Historia biblijnego Józefa Egipskiego bardzo dużo może nauczyć nas, ludzi XXI wieku, o czym przekonuje s. Maria Faustyna Ciborowska ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia w artykule opublikowanym w 127 numerze „|Orędzia Miłosierdzia”.
Za jakie grzechy ja tak cierpię? Czyżby Bóg odwrócił się ode mnie? Kiedy przytłacza nas ogrom bólu i nie widzimy wyjścia z danej sytuacji; kiedy czasem jedna tragedia następuje po drugiej, zadajemy sobie pytanie o obecność Boga. Stajemy się coraz bardziej narażeni na pokusy zwątpienia w Jego dobroć i miłość do nas. W tak opłakanym stanie i to nieraz w swoim życiu, zwłaszcza w latach młodości, znalazł się Józef egipski – syn patriarchy Jakuba i jego drugiej żony: Racheli.
Poczęcie darem miłosierdzia Bożego
Imię Józef to spolszczone wyrażenie Jo-jasaf, które w brzmieniu hebrajskim znaczy prośbę, życzenie, pragnienie, aby Bóg (Jahwe) pomnożył. Już w samym imieniu Józefa ukryte jest doniesienie do Bożego miłosierdzia. Rachela bowiem bardzo długo była niepłodna. Kilka lat czekała na potomstwo. Jego brak sprawiał wiele bólu. Kiedy więc Bóg zlitował się nad nią, wysłuchał jej błagań i otworzył łono, wówczas poczęła i urodziła syna Józefa. Z radością wówczas wykrzyknęła: Zdjął Bóg ze mnie hańbę! (zob. Rdz 30, 22). Autor natchniony użył czasownika: rahum, pragnąc podkreślić działanie Boga w życiu Racheli. Bóg, jak czuła matka (rahum pochodzi od rzeczownika rehem – łono), rozumiejąc boleść Racheli, która czuła się odrzucona i była pogardzana przez społeczeństwo, obdarował ją łaską macierzyństwa. Józef stał się owocem Bożego zmiłowania, tej czułej, macierzyńskiej miłości Boga. Autor Księgi Rodzaju, używając aż sześciu czasowników na opisanie skutków okazania miłosierdzia Racheli przez Boga, wyraźnie podkreślił nie tylko Jego dobroć względem kobiety. Nie tylko pokazał, jak wielkim darem Bożego miłosierdzia jest macierzyństwo, ale także podkreślił fakt, że każde poczęte dziecko jest cudem Bożej miłości. To bardzo ważne, zwłaszcza w chwilach trudnych, po ludzku beznadziejnych, aby pamiętać o tym, że istnienie każdego człowieka, moje istnienie na tej ziemi, jest najpierw przede wszystkim owocem Bożego miłosierdzia i wypływa z Jego miłości, a dopiero potem jest skutkiem działania rodziców.
Pan był z Józefem
Czy Józef znał okoliczności swego zaistnienia pod sercem matki? Czy wiedział, jak bardzo był upragnionym dzieckiem? Czy zdawał sobie z tego sprawę, że jest owocem działania Bożego miłosierdzia? Tego nie wiemy. Wyraźnie jednak można zauważyć, że był umiłowanym synem Jakuba (Rdz 37, 3), niestety, tak faworyzowanym przez niego, że znienawidzonym przez starszych braci. Autor natchniony wspomina jedynie o niezwykle cennym bez okazji podarowanym Józefowi prezencie, czyli o szacie własnoręcznie wykonanej przez ojca (w. 3), ale użyty czas przeszły czasownika widzieć wskazuje, że tych gestów wywyższania Józefa wobec rodzeństwa musiało być znacznie więcej. Na dodatek, jak proste, szczere dziecko, Józef otwarcie dzielił się z ojcem i braćmi treścią swych snów, które jasno wskazywały, jakoby sam tato i starsi jego bracia mieli w przyszłości mu się kłaniać i służyć. Wskutek tego Józef został tak znienawidzony przez braci, że nie mogli zdobyć się na to, aby przyjaźnie z nim porozmawiać (Rdz 37, 4). Z powodu zazdrości postanowili go zabić (w. 18). Summa summarum cała akcja pozbywania się „braciszka” z ich życia zakończona została sprzedaniem go kupcom izmaelskim (w. 25), a następnie trafieniem Józefa do niewoli egipskiej na dwór Potifara – urzędnika faraona (w. 36).
