studia (pozostał mi ostatni semestr). Przyjechałam do domu w opłakanym stanie - w stanie kalectwa, co skrzętnie przed moim otoczeniem i dalszą rodziną ukrywałam. Wizyty u lekarzy gastrologów, leki - nie przynosiły poprawy. Funkcjonowałam tak 5 lat, bez żadnych perspektyw na poprawę mojego losu. W międzyczasie wykonałam badanie w Wojskowej Akademii Medycznej - zdjęcie jamy brzusznej wykazało zwisającą, znacznie obniżoną pętlę jelit. Diagnoza lekarza: Nic nie da się zrobić. Będzie pani musiała nauczyć się z tym żyć. A to był jeden koszmar. Niezliczone wizyty w toalecie w ciągu dnia - kilkadziesiąt razy dziennie. Nie mogłam podjąć normalnej, 8 - godzinnej pracy. Nie mogłam podróżować, ani wyjechać z kraju. Pochodzę z parafii Miłosierdzia Bożego. Od kilku lat modliłam się gorąco Koronką do Bożego Miłosierdzia przed obrazem Pana Jezusa Miłosiernego w moim pokoju. Z jakiegoś powodu osoby chore modlą się zupełnie inaczej - żarliwiej. Aż któregoś dnia stał się cud. Jak zawsze o godz. 15.00 przystąpiłam do odmawiania Koronki do Bożego Miłosierdzia. Przeżyłam mistyczne spotkanie z Panem Jezusem Miłosiernym. Poczułam, jak podnosi się pętla moich jelit. Jak dotykane są kości mojego ciała. Teraz wiem, co czują chorzy, uzdrawiani w Lourdes. Ja sama doświadczyłam wielkiego cudu, cudu Bożego Miłosierdzia. Było to w październiku 2000 roku. Od tej pory moje jelita funkcjonują normalnie. Mogę normalnie żyć. Podróże nie są już problemem. Wszystko się zmieniło.
Monika, 2014-02-06
Panie Jezu ufam Tobie!!! Jakiś czas temu zwróciłam się o pomoc do Jezusa i Maryi. Pomoc nadeszła i zmieniła całkowicie moje życie. Jezus wiedział, co jest dla mnie najlepsze. Teraz to wiem i dziękuję z całego serca za nawrócenie, za wiarę i nadzieję, którą otrzymałam. Ubolewam jednak nad tym, że nie nauczyłam moich dzieci miłości do Jezusa. W tym czasie, kiedy dorastały, jakoś nie po drodze mi było do Kościoła. Wiem, że tego już nie nadrobię, ale proszę Cię, Jezu Miłosierny, o nawrócenie moich dzieci i męża. Chciałabym, aby oni, tak jak ja, znaleźli Ciebie i oddali swoje życie w Twoje ręce. Wysłuchaj mnie, Panie...
Panie Jezu ufam Tobie!!! Jakiś czas temu zwróciłam się o pomoc do Jezusa i Maryi. Pomoc nadeszła i zmieniła całkowicie moje życie. Jezus wiedział, co jest dla mnie najlepsze. Teraz to wiem i dziękuję z całego serca za nawrócenie, za wiarę i nadzieję, którą otrzymałam. Ubolewam jednak nad tym, że nie nauczyłam moich dzieci miłości do Jezusa. W tym czasie, kiedy dorastały, jakoś nie po drodze mi było do Kościoła. Wiem, że tego już nie nadrobię, ale proszę Cię, Jezu Miłosierny, o nawrócenie moich dzieci i męża. Chciałabym, aby oni, tak jak ja, znaleźli Ciebie i oddali swoje życie w Twoje ręce. Wysłuchaj mnie, Panie...
Beata, 2014-02-05
Panie Miłosierny, dziękuję Tobie za wszystko, że mnie wspomagasz swoim miłosierdziem. Ufam Tobie, czuwaj nade mną i moją rodziną.
Panie Miłosierny, dziękuję Tobie za wszystko, że mnie wspomagasz swoim miłosierdziem. Ufam Tobie, czuwaj nade mną i moją rodziną.
R, 2014-02-04
Mam dziewczynę, wymarzoną, miałem już 31 lat, bez efektów, teraz mam od 7 miesięcy osobę, za którą przepadam, nie potrafię bez niej żyć, i przeszkadza tylko w sumie brak pracy, aby to wszystko chciało się dobrze ułożyć, bo w sumie to ja mam tą blokadę, choć jej to zbyt nie przeszkadza.. ale jako przyszła głowa rodziny, chciałbym móc ją utrzymywać.
Mam dziewczynę, wymarzoną, miałem już 31 lat, bez efektów, teraz mam od 7 miesięcy osobę, za którą przepadam, nie potrafię bez niej żyć, i przeszkadza tylko w sumie brak pracy, aby to wszystko chciało się dobrze ułożyć, bo w sumie to ja mam tą blokadę, choć jej to zbyt nie przeszkadza.. ale jako przyszła głowa rodziny, chciałbym móc ją utrzymywać.
IZABELA, 2014-02-04
To świadectwo, w którym chcę podziękować za wszystkie łaski, jakimi obdarza mnie Jezus, mój Pan i największy Przyjaciel. Dzięki Tobie, Panie Jezu, pokonuję trudności i to, co mnie spotkało -poprostu straciłam wszystko. Modlę się o cud, o jakąś wygraną, o to by spłacić długi. Czytałam świadectwo pana Dawida z 25 stycznia. Jeśli Pan przeczyta - nie wiem - natknęło mnie, by poprosic o pomoc, może to znak dla mnie, jakiś ratunek -797845425- cudem byłoby gdyby Pan zadzwonił.Jestem zdruzgotana, starciłam dom i mam długi. Po prostu nie mam już sił, ale wierzę i ufam Jezusowi bezgranicznie, że zdarzy się cud. Proszę wszystkich, którzy przeczytają to świadectwo o modlitwę -odmawiając Koronkę do Miłosiedzia Bożego proszę wspomnijcie na mnie. Jestem samotną matką, mam małą roczną śliczą córeczkę i ta sytuacja mnie przerosła. Nie mam jak dalej żyć. Powiem jedno, gdyby nie miłość i miłosierdzie Jezusa, wstawiennictwo Matki Bożej i świętej Siostry Faustyny byłoby tragicznie.
To świadectwo, w którym chcę podziękować za wszystkie łaski, jakimi obdarza mnie Jezus, mój Pan i największy Przyjaciel. Dzięki Tobie, Panie Jezu, pokonuję trudności i to, co mnie spotkało -poprostu straciłam wszystko. Modlę się o cud, o jakąś wygraną, o to by spłacić długi. Czytałam świadectwo pana Dawida z 25 stycznia. Jeśli Pan przeczyta - nie wiem - natknęło mnie, by poprosic o pomoc, może to znak dla mnie, jakiś ratunek -797845425- cudem byłoby gdyby Pan zadzwonił.Jestem zdruzgotana, starciłam dom i mam długi. Po prostu nie mam już sił, ale wierzę i ufam Jezusowi bezgranicznie, że zdarzy się cud. Proszę wszystkich, którzy przeczytają to świadectwo o modlitwę -odmawiając Koronkę do Miłosiedzia Bożego proszę wspomnijcie na mnie. Jestem samotną matką, mam małą roczną śliczą córeczkę i ta sytuacja mnie przerosła. Nie mam jak dalej żyć. Powiem jedno, gdyby nie miłość i miłosierdzie Jezusa, wstawiennictwo Matki Bożej i świętej Siostry Faustyny byłoby tragicznie.
Andreas, 2014-02-01
Misericordias Domini in aeternum cantabo. Iesu confido Tibi. Cotidie aliquantulum de Libello diarii sororis Faustinae lego et hoc me confirmat. Vivo quoniam vivificat me verbum sororis Faustinae. Viduus sum sed nunc sponsam meam sancta Faustina eiusque opus Divinae Misericordiae. Hoc mihi adiutorium est meum. Cultor Divinae Misericordiae.
Misericordias Domini in aeternum cantabo. Iesu confido Tibi. Cotidie aliquantulum de Libello diarii sororis Faustinae lego et hoc me confirmat. Vivo quoniam vivificat me verbum sororis Faustinae. Viduus sum sed nunc sponsam meam sancta Faustina eiusque opus Divinae Misericordiae. Hoc mihi adiutorium est meum. Cultor Divinae Misericordiae.
Małgorzata Skrzypiec Heinze, 2014-02-01
Moje ŚWIADECTWO O ŻYWYM JEZUSIE KRÓLU MIŁOSIERDZIA W mojej Parafii Matki Boskiej Szkaplerznej JEZUS dał mi się poznać DUCHOWO: BYŁ OBECNY NA OŁTARZU PRZY STOLE EUCHARYSTYCZNYM I TRZYMAŁ W SWOJEJ BOSKIEJ RĘCE DZIENNICZEK ŚWIĘTEJ SIOSTRY FAUSTYNY. Chciałam dzisiaj przed wiernymi zaświadczyć O JEZUSIE ale nie otrzymałam zgody księdza, więc chcę chociaż za pośrednictwem strony Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia ZAŚWIADCZYĆ, ponieważ ŚWIĘTA SIOSTRA FAUSTYNA ODWIEDZIŁA MNIE DUCHOWO A JEJ RELIKWIE SĄ NA OŁTARZU....
Moje ŚWIADECTWO O ŻYWYM JEZUSIE KRÓLU MIŁOSIERDZIA W mojej Parafii Matki Boskiej Szkaplerznej JEZUS dał mi się poznać DUCHOWO: BYŁ OBECNY NA OŁTARZU PRZY STOLE EUCHARYSTYCZNYM I TRZYMAŁ W SWOJEJ BOSKIEJ RĘCE DZIENNICZEK ŚWIĘTEJ SIOSTRY FAUSTYNY. Chciałam dzisiaj przed wiernymi zaświadczyć O JEZUSIE ale nie otrzymałam zgody księdza, więc chcę chociaż za pośrednictwem strony Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia ZAŚWIADCZYĆ, ponieważ ŚWIĘTA SIOSTRA FAUSTYNA ODWIEDZIŁA MNIE DUCHOWO A JEJ RELIKWIE SĄ NA OŁTARZU....
N., 2014-01-30
Najmiłosierniejszy Panie Jezu, dziękuję Tobie za wszystko! Panie, sprawiasz, że moje życie nabiera sensu. Ty napełniasz mnie radością... Twoja Miłość jest wszystkim, co mam. Dziękuję Ci, że jesteś z nami... Panie, proszę, pozwól mi odkryć moje powołanie... Chwała Tobie, Dobry Boże! Bądź błogosławiona Najświętsza Maryjo Panno... Módl się za nami wszystkimi. Dziękuję.
Najmiłosierniejszy Panie Jezu, dziękuję Tobie za wszystko! Panie, sprawiasz, że moje życie nabiera sensu. Ty napełniasz mnie radością... Twoja Miłość jest wszystkim, co mam. Dziękuję Ci, że jesteś z nami... Panie, proszę, pozwól mi odkryć moje powołanie... Chwała Tobie, Dobry Boże! Bądź błogosławiona Najświętsza Maryjo Panno... Módl się za nami wszystkimi. Dziękuję.
Agnieszka, 2014-01-29
Przeżyłam w małżeństwie ponad 50 lat. Miałam bardzo dobrego męża, którego poznałam na pielgrzymce studenckiej na Jasną Górę. W piątą rocznicę naszego poznania zawarliśmy związek małżeński przed cudownym obrazem Jasnogórskiej Pani. Nasze małżeństwo było udane. Codziennie wspólny różaniec, zawierzenie się Matce Bożej, często Koronka do Bożego Miłosierdzia, uczestnictwo w Ruchu Kościoła Domowego, wspólne rekolekcje... Wydawało się, że ta sielanka będzie trwała...Ale Bóg miał inne plany... Bóg powołał go do siebie w czasie snu, widocznie przygotował mu już u siebie mieszkanie. Zostałam sama... Dziękuję Ci, Panie Boże, za wspaniałego męża, za ponad 50 lat wspólnie przeżytych, za wszelką pomoc w rozwiązywaniu trudów życia, za trud w wychowaniu naszych przybranych dzieci. Proszę Cię, Panie, o pokój wieczny dla mego męża Kazimierza, o pokierowanie moim dalszym życiem, o rozpoznawanie woli Bożej każdego dnia i postępowania według Bożej woli. Proszę, Jezu Miłosierny, za nasze dzieci i wnuki, aby były wierne Krzyżowi i Ewangelii.
Przeżyłam w małżeństwie ponad 50 lat. Miałam bardzo dobrego męża, którego poznałam na pielgrzymce studenckiej na Jasną Górę. W piątą rocznicę naszego poznania zawarliśmy związek małżeński przed cudownym obrazem Jasnogórskiej Pani. Nasze małżeństwo było udane. Codziennie wspólny różaniec, zawierzenie się Matce Bożej, często Koronka do Bożego Miłosierdzia, uczestnictwo w Ruchu Kościoła Domowego, wspólne rekolekcje... Wydawało się, że ta sielanka będzie trwała...Ale Bóg miał inne plany... Bóg powołał go do siebie w czasie snu, widocznie przygotował mu już u siebie mieszkanie. Zostałam sama... Dziękuję Ci, Panie Boże, za wspaniałego męża, za ponad 50 lat wspólnie przeżytych, za wszelką pomoc w rozwiązywaniu trudów życia, za trud w wychowaniu naszych przybranych dzieci. Proszę Cię, Panie, o pokój wieczny dla mego męża Kazimierza, o pokierowanie moim dalszym życiem, o rozpoznawanie woli Bożej każdego dnia i postępowania według Bożej woli. Proszę, Jezu Miłosierny, za nasze dzieci i wnuki, aby były wierne Krzyżowi i Ewangelii.
Adam, 2014-01-28
Dziś chciałem się z wami podzielić z Wami jak walczyć z grzechem masturbacji. Wiele książek na ten temat napisano, wielu księży się wypowiadało i nic. Albo czytamy, że jest to akt silnie nieuporządkowany albo słuchamy rad, aby uprawiać sport, znaleźć znajomych oraz by wykończyć się fizycznie, to wieczorem będziemy tylko o łóżku marzyć. Szkoda tylko, że nikt, naprawdę nikt, nie mówi prosto, czym masturbacja jest. Wiemy, że jest grzechem. Ale dlaczego? Nie tylko, dlatego, że jest to akt przeciw naturze i rozbudza egoizm. Otóż masturbacja jest chorobą duszy. To nie jest takie samo uzależnienie jak od papierosów czy alkoholu. Czy po osiągnięciu orgazmu czujecie wyrzuty sumienia, świadomość dokonania czegoś iście złego? Ból, jaki wówczas czujecie, to jest ból duszy spowodowany grzechem. Na następny dzień znów czujecie ból głodu masturbacji i robicie to. To nie jest fizyczny ból narządów płciowych, choć wielu z was się ze mną nie zgodzi. Wielu powie, że organizm przyzwyczaił się do częstych orgazmów. Otóż nie, ból, jaki jest odczuwany, nadal jest bólem duszy. Dziś podzielę się z wami, jak walczyć z tym grzechem, jak uleczyć skonaną w masturbacji i pornografii duszę. Sam tam byłem, więc tym bardziej chcę Wam dać wskazówkę, radę jak walczyć. Musimy zrozumieć i zaakceptować, że masturbacja jest chorobą duszy. Jest to bardzo ciężka choroba, dlatego też po osiągnięciu orgazmu czujemy wewnętrzny ból i wyrzuty sumienia. Masturbując się niszczymy duszę, miłość do Boga. Czy po wykonaniu tego czynu, ktokolwiek z Was jest w stanie spojrzeć Jezusowi prosto w twarz, chociażby na obrazek ?Jezu, Ufam Tobie?? Nie, nikt, tak bardzo masturbacja odrzuca od Boga. Tak bardzo nasza dusza jest zraniona, że nie ma odwagi spojrzeć na Pana. Jeśli zaakceptowaliśmy, że to jest choroba duszy, pomódlmy się przed pójściem spać: ?Panie Jezu, wiem, że masturbacja jest chorobą duszy. I ciężko obrażam Cię za każdym razem, gdy to robię. Proszę Cię o uzdrowienie mej duszy z grzechu masturbacji.? Następnie przed obrazkiem ?Jezu Ufam Tobie? odmówmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Na zakończenie modlitwy ZAWIERZMY się Panu: ?Panie Jezu: pragnę zwierzyć Ci całego siebie, całą moją skonaną duszę, ciało i umysł, abyś posługiwał się nimi wedle swego uznania. Amen.? Musimy koniecznie czytać "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny. On nam odsłoni, jak nieskończone jest miłosierdzie Boże, że to, co dla nas, ludzi, jest już nie do osiągnięcia, dla Boga jest możliwe. Czytajmy i jeszcze raz czytajmy przed pójściem spać. Są tam paragrafy, do których aż samemu chce się wracać. Dają one siłę oraz zmuszają do refleksji nad Bożym miłosierdziem. Pan Jezus sam powiedział do tej Wielkiej Świętej: Na drugi dzień po Komunii św. usłyszałam głos: - córko Moja ? patrz w przepaść miłosierdzia Mojego i oddaj temu miłosierdziu Mojemu cześć i chwałę, a uczyń to w ten sposób ? zbierz wszystkich grzeszników z całego świata i zanurz ich w przepaść miłosierdzia Mojego. Pragnę się udzielać duszom, dusz pragnę ? córko Moja. W święto Moje ? w święto Miłosierdzia, będziesz przebiegać świat cały i sprowadzać będziesz dusze zemdlone do źródła miłosierdzia Mojego. Ja je uleczę i wzmocnię (Dz. 206). Czyż nie są to przepiękne słowa? Tymi ?duszami zemdlonymi? są między innymi dusze uzależnione od masturbacji!! A ileż ich jest! Od razu przestrzegam: to jest jak lekarstwo, będzie działać powoli, będziecie upadać. Jednak, gdy czujecie ból, módlcie się do świętego Michała Archanioła tymi słowami: Święty Michale Archaniele, wspomagaj mnie w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź mi obroną. Niech go Bóg poskromić raczy, pokornie proszę. A Ty, Książę Wojska Niebieskiego, szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, Mocą Bożą strąć do piekła, Amen. Pan Jezus, po zawierzeniu, poznaniu Jego nieskończonego Miłosierdzia przez czytanie "Dzienniczka", odsłoni nam naszą duszę na tyle, na ile będziemy w stanie to znieść. Ból w sercu będzie silny, poczucie winy. Będą narządy płciowe boleć, ale jak wspomniałem wcześniej, to ból skonanej w grzechu duszy. Módlmy się codziennie do Bożego Miłosierdzia, odmawiając, tę króciutką, ale potężną Koronkę. Spróbujmy odmawiać jak najczęściej, np. w drodze do pracy, szkoły, w wolnej chwili. Skupmy się na Bożym Miłosierdziu! I poczujecie działanie Boże w sercach waszych. Spowiedź. Ileż to razy ksiądz słyszał w konfesjonale ?mam problem z masturbacją?, ?masturbowałem się?, ?oglądałem pornografię?. Ileż można! Wyznajcie swoje grzechy szczerze i z żalem. I pamiętajcie jedno: Jedna ze starszych sióstr skarżyła się siostrze Faustynie, że ma wątpliwości, czy Bóg jej wszystko przebaczył. Od paru lat cierpiała wewnętrznie, mimo że spowiednicy ją zapewniali, iż powinna być spokojna. Ona jednak chciała mieć potwierdzenie przebaczenia za pośrednictwem siostry Faustyny wprost od samego Jezusa. Siostra Faustyna usłyszała wówczas słowa Jezusa: Więcej rani moje serce jej niedowierzanie, aniżeli grzechy, które popełniła. (Dz. 628) Ja sam niedowierzałem swego czasu. Nawet nie wiecie, jaki to ból sprawia. Podczas spowiedzi, wyznałem swoje niedowierzanie jako grzech. I wiecie, co się stało? Gdy wracałem do domu, przepiękna radość ogarnęła me serce. Nie umiem jej słowami opisać, po prostu chodziłem odurzony, jak zakochany, ciągle się uśmiechałem. Przed spowiedzią czułem, jak dusza moja chce się do Pana uśmiechnąć, ale nie mogła przez grzech; raz kilka dni przed sakramentem pokuty doznałem coś cudownego: ogromną radość w mym sercu i odmawiając tę Koronkę moja skonana dusza odpoczywała! Mógłbym w tym stanie trwać nieskończenie długo. To był cudowny znak od Pana. Na następny dzień przyjąłem Komunię Świętą. Poczułem jeszcze silniejszą radość w sercu mym. Jakby coś uderzyło we mnie, sprawiając przy tym niepojętą radość! Nigdy, przenigdy bym tego nie zamienił na coś innego. Uzdrowienie duszy wymaga czasu. Mimo że nie popełniłem tego grzechu już jakiś czas, nadal czuję ból w sercu oraz czasem ból w narządach płciowych. Jednak, gdy odczuję ból w narządach płciowych, uśmiech pojawia mi się w sercu. Łaska Pana na mnie spływa, przypominając mi jak wielką siłę mi dał do walki z tą obrzydliwą chorobą. Pamiętajcie! ? Zrozumienie, że to jest choroba duszy, ? Całkowite zawierzenie się Panu, ? Codzienna Koronka do Miłosierdzia Bożego oraz modlitwa do świętego Michała Archanioła, ? Szczera, częsta spowiedź i WIARA w odpuszczenie grzechów. W końcu Pan Jezus nie na darmo umarł na Krzyżu? ? Komunia Święta ? I oczywiście, wszelkie okazje do grzechu odsuwamy. Wielu zapewne powie, że jest małej wiary? Wiara sama przyjdzie, jak zaczniemy poznawać głębie miłosierdzia Bożego. W pewnej chwili, kiedy przechodziłam korytarzem do kuchni - usłyszałam w duszy te słowa: Odmawiaj nieustannie tę koronkę, której cię nauczyłem. Ktokolwiek będzie ją odmawiał, dostąpi wielkiego miłosierdzia w godzinę śmierci. Kapłani będą podawać grzesznikom, jako ostatnią deskę ratunku; chociażby był grzesznik najzatwardzialszy, jeżeli raz tylko zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego miłosierdzia Mojego. Pragnę, aby poznał świat cały miłosierdzie Moje. Niepojętych łask pragnę udzielać duszom, które ufają Mojemu miłosierdziu. (Dz. 687)