I co jest niezwykle zaskakujące w historii tego młodzieńca to fakt, że Pan był z Józefem (Rdz 39, 2). To zdanie jest kluczowe w biografii Józefa. To wyznanie wiary przez natchnionego autora jest odpowiedzią na powyżej zadane pytania o obecność Boga w godzinach próby, zmagań, ciemności naszego życia. Bóg JEST. Jego miłosierdzie wyraża się właśnie w obecności tu, gdzie jestem ja – jego umiłowane dziecko. Ta obecność nie polega na usunięciu wszystkich przeszkód i wyeliminowaniu cierpienia, ale na gwarancji, że przez te cierpienia On dobry i miłosierny Bóg mnie przeprowadzi. Tak się stało w życiu Józefa, kiedy Bóg był z nim w niewoli egipskiej. Spostrzegł to nawet Potifar – innowierca – spostrzegł, że Bóg jest z Józefem i sprawia, że mu się dobrze wiedzie, cokolwiek czyni (Rdz 39, 3). Bóg swoją miłosierną, pełną troski o Józefa swoją obecność okazywał błogosławieństwem – uzdolnieniem syna Jakuba do wykonywania swoich obowiązków nie tylko należycie, dokładnie, ale przede wszystkim sercem pełnym pogodzenia się z tą tragedią, do której doszło; do przyjęcia tego, czego nie mógł zmienić, do przebaczenia… To błogosławieństwo Bóg rozszerzył nawet na całą własność i majątek Potifara (w. 5).
Józef mógł się obrazić na Pana Boga. Uwierzyć szatańskim podszeptom, że Go nie ma, że został opuszczony, że te wszystkie sny to mrzonki, a nie prorocze wizje. Tymczasem on tę bolesną część historii swego życia przyjął jako dar Boży. Tę postawę pełną zaufania Bogu okazał przez wierność, np.: kiedy nie zgodził się na wspóżycie z namawiającą go do grzechu żoną Potifara, a co skończyło się oskarżeniem go o próbę gwałtu i więzieniem (w. 7-20). Tu po raz kolejny, jeszcze bardziej wykacentowując Boże miłosierdzie, autor natchniony zaznaczył: Pan był z nim okazując mu miłosierdzie (Rdz 39, 21) w taki sposób, że zjednał sobie Józef naczelnika więzienia, otrzymał łaskę zgodnego z prawdą tłumaczenia snów podczaszego i nadwornego piekarza (Rdz 40, 1-13. 16-22), a także samego faraona (41, 1-40), w wyniku czego nie tylko w końcu wyszedł z więzienia, ale stał się rządcą całego Egiptu (Rdz 41, 41, zob. w. 45). Zorganizował pracę narodu tak, by uratować od głodu Egipcjan – czyli tych, którzy panowali nad nim wcześniej, których był niewolnikiem, dla których jedzenie z Hebrajczykami było rzeczą wstrętną (43, 32). W końcu Bóg sprawił, że w wyniku głodu do kraju nad Nilem przyszli szukać pomocy jego bracia (Rdz 42, 1nn), a on obficie ich nakarmił (w. 43, 34; 44, 1), a przede wszystkim przebaczył i pojednał się z nimi, z wiarą uzasadniając całą dotychczasową jego historię życia w Egipcie następującym credo: Bóg mnie wysłał przed wami, aby wam zapewnić potomstwo na ziemi i abyście przeżyli dzięki wielkiemu wybawieniu (45, 7).
Czy potrafię jak Józef z tak potężną wiarą w Boże miłosierdzie patrzeć na całe swoje dotychczasowe życie, zwłaszcza na chwile trudne i bolesne?
s. Maria Faustyna Ciborowska ISMM