Dziś chciałem się z wami podzielić z Wami jak walczyć z grzechem masturbacji. Wiele książek na ten temat napisano, wielu księży się wypowiadało i nic. Albo czytamy, że jest to akt silnie nieuporządkowany albo słuchamy rad, aby uprawiać sport, znaleźć znajomych oraz by wykończyć się fizycznie, to wieczorem będziemy tylko o łóżku marzyć. Szkoda tylko, że nikt, naprawdę nikt, nie mówi prosto, czym masturbacja jest. Wiemy, że jest grzechem. Ale dlaczego? Nie tylko, dlatego, że jest to akt przeciw naturze i rozbudza egoizm. Otóż masturbacja jest chorobą duszy. To nie jest takie samo uzależnienie jak od papierosów czy alkoholu. Czy po osiągnięciu orgazmu czujecie wyrzuty sumienia, świadomość dokonania czegoś iście złego? Ból, jaki wówczas czujecie, to jest ból duszy spowodowany grzechem. Na następny dzień znów czujecie ból głodu masturbacji i robicie to. To nie jest fizyczny ból narządów płciowych, choć wielu z was się ze mną nie zgodzi. Wielu powie, że organizm przyzwyczaił się do częstych orgazmów. Otóż nie, ból, jaki jest odczuwany, nadal jest bólem duszy. Dziś podzielę się z wami, jak walczyć z tym grzechem, jak uleczyć skonaną w masturbacji i pornografii duszę. Sam tam byłem, więc tym bardziej chcę Wam dać wskazówkę, radę jak walczyć. Musimy zrozumieć i zaakceptować, że masturbacja jest chorobą duszy. Jest to bardzo ciężka choroba, dlatego też po osiągnięciu orgazmu czujemy wewnętrzny ból i wyrzuty sumienia. Masturbując się niszczymy duszę, miłość do Boga. Czy po wykonaniu tego czynu, ktokolwiek z Was jest w stanie spojrzeć Jezusowi prosto w twarz, chociażby na obrazek ?Jezu, Ufam Tobie?? Nie, nikt, tak bardzo masturbacja odrzuca od Boga. Tak bardzo nasza dusza jest zraniona, że nie ma odwagi spojrzeć na Pana. Jeśli zaakceptowaliśmy, że to jest choroba duszy, pomódlmy się przed pójściem spać: ?Panie Jezu, wiem, że masturbacja jest chorobą duszy. I ciężko obrażam Cię za każdym razem, gdy to robię. Proszę Cię o uzdrowienie mej duszy z grzechu masturbacji.? Następnie przed obrazkiem ?Jezu Ufam Tobie? odmówmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Na zakończenie modlitwy ZAWIERZMY się Panu: ?Panie Jezu: pragnę zwierzyć Ci całego siebie, całą moją skonaną duszę, ciało i umysł, abyś posługiwał się nimi wedle swego uznania. Amen.? Musimy koniecznie czytać "Dzienniczek" św. Siostry Faustyny. On nam odsłoni, jak nieskończone jest miłosierdzie Boże, że to, co dla nas, ludzi, jest już nie do osiągnięcia, dla Boga jest możliwe. Czytajmy i jeszcze raz czytajmy przed pójściem spać. Są tam paragrafy, do których aż samemu chce się wracać. Dają one siłę oraz zmuszają do refleksji nad Bożym miłosierdziem. Pan Jezus sam powiedział do tej Wielkiej Świętej: Na drugi dzień po Komunii św. usłyszałam głos: - córko Moja ? patrz w przepaść miłosierdzia Mojego i oddaj temu miłosierdziu Mojemu cześć i chwałę, a uczyń to w ten sposób ? zbierz wszystkich grzeszników z całego świata i zanurz ich w przepaść miłosierdzia Mojego. Pragnę się udzielać duszom, dusz pragnę ? córko Moja. W święto Moje ? w święto Miłosierdzia, będziesz przebiegać świat cały i sprowadzać będziesz dusze zemdlone do źródła miłosierdzia Mojego. Ja je uleczę i wzmocnię (Dz. 206). Czyż nie są to przepiękne słowa? Tymi ?duszami zemdlonymi? są między innymi dusze uzależnione od masturbacji!! A ileż ich jest! Od razu przestrzegam: to jest jak lekarstwo, będzie działać powoli, będziecie upadać. Jednak, gdy czujecie ból, módlcie się do świętego Michała Archanioła tymi słowami: Święty Michale Archaniele, wspomagaj mnie w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź mi obroną. Niech go Bóg poskromić raczy, pokornie proszę. A Ty, Książę Wojska Niebieskiego, szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, Mocą Bożą strąć do piekła, Amen. Pan Jezus, po zawierzeniu, poznaniu Jego nieskończonego Miłosierdzia przez czytanie "Dzienniczka", odsłoni nam naszą duszę na tyle, na ile będziemy w stanie to znieść. Ból w sercu będzie silny, poczucie winy. Będą narządy płciowe boleć, ale jak wspomniałem wcześniej, to ból skonanej w grzechu duszy. Módlmy się codziennie do Bożego Miłosierdzia, odmawiając, tę króciutką, ale potężną Koronkę. Spróbujmy odmawiać jak najczęściej, np. w drodze do pracy, szkoły, w wolnej chwili. Skupmy się na Bożym Miłosierdziu! I poczujecie działanie Boże w sercach waszych. Spowiedź. Ileż to razy ksiądz słyszał w konfesjonale ?mam problem z masturbacją?, ?masturbowałem się?, ?oglądałem pornografię?. Ileż można! Wyznajcie swoje grzechy szczerze i z żalem. I pamiętajcie jedno: Jedna ze starszych sióstr skarżyła się siostrze Faustynie, że ma wątpliwości, czy Bóg jej wszystko przebaczył. Od paru lat cierpiała wewnętrznie, mimo że spowiednicy ją zapewniali, iż powinna być spokojna. Ona jednak chciała mieć potwierdzenie przebaczenia za pośrednictwem siostry Faustyny wprost od samego Jezusa. Siostra Faustyna usłyszała wówczas słowa Jezusa: Więcej rani moje serce jej niedowierzanie, aniżeli grzechy, które popełniła. (Dz. 628) Ja sam niedowierzałem swego czasu. Nawet nie wiecie, jaki to ból sprawia. Podczas spowiedzi, wyznałem swoje niedowierzanie jako grzech. I wiecie, co się stało? Gdy wracałem do domu, przepiękna radość ogarnęła me serce. Nie umiem jej słowami opisać, po prostu chodziłem odurzony, jak zakochany, ciągle się uśmiechałem. Przed spowiedzią czułem, jak dusza moja chce się do Pana uśmiechnąć, ale nie mogła przez grzech; raz kilka dni przed sakramentem pokuty doznałem coś cudownego: ogromną radość w mym sercu i odmawiając tę Koronkę moja skonana dusza odpoczywała! Mógłbym w tym stanie trwać nieskończenie długo. To był cudowny znak od Pana. Na następny dzień przyjąłem Komunię Świętą. Poczułem jeszcze silniejszą radość w sercu mym. Jakby coś uderzyło we mnie, sprawiając przy tym niepojętą radość! Nigdy, przenigdy bym tego nie zamienił na coś innego. Uzdrowienie duszy wymaga czasu. Mimo że nie popełniłem tego grzechu już jakiś czas, nadal czuję ból w sercu oraz czasem ból w narządach płciowych. Jednak, gdy odczuję ból w narządach płciowych, uśmiech pojawia mi się w sercu. Łaska Pana na mnie spływa, przypominając mi jak wielką siłę mi dał do walki z tą obrzydliwą chorobą. Pamiętajcie! ? Zrozumienie, że to jest choroba duszy, ? Całkowite zawierzenie się Panu, ? Codzienna Koronka do Miłosierdzia Bożego oraz modlitwa do świętego Michała Archanioła, ? Szczera, częsta spowiedź i WIARA w odpuszczenie grzechów. W końcu Pan Jezus nie na darmo umarł na Krzyżu? ? Komunia Święta ? I oczywiście, wszelkie okazje do grzechu odsuwamy. Wielu zapewne powie, że jest małej wiary? Wiara sama przyjdzie, jak zaczniemy poznawać głębie miłosierdzia Bożego. W pewnej chwili, kiedy przechodziłam korytarzem do kuchni - usłyszałam w duszy te słowa: Odmawiaj nieustannie tę koronkę, której cię nauczyłem. Ktokolwiek będzie ją odmawiał, dostąpi wielkiego miłosierdzia w godzinę śmierci. Kapłani będą podawać grzesznikom, jako ostatnią deskę ratunku; chociażby był grzesznik najzatwardzialszy, jeżeli raz tylko zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego miłosierdzia Mojego. Pragnę, aby poznał świat cały miłosierdzie Moje. Niepojętych łask pragnę udzielać duszom, które ufają Mojemu miłosierdziu. (Dz. 687)
marian, 2014-01-25
Zaufałem Tobie, bo sama mnie znalazłaś na Lednicy 2 lata temu, mnie grzesznika, który 8 lat nie był u spowiedzi. Kocham Ciebie, bo Ty mnie zaprowadziłas do kapłana, który mnie zrozumiał, pomógł wyspowiadać się i pomimo upadku niedawno - wstanę, bo Ty świadczysz miłosierdzie.
Zaufałem Tobie, bo sama mnie znalazłaś na Lednicy 2 lata temu, mnie grzesznika, który 8 lat nie był u spowiedzi. Kocham Ciebie, bo Ty mnie zaprowadziłas do kapłana, który mnie zrozumiał, pomógł wyspowiadać się i pomimo upadku niedawno - wstanę, bo Ty świadczysz miłosierdzie.
Dawid, 2014-01-25
Wygrałem milion euro za sprawą Jezusa Miłosiernego z Łagiewnik. Proście, a będzie wam dane, ufaj, a dostaniesz,to słowa Jezusa. Kościół Katolicki nigdy nie kłamie. Oczywiście, że się cieszę.
Wygrałem milion euro za sprawą Jezusa Miłosiernego z Łagiewnik. Proście, a będzie wam dane, ufaj, a dostaniesz,to słowa Jezusa. Kościół Katolicki nigdy nie kłamie. Oczywiście, że się cieszę.
Paula, 2014-01-24
Boże Miłosierny, dziękuję Ci z całego serca za dar łaski, jaki wczoraj otrzymałam. Oczyściłeś moją duszę z głębokiego żalu, ze straszliwego poczucia winy i niemocy. Dziękuję za wspaniałych Rodziców, wręcz Aniołów i błagam Cię o zdrowie dla Nich i radość z każdego dnia życia. Dziękuję za postawienie na mojej drodze wspaniałego Kapelana, który pomógł mi zrozumieć moje cierpienie i uwierzyć w Twe przeogromne miłosierdzie i przebaczenie. Prowadź mnie proszę i spraw, by moja Rodzina była zdrowa i żeby wszechmocny Bóg obdarzył nas szczęśliwym macierzyństwem. Ból, jaki przeżywam, pozwolił mi jeszcze bardziej zbliżyć się do Ciebie i ufać, że będzie dobrze. Miej w opiece naszego Aniołka. JEZU, UFAM TOBIE!!!
Boże Miłosierny, dziękuję Ci z całego serca za dar łaski, jaki wczoraj otrzymałam. Oczyściłeś moją duszę z głębokiego żalu, ze straszliwego poczucia winy i niemocy. Dziękuję za wspaniałych Rodziców, wręcz Aniołów i błagam Cię o zdrowie dla Nich i radość z każdego dnia życia. Dziękuję za postawienie na mojej drodze wspaniałego Kapelana, który pomógł mi zrozumieć moje cierpienie i uwierzyć w Twe przeogromne miłosierdzie i przebaczenie. Prowadź mnie proszę i spraw, by moja Rodzina była zdrowa i żeby wszechmocny Bóg obdarzył nas szczęśliwym macierzyństwem. Ból, jaki przeżywam, pozwolił mi jeszcze bardziej zbliżyć się do Ciebie i ufać, że będzie dobrze. Miej w opiece naszego Aniołka. JEZU, UFAM TOBIE!!!
daneczka, 2014-01-20
Bóg jest miłosierny, miłosierna jest Jego miłość. Wielkie jest miłosierdzie Boże!!! 22 października 2012 roku dostaje wiadomość od siostry, że nasza mama dostała krwotoku i karetka jedzie do szpitala do Olsztyna. Wiadomość te siostra przekazała telefonicznie - było to po godzinie 15:00. Pierwsze moje słowa do siostry były, aby księdza z ostatnim namaszczeniem. W szpitalu, aby poczekała z księdzem do rana, ponieważ jest wszystko w porządku, mama zasnęła i odpoczywa. Muszę wspomnieć, że mama miała 81 lat, od kilku lat cierpiała na chorobę wieku starczego: nie rozpoznawała nikogo, nie można było się z nią porozumieć, wszelkie czynności związane z jej funkcjonowaniem sprawiały wiele kłopotów. Nasz tato i siostra wiele razy mieli kłopot, aby mamę nakarmić przeprać czy umyć. Mam była bardzo wierząca osobą. Całe życie modliła się do Boga za swoja rodzinę i bliskich, a miała się za kogo modlić, bo, było nas siedmioro - cztery siostry i trzech braci z rodzinami. Gdy mama zachorowała, pomimo że zapominała słowa modlitwy, modliła się po swojemu. Wypowiadała słowa nie mające związku z modlitwą, dla nas dzieci - niezrozumiałe - a na końcu jej modłów było słowo: Amen. Często tako mówił mi: popatrz Danusia (mama) nadal się modli. A ja no: jak? Przecież ja nic z tego nie rozumiem. A tato: Bóg ja rozumie i słucha jej. Mam bardzo cierpiała, a my z nią. Często prosiliśmy Boga, aby ja zabrał i zakończył jej cierpienie. Lecz Bóg chciał inaczej. 22 października był dniem Bożego Miłosierdzia w mojej parafii, dzień modlitwy o szybkie włączenie Jana Pawła II w poczet świętych. Pamiętam, jak po telefonie siostry zacząłem modlić do dobrego Boga za mamę, aby ulżył jej cierpieniu i zabrał ja do siebie, lecz nie wiedziałem, że ta się stanie. Telefon siostry uspokoił mnie, że alarm był fałszywy. Lekarze uspokoili, że najgorsze minęło. Miedzy godzina 22:00 a 23:00 dostaje drugi telefon, że mama odeszła. Pragnę zaświadczyć, że dobry Bóg okazał jej swoje wielkie miłosierdzie i pozwolił jej w tym pięknym dniu, jakim jest dzień Bożego Miłosierdzia, odejść do siebie. Wierzę, że choć mama nie otrzymała ostatniego namaszczenia, Bóg jej to wybaczy. Ona całe życie Jemu ufała i Matce Najświętszej, do której nas - dzieci - całe swoje życie prowadziła. Pragnę nadmienić, że po wysłuchanej przez Boga mojej modlitwie od tamtej pory każdego dnia odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego - najpierw za moją śp. mamę, a teraz za wszystkich, którzy są w takiej potrzebie. Modlitwy mojej mamy zostały wysłuchane: wyprosiła dla mnie u Boga dar wiary, modlitwy i miłości. Wyprosiła dla mnie przebaczenie, okazała mi, jak dobry jest Pan, jak wielka jest Jego miłość do mnie i ile mi przebaczył. Bóg rozpalił we mnie ogień miłości takie wielkiej, że mój rozum nie jest w stanie tego pojąć. Nie wiem, co się ze mną dzieje, czasem zachowuję się jak wariatka, dla innych dewotka. Nie mogę przestać myśleć o Najświętszym Sakramencie, o Eucharystii. Chciałabym móc przyjmować codziennie Komunię Świętą, chciałabym o Jego miłości do mnie opowiadać od rana do wieczora, o szczęściu, jakie z tego powodu czuję, o spokoju, jaki mam w sercu i o miłości, która nie ma końca. Widzę obecność Pana na każdym miejscu i w każdym kroku, który stawiam. Matka Najświętsza wyprosiła mi te łaski u Boga. Do Niej się uciekałam w trudnych dla mnie chwilach do Niej się uciekałam, w chorobie, w bólu i cierpieniu. Mówiąc o Bożym miłosierdziu, nie mogę zapominać o mojej kochanej Mateczce Maryi, bo to Ona pokazała mi, jak dobry jest Pan i ile może nam dać - tylko my musimy Mu zaufać i poddać się tej przeogromnej miłości, którą ma dla nas. Musimy powiedzieć: Jezu, ufam Tobie. Mateczko Niepokalana, najświętsza, ufam Tobie, prowadź mnie do swego Syna. Amen. Chwała Panu.
Bóg jest miłosierny, miłosierna jest Jego miłość. Wielkie jest miłosierdzie Boże!!! 22 października 2012 roku dostaje wiadomość od siostry, że nasza mama dostała krwotoku i karetka jedzie do szpitala do Olsztyna. Wiadomość te siostra przekazała telefonicznie - było to po godzinie 15:00. Pierwsze moje słowa do siostry były, aby księdza z ostatnim namaszczeniem. W szpitalu, aby poczekała z księdzem do rana, ponieważ jest wszystko w porządku, mama zasnęła i odpoczywa. Muszę wspomnieć, że mama miała 81 lat, od kilku lat cierpiała na chorobę wieku starczego: nie rozpoznawała nikogo, nie można było się z nią porozumieć, wszelkie czynności związane z jej funkcjonowaniem sprawiały wiele kłopotów. Nasz tato i siostra wiele razy mieli kłopot, aby mamę nakarmić przeprać czy umyć. Mam była bardzo wierząca osobą. Całe życie modliła się do Boga za swoja rodzinę i bliskich, a miała się za kogo modlić, bo, było nas siedmioro - cztery siostry i trzech braci z rodzinami. Gdy mama zachorowała, pomimo że zapominała słowa modlitwy, modliła się po swojemu. Wypowiadała słowa nie mające związku z modlitwą, dla nas dzieci - niezrozumiałe - a na końcu jej modłów było słowo: Amen. Często tako mówił mi: popatrz Danusia (mama) nadal się modli. A ja no: jak? Przecież ja nic z tego nie rozumiem. A tato: Bóg ja rozumie i słucha jej. Mam bardzo cierpiała, a my z nią. Często prosiliśmy Boga, aby ja zabrał i zakończył jej cierpienie. Lecz Bóg chciał inaczej. 22 października był dniem Bożego Miłosierdzia w mojej parafii, dzień modlitwy o szybkie włączenie Jana Pawła II w poczet świętych. Pamiętam, jak po telefonie siostry zacząłem modlić do dobrego Boga za mamę, aby ulżył jej cierpieniu i zabrał ja do siebie, lecz nie wiedziałem, że ta się stanie. Telefon siostry uspokoił mnie, że alarm był fałszywy. Lekarze uspokoili, że najgorsze minęło. Miedzy godzina 22:00 a 23:00 dostaje drugi telefon, że mama odeszła. Pragnę zaświadczyć, że dobry Bóg okazał jej swoje wielkie miłosierdzie i pozwolił jej w tym pięknym dniu, jakim jest dzień Bożego Miłosierdzia, odejść do siebie. Wierzę, że choć mama nie otrzymała ostatniego namaszczenia, Bóg jej to wybaczy. Ona całe życie Jemu ufała i Matce Najświętszej, do której nas - dzieci - całe swoje życie prowadziła. Pragnę nadmienić, że po wysłuchanej przez Boga mojej modlitwie od tamtej pory każdego dnia odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego - najpierw za moją śp. mamę, a teraz za wszystkich, którzy są w takiej potrzebie. Modlitwy mojej mamy zostały wysłuchane: wyprosiła dla mnie u Boga dar wiary, modlitwy i miłości. Wyprosiła dla mnie przebaczenie, okazała mi, jak dobry jest Pan, jak wielka jest Jego miłość do mnie i ile mi przebaczył. Bóg rozpalił we mnie ogień miłości takie wielkiej, że mój rozum nie jest w stanie tego pojąć. Nie wiem, co się ze mną dzieje, czasem zachowuję się jak wariatka, dla innych dewotka. Nie mogę przestać myśleć o Najświętszym Sakramencie, o Eucharystii. Chciałabym móc przyjmować codziennie Komunię Świętą, chciałabym o Jego miłości do mnie opowiadać od rana do wieczora, o szczęściu, jakie z tego powodu czuję, o spokoju, jaki mam w sercu i o miłości, która nie ma końca. Widzę obecność Pana na każdym miejscu i w każdym kroku, który stawiam. Matka Najświętsza wyprosiła mi te łaski u Boga. Do Niej się uciekałam w trudnych dla mnie chwilach do Niej się uciekałam, w chorobie, w bólu i cierpieniu. Mówiąc o Bożym miłosierdziu, nie mogę zapominać o mojej kochanej Mateczce Maryi, bo to Ona pokazała mi, jak dobry jest Pan i ile może nam dać - tylko my musimy Mu zaufać i poddać się tej przeogromnej miłości, którą ma dla nas. Musimy powiedzieć: Jezu, ufam Tobie. Mateczko Niepokalana, najświętsza, ufam Tobie, prowadź mnie do swego Syna. Amen. Chwała Panu.
Bogdan, 2014-01-19
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za każdą Mszę Świętą i Komunię Świętą, dzięki Tobie, Jezu, panuję nad swoją pożądliwością, staję się czysty w myślach, patrzeniu na kobiety, dostrzegam piękno wokół siebie, otwieram się na innych ludzi, potrafię słuchać innych i nie jestem zamknięty w swoich poglądach, ale słucham i rozumiem problemy innych, przy czym moje stają się mniejsze i mniej bolą. Jezu Miłosierny, dzięki Koronce do Miłosierdzia Bożego, którą odmawiam codziennie o godz. 15, po zapisaniu się na stronie faustyna.pl, bardziej pragnę dobra i Miłości Jezusa Miłosiernego i bardziej Go poznawać i doświadczać i innym o tym mówić. Dziękuję, Jezu, bądź ze mną. Jezu, ufam Tobie i kocham Ciebie.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za każdą Mszę Świętą i Komunię Świętą, dzięki Tobie, Jezu, panuję nad swoją pożądliwością, staję się czysty w myślach, patrzeniu na kobiety, dostrzegam piękno wokół siebie, otwieram się na innych ludzi, potrafię słuchać innych i nie jestem zamknięty w swoich poglądach, ale słucham i rozumiem problemy innych, przy czym moje stają się mniejsze i mniej bolą. Jezu Miłosierny, dzięki Koronce do Miłosierdzia Bożego, którą odmawiam codziennie o godz. 15, po zapisaniu się na stronie faustyna.pl, bardziej pragnę dobra i Miłości Jezusa Miłosiernego i bardziej Go poznawać i doświadczać i innym o tym mówić. Dziękuję, Jezu, bądź ze mną. Jezu, ufam Tobie i kocham Ciebie.
Emilka, 2014-01-18
Szczęść Boże Chciałabym dać świadectwo Jak już kiedyś pisałam jestem pielęgniarką. 16 stycznia poproszono mnie, żebym zaopiekowała się panią chorą na rozsianego raka płuca lewego. Pani w wieku 78 lat. Stan był bardzo poważny i bałam się tej pracy. Jednak w sercu czułam, że muszę się tego podjąć. Obudziłam się rano z takim lękiem: ,,Boże, co robić?" Poszłam do spowiedzi i powiedziałam o tym księdzu. Pan Jezus przez usta tego kapłana powiedział: ,,IDŹ. JESTEŚ TAM POSŁANA". Więc poszłam. Od 9 do 12 nie działo się nic szczególnego. Podałam jej tlen, poprawiłam poduszki. Niczego więcej nie potrzebowała. W międzyczasie zmówiłam różaniec. Później usiadłam obok niej i głośno mówiłam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Jak kończyłam Koronkę zaczęła się agonia. Zaczęła tracić oddech, ledwo łykając powietrze. Wzrok uciekał do tyłu, źrenice stały się duże już nie reagowała na mój głos. Oddech słabł i słabł aż ucichł. Zaraz wezwałam karetkę. Szkoda tylko, że nikt z rodziny nie wezwał wcześniej kapłana, by mogła się wyspowiadać.
Szczęść Boże Chciałabym dać świadectwo Jak już kiedyś pisałam jestem pielęgniarką. 16 stycznia poproszono mnie, żebym zaopiekowała się panią chorą na rozsianego raka płuca lewego. Pani w wieku 78 lat. Stan był bardzo poważny i bałam się tej pracy. Jednak w sercu czułam, że muszę się tego podjąć. Obudziłam się rano z takim lękiem: ,,Boże, co robić?" Poszłam do spowiedzi i powiedziałam o tym księdzu. Pan Jezus przez usta tego kapłana powiedział: ,,IDŹ. JESTEŚ TAM POSŁANA". Więc poszłam. Od 9 do 12 nie działo się nic szczególnego. Podałam jej tlen, poprawiłam poduszki. Niczego więcej nie potrzebowała. W międzyczasie zmówiłam różaniec. Później usiadłam obok niej i głośno mówiłam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Jak kończyłam Koronkę zaczęła się agonia. Zaczęła tracić oddech, ledwo łykając powietrze. Wzrok uciekał do tyłu, źrenice stały się duże już nie reagowała na mój głos. Oddech słabł i słabł aż ucichł. Zaraz wezwałam karetkę. Szkoda tylko, że nikt z rodziny nie wezwał wcześniej kapłana, by mogła się wyspowiadać.
daneczka, 2014-01-17
Bożego miłosierdzia doświadczam na każdym kroku i nigdy mnie nie opuściło, nawet wtedy, gdy ja się zapomniałam i odwróciłam od Boga. Gdy Bóg przemówił do mnie, moja miłość i cześć dla Niego wróciła ze zdwojona, stokrotną siłą. Przygarnął mnie do swego serca, jak syna marnotrawnego dobry Ojciec. Nie okazał mi żalu, że tak długo Go nie czciłam, że tak długo nie przystępowałam do Komunii św. Okazał mi cierpliwość i swoje miłosierdzie, zapominając o moich grzechach. Pozwala cieszyć mi się Jego miłosierdziem, Jego miłością. Łaski te uzyskałam dzięki wstawiennictwu Matki Nieustającej Pomocy, matki Bolesnej, Maryi. Pragnę, aby cały świat dowiedział się o tym, jak wielkie jest miłosierdzie Boże, jak wiele Bóg nam odpuszcza, tylko musimy wrócić i pozwolić się Jemu kochać, a reszta sama się ułoży. Chwała Panu! Chwała jego Miłosierdziu!
Bożego miłosierdzia doświadczam na każdym kroku i nigdy mnie nie opuściło, nawet wtedy, gdy ja się zapomniałam i odwróciłam od Boga. Gdy Bóg przemówił do mnie, moja miłość i cześć dla Niego wróciła ze zdwojona, stokrotną siłą. Przygarnął mnie do swego serca, jak syna marnotrawnego dobry Ojciec. Nie okazał mi żalu, że tak długo Go nie czciłam, że tak długo nie przystępowałam do Komunii św. Okazał mi cierpliwość i swoje miłosierdzie, zapominając o moich grzechach. Pozwala cieszyć mi się Jego miłosierdziem, Jego miłością. Łaski te uzyskałam dzięki wstawiennictwu Matki Nieustającej Pomocy, matki Bolesnej, Maryi. Pragnę, aby cały świat dowiedział się o tym, jak wielkie jest miłosierdzie Boże, jak wiele Bóg nam odpuszcza, tylko musimy wrócić i pozwolić się Jemu kochać, a reszta sama się ułoży. Chwała Panu! Chwała jego Miłosierdziu!
maria, 2014-01-17
Miałam bardzo trudny okres w życiu i od kiedy odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego jest tak jakby wszystko było normalne, tzn. można żyć.
Miałam bardzo trudny okres w życiu i od kiedy odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego jest tak jakby wszystko było normalne, tzn. można żyć.
renata, 2014-01-15
Pragnę poświadczyć o skutecznosci modlitwy "Koronka do Bożego Miłosierdzia". Czekała mnie operacja ginekologiczna, choć to byla rutynowa operacja, to jednak jak każda inna, niesie za sobą ryzyko powikłań. Trzy dni płakałam, nie wiedziałam, czy się zgodzić, ale pomyślałam sobie: to jest dla mnie próba czy zaufam Jezusowi i zdecydowałam się zaufać, i oczywiscie nie zawiodlam się. Pomógł mi bardziej niż się tego spodziewałam. Operacja przebiegla bardzo dobrze. Po operacji czułam się tak samo. Wiem, że gdybym się nie zdecydowała, wyrzuty sumienia by mnie zniszczyły. JEZUS to prawdziwy PRZYJACIEL, nigdy nas nie zawiedzie.
Pragnę poświadczyć o skutecznosci modlitwy "Koronka do Bożego Miłosierdzia". Czekała mnie operacja ginekologiczna, choć to byla rutynowa operacja, to jednak jak każda inna, niesie za sobą ryzyko powikłań. Trzy dni płakałam, nie wiedziałam, czy się zgodzić, ale pomyślałam sobie: to jest dla mnie próba czy zaufam Jezusowi i zdecydowałam się zaufać, i oczywiscie nie zawiodlam się. Pomógł mi bardziej niż się tego spodziewałam. Operacja przebiegla bardzo dobrze. Po operacji czułam się tak samo. Wiem, że gdybym się nie zdecydowała, wyrzuty sumienia by mnie zniszczyły. JEZUS to prawdziwy PRZYJACIEL, nigdy nas nie zawiedzie.
krzysztof, 2014-01-14
Jezu, prosiłem Cię o cud i go otrzymałem (proście, a dostaniecie). Ludzie, odmawiajcie tę Koronkę, zawierzcie swoje problemy Bogu, nie zamartwiajcie się, mówcie: Jezu, ufam Tobie, Jezu, zajmij się mną, a otrzymacie to, co ja. Cud. Dziękuję, Ci, Chryste.
Jezu, prosiłem Cię o cud i go otrzymałem (proście, a dostaniecie). Ludzie, odmawiajcie tę Koronkę, zawierzcie swoje problemy Bogu, nie zamartwiajcie się, mówcie: Jezu, ufam Tobie, Jezu, zajmij się mną, a otrzymacie to, co ja. Cud. Dziękuję, Ci, Chryste.
Nika, 2014-01-13
Miłosierdzie Boże dokonało cudu. Uzależnienie sprawiało, że jeden dzień bez popełnienia grzechu był praktycznie niemożliwy. Spowiedź po prawie rocznej przerwie, tuż przed Świętami, bo wypada iść do Komunii...a tu nagle niewiadomo skąd płacz w konfesjonale, szczery żal i słowa księdza, żebym zaufała Jezusowi, przestała liczyć na siebie, bo On sam powiedział, że nic bez Niego uczynić nie możemy. I życzenia, żebym w swoim życiu płakała jak najczęściej, ale już nigdy z powodu swojej słabości, a już tylko ze szczęścia. I cud... nie wiem, jak, nie wiem, skąd...tzn. wiem :) ale po ludzku niewytłumaczalne... Jeszcze przed spowiedzią byłam tak przesiąknięta grzechami, że nawet wstydziłam się mówić cokolwiek do Boga, bo czułam, że nie jestem godna, ale w międzyczasie jakby gdzieś z najgłębszych zakamarków mojego serca wydobywało się westchnienie: ,,Ratuj, Boże, bo ja nie wiem, co robić"... gdzieś krążyły nade mną albo moje dawne modlitwy, albo modlitwy bliskich mi osób, które ciagle modlą się rownież za mnie... Minęło kilka tygodni, a ja nadal jestem wolna... Bóg mi to dał... dał mi tę łaskę, po prostu, ot tak... Problem, nad którym głowiłam się tyle czasu, rozwiązał w ułamek sekundy... Czuję się wolna, czuję się szczęśliwa... Ktoś może powiedzieć, że to dopiero kilka tygodni, ale dla mnie nawet jeden dzień jest cudem, każdy kolejny będzie cudem i wierzę, że łaski Bożej wystarczy (bo moja silna wola tu praktycznie nie ma znaczenia), abym w tym cudzie dotrwała do kresu swoich dni. Dziękuję, Miłosierny Jezu, za ten cud. I proszę o modlitwę w intencji świeżo-nawróconej:)
Miłosierdzie Boże dokonało cudu. Uzależnienie sprawiało, że jeden dzień bez popełnienia grzechu był praktycznie niemożliwy. Spowiedź po prawie rocznej przerwie, tuż przed Świętami, bo wypada iść do Komunii...a tu nagle niewiadomo skąd płacz w konfesjonale, szczery żal i słowa księdza, żebym zaufała Jezusowi, przestała liczyć na siebie, bo On sam powiedział, że nic bez Niego uczynić nie możemy. I życzenia, żebym w swoim życiu płakała jak najczęściej, ale już nigdy z powodu swojej słabości, a już tylko ze szczęścia. I cud... nie wiem, jak, nie wiem, skąd...tzn. wiem :) ale po ludzku niewytłumaczalne... Jeszcze przed spowiedzią byłam tak przesiąknięta grzechami, że nawet wstydziłam się mówić cokolwiek do Boga, bo czułam, że nie jestem godna, ale w międzyczasie jakby gdzieś z najgłębszych zakamarków mojego serca wydobywało się westchnienie: ,,Ratuj, Boże, bo ja nie wiem, co robić"... gdzieś krążyły nade mną albo moje dawne modlitwy, albo modlitwy bliskich mi osób, które ciagle modlą się rownież za mnie... Minęło kilka tygodni, a ja nadal jestem wolna... Bóg mi to dał... dał mi tę łaskę, po prostu, ot tak... Problem, nad którym głowiłam się tyle czasu, rozwiązał w ułamek sekundy... Czuję się wolna, czuję się szczęśliwa... Ktoś może powiedzieć, że to dopiero kilka tygodni, ale dla mnie nawet jeden dzień jest cudem, każdy kolejny będzie cudem i wierzę, że łaski Bożej wystarczy (bo moja silna wola tu praktycznie nie ma znaczenia), abym w tym cudzie dotrwała do kresu swoich dni. Dziękuję, Miłosierny Jezu, za ten cud. I proszę o modlitwę w intencji świeżo-nawróconej:)
Paulina, 2014-01-12
Dziękuję, Jezu Miłosierny, za zdrowie mojej małej córeczki, której groziła ciężka operacja. Odkąd zaczęłam modlić się przed obrazkiem Jezusa Miłosiernego i odmawiać Koronkę, jej stan zaczął się poprawiać. Jest z nią coraz lepiej i mam nadzieję, że zupełnie uniknie operacji. Proszę Cię, Jezu, Miłosierny o zdrowie dla siebie i pomyślne wyniki badań, gdyż leżę teraz w szpitalu. Ufam Ci bezgranicznie, nigdy mnie nie zawiodłeś.
Dziękuję, Jezu Miłosierny, za zdrowie mojej małej córeczki, której groziła ciężka operacja. Odkąd zaczęłam modlić się przed obrazkiem Jezusa Miłosiernego i odmawiać Koronkę, jej stan zaczął się poprawiać. Jest z nią coraz lepiej i mam nadzieję, że zupełnie uniknie operacji. Proszę Cię, Jezu, Miłosierny o zdrowie dla siebie i pomyślne wyniki badań, gdyż leżę teraz w szpitalu. Ufam Ci bezgranicznie, nigdy mnie nie zawiodłeś.
alicja, 2014-01-12
Dzięki Ci, Jezu, że dałeś mi drugą szansę w życiu! Że uchroniłeś mnie od śmierci! I wiem, że stoi przede mną wezwanie nowe !!!!
Dzięki Ci, Jezu, że dałeś mi drugą szansę w życiu! Że uchroniłeś mnie od śmierci! I wiem, że stoi przede mną wezwanie nowe !!!!
Andżelika, 2014-01-11
Święta Faustyno, dziękuję za Twoje wstawiennictwo w intencji przedłużenia mojej umowy o pracę. Mimo beznadziejnej sytuacji w pracy umowę dostałam i radość moja jest wielka. Jezu, ufam Tobie.
Święta Faustyno, dziękuję za Twoje wstawiennictwo w intencji przedłużenia mojej umowy o pracę. Mimo beznadziejnej sytuacji w pracy umowę dostałam i radość moja jest wielka. Jezu, ufam Tobie.
monika, 2014-01-11
Panie Jezu, dziękuję Tobie z całego serca mego za uzdrowienie duszy mojej, za okazanie mi swego miłosierdzia po wielu latach mojego przebywania w ciemności. Dziękuję Tobie, Panie Jezu, za łaski, które każdego dnia otrzymuję od Twego najświętszego Serca. Dziękuję, Panie Jezu, za łaskę pełnego uczestniczenia we Mszy Świętej. Kocham Cię, Panie Jezu, i ufam Tobie. Dziękuję, że za przyczyną i modlitwą św. Siostry Faustynki pomogłeś mi, Jezu, zwyciężyć szatana, który mnie atakował po moim nawróceniu. Jezu, ufam Tobie, w Tobie pokładam nadzieję i każdy dzień mojego życia. Proszę o Twoje miłosierdzie dla moich bliskich w godzinie naszej śmierci. Jezu, każdego dnia uzdrawiasz mnie, do Ciebie prowadzi mnie Matka Boża.
Panie Jezu, dziękuję Tobie z całego serca mego za uzdrowienie duszy mojej, za okazanie mi swego miłosierdzia po wielu latach mojego przebywania w ciemności. Dziękuję Tobie, Panie Jezu, za łaski, które każdego dnia otrzymuję od Twego najświętszego Serca. Dziękuję, Panie Jezu, za łaskę pełnego uczestniczenia we Mszy Świętej. Kocham Cię, Panie Jezu, i ufam Tobie. Dziękuję, że za przyczyną i modlitwą św. Siostry Faustynki pomogłeś mi, Jezu, zwyciężyć szatana, który mnie atakował po moim nawróceniu. Jezu, ufam Tobie, w Tobie pokładam nadzieję i każdy dzień mojego życia. Proszę o Twoje miłosierdzie dla moich bliskich w godzinie naszej śmierci. Jezu, każdego dnia uzdrawiasz mnie, do Ciebie prowadzi mnie Matka Boża.
Adam, 2014-01-11
Szczęść Boże:) Nie piszę tego dla siebie, ale na chwałę Boga, który jest BOGIEM Z NAMI Wszechmogącym i Miłosiernym. Przez osiem lat byłem ministrantem ....blisko ołtarza,lecz pomimo bliskości odszedłem. Jak dzisiaj patrzę, egoizm, który wtedy nazywałem dumą, był górą. Rozpocząłem młodzieńczo hulaszczy tryb życia. Powoli zapominałem o Bogu, ale On o mnie nie. U mojej Mamy wynajął pokój chłopak, którego razem z kumplami nazywaliśmy "fanatykiem". Namówił mnie na rekolekcje akademickie, na których zrobiłem akt oddania życia Jezusowi. To był rzut na taśmę. Potem był bunt przeciwko dogmatom Kościoła. Do dzisiaj mam zapisane te słowa: PANIE JEZU, odchodzę od Ciebie szukać własnej drogi... I pobłądziłem. Wszedłem w środowiska buddystów, zafascynowała mnie wschodnia medytacja, potem sztuki walki - nie polecam. Na własnej skórze przekonałem się, że tylko opieka Boża ochroniła moją duszę. Potem małżeństwo, firma, pijaństwo, bankructwo. Na Jasnej Górze uklęknąłem przed Matką Bożą i mówię: Wiem, jaki ze mnie drań, ale proszę Cię, pomóż mi, bo ja już nie dam rady. Zaczęło się poprawiać, ale jeszcze długo błądziłem. Pewnego dnia zakupiłem materiały do działalności i przyszedł mi do głowy plan, żeby z ciężkim pudłem iść na skróty przez pola. Pudło zaczęło się rozpadać, a ja wyzywałem na swoje pomysły, aż trafiłem nad wielki dół, w którym był wyrzucony spalony dom. Na szczycie gruzowiska leżał odpustowy obrazek Jezusa Miłosiernego. Od razu zrozumiałem: czas wracać. Modliłem się dużo, ale mimo poprawy we wszystkim dominował smutek i przygnębienie. Dowiedziałem się o wspólnotach charyzmatycznych i poszedłem na modlitwę pewnej wspólnoty .Smutek powoli ustępował Duchowi Świętemu .Obejrzałem nagranie ze spotkania tej wspólnoty. Zobaczyłem posługującego przy ołtarzu chłopaka, którego nazywaliśmy "fanatykiem" ...wiedziałem:))Zaczęło się nawrócenie... Przez cały ten czas Matka Boża prowadziła mnie i prowadzi jak dziecko za rękę. Wracałem z dziesięcioletnią córką z Drogi Krzyżowej. Z dużą szybkością wjechał w nas samochód na przejściu dla pieszych. Wyszliśmy bez szwanku. Pytam córki: Bałaś się? Ona odpowiada: Bałam się o ciebie. Ja mówię: a ja o ciebie. Kilka miesięcy później mówi mi: Tata jak leżałam pod tym samochodem to było mi tak dobrze, że wcale nie chciało mi się wstawać. Przystąpiłem do Armii Michała Archanioła. Pierwsza Msza Święta, patrzę, a przy ołtarzu posługuje chłopak nazywany przez nas "fanatykiem" ,uśmiechnąłem się i mówię: Chwała Tobie, Panie... Wzbudziło się we mnie zakochanie do Jezusa, Matki Bożej i Kościoła. Pewnego dnia przed Komunią Świętą, Jezus pokazał mi swoją miłość. Zanurzył mnie w oceanie miłosierdzia. Żona czekała przed kościołem, a ja klęczałem przed Tabernakulum i płakałem. Innym razem wziąłem udział w kursie Nowe Życie - polecam gorąco:)Przez cały kurs siedzę zarozumiały, bo ja wszystko wiem, i doświadczyłem tylu rzeczy nadprzyrodzonych, o których teraz nie piszę. Ostatnie minuty kursu. Przychodzą do mnie te słowa: W RANACH MOICH ZDROWIE WASZE. Patrzę na Krzyż, Jezus pokazuje mi noc przed moją Pierwszą Komunią: mój Tata - alkoholik - próbował nas zabić,zabrała go milicja. Jezus mówi: Ja ...tam byłem z tobą i razem z tobą płakałem. Od dzieciństwa moją pasją była fotografia, niedawno znalazłem swoje zdjęcie z okresu ciemności na stronach o depresji. Zrozumiałem, jak wiele dla mnie Pan uczynił i jaką drogę dotychczas przeszedłem. Pamiętajcie, nigdy nie popadajcie w beznadzieję, bo Matka Boża i Jezus jest zawsze przy nas. TO JEST PEWNE. On ma moc nad wszystkim, Jego jest wszelka Chwała i Cześć. Ufajcie tylko i módlcie się dużo:)
Szczęść Boże:) Nie piszę tego dla siebie, ale na chwałę Boga, który jest BOGIEM Z NAMI Wszechmogącym i Miłosiernym. Przez osiem lat byłem ministrantem ....blisko ołtarza,lecz pomimo bliskości odszedłem. Jak dzisiaj patrzę, egoizm, który wtedy nazywałem dumą, był górą. Rozpocząłem młodzieńczo hulaszczy tryb życia. Powoli zapominałem o Bogu, ale On o mnie nie. U mojej Mamy wynajął pokój chłopak, którego razem z kumplami nazywaliśmy "fanatykiem". Namówił mnie na rekolekcje akademickie, na których zrobiłem akt oddania życia Jezusowi. To był rzut na taśmę. Potem był bunt przeciwko dogmatom Kościoła. Do dzisiaj mam zapisane te słowa: PANIE JEZU, odchodzę od Ciebie szukać własnej drogi... I pobłądziłem. Wszedłem w środowiska buddystów, zafascynowała mnie wschodnia medytacja, potem sztuki walki - nie polecam. Na własnej skórze przekonałem się, że tylko opieka Boża ochroniła moją duszę. Potem małżeństwo, firma, pijaństwo, bankructwo. Na Jasnej Górze uklęknąłem przed Matką Bożą i mówię: Wiem, jaki ze mnie drań, ale proszę Cię, pomóż mi, bo ja już nie dam rady. Zaczęło się poprawiać, ale jeszcze długo błądziłem. Pewnego dnia zakupiłem materiały do działalności i przyszedł mi do głowy plan, żeby z ciężkim pudłem iść na skróty przez pola. Pudło zaczęło się rozpadać, a ja wyzywałem na swoje pomysły, aż trafiłem nad wielki dół, w którym był wyrzucony spalony dom. Na szczycie gruzowiska leżał odpustowy obrazek Jezusa Miłosiernego. Od razu zrozumiałem: czas wracać. Modliłem się dużo, ale mimo poprawy we wszystkim dominował smutek i przygnębienie. Dowiedziałem się o wspólnotach charyzmatycznych i poszedłem na modlitwę pewnej wspólnoty .Smutek powoli ustępował Duchowi Świętemu .Obejrzałem nagranie ze spotkania tej wspólnoty. Zobaczyłem posługującego przy ołtarzu chłopaka, którego nazywaliśmy "fanatykiem" ...wiedziałem:))Zaczęło się nawrócenie... Przez cały ten czas Matka Boża prowadziła mnie i prowadzi jak dziecko za rękę. Wracałem z dziesięcioletnią córką z Drogi Krzyżowej. Z dużą szybkością wjechał w nas samochód na przejściu dla pieszych. Wyszliśmy bez szwanku. Pytam córki: Bałaś się? Ona odpowiada: Bałam się o ciebie. Ja mówię: a ja o ciebie. Kilka miesięcy później mówi mi: Tata jak leżałam pod tym samochodem to było mi tak dobrze, że wcale nie chciało mi się wstawać. Przystąpiłem do Armii Michała Archanioła. Pierwsza Msza Święta, patrzę, a przy ołtarzu posługuje chłopak nazywany przez nas "fanatykiem" ,uśmiechnąłem się i mówię: Chwała Tobie, Panie... Wzbudziło się we mnie zakochanie do Jezusa, Matki Bożej i Kościoła. Pewnego dnia przed Komunią Świętą, Jezus pokazał mi swoją miłość. Zanurzył mnie w oceanie miłosierdzia. Żona czekała przed kościołem, a ja klęczałem przed Tabernakulum i płakałem. Innym razem wziąłem udział w kursie Nowe Życie - polecam gorąco:)Przez cały kurs siedzę zarozumiały, bo ja wszystko wiem, i doświadczyłem tylu rzeczy nadprzyrodzonych, o których teraz nie piszę. Ostatnie minuty kursu. Przychodzą do mnie te słowa: W RANACH MOICH ZDROWIE WASZE. Patrzę na Krzyż, Jezus pokazuje mi noc przed moją Pierwszą Komunią: mój Tata - alkoholik - próbował nas zabić,zabrała go milicja. Jezus mówi: Ja ...tam byłem z tobą i razem z tobą płakałem. Od dzieciństwa moją pasją była fotografia, niedawno znalazłem swoje zdjęcie z okresu ciemności na stronach o depresji. Zrozumiałem, jak wiele dla mnie Pan uczynił i jaką drogę dotychczas przeszedłem. Pamiętajcie, nigdy nie popadajcie w beznadzieję, bo Matka Boża i Jezus jest zawsze przy nas. TO JEST PEWNE. On ma moc nad wszystkim, Jego jest wszelka Chwała i Cześć. Ufajcie tylko i módlcie się dużo:)
elzbieta, 2014-01-10
Jezu, dziekuje ci za łaskę odwiedzenia Cię w sanktuarium przed samymi Świętami. Dziękuję Ci za św. Faustynkę, za wszystkie łaski, jakie otrzymałam ja i moja rodzina. W przyszłym miesiącu mam mieć operację kręgosłupa. Proszę, Jezu, otocz mnie swoim miłosierdziem, dopomóż mi wrócić do zdrowia. Zajmnij się Ty tym wszystkim. Oddaję się w Twoje rece. JEZU, UFAM TOBIE.
Jezu, dziekuje ci za łaskę odwiedzenia Cię w sanktuarium przed samymi Świętami. Dziękuję Ci za św. Faustynkę, za wszystkie łaski, jakie otrzymałam ja i moja rodzina. W przyszłym miesiącu mam mieć operację kręgosłupa. Proszę, Jezu, otocz mnie swoim miłosierdziem, dopomóż mi wrócić do zdrowia. Zajmnij się Ty tym wszystkim. Oddaję się w Twoje rece. JEZU, UFAM TOBIE.
Agnieszka, 2014-01-10
Jezu Miłosierny, Ty zawsze jesteś przy mnie i nigdy mnie nie zawiodłeś....i jak patrzę z perspektywy czasu, to otrzymałam od Ciebie wszystko to, o co poprosiłam. Dziękuję Ci za wspaniałego męża, rodziców, dobrych ludzi, których spotykam na swojej drodze, za ukończone studia i pracę z dziećmi. Ty jeden tylko wiesz, jak cierpię, gdy patrzę na matki, które tulą do serca swoje dzieci i cieszą się z ich rozwoju. Ty wiesz, jak bardzo pragniemy z mężem zostać rodzicami. Błagam Cię o zmiłowanie i o to, by moja dusza w końcu zaznała spokoju. Bym przestała się bać i niedowierzać. Chcę ze spokojem w sercu patrzeć w przyszłość....chcę wierzyć, że doczekamy się rodzicielstwa....Jezu, pobłogosław nam!
Jezu Miłosierny, Ty zawsze jesteś przy mnie i nigdy mnie nie zawiodłeś....i jak patrzę z perspektywy czasu, to otrzymałam od Ciebie wszystko to, o co poprosiłam. Dziękuję Ci za wspaniałego męża, rodziców, dobrych ludzi, których spotykam na swojej drodze, za ukończone studia i pracę z dziećmi. Ty jeden tylko wiesz, jak cierpię, gdy patrzę na matki, które tulą do serca swoje dzieci i cieszą się z ich rozwoju. Ty wiesz, jak bardzo pragniemy z mężem zostać rodzicami. Błagam Cię o zmiłowanie i o to, by moja dusza w końcu zaznała spokoju. Bym przestała się bać i niedowierzać. Chcę ze spokojem w sercu patrzeć w przyszłość....chcę wierzyć, że doczekamy się rodzicielstwa....Jezu, pobłogosław nam!
Bogdan, 2014-01-09
Jezu Miłosierny, dzisiaj poczułem bolesny ból w klatce piersiowej, byłem u doktora i okazuje się, że coś jest z sercem. Dziękuję Ci za tę chorobę, bo ona mnie prowadzi do Krzyża, a Krzyż do zmartwychwstania. Bądź ze mną, Panie.
Jezu Miłosierny, dzisiaj poczułem bolesny ból w klatce piersiowej, byłem u doktora i okazuje się, że coś jest z sercem. Dziękuję Ci za tę chorobę, bo ona mnie prowadzi do Krzyża, a Krzyż do zmartwychwstania. Bądź ze mną, Panie.
kamil, 2014-01-09
Panie Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za Twoje miłosierdzie, że dałeś mi poznać niezgłębione Twe miłosierdzie, że w Twoim miłosierdziu mamy nadzieję. JEZU, UFAM TOBIE.
Panie Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za Twoje miłosierdzie, że dałeś mi poznać niezgłębione Twe miłosierdzie, że w Twoim miłosierdziu mamy nadzieję. JEZU, UFAM TOBIE.
Bogdan, 2014-01-09
Jezu Miłosierny i Matko Miłosierdzia, Siostro Faustyno, dziękuję za Koronkę do Miłosierdzia i za Koronkę do Matki Miłosierdzia,za spokojnie przeżytą noc po odmówieniu tych modlitw. Wam powierzam cały dzień ze wszystkim, co przyniesie, błogosławcie mi i wspierajcie mnie w walce o dobro, czystość i miłość,dziękuję...
Jezu Miłosierny i Matko Miłosierdzia, Siostro Faustyno, dziękuję za Koronkę do Miłosierdzia i za Koronkę do Matki Miłosierdzia,za spokojnie przeżytą noc po odmówieniu tych modlitw. Wam powierzam cały dzień ze wszystkim, co przyniesie, błogosławcie mi i wspierajcie mnie w walce o dobro, czystość i miłość,dziękuję...
Bogdan, 2014-01-08
Jezu Miłosierny i Matko Boża Miłosierdzia, dziękuję za Kamę,która szuka drogi do zbawienia.
Jezu Miłosierny i Matko Boża Miłosierdzia, dziękuję za Kamę,która szuka drogi do zbawienia.
Małgorzata, 2014-01-06
12 lat temu po urodzeniu synka drogą cięcia cesarskiego po 3 godzinach zaczęłam się źle czuć, lekarze nie wiedzieli, co się dzieje, bo nie było konkretnych objawów. W momencie, kiedy RR górne było już poniżej 50, zdecydowano ponownie mnie operować. Zdając sobie sprawę z sytuacji(17 lat pracowałam jako położna), że mogę już nie wrócić do nowonarodzonego synka i jego starszych braci, prosiłam Miłosiernego Jezusa, aby ulitował się i pozwolił mi wychować moje pociechy. Kiedy obudziłam się po operacji ratującej życie (masywny wewnętrzny krwotok), byłam całkowicie pewna, że to za sprawą Jezusa Miłosiernego żyję. Dziękuję Ci, Jezu, za dar życia i proszę o dalszą opiekę dla mnie i mojej rodziny. Jezu, ufam Tobie - Małgorzata
12 lat temu po urodzeniu synka drogą cięcia cesarskiego po 3 godzinach zaczęłam się źle czuć, lekarze nie wiedzieli, co się dzieje, bo nie było konkretnych objawów. W momencie, kiedy RR górne było już poniżej 50, zdecydowano ponownie mnie operować. Zdając sobie sprawę z sytuacji(17 lat pracowałam jako położna), że mogę już nie wrócić do nowonarodzonego synka i jego starszych braci, prosiłam Miłosiernego Jezusa, aby ulitował się i pozwolił mi wychować moje pociechy. Kiedy obudziłam się po operacji ratującej życie (masywny wewnętrzny krwotok), byłam całkowicie pewna, że to za sprawą Jezusa Miłosiernego żyję. Dziękuję Ci, Jezu, za dar życia i proszę o dalszą opiekę dla mnie i mojej rodziny. Jezu, ufam Tobie - Małgorzata
Zuzanna , 2014-01-06
PEREGRYNACJA OBRAZU JEZUSA MIŁOSIERNEGO w mojej parafii zaowocowała dla mnie wysłuchaniem mojej modlitwy o pracę, zawdzięczam Jezusowi Miłosiernemu lepsze życie, jestem zwykłym grzesznikiem, ale dzięki tej wielkiej miłości czuję, że nie jestem sama. Kto chce, niech wierzy, że ta Miłość działa cuda. Za wstawiennictwem Marii Panny, św. Siostry Faustyny i bł. Jana Pawła II Jezus daje nadzieję i otacza pomocą.
PEREGRYNACJA OBRAZU JEZUSA MIŁOSIERNEGO w mojej parafii zaowocowała dla mnie wysłuchaniem mojej modlitwy o pracę, zawdzięczam Jezusowi Miłosiernemu lepsze życie, jestem zwykłym grzesznikiem, ale dzięki tej wielkiej miłości czuję, że nie jestem sama. Kto chce, niech wierzy, że ta Miłość działa cuda. Za wstawiennictwem Marii Panny, św. Siostry Faustyny i bł. Jana Pawła II Jezus daje nadzieję i otacza pomocą.
Aga, 2014-01-05
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za dar internetu i wszystkich ludzi, dzięki którym mogę uczestniczyć w Koronce nawet w pracy w niedzielę.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za dar internetu i wszystkich ludzi, dzięki którym mogę uczestniczyć w Koronce nawet w pracy w niedzielę.
Bogdan, 2014-01-05
Jezu Miłosierny, dziękuję za spokojną noc i za Radio Maryja, które pomaga mi trwać nocą.
Jezu Miłosierny, dziękuję za spokojną noc i za Radio Maryja, które pomaga mi trwać nocą.
Bogdan, 2014-01-04
Jezu, dziękuję za Twoją sprawiedliwość i Twoje miłosierdzie, dziękuję, że Jesteś, za chrzest św. Dziękuję za powołanych, dziękuję za wybranych,za braci moich XX.Saletynów,dziękuję za Kościół Twój na ziemi,za Twoje miłosierdzie. Dziękuję za choroby moje, proszę jednocześnie o uzdrowienie z choroby psychicznej i choroby serca i oczu i z choroby nerek. Dziękuję za SS.Miłosierdzia i ich dobrodziejów, dziękuję za pokój, za wszystkie cnoty, pomnażaj je we mnie i w nas wszystkich, dziękuję za Twoją chwałę i świętość, błogosław nam, Panie, w każdy czas,dobry i zły. Dziękuję za Twoje Ciało i Twoją Krew, pozwól mi dostąpić łaski, abym mógł Ciebie zawsze przyjmować i trwać w Twojej miłości i jedności. Dziękuję za tych wszystkich,którzy odeszli do Ciebie w Niebie, pozwól i mi tam dojść, by zjednoczyć się z Tobą i Matką Twoją, Maryją Matką Miłosierdzia, Bramą Nieba, Pojednawczynią grzeszników. Dziękuję za Twoje narodzenie i za pokój,który nam dajesz. Dziękuję za Twoją gorzką mękę, za zbawienie i odkupienie,że przychodzisz, Panie, do naszych serc i w nich pozostajesz. Dziękuję za Twoją pokorę i uniżenie się dla nas,dla naszego zbawienia,dziękuję za ciszę i pokój, Twój pokój w moim sercu, za Twoją dobroć, za Twoje święte imię JEZUS, bądź uwielbiony, Panie, w Najświętszym Sakramencie i w każdym człowieku.
Jezu, dziękuję za Twoją sprawiedliwość i Twoje miłosierdzie, dziękuję, że Jesteś, za chrzest św. Dziękuję za powołanych, dziękuję za wybranych,za braci moich XX.Saletynów,dziękuję za Kościół Twój na ziemi,za Twoje miłosierdzie. Dziękuję za choroby moje, proszę jednocześnie o uzdrowienie z choroby psychicznej i choroby serca i oczu i z choroby nerek. Dziękuję za SS.Miłosierdzia i ich dobrodziejów, dziękuję za pokój, za wszystkie cnoty, pomnażaj je we mnie i w nas wszystkich, dziękuję za Twoją chwałę i świętość, błogosław nam, Panie, w każdy czas,dobry i zły. Dziękuję za Twoje Ciało i Twoją Krew, pozwól mi dostąpić łaski, abym mógł Ciebie zawsze przyjmować i trwać w Twojej miłości i jedności. Dziękuję za tych wszystkich,którzy odeszli do Ciebie w Niebie, pozwól i mi tam dojść, by zjednoczyć się z Tobą i Matką Twoją, Maryją Matką Miłosierdzia, Bramą Nieba, Pojednawczynią grzeszników. Dziękuję za Twoje narodzenie i za pokój,który nam dajesz. Dziękuję za Twoją gorzką mękę, za zbawienie i odkupienie,że przychodzisz, Panie, do naszych serc i w nich pozostajesz. Dziękuję za Twoją pokorę i uniżenie się dla nas,dla naszego zbawienia,dziękuję za ciszę i pokój, Twój pokój w moim sercu, za Twoją dobroć, za Twoje święte imię JEZUS, bądź uwielbiony, Panie, w Najświętszym Sakramencie i w każdym człowieku.
Bogdan, 2014-01-03
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za powstanie parlamentarnego zespołu do przeciwwstawienia się ideologii gender. Pomóż nam wszystkim zachowywać czystość i oglądać Boga twarzą w twarz, i stawać się świętymi, tak, jak tego od nas oczekujesz.
Jezu Miłosierny, dziękuję Ci za powstanie parlamentarnego zespołu do przeciwwstawienia się ideologii gender. Pomóż nam wszystkim zachowywać czystość i oglądać Boga twarzą w twarz, i stawać się świętymi, tak, jak tego od nas oczekujesz.
Bogdan, 2014-01-03
Jezu Miłosierny i Matko Miłosierdzia, dziękuję za koleżankę z pracy Małgorzatę,że mogłem ją poznać i jej męża,który zmarł po chorobie,obdarz ją swoją opieką i miłością miłosierną, a zmarłego - swoim miłosierdziem i przebaczeniem wszystkich popełnionych grzechów. Wieczne odpoczywanie daj mu Panie i nie patrz na to, czym zawinił.
Jezu Miłosierny i Matko Miłosierdzia, dziękuję za koleżankę z pracy Małgorzatę,że mogłem ją poznać i jej męża,który zmarł po chorobie,obdarz ją swoją opieką i miłością miłosierną, a zmarłego - swoim miłosierdziem i przebaczeniem wszystkich popełnionych grzechów. Wieczne odpoczywanie daj mu Panie i nie patrz na to, czym zawinił.
Bogdan, 2014-01-03
Jezu, dziękuję za księdza biskupa Jana Wątrobę,za księdza biskupa Edwarda Białogowskiego i za księdza biskupa seniora Kazimierza Górnego i za cały nasz Kościół lokalny i władze miasta i władze samorządowe, obdarz wszystkich swoim miłosierdziem i daj pokój na ziemi.
Jezu, dziękuję za księdza biskupa Jana Wątrobę,za księdza biskupa Edwarda Białogowskiego i za księdza biskupa seniora Kazimierza Górnego i za cały nasz Kościół lokalny i władze miasta i władze samorządowe, obdarz wszystkich swoim miłosierdziem i daj pokój na ziemi.
Bogdan, 2014-01-03
Jezu, dziękuję za mojego sąsiada Wojciecha i za jego żonę Kazimierę, i ich córcię Darię, błogosław im na każdy dzień.
Jezu, dziękuję za mojego sąsiada Wojciecha i za jego żonę Kazimierę, i ich córcię Darię, błogosław im na każdy dzień.
Bogdan, 2014-01-03
Jezu Miłosierny, Matko Miłosierdzia i św. Siostro Faustyno,dziękuję Wam za moją rodzinę,całą rodzinę, za żyjących, a szczególnie za zmarłych. Wszystkim błogosławcie, proszę: wspierajcie ich na drodze ich powołania i pomóżcie nam wszystkim sprostać zadaniom i wyzwaniom stanu naszego.
Jezu Miłosierny, Matko Miłosierdzia i św. Siostro Faustyno,dziękuję Wam za moją rodzinę,całą rodzinę, za żyjących, a szczególnie za zmarłych. Wszystkim błogosławcie, proszę: wspierajcie ich na drodze ich powołania i pomóżcie nam wszystkim sprostać zadaniom i wyzwaniom stanu naszego.
Bogdan, 2014-01-03
Dziękuję za ojców dominikanów,za ich poświęcenie i oddanie Jezusowi i Matce Najświętszej i za ich wierność regule, Kościołowi i Ojczyźnie i za ich patriotyzm i umiłowanie Krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa i za wybudowanie pięknej świątyni. Proszę jednocześnie o potrzebne łaski podczas kolędy, którą właśnie rozpoczęli i za parafian, aby ich godnie przyjęli,jak samego Mistrza a z Nazaretu, któremu wiernie służą.
Dziękuję za ojców dominikanów,za ich poświęcenie i oddanie Jezusowi i Matce Najświętszej i za ich wierność regule, Kościołowi i Ojczyźnie i za ich patriotyzm i umiłowanie Krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa i za wybudowanie pięknej świątyni. Proszę jednocześnie o potrzebne łaski podczas kolędy, którą właśnie rozpoczęli i za parafian, aby ich godnie przyjęli,jak samego Mistrza a z Nazaretu, któremu wiernie służą.
Bogdan, 2014-01-03
Jezu Miłosierny i Matko Miłosierdzia, dziękuję za mojego siostrzeńca Szczepana, który ma 16 lat, proszę o miłosierdzie dla niego i pomoc w nauce i poprawienie jedynek z matematyki i aby słuchał rodziców, przestał słuchać muzyki satanistycznej,aby przestał słuchać złych kolegów namawiających do ateizmu i odciągających go od wiary i posłuszeństwa rodzicom.
Jezu Miłosierny i Matko Miłosierdzia, dziękuję za mojego siostrzeńca Szczepana, który ma 16 lat, proszę o miłosierdzie dla niego i pomoc w nauce i poprawienie jedynek z matematyki i aby słuchał rodziców, przestał słuchać muzyki satanistycznej,aby przestał słuchać złych kolegów namawiających do ateizmu i odciągających go od wiary i posłuszeństwa rodzicom.
Bogdan, 2014-01-03
Jezu, dziękuję,że miałem takich kochjących rodziców,że mnie poczęli i urodzili i wychowali.
Jezu, dziękuję,że miałem takich kochjących rodziców,że mnie poczęli i urodzili i wychowali.
Bogdan, 2014-01-03
Jezu, czytam "Dzienniczek" św.siostry Faustyny i doświadczam Twojej miłości. Ofiaruję Ci moją. Dawaj mi zawsze swoją miłość i miłosierdzie, niech będzie nade mną i w moim sercu i myślach. Dziękuję, Jezu. Jezu, ufam Tobie.
Jezu, czytam "Dzienniczek" św.siostry Faustyny i doświadczam Twojej miłości. Ofiaruję Ci moją. Dawaj mi zawsze swoją miłość i miłosierdzie, niech będzie nade mną i w moim sercu i myślach. Dziękuję, Jezu. Jezu, ufam Tobie.
Bogdan, 2014-01-02
Jezu Miłosierny i Maryjo Matko Miłosierdzia, dziękuję za możliwość pielgrzymki do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Proszę o możliwość jeszcze raz bycia osobiście w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i modlenia się tam i uczestniczenia we Mszy Świętej.
Jezu Miłosierny i Maryjo Matko Miłosierdzia, dziękuję za możliwość pielgrzymki do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Proszę o możliwość jeszcze raz bycia osobiście w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i modlenia się tam i uczestniczenia we Mszy Świętej.
Mariola, 2014-01-02
Jezu, dziękuję za życie taty, które się skończyło. Teraz smutno bez niego i wszyscy za nim tęsnimy, ale w Tobie cała nadzieja. Jezu, ufam Tobie!
Jezu, dziękuję za życie taty, które się skończyło. Teraz smutno bez niego i wszyscy za nim tęsnimy, ale w Tobie cała nadzieja. Jezu, ufam Tobie